KIM BYŁ NAJBARDZIEJ TAJEMNICZY
"RÓWIEŚNIK" JEZUSA?
ŚWIĄTYNIE APOLONIUSZA z TYANY
Cz. III
Po opuszczeniu cylicyjskiego Pafos, przybytku bogini Kyprydy (jak na Cyprze zwano Afrodytę) w drodze do Pergamonu, zatrzymał się Apoloniusz na jakiś czas również i w Efezie - starożytnym grodzie plemienia Jonów, założonym nieopodal wyspy Samos, nad rzeką Kayster, która wpada bezpośrednio do Morza Egejskiego. Nie wiadomo jaki był cel wizyty Apoloniusza w Efezie, ale należy przyjąć, że mogło chodzić po prostu o ujrzenie przesławnej Świątyni bogini Artemidy (boskiej siostry Apollina), zaliczanej już i w tamtym czasie do zupełnie niezwykłych budowli świątynnych (świątynia ta zaliczana jest współcześnie do Siedmiu Cudów Starożytnego Świata). Co prawda spłonęła ona prawie czterysta lat przed omawianym okresem (dokładnie w 356 r. p.n.e.), a ogień miał podłożyć miejscowy szewc imieniem Herostrates, który tak bardzo pragnął unieśmiertelnić swe imię, że gotów był dokonać takiego właśnie świętokradztwa. Co ciekawe, w roku, w którym Świątynia Artemidy (dzieła Chersifrona z Knossos) poszła z dymem, w odległej Pelli w Macedonii, przyszedł na świat późniejszy zdobywca Persji, którego imię stało się synonimem zwycięstwa dla wodzów tak starożytności, jak i średniowiecza - Aleksander Wielki. Gdy więc po latach pytano się kapłanów, gdzie była bogini Artemida, że przyzwoliła aby jej przybytek spłonął, ci odpowiadali: "Była w Pelli, stojąc u kołyski Aleksandra". Oczywiście Świątynia ta została odbudowana w latach 334 - 260 p.n.e. i w czasach Apoloniusza stała większa i piękniejsza niż wcześniej. Apoloniusz w tym czasie (ok. 27/28 r.) zdobył sobie już miano mędrca i filozofa (co dla antycznych było równoważne z kimś świętym) i wszędzie gdzie się pojawiał, gromadził tłumy ludzi, chętnych wysłuchać jego słów, a także tych, którzy pragnęli uzyskać poradę lekarską lub dowiedzieć się czegoś o przyszłości (bo tym również się zajmował). Zdarzało się więc, że ów "najbardziej tajemniczy "rówieśnik" Jezusa z Nazaretu" siadał u stóp Świątyni Artemidy (np. na schodach) i nauczał ludzi, chętnych usłyszeć jego opinię na daną kwestię - często dotyczącą zarówno spraw ludzkich, jak i relacji z bogami. Apoloniusz radził więc mieszkańcom Efezu, aby mniej czasu poświęcali hulankom i zabawom z jakich to słynęło ich miasto (aktorzy, tancerki, muzycy i oczywiście prostytutki), a więcej zajęli się budowaniem wzajemnych relacji, opartych na braterstwie i oddaniu. Początkowo nie podobało się to Efezjanom, gdy ganił "zniewieściałych łobuzów" oddających się lenistwu i hulankom, ale Apoloniusz akurat mało zwracał uwagę na swój własny image (czego dowodem będzie potem konflikt z kapłanami egipskimi i wspierającym go egipskim ludem w Aleksandrii, co do składania krwawych ofiar na ołtarzach bogów, co Apoloniusz konsekwentnie zwalczał), a bardziej na to, aby jego słowa dotarł do umysłów i serc ogółu.
Nauczał on w Efezie nie tylko u stóp Świątyni "Pani Dzikich Gór" (jak zwano boginię Artemidę), ale również w miejscach nieco zacienionych, np. wśród pobliskich cyprysów, rosnących przy krużgankach miejskiej Agory. Mówił tam Efezjanom, aby wzajemnie się wspierali, bo wszyscy oni są dla siebie braćmi. Podawał przy tym przykład wróbli, które informują o tym, gdzie można znaleźć nieco ziarna. Apoloniusz zajmował się w Efezie również ochroną przed zarazą, która miała wówczas nawiedzić miasto. Ostatecznie wyruszył w dalszą drogę i dotarł do Smyrny, miasta leżącego dalej na północy, na drodze do Sardes - stolicy rzymskiej prowincji Azji, ale nim do tego przejdę, warto na moment zatrzymać się nad postacią bogini Artemidy, czyli tej "łowczyni" w której to Świątyni nauczał Apoloniusz z Tyany. Otóż, była ona całkowitym przeciwieństwem Afrodyty - bogini miłości, której Świątynię Apoloniusz zwiedził na Pafos. Można wręcz powiedzieć, że w greckiej mitologii te dwie boginie wzajemnie się zwalczały. Afrodyta była uosobieniem piękna i miłości (również tej zmysłowej), natomiast Artemida z wyboru pozostała dziewicą, rozmiłowaną w polowaniach, której nieodłącznym atrybutem był łuk i strzały, a ulubionymi zwierzętami lew i niedźwiedź. Była też zarówno łowczynią, jak i opiekunką dzikiej zwierzyny. Występowała pod kilkoma dodatkowymi imionami i dość często utożsamiano ją z Wielką Macierzą - frygijską Kybele, a także z Demeter czy Persefoną. Pod imieniem "Locheia" - czciły ją kobiety w Grecji, jako opiekunkę macierzyństwa i połogu, zaś pod imieniem "Kurotroios" - była patronką i nauczycielką chłopców (zapewne chodziło o strzelanie z łuku). To, iż sama bogini była ze swego wyboru dziewicą, nie oznaczało że nie była utożsamiana również i z orgiastycznymi zabawami i tańcami, a hasło: "Gdzież to nie tańczyła Afrodyta" - odnosiło się do dość swobodnych i epatujących cielesnością zabaw ku czci tej bogini, które były praktykowane właściwie w całej Grecji (choć początek swój wzięły one bodajże z miejscowości Alfes na Peloponezie, gdzie tańczono dla bogini w rytm muzyki, której to kulminacją było potem orgiastyczne spółkowanie tańczących). Mimo to Grecy postrzegali ją jako wielką przeciwniczkę miłości (homerycki "Hymn do Afrodyty" mówi otwarcie o bezsilności tej bogini wobec Artemidy, zaś Eurypides w "Hyppolytosie" wkłada w usta bogini otwartą nienawiść wobec Afrodyty i miłości).
W Smyrnie Apoloniusz wziął udział w pan-jońskich misteriach. Tam też od razu naraził się radzie miejskiej i wielu mieszkańcom, krytykując ściśle kastowy kształt ich porządków społecznych, mówiąc np.: "Nie możecie oczekiwać, że nawet wasi słudzy będą wam dobrze życzyć, gdyż po pierwsze - są sługami, a po drugie - większość z nich należy do kast przeciwnych waszym. Bo oni też, tak jak wy, mają swoje rodowody". Mimo to, gdy ofiarowano mu puchar pan-jońskich igrzysk, ten wziął go do ust i rzekł: "O bogowie, którzy jesteście patronami Jonów, pozwólcie tej pięknej kolonii cieszyć się bezpieczeństwem na morzu i aby żadna katastrofa nie spadła na nich na lądzie i aby Egeon - sprawca trzęsień ziemi, nigdy nie zburzył ich miasta". Radził też mieszkańcom, aby bardziej skupili się na wzajemnych relacjach między sobą, niż na upiększaniu miasta, gdyż jak twierdził dobrzy ludzie rzucają się w oczy częściej, niż najpiękniejsze posągi i miejskie portyki, a sława ich opromienia nie tylko miasto z którego pochodzą, ale też oddziałuje na innych. Porównał Smyrnę do pięknego posągu Zeusa Olimpijskiego - dzieła Fidiasza, który rzeczywiście cieszył oczy swą wspaniałością, ale ludzi, którzy ów posąg odwiedzali, porównał Apoloniusz do Zeusa homeryckiego, występującego pod wieloma postaciami, a który jest tworem znacznie wspanialszym niżli ten Olimpijski, wykonany z kości słoniowej. Tego pierwszego ujrzeć bowiem można tylko będąc na ziemi, ale ten drugi napełnia swą obecnością wszystkich również w niebie. Nim opuścił Smyrnę, powrócił jeszcze na krótko do Efezu - poproszony o to przez mieszkańców tego grodu, gdyż w mieście nagle wybuchła zaraza. Powstrzymał jej rozprzestrzenianie się i dalej ruszył na północ, w stronę Pergamonu, owych "Nowych Aten" - jak miasto to zwano już od czasów Attalosa I (III wiek p.n.e.). Było ono również poświęcone bogu zdrowia i medycyny Asklepiosowi (o którym to pisałem już w poprzednich częściach).
Wspaniale rozbudowane przez kolejnych władców hellenistycznych, nieco podupadło od czasu, gdy stało się stolicą rzymskiej prowincji Azji (133 r. p.n.e.). Kilka rzeczy zostało zniwelowanych architektonicznie, np. ów sławny Ołtarz Pergamoński (zwany potem przez chrześcijan: "Ołtarzem szatana"), został bowiem wkomponowany w nowy system umocnień miejskich (tzw.: "mur bizantyjski" - choć w czasach Apoloniusza praktycznie już nie używany). Mimo to, miasto samo w sobie było imponujące. Położone na wzniesieniu (na wysokości 335 m. nad poziomem morza), nieopodal rzeki Kaikos, zaledwie 30 km. od brzegów Morza Egejskiego, skąd padał przepiękny widok na dolinę Selinusu, miasto to wciąż było jednym z najpiękniejszych ośrodków miejskich w Anatolii. W czasach Apoloniusza, dzieliło się na trzy części. Stare Miasto (zachodnia dzielnica), w którym było najwięcej śladów dawnej, greckiej przeszłości, łącznie z Pałacem królewskim (przebudowanym i przeznaczonym na siedzibę rzymskiego namiestnika prowincji Azji), wielkim Teatrem, stojącym tuż przy murze odgradzającym dzielnicę, oraz świątynią Ateny otoczoną stoą i Wielkim Ołtarzem poświęconym Zeusowi ("Ołtarz szatana"), a także Górną Agorą - zwaną też pergamońskim akropolem i sławną na cały helleński świat Biblioteką, ustępującą tylko w ilości woluminów tej w Aleksandrii (Pergamon w III i II wieku p.n.e. stał się prawdziwą "mekką" filozofów, artystów, naukowców i rzemieślników. To tutaj działał założyciel szkoły filozoficznej - Krates z Mallos, jak również Epigonos czy Antygon z Karystosu, a w czasach późniejszych również i sławny lekarz Galen. To tutaj wynaleziono bardzo popularny w starożytności materiał do pisania, zwany potocznie pergaminem. W tejże dzielnicy działała też słynna szkoła rzeźbiarska). Była to najstarsza i reprezentacyjna dzielnica miasta, choć w czasach rzymskich wcale już nie najpiękniejsza, rozłożona na 4 (częściowo sztucznych) tarasach. Pomiędzy Starym a Nowym Miastem - zaprojektowanym i zbudowanym przez Eumenesa II, (władcę Pergamonu w latach 197-159 p.n.e.), leżała Dzielnica Środkowa, gdzie było dużo domów mieszkalnych i gdzie znajdowała się Świątynia Demeter, Świątynia Hery, oraz Basilei i Asklepiosa, a także Gimnazjon (rozłożony na trzech tarasach, jako że miasto wzniesiono na wzgórzu, choć nie na górze, która piętrzyła się wysoko nad miastem - było to dość dobrze zaprojektowane miasto pod względem obrony, gdyż ewentualny wróg musiałby atakować na wzgórze, mając jednocześnie przeszkodę w postaci niedalekiej stromej góry, która uniemożliwiała skuteczne rozstawienie machin i wzniesienie konstrukcji oblężniczych). Dzielnica Południowa zaś, zwana Nowym Miastem, była w dużej mierze dzielnicą handlową. Znajdowała się tam Agora Południowa (będąca miejskim centrum wymiany handlowej). Były tam też duże perystylowe domostwa, należące zapewne do arystokracji miejskiej i majętnych przedsiębiorców. Tuż za murami miejskimi w czasach rzymskich powstała czwarta dzielnica miejska, zwana "rzymską". Znajdowała się tam Świątynia Serapisa i główne sanktuarium Asklepiosa (Eskulapa), umiejscowione tuż koło świętego źródła, które w tym czasie znalazło się już w granicach "dzielnicy rzymskiej". W czasach Apoloniusza, były tam dobudowane termy i urządzenia kąpielowe, gdzie można było doświadczyć leczniczej działalności tamtejszych wód.
W Świątyni Asklepiosa, słynącej także z uzdrawiania ludzi podczas snu, Apoloniusz wyjaśniał, jak należy przygotować się do snu, aby uzyskać odpowiedni ku temu efekt medyczny. Długo jednak nie zabawił tam miejsca i wkrótce potem wyjechał dalej na północ, do Troady, aby ujrzeć na własne oczy ruiny dawnej Troi. Tam, w towarzystwie swych zwolenników i przyjaciół dumał nad tradycjami przeszłości i grobem "dumnych Achajów". Złożył tam też kilka bezkrwawych ofiar (głównie kwiaty i coś co przypominało obwarzanek lub placek do zjedzenia). Następnie Apoloniusz odesłał swych przyjaciół na statek, a sam stwierdził, że musi spędzić noc na kopcu Achillesa, przed czym jego druhowie starali się go odwieść, twierdząc że mieszkańcy okolicznych wiosek mawiają, że nocą w tym miejscu zjawia się duch Achillesa, i że jest równie straszny, jakim był za życia. Apoloniusz rzekł jednak, że dobrze zna Achillesa i lubi jego towarzystwo i aby się o niego nie martwili. Tak też się stało, towarzysze Apoloniusza wrócili na statek i tam przeczekali noc, a o świcie dołączył do nich Apoloniusz i wyruszyli w dalszą podróż morzem, płynąc w kierunku Metymny na Lesbos, gdzie ponoć miał się znajdować grób Palamedesa - jednego z uczestników Wojny Trojańskiej, a jednocześnie jej nieszczęsnej ofiary, jako że Palamedes został ukamienowany przez Achajów za sprawą sfałszowanego przez Odysa pisma od króla Priama, który miał mu proponować złoto w zamian za zdradę. Odyseusz zemścił się tym samym na Palamedesie, za to, iż ten wcześniej wyciągnął go z Itaki na wojnę z Troją. Odys próbował wówczas symulować szaleństwo i zaprzągł do pługa konia z wołem, a ziemię posypywał solą. Ale Palamedes nie dał się nabrać i poprosił by na ziemi położył się syn Odysa - mały Telemach, a ojciec - widząc to - nie był w stanie uśmiercić syna swym zaprzęgiem i sprawa się wydała. Śmierć Palamedesa pomścił zaś jego ojciec - władca Eubei Nauplion, ustawiając ognie sygnałowe dla powracającej z wojny okrętów Achajów w taki sposób, że okręty te w dużej liczbie powpadały na skały i zatonęły. Grecy wierzyli, że to właśnie Palamedes był wynalazcą latarni morskiej, gry w kości i kilku innych, pożytecznych rzeczy - łącznie z wieloma literami alfabetu. Potem jeszcze Sofokles napisał również (data niestety nieznana) zaginioną dziś tragedię pt.: "Palamedes i Odys obłąkany", zaś Gorgiasz z Leontinoj ułożył w V wieku p.n.e. "Mowę obrończą Palamedesa".
Apoloniusz wraz z towarzyszami odnalazł w Metymnie zaniedbany grób Palamedesa (a raczej kapliczkę ustawioną ku jego czci, w tym czasie już nie istniejącą, poza niewielkim i zarośniętym trawą napisem: "Boskiemu Palamedesowi"). Oczyścił wraz z przyjaciółmi ten teren, mówiąc: "Okażmy nasz szacunek, o Grecy, dla tak dobrego człowieka, któremu zawdzięczamy całą naszą mądrość, oddajmy hołd doskonałości tego, którego tak niesprawiedliwie zabito", po czym wznieśli oni w tym miejscu kapliczkę ku czci bogini rozdroży - Enodii. Następnie udano się do sanktuarium Orfeusza, również mieszczącym się na Lesbos (a kim był Orfeusz - pisałem już w innych tematach). Teraz skierowano się już bezpośrednio ku Atenom, a płynąc tam w porze jesiennej - gdzie morze z reguły było dość niespokojne - wielu miało obawy co do bezpiecznego dotarcia do celu, ale tym razem na morzu panował całkowity spokój i towarzysze Apoloniusza uznali, że działo się tak właśnie dlatego, że to on był na pokładzie. Miało to miejsce w roku 29 naszej ery. W tym też czasie, zgrzybiały już cesarz Tyberiusz oddawał się na Kapri swym bezeceństwom, coraz bardziej izolując się od obywateli. W Rzymie zaś zmarła tego roku matka cesarza i żona Augusta - Liwia Druzilla, przeżywszy 86 lat, zaś Agrypina Starsza - wdowa po zmarłym (19 r.) Germaniku, została wygnana - decyzją wszechwładnego Sejana, prefekta pretorianów - na wyspę Pandaterię, gdzie zmarła w październiku 33 roku zagłodzona na śmierć (lub też odmawiająca przyjęcia pokarmów). Równocześnie na Poncję zesłano jej najstarszego syna - Klaudiusza Nerona (gdzie zmarł w 30 r.), głównego przeciwnika Sejana do objęcia władzy imperatorskiej po starym Tyberiuszu. W Rzymie zaś uwięziono jego brata - Klaudiusza Druzusa, którego - już na polecenie Tyberiusza po upadku Sejana - zagłodzono w lochu na śmierć w 33 r. (z głodu zjadał słomę, którą była wyłożona podłoga jego celi, póki mu jej całkiem nie zabrakło). Pozostał jeszcze najmłodszy syn z krwi Germanika i Agrypiny (czyli z rodu Liwii i Augusta) - Gajusz Juliusz Cezar zwany potocznie Kaligulą, który doczekał śmierci Tyberiusza i objął władzę, ale lata spędzone na Kapri musiały odcisnąć duży wpływ na jego psychice, co spowodowało potęgujące się szaleństwo (np. zabił swą siostrę - Julię Druzyllę, której wmówił że jest boginią i że on, jako bóg, odbierze poród - była bowiem z nim w ciąży - w taki sam sposób, jak Zeus odebrał poród z brzucha Hery, przecinając ją wpół i wyjmując z niego dziecię. Gdy wreszcie dotarło do niego co uczynił, był już cały w krwi konającej siostry), było ono połączone z wzrastającą schizofrenią paranoidalną tego człowieka. Tak więc działo się w sercu Imperium - w Rzymie, gdy Apoloniusz zdążał do Aten, gdzie spędzić miał kilka kolejnych lat.
Warto też dodać, że w dalekiej Palestynie w tym samym czasie (marzec 29 r.) Jezus z Nazaretu miał wykarmić 5 000 ludzi na drodze z Kafarneum do Jerozolimy (zebranych, by słuchać Jego nauk) zaledwie pięcioma bochenkami chleba i dwoma rybami, które rozmnożył łamiąc je w rękach, podając dalej i modląc się do Boga. Potem było oczyszczenie świątyni Jerozolimskiej (dokonane już w roku 30, tuż przed Ostatnią Wieczerzą, aresztowaniem i śmiercią Jezusa na krzyżu w kwietniu 30 r., a następnie Jego Zmartwychwstaniem. Należy jednak pamiętać - o czym pisałem już wcześniej - że ciało Chrystusa które zmartwychwstało, nie było tym samym, w którym Jezus cierpiał i zmarł na krzyżu). Nauki Jezusa z Nazaretu zostały brutalnie przerwane, gdyż taki właśnie był cel owej "bożej misji", natomiast działalność Apoloniusza z Tyany trwała dalej i rozwijała się jeszcze bardzo długo.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz