PRZYCZYNY I POWODY KRYZYSÓW
KOŚCIOŁA CHRYSTUSOWEGO
(W TYM GŁÓWNIE KATOLICKIEGO)
NA PRZESTRZENI WIEKÓW,
ORAZ ŚRODKI I KIERUNKI
ZMIERZAJĄCE KU JEGO NAPRAWIE
Kościół Katolicki (Kościół Chrystusowy) przechodzi obecnie ogromny kryzys. To stwierdzenie nie ulega żadnej wątpliwości i nie podlega też żadnym dyskusjom. Problem jednak się zaczyna, gdy zapytamy o przyczyny owego kryzysu, oraz środki jakie mają go zażegnać. Tutaj pojawia się duży problem, ponieważ ostatnio Kościół zyskał sobie bardzo wielu tzw.: "naprawiaczy". Wywodzących się z różnych (często zupełnie z Kościołem nie związanych) środowisk ludzi, którzy mają doskonały plan naprawczy Kościoła Katolickiego - jedyny skuteczny, wspaniały, niesamowity. Ów plan, tak naprawdę sprowadza się do jednego - do ciągłego bicia się Kościoła w piersi i przepraszania za swoje (i często nieswoje grzechy), i to ponoć ma ten Kościół uzdrowić i wzmocnić? Przykładem niech będzie chociażby coraz głośniejsza sprawa pedofilii w Kościele Katolickim, która rozpala emocje do tego stopnia, że gorące głowy zupełnie zwalnia z logicznego myślenia. Ale po kolei. Na początku chciałbym wyjaśnić jak ja to widzę i jakie jest moje zdanie w tej kwestii, otóż - pedofilia w Kościele Katolickim (i każdym innym), to zło totalne, które powinno być ścigane, tępione i wręcz wypalane żelazem, jako że dokonuje się ono na istotach najsłabszych i najmniej odpornych na wszelkie patologie tego świata - na dzieciach. Każdy kapłan, który zostałby przyłapany na fizycznym obcowaniu (lub jakimkolwiek innym świństwie, typu głaskanie miejsc intymnych małych dzieci itd.), powinien natychmiast zostać wyrzucony ze stanu kapłańskiego i trafić do więzienia, gdzie inni więżniowie powinni mu w tam zrobić z dupy swoiste Pearl Harbor.
PEDOFIL ZA KRATKAMI
W ogóle ja nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jak można czuć jakikolwiek pociąg seksualny do małych dzieci? do najmniejszych, najbardziej delikatnych i najbezbronniejszych istot, które dopiero poznają "ten świat". Ja tego nie rozumiem, podobnie jak nie rozumiem jak można czuć pociąg seksualny np. do zwierząt, drzew (a są takie zboczenia), czy chociażby... osób tej samej płci. Tak więc jeśli idzie o kwestię kary za pedofilię, to tutaj oczywiście uważam że każdego pedofila należy karać, ale jednocześnie leczyć, gdyż pedofilia (podobnie jak zoofilia czy... homoseksualizm), to jest choroba, choroba, którą należy leczyć. I tutaj oczywiście nie ma dwóch zdań. Problem leży zupełnie gdzieś indziej. Otóż zauważmy jedną rzecz, o której zupełnie nie mówią ci wszyscy ateistyczni (liberalni i marksistowscy) "naprawiacze" Kościoła. Zauważmy że ogromna większość przypadków pedofilii w Kościele Katolickim, to są przypadki... homoseksualne, czyli takie, gdzie kapłan molestuje chłopca (znacznie rzadziej dziewczynkę). Czyli w Kościele Katolickim wychodziłoby z tego, największym problemem jest pedofilia homoseksualna. Powiem więcej, w Kościele wielkim problemem jest homoseksualizm kapłanów, co oczywiście nie oznacza że wszyscy księża są homoseksualistami, ale istnieje w samym centrum Kościoła, bardzo silne i wpływowe lobby homoseksualne, które (m.in.:) praktykuje zachowania pedofilskie. I to jest niezwykle potężny problem w Kościele, ale o tym się nie mówi (ci z księży, którzy próbują walczyć z lobby homoseksualnym, są z reguły poddawani najróżniejszym szykanom, a często suspendowani i pozbawiani swoich parafii, a niekiedy (jak w przypadku księdza Paula Kalchika z parafii Zmartwychwstania Pańskiego w Chicago) kierowani na badania psychiatryczne.
Księża, którzy próbują walczyć z pedofilią i homo-lobby w Kościele Katolickim, są uciszani i upokarzani - tak się właśnie dzieje. Ci którzy mówią oficjalnie że pedofilia jest złem, gdyż dotyka najsłabszych i najbardziej niewinnych istot, że homoseksualizm jest chorobą, która należy leczyć, a nie tolerować (jak próbuje nam się wmówić we współczesnym świecie), a już na pewno nie afirmować (do czego często dochodzi np.: parady równości, seksualizacja dzieci od najmłodszych lat w szkołach i propaganda gender - kierowana głównie do chłopców - mówiąca że nie ważne co tam masz między nogami, ważne kim się czujesz. Jak czujesz się kobietą, to jesteś kobietą, a inni muszą cię takim tolerować, bo inaczej są nietolerancyjnymi homofobami, łamiącymi prawo i podlegającymi karze). Dlatego jeżeli chcemy realnie rozprawić się ze zjawiskiem pedofilii w Kościele Katolickim, to niezwłocznie należy rozbić i ujawnić tkwiące w nim ziarno zła - lobby homoseksualne, odpowiedzialne za tuszowanie wielu tego typu spraw. To, że w latach 80-tych, pod wpływem niesamowitej wręcz presji środowisk homoseksualnych (dziś powiedzielibyśmy LGBT), Światowa Organizacja Zdrowia, wykreśliła homoseksualizm jako jednostkę chorobową, nie oznacza wcale że nagle przestał nią być (jeśli złapiemy przeziębienie, nie minie ono samo, jeśli... przestaniemy o nim mówić i na nie zwracać uwagę, nasz stan zdrowia może się wówczas tylko pogorszyć). Lekarze dziś są potwornie zastraszeni (zresztą nie tylko lekarze) i jakiekolwiek porównanie homoseksualizmu do zjawiska chorobowego, mogłoby się dla nich skończyć utratą pracy oraz brakiem możliwości podjęcia owej pracy w innym miejscu.
Chciałbym tutaj też od razu wyjaśnić, że pisząc o homoseksualizmie jako chorobie, nie mam na celu obrażać ludzi, którzy to czytają a sami są (lub mają tendencje) homoseksualne (czy biseksualne). W żadnym razie nigdy na tym blogu nikogo nie chciałem ani nie zamierzam obrażać (nawet komuny czy współczesnych marksistów obrażać nie zamierzam - z nimi bowiem należy realnie walczyć, a nie ich obrażać). Zawsze uważałem, że jeżeli ktoś mówi mi prawdę, choćby nawet była trudna i nie do zniesienia, to wolę poznać prawdę, niż nawet najpiękniejsze kłamstwo, które w konsekwencji nic nie znaczy i do niczego nie prowadzi. Homoseksualizm nie został uznany za chorobę, ze względu na "homofobiczne uprzedzenia" lekarzy specjalistów, ale dlatego, że jest swoistym wyłomem w normalnym rozwoju gatunku, jako całości. Homoseksualizm bowiem nie prowadzi do podstawowej zasady, jaką kierują się wszystkie gatunki żyjące na Ziemi (z naszym włącznie), do przedłużenia i tym samym przetrwania owego gatunku dalej. Jeśli bowiem dany gatunek nie jest zdolny do dalszego przetrwania, jakiekolwiek inne czynniki, które ów gatunek obejmują... całkowicie tracą jakiekolwiek znaczenie. Jeśli my Ludzie, nie jesteśmy w stanie przedłużyć naszego gatunku o kolejne pokolenia, to fakt, jak jesteśmy inteligentni i jaką cywilizację stworzyliśmy, zupełnie traci jakiekolwiek znaczenie. Wszystko sprowadza się bowiem do tego jednego celu - przedłużenia gatunku, naszego gatunku. A homoseksualizm jako defekt, powstały w tym zamiarze, naturalnego rozwoju - jest czymś na kształt... wirusa, defektu, który wszystko psuje i w konsekwencji niweczy cel, jakim jest zapewnienie przyszłości dla kolejnych pokoleń. Tym samym można określić go stanem chorobowym.
Ale wracając do księży pedofilów i Kościoła Katolickiego. Otóż ogromna większość księży, molestujących i uprawiających seks z dziećmi, to homoseksualiści (co nie znaczy, że nie ma księży molestujących dziewczynki, owszem, są - ale to wybitna mniejszość). Natomiast homoseksualizm, jako "styl życia" jest obecnie wręcz afirmowany w wielu zachodnich państwach (np. Niemcy, Szwecja, Kanada). Skoro więc tak jest, to skąd oburzenie na pedofilię w Kościele (która - o czym oczywiście się nie wspomina, w większości jest pedofilią homoseksualną). Otóż nie chodzi tutaj wcale o jakiekolwiek dobro dzieci, o jakąkolwiek prawdę, o jakiekolwiek "oczyszczenie" Kościoła. Jedyne o co w tym wszystkim chodzi, to maksymalne osłabienie Kościoła Katolickiego, tak aby stał się zupełnie bezbronny wobec eksperymentów multi-kulti, refugees welcome, dalszej (homo)seksualizacji dzieci i wprowadzania marksizmu kulturowego, jako panującego ustroju społeczno-politycznego. Kościół Katolicki, ma stać się kościołem liberalnym, otwartym, nowoczesnym i tolerancyjnym - innymi słowy... ma realnie przestać istnieć i stać się taką tęczową kupką tutti-frutti. O nic innego nie chodzi, tym wszystkim "naprawiaczom" Kościoła, którzy z Chrześcijaństwem i Kościołem jako takim, maja tyle wspólnego, co komunistyczna "demokracja ludowa" ze zwykłą demokracją. Tym ludziom nie chodzi o to, aby Kościół wzmocnić, ulepszyć, oczyścić ze złogów - nie, im chodzi o to, co niedawno powiedział Smarzowski (autor obrzydliwego paszkwilu (którego ja sam, człowiek co do Kościoła chodzi może raz, może dwa razy w roku i to głównie na święta), określić mogę jako kupa gówna, po którego obejrzeniu samego zwiastuna, osobiście czuję się jakbym dostał w twarz z półobrotu. Ten człowiek, powiedział właśnie o co chodzi wszystkim środowiskom "naprawiaczy" Kościoła - o to aby: "wyprowadzić Kościół ze szkół bo za dużo jest tam krzyży". I wszystko w temacie.
Ja osobiście, człowiek który naprawdę nie jest (prawie) zupełnie praktykujący (jak już kiedyś stwierdziłem, są pewne etapy rozwoju człowieka, na których ten nie musi już bezpośrednio uczęszczać do świątyni, aby tam znaleźć Boga - zresztą zapewne czytelnicy tego bloga doskonale wiedzą o co mi chodzi i nie muszę rozwijać tego wątku), czuję się po obejrzeniu zwiastuna, jak osoba, której właśnie mocno przywalono w twarz i jednocześnie napluto na niego. Dlaczego tak jest? Otóż moi drodzy, dlatego, że my Europejczycy (a raczej ludzie z Kultury Zachodniej), i to nie ma żadnego znaczenia - ludzie wierzący, czy agnostycy, ateiści czy dewoci - wszyscy my wyrośliśmy na glebie Kultury Chrześcijańskiej i czy to nam się podoba, czy też nie w naszym genomie została zakodowana pewna kulturowa forma z tym związana, która zabrania nam np. wysadzania się w powietrze i mordowania przy tym innych ludzi, innych wyznań. Publicznych gwałtów na kobietach czy masowego molestowania, upokarzania kobiet, wycinania im narządów rodnych, cho chociażby najzwyklejszej kultury osobistej. Ludzie Cywilizacji Chrześcijańskiej, zupełnie też inaczej podchodzą do kwestii pieniądza i pożyczania na procent - czyli lichwy (zmory naszych czasów, która powoduje wiele ludzkich nieszczęść). Chrześcijaństwo jako JEDYNA religia, oficjalnie zakazuje lichwy, bez względu na okoliczności. W innych religiach (Islam, Judaizm), lichwa jest dozwolona w pewnych okolicznościach (np. w odniesieniu do niewiernych). Wyrośliśmy na pewnych wzorcach, zakodowanych nam właśnie przez Chrześcijaństwo (i wcześniejszą kulturę grecko-rzymską, choć ona oparta była na innych, bardziej racjonalnych podstawach, Chrześcijaństwo zaś dołożyło do tego - Miłość. Człowiek nie jest tylko zwykłym zwierzęciem, które walczy o przetrwanie w świecie zła i przemocy - człowiek jest istota, dążącą ku dobru, ku Miłości Boga, idąca poprzez przeciwności tego świata, nie aby komuś innemu szkodzić, niszczyć go i mordować przelewając krew w oczekiwaniu na mityczny raj pełen nagich niewolnic, tylko głosząc Dobrą Nowinę - głosząc naukę Jezusa Chrystusa, postaci która przybyła, aby wskazać nam kierunek w którym powinniśmy kroczyć.
Oczyszczajmy więc Kościół Chrystusowy z ludzi, którzy nie są godni mienić się kapłanami i przekazywać innym Dobrą Nowinę, ale czyńmy to z rozmysłem i nie ulegajmy masowej nagonce, która ma za zadanie jedynie zniszczenie, a nie naprawę Kościoła Katolickiego, tak, aby można było czynić "co dusza zapragnie" i by wreszcie "te podłe klechy nie mówiły nam co mamy robić". Mnie osobiście w żadnym razie ani nie przeszkadza ani nie uwiera krzyż w szkole czy budynku instytucji publicznej, natomiast mocno przeszkadzają mi jakiekolwiek symbole bolszewickie z Marksem, Leninem, Che Guevarą, jakiekolwiek symbole nazistowskie i jakiekolwiek symbole LGBT (w tym tęczowe flagi itp.). Ale ja zostałem wychowany na fundamencie Chrześcijaństwa, religii zapoczątkowanej przez Jezusa Chrystusa, który dla wielu jest Synem Boga, zaś dla innych swoistym Mistrzem i Nauczycielem Ludzkości. A Chrześcijaństwo zostało zbudowane przez Chrystusa na skale, nie na pisaku, i nie zdołają go podmyć żadne wzburzone fale. Tym bardziej że obecny kryzys Kościoła Katolickiego (Chrześcijańskiego) nie jest ani pierwszym, ani największym. Wiele było takich kryzysów w przeszłości i wiele równie potężnych ataków na Chrystusową Wspólnotę. I właśnie o nich zmierzam napisać w kolejnej części tego tematu.
ACT 447 IS NOT APPLICABLE AND
NEVER WILL APPLY TO POLAND
CDN.
Witam, pisałeś na blogu o tak ciekawych sprawach natury kosmicznej, a dałeś się złapać w pułapkę religi, zastanawiające.
OdpowiedzUsuńŁukasz.
"Dałem się złapać w pułapkę religii" - w jaki sposób niby miałem "dać się złapać", w taki że publicznie piętnuję zwykłe gówno, którego smród dociera nawet do mnie, człowieka który nim założył ten blog, toczył długie spory z katolikami i protestantami na tematy Boga, religii i duchowości. Wielokrotnie też krytykowałem postawę i stanowisko Kościoła Katolickiego na tym blogu, ale moja krytyka nigdy nie miała na celu upokorzenia czy zniszczenia całej tej wspólnoty wiernych Kościoła Katolickiego. Miała na celu (prócz wymiany poglądów i wspólnego odkrywania prawdy - bo czy ktokolwiek z żyjących na tym świecie może powiedzieć z pełnym przekonaniem że zna całą prawdę i potrafi odpowiedzieć na wszystkie pytania związane z duchowością i "życiem po życiu"?) próbę naprawy tej instytucji na gruncie odnowy moralnej Kościoła (takie miałem wówczas o sobie mniemanie - "naprawię Kościół, bo kto jak nie ja? Pycha to jedna z najobrzydliwszych i niestety najczęstszych przywar człowieka).
UsuńAle proszę Cię, nie każ mi taplać się w tym gównie, który wytoczył Smarzowski. To jest totalna KLOAKA i nie ma nic wspólnego z żadną walką o skrzywdzone przez pedofilów w sutannach dzieci - to ma jedynie jak najbardziej obrzydzić ludziom Kościół Katolicki, jako hierarchię, religię katolicką jako głupi, średniowieczny zabobon, którym różnej maści cwaniacy oplatają umysły maluczkich ("Religia jest opium dla mas - czy to zdanie czegoś nam nie przypomina?). Naprawdę brakuje mi słów w miarę kulturalnych, którymi mógłbym opisać te śmierdzące wyziewy, które Smarzowski nazwał buńczucznie "Klerem", tego się nawet nie da skomentować w sposób łagodny, choć naprawdę bardzo się staram, aby nie użyć słów nazbyt wulgarnych. Dodatkowo jako odpowiedź przytoczę tutaj słowa pewnego blogera, który deklaruje się jako agnostyk, i który w ten oto sposób skomentował inną antykatolicką akcję (których ostatnio jakby się namnożyło). Otóż, jak stwierdził:
"Przeciętny katolik dzięki istnieniu instytucjonalnego kościoła dysponuje takim zasobem swobody o której protestant może tylko marzyć, o muzułmaninie czy ortodoksyjnym żydzie już nie wspominając, bo wskutek istnienia hierarchii i ścisłego podziału kompetencji łatwiej zidentyfikować zło, tymczasem WŁADZA NIEFORMALNA WŁAŚNIE DLATEGO JEST NICZYM NIEOGRANICZONA, żadnymi krępującymi ją strukturami, prawami etc., dlatego jeśli już współczesnemu KK prędzej można zarzucić, że przypomina rozsypujący się, miotany falami statek bez sternika, gdyż cierpi na kryzys przywództwa i wynikający stąd paraliż decyzyjny, przerost biurokracji i demokratyzmu bo tam, gdzie kucharek sześć... Poza tym wolę kult mający jakie takie choćby pozory racjonalności w postaci tak potępianej scholastyki, która była próbą dostosowania dziedzictwa grecko-rzymskiego do chrześcijaństwa i jego ocalenia w ten sposób, niż słodkie panteistycznie pierdolenie serwowane przez obu panów-chamów".
Co zaś się tyczy moich opowieści duchowych, to kieruję je do ludzi, którzy mają nieco bardziej otwartą głowę, ale jednocześnie nie są wrogami Kościoła jako takiego, gdyż Chrześcijaństwo jest swoistym podglebiem tego, o czym pisałem w moich postach, swoistym fundamentem, bez którego to wszystko tak naprawdę nie ma większego sensu. Spróbuj bowiem podmyć fundamenty wspólnego domu - co ci zostanie? Ostanie się przeszklony sufit, gdy zabraknie podłoża?
Pozdrawiam.
Dążę do tego, żeby zwrócić Ci uwagę na to, że opisujesz kosmiczne rasy, które skłócają inne ze sobą prowadząc do wojen.
OdpowiedzUsuńPiszesz o karmieniu się strachem i złymi emocjami przez istoty z innych, wyższych wymiarów/przestrzeni/gęstości. A jednak o religii, która soczewkuje energię wypowiadasz się jak o sacrum.
Religie (szczególnie monoteistyczne) i polityka istnieje po to, aby polaryzować, kłócić i drenować energię. Dlatego rozmowy takie jak ta powodują powstawanie emocji i postaw obronnych.
Brak religii nie spowoduje zatrzymania się Ziemi, brak wiary w religijne dogmaty nie stanowi o jakości człowieka. Studiując historię wielu kultur na pewno natknąłeś się na analogie i zbieżności w zakresie przenikania się wątków i opowieści religijnych obcych sobie kultur.
Nie zamierzam prowadzić filozoficznych debat, po prostu zwracam uwagę na coś istotnego ponieważ czuję z Tobą serdeczną więź na pewnym poziomie.
Łukasz.
Zgoda, ale musisz zrozumieć że nie wszyscy ludzie są gotowi na to, by nagle odrzucić religię całkowicie. Ogromna większość nie jest i nie będzie na to gotowa. Jeśli odbierasz im religię, wiarę, ich wiarę, poprzez plucie i podważanie autorytetu (w tym przypadku autorytetu Kościoła), to jest taka sama sytuacja, jakbyś nieumiejących pływać nagle rzucił na środek oceanu, jak myślisz, ilu z nich przeżyje?
UsuńTym bardziej że tutaj mamy przykład zwykłej kloacznej napierdzielanki w Kościół i wiarę katolicką, która (czy to się komuś podoba, czy nie) stanowi obecnie jedyną i najsilniejszą barierę, przed powstaniem społeczeństwa nihilistów, których następnie wykończą muzułmanie (bo tak to się skończyć musi).
Ja zdaję sobie sprawę z tego o czym piszę, i skoro formułuję myśli w taki sposób, to znaczy że dostrzegam zagrożenie, a nie jest to bynajmniej zagrożenie katolicką, dewocyjną inkwizycją.