Łączna liczba wyświetleń

sobota, 1 września 2018

NIEZAPOMNIANE ZWIĄZKI - Cz. I

CZYLI SŁAWNE PARY W HISTORII


W tym oto temacie zamierzam zaprezentować najsławniejsze (choć niektóre już nieco zapomniane) pary w dziejach świata, które niegdyś były przedmiotem nie tylko pospolitych plotek, ale również stanowiły pewnego rodzaju przykład dla wielu im współczesnych. Z racji jednak tego, iż zaprezentowanie poszczególnych postaci jest zadaniem dość żmudnym (cóż, trochę tych sławnych par w historii jednak było), dlatego też postanowiłem zrezygnować w tym temacie z chronologii i po prostu będę prezentował te pary, na które w danym momencie mam najwięcej informacji, lub które (akurat z jakiegoś względu) postanowiłem przybliżyć i opisać. Oczywiście nie będę się ograniczał jedynie do postaci historycznych, ale z góry zaznaczam że nie gustuję we współczesnych plotkach towarzyskich na temat ludzi z tzw.: "wyższych sfer" i kojarzonych przez nie par, dlatego też tego typu informacje będę się starał mimo wszystko unikać. Zobaczymy na ile temat okaże się ciekawy, a jako pierwszą sławną parę zaprezentuję... Tytusa i Berenikę 



ZDOBYWCA JEROZOLIMY 

I WIERNA CÓRA ZAKONU

(CZYLI TYTUS I BERENIKA)




On był od niej młodszy, i to dużo, bo aż o 11 lat, mimo to zakochał się w niej niczym uczniak w nauczycielce. Pochodzili z dwóch światów (które jednak nie były od siebie aż tak odległe) - on wychowywany w kręgu kultury grecko-rzymskiej, młody parweniusz któremu późniejsza legenda przypisała panowanie już jako chłopcu (w czasach rządów Klaudiusza, cesarski wyzwoleniec - Narcyz, aby upewnić się do do następstwa władzy przez Brytanika, syna Klaudiusza, ściągnął na dwór wróżbitę, aby ten potwierdził to, co dla wielu wówczas było oczywiste. Wróżbita wszedł do pokoju, w którym bawiło się dwóch kilkuletnich chłopców, spojrzał na jednego z nich i powiedział: "Bądź spokojny, będzie panował". Narcyz jednak się zgorszył, okazało się bowiem że chłopiec, którego wskazał wróżbita, był jedynie towarzyszem zabaw dla cesarskiego syna, wprowadzony tam przez swego ojca - Tytusa Flawiusza Wespazjana, który miał dobre stosunki z Narcyzem. Wróżbita jednak upierał się że nie nie widzi aby Brytanik miał kiedykolwiek panować, natomiast nie ma żadnych wątpliwości co do jego towarzysza, młodego Tytusa Flawiusza Wespazjana, noszącego takie samo nazwisko co ojciec). 

Oczywiście historia o wywróżonym panowaniu została zmyślona z chwilą objęcia władzy przez Tytusa (a prawdopodobnie wcześniej, z chwilą objęcia rządów przez jego ojca - Wespazjana), to jednak nie zmienia faktu, iż młody Tytus wychowywał się na dworze cesarskim i od najmłodszych lat był opromieniony blaskiem władzy, wpływów i ogromnych pieniędzy. Jego wybranka zaś, była Żydówką (może nie do końca Żydówką, gdyż wychowana była w kręgu kultury greckiej a greka była językiem, którym się posługiwała od maleńkości. Mimo to Berenika, bo o niej to mowa, była niezwykle religijną a wręcz zabobonną kobietą. Choć mówiła po grecku, to jednak modliła się do Jahwe i czyniła wszelkie, przewidziane Prawem Mojżeszowym nakazy, oraz przestrzegała wszystkich zakazów tej religii). Poza tym była księżniczką, prawnuczką Heroda Wielkiego i córką Heroda Agryppy - przyjaciela cesarza Klaudiusza. Tych dwoje ludzi, pochodzących z innego kręgu kulturowego, których dzielił również wiek, połączył gorący romans, który o mało co nie zakończył się małżeństwem. Ale zacznijmy samego od początku.

Tytus Flawiusz Wespazjan, urodził się 30 grudnia 39 r. podczas rządów chorego umysłowo cesarza Kaliguli. Jego ojciec (o tym samym imieniu), w wieku 30 lat, miał za sobą już karierę urzędniczą (kwesturę, edylat, preturę), a także wszedł do senatu (jako drugi w rodzinie, po swym starszym bracie - Tytusie Flawiuszu Sabinusie). Ambitna matka Wespazjana - Vespazja Polla, zmuszała go do kariery politycznej, której Wespazjan zapewne nie pragnął, było mu dobrze w majątku babki - Tertulii, którą bardzo kochał a lata tam spędzone zawsze wspominał z rozrzewnieniem. To prawdopodobnie także matka kazał mu zakończyć miłosny związek z dziewczyną o imieniu Cenida, która była wyzwolenicą Antonii Młodszej (córki Marka Antoniusza i Oktawii - siostry cesarza Augusta). Wespazjan zapewne pokochał Cenidę, zresztą dzięki niej zawarł korzystną znajomość z innym wyzwoleńcem, tym razem Klaudiusza - Narcyzem. Matka jednak kazał mu ożenić się z dziewczyną o imieniu Domitilla, z którą doczekał się trójki dzieci (Tytusa w 39 r., Domitillę Młodszą ok. 45 r. oraz Domicjana w 51 r.). Z chwilą objęcia władzy przez Klaudiusza (41 r.), wyzwoleniec Narcyz, postarał się o uzyskanie intratnego urzędu dla przyjaciela i tak Wespazjan objął dowództwo II legionu Augusta w Argentorate nad Renem (w prowincji Germanii Superior). W 43 r. jego legion wziął udział w inwazji na Brytanię, a Wespazjan wsławił się w tych walkach osobistą odwagą, a dowodzone przez niego siły opanowały wyspę Wight (wówczas Vectia). Doszły więc jeszcze odznaczenia wojenne i inne godności.




Pomimo swej przyjaźni z Narcyzem, Wespazjan trzymał się nieco z dala dworu cesarskiego i nie angażował się w tamtejsze pałacowe plotki, intrygi czy spiski. Gdy wybuchła afera Messaliny (48 r.), niewiele go ot obeszło, ale z chwilą gdy kolejną żoną Klaudiusza, została (49 r.) jego bratanica - Agrypina Młodsza (córka Germanika i Agrypiny Starszej, oraz siostra Kaliguli i matka cesarza Nerona), całkowicie opuścił dwór. Wolał nie narażać się taj ambitnej kobiecie, jako że był bliskim przyjacielem jej osobistego wroga - Narcyza (którego kazała zamordować po śmierci Klaudiusza w październiku 54 r.). Mimo to jego kariera polityczna i wojskowa trwała w najlepsze, cały czas był członkiem senatu, a w 51 r. otrzymał konsulat, a potem w 63 r. został namiestnikiem Afryki - bogatej południowej prowincji Imperium Rzymskiego, z której po dwóch latach wrócił... biedniejszy niż wyjechał (co dobitnie świadczy o jego uczciwości, jako że prowincje były traktowane jako łatwy i szybki sposób na wzbogacenie się przez tych, którzy nimi zarządzali). Szybko popadł w kłopoty finansowe, i został zmuszony do upokarzającego handlu mułami (oczywiście zajmował się tym przez pośredników, jako że senatorowi i prokonsulowi nie wypadało czynić tego osobiście). W 66 r. wziął udział w artystycznej wyprawie Nerona do Grecji (w czasie której, zapewne przytroczony problemami finansowymi, pozwalał sobie na drzemki podczas publicznych koncertów cesarza, czym sprowadził na siebie niełaskę). Szybko został wyrzucony z dworu. Nie mogąc opędzić się od dłużników i w obawie przed gniewem Nerona (obawiał się czy któregoś dnia do jego drzwi nie zapukają żołnierze,z rozkazem pozbawienia go życia), przeniósł się wraz z rodziną do jednego z miasteczek Grecji. Tam właśnie w 67 r. otrzymał cesarski rozkaz natychmiastowego udania się od Judei i stłumienia tamtejszego powstania Żydów. 

Tymczasem jego najstarszy syn - Tytus, o którym tu mowa - dzięki znajomości ojca z Narcyzem, został towarzyszem zabaw młodego Brytanika, ale gdy ten został otruty (w lutym 55 r.) opuścił dwór cesarski w obawie o własne życie. Następnie podjął naukę retoryki, literatury łacińskiej i greki. Zajął się także muzyką, grał i komponował coraz to nowe pieśni. Dodatkowo poświęcał się ćwiczeniom fizycznym, dobrze władał bronią (szczególnie mieczem), a w zapasach był nie do pokonania. W 57 r. w wieku prawie 18 lat, otrzymał nominację na trybuna jednego z legionów nadreńskich (prawdopodobnie był to albo IV legion Macedonia albo też XXII Primigenia). Ze względu na koneksje ojca otrzymał od razu tak wysoki urząd w tak młodym wieku. Nie miał więc zielonego pojęcia o prowadzeniu walk, ale i tak dowódcą pozostawał jedynie na "papierze", gdyż realnymi walkami nadgranicznymi i tak dowodzili zawodowi, sprawdzeni w boju oficerowie, ale paniczyki z dobrego domu - tacy jak właśnie Tytus - i tak przeszli dobrą szkołę (wojennego) życia. Armia (podobnie zresztą jak i dziś, szczególnie w USA) była doskonałą odskocznią do polityki, a służba wojskowa naturalną koniecznością każdego, dobrze urodzonego Rzymianina. Tytus w armii przebywał dwa lata (normalnie zaś synowie senatorów przebywali w wojsko tylko rok), ale jednocześnie zmienił też przydział i tak (zapewne w 58 r.) przeniósł się do Brytanii, do legionu, którym piętnaście lat wcześniej dowodził jego ojciec Wespazjan podczas podboju Brytanii (II legion Augusta). Przez te dwa lata nabrał kunsztu wojskowego i w 59 r. powrócił do Rzymu.




Tam podjął się Tytus studiom prawa rzymskiego i rozpoczął kilkuletnią praktykę jako obrońca przed trybunałami sądowymi. W 62 r. ożenił się z Arreciną Tertullą, córką Marka Arrecinusa Klemensa, człowieka wywodzącego się z rodziny ekwickiej (rycerskiej), który poratował Wespazjana swym finansowym wsparciem. Dziewczyna jednak nie żyła długo i ju po kilku miesiącach małżeństwa (początek 63 r.) zmarła bezdzietnie. W tym też roku Tytus ożenił się po raz drugi. Teraz jego wybranką została Marcja Furnilla, córka senatora Kwintusa Marcjusza Barei (wywodzącego swój ród od króla Ankusa Marcjusza, który miał panować w Rzymie w latach 642 - 617 p.n.e.). Było to niezwykle korzystne politycznie małżeństwo, ale... i ono trwało krótko. Furnilla urodziła Tytusowi córkę - Flavię Julię (wrzesień 64 r.), wkrótce jednak wybuchła afera Pizona, która przekreśliła plany dalszego małżeństwa Tytusa i Furnilli. W 65 r. został wykryty spisek, na którego czele stał Gajusz Kalpurniusz Pizon, stawiający sobie za cel zabicie cesarza Nerona i obwołanie nowego władcy zgodnie z wolą gwardii pretoriańskiej. W konspirację tę, budowaną już od co najmniej roku ubiegłego (rok 64 i wielki pożar Rzymu, był tym wydarzeniem które wielu senatorów uznało za punkt graniczny panowania "błazna w purpurze" - jak nieoficjalnie określano Nerona), zaangażowanych było wiele wybitnych postaci ówczesnego życia politycznego, w tym Marcjusz Soranus (oskarżony z początkiem 66 r.), który był jednocześnie stryjem Furnilli. 

Oskarżenie Soranusa o udział w spisku, nie miało tak naprawdę racjonalnych podstaw, jedynie na jego niekorzyść mogła przemawiać jego dobra znajomość z Rubeliuszem Plautusem, jednym z członków konspiracji Pizona. Mimo to senat został zmuszony przez Nerona do skazania Soranusa na śmierć za udział w próbie zamordowania cesarza (Neron obsadził plac przed świątynią Wenus Rodzicielki, w której odbywały się obrady, żołnierzami ubranymi po cywilnemu - w togi, spod których jednak wystawały miecze. Senatorowie wiedzieli więc jaki wyrok życzy sobie usłyszeć cesarz). Soranus był już stracony (oskarżono go nawet o działanie na niekorzyść państwa rzymskiego poprzez namawianie mieszkańców prowincji Azji - której był namiestnikiem, o sprowokowanie anty-rzymskiego buntu), ale oskarżyciele na tym nie poprzestali. Wiedząc jak bardzo Neron nienawidzi Soranusa, uderzyli też w jego rodzinę, a właściwie w jego córkę - Serwilię. Oskarżono ją, że dawała pieniądze magom i astrologom, którzy mieli przewidzieć śmierć cesarza. Wezwano ją natychmiast na obrady w charakterze oskarżonej i zapytano czy rzeczywiście sprzedała swoją suknię ślubną i naszyjnik, aby opłacić wróżów, mających przewidzieć śmierć władcy? Młoda, dwudziestoletnia dziewczyna zalała się łzami, potwierdzając że rzeczywiście sprzedała suknię i naszyjnik, oraz radziła się wróżów, ale nie pytała o śmierć cesarza, a zwróciła się z prośbą by ci przepowiedzieli, czy uda się przebłagać Nerona i czy jej ojciec wyjdzie z tego cały i zdrowy. Oskarżyciel Ostoriusz Sabinus zarzucił jej kłamstwo i współudział w próbie zamordowania władcy. 

Serwilia wiedziała co ją czeka, jeśli nie dowiedzie swej niewinności, a ponieważ nie potrafiła znaleźć żadnych innych argumentów, upadła do stóp ołtarza bogini Wiktorii, objęła go rękoma i deklarowała że nigdy nie prosiła o wróżby przeciwko cesarzowi, że zawsze jego imię wymienia wśród największych i najłaskawszych bogów. Obecny w czasie tych wydarzeń w sali posiedzeń senatu jej ojciec - Marcjusz Soranus, potwierdził że córka nigdy nie uczestniczyła w spisku Pizona, oraz nie znała osobiście Rubeliusza Plautusa. Dodał także że podda się każdej każe, jaką wyznaczy senat, pod warunkiem że jego córka zostanie oczyszczona z zarzutów spisku na życie Nerona. Cesarz jednak nie wyraził na to zgody a wyrok senatu brzmiał: "śmierć" (jednak w geście łaski pozwolono obu - ojcu i córce samodzielnie wybrać sobie rodzaj śmierci). Cały senat gremialnie głosował ze karą śmierci dla tych dwojga, którym wreszcie pozwolono paść sobie w ramiona (wcześniej stali oddzieleni od siebie po obu stronach sali, a liktorzy pilnowali aby jedno nie zbliżyło się do drugiego). Wśród jego gremium zasiadał wówczas zarówno Wespazjan (który również musiał głosować za karą śmierci), jak i (w roli obserwatora) Tytus. On już wiedział że jeśli chce kontynuować karierę, musi rozwieść się z Furnilią, kuzynką Serwili i bratanicą Soranusa. I tak właśnie się stało, w tymże (66 r.) Tytus odprawił Furnilię ze swego domu, jednocześnie odbierając jej córkę, małą Flavię Julię i zakazując z nią kontaktu (potem, już po śmierci Nerona Furnilia będzie mogła na powrót widywać córkę).

Należy jednak pamiętać że postać Nerona, jaka przetrwała do naszych czasów, jest w dużej mierze nieprawdziwa. Owszem, był on uważany za tyrana i błazna jako że był zarówno mściwy jak i lubił popisywać się swoimi osiągnięciami wokalnymi (które w tamtym czasie uchodziły, podobnie zresztą jak i aktorstwo - za coś upokarzającego dla człowieka dobrze urodzonego, niegodzącego z powagą jego pochodzenia lub sprawowanego urzędu). Rodzące się w Rzymie Chrześcijaństwo, również nie miało podstaw aby cesarza hołubić, jako że to właśnie Chrześcijanie zostali uznani za głównych sprawców pożaru Rzymu z roku 64 i oni to właśnie ginęli na arenach, rozszarpywani przez dzikie zwierzęta, lub przybijani do krzyży i podpalani wśród rozentuzjazmowanych tłumów. Ale zwykli Rzymianie, lud nie miał cesarzowi nic do zarzucenia, wręcz przeciwnie - Neron był powszechnie umiłowanym władcą. Był młody, przystojny, lubił i umiał się dobrze bawić (a któż nie lubi dni świątecznych, wolnych od pracy, podczas których były igrzyska i zabawy i uliczne pantomimy). Lud rzymski nie przywiązywał wagi do wyroków cesarskich, ludzi po prostu chcieli się po pierwsze dobrze bawić, a po drugie - utwierdzić w przekonaniu że Imperium Rzymskie jest wielką potęgą, a oni należą do wybrańców bogów, do których spływają dobra z całego, podbitego przez Rzym świata. A Neron potrafił im to zapewniać - igrzyska, krew gladiatorów i dobrą zabawę, oraz oczywiście umiał zadbać o zewnętrzne cechy potęgi swego urzędu jako "władcy świata" i Rzymu jako "centrum świata". To wystarczyło aby lud go szczerze pokochał.




I tak właśnie było w owym 66 roku, gdy do Rzymu przyjechał król Armenii - Tirydates I. Przybył on do Rzymu z żoną i dziećmi oraz ze wspaniałym orszakiem 3 000 jeźdźców. Zwiedził Rzym, złożył publicznie hołd Neronowi (przybranemu w najlepsze purpurowe i złote szaty, połyskujące w blasku słońca, siedząc na tronie za którym stał wielki rzymski orzeł legionowy - orzeł jednak nie był symbolem samego Rzymu, był jedynie symbolem armii, legionów imperium, zaś symbolem Rzymu była wilczyca karmiąca Romulusa i Remusa). To również bardzo podobało się ludowi, zresztą Neron był osobą, którą można by porównać do współczesnych celebrytów, każde jego publiczne zachowanie, często było przedmiotem wielu plotek (np. jego publiczne gry na kitarze do zgromadzonych w amfiteatrze), ale władca ten dał się zapamiętać jako bardzo pozytywna postać (choć oczywiście dla nas, wychowanych na trochę innym przekazie kulturowym, może to być niemałym zdziwieniem). Teraz zaś, po olśniewającym widowisku siły, urządzonego podczas powitania Tirydatesa I, władcy Armenii (będącej satelitą Rzymu i krajem granicznym między Imperium a Królestwem Partów), Neron postanowił wybrać się w podróż, o jakiej marzył od dziecka - w podróż do kolebki kultury i cywilizacji jak mniemał - do Grecji. Uznał za swoisty zaszczyt i spełnienie marzeń, mogąc odśpiewać swoje pieśni w kraju dawnych Hellenów. 

Na dworze zapadła więc decyzja - jedziemy do Grecji i poszczególni senatorowie zgłaszali swoją chęć uczestnictwa w tej wyprawie. Taką też chęć zapewne zgłosił również i Wespazjan, choć doskonale wiedział z czym się to wiąże. Taka wyprawa była bowiem niesamowicie kosztowna (a każdy wpisany na cesarską listę, musiał płacić sam za siebie). Natomiast sytuacja finansowa rodziny Flawiuszy wcale się nie polepszyła. Co prawda Wespazjan (przez pośredników) już zajmował się handlem mułami, ale teraz postanowił wejść w intratny handel niewolnikami (oczywiście również przez pośredników, gdyż osobiste zajmowanie się tego typu procederem przez osobę ze stanu senatorskiego, było wybitnie upokarzające i hańbiące). Imał się zresztą i innych prób wzbogacenia się, jak choćby poprzez umożliwienie człowiekowi niewywodzącemu się z rodziny senatorskiej, prawo do noszenia togi z szerokim, bramowanym pasem (przynależnego tylko dla senatorów i rodzin senatorskich), za 200 tys. sestercji. Jednak gdy dowiedział się o tym ojciec owego młodzieńca (zapewne kwota była zbyt duża), cała sprawa wyszła na jaw i Wespazjan otrzymał publiczną naganę od senatu za próbę wprowadzenia w jego szeregi, człowieka "z gminu". W tym czasie zmarła jego żona, a matka Tytusa - Domitilla Starsza (ok. 66 r.) a wkrótce potem, podczas porodu, jego córka (i siostra Tytusa) - Domitilla Młodsza (66 r.). Tak więc teraz zostali mu tylko dwaj synowie: prawie 27-letni Tytus i 15-letni Domicjan (oraz wnuczka - dwuletnia Flavia Julia). A tymczasem orszak cesarski rozpoczął swoje wielkie tournee po Grecji.      





ACT 447 IS NOT APPLICABLE AND

NEVER WILL APPLY TO POLAND



CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz