Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 14 lutego 2017

RZECZPOSPOLITA DLA RZECZPOSPOLITAN - Cz. III

CZYLI Z KIM ODTWORZYĆ

MIĘDZYMORZE?


"LECZ PRZYSZEDŁ ROK, 
KTÓRY MOŻE MUSI POSŁUŻYĆ NAPRAWIE..."




VARIA


Na początek mała dygresja związana z "Dobrą Zmianą" i rządzącym krajem od wyborów z 2015 r. Prawem i Sprawiedliwością. Co jakiś czas czytam na portalach, forach i blogach jakieś odniesienia i skargi obecnie rządzących nami polityków, na temat tego co było wcześniej, czyli o zgubne dla kraju rządy skostniałych klik PO/PSL i wspierających ich najróżniejszych mas (od tzw.: "młodych, wykształconych z wielkich miast", po byłych esbeków oraz ludzi moralnie całkowicie skompromitowanych, jednak żyjących na znacznie wyższej stopie materialnej, niż większość tzw.: zwykłych obywateli). Ja tutaj czegoś nie rozumiem! Po co przedstawiciele rządu czy nawet prezydent Duda, wciąż żalą się na to do jakiego stopnia wewnętrznego zepsucia doprowadzili kraj poprzednicy, po co to mówią? Czy naprawdę sądzą że ludzie o tym nie wiedzą? Wybaczcie, ale mnie już naprawdę odechciało się czytać i słuchać ciągłych narzekań na poprzedników, bo "to co było a nie jest, już nie pisze się w rejestr". Po co mnie i milionom Polaków (w prawie płaczliwym tonie) meldujecie o tym, do jakiego stanu doprowadzili kraj poprzednicy - po co nam to jest do jasnej cholery potrzebne?! Kto rządzi tym krajem od prawie półtora roku? Krasnoludki z Szuflandii? 

Macie wszystkie możliwe narzędzia do tego aby zreformować i naprawić kraj, aby odbudować naszą pozycję zarówno wewnątrz państwa, jak i na zewnątrz. Zdaję sobie sprawę że ta "Stajnia Augiasza" jest tak ogromna, że doprawdy nie wiadomo od czego tutaj zacząć, ale takie rozważania to mogliście mieć przez pierwszy miesiąc, dwa lub (góra) trzy, a nie przez ponad rok czasu. Owszem, wiem że wiele już zostało zmienione, w niektórych segmentach państwa, widać pewne drgnięcie ku lepszemu, ku odnowie - ale to wciąż jest za mało, wciąż są to jedynie półśrodki. Opozycja jest totalnie skompromitowana - to fakt. Widać że są to zwykli targowiczanie (do czego oficjalnie przyznał się jeden z posłów Nowoczesnej - Jerzy Meysztowicz, gdy w programie "Minęła 20-ta", redaktor prowadzący dyskusję, odczytał mu Akt Założycielski Konfederacji Targowickiej z maja 1792 r., stwierdził że tak, że oni się pod tym podpisują, choć nie wiedział jeszcze jaki jest to dokument. A warto przypomnieć, że konfederaci targowiccy, swymi prośbami, skierowanymi do carycy Katarzyny II, by przywróciła w Polsce "Złotą Wolność", mordowaną w ich mniemaniu przez zwolenników reform Sejmu Wielkiego i Konstytucji 3 Maja, doprowadzili do unicestwienia państwa polskiego i drugiego oraz trzeciego rozbioru kraju), których nie razi fakt, że spotykają się z Angelą Merkel w... niemieckiej ambasadzie w Warszawie (jak ostatnio miało miejsce z szefami klubów Platformy Obywatelskiej i Peezelu - czy raczej ZSL-u, bo ja ich za prawdziwych, przedwojennych ludowców w żadnym razie nie uważam).




To prawda że w zasadzie to pozostał wam tylko Kukiz15 (choć i oni niekiedy odwalają takie wolty, że doprawdy można wręcz złapać się za głowę). Macie więc wszystkie narzędzia w ręku, które mogłyby wam posłużyć do realnej zmiany - posiadacie większość parlamentarną, silne zaplecze, prezydenta i sieć lokalnych klubów patriotycznych, jedynie gdzie jesteście słabsi to samorządy. I co? I nic, nic się nie dzieje, poza waszymi płaczliwymi narzekaniami w prasie. Afera Amber Gold - komisje przesłuchania, masło-maślane z którego i tak nic nie wynika, oczyszczenie BOR-u z ludzi dawnych służb i dawnych znajomości, to samo zrobienie wreszcie porządku z patologią sądową (nie może być większego przykładu upadku sądownictwa w Polsce, niż przykład ze Szczecina, gdy jeden z sędziów został zatrzymany przez ochronę sklepu, gdy wynosił sprzęt elektroniczny. Ale prawdziwą patologią jest fakt, że ten sędzia miast jakoś załagodzić sprawę, poprosić ich aby nie wzywali policji i uregulować należność... wyciągnął swoją legitymację sędziowską, tym samym mówiąc ochronie: "Mam was gdzieś, możecie mi skoczyć - mam immunitet". Dla mnie osobiście ten człowiek jest skończonym idiotą, bowiem wyciągając legitymację sędziowską, dał jednocześnie do zrozumienia że sędziowie stoją ponad prawem i mogą nawet kraść w sklepach). Ale to jedynie czubek góry lodowej patologii, jakie się namnożyły w naszym kraju przez 45 lat rządów komunistów i potem kolejne (chciałoby się powiedzieć tylko) 26 lat rządów pookrągłostołowych, tzw.: III Rzeczpospolitej. 

Sam fakt, że prezydentem kraju i przywódcą 10-milionowego antykomunistycznego ruchu "Solidarność", dzięki któremu (mam na myśli ruch, a nie jego przywódcę), obalono Mur Berliński i komunizm (przynajmniej oficjalnie) w innych państwach Europy Środkowo-Wschodniej - został agent komunistycznej bezpieki, zwykły cwaniak, który przez lata pobierał pieniądze za donoszenie na swych kolegów - "Bolek" zwany jeszcze potocznie również Lechem Wałęsą, jest dobitnym przykładem potwierdzenia tych wszystkich patologii. Przecież czasy komunizmu i późniejszej tzw.: "transformacji ustrojowej" i "demokracji", jak ulał pasują właśnie do okresu XVIII wieku i choroby, jaka wówczas trapiła całe państwo polskie. Choroby, która stała się tak niebezpieczną, że nie tylko paraliżowała wszelkie ozdrowieńcze ruch wewnątrz kraju, które niosły nadzieję naprawy tego stanu rzeczy, ale powodowała że o polityce Polski decydowano w Petersburgu, Berlinie czy nawet Wiedniu. Totalna patologia, ale magnaci się bogacili. Dziś mamy to samo, postkomunistyczne i postsolidarnościowe (mam tutaj na myśli byłych ZMP-owców, którzy przefarbowali się potem na opozycjonistów i gorących bojowników o demokrację) złogi, choć w większości zostały odepchnięte od politycznego żłobu, wciąż posiadają jakąś niewidzialną siłę, która paraliżuje PiS w ich przykładnym rozliczeniu i ukaraniu.
 
Dlaczego Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy, nie ma jeszcze postawionych zarzutów karnych, za swoją działalność przejmowania gruntów i mieszkań w Warszawie (zresztą ta patologia występowała nie tylko w Warszawie, również w Krakowie, Gdańsku, Poznaniu, Łodzi i innych miastach o których się nie mówi). Po co była ta cała "Dobra Zmiana", skoro nie ma jej praktycznych (poza projektami: 500+, Mieszkanie+, Maluch+) efektów. Gdzie jest odpowiedzialność karna, dla ludzi niszczących polskie państwo przez tyle lat i firmujących politykę podporządkowania Polski (głównie, choć nie tylko bo panów najlepiej mieć kilku) Berlinowi. Wiele rzeczy się zmienia, ale wiele wciąż czeka na realizację. Tym które nadal są w dużej mierze w formie jedynie zapowiedzi i gołosłownych paplanin politycznych - jest projekt Międzymorza (do którego tak bardzo starają się nie dopuścić zarówno Niemcy jak i Rosja, zdając sobie sprawę, że jego urzeczywistnienie spowodowałoby realny upadek ich wpływów politycznych w naszym regionie Europy). Mniejsze państwa naszego regionu, takie jak Węgry, Chorwacja czy nawet ostatnio Litwa, wręcz domagają się wzięcia przez Polskę odpowiedzialności za region i urzeczywistnienia tej idei, która wreszcie musi stać się realnym bytem politycznym.




Podsumowując - proszę was rządzący, abyście już więcej nie płakali w mediach, jacy to źli byli poprzednicy, bo nikt już nie chce tego słuchać. Teraz już nie ma czasu na czczą gadaninę z której i tak nic nie wynika - teraz nastaje czas działania. Macie władze, macie ku temu wyborczy mandat - naprawiajcie Polskę, oczyśćcie ją z bagna po-ubeckich i lewackich złogów, pokażcie realną "Dobrą Zmianę". A jak nie, to dajcie sobie spokój, zastąpią was inni, bardziej ku temu zdeterminowani, bo tej potrzeby realnej odnowy kraju, w sercach młodych Polaków zatrzymać już nie sposób. Pytanie tylko brzmi - czy dokonacie tego wy, czy też kto inny? I pamiętajcie, poparcie wyborców nie jest dane raz na zawsze. 



 "HEJ-HO, HEJ-HO PODOBNO WIĘKSI SĄ
WIĘC ŁĄCZMY SIĘ BO BĘDZIE ŹLE"




 I 

UKRAINA

Cz. II





Gdy w listopadzie 1918 r. zakończyła się niezwykle krwawa I Wojna Światowa, rozpadła się Monarchia Austro-Węgierska, w Rosji wybuchła rewolucja bolszewicka, a w Niemczech obalono cesarza ogłaszając republikę i również gasząc wewnętrzne bunty komunistów, w Europie Środkowo-Wschodniej zaczęły odradzać się poszczególne państwa, dotąd wchodzące w skład Austrii, Rosji czy Prus (Niemiec). Wszystkie te państwa były bardzo słabe, potwornie zniszczone działaniami wojennymi i nie posiadające własnych armii, a nawet ściśle wyznaczonych granic. Wszystko tworzyło się w trakcie, było płynne i to co powstało jednego dnia, często na drugi dzień już nie istniało. Zdając sobie sprawę z wewnętrznej słabości Polski i innych nowo odrodzonych krajów dawnego zaboru rosyjskiego, Naczelnik Państwa - Józef Piłsudski, zaczął dążyć do realizacji idei, która była nawiązaniem do dawnej przedrozbiorowej Rzeczpospolitej - jednego, federacyjnego państwa kilku narodów, zjednoczonych wspólnymi doświadczeniami i tradycjami. Polacy mieli w tym związku odgrywać rolę lidera, ale nie na zasadzie dominacji nad innymi narodami, lecz z uwagi na swoje możliwości i predyspozycje. Jak opisał to w swoim memoriale z 1904 r.: "Gdy inne narody samodzielnie mogą się zdobyć jedynie na opozycję rządowi (rosyjskiemu) na sprawienie mu przeszkód w polityce i sprawienie kłopotów, jedynie Polacy potrafią doprowadzić wypadki do otwartej walki i pociągnąć za sobą resztę podbitych przez Rosję narodowości". Polacy mieli pełnić w tej federacji jedynie rolę pierwszego wśród równych ("Primus inter Pares").

Po pokonaniu Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej i zajęciu (na odcinku Galicji Wschodniej) ziem aż do rzeki Zbrucz, oraz innych rozległych terenów na północy, zniszczeniu Ukraińskiej Republiki Ludowej przez bolszewików (i "białych" Rosjan pod wodzą gen. Denikina), postanowił wdrożyć plan odbudowy ukraińskiej państwowości, która sfederowana z Polską geopolitycznie, byłaby jednak państwem wewnętrznie niepodległym. Zresztą nie tylko Ukraina miała wejść do tej federacji, na przełomie 1919 i 1920 r. zamierzano zmontować blok państw pod polskim przewodem, w skład którego miały wejść: Polska, Finlandia, Estonia i Łotwa (Litwa, ze względu na zajęcie przez Polaków, polskiego wówczas Wilna, zdecydowanie odrzuciła możliwość uczestnictwa w takiej federacji, chociaż Piłsudski stwierdził że jeśli Litwa się przyłączy, Wilno będzie mogło być administracyjnie litewskie, ale Litwa musiałaby stanowić cześć konfederacji z Polską, tak jak to było w czasach Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Co zaś się tyczy Białorusi, uznano że nie wytworzyła ona wystarczająco patriotycznych elit i jeszcze "nie dorosła" do posiadania własnego państwa). Ukraina również była traktowana bardzo poważnie, szczególnie od lipca 1919 r. gdy osiągnięto już linię Zbrucza. Wówczas to, zagrożony przez bolszewików ataman Semen Petlura, postanowił porozumieć się z Polakami. Ukraińcy podchodzili jednak do Polaków dość nieufnie, szczególnie że wielka własność ziemska na Ukrainie, była w większości w polskich rękach (na Wołyniu 45,7 % ziemi, na Polesiu - 41,1 % ziemi, a w Kijowszczyźnie aż 53 % ziemi należało do Polaków). Mimo to, zagrożenie ukraińskiego bytu państwowego przez bolszewików, przeważyło szalę (Petlura mawiał: "Polacy mogą nam odebrać tylko część ziemi, ale bolszewicy chcą zabrać nam wszystko").


JÓZEF PIŁSUDSKI I SYMON PETLURA
 



Jeszcze w maju 1919 r. Petlura wysłał do Warszawy swego przedstawiciela - Borysa Kurdynowskiego, który miał szeroki pełnomocnictwa do zawarcia układu wojskowo-politycznego. Taki układ został zawarty już 24 maja i Ukraińcy szli w nim na znaczne ustępstwa wobec Polski (cała Galicja Wschodnia, duża część Wołynia aż po rzekę Styr miała zostać włączona do Polski). Najważniejszym punktem był jednak ten o... podporządkowaniu Polsce ukraińskiej polityki zagranicznej i wojskowej, czyli de facto była to zgoda na pełną federację z Warszawą. Układ ten nigdy jednak nie wszedł w życie, gdyż nie wyrazili na niego zgody inni wpływowi politycy Ukraińskiej Republiki Ludowej. Jednak 10 sierpnia wznowiono polsko-ukraińskie pertraktacje w Dęblinie. Ukraińcy jednak nie mieli zbyt wiele atutów jak i czasu, gdyż jeśli nie bolszewicy, to wojska rosyjskie gen. Denikina zagrażały ich niezależności, i tak właśnie się stało - już 31 sierpnia Denikin wkroczył do zdobytego Kijowa, z którego pospiesznie ewakuował się ukraiński rzad Petlury. Dobra passa rosyjskiej Armii Ochotniczej Denikina, trwała aż do października 1919 r. gdy Naczelnik Piłsudski zawarł w Mikaszewiczach, porozumienie z bolszewikami, które dawało im wolną rękę w walkach przeciwko siłom rosyjskim (Piłsudski zdawał sobie sprawę, że znacznie większym zagrożeniem dla odrodzonej Polski, są tzw.: "biali" generałowie i politycy rosyjscy, którzy mieli poparcie rządów Europy Zachodniej i USA, niż pozbawieni tego wsparcia bolszewicy. A Denikin nie chciał słyszeć o niepodległej Polsce, twierdząc że tę kwestię rozpatrzy rosyjski parlament po pokonaniu bolszewików. Tylko problem polegał na tym, że myśmy już tę niepodległość mieli, a teraz walczyliśmy tylko o jak najdogodniejsze granice na Wschodzi, zaś Denikin, zagrożony przez bolszewików, nie był w pozycji do stawiania żądań).

Układ z bolszewikami, zawarty w październiku 1919 r. w Mikaszewiczach, przewidywał również przerwanie walk Armii Czerwonej z siłami ukraińskimi Semena Petlury. Sejm (zdominowany przez narodowców), zażądał 5 listopada 1919 r. od Naczelnika Państwa, sprawozdania na temat prowadzonej przez niego polityki wschodniej. Józef Piłsudski, tego dnia przed sejmową Komisją Spraw Zagranicznych, stwierdził: "Celem wojny była obrona Polski i wyzwolenie naszych sąsiadów od bolszewików oraz danie tym sąsiadom możliwości zdecydowania o swoim losie. Pokoju obecnie zawrzeć nie można, bo nie ma gwarancji, czy ten pokój będzie dotrzymany, a stan niepewności jest równy stanowi wojennemu". Tymczasem sytuacja na Ukrainie zaczęła się drastycznie pogarszać dla dla Ukraińców Semena Petlury. Jego wojska zmniejszyły się z 125 tys. żołnierzy w sierpniu 1919 r. do 13 tys. w kwietniu 1920 r. Republika Ukraińska przestawała istnieć, niszczona zarówno przez siły rosyjskie Denikina, jak i bolszewików Lenina. Jej przetrwanie było uzależnione jedynie od pomocy Wojska Polskiego, o czym doskonale zdawali sobie sprawę zarówno Piłsudski jak i Petlura. I ta pomoc musiała być udzielona szybko, puki jeszcze armia ukraińska stanowiła w miarę jakaś zwartą siłę (w lutym 1920 r. na stronę bolszewików przeszło część formacji bojowych Strzelców Siczowych pod dowództwem ppłk. Ambrozija Witoszynskiego). Właśnie w lutym 1920 r. wywiadu dla francuskiego "L'Echo de Paris", udzielił Naczelnik Piłsudski, który stwierdził że zamierza odtworzyć wspólną federację z Litwą, Białorusią i Ukrainą, a tym samym dał do zrozumienia że nie pozwoli tych ziem zająć ani bolszewikom, ani też wojskom Denikina. Teraz tylko należało przekonać do ustępstw Ukraińców, co zresztą było o tyle łatwe, że nie mieli oni innego wyjścia.






 CDN.
      

3 komentarze:

  1. Witam wszystkich,

    w nocy z 15 na 16 lutego 1941 roku roku odbył się pierwszy desant Cichociemnych (z szacunku dla tych ludzi napisałam to określenie z dużej litery). Oto kulisy ich treningu:

    http://ciekawostkihistoryczne.pl/2013/10/20/jak-trenowali-cichociemni/

    Pozdrawiam, Justyna

    OdpowiedzUsuń
  2. Lukasz, przestaniesz idealizować tą partię rządzącą? To taka sama banda po partii PZPR, jak całą reszta. I Wałęsa i Kaczyński to działali na rzecz Komunizmu i mają swoje kryptonimy w teczkach.

    Lubię czytać twoje psoty, ale gdy zaczynasz wychwalać PiS, to mi się nóż w kieszeni otwiera i widzę brak u ciebie obiektywizmu.

    Soyokaze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Soyokaze, naprawdę bardzo daleko mi do PiS-u. Nie jestem ani członkiem tej partii (jak zresztą żadnej innej, zresztą nie znoszę partyjniactwa), i nie zamierzam wychwalać PiS-u, za sam fakt istnienia tej partii.

      Ale z drugiej strony, doprawdy nie widzę (przynajmniej na razie), drugiej partii, która podjęłaby się kontynuacji piłsudczykowskiego projektu Międzymorza i która (choć oczywiście także w sposób koniunkturalny), przynajmniej spróbowałaby rozłupać na mniejsze kawałeczki (nie mówiąc już o skruszeniu), ten cały postubecki i postlewacki beton. Oczywiście PiS nie jest moją partią wymarzoną (tym bardziej że znam wielu pisowców osobiście, z jednym z nich miałem nawet kiedyś krótkotrwały konflikt, gdy chciał abym go za darmo reklamował przed wyborami w swojej firmie). Popełnia masę błędów, jeszcze więcej zaniechań. Bardzo nie podobają mi się niektórzy pisowscy posłowie i ministrowie, dla których koniunkturalizm i tumiwisizm jest ważniejszy, niż dobro kraju. Ale doprawdy - ciężko mi dziś znaleźć partię, która mogłaby dziś konkurować z PiS-em na prawicy.

      Ja (jak zapewne wiesz Soyokaze) jestem piłsudczykiem. Ja mówię otwarcie - dla mnie najważniejsze jest odtworzenie Międzymorza, poprzez wzajemne kontakty między narodami tego regionu, zarówno na płaszczyźnie ekonomicznej i politycznej jak i militarnej, a co najważniejsze osobistej (poprzez np. takie projekty jak wspólna Telewizja Międzymorza). Tylko usamodzielnienie się tego regionu, spowoduje realne wzbogacenie się jego mieszkańców, a co za tym idzie stworzenie silnej ekonomicznej przeciwwagi dla gospodarki niemieckiej, czy francuskiej (nie mówię o Rosji, bowiem tamtejsza gospodarka przede wszystkim oparta jest o gaz i ropę, czyli jest na dobrą sprawę wydmuszką, jak zresztą prawie wszystko, co zostało stworzone przez kacapów).

      W obecnym czasie coraz widoczniejszy ukazuje się geopolityczny bój o przyszłość Europy. Całej Europy. Niemcy bardzo poważnie mącą w sinej wodzie, robią wszystko aby Polska nie odtworzyła Międzymorza i pozostała ich ekonomiczną i polityczną kolonią (to co np. chcieli zrobić z ujednoliceniem stawek płacy minimalnej dla kierowców z Polski, aby wygryźć polskich przewoźników z rynku europejskiego, zdając sobie sprawę że w ostatnich latach Polacy wręcz zdominowali europejski rynek usług transportowych). Dlatego też w obecnej sytuacji GEOPOLITYCZNEJ uważam wszelkie zdecydowane ataki na PiS (i nie mam tutaj na myśli krytyki, szczególnie konstruktywnej ale niezwykle ostrej i konsekwentnej, bowiem trzeba ich mocno ścisnąć za jaja i zmusić aby robili to, co jest korzystne dla Kraju - Narodu i Regionu, a nie spoczywali na laurach i zgarniając ciepłe posadki, najchętniej nic by nie zmieniali - jak to się np. dzieje w kulturze czy wciąż w mediach), za działalność na korzyść zarówno Niemiec jak i Rosji (te dwa kraje działają wspólnie, przeciwko Polsce i Międzymorzu - tutaj nie ulega to najmniejszej wątpliwości).

      Moja rada w tym wszystkim więc jest taka - uruchomić stabilizatora sytuacji, jakim niewątpliwie obecnie są (i zapewne będzie jeszcze przez kilka, a może nawet kilkanaście lat) Stany Zjednoczone Ameryki. Tylko ten kraj (przynajmniej w początkowej fazie tworzenia Międzymorza), może zneutralizować presję Berlina i Moskwy i ich działania destabilizujące ten projekt. Oczywiście musi mieć w tym swój interes.

      Spokojnie Soyokaze - nie od razu Rzym zbudowano. Na tej drodze wciąż jest wiele przeszkód, ale jestem dobrej myśli i uważam że wcześniej czy później (z PiS-em czy bez/wbrew PiS-u) odbudujemy Międzymorze.

      PS: Mam nadzieję że dość obszernie i dobitnie wyjaśniłem swoje powody wsparcia dla partii Jarosława Kaczyńskiego.

      Pozdrawiam.

      Usuń