CZYLI WSPÓŁCZEŚNI TROCKIŚCI
Bardzo rzadko komentuję obecną rywalizację partyjno-polityczną w Polsce i te codzienne naparzanki dwóch zwaśnionych - ale jednocześnie nie potrafiących bez siebie żyć - plemion politycznych. Czynię tak przede wszystkim dla własnego spokoju ducha i wewnętrznego wyciszenia, ponieważ dla mnie realnie partie polityczne są czymś w rodzaju zła koniecznego. Jestem przeciwnikiem partyjniactwa i upartyjniania wszystkiego na siłę, raczej stawiałbym na organizacje społeczne ze swymi strukturami lokalnymi (ale, co bardzo ważne - również odpowiednio przefiltrowane pod kątem finansowania, zależności i ewentualnej infiltracji przez czynniki zewnętrzne). Moja przygoda z partiami politycznymi była krótka. Bowiem kiedyś (mając 20 kilka lat), zapisałem się do jednej z dwóch głównych obecnie partii politycznych, ale nie trwało to długo, bowiem pewnej nocy zadzwonił telefon i jeden z członków tej partii zakomunikował mi, że teraz należy się zebrać w danym miejscu, aby udać się na zjazd, na którym będzie przemawiał przewodniczący partii. Spojrzałem na zegarek była 3:30 rano, a za oknem śnieżyca. Powiedziałem że mogę ich wesprzeć jak się trochę rozpogodzi i żeby zadzwonili o rozsądnej porze i podziękowałem. Więcej już nikt nie zadzwonił i tak się skończyła moja przygoda z tą partią 😎 (zresztą z jakąkolwiek inną również, chociaż potem miałem też propozycję startu w jednej z lokalnych organizacji, ale odpuściłem sobie tą przyjemność). Oczywiście ani śnieżyca, ani pora dnia i nocy nie stanęłaby mi na przeszkodzie, gdyby wymagała tego ode mnie potrzeba chwili, gdyby zaistniało jakieś zagrożenie wewnętrzne lub zewnętrzne (typu pożar, powódź, etc., mój tato zwykł mawiać jak kładł się spać, aby zbudzić go tylko w razie wojny lub pospolitego ruszenia 😅). Ewentualnie też gdyby wreszcie pojawiła się formacja polityczno-społeczna, której mógłbym zaufać, a taka formacja obecnie nie istnieje (chociaż najbliżej niej jest tzw. "grupa rekonstrukcyjna sanacji", zwana potocznie PiSem, chociaż dla mnie osobiście nie jest to nawet grupa rekonstrukcyjna, a raczej żałosna błazenada, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma).
Nie o sobie jednak chciałbym pisać, a o pewnym zjawisku, które ostatnio staje się dosyć popularne - szczególnie po stronie tzw. totalnej opozycji, która siebie samą z niezrozumiałych powodów - chyba tylko aby podbudować własne ego - nazwała się "opozycją demokratyczną"). Mam tu oczywiście na myśli symetryzm i symetrystów, czyli określenia, jakimi obecni zwolennicy "totalsów" (totalnej lub totalitarnej opozycji) a ta nazwa bardziej mi się podoba - biczują tych spośród dotychczasowych zwolenników opozycji, którzy nie wyrażają bezgranicznego uwielbienia dla przewodniczącego Donalda Tuska i całej tej jego formacji. Chciałbym tutaj napisać parę słów o tym, co ja myślę na ten temat, bowiem po pierwsze: wydaje mi on się niezwykle żałosny, a po drugie: widzę pewne podobieństwa do historii. Zacznijmy może od tego, czym w ogóle jest symetryzm (a raczej czym symetryzm został nazwany przez zwolenników tzw. totalnej opozycji). Otóż określenie to pojawiło się po raz pierwszy w kilka miesięcy po przegranych przez Platformę Obywatelską w październiku 2015 r. wyborach parlamentarnych. Autorem tego określenia wydaje mi się był Wiesław Władyka (chociaż mogę się tutaj mylić, bo w to zbytnio nie wnikałem), a pojawiło się ono już w pierwszych miesiącach 2016 r. na określenie tych dziennikarzy, którzy zaczęli zastanawiać się jakie błędy dotychczasowa władza a obecna opozycja (czyli Platforma Obywatelska) popełniła, że jej przekaz został odrzucony przez społeczeństwo i zaczęli wyciągać pierwsze wnioski, że aby wygrać kolejne wybory z Prawem i Sprawiedliwością, trzeba pewne rzeczy zmienić, m.in. kierownictwo partii. Takie herezje nie mogły się spodobać ludziom, którzy sami siebie nazywali demokratami a mentalnie mocno tkwili w systemach totalitarnych i dla nich to było nie do przyjęcia, że można w ogóle widzieć jakiekolwiek błędy w tak zwanym "obozie demokratycznym". Przecież my, z naszą wspaniałością, naszą wyjątkowością, elokwencją, z naszym pragnieniem europejskości, przecież my nie mogliśmy popełnić żadnych błędów. Byliśmy i jesteśmy wspaniali, a władza po prostu nam się należy, wina zaś leży po stronie Lisowskiego motłochu, 500-plusów i całego tego tałatajstwa, które "chleje wódkę, bije kobiety i pracą się nie zhańbiło od wielu wielu lat" 🥴🤪😚🙄😭
Jak sądzicie Kochani, czy to wystarczy Platformie Obywatelskiej żeby wygrać kolejne wybory? 😳 Pytanie oczywiście jest retoryczne, gdyż obserwując to całe środowisko (totalnej opozycji) dochodzę do wniosku, że to są ludzie bardzo mocno psychicznie i mentalnie zranieni Zranieni tak poważnie, że stracili zupełnie kontakt z rzeczywistością i żyją tylko w swojej własnej bańce która zapewnia im tlen wodę i pożywienie. Przykro się na to patrzy, bo wydawało się jeszcze do niedawna że to raczej po stronie PiS-u są pewnego rodzaju odchyleńcy mentalni, że to tam są spece od teorii spiskowych i tego typu kwestii. Jak bardzo można się zawieźć, obserwując coraz bardziej żałosne pojękiwania kończącego się już jako dziennikarz i osobowość publiczna - Tomasza Lisa. Któż by pomyślał że ten jęczący lisek, płaczący nad niewdzięcznością narodu nad wspaniałą i jedyną w swoim rodzaju partią jego marzeń, że ten człowiek kiedyś (przed 2015 r.) był uważany za jednego z najlepszych dziennikarzy w kraju. Każdy kto nie jest bezkrytycznym zwolennikiem opozycji totalitarnej totalnej, w jego oczach jest albo pisiorem, albo przynajmniej symetrystą - czyli kimś, kto widzi błędy zarówno po jednej jak i drugiej stronie - a to jest niedopuszczalne, tak nie wolno, tak nie można. Trzeba się teraz skupić wokół jednego wodza, on nas poprowadzi, on wie najlepiej, on wie wszystko, my jesteśmy mali, my tylko pragniemy zwyciężyć naszego odwiecznego wroga i wrócić do władzy, pragniemy tego zwycięstwa jak tlenu, jak powietrza które nam odebrano i cholera... nie możemy go znaleźć 😅🤣. Co prawda wrócił nasz Tusk, nasz guru, nasz przewodnik który nas poprowadzi przez wzburzone pisowskie morze, niczym Mojżesz i wyprowadzi lud wybrany totalitarny totalny znowu do upragnionej władzy - która oczywiście mu się należy z racji tej lepszości, z racji tego, że... mu się po prostu należy, a dlaczego mu się należy to chyba oczywiste i nie ma co zadawać głupich pytań ty symetrysto.
Czy to czegoś nam nie przypomina? Przecież w epoce Polski Ludowej, w epoce zniewolenia komunistycznego i podporządkowania Moskwie, narracja była bardzo podobna, wszystko zmieniano w taki sposób aby realnie nie zmienić niczego. Okres błędów i wypaczeń socjalizmu jest oczywiście już za nami i teraz jest już nowa ekipa i tam nowa ekipa będzie działała zgodnie z marksistowską ideą towarzysza Lenina (i temu podobne debilizmy). Janusz Szpotański (autor m.in. "Gnomiady", którą kilkukrotnie już przytaczałem na tym blogu), spuentował tę politykę przywódców Polski Ludowej następującymi słowami - które niezwykle trafnie oddają również to, co dzieje się obecnie w obozie totalców. A brzmiały one tak: "Że był niesłuszny kult jednostki, wyciągniem z tego słuszne wnioski i zmienim politykę rolną, lecz ludzi krzywdzić nam nie wolno" (mówiąc o krzywdzeniu ludzi, mieli oczywiście na myśli tych, którzy brali udział w zbrodniach okresu stalinowskiego, ale przecież chcieli dobrze. Kult Stalina był zły, no ale ludzi nie można za to winić, ludzie chcieli dobrze - wyrywali paznokcie, wybijali zęby, łamali kręgosłupy, ale chcieli dobrze, prawda? nie będziemy ich za to karać. My zaś z całą bezwzględnością zniszczymy wrogów socjalizmu, a to są ci, którzy mówią o zbrodniach komunizmu). Zobaczcie, czasy się zmieniają a mentalność zostaje ta sama, mentalność o wyjątkowości, o tym, że to nam się należy władza - chociaż żadnych zasług ku temu nie mamy, raczej jakieś konotacje rodzinne, często powiązane z dawnym ustrojem, znajomości, lub wysługiwanie się tym, którzy już są u władzy. Jakie to jest żałosne, jak bardzo żałosne jest to, że gotowi jesteśmy skazać na polityczną i medialną śmierć każdego, kto tylko sprzeciwi się naszej wizji świata, choćby ta wizja przegrała już dwukrotnie i szykuje się kolejna trzecia wyborcza bęcka.
Najbardziej jednak żałosne i jednocześnie niebezpieczne wydaje mi się to, że ludzie ze środowiska totalnej opozycji gotowi są utopić w łyżce wody tzw. symetrystów, którzy przecież również wywodzą się z ich środowiska. Bo to nie są pisowcy i nigdy nimi nie byli. Czy Jacek Żakowski, Marcin Meller, Dominika Wielowieyska i im podobni, to są pisowcy? czy też zatwardziali, a wręcz czasem mi się wydawało że fanatyczni zwolennicy Platformy Obywatelskiej? Tylko różnica między nimi a środowiskiem Lisa, Władyki et consortes polega na tym, że oni dostrzegają niebezpieczeństwo trzeciej porażki wyborczej i widzą, że przekaz, który kierowany jest do wyborców - a brzmi on odsunąć PiS od władzy - nie działa i działać nie może, bo w Polsce ludziom nie żyje się źle. Kraj rośnie w siłę, gospodarczo rozwijamy się w takim tempie że w ostatnich sondażach przegoniliśmy nawet Chiny (co wydawało się - przynajmniej mnie osobiście - niemożliwe), a poza tym rozbudowujemy naszą armię i stajemy się jednym z kluczowych państw na kontynencie europejskim. Tego nie było przed 2015 rokiem. Za Tuska Polacy do Niemiec wyjeżdżali na zbiory szparagów, a Polki jako służące podcierać tyłki były ss-manom. Oczywiście wiele jest jeszcze do zrobienia i wiele kłód pod nogi będzie rzucanych, ale nie można powiedzieć że w Polsce żyje się źle, wręcz przeciwnie. Polska kwitnie na mapie całej Europy, nie mamy muzułmańskiej migracji a nasze kobiety nie boją się po zmroku wychodzić z domu. Bezpieczeństwo, stabilizacja, niesamowity wzrost gospodarczy i rozbudowa siły militarnej (ostatnio gdzieś przeczytałem, że Wojsko Polskie ma być drugą pod względem militarnym armią w NATO po armii USA). I teraz mam pytanie: nie uwzględniając tych wszystkich faktów, a żyjąc jedynie w swojej bańce i w swojej nienawiści do PiS-u, jak chcecie drodzy nie-symetryści wygrać kolejne wybory? Hasłem J...ć PiS? 🤯😨
Symetryści to według mnie są ludzie myślący logicznie i zdający sobie doskonale sprawę, że wyborów się nie wygrywa, wybory zawsze się przegrywa i zawsze przegrywa je partia rządząca. A jeśli nie przegra, to znaczy że zmiana na jakąkolwiek inną partię nie ma sensu, bo ta się doskonale sprawdza. Nie nie da się wygrać wyborów nie mając od ośmiu lat żadnego programu wyborczego dla ludzi, a jedynie własne fobie i nienawiść. Ale przecież o tym nie wolno mówić, nie można powiedzieć że my popełniamy jakiekolwiek błędy, nasze środowisko nawet jeśli popełnia błędy, to są one nieliczne i nieważne w porównaniu ze złem totalnym jakim jest PiS. Takie myślenie przekona co najwyżej debila albo fanatyka - wybierzcie sobie co wolicie. Ale to jest mentalność odziedziczona po komunie i paradoksalnie wcale nie dotyka tylko i wyłącznie totalnej opozycji. Ona jest bardzo silna również po stronie obecnie rządzącej partii PiS, tylko tam wydaje się nie ma jednak mimo wszystko takich fanatyków, ale zdanie prezesa również jest święte i to, co on powie niepodważalne. Szukanie kolca w oku naszego przeciwnika jest o wiele łatwiejsze i przyjemniejsze, niż dostrzeżenie belki we własnym oku i dlatego symetryści muszą być zniszczeni. Muszą być zniszczeni bo sieją defetyzm, bo mówią, że coś u nas było źle, a zły może być tylko PiS. A poza tym - co bardzo ważne - realnie obie te partie Prawo i Sprawiedliwości i Platforma Obywatelska nie są w stanie sobie nawzajem wyrządzić żadnej krzywdy. Przepływ elektoratu pomiędzy jedną a drugą partią jest poniżej jednego procenta, czyli poniżej błędu statystycznego. Zauważyłem od dłuższego czasu, że to co napisze jedna strona, zupełnie nie działa na drugą i to, co napisze druga, nie działa na tę pierwszą. Dlatego to nie PiS, to nie pisowskie media i pisowscy dziennikarze są przeszkodą w zdobyciu władzy dla Platformy, tylko dziennikarze z ich własnego środowiska, którzy widzą błędy u siebie, a to na wojnie - bo tak to jest traktowane w kategoriach wojny domowej - zaliczyć można do rodzaju defetyzmu, a defetyzm karany jest śmiercią (w tym przypadku śmiercią polityczną i medialną). To samo jest po stronie PiS-u. Ich nie interesuje co napiszą w Gazecie Wyborczej w Oko.presie, na Onecie czy w naTemat, bo tamte media nie są w stanie ich w żaden sposób ugryźć (mówiąc kolokwialnie). PiS za to bardzo boi się dziennikarzy tak zwanych prawicowych - szczególnie jeśli ich nie kontroluje, bo ci mogą dotrzeć do jego elektoratu i trochę tam namieszać, i to właśnie oni są właśnie przeszkodą, oni są tymi defetystami których należy zniszczyć.
Sprawa z symetrystami przypomina mi jeszcze jedno wydarzenie jakie miało miejsce w sowieckiej Rosji za czasów Stalina, który walczył o władzę w partii z Trockim. Wygrał tę walkę i Trockiego zmusił do emigracji (notabene, nikogo nie zastanawiało dlaczego Stalin wypuścił z Rosji Trockiego - swojego największego wroga - podczas gdy wszystkich innych bezwzględnie mordował, często skazując ich na śmierć w ustawionych procesach politycznych, w których oni sami przyznawali się do nieprawdopodobnych czynów? Dlaczego Stalin wypuścił Trockiego? Odpowiedź wydaje się dosyć jasna i oczywista, Trocki na Zachodzie - plując na Stalina - robił mu jednocześnie pożądany PR, czynił z niego bowiem bandytę, złodzieja który przede wszystkim pragnie się wzbogacić i który zatracił ideały Lenina, ideały komunizmu. To było bardzo potrzebne Stalinowi, ponieważ Zachód znacznie łatwiej dogadałby się z nim wiedząc, że jest on zwykłym złodziejem lub bandytą, nawet mordercą, niż sfanatyzowanym ideologiem, dążącym do wywołania rewolucji światowej, podboju Europy a następnie całego ziemskiego globu. Z fanatykami nie można się dogadać, ze złodziejami jak najbardziej (ten sam błąd popełnił Zachód próbując dogadać się z Putinem, który był przecież - chociażby przez Nawalnego - przedstawiany jako złodziej i bandyta, a nie imperialista, który dąży do odrodzenia matuszki rassij. Europa dopiero dzisiaj otrząsa się z tego błędu jaki został poczyniony głównie przez Niemców i Francuzów). Gdy zaś Trocki przestał być już Stalinowi potrzebny, to ten dopadł go nawet w Meksyku i poprzez wysłanego zabójcę rozpłatał mu łeb na dwoje. Symetryści zaś w tym samym czasie (począwszy od końcówki lat 20-tych i całe lata 30-te, a nawet zaraz po II Wojnie, byli oskarżani o zło totalne, byli bardziej tępieni niż socjaliści, imperialiści i faszyści razem wzięci. Oskarżenie o trockizm mogło spotkać każdego i równało się prawie zawsze wyrokowi śmierci (oczywiście nie mam tutaj zamiaru w żaden sposób bronić Trockiego, bo ten był naprawdę fanatykiem i gdyby to on zdobył władzę, to postępowałby jeszcze bardziej krwawo niż Stalin i Lenin razem wzięci).
Ale tak to właśnie jest jeśli chodzi o ludzi którzy mają jakiś mentalny uraz, jakieś prywatne pretensje i którzy żyją od ośmiu lat pod nieustanną presją własnych żali, nerwów, pragnień i marzeń. Pragną wrócić do władzy, wrócić do koryta, pokazać że to oni są lepsi i że należy im się ta władza jak psu kość. Problem polega na tym, że naród już ich nie chce. Nie chcę tego co było przed 2015 rokiem, nie chce uzależnienia się od Niemiec, od Brukseli, od Moskwy. Nie chce głodowych pensji, nie chce zwijania armii, policji i straży pożarnych w mniejszych miejscowościach aby zaoszczędzić. Nie chce haseł typu: "piniędzy nie ma i nie będzie" - ludzie tego NIE CHCĄ! I to właśnie dostrzegają tzw. symetryści, którzy mówią, że nie da się pokonać PiS hasłami o jego obaleniu, nie da się pokonać PiS-u nie mając programu, ani żadnych - totalnie żadnych propozycji dla społeczeństwa. I za to właśnie owi symetryści są uważani za wrogów, za nowych trockistów, których należy zniszczyć, napiętnować a następnie skazać na śmierć. Talleyrand-Périgord jasno podsumował wracających po 1815 r. do Francji Burbonów, krótkim stwierdzeniem: "Niczego się nie nauczyli i niczego nie zapomnieli" i te słowa należy skierować do polityków i zwolenników Platformy Obywatelskiej i całej tzw. totalnej opozycji.
PS. Sądzę że biorąc pod uwagę tempo naszego rozwoju gospodarczego, za kilka lat - a być może już niedługo - to właśnie Niemcy (przeżywający obecnie kryzys gospodarczy, na razie jeszcze w formie zadyszki, ale to będzie postępowało) będą do nas przyjeżdżać na zbiory truskawek. Zapraszamy robota czeka 🍓🍓🍓. Ewentualnie można przecież zatrudnić niemieckie służące 🤱.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz