CZYLI JAK ŻYLI GRECY
W IMPERIUM RZYMSKIM
I CZY ASYMILOWALI SIĘ
Z RZYMIANAMI
II
ROMANI PATROCINIUM ORBIS GRAECI
(RZYMSKI PATRONAT NAD GRECJĄ)
196 r. p.n.e. - 146 r. p.n.e.
Cz. III
"ZAPOMNIJMY NAWET, JEŚLI WOLA, O NASZYCH WŁASNYCH RANACH. PUŚĆMY WIĘC W NIEPAMIĘĆ RZEŻ MESSENY I ZŁUPIENIE JEJ DÓBR DOKONANE W ŚRODKU PELOPONEZU; ZABICIE CHARYTELESA W CZASIE GOŚCINY W KYPARYSJI (...) ZAMORDOWANIE ARATOSÓW, OJCA I SYNA, W SYKIONIE (...) A DO TEGO WYWIEZIENIE ŻONY SYNA DO MACEDONII DLA ZASPOKOJENIA WŁASNEJ CHUCI I INNE WYPADKI POHAŃBIENIA NASZYCH PANIEN I MATRON. NIECH TU NAWET NIE BĘDZIE SPRAWY Z FILIPEM, PRZED KTÓREGO OKRUCIEŃSTWEM WSZYSCYŚCIE ZE STRACHU ONIEMIELI (...)
I KIEDY TAK OD STRONY LĄDU BĘDZIE NA NAS NASTAWAŁ NABIS Z LACEDEMOŃCZYKAMI, A OD STRONY MORZA FLOTA RZYMSKA, TO Z KTÓREJ STRONY DOPROSIMY SIĘ KRÓLA O PRZEWIDZIANĄ PRZYMIERZEM POMOC MACEDOŃSKĄ? (...) JUŻ DAWNO CHCECIE SIĘ UWOLNIĆ OD FILIPA, ALE RACZEJ CHCECIE, NIŻ MACIE ODWAGĘ. BEZ WASZEGO TRUDU I NARAŻANIA SIĘ PRZYBYLI TU ZZA MORZA Z WIELKIMI FLOTAMI I WOJSKAMI CI, KTÓRZY CHCĄ WAM PRZYWRÓCIĆ SWOBODĘ. JEŻELI WZGARDZICIE PRZYMIERZEM Z NIMI, TO CHYBA NIE MACIE ZDROWEGO ROZUMU!"
MOWA STRATEGA ZWIĄZKU ACHAJSKIEGO - ARYSTAJNOSA, DO ZGROMADZONYCH NA KONGRESIE ACHAJSKIM W SYKIONIE
(198 r. p.n.e.)
Tak więc po upadku Kleomenesa III (222 r. p.n.e.), władzę w Sparcie na piętnaście kolejnych lat znów przejęła arystokracja. Zwycięski macedoński król - Antygon III Doson zajął Spartę i osadził w niej swój garnizon. Odtąd Sparta miała wchodzić w skład utworzonej przez Antygona tzw.: "symmachii peloponeskiej" (wraz z Achają). Utraciła również miasteczka Dentheliatis i Belminatis oraz wschodnie przedgórze Parnonu. Władzę w mieście objął (zainstalowany tam przez Antygona) niejaki Brachyllas, z pochodzenia Tebańczyk - jako macedoński namiestnik w mieście. Cała arystokracja, która za rządów Kleomenesa III uciekła z kraju, teraz powracała do miasta, w którym przywrócono dominującą pozycję eforatu. Arystokraci ci deklarowali wierność Antygonowi, jako swemu dobroczyńcy, mimo to obecność Tebańczyka, jako namiestnika w mieście, które z Tebami miało swoje historyczne porachunki, nie było dobrze odbierane, nawet przez arystokrację. W 220 r. eforowie zmusili zarówno Brachyllasa, jak i macedoński garnizon wojskowy, do opuszczenia Sparty (Lacedemonu), jednocześnie odnawiając podwójną monarchię (na królów wybrano Agesipolisa III z rodu Agiadów i Likurga). Agesipolis był jeszcze dzieckiem i regencję w jego imieniu sprawował jego wuj - Kleomenes, natomiast Likurg pochodził z bardzo dalekiej, bocznej linii Eurypontydów, a swój wybór przez eforów po prostu opłacił złotem. Wkrótce jednak (219 r. p.n.e.) przejął pełnię władzy w kraju, obalając Kleomenesa i zaczął pełnić osobistą regencję nad małoletnim Agesipolisem III, oraz jednocześnie zaczął prowadzić anty-macedońską politykę.
Latem 219 r. p.n.e opanował utracone po bitwie pod Sellazją (222 r. p.n.e.) wschodnie podgórze góry Parnon, co sprowokowało nowego macedońskiego władcę - Filipa V do kolejnej interwencji zbrojnej. Filip łatwo rozproszył siły spartańskie i właściwie bez żadnej większej bitwy wkroczył do miasta, skąd zbiegł (do Pellany) Likurg. Filip przywrócił rządy eforatu i wyznaczył kontrybucję, po której wypłaceniu opuścił Spartę. Eforowie byli jednak zbyt słabi aby przejąć kontrolę nad państwem i dlatego popularność bardzo szybko zyskiwał niejaki Chilon (również wywodzący się z bocznej linii Eurypontydów), który zgromadził wokół siebie wielu zwolenników, w ogromnej wiekszości z warstw najuboższych - którym obiecał nowy podział ziemi pod uprawy po zdobyciu dla siebie władzy. Tak też się stało, wzburzony tłum wymusił na eforach przekazanie władzy w ręce Chilona, który w zamian... wielu z nich wymordował. Objął krwawe rządy, ale nie trwały one długo. Już w niecały miesiąc później, do miasta, na czele swych zwolenników ponownie wkroczył Likurg, zaś Chilon uciekł do Achai (219 r. p.n.e.). Ten zaczął ponownie formować armię by pokrzyżować plany Macedończyków na Peloponezie. W 218 r. p.n.e. gdy Hannibal w swej drodze do Italii i Rzymu, właśnie przekraczał (na czele swej armii) Alpy, Likurg uderzył na miasto-państwo Tegeę oraz przedsięwziął wyprawę do Messeni. Filip V nie mógł tego tolerować i ponownie ruszył na Peloponez, wkroczył do Lakonii, spustoszył ją doszczętnie i doszedł aż do przylądka Tajnaron (gdzie znajdowała się słynna świątynia Posejdona), choć do samej Sparty nie wkroczył. Aby udobruchać Filipa, eforowie wygnali z miasta Likurga, lecz gdy Macedończycy znów opuścili Peloponez, ten ponownie wrócił, przejął władzę i znów wyprawił się na Messenię.
Odtąd władał już samodzielnie, obalając (w 217 r. p.n.e.) młodego Agesipolisa III i aż do śmierci (w 211 r. p.n.e.) nic nie zagrażało jego władzy. Nim umarł, przekazał władzę w ręce swego małoletniego syna - Pelopsa, nad którym regencję zaczął sprawować niejaki Machanidas - człowiek ambitny, który sam pragnął przejąć władzę i ogłosić się królem. Tymczasem wielka polityka zaczęła wdzierać się ponownie do Sparty i tak (jeszcze w 211 r. p.n.e.) przybyli do Lacedemonu posłowie Związku Etolskiego, którzy namawiali zarówno Pelopsa jak i Machanidasa, do anty-macedońskiego sojuszu politycznego z Rzymem (który sami zawarli). Machanidas przystał na tą propozycję i wkrótce potem podpisano wzajemną umowę sojuszniczą z Rzymem. Nim jednak Spartanie podjęli kolejną walkę z Macedonią, Machnidas przejął pełnię władzy całkowicie ubezwłasnowolniając młodego Pelopsa (210 r. p.n.e.). W 209 r. p.n.e. wyruszył przeciwko Związkowi Achajskiemu, sprzymierzonemu z Macedonią, zaś w 208 r. p.n.e. odniósł kilka pokaźnych zwycięstw, np. zajął (utraconą w 222 r. p.n.e.) Belminatis, zdobył Tegeę, zagrażającą państwu lacedemońskiemu od północy i spustoszył Elidę (pomimo faktu, iż Elijczycy właśnie przygotowywali w Olimpii uroczystości otwarcia kolejnych Igrzysk Olimpijskich). Teraz celem jego ataku stało się Argos w Argolidzie. Nim jednak ruszył przeciwko temu polis, drogę zagrodziła mu pod Mantineją (207 r. p.n.e.) armia Związku Achajskiego pod dowództwem - Filopojmena. Bitwa, jaka się wówczas wywiązała, zakończyła się klęską i śmiercią Machanidasa (którego ponoć osobiście zabił Filopojmen). Zginęło również prawie 4 000 Spartan, co stanowi niebagatelną liczbę dla miasta, wciąż targanego problemami demograficznymi i spadkiem liczby obywateli (Spartiatów).
Teraz, w sytuacji całkowitej klęski, ojcem opatrznościowym Sparty stał się niejaki Nabis. Był on synem Demaratosa, który był dalekim potomkiem owego Demaratosa Eurypontydy, który ponad 280 lat wcześniej (491 r. p.n.e.) udał się na wygnanie do Persji. Nabis przejął teraz "opiekę" nad królem Pelopsem (207 r. p.n.e.). Oczywiście władzy nie otrzymał od tak sobie, musiał ją przejąć siłą, a miał ku temu możliwości, gdyż otoczył się kreteńskimi i tarentyjskimi najemnikami, z których stworzył własną gwardię przyboczną. Był to pierwszy taki przypadek w dziejach Lacedemonu, aby władca Sparty otoczył się obcymi najemnikami, jako własną ochroną. Ale nie były to wszystkie nowości, jakie zaczął wprowadzać Nabis. Ogłosił się bowiem królem (początkowo wraz z Pelopsem), zamieszkał w pałacu i przywdział purpurową szatę królewską. Pokazał też swoim poddanym żonę - Agię z Argos, cudzoziemkę. A własną (i Agii) córkę, wydał z brata swej żony - Pitagorasa (dzięki czemu umocnił związki z Argos, które były mu bardzo potrzebne ze względu na niepewną sytuację polityczną zarówno na samym Peloponezie jak i w całej Helladzie). Rozpoczął też zakrojone na szeroką skalę reformy społeczne, mające na celu poprawę położenia ludności najuboższej. Zaczął od realnej likwidacji eforatu i geruzji, zlikwidował też Zgromadzenie Ludowe a całą polityczną władzę skupił w swoich rękach. Rozpoczął też masowe wyzwalanie niewolników (oczywiście bez wypłacenia rekompensat dla ich właścicieli). Większość z nich tworzyli oczywiście heloci, którzy z państwowych, w tym okresie już stali się niewolnikami prywatnych właścicieli - arystokracji ziemskiej.
Ci, z pośród właścicieli, którzy sprzeciwiali się tym działaniom Nabisa (jakoś nie wyzwolił własnych niewolników, tylko tych, którzy pracowali w wielkich majątkach arystokracji), byli oskarżani o zdradę i zmuszani do ucieczki z miasta pod groźbą utraty życia. Majątki tych, którzy uciekli, były oczywiście od razu konfiskowane i jednocześnie parcelowane pomiędzy najbiedniejszych Spartiatów. Helotom nadał obywatelstwo spartańskie, a najubożsi Spartiaci, dzięki jego polityce zyskiwali ziemię, czyli możliwość utrzymania siebie i swojej rodziny z własnej pracy, a nie tylko z żebractwa lub niewielkich, publicznych zapomóg. Taka polityka była dobrze przemyślana, bowiem jednocześnie dawała ona Nabisowi kolejne tysiące żołnierzy, które mógł powołać pod broń. Nabis (ponoć, jak piszą niechętni mu historycy, a takich którzy pisaliby o nim w korzystniejszym świetle... nie ma wcale), nie znosił sprzeciwu, ci, którzy się nie zgadzali na jego politykę, musieli uciekać z miasta, ale nawet tam, w obcych krainach dosięgała ich ręka Nabisa. Ponoć kazał on bowiem śledzić i mordować ukrywających się arystokratów, tak, aby nie zbudowali oni opozycji i nie zyskali poparcia któregoś z wielkich politycznych graczy Hellady (Macedonii, Związku Achajskiego, Związku Etolskiego czy chociażby Rzymu). Przez pierwsze trzy lata rządów, jego działania skupiały się tylko i wyłącznie na polityce wewnętrznej. Przez ten czas zmienił totalnie społeczne oblicze Sparty, dał najbiedniejszym ziemię, czyli możliwość wykarmienia siebie i swej rodziny (dziś byśmy powiedzieli że dał im wędkę zamiast ryby), wyzwolił helotów i nadał im obywatelstwo, czyli ich upodmiotowił, dał im godność (a godność jest bardzo ważnym atrybutem ludzkiej działalności, często niedocenianym przez rządzących, gdyż wszyscy myślą że jak się ludziom da chleb to w zasadzie rozwiązuje sprawę. Nieprawda - godność również jest jednym z tych elementów, przez które wywracały się trony a korony królewskie toczyły się we krwi po ulicach miast).
Jednocześnie znacznie zwiększył armię spartańską, poszerzył ją o kreteńskich i tarentyjskich najemników, oraz o wsparcie z Argos. Zbudował od nowa flotę wojenną (o której Spartanie już dawno zapomnieli). Ale najważniejszym bodajże wydaje się fakt, iż po raz pierwszy w dziejach tego miasta, otoczył Spartę (Lacedemon) murami obronnymi. Tak, właśnie pierwsze mury Sparty powstały za rządów króla Nabisa, zamknął w nich pięć głównych dzielnic Lacedemonu (Mesoa, Konooura, Pitane, Limnai i Alpeion), wcześniej bowiem Lacedemończycy twierdzili że mury obronne nie są im do niczego potrzebne, gdyż (jak się chełpili): "Żadna Spartanka nigdy jeszcze nie ujrzała oręża obcego wojownika", a podczas sporu z Ateńczykami, tuż przed wybuchem Wojny Peloponeskiej (431 r. p.n.e.), na zarzut Ateńczyków: "Wielokrotnie już wypędzaliśmy was znad brzegów Kefizosu" (mała rzeczka na północ od Aten), na co odpowiadano: "A my was znad brzegów Eurotasu jeszcze nigdy". Ale to były inne czasy, od tamtej pory wiele Spartanek widziało "oręż" obcych wojowników i wielokrotnie musiano wypędzać obce armie znad Eurotasu. Nabis rozbudował również Agorę i Choros (miejsce pod gołym niebem, gdzie odbywały się święta ku czci Apollona). Pobudował liczne sadzawki miejskie, czerpiące wodę bezpośrednio z Eurotasu (lub z jego prawego dopływu, rzeczki Maguli, opływającej Spartę od strony zachodniej). Wprowadził ułatwienia dla kupców, którzy chcieli handlować w Sparcie i jednocześnie zwolnił rodzimych kupców z wszelakich opłat. Urządzał też religijne i patriotyczne procesje zarówno do świątyń Apollona, Hery czy Artemidy, jak również przed grobem Leonidasa i stelą poległych pod Termopilami 300 Spartan. Jego władza z każdym rokiem rosła, a wszelka opozycja była rozbita i znajdowała się na emigracji.
Pierwszą kampanię wojenną rozpoczął Nabis w 204 r. p.n.e. a jego celem było miasto Tegea (które po klęsce Machanidasa pod Mantineą w 207 r. p.n.e., wróciło w skład Związku Achajskiego). Ale niestety, ta pierwsza kampania nie była szczęśliwa, gdyż w bitwie pod Tegeą Nabis poniósł klęskę w starciu z armią Związku Achajskiego i musiał zawrócić. Zwycięski Filopojmen wkroczył teraz do Lakonii i spustoszył tereny Sellazji (miasta na północ od Sparty), jednak już dalej się nie posunął i zawrócił. Była to pierwsza nauczka którą zapamiętał Nabis - prócz armii i floty, potrzebuje jeszcze potężnych sojuszników, Argos to nie wszystko, Argos jest za małe, on potrzebuje potęgi która zapewni mu władzę na Peloponezie. Teraz tylko powstał problem, którą ze stron wybrać. Oczywiście Związek Achajski, jako główny konkurent do panowania nad Peloponezem, od razu odpadał, ale pozostawali jeszcze przecież Etolczycy (Związek Etolski), szachujący Achajów od północy, z kraju Lokrów, z główną bazą morską w Naupaktos, oraz Macedończycy pod królem Filipem V (który notabene... ciągle się spóźniał na najważniejsze starcia, rzymski historyk - Liwiusz pisze o nim z przekąsem: "Za późno w Chalkidzie, za późno pod Atenami", i rzeczywiście Filip V robił co mógł, śpieszył się bardzo, ale jakoś tak, nigdy nie miał szczęścia, w poprzedniej wojnie z Rzymem (215-2015 p.n.e.) tak samo, ciągle się spóźniał, Machanidas gdy uderzył na Elidę przygotowującą się do Igrzysk Olimpijskich, ci poprosili o pomoc króla Macedonii, ten szybko zebrał armię i ruszył na Peloponez, ale... gdy dotarł do Koryntu okazało się że Machidas już powrócił do Sparty i zakończył rabowanie Elidy, więc i Filip zawrócił z powrotem).
Pozostawali jeszcze Rzymianie. Co prawda z końcem 203 r. p.n.e. Hannibal Barkas, który od prawie piętnastu lat okupował italską ziemię, wycofał się do Afryki. Było to oczywiście związane z sukcesami pod Kartaginą i w kraju Numidów armii konsularnej pod dowództwem Publiusza Korneliusza Scypiona. Radość zapanowała w Mieście Wilczycy, na wniosek senatu pretor Publiusz Eliusz odprawił pięciodniowe modły dziękczynne do wszystkich bogów i złożył ofiarę ze 120 dużych zwierząt. Ale jednocześnie rok ten obfitował w inne, niezbyt przyjemne zdarzenia, jak choćby w śmierć Kwintusa Fabiusza Kunktatora (którego nazwisko stało się symbolem odwlekania, przekładania spraw na później), a który jednocześnie ocalił Rzym i Italię, zwlekając z uderzeniem na Hannibala po klęsce Rzymian w bitwie nad Jeziorem Trazymeńskim w 217 r. p.n.e. Co prawda zapał konsulów roku 216 p.n.e. i wiara we własne siły, spowodowały że Rzymianie zeszli z tej drogi, wierząc (pomimo sprzeciwu Kunktatora) iż rozgromią Hannibala w jednej, wielkiej bitwie. Doszło do niej pod Kannami (216 r. p.n.e.) które to pola stały się grobem aż 80 000 Rzymian. Klęska była całkowita, szybko więc wrócono do rozsądnej polityki wyczekiwania Fabiusza Kunktatora (którego notabene Hannibal starał się oczernić, atakując i niszcząc majątki wielu rzymskich senatorów, zaś latyfundia Kunktatora celowo oszczędzając, miało to położyć na nim podejrzenie o potajemną umowę z Kartagińczykiem, która ma doprowadzić państwo do katastrofy. Fabiusz Kunktator wiedząc co się dzieje, otworzył więc swoje włości dla wszystkich zbiegów z okolicy, gdzie mogli oni uzyskać schronienie.
Drugą nieprzyjemną kwestią, był pożar, jaki wówczas wybuchł w Rzymie (203 r. p.n.e.), który zrównał z ziemią budynki na ulicy Publicyjskiej (wiodącej z Placu Wolnego na Kapitolu na Awentyn). Potem wylał Tybr, a na końcu tego roku znacznie spadły ceny zboża, co doprowadziło kupców prawie do ruiny (interweniowało państwo w osobach edylów kurulnych). Wszyscy jednak żyli sprawą opuszczenia Italii i wylądowania w Afryce Hannibala, najeźdźcy który przez piętnaście lat uniemożliwiał swobodny rozwój kraju, doprowadzając dziesiątki tysięcy osób do ruiny finansowej, nie mówiąc już o ciągłej obawie przed atakiem na sam Rzym ("Hannibal ante portas" - "Hannibal u bram" - jak często krzyczano w tych latach z obawy przed owym Kartagińczykiem). Teraz początkowa radość, z opuszczenia italskiej ziemi przez siepaczy Hannibala, łączyła się z obawami, niektórzy pytali: "Czy Hannibal, który pobił nas wielokrotnie na naszej ziemi, nie będzie stokroć groźniejszy, walcząc na ziemi ojczystej?". Co więc ważniejsze, radość z opuszczenia Italii przez najeźdźców, czy też obawa o przyszłość armii konsularnej Korneliusza Scypiona i dalszych losów wojny? Odprawiano więc publiczne modły, prosząc bogów o pomoc i zwycięstwo w walce z Kartagińczykiem. Lecz mimo iż w tym czasie właśnie takie myśli trapiły Rzymian, zgodzili się oni jednak wziąć w protekcję spartańskie państwo Nabisa i zawrzeć z nim sojusz (choć obowiązywał on tylko jako deklaracja ustna, nie był nigdzie zawarty ani spisany). I na tym właśnie zależało Nabisowi.
Ale wkrótce sytuacja znacznie się zmieniła. Po pierwsze, Rzym zakończył wreszcie wojnę z Kartaginą swoim zwycięstwem (bitwa po Zamą - 202 r. p.n.e.). Po drugie popadł jednocześnie w konflikt z Macedonią. Po trzecie zaś, król Filip V okazał się nad wyraz wspaniałomyślny, dążąc do zawarcia sojuszu ze Spartą i na dowód swojej dobrej woli przekazał Nabisowi w 197 r. p.n.e. miasto Argos (to, z którego pochodziła żona Nabisa - Agia). Poza tym zapragnął wydać swoje córki za synów Nabisa aby umocnić sojusz. Nabis jednak chciał, aby to sami mieszkańcy poprosili go, aby przyjął ich miasto i stał się jego władcą i zapowiedział że nie zajmie Argos, póki nie wypowiedzą się w tej sprawie sami Argiwczycy. To był błąd, gdyż Argiwczycy nie tylko nie zamierzali oddać się pod opiekę Nabisa, ale wręcz na zgromadzeniu wyśmiali jego zapowiedź. No cóż, skoro nie chcą po dobroci, będzie musiał wziąć ich siłą, poleciła więc Filoklesowi (dowódcy macedońskiego garnizonu w Argos, któremu król Filip nakazał oddać miasto Nabisowi), aby oddał mu je wtedy, gdy zechce. Stało się to w nocy. Siły Nabisa wpuszczone potajemnie w mury miasta, obsadziły wszystkie kluczowe punkty i nad ranem mieszkańcy Argos ujrzeli Spartan gotowych do walki. Nieprzygotowani (zresztą, Macedonczycy również stali za Nabisem), co bardziej odważni postanowili uciec (choć bramy zostały zamknięte). Ci, którym się to udało, utracili swe majątki, a cała reszta musiała zapłacić dużą kontrybucję jako karę ze odrzucenie wcześniejszej "wspaniałomyślnej" propozycji króla Sparty. Dodatkowo wszysktich mieszkańców zwołano na agorę i kazano im oddać co wartościowsze przedmioty, a ci, którzy się ociągali lub ukrywali jakieś kosztowności, byli bici jak najzwyklejsi niewolnicy (zaś kobiety, które chowały pierścionki we włosach, były strzyżone do gołej skóry, co było niezwykle upokarzające).
Król Nabis następnie zwołał wszystkich na zgromadzenie, na którym ogłosił nowe prawa - pierwsze dotyczyło zniesienia wszelkich długów, drugie zaś o podziale pracy między mieszkańców (zlikwidowano arystokrację, a ci, którzy przynależeli do tej klasy społecznej, mieli teraz wraz z innymi znaleźć sobie jakiś zawód i pracować jak zwykli mieszkańcy). Macedończycy opuścili Argos, przekazując pełnię władzy w ręce Nabisa, ale ten jednak nie zamierzał okazywać im wdzięczności z tego powodu, wręcz przeciwnie, zamierzał odnowić anty-macedoński sojusz z Rzymianami.
Teraz, w sytuacji całkowitej klęski, ojcem opatrznościowym Sparty stał się niejaki Nabis. Był on synem Demaratosa, który był dalekim potomkiem owego Demaratosa Eurypontydy, który ponad 280 lat wcześniej (491 r. p.n.e.) udał się na wygnanie do Persji. Nabis przejął teraz "opiekę" nad królem Pelopsem (207 r. p.n.e.). Oczywiście władzy nie otrzymał od tak sobie, musiał ją przejąć siłą, a miał ku temu możliwości, gdyż otoczył się kreteńskimi i tarentyjskimi najemnikami, z których stworzył własną gwardię przyboczną. Był to pierwszy taki przypadek w dziejach Lacedemonu, aby władca Sparty otoczył się obcymi najemnikami, jako własną ochroną. Ale nie były to wszystkie nowości, jakie zaczął wprowadzać Nabis. Ogłosił się bowiem królem (początkowo wraz z Pelopsem), zamieszkał w pałacu i przywdział purpurową szatę królewską. Pokazał też swoim poddanym żonę - Agię z Argos, cudzoziemkę. A własną (i Agii) córkę, wydał z brata swej żony - Pitagorasa (dzięki czemu umocnił związki z Argos, które były mu bardzo potrzebne ze względu na niepewną sytuację polityczną zarówno na samym Peloponezie jak i w całej Helladzie). Rozpoczął też zakrojone na szeroką skalę reformy społeczne, mające na celu poprawę położenia ludności najuboższej. Zaczął od realnej likwidacji eforatu i geruzji, zlikwidował też Zgromadzenie Ludowe a całą polityczną władzę skupił w swoich rękach. Rozpoczął też masowe wyzwalanie niewolników (oczywiście bez wypłacenia rekompensat dla ich właścicieli). Większość z nich tworzyli oczywiście heloci, którzy z państwowych, w tym okresie już stali się niewolnikami prywatnych właścicieli - arystokracji ziemskiej.
Ci, z pośród właścicieli, którzy sprzeciwiali się tym działaniom Nabisa (jakoś nie wyzwolił własnych niewolników, tylko tych, którzy pracowali w wielkich majątkach arystokracji), byli oskarżani o zdradę i zmuszani do ucieczki z miasta pod groźbą utraty życia. Majątki tych, którzy uciekli, były oczywiście od razu konfiskowane i jednocześnie parcelowane pomiędzy najbiedniejszych Spartiatów. Helotom nadał obywatelstwo spartańskie, a najubożsi Spartiaci, dzięki jego polityce zyskiwali ziemię, czyli możliwość utrzymania siebie i swojej rodziny z własnej pracy, a nie tylko z żebractwa lub niewielkich, publicznych zapomóg. Taka polityka była dobrze przemyślana, bowiem jednocześnie dawała ona Nabisowi kolejne tysiące żołnierzy, które mógł powołać pod broń. Nabis (ponoć, jak piszą niechętni mu historycy, a takich którzy pisaliby o nim w korzystniejszym świetle... nie ma wcale), nie znosił sprzeciwu, ci, którzy się nie zgadzali na jego politykę, musieli uciekać z miasta, ale nawet tam, w obcych krainach dosięgała ich ręka Nabisa. Ponoć kazał on bowiem śledzić i mordować ukrywających się arystokratów, tak, aby nie zbudowali oni opozycji i nie zyskali poparcia któregoś z wielkich politycznych graczy Hellady (Macedonii, Związku Achajskiego, Związku Etolskiego czy chociażby Rzymu). Przez pierwsze trzy lata rządów, jego działania skupiały się tylko i wyłącznie na polityce wewnętrznej. Przez ten czas zmienił totalnie społeczne oblicze Sparty, dał najbiedniejszym ziemię, czyli możliwość wykarmienia siebie i swej rodziny (dziś byśmy powiedzieli że dał im wędkę zamiast ryby), wyzwolił helotów i nadał im obywatelstwo, czyli ich upodmiotowił, dał im godność (a godność jest bardzo ważnym atrybutem ludzkiej działalności, często niedocenianym przez rządzących, gdyż wszyscy myślą że jak się ludziom da chleb to w zasadzie rozwiązuje sprawę. Nieprawda - godność również jest jednym z tych elementów, przez które wywracały się trony a korony królewskie toczyły się we krwi po ulicach miast).
Jednocześnie znacznie zwiększył armię spartańską, poszerzył ją o kreteńskich i tarentyjskich najemników, oraz o wsparcie z Argos. Zbudował od nowa flotę wojenną (o której Spartanie już dawno zapomnieli). Ale najważniejszym bodajże wydaje się fakt, iż po raz pierwszy w dziejach tego miasta, otoczył Spartę (Lacedemon) murami obronnymi. Tak, właśnie pierwsze mury Sparty powstały za rządów króla Nabisa, zamknął w nich pięć głównych dzielnic Lacedemonu (Mesoa, Konooura, Pitane, Limnai i Alpeion), wcześniej bowiem Lacedemończycy twierdzili że mury obronne nie są im do niczego potrzebne, gdyż (jak się chełpili): "Żadna Spartanka nigdy jeszcze nie ujrzała oręża obcego wojownika", a podczas sporu z Ateńczykami, tuż przed wybuchem Wojny Peloponeskiej (431 r. p.n.e.), na zarzut Ateńczyków: "Wielokrotnie już wypędzaliśmy was znad brzegów Kefizosu" (mała rzeczka na północ od Aten), na co odpowiadano: "A my was znad brzegów Eurotasu jeszcze nigdy". Ale to były inne czasy, od tamtej pory wiele Spartanek widziało "oręż" obcych wojowników i wielokrotnie musiano wypędzać obce armie znad Eurotasu. Nabis rozbudował również Agorę i Choros (miejsce pod gołym niebem, gdzie odbywały się święta ku czci Apollona). Pobudował liczne sadzawki miejskie, czerpiące wodę bezpośrednio z Eurotasu (lub z jego prawego dopływu, rzeczki Maguli, opływającej Spartę od strony zachodniej). Wprowadził ułatwienia dla kupców, którzy chcieli handlować w Sparcie i jednocześnie zwolnił rodzimych kupców z wszelakich opłat. Urządzał też religijne i patriotyczne procesje zarówno do świątyń Apollona, Hery czy Artemidy, jak również przed grobem Leonidasa i stelą poległych pod Termopilami 300 Spartan. Jego władza z każdym rokiem rosła, a wszelka opozycja była rozbita i znajdowała się na emigracji.
Pierwszą kampanię wojenną rozpoczął Nabis w 204 r. p.n.e. a jego celem było miasto Tegea (które po klęsce Machanidasa pod Mantineą w 207 r. p.n.e., wróciło w skład Związku Achajskiego). Ale niestety, ta pierwsza kampania nie była szczęśliwa, gdyż w bitwie pod Tegeą Nabis poniósł klęskę w starciu z armią Związku Achajskiego i musiał zawrócić. Zwycięski Filopojmen wkroczył teraz do Lakonii i spustoszył tereny Sellazji (miasta na północ od Sparty), jednak już dalej się nie posunął i zawrócił. Była to pierwsza nauczka którą zapamiętał Nabis - prócz armii i floty, potrzebuje jeszcze potężnych sojuszników, Argos to nie wszystko, Argos jest za małe, on potrzebuje potęgi która zapewni mu władzę na Peloponezie. Teraz tylko powstał problem, którą ze stron wybrać. Oczywiście Związek Achajski, jako główny konkurent do panowania nad Peloponezem, od razu odpadał, ale pozostawali jeszcze przecież Etolczycy (Związek Etolski), szachujący Achajów od północy, z kraju Lokrów, z główną bazą morską w Naupaktos, oraz Macedończycy pod królem Filipem V (który notabene... ciągle się spóźniał na najważniejsze starcia, rzymski historyk - Liwiusz pisze o nim z przekąsem: "Za późno w Chalkidzie, za późno pod Atenami", i rzeczywiście Filip V robił co mógł, śpieszył się bardzo, ale jakoś tak, nigdy nie miał szczęścia, w poprzedniej wojnie z Rzymem (215-2015 p.n.e.) tak samo, ciągle się spóźniał, Machanidas gdy uderzył na Elidę przygotowującą się do Igrzysk Olimpijskich, ci poprosili o pomoc króla Macedonii, ten szybko zebrał armię i ruszył na Peloponez, ale... gdy dotarł do Koryntu okazało się że Machidas już powrócił do Sparty i zakończył rabowanie Elidy, więc i Filip zawrócił z powrotem).
Pozostawali jeszcze Rzymianie. Co prawda z końcem 203 r. p.n.e. Hannibal Barkas, który od prawie piętnastu lat okupował italską ziemię, wycofał się do Afryki. Było to oczywiście związane z sukcesami pod Kartaginą i w kraju Numidów armii konsularnej pod dowództwem Publiusza Korneliusza Scypiona. Radość zapanowała w Mieście Wilczycy, na wniosek senatu pretor Publiusz Eliusz odprawił pięciodniowe modły dziękczynne do wszystkich bogów i złożył ofiarę ze 120 dużych zwierząt. Ale jednocześnie rok ten obfitował w inne, niezbyt przyjemne zdarzenia, jak choćby w śmierć Kwintusa Fabiusza Kunktatora (którego nazwisko stało się symbolem odwlekania, przekładania spraw na później), a który jednocześnie ocalił Rzym i Italię, zwlekając z uderzeniem na Hannibala po klęsce Rzymian w bitwie nad Jeziorem Trazymeńskim w 217 r. p.n.e. Co prawda zapał konsulów roku 216 p.n.e. i wiara we własne siły, spowodowały że Rzymianie zeszli z tej drogi, wierząc (pomimo sprzeciwu Kunktatora) iż rozgromią Hannibala w jednej, wielkiej bitwie. Doszło do niej pod Kannami (216 r. p.n.e.) które to pola stały się grobem aż 80 000 Rzymian. Klęska była całkowita, szybko więc wrócono do rozsądnej polityki wyczekiwania Fabiusza Kunktatora (którego notabene Hannibal starał się oczernić, atakując i niszcząc majątki wielu rzymskich senatorów, zaś latyfundia Kunktatora celowo oszczędzając, miało to położyć na nim podejrzenie o potajemną umowę z Kartagińczykiem, która ma doprowadzić państwo do katastrofy. Fabiusz Kunktator wiedząc co się dzieje, otworzył więc swoje włości dla wszystkich zbiegów z okolicy, gdzie mogli oni uzyskać schronienie.
Drugą nieprzyjemną kwestią, był pożar, jaki wówczas wybuchł w Rzymie (203 r. p.n.e.), który zrównał z ziemią budynki na ulicy Publicyjskiej (wiodącej z Placu Wolnego na Kapitolu na Awentyn). Potem wylał Tybr, a na końcu tego roku znacznie spadły ceny zboża, co doprowadziło kupców prawie do ruiny (interweniowało państwo w osobach edylów kurulnych). Wszyscy jednak żyli sprawą opuszczenia Italii i wylądowania w Afryce Hannibala, najeźdźcy który przez piętnaście lat uniemożliwiał swobodny rozwój kraju, doprowadzając dziesiątki tysięcy osób do ruiny finansowej, nie mówiąc już o ciągłej obawie przed atakiem na sam Rzym ("Hannibal ante portas" - "Hannibal u bram" - jak często krzyczano w tych latach z obawy przed owym Kartagińczykiem). Teraz początkowa radość, z opuszczenia italskiej ziemi przez siepaczy Hannibala, łączyła się z obawami, niektórzy pytali: "Czy Hannibal, który pobił nas wielokrotnie na naszej ziemi, nie będzie stokroć groźniejszy, walcząc na ziemi ojczystej?". Co więc ważniejsze, radość z opuszczenia Italii przez najeźdźców, czy też obawa o przyszłość armii konsularnej Korneliusza Scypiona i dalszych losów wojny? Odprawiano więc publiczne modły, prosząc bogów o pomoc i zwycięstwo w walce z Kartagińczykiem. Lecz mimo iż w tym czasie właśnie takie myśli trapiły Rzymian, zgodzili się oni jednak wziąć w protekcję spartańskie państwo Nabisa i zawrzeć z nim sojusz (choć obowiązywał on tylko jako deklaracja ustna, nie był nigdzie zawarty ani spisany). I na tym właśnie zależało Nabisowi.
Ale wkrótce sytuacja znacznie się zmieniła. Po pierwsze, Rzym zakończył wreszcie wojnę z Kartaginą swoim zwycięstwem (bitwa po Zamą - 202 r. p.n.e.). Po drugie popadł jednocześnie w konflikt z Macedonią. Po trzecie zaś, król Filip V okazał się nad wyraz wspaniałomyślny, dążąc do zawarcia sojuszu ze Spartą i na dowód swojej dobrej woli przekazał Nabisowi w 197 r. p.n.e. miasto Argos (to, z którego pochodziła żona Nabisa - Agia). Poza tym zapragnął wydać swoje córki za synów Nabisa aby umocnić sojusz. Nabis jednak chciał, aby to sami mieszkańcy poprosili go, aby przyjął ich miasto i stał się jego władcą i zapowiedział że nie zajmie Argos, póki nie wypowiedzą się w tej sprawie sami Argiwczycy. To był błąd, gdyż Argiwczycy nie tylko nie zamierzali oddać się pod opiekę Nabisa, ale wręcz na zgromadzeniu wyśmiali jego zapowiedź. No cóż, skoro nie chcą po dobroci, będzie musiał wziąć ich siłą, poleciła więc Filoklesowi (dowódcy macedońskiego garnizonu w Argos, któremu król Filip nakazał oddać miasto Nabisowi), aby oddał mu je wtedy, gdy zechce. Stało się to w nocy. Siły Nabisa wpuszczone potajemnie w mury miasta, obsadziły wszystkie kluczowe punkty i nad ranem mieszkańcy Argos ujrzeli Spartan gotowych do walki. Nieprzygotowani (zresztą, Macedonczycy również stali za Nabisem), co bardziej odważni postanowili uciec (choć bramy zostały zamknięte). Ci, którym się to udało, utracili swe majątki, a cała reszta musiała zapłacić dużą kontrybucję jako karę ze odrzucenie wcześniejszej "wspaniałomyślnej" propozycji króla Sparty. Dodatkowo wszysktich mieszkańców zwołano na agorę i kazano im oddać co wartościowsze przedmioty, a ci, którzy się ociągali lub ukrywali jakieś kosztowności, byli bici jak najzwyklejsi niewolnicy (zaś kobiety, które chowały pierścionki we włosach, były strzyżone do gołej skóry, co było niezwykle upokarzające).
Król Nabis następnie zwołał wszystkich na zgromadzenie, na którym ogłosił nowe prawa - pierwsze dotyczyło zniesienia wszelkich długów, drugie zaś o podziale pracy między mieszkańców (zlikwidowano arystokrację, a ci, którzy przynależeli do tej klasy społecznej, mieli teraz wraz z innymi znaleźć sobie jakiś zawód i pracować jak zwykli mieszkańcy). Macedończycy opuścili Argos, przekazując pełnię władzy w ręce Nabisa, ale ten jednak nie zamierzał okazywać im wdzięczności z tego powodu, wręcz przeciwnie, zamierzał odnowić anty-macedoński sojusz z Rzymianami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz