CZYLI JAK ZMIENIAŁA SIĘ
RZYMSKA REPUBLIKA
U PROGU NARODZIN
JEZUSA Z NAZARETU
SYN BOSKIEGO CEZARA
Cz. IV
"CÓŻ CIĘ W STOSUNKU DO MNIE ODMIENIŁO? ŻE SPÓŁKUJĘ Z KRÓLOWĄ? (...) A TY ZNOWU CZY POPRZESTAJESZ NA JEDNEJ DRUZYLLI? BODAJBYŚ BYŁ TAK ZDRÓW, JEŚLI CZYTAJĄC TEN LIST, NIE UŻYWASZ SOBIE WŁAŚNIE NA TERTULII CZY TERENTILLI LUB RUFILLI ALBO SALWI TITISENII, ALBO NA WSZYSTKICH RAZEM. CZY TO WAŻNE, GDZIE I Z KTÓRĄ ŻĄDZĘ ZASPOKAJASZ?"
Z LISTU MARKA ANTONIUSZA DO OKTAWIANA, KTÓRY ZARZUCAŁ MU ROZWIĄZŁOŚĆ I PODPORZĄDKOWANIE SIĘ KAPRYSOM KRÓLOWEJ KLEOPATRY
Po ostatecznym zwycięstwie nad Sekstusem Pompejuszem w bitwie morskiej w Zatoce Naulochos (3 września 36 r. p.n.e.), wrócił Oktawian do Rzymu w glorii sławy i chwały, jako wielki triumfator i odrodziciel rzymskiej państwowości. 13 listopada w swym pochodzie owacyjnym, wjechał on do Rzymu witany przez tłumy rozradowanych mieszkańców miasta, którzy w zwycięstwie tym widzieli koniec trwających od bez mała 13 lat, wojen domowych. Oktawian, skierował swe kroki wpierw ku Świątyni Jowisza Kapitolińskiego, aby podziękować bogu za odniesione zwycięstwo i prosić go o wsparcie w kolejnych przedsięwzięciach. Dnia następnego, czyli 14 listopada, wygłosił w senacie mowę, w której zaprezentował (najpierw senatorom, a następnie ludowi - powtarzając swą przemowę tego samego dnia na Forum Romanum) cele, jakie obrał sobie, by zakończyć wojny domowe i odnowić potęgę i chwałę dawnego Rzymu. Zapowiedział więc że ostre środki przymusu, jaki stosowany był w latach poprzednich, wynikały z okoliczności niestabilności politycznej i wojny domowej, oraz obiecał że nigdy więcej nie powtórzy się nic podobnego, co mogłoby narazić obywateli na jakiekolwiek szykany, konfiskaty majątków lub wyroki śmierci w ramach list proskrypcyjnych. Przeszłość oddzielił grupą kreską, podkreślając jednocześnie że nadchodzące nowe czasy pokoju, będą okresem szczęścia ludu rzymskiego. Aby nie pozostać gołosłownym, ogłosił anulowanie wszelkich długów, zapowiedział odrodzenie Rzeczpospolitej, oraz złożenie swego urzędu, zarówno w imieniu swoim, jak i Antoniusza. Zapowiedział też że Imperium pozostaje nienaruszalną jednością (był to więc jawny sprzeciw, wobec ogłoszonych przez Antoniusza donacji terytorialnych dla królowej Kleopatry i jej dzieci), oraz ogłosił rychły powrót drugiego triumwira ze Wschodu. Aby podkreślić swój przyjazny stosunek do Marka Antoniusza, polecił by w świątyniach odprawiono modły dziękczynne w intencji jego zwycięstw w kampanii partyjskiej (do Rzymu bowiem spływały jedynie informacje o sukcesach i nie wiedziano tam, że cała ta wyprawa okazała się jedną wielką klapą, która o mały włos zakończyłaby się ponowną klęską, jak ta Marka Licyniusza Krassusa sprzed siedemnastu lat).
Senat obdarzył Oktawiana najróżniejszymi (choć głównie honorowymi) tytułami, jak prawo do nietykalności trybuńskiej (Oktawian nie potrzebował tego zaszczytu gdyż i tak był nie do ruszenia i - choć głosił swoje przywiązanie do wartości republikańskich oraz obiecał rezygnację ze swych funkcji i urzędów - praktycznie stał ponad prawem). Ofiarowano mu również (prócz wystawienia jego złoconego posągu przy Rostrach - mównicy - na Forum Romanum, zdobionej dziobami okrętów zdobytych na Kartagińczykach przez Gajusza Duiliusza w 260 r. p.n.e. w pierwszej wielkiej bitwie floty rzymskiej pod Mylae, oraz ustanowienia dnia 3 września publicznym świętem z okazji zwycięstwa Oktawiana nad Sekstusem Pompejuszem) godność Najwyższego Kapłana (Pontifex Maximus), którą ten jednak odrzucił, twierdząc że to Marek Emiliusz Lepidus (były triumwir, którego rozbroił jeszcze na Sycylii zaraz po swym zwycięstwie nad Pompejuszem) ma do niego większe prawo ze względu na wiek (Lepidus był starszy od Oktawiana o jakieś 25 lat). Wkrótce potem urządzono w domu Oktawiana i Liwii na Palatynie, publiczną ucztę dziękczynną (dla bogów), w czasie której sproszono tam największych i najsławniejszych przedstawicieli rzymskiej nobilitas. Stoły ponoć uginały się od potraw, a prócz świń, dzików, królików, koziołków, podawano również takie rzadkie zwierzęta jak bażanty czy pawie (oczywiście nie licząc owoców i warzyw, takich jak: winogrona, jabłka, gruszki, śliwki, wiśnie, pigwy, oliwki czy pomarańcze). Już wówczas było wiadome, że Oktawian szykuje jakieś poważne reformy (choć na początku ograniczały się one jedynie do kobiet z jego własnej rodziny). Na wyżej wspomnianym przyjęciu, trzymano się bardzo rygorystycznego kanonu rzymskich zasad, które już od dłuższego czasu (od kilkudziesięciu lat, a może dłużej) nie były przestrzegane w rzymskich rodzinach. Otóż mężczyźni i kobiety posadzeni zostali oddzielnie od siebie (chodziło o powrót do starorzymskiej cnoty i moralności).
Oktawian zresztą traktował te sprawy bardzo poważnie i starał się (na ile była to tylko gra polityczna a na ile rzeczywiste jego poglądy w tym temacie - trudno dziś stwierdzić) żyć dość skromnie, nie ukazując bogactwa jakie zdobył i jakim dysponował. Rodzina jego mieszkała w tym samym, niepozornym (w porównaniu z innymi willami nobilitas) domu na Palatynie, w którym się wychował. Oktawian zajmował też ten sam pokój z czasów swego dzieciństwa, ubierał się w skromne szaty (chyba że udawał się do senatu, wówczas wkładał na siebie togę bramowaną fioletowym paskiem, na znak godności senatorskiej) i chwalił się nawet że nie nosi ubrań gotowych lub szytych na miarę przez krawców, a jedynie te, które własnoręcznie wykonała jego żona lub siostra. Zresztą kądziel i wrzeciono było nieodłącznym symbolem Liwii i Oktawii w tych latach, szczególnie podczas porannych salutatio (audiencji klientów z życzeniami lub prośbami do swego możnego patrona). Wówczas (przede wszystkim) Liwia siadała przy krosnach, dając tedy przykład postępowania rzymskiej wiernej i posłusznej żony, prawdziwej Kornelii (Kornelia Młodsza - córka zwycięzcy Hannibala spod Zamy - Publiusza Korneliusza Scypiona Afrykańskiego Starszego, i matka Tyberiusza oraz Gajusza Grakchów - była symbolem wierności małżeńskiej, oddania prawom Rzymu i matczynej miłości do swych dzieci). Odwiedzający więc Oktawiana zarówno jego przyjaciele, jak i klienci, widzieli taki właśnie obraz - milcząca i tkająca żona, nawiązująca swą postawą do starorzymskich cnót - potem przychodzili do domów i dawali ją za przykład swym żonom, siostrom oraz córkom. Przyjęcie z okazji zwycięstwa było jednym z wyjątków w tym okresie, gdyż posiłki jakie kazała służbie przygotowywać Liwia, były nader skromne i składały się głównie z chleba, sera, daktyli, fig. Na kolację podawano również mięso (głównie kury lub inne ptactwo domowe), rzadziej wołowinę czy jagnięcinę, ale zawsze dbano aby potraw na stole nie było więcej niż sześć w ciągu jednego, wieczornego posiłku.
Liwia również zajmowała się wychowaniem jedynej córki Oktawiana - Julii, zmuszając dziewczynkę do wielogodzinnej nauki tkania i przędzenia wełny, oraz (ponoć) ostro strofując ją za każdy błąd. Pomimo publicznie okazywanej cnoty i dostojeństwa cesarskiej rodziny, Oktawian nie zamierzał jednak ukazywać tego na własnej osobie. Miał kilka kochanek (o których zapewne Liwia wiedziała), m.in.: Terencję - żonę swego przyjaciela Gajusza Cilniusza Mecenasa (wiedział on o zdradzie żony i wyrażał na nią zgodę). Poza tym (jak w swym liście do Oktawiana twierdził Marek Antoniusz), również niejaką Tertulię, Terentillę, Rufillę i Salwię Titisenię. Oczywiście nie były to jedyne kobiety, z którymi sypiał wszechwładny triumwir Zachodu, często zdarzało się bowiem, że uwodził również żony gospodarzy, gdy zatrzymywał się na przykład w jakimś zajeździe. Ponoć zdarzało się i tak, że przyjaciele Oktawiana sprowadzali mu wybrane wcześniej panny lub mężatki i... rozbierali je do naga, aby mógł on ocenić walory ich urody (w latach późniejszych całkowicie zaprzestał tego typu praktyk, co nie znaczy że powstrzymał się od skoków w bok, wręcz przeciwnie, ale teraz skupiał swoje zainteresowanie głównie na młodych niewolnicach, które ponoć specjalnie sprowadzała mu do łoża Liwia). Prawdopodobnie Oktawian lubił też seks grupowy z kilkoma kobietami naraz, o czym właśnie wspomina Antoniusz. Miał też młody syn Boskiego Cezara, z całą pewnością jeszcze inny fetysz, który w tych latach z lubością upowszechniał. Otóż lubił sypiać z kobietami starszymi od siebie, często znacznie starszymi, takimi swoistymi rzymskimi milfetkami. Z wiekiem przeszło mu tego typu upodobanie seksualne, ale wówczas przerzucił się znowu na młode niewolnice - a szczególnie dziewice - które uwielbiał deflorować. Natomiast Liwia pozostała mu wierną do końca życia (nie istnieje żadna, choćby tylko pogłoska, sugerująca jakikolwiek jej romans, natomiast córka Oktawiana - Julia, w wieku dojrzałym będzie sypiała z wieloma mężczyznami, za co w 2 r. p.n.e. zostanie wypędzona przez ojca na wyspę Pandaterię, gdzie w piętnaście lat później, każe ją tam zagłodzić z nienawiści, jako że zmuszono go do jej poślubienia i tym samym odtrącenia kobiety którą kochał - Wipsanii Agrypiny - były mąż i nowy władca Imperium - Tyberiusz).
Aby wynagrodzić małżonkę za jej milczenie i tolerowanie tak częstych zdrad, na początku 35 r. p.n.e. Oktawian zatwierdził senacką ustawę, przyznającą jego żonie i siostrze specjalne przywileje i wy
noszącą je ponad inne rzymskie kobiety. Po pierwsze, obie matrony (Liwia i Oktawia) otrzymały prawną opiekę państwa, zwaną sacrosanctias - na mocy której były nie tylko nietykalne, ale również każe podlegało jakiekolwiek publiczne ich znieważenie. Po drugie - otrzymały pełną niezależność prawną i nie potrzebowały już opieki mężczyzny (męża lub brata) przy załatwianiu spraw publicznych, sądowych czy spadkowych (na równi z westalkami, bowiem jedynie kapłanki bogini Westy jako jedyne kobiety posiadały owe przywileje prawne, choć bez prawa sacrosanctias - przysługującego jedynie trybunom ludowym, a w tym przypadku również samemu Oktawianowi, jego żonie i siostrze), mogły też, bez jakiegokolwiek nadzoru zarządzać własnym majątkiem i finansami. Otrzymały również prawo do budowania własnych posągów. Były więc pierwszymi kobietami (nie licząc Kornelii Młodszej), które otrzymały prawo ukazywania swych postaci na posągach i pomnikach. Aby więc dorównać cnotliwej i wiernej Kornelii, ich życie nie mogło budzić najmniejszego podejrzenia (żona Cezara musi być poza wszelkim podejrzeniem - jak brzmi powiedzenie, które przetrwało do naszych czasów) i propagować wszelkie starorzymskie zwyczaje, mody i cnoty. Dlatego też zarówno sam Oktawian (szczególnie w latach późniejszych), jak i Liwia, zapraszali do siebie młodych mężczyzn i młode kobiety, aby z nimi rozmawiać i przekonywać do porzucenia (bardzo modnego na przestrzeni I wieku p.n.e. i I wieku naszej ery) życia na tak zwaną "kocią łapę", czyli w konkubinacie bez małżeństwa. Przekonywano, że obowiązkiem zarówno każdego mężczyzny jak i kobiety, jest małżeństwo i spłodzenie dzieci. Napomnienia te (biorąc pod uwagę ówczesne zwyczaje), nie były jednak zbyt chętnie przyswajane przez młodzież, która uważała że znacznie łatwiej im jest żyć w tzw.: luźnym związku.
Jeszcze w 36 r. p.n.e. (zaraz po swym powrocie do Rzymu) wydał Oktawian polecenie rozwiązania "problemu powołanych pod broń niewolników", którym Pompejusz obiecywał wolność w zamian za przyłączanie się ich do jego wojska. Rozkaz, który wysłał triumwir do podległych sobie oddziałów - miano otworzyć dokładnie tego samego dnia, aby uniemożliwić jakikolwiek przejaw buntu. Nakazywał on rozbroić, pojmać i oddać właścicielom zbiegłych niewolników. Tych zaś, których panów nie sposób było ustalić, ukrzyżowano w miejscach gdzie zostali oni pochwyceni. Jednocześnie powołał Oktawian nowe siły, przeznaczone do walki z rozbójnikami grasującymi na drogach Italii i Sycylii, których naturalnym środowiskiem istnienia, były okresy anarchii politycznej i wojen domowych. Tymi krokami syn Boskiego Cezara dawał obywatelom wyraźny sygnał: prawo będzie przestrzegane z całą surowością, buntownicy i rozbójnicy zostaną schwytani i ukarani, niewolnicy oddani (na zasadzie prawa własności) swym panom, a obywatele mają czuć się bezpiecznie, żyć i pracować w pokoju. Jedyne wojny jakie miano odtąd prowadzić, to były wojny zdobywcze, graniczne, daleko od centrum rzymskiej cywilizacji i od trudów jakie dotąd musieli znosić obywatele. Dlatego też w 35 r. p.n.e. wyprawił się Oktawian zbrojnie przeciwko alpejskiemu plemieniu Japudów, którzy podczas zawirowań wojny domowej, złupili rzymską kolonię w Tergeste (dzisiejszy Triest), oraz poważnie zagrażali nadmorskiej Akwilei (starożytne miasto na lądzie stałym, naprzeciw dzisiejszej Wenecji). Tamtejsza kampania jednak była niczym, w porównaniu do zniewagi, jaką w tymże roku (35 p.n.e.) doświadczyła Oktawia ze strony jej męża - Marka Antoniusza, który coraz bardziej rozpływał się w ramionach egipskiej królowej i mamiony wizją rzymsko-egipskiego imperium na którego czele zasiadłby wraz z Kleopatrą, nie zamierzał już wracać do Rzymu i swej wiernej małżonki...
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz