Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 30 września 2018

KRZYSZTOF KOLUMB BYŁ... POLAKIEM?! - Cz. I

"NIEKTÓRE ZMYŚLENIA SĄ O TYLE

CENNIEJSZE OD FAKTÓW, 

ŻE SĄ PRAWDZIWE"

JOHN BARTH

 


W 1584 r. przedstawiciele rodów Fraguedo i Baretto, przekazali królowi Hiszpanii i Portugalii - Filipowi II Habsburgowi specjalny dokument, określający historię początku szlachectwa ich rodu. W dokumencie tym było zapisane, iż członkowie owych rodów, wywodzą się bezpośrednio od człowieka o imieniu Henrique Alemco (Henryk Niemiec). Tam było również wyjaśnione, kim właściwie był ów człowiek, który kazał nazywać się Henrykiem Niemcem. Miał to bowiem być król Polski, Węgier, Chorwacji (i tytularny władca Litwy, choć realnie Litwą władał jego młodszy brat - Kazimierz, jako wielki książę) - Władysław III z dynastii Jagiellonów (zwany też Warneńczykiem). Dokument ten był bardzo ważnym dowodem szlachectwa wyżej wspomnianych rodów i ich królewskiego pochodzenia, które król Filip II uznał. Jak to jednak możliwe, aby władca państwa, leżącego w Europie Środkowo-Wschodniej, stał się ojcem rodów pochodzących z... Portugalii, czyli kraju niemającego praktycznie nic wspólnego z państwami którymi władał ich założyciel? Mało tego, w dokumencie z 1584 r. przedstawiciele rodów Fraguedo i Baretto twierdzą iż są także spokrewnieni z odkrywcą kontynentu amerykańskiego - Krzysztofem Kolumbem. Nie byli jednak bezpośrednimi potomkami Kolumba, a potomkami jego siostry - seniory Barbary Henriques Alemco (lub Alemao).

Ktoś zapyta - czy to może być prawdą, aby Krzysztof Kolumb nie był tym, za którego oficjalnie się go uważa? Czy to możliwe, aby był zupełnie kimś innym i nie miał żadnych związków nie tylko z Genuą, ale również z Włochami? Odpowiem krótko - oczywiście, tym bardziej że nawet nazwisko "Kolumb", jest... nieprawdziwe i nie było używane w czasach, gdy ów człowiek odkrywał Amerykę. Tak naprawdę nazwisko Kolumb wzięło się... przez przypadek - nie wiadomo tylko czy był to zwykły błąd w druku, czy też celowe działanie pewnego człowieka, ale ów przekręt utrwalił się w historii po dziś dzień i wszyscy (w tym ja sam oczywiście, gdyż tak najłatwiej) posługujemy się tym fałszywym nazwiskiem człowieka, który ponownie odkrył dla Europy Amerykę (tę samą Amerykę, w której potem tak bardzo nudzili się wszelkiej maści gubernatorzy i zarządcy kolonialni - hiszpańscy, portugalscy, francuscy czy angielscy, pisząc listy do swych przełożonych, aby poprosili królów o możliwość opuszczenia przez nich tego "nudnego świata" i powrotu do Europy. Zresztą nie można się temu dziwić, skoro każdy kolejny dzień był podobny do poprzedniego a jedyną atrakcją było po prostu chędożenie lokalnych Indianek lub murzyńskich niewolnic).

Nazwisko "Kolumb", a raczej "Colom", po raz pierwszy pojawiło się bowiem w pierwszej połowie 1493 r., gdy kataloński drukarz w Barcelonie - Pedro Posa, zamieścił list Kolumba z 4 marca 1493 r. wysłany do władców Hiszpanii - Izabelli I Kastylijskiej i Ferdynanda II Aragońskiego, którzy sfinansowali całą tę jego badawczą podróż "do Indii". W liście tym informował króla i królową, że odkrył nowy ląd (ale leżący w pobliżu owych Indii, do których miał znaleźć krótszą trasę). Pomyłka (?) Pedro Posy, miała również swoją niefortunną kontynuację, jako że, gdy list ów dotarł do Rzymu (1494 r.), wydrukowano go ponownie dla papieża Aleksandra VI (czyli sławnego Rodrigo Borgii), tym razem ze wstępem biskupa Monte Peloso, który użył już nazwiska "Colombo" (po łacinie: "Columbus"), i tak właśnie narodził się nam ktoś zupełnie nowy - Krzysztof Kolumb, który nawet nie zdawał sobie sprawy iż jego nazwisko zostało zmienione.  Kolumb bowiem, gdy wyruszał odkrywać krótszą drogę do Indii, nosił nazwisko Colon. Problem jednak polegał na tym, iż po pierwsze nazwisko to nic nie mówiło takiemu kastylijskiemu drukarzowi, jak Pedro Posa, a już zmiana jednej literki "n" na "m" spowodowało kolosalną różnicę. Bowiem colom - w języku kastylijskim oznaczał gołębia (to samo w języku włoskim znaczy słowo colombo). A skoro Kolumb pisał o odkryciu nowego lądu, to tak, jakby zwiastował dobrą nowinę w stylu biblijnego gołębia, który przyniósł Noemu i jego rodzinie nadzieję na ocalenie. Po drugie zaś i najważniejsze w tym wszystkim - również nazwisko "Colon" nie było prawdziwym nazwiskiem Krzysztofa Kolumba.




Zaczął się bowiem nim posługiwać trochę w dziwnych okolicznościach, dopiero w 1488 r. (być może wcześniej, ale dopiero w tym roku po raz pierwszy użył go w korespondencji z królem Portugalii - Janem II z dynastii Aviz), gdy już od trzech lat mieszkał w Hiszpanii (Kastylia). Mało tego, zmienił również imię, jako że "Christophorus" nie było jego właściwym imieniem. Jakie zatem było jego prawdziwe imię i nazwisko i dlaczego je zmienił? Krzysztof Kolumb urodził się oficjalnie w roku 1451 (data narodzin także jest z pewnością nieprawdziwa i należy ją przesunąć o kilka lat, najprawdopodobniej realnym rokiem narodzin Kolumba, był 1454. Takie przypadki w historii są znane i były już wielokrotnie praktykowane, np. rok urodzin Józefa Stalina - oficjalnie był przedstawiany jako 1879, podczas gdy realnie narodził się on w 1878 r.). Przyszedł na świat jako syn Henryka Alemco i jego żony seniory Annes, szlachcianką z Algarve. i nadano mu imię Sigismundo Henriques Alemco. Przez pierwsze trzydzieści lat swojego życia występował pod tym imieniem (wówczas był nieznanym szlachetką, który niczym jeszcze się nie wsławił). W wieku ok. 15 lat poślubił portugalską arystokratkę, której rodzina należała do zakonu rycerskiego Ordem Santiago de Espada. Gdyby Kolumb był (jak chcą zwolennicy oficjalnej narracji) zwykłym plebejuszem, pochodzącym z rodziny tkaczy, ojciec Filipy Montez nigdy by nie zezwolił na jego ślub ze swoją córką. Musiał więc Kolumb odznaczać się szlacheckim pochodzeniem.

Oczywiście istniały najróżniejsze mezalianse, jak choćby małżeństwa szlachcianek z chłopami - w drugą stronę to raczej nie następowało, jako że szlachcic nie musiał się z chłopką żenić, aby móc ją... chędożyć - ale były to wyjątki niemile widziane w tzw.: towarzystwie - nic więc dziwnego że pewna polska szlachcianka, która wyszła za chłopa, gdy wybierała się z mężem do miasta, to sama jechała konno (lub powozem), a małżonkowi kazała... za sobą biec, by wszyscy widzieli że pomimo małżeństwa, jest między nimi wyraźna różnica urodzenia. Śmieszą mnie zresztą te wszystkie filmy, które pokazują że pomiędzy dobrze urodzonymi arystokratami czy szlachcicami a chłopami czy nawet mieszczanami, nie było w zasadzie żadnej różnicy i prócz pozycji oraz pieniędzy nic ich nie różniło. Przykładem niech będzie tutaj "Robin Hood" Riddley'a Scott'a z 2010 r. z główną rolą Russela Crowe. Tam jest pokazane, że jakiś wieśniak (Crow) podszywa się pod szlachetnie urodzonego Robina Logstride i zaczyna żyć jego życiem - i wszystko jest ok. wygłasza nawet jakieś republikańskie przemowy, nawołujące ludzi do równości itd. itp. Piękna bajka, zupełnie nie mająca i nie mogąca mieć nic wspólnego z rzeczywistością. Gdyby bowiem realnie jakiś wieśniak podszył się pod szlachetnie urodzonego rycerza, to bardzo szybko... zostałby powieszony, gdyż wpadłby przy pierwszym spotkaniu. Taki rycerz bowiem musiał mieć kontakty, znajomych, przyjaciół i rodzinę którzy go znali - a nawet jeśli ich nie posiadał (co jest byłoby niemożliwe w średniowieczu), to oszusta szybko zdradziłyby maniery i zachowanie. Różnica pomiędzy szlachcicami a pospólstwem w średniowieczu była ogromna i była widoczna gołym okiem. Poza tym taki ktoś nie miałby pojęcia jak posługiwać się bronią (mieczem, tarczą lub oszczepem) i mógłby co najwyżej pchnąć kogoś nożem, a to i tak tylko wówczas, gdy tamten był nieprzygotowany na atak.






W 1485 r. Kolumb wyjeżdża do Kastylii, oficjalnie z powodu niechęci króla Portugalii w kwestii jego planów odnalezienia drogi do Indii, płynąc cały czas na zachód. Realnie jednak jego cel jest inny. Prawdopodobnie Kolumb zmienił imię i nazwisko, po to, aby sprzedać na dworze w Toledo bajeczkę jako to król Portugalii jest niewdzięczny, bo nie chce sfinansować jego nowatorskich planów odkrycia lepszej i bezpieczniejszej drogi do Indii, niż opływając Afrykę. W Toledo królowej Izabeli I Kastylijskiej i jej małżonkowi królowi Ferdynandowi II Aragońskiemu, przedstawia się jako Christophorus Colon, któremu król Portugalii - Jan II, odmówił zorganizowania wprawy odkrywczej na Zachód w drodze do Indii. W Toledo także większość dworzan królowej puka się w czoło mówiąc: "idiota", on chce płynąć na zachód, aby dotrzeć na wschód. Nawet ci, którzy zakładają że Ziemia może być kulista, nie wierzą iż płynięcie cały czas na zachód, pomoże szybciej dotrzeć do Indii, niż opływając Afrykę. Nic dziwnego że przez długie siedem lat Kolumb nie może dopiąć swego i przekonać władców Hiszpanii do swoich planów. Notabene, planów zapewne celowo wprowadzających w błąd, jako że sam z pewnością nie wierzy, iż mógłby dotrzeć do Indii szybciej, niż opływając Afrykę, ale przecież nie oto chodzi. Spójrzmy, Kolumb siedzi w Kastylii całe siedem lat, ciągle próbując przekonać do swego planu najwyższe władze. Niepowodzenia wcale go nie zniechęcają (a odmowa króla Portugalii spowodowała że od razu wyjechał do Kastylii). 

W rzeczywistości cel Kolumba jest bardzo prosty, ma on odwieść Hiszpanów od próby dotarcia do Indii, opływając Afrykę, jako że (dzięki źródłom starożytnym), większość żeglarzy uważa iż jest to możliwe i mają rację. Wie dobrze o tym król Portugalii, który chce przed Hiszpanami dotrzeć do Indii, opływając Afrykę, wysyła więc do Kastylii swojego człowieka - Christophorusa Colona, aby namówił on królową do sfinansowania durnej ekspedycji na zachód, która nie tylko znacznie wydłuży całą podróż, ale prawdopodobnie będzie musiała zawrócić (gdy się np. okaże że dotarli na... "kres świata"). Ekspedycja Kolumba do Hiszpanii, była więc zwyczajnym działaniem pod fałszywą flagą i jawną dezinformacją, mającą doprowadzić Hiszpanów właśnie na "kres świata" (a taka podróż była niesłychanie kosztowana i gdyby się okazało że nie odnaleziono drogi do Indii i zawrócono z niczym, to byłaby totalna wtopa o zasięgu międzynarodowym). Tym bardziej że istnieją listy w których Kolumb koresponduje z Janem II i ten nazywa go: "naszym specjalnym przyjacielem w Sewilli". Siedem lat Kolumb starał się u królowej Izabeli i jej dworu o realizację utopijnego planu "zachodniego szlaku do Indii", siedem lat, aż wreszcie dopiął swego po euforii, jaka nastąpiła w Hiszpanii po kapitulacji i ostatecznym upadku Emiratu Grenady, kadłubowego muzułmańskiego państewka na rubieżach kontynentu iberyjskiego, które kontynuowało tradycje Emiratu i potem Kalifatu Kordoby (notabene, na w dużej mierze rządzonym przez słowiańskich niewolników, którzy zdobyli tam znaczną pozycję i objęli nawet władzę nad poszczególnymi regionami). Emirat przestaje istnieć, muzułmanie po 781-latach obecności w Hiszpanii, przestają być ludnością panującą (wkrótce zostaną na siłę zmuszeni do przyjęcia chrztu przez kardynała Francisco Jimenez de Cisneros w 1500 r.), emir po kapitulacji ucieknie do Maroka (aby umrzeć w muzułmańskiej ziemi) i na fali tej euforii wreszcie królowa Izabela zgadza się sfinansować wyprawę Kolumba na zachód i wtedy cała afera dopiero się zaczyna.  


 UPADEK  EMIRATU GRENADY
1492 r.





ACT 447 IS NOT APPLICABLE AND

NEVER WILL APPLY TO POLAND



 CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz