CZYLI HISTORYCZNA REFLEKSJA JAKO
MEMENTO DLA WSPÓŁCZESNOŚCI
POWSTANIE i WOJNA
Cz. XVIII
Ogólny smutek i przygnębienie dotknęło wojsko po śmierci księcia Jeremiego Wiśniowieckiego (20 sierpnia 1651 r.), uznając w nim jednego z najbardziej wojowniczych bohaterów Rzeczpospolitej. Pojawiły się też oskarżenia o morderstwo, szczególnie winnym miał tu być hetman wielki Mikołaj Potocki, skonfliktowany z Wiśniowieckim, któremu zarzucano iż był zazdrosny o jego popularność i sławę wojenną. Żadnych wątpliwości co do otrucia Wiśniowieckiego nie miał natomiast Natan Hannover (ben Mosze), dla którego Wiśniowiecki był prawdziwym wybawicielem, jako że ocalił on i wyprowadził ze zbuntowanej Ukrainy tysiące Żydów, tym samym ratując ich od niechybnej śmierci z rąk Kozaków (dla Kozaków bowiem wrogami były trzy postacie: ksiądz katolicki, szlachcic - czyli "Pan-Lach" i Żyd, a często było i tak podczas tego powstania, że wszyscy oni wisieli na gałęziach obok siebie). Hannower sam był bowiem tym, który uniknął w 1648 r. śmierci, ocalony przez wojska Wiśniowieckiego, które bezpiecznie przeprowadziły Żydów i tę część szlachty która nie była w stanie dobyć broni (czyli głównie kobiety i dzieci), do bezpiecznych województw na zachodzie Korony Królestwa Polskiego, zatem jego śmierć była dlań bardzo podejrzana i otwarcie pisał (jako że był kronikarzem): "W owym czasie zazdrościli panowie bardzo ks. Wiśniowieckiemu coraz to większych godności i zaszczytów i dali mu do picia truciznę". Ponieważ głosy o otrucie ruskiego kniazia były coraz głośniejsze, przeto postanowiono zrobić sekcję zwłok, aby przekonać się jaka jest prawda. Ostatecznie okazało się że nie znaleziono żadnych śladów trucizny, ale wyniki sekcji były następujące: "Kiszki tak łojem oblane, jako u wieprza nie mogą być tłustsze, serce tak tłustość oblała, że szpilką nie było gdzie tknąć i płuca bardzo zniszczały". Innymi słowy nadwaga, brak ruchu (bo jazda konna to nie jest ruch), tłuste posiłki i nieumiarkowany tryb życia zrobiły w końcu swoje. Do tego doszła zaraza, która w ciągu kolejnych miesięcy zaczęła rozprzestrzeniać się na terenie prawie całego kraju, dochodząc aż do Gdańska i Pomorza.
Wojna jednak trwała dalej i już 23 sierpnia wojska koronne zdobyły twierdzę Trylis, usuwając stamtąd 600 osobową załogę kozacką. 3 września pod Wasylkowem połączono się z Armią litewską (liczącą 4 500 żołnierzy) prowadzoną przez hetmana polnego Janusza Radziwiłła. 13 września połączone siły rozbiły obóz pod Hermanowem, skąd 20 września ruszono pod Białą Cerkiew (gdzie siły swoje zgromadził Chmielnicki i wspomagający go Tatarzy). Na północ od Białej Cerkwi leży miasto Kijów, który 4 sierpnia 1651 r. został zajęty właśnie przez wojska litewskie Janusza Radziwiłła. Pułkownik Chmielnickiego - Anton Żdanowicz nie próbował nawet bronić miasta i czym prędzej się zeń wycofał. Metropolita kijowski Sylwester Kossow witał Radziwiłła podobnie, jak wcześniej witał Chmielnickiego, czyli z wielką pompą i uniżeniem. Wojska litewskie wjechały do miasta przez Złotą Bramę kijowską, a moment ten uchwycił na swym obrazie (ogromnym, płótno 130 x 390 cm.) malarz Abraham van Vestervelda (obraz ten został skradziony z Polski przez Niemców w czasie okupacji naszego kraju i jak dotąd się nie odnalazł. Pewnie jest w jakichś prywatnych zbiorach byłych miłośników Hitlera w Niemczech). Radziwiłł zamówił również z tej okazji dla króla Jana Kazimierza specjalny medal u Sebastiana Dadlera w Hamburgu, na którym były wygrawerowane Biały Orzeł, litewska Pogoń, liczne herby różnych województw Rzeczypospolitej, widok Kijowa i wjeżdżającą doń armię Radziwiłła, oraz napis: "Oto Ci królu Janie Kazimierzu Radziwiłł oddaje w ręce rozbite mury Kijowa i sajdaki buntowników".
RYCINA Z ZAGINIONEGO OBRAZU:
WJAZD HETMANA JANUSZA RADZIWIŁŁA PRZEZ ZŁOTĄ BRAMĘ DO KIJOWA - 1651
Gdy połączone wojska koronne i litewskie zbliżały się do Białej Cerkwi, drogę zastąpili im posłowie wysłani przez Chmielnickiego, który zaproponował pokojowe rozwiązanie całego konfliktu. Proponował on bowiem powrót do ustalenia zborowskich z 1649 r. oraz oczywiście zgodę na powrót panów do swych gospodarstw na Ukrainie (jednak bez prywatnych pocztów wojskowych). Hetman wielki Mikołaj Potocki i hetman polny Marcin Kalinowski byli za kontynuowaniem rozmów, ale sprzeciwili się temu zarówno Janusz Radziwiłł jak i Aleksander Koniecpolski, którzy dążyli do rozbicia Kozaków i Tatarów oraz ostatecznego zakończenia powstania. Nocą 22 września rozmowy zostały zerwane i obie strony przygotowywały się do bitwy. Ustawienie wojsk było następujące: w centrum pola i na lewym skrzydle stanęły wojska koronne, na prawym wojska litewskie Janusza Radziwiłła, a litewscy Polacy (czyli Koroniarze mieszkający w Wielkim Księstwie) stanęli w okolicach wsi Hermaniwki. Bitwę rozpoczęły wojska litewskie, wkrótce potem ruszyły wojska centrum i lewej flanki, siejąc popłoch w szeregach Tatarów i Kozaków, którzy szybko rzucili się do ucieczki, zamykając we własnym obozie otoczonym spiętymi ze sobą wozami, uniemożliwiającymi dalszy atak strony polsko-litewskiej. Pole zostało zapełnione setkami zabitych Kozaków i Tatarów. Na drugi dzień w niedzielę 24 września Kozacy rozpoczęli budowę grobli, hetman Potocki wysłał więc znów żołnierzy którzy przepędzili ich na bagna i tam oni potonęli. 25 września Kozacy rozpoczęli kontratak, próbując zdobyć Hermaniwkę, ale uderzenie Janusza Radziwiłła zmusiło ich do ucieczki i ponownego zamknięcia się w obozie (nie doszło do zniszczenia armii kozackiej tylko dlatego, że hetman Potocki nie udzielił wsparcia Radziwiłłowi w kluczowym momencie, gdy Kozacy znaleźli się między wojskiem litewskim a koronnym i gdyby tylko Koroniarze ruszyli, byłoby drugie Beresteczko. Potocki tłumaczył się potem że nie udzielił wsparcia, ponieważ przybył tutaj na rozmowy pokojowe, a nie dla kontynuowania wojny, co wydaje się niezwykle głupim tłumaczeniem, zakrawającym wręcz o sabotaż). W każdym razie zamknięci w swoim obozie z wozów Kozacy i Tatarzy nie byli już zdolni do dalszego kontynuowania bitwy i musieli prosić o pokój. 26 września do obozu Potockiego przybyli heroldowie kozaccy z prośbą o podjęcie rozmów pokojowych.
Hetman Potocki wymienił kilka powodów, dla których należałoby podjąć się owych rozmów. Po pierwsze epidemia, która zaczęła zbierać coraz większe żniwo wśród żołnierzy, po drugie kończył się kontrakt pomocniczych oddziałów kawalerii na czwarty rok wojny, a pieniędzy na kolejne lata Sejm nie uchwalił, po trzecie w obozie zaczął się szerzyć głód (co było zapewne powodem owej zarazy), po czwarte twierdził hetman że w każdej chwili może przybyć chan na czele całej Ordy, a po piąte wreszcie stwierdził otwarcie że... Januszowi Radziwiłłowi nie można ufać, gdyż nie chce się on podporządkować dowództwu koronnemu. Radziwiłł na owym zebraniu był jakby nieobecny, utracił wszelką chęć kontynuowania wojny. Natomiast coraz bardziej wzrastała w nim niechęć do Koroniarzy, Polaków, których uważał za nieszczerych i bałamutnych. Prywatnie powtarzał że gdyby nie upór Potockiego, byłoby już dawno po bitwie i nie trzeba by było rozmawiać z Chmielnickim i układać się z nim, gdyż zapewne stałby się jeńcem lub też legł by martwy. Ale otwarcie stwierdził jedynie że w wyniku "wielkiego nierządu i nieochoty" jest za pokojem. Rozmowy pokojowe trwały trzy dni i zakończyły się 28 września podpisaniem traktatu w Białej Cerkwi, na mocy którego zmniejszono rejestr kozacki o połowę (z 40 do 20 000), przy czym ich obecność została ograniczona jedynie do województwa kijowskiego (a nie jak w ugodzie zborowskiej, również do bracławskiego i czernichowskiego), natomiast województwa bracławskie i czernichowskie wracały bezpośrednio pod zarząd Korony. Panowie polsko-litewsko-ruscy mogli wrócić do swoich ziem i majątków (również w otoczeniu swoich prywatnych oddziałów wojskowych, jeśli takowe posiadali i jeśli było ich na nie stać, co w obecnej sytuacji nie było takie pewne, tym bardziej że większość dotychczasowych magnatów którzy posiadali wielkie majątki na Ukrainie, mocno podupadła finansowo, a niektórzy wręcz stali granicy bankructwa). Wiara grecka (czyli prawosławna) była dominująca jedynie w województwie kijowskim, natomiast wiara rzymskokatolicka miała tam zostać objęta amnestią. Do królewszczyzn i szlacheckich majątków na Kijowszczyźnie mogli wrócić teraz również Żydzi i wieść życie takie, jakie wiedli przed wybuchem powstania Chmielnickiego. Natomiast najważniejszym punktem podpisanym przez Tatarów było stwierdzenie: "Horda... wiernie i życzliwie służy Rzeczypospolitej we wszystkim".
ANDRZEJ KMICIC PRZYWRACA WŁAŚCIWE RELACJE RZECZPOSPOLITEJ Z CHANATEM KRYMSKIM 👍
Traktat białocerkiewny podpisali, ze strony polskiej: hetmani Mikołaj Potocki i Marcin Kalinowski, następnie Adam Kisiel, Stanisław Lanckoroński, Zbigniew Gorajski i Mikołaj Kazimierz Kossakowski; ze strony litewskiej: hetman Janusz Radziwiłł, Jerzy Karol Chlebowicz i Wincenty Gosiewski. W imieniu Kozaków podpis złożył oczywiście Bohdan Jeremi Chmielnicki. Na sporządzenie nowego rejestru wyznaczono niezwykle krótki termin, od połowy października do Bożego Narodzenia 1651 r. (a to oznaczało że szlachta, która licznie już szykowała się do powrotu do swoich majętności - dla niektórych te powroty skończą się tragicznie, o czym jeszcze napiszę - nie mogła rozpocząć jakichkolwiek prac, gdyż nie było wiadomo kto ma powrócić na dane posiadłości i póki nie zostanie sporządzony rejestr, nie można nikogo z Kozaków przymuszać do pracy, żeby bowiem nie zmusić kogoś, kto jest wpisany w rejestrze). Oczywistym było że ów traktat nie mógł zadowolić żadnej ze stron, a stanowił jedynie podstawę do rozpoczęcia negocjacji pokojowych w przyszłości. Chmielnicki nie zamierzał go uznawać, gdyż i tak orientował się na Osmanów lub Moskwę, natomiast strona polsko-litewska miała do niej wiele zastrzeżeń i ostatecznie na sejmie po nowym 1652 r traktat nie zostanie ratyfikowany gdyż - i tu ciekawostka - nie zgodzi się na to... jeden poseł. Zresztą rok 1652 to rok pierwszego wprowadzenia w życie zasady liberum veto, która ostatecznie doprowadzi Rzeczpospolitą na skraju upadku w wieku XVIII (piszę "na skraj", gdyż należy pamiętać że nasi przodkowie rozwiązali ten problem, ostatecznie wprowadzając pierwszą w Europie nowożytną konstytucję, zwaną Konstytucją 3 Maja. To że nie udało się Jej obronić w wojnie polsko-rosyjskiej roku 1792 i po zdradzie króla Stanisława Augusta Poniatowskiego - byłego kochanka carycy Katarzyny II, to już zupełnie inna kwestia). Należy jednak pamiętać (co zostało w błędnie przedstawione w serialu komediowym "1670", że zasada liberum veto obowiązywała tylko i wyłącznie na Sejmie Walnym, Sejmie Konwokacyjnym lub ewentualnie Sejmie Koronacyjnym, natomiast nie obowiązywała na sejmikach, gdzie ustawy przechodziły zwykłą większością głosów).
"Cyceron powiedział też: jeżeli Polacy podniosą sobie podatki, czeka ich rychła zguba"
"To absurd, Cyceron żył na długo przed polską państwowością!"
"To przepraszam bardzo, jeśli Cycerona nie obchodził los Polaków, to dlaczego mielibyśmy słuchać jego rad?" 🤭
Po podpisaniu traktatu w Białej Cerkwi, hetman Chmielnicki (który zgodnie z traktatem nadal pozostawał hetmanem zaporoskim i miał prawo mianować pułkowników oraz starszyznę kozacką), udał się do obozu hetmana Wielkiego Mikołaja Potockiego na wspólną ucztę. To jest jedna z dość dziwnych zwyczajów tamtych czasów, trochę niezrozumiana dzisiaj, a mianowicie że ludzie którzy się naprawdę nienawidzili, którzy mordowali się w sposób niezwykle okrutny, po podpisaniu pokoju potrafili usiąść ze sobą przy jednym stole, pić, biesiadować, śmiać się i radować. Według mnie to trochę chore bowiem nie wynikało to z jakichś wewnętrznych uczuć, tylko po prostu było swoistym konwenansem chwili i za moment ci sami ludzie mogli znów przelewać krew i nie byłoby to dla nich żadnym problemem, że jednego dnia wlewają w siebie litry węgrzyna (takie wino z Węgier, szczególnie lubiane w Rzeczpospolitej) a drugiego dnia przelewają krew. W każdym razie podczas owej biesiady, pijany Chmielnicki kilkukrotnie obraził hetmana Potockiego, za co go na drugi dzień (ustami Wyhowskiego) "serdecznie przepraszał". Podczas tego spotkania malarz Abraham van Vesterveld wykonał jedyny znany szkic postaci Bohdana Chmielnickiego, który następnie posłużył gdańskiemu miedziorytnikowi - Wilhelmowi Hondiusowi do wykonania (jeszcze w tym samym 1651 r.) portretu Chmielnickiego, który potem był kolportowany w różnych mutacjach. A tymczasem król Jan II Kazimierz i królowa Ludwika Maria postanowili wybrać się nad morze, do Gdańska (królowa była bowiem już w zaawansowanej ciąży i rychło spodziewała się rozwiązania).
JESZCZE JEDEN ZABAWNY FRAGMENT Z SERIALU 1670:
"Wiem jak wygrasz tę dysputę. Pójdziemy do lasu, nazbieramy pęk suchych rózg i całą noc będziemy się chłostać aby udobruchać Stworzyciela"
"Świetnie, zapiszmy ten pomysł żeby nam nie wyleciał i myślmy dalej" 😂
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz