Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 10 marca 2025

HISTORIA ŻYCIA WSZECHŚWIATA - WSZELKIEJ CYWILIZACJI - Cz. CXCIII

TWÓRCY EUROPEJSKICH CYWILIZACJI 
SŁOWIANIE I CELTOWIE





PIERWSZE EUROPEJSKIE CYWILIZACJE

SŁOWIANIE

(POD SKRZYDŁAMI ASYRII - UPADEK IZRAELA)

(ok. 738 r. p.n.e. - ok. 635 r. p.n.e.)

Cz. XIII







FILISTEA
PONOWNIE ODRODZENIE
(738 r. p.n.e. - ok. 635 r. p.n.e.)
Cz. XIII



DEWARIM
(738 r. p.n.e. - 586 r. p.n.e.)
Cz. XV



 Gdy tylko władca Asyrii, król Sannaherib dowiedział się o spisku i buncie miast Fenicji, Filistei i Judy wspartych przez Egipt, szybko zebrał armię i pomaszerował z Niniwy wybrzeżem Morza Śródziemnego przez kraje Lewantu. Nim jednak tam dotarł, musiał interweniować również na zachodzie, w kraju zwanym Kue (późniejsza Cylicja), gdzie greccy koloniści założyli miasto o nazwie Tars. Tamtejszy asyryjski namiestnik Kue zbuntował się, a Grecy z Tarsu poparli go. Sannaherib spadł na nich jednak jak jastrząb na swą ofiarę, Cylicja została spustoszona, a miasto Tars spalone (tamtejsi Grecy zaś w ogromnej większości wymordowani). Natomiast pierwszym miastem na drodze Sannaheriba w Lewancie, był Sydon (który również należał do spisku króla Judy Ezechiasza). Miasto to nawet nie próbowało stawiać oporu i od razu poddało się Sannaheribowi, wydając mu jednocześnie swego króla (którego ten wbił na pal). Następny był Tyr, miasto leżące na wyspie, które również skapitulowało (król Tyru - Luli, pomny tego, co stało się z jego sojusznikiem z Sydonu, uciekł na Cypr). Jednak ani Sydon ani Tyr jeszcze wówczas nie zostały przyłączone do asyryjskiego Imperium i oficjalnie nadal pozostawały niepodległymi miastami-państwami, z tym że musiały płacić coroczną daninę do skarbca Niniwy, a nowym władcą Tyru w w miejsce Luli Sannaherib mianował niejakiego Itobaala. Utrzymanie względnej niezależności było ważne dla miasta chociażby ze względów gospodarczych, gdyż Tyryjczycy, Sydończycy jak i Fenicjanie z innych miast, zarabiali spore pieniądze na handlu pomiędzy Asyrią, Egiptem, Cyprem a Helladą i nawet coroczna danina nie była aż tak zła, jak przyłączenie tych miast do Asyrii i odebranie im możliwości handlu morskiego. Nic więc dziwnego że ślad Tyru i Sydonu poszły inne miasta Fenicji. Królowie Menachem z Samsimuruny, Abdi-liti z Arwadu i Uru-miliki z Byblos padli przed asyryjskim władcą na twarz, błagając go o łaskę i przynosząc bogate dary. Im również Sannaherib pozwolił zachować względną suwerenność.

W tym czasie do Filistei wkroczyła już egipska armia, dowodzona przez współpanującego (od 701 r. p.n.e. wraz ze swym wujem Szabaką) faraonem Szabataką (Szebitko). Ten młody wojowniczy kuszycki władca Egiptu, już w swej tytulaturze odnosił się do imperialnej tradycji egipskiej z czasów Nowego Państwa (mówią o tym chociażby jego tytuły: "Ten, który ma wielką władzę nad wszystkimi krajami" czy "Ten, który ma potężne ramię, gdy uderza Dziewięć Łuków"). Jego marzeniem było przywrócenie dawnej chwały Egiptu i przejęcie kontroli nad ziemiami Lewantu. W kampanii tej u jego boku wziął udział również jego młodszy brat Taharka. Gdy Egipcjanie minęli Dolinę Sefata w Filistei, okazało się że armia asyryjska już ich minęła i poszła na południe, docierając pod mury Aszkalonu - najbardziej teraz antyasyjskiego miasta Filistei, zaraz po Gazie (z tym że Gaza w tym akurat konflikcie stała po stronie Asyrii). Król Sidqa nie zamierzał się poddawać, a nawet odgrażał się, że powiesi Sannaheriba na bramie swego miasta. Zapewne liczył na szybkie wsparcie Egipcjan, którzy już byli w Filistei, ale nim dowiedzieli się o oblężeniu Aszkalonu - miasto zostało zdobyte przez Asyryjczyków (trzeba tutaj od razu dodać, że w tym czasie armia asyryjska była bez wątpienia najlepszą armią tamtych regionów świata, a służby inżynieryjne Asyryjczyków były bodajże najsprawniejsze ze wszystkich takowych formacji ówczesnego czasu). Król Sidqa dostał się do niewoli wraz ze swą rodziną i dworem. Sannahereb urządził przedstawienie, w czasie którego on, jego żony i dzieci kolejno całowały asyryjskiego króla w stopę błagając o litość, po czym łaskawie przechylił się on do ich prośby i w zamian za życie króla oraz jego rodziny wymordował wielu szlachetnie urodzonych Aszkelończyków, a ich samych zabrał jako trofeum do Niniwy. Nowym królem Aszkelonu mianował teraz Sannaherib swego stronnika Szarru-lu-dari. Zdobycie Aszkalonu nie oznaczało jednak końca walk oblężniczych na tym terenie. Asyryjczycy musieli następnie zdobywać mniejsze filistyńskie miasta i twierdze, takie jak Bet-Dagon, Jafa, Banaibarka i Aszuru (? - tego miasta nie znam). Dopiero teraz Sannaherib skierował się przeciwko egipskiej armii Szabataki i Taharki. 




Do starcia obu armii doszło pod Altaku - nieopodal Timny (701 r p.n.e.). Egipcjanie zajęli pozycje w dolinie, tuż obok sprzymierzonych z nimi Filistynów (głównie z Ekronu). Asyryjczycy natarli na nich od południa, znad wzgórz, a bitwa ta szybko zamieniła się pogrom egipsko-filistyńskich wojsk. Szabataką i  Taharka co prawda zdołali uciec z pola bitwy, ale cały egipski korpus oficerski dostał się do asyryjskiej niewoli, a armia egipska praktycznie przestała istnieć (w tym najbardziej bitny i elitarny Korpus Delty). Po tym zwycięstwie było już oczywiste, że rebelia nie ma żadnych szans na sukces. Twierdza Altaku natychmiast skapitulowała, podobnie jak miasto Timna, a następnie Sannaherib ruszył na Ekron - miasto którego mieszkańcy obalili wiernego Asyrii króla Padiego, a następnie w łańcuchach (aby go bardziej upokorzyć) odesłali do Jerozolimy, do Ezechiasza, który wtrącił go do lochu. Po całkowitym zwycięstwie nad Egipcjanami, Ekron nie zamierzał już się bronić, gdyż większość wojska pochodzącego z tego miasta również zginęło w dolinie Altaku. Poddali się licząc na łaskę Sannaheriba, ale jej nie znaleźli. Na swej steli wojennej (wystawionej następnie w Niniwie) Sannaherib pisał po zajęciu Ekronu: "Zabiłem możnych i wodzów, którzy dopuścili się buntu, a ich ciała umieściłem na palach w okręgu wokół miasta. Tych mieszkańców, którzy dopuścili się przestępstw, wziąłem do niewoli, a tym, którzy nie dopuścili się przestępstw i nie przekroczyli granic, przebaczyłem". Brakowało jeszcze tylko przywróconego ponownie do władzy króla Padiego, który nadal przebywał w niewoli jerozolimskiej u Ezechiasza. Ten zaś zdawał sobie sprawę ze swego tragicznego położenia, jako że nagle okazało się iż... został sam, całkiem sam, bo wszyscy sojusznicy Judy zostali rozbici przez Asyryjczyków. Nic więc dziwnego że posłał do Sannaheriba wiadomość takowej treści: "Zbłądziłem. Odstąp ode mnie! Cokolwiek mi nałożysz, to poniosę" - innymi słowy godził się zapłacić każdą narzuconą daninę, aby tylko Sannaherib darował mu winy i odstąpił od oblężenia Jerozolimy.




Trzeba jednak dodać, że Ezechiasz dobrze przygotował się do obrony, szczególnie samej Jerozolimy. Wzniósł nowe mury, szerokości 8 m. Nakazał też rzemieślnikom wyrąbać w skale 500-metrowy tunel, ciągnący się od sadzawki Siloe (która teraz znalazła się w obrębie nowych murów Jerozolimy), aż do źródła Grichon, co w razie czego miało ułatwić ewakuację ludności, lub też dostarczenie pomocy miastu w sytuacji długiego oblężenia. Natomiast sadzawka Siloe miała stanowić główne zabezpieczenie miasta w wodę, gdyż dotychczasowe sadzawki Dolna i Stara były już niewystarczające. Swoim żołnierzom rozdawał dodatkowe porcje oliwy, wina i zboża, a jednocześnie aby zmobilizować ich do walki i upewnić o co i dla kogo walczą, rozdawał im to w dzbanach, na których znajdowało się jego godło - czteroskrzydły skarabeusz. Tymczasem Sannaherib podszedł pod potężną judzką twierdzę Lachisz, będącą jedną z bram wiodących do Jerozolimy. Było to silnie umocnione miasto leżące na wzgórzu, bronione przez dwie linie murów: zewnętrzną i wewnętrzną. Był też niewielki bastion oddzielony od murów, stanowiący pierwszą pocztę obrony. Dokoła zaś miasta rosły drzewa i krzewy, oraz rozciągały się winnice. Sannaherib gdy tylko podszedł pod miasto, złożył oblężonym propozycję poddania się, gwarantując że zachowają życie i umiejętności, w przeciwnym razie zostaną potraktowani okrutnie - na typowy asyryjski sposób. Odmówili, więc rozpoczęło się oblężenie. Asyryjczycy podciągnęli tarany i machiny oblężnicze, a łucznicy i procarze zaczęli oczyszczanie blanków z obrońców. Stosowano ciekawą taktykę, bowiem łucznicy chowali się za ogromnymi wiklinowymi tarczami - zakrzywionymi u góry - obsługiwanymi przez dwie osoby, jedna trzymała tarczę za uchwyty, druga strzelała. Dzięki temu byli praktycznie całkowicie chronieni przed strzałami obrońców, natomiast oni sami mieli doskonały cel na blanki. Natomiast asyryjscy inżynierowie skonstruowali i podciągnęli pod mury rampy oblężnicze i wieże szturmowe, wyłożone kamiennymi płytami. Atakowano na dwa sposoby, zarówno ostrzeliwując obrońców z wieży oblężniczej, jak również podstawiając drabiny pod mury i próbując dostać się do środka (był również trzeci sposób, kopania dołów pod murami w taki sposób, aby doprowadzić do ich zawalenia, ale tego akurat tutaj nie zastosowano). Po kilku dniach krwawych walk twierdza Lachisz padła.




Przywódcy miasta zostali poddani okrutnym torturom, a następnie wbici na pale. Zginęło wielu mieszkańców, natomiast szereg młodych chłopców, kobiet i dzieci poszło w niewolę. Następnie Sannaherib przystąpił do zdobywania innych miast Judei, w tym twierdz Maresza, Libna, Adullam Soko, Azeka i Bet-Szemesz (łącznie zdobył 46 twierdz judzkich, a przynajmniej tak chwalił się na swej steli wojennej). Wreszcie podszedł pod Jerozolimę. Na początku (podobnie jak pod Lachisz) Sannaherib posłał do Jerozolimy swego posła (którym był jego brat Sin-Ah-User) z propozycją natychmiastowej kapitulacji. Obiecywał mieszkańcom miasta że jeśli się poddadzą, zostaną potraktowani łagodnie i nic nie zostanie im odebrane, natomiast jeśli będą walczyć, czeka ich zagłada, tak jak tych, którzy dotąd ośmielili się rzucić wyzwanie "Panu Świata i Asyrii" (jak tytułował się Sannaherib). Ezechiasz będąc przypartym do muru i nie mogąc liczyć na żadną pomoc, zgodził się na te propozycje, obiecując odesłać Sannaheribowi jako zakładniczki swoje żony i córki, a także zapłacić mu 30 talentów złota i 800 talentów srebra natychmiastowej daniny, oraz zobowiązał się do corocznego przekazywania trybutu w mniejszej formie. Oczywiście takiej fortuny nie było w skarbcu królewskim, trzeba było więc sięgnąć do skarbca Świątyni, a na to nie było zgody ani arcykapłana, ani też wielu innych Żydów. Tak więc rozpoczęło się oblężenie miasta. Szybko jednak okazało się, że w asyryjskim obozie zaczęła szerzyć się jakaś epidemia (było to zapewne związane z brakiem wody) w każdym razie Sannaherib musiał zrezygnować ze zdobycia Jerozolimy. Wymusił jednak na Ezechiaszu coroczną daninę, a także część jego królestwa na zachodzie (w tym miasta które wcześniej zdobył) oddał we władanie filistyńskich miast Aszdod, Gazy i Ekronu. Król Padi został oczywiście uwolniony z jerozolimskiego lochu i z łaski Sannaheriba ponownie zasiadł na tronie Ekronu. Teraz kontrolę nad Judą jak również nad Aszkalonem miały sprawować owe trzy miasta, rządzone przez wiernych Asyrii królów: Mitintiego, Silli-Bela i Padiego. Kampania była skończona, a Sannaherib musiał wracać do kraju, gdyż w Babilonii ponownie wybuchł bunt.

Ezechiasz przeszedł więc przez to wszystko praktycznie suchą stopą. Co prawda utracił spore tereny na zachodzie, ale nie na długo, gdyż wkrótce Sannaherib zgodził się ponownie przyłączyć te ziemie do Judy, tworząc plany powstania buforowego państwa, oddzielającego Egipt od syryjskich prowincji Asyrii. Ostatecznie Sannaherib zdobył bogate łupy, licznych jeńców i rozbił koalicję która zagrażała jego władzy. Egipt nie myślał już o polityce anty-asyryjskiej, (przynajmniej na razie) klęska pod Altaku mocno otrzeźwiła czarnoskórych faraonów w kraju nad Nilem. Natomiast asyryjski władca kpił z Ezechiasza, mówiąc mu: "Oto ty się opierasz na Egipcie, na tej nadłamanej lasce trzcinowej, która gdy się kto oprze na niej, wchodzi w dłoń i przebija ją. Takim jest faraon, król egipski dla wszystkich, którzy na nim polegają". Jednak Z chwilą gdy asyryjski władca udał się do Palestyny, dwukrotnie obalony król Babilonu (po raz pierwszy w roku 710, po raz drugi w 703 r. p.n.e.) Chaldejczyk Merodach-Baladan powrócił z Elamu i ponownie dotarł do Kraju Nadmorskiego i do swego ludu Bit-Jakini, czym wzbudził przerażenie w Babilonie, oraz niepokój w Niniwie. Mianowany przez Sannaheriba król Babelu Bel-ibni słał prośby do Niniwy o szybką pomoc (czym wzbudzał tylko niechęć do siebie w oczach Sannaheriba). Merodach-Baladan nie zbliżył się nawet do Babilonu, a mimo to wzbudzał tam przerażenie samym swym imieniem. Ponaglenia Bel-ibniego nie wzbudzały w Sannaheribie większego wrażenia, ale niepokoiły go konszachty Merodach-Baladana z Elamem innymi plemionami Chaldejskimi, a także (wcześniej) z królem Judy - Ezechiaszem. Musiał więc (chcąc, nie chcąc) ponownie interweniować zbrojnie w Babilonii (700 r. p.n.e.). Wojska asyryjskie wkroczyły do Babilonu, następnie Sannaherib stwierdził że Bel-ibni nie nadaje się już na króla i usunął go, powierzając teraz tron Babelu swemu młodszemu synowi Aszur-nadin-szumi, po czym ruszył do Kraju Nadmorskiego, na bagna...




CDN.

sobota, 8 marca 2025

SUŁTANAT KOBIET - Cz. XLIX

HAREMY WYBRANYCH WŁADCÓW
OD MEHMEDA II ZDOBYWCY
DO ABDUL HAMIDA II





SERAJ SULEJMANA WSPANIAŁEGO

Cz. XXXVIII







ŻONA
SERAJ POD RZĄDAMI
ROKSOLANY/HURREM
(1534-1558)
Cz. XXII



"WIATR, KTÓRY PCHA DO WOJNY Z PERSJĄ - WIEJE Z HAREMU!"
Cz. II


Z początkiem 1544 r. do szacha Tahmaspa do Tebrizu przybył obalony muzułmański władca północnych Indii - Humajun. Przybył tam wraz ze swą małżonką Baga Begum i ok. czterdziestoma zwolennikami, aby prosić władcę Persji o wsparcie w odzyskaniu władzy, a na pewno o tymczasowe schronienie w jego kraju. Postać Humajuna jest dosyć ciekawa (a do tego kompletnie nie znana) dlatego postanowiłem parę słów poświęcić zarówno jego osobie, jak również osobie jego ojca - Babura, który niegdyś, gdy Humajun poważnie się rozchorował, w modlitwie do Allaha oddał za niego swoje "bezwartościowe życie". Zresztą Babura należałoby określić po prostu poszukiwaczem przygód. Przyszedł on na świat dnia 14 lutego 1483 r. (w walentynki, a raczej w chrześcijańskie święto św. Walentego), w domu władcy Fergany - Umara Szajcha Mirzy II, wywodzącego się z rodu Timurydów (którego to założycielem był Timur Kulawe, jeden z największych ludobójców w dziejach świata, który z głów pomordowanych na swój rozkaz ludzi, budował piramidy). Babur był też autorem ciekawego pamiętnika opisującego jego żywot, a w nim jest zapisane pod datą 1494 (oczywiście przekładając muzułmańską rachubę czasu na naszą, chrześcijańską): "W roku 1494, w dwunastym roku mojego życia, zostałem królem Fergany". 100 lat wcześniej jego przodek Timur Kulawy siał postrach na znacznych obszarach leżących od Indii na Wschodzie, po Anatolię i Syrię na Zachodzie, dochodząc nawet do Moskwy na Północy. Jednak gdy umierał na febrę w roku 1405 i pochowany został we wspaniałej świątyni, wzniesionej specjalnie dla niego w Samarkandzie - stolicy Imperium które sam zbudował na krwi setek tysięcy swoich ofiar (ojciec Timura był zwykłym, ubogim kupcem, a jego dziadek uczonym i pierwszym w rodzie konwertytą na islam), Imperium które zbudował chyliło się ku upadkowi (należy tutaj też dodać, że w roku 1402 Timur ocalił od upadku Konstantynopol, pokonując w bitwie pod Ankarą Turków Osmańskich, a sułtan Bajazyd I trafił do jego niewoli. Wyrok na Konstantynopol został więc odroczony o pół wieku). Szybko zaczęły odrywać się poszczególne prowincje, aż ostatecznie potomkowie Timura władali jedynie doliną fergańską (daleko na wschód od Samarkandy).


IMPERIUM TIMURA KULAWEGO 



Rok w którym Babur obejmował władzę w Ferganie po śmierci swego ojca - 1494 - był rokiem ciekawym i obfitującym w różne wydarzenia. W tym czasie Krzysztof Kolumb po raz drugi już eksplorował wybrzeża Haiti (Hispanioli - jak wyspa ta została nazwana), dla katolickich królów Kastylii i Aragonii - Izabelli I i Ferdynanda II. W Rzymie papieżem był Aleksander VI (czyli Rodrigo Borgia), który właśnie w tym roku wystawiał w Tordesillas traktat, dzielący wpływy na nowo odkrytych kontynentach amerykańskich, pomiędzy Kastylię (ojczyznę Rodrigo Borgii) a Portugalię. Poza tym król Francji Karol VIII rozpoczynał wojny włoskie swoją inwazją na Mediolan i Neapol (jego żołnierze głównie walczyli w burdelach, gdzie pozarażali się chorobą, która potem otrzymała nazwę "franca" 😉). W Anglii panował Henryk VII, natomiast w Polsce Jan I Albrecht (Olbracht), któremu w sprawach polityki (ku niezadowoleniu szlachty i możnowładztwa) doradzał włoski humanista Filip Kallimach, zaś jego brat, wielki książę litewski Aleksander, właśnie zakończył wojnę z Moskwą stratami terytorialnymi (co też już pokazywało dobitnie, że bez wsparcia Koroniarzy, Litwini nie są już w stanie oprzeć się Moskalom, nie mówiąc już o bezpośredniej agresji na Moskwę, jak to miało miejsce chociażby za czasów Witolda). Poza tym Leonardo da Vinci kończył właśnie malować "Ostatnią Wieczerzę", rewolucjonizując świat sztuki i nauki (jako że jego wynalazki prześcigały epokę w której żył, o co najmniej 300 lat), Michał anioł zaś dopiero rozpoczynał swoją karierę, podobnie jak Mikołaj Kopernik. Rok 1494 był również rokiem narodzin sułtana Sulejmana, jak również drugiej żony króla Zygmunta I Jagiellończyka - Bony Sforzy. Tak oto wyglądał świat głównie chrześcijańskiej proweniencji w chwili, gdy królem (emirem) Fergany zostawał 11-letni Babur.




Babur nie był jednak dumny ze swego mongolsko-tatarskiego pochodzenia, a postać jego przodka, założyciela dynastii Timura Kulawego napawała go lękiem. Wolał nazywać się Turkiem, natomiast o Mongołach swym pamiętniku pisał tak: "Gdyby rasa Mongołów miała swego anioła, i tak byłaby zrobiona z najpodlejszej ziemi; gdyby imię Mongołów było wypisane trzykrotnie wypalonym złotem, brzmiałoby równie fałszywie, jak dawniej. Z plonów Mongołów nie siej nigdy nasienia, bo nasienie Mongołów jest zaiste fałszywe". Oczywiście określenie Babur nie było imieniem właściwym nowego władcy Fergany, a jedynie przezwiskiem, które nadał mu (wkrótce po narodzinach) jego dziadek od strony matki - Junas i znaczyło ono tyle co "Tygrys". Właściwe zaś imię "Tygrysa" brzmiało Zahir ud-Din Muhammad (czyli "Dowód wiary"). Dziadek który nadał Baburowi jego przydomek, był dostojnym staruszkiem, aczkolwiek Mongołem, więc łamał sobie język jego arabskim imieniem i wolał po prostu nazywać go tygrysem. Jego babcia zaś - Isa-Begum - zasłynęła ze swej wierności mężowi, gdy pewnego razu szejk Dżimul (któremu podlegały ziemie należące do dziadka Babura) porwał ją i oddał innemu mężczyźnie (jednemu ze swych oficerów). Ta oczywiście powitała go w swej komnacie dostojnie, ale był to tylko pozór, gdyż jej służące czekały w ukryciu ze sztyletami w dłoniach i gdy dała im znak, zabiły owego mężczyznę, a ciało wyrzuciły na ulicę. Napisała ona zaraz też list do Dżimula, w którym kategorycznie stwierdzała: "Jestem żoną Junasa! Wbrew prawu oddałeś mnie innemu mężczyźnie, więc go zabiłam! Jeśli chcesz mnie za to ukarać, to przyjdź i mnie zabij, lecz należę do Junasa". Dżimul - będąc pod wrażeniem jej odwagi - zwrócił ją mężowi. 




Babur w wieku 5 lat został zaręczony ze swoją kuzynką Aiszą, a gdy miał lat 11, jego ojciec zginął w wypadku, który tak opisuje "Tygrys" swym pamiętniku: "Rzeka przepływa pod murami zamku, który jest położony na samym skraju wysokiej przepaści, tak, że służy jako fosa. (...) w całej Ferganie nie ma silniejszej twierdzy. Tak więc jeden z murów zapadł się, mój ojciec, karmiąc swoje gołębie, był z gołębiami i gołębnikiem strącony ze szczytu urwiska, i tak sam wzbił się w powietrze do innego świata". Następnie Babur opisuje swego ojca: "Mój ojciec był niskiego wzrostu, miał krótką, krzaczastą brodę i był gruby. Nosił tunikę bardzo ciasno, a gdy ją zakładał, to gdy ją puszczał, sznurki często pękały. Zaplatał turban bez fałd i pozwalał, by koniec zwisał. Średnio strzelał z łuku, ale miał tak niezwykłą siłę w pięściach, że nigdy nie trafił człowieka nie powalając go. Jego hojność była wielka, podobnie jak cała jego natura. Był dobrym władcą i dużo grał w traktaka". Następnie "Tygrys" przechodzi do opisu swego nowego królestwa, które przejął w dość młodym wieku: "Fergana leży na skrajnej granicy zamieszkałego świata. Jest to dolina otoczona ośnieżonymi górami ze wszystkich stron, z wyjątkiem z zachodu, dokąd płynie rzeka i tylko z tej strony mogą wejść wrogowie. Fergana jest niewielka, ale obfituje w zboże i owoce. Jej melony są liczne i doskonałe. Nie ma lepszych gruszek na świecie. Jej bażanty są tak tłuste, że cztery osoby mogą zjeść gulasz z jednego i nie skończyć go. Jej fiołki są szczególnie eleganckie i obfituje w strumienie czystej wody. Wiosną jej tulipany i róże kwitną w wielkiej obfitości, a w górach znajdują się kopalnie turkusu, podczas gdy w dolinie ludzie tworzą aksamit w kolorze karmazynowym". Tak wyglądał kraj oczami 11-letniego chłopca, w spisanej przez niego relacji (spisanej oczywiście znacznie później). 

Oczywiście chłopiec na tronie nie wszystkim się podobał. Jedni chcieli go usunąć, aby samemu objąć władzę, inni zaś chcieli wynieść na tron jego młodszego brata Dżihangira. Ogromnym problemem i niebezpieczeństwem byli jego dwaj wujowie (emirowie Samarkandy i Taszkientu), już wcześniej skonfliktowani z jego ojcem, którzy teraz postanowili obalić młodego Babura. Nie udało im się to - jak opisuje Babur - tylko "dzięki odwadze moich młodych żołnierzy". W tym też czasie "Tygrys" nawiązał przyjaźń z niejakim Hassanem-Jakubem "najlepszym graczem w skakanie żab, jakiego znałem". Okazało się jednak że ów młodzieniec był podstawionym figurantem (zapewne przez wujów młodego władcy), który miał na celu tak kierować emirem, aby ten popełniał błąd za błędem, co w konsekwencji doprowadzić miało do jego usunięcia. Namawiał go również - wbrew religii muzułmańskiej - do spożywania zakazanych mięs. I tutaj wkroczyła babcia Babura, przytoczona wyżej Isa-Begum, która usunęła tamtego chłopaka z otoczenia swego wnuka. Potem ów pisał: "Była niezwykle dalekowzroczna, niewielu przedstawicieli jej płci dorównywało jej w przenikliwości". W roku 1497, po śmierci jednego ze swych wujów (a głównego bodajże antagonistę) i przyjęciu władzy w Samarkandzie przez jego syna, Babur wyruszył zbrojnie na to miasto i po sześciu miesiącach oblężenia zdobył je w listopadzie. Nie miał jeszcze 15 lat, a już zdobył miasto, stolicę Timura Kulawego. Samarkanda była ładnym miastem, centrum kulturowym całego regionu dzisiejszego Kazachstanu, Turkmenistanu i Uzbekistanu. Miasto było bogate, ludne, pełne pięknych domów, świątyń i "domów mądrości" (bibliotek). Jak pisał o Samarkandzie Babur: "W całym zamieszkałym świecie jest niewiele miejsc tak przyjemnie położonych". Ponoć "Tygrys" przez pierwsze tygodnie swoich rządów w Samarkandzie dobrze się bawił, urządzając częste uczty i zabawy (był w końcu nastolatkiem), na których nie brakowało również skąpo odzianych dziewcząt. Te przyjęcia jednak doprowadziły go do bardzo poważnej choroby, która złożyła go w łożu wówczas, gdy z Fergany przyszły złe wieści.




Oto bowiem jego matka - Nigar Hatun pisała w liście, że w Ferganie wybuchł bunt i prosi syna aby czym prędzej wracał. Babur czuł się jednak bardzo źle, a mimo to postanowił wrócić do ojczyzny na wezwanie matki i to był błąd. Babur nie był w stanie usiedzieć na koniu, zemdlał i spadł z niego w taki sposób, że jego najbliżsi towarzysze myśleli że nie żyje. Przeniesiono go jeszcze do pałacu w Samarkandzie, ale jego stan wydawał się krytyczny. Posłano do Fergany jednego z posłów o imieniu Kwaja Kazi, aby zakomunikował matce, że jej syn zmarł. Gdy jednak w Ferganie jego wrogowie dowiedzieli się o tym, najpierw schwytali Kwaja Kazi i powiesili go nad bramą cytadeli (potem Babur napisał w swym pamiętniku: "Bez wątpienia Kwaja Kazi był świętym, był cudownie odważnym człowiekiem"). Następnie przejęli oni władzę w Ferganie, gdyż przyjaciele i stronnicy Babura na wieści o jego śmierci poddali się (1498). Jego matka, babka i siostra - Chanzada zostały wygnane, ale pojawił się inny problem. Otóż Babur stracił również Samarkandę (panował tam jakieś 100 dni). Gdy odzyskał przytomność i wyzdrowiał, okazało się że nie ma ani jednego ani drugiego królestwa... i stał się nikim. Przez dwa kolejne lata wędrował po górach wraz z matką, babką i siostrą i żył nieomal jak pustelnik. Oczywiście jako były emir Fergany, był w stanie przekonać miejscową ludność do tego, aby garnęła się pod jego sztandary, starając się odbudować wojsko i ponownie odzyskać utracone miasta - nie było to jednak łatwe zadanie. Jednak Babur nigdy - przez ten czas swego upadku - nie tracił nadziei na sukces. Gdy matka lub babka traciły ją i płakały, żaląc się nad swym losem, ten pocieszał je, mówiąc że przynajmniej "mamy co jeść, mamy melony, a to już coś". Najtrudniejszym dla nich okresem były pierwsze miesiące po upadku, gdy rzeczywiście stali się wyrzutkami i żebrakami. Mieszkali w górskich grotach, a Babur osobiście szykował swojej matce i babce najlepsze posłania jakie tylko mógł zdobyć, aby nie musiały spać na ziemi, gdyż twierdził że jako żony i matki emira zasługują na najlepsze, choć były to zwykłe stare łachy rozłożone jedynie na ziemi. Sam zasypiał byle gdzie, a poza tym - jak twierdzą źródła - zawsze był pogodny w tych dniach (może dlatego żeby natchnąć swoje kobiety optymizmem, natomiast co myślał prywatnie i jak bardzo był przerażony tą sytuację - bo w końcu jeszcze wciąż był nastolatkiem - tego oczywiście nie wiemy).

Jednak ludność miejsc do których przebywał, wspierała go i pomagała, a mężczyźni często chętnie garnęli się pod jego sztandary, jako że Babur był człowiekiem bardzo otwartym, przyjaznym innym ludziom i łatwo nawiązującym znajomości. Prawie nigdy się nie gniewał, rzadko też można go było widzieć smutnym, co przyciągało doń innych ludzi (powtarzał bowiem, co zresztą zapisał w swym pamiętniku: "Nic się nie dzieje, jak tylko z woli Boga"). W końcu roku 1500 Babur ponownie miał licznych żołnierzy pod swoimi rozkazami, ale byli oni po pierwsze niezbyt zdyscyplinowani, a po drugie nie aż tak liczni jak wojska jego wrogów. Mimo to wiosną roku 1501 z tymi wojskami obległ i ponownie zdobył Samarkandę. Tak oto w tym samym czasie, w którym w północno-zachodniej Persji przywódca zakonu kyzyłbaszy - Ismail (ojciec Tahmaspa), został ogłoszony szachem, a w Imperium Osmańskim sułtan Bajazyd II żył w błogiej nieświadomości tego, co za jakiś czas zaplanuje jego syn - Selim (ojciec Sulejmana), Babur znów był emirem. Niestety na krótko, gdyż samarkandę obległy wojska jego wroga chana Buchary - Muhammada Szajbaniego. Sytuacja była krytyczna, i babór w zamian za bezpieczne opuszczenie miasta wraz ze swoimi wojskami, musiał przystać na żądanie Szajbaniego, wydania za niego za mąż swojej siostry Chanzady. Musiał na to przystać, po czym opuścił Samarkandę i teraz skierował się do Fergany, po ojcowiznę. Miasto, którym władał jego ojciec, wpadło w jego ręce dosyć łatwo jeszcze w 1501 r., ale szybko znów zaczęły się problemy. Tutaj bo wiem ukazał się łagodny i ludzki stosunek Babura do innych, szczególnie tych najsłabszych i najbiedniejszych, którzy nie byli w stanie sami się obronić. Otóż jego żołnierze, którzy zajęli dlań Ferganę (praktycznie bez walki), łupili okolicznych chłopów tak bardzo, że praktycznie zabierali im wszystko. Babur nakazał im oddać zrabowane rzeczy, co doprowadziło do buntu i przez co utracił Ferganę, gdy żołnierze odmówili dalszej służby pod jego rozkazami (w sym pamiętniku opisuje to tak, przyznając się do błędu jaki popełnił: "To było bezsensowne, by drażnić tylu mężczyzn z bronią w ręku. Na wojnie i w sztuce rządzenia rzecz może wydawać się rozsądna na pierwszy rzut oka, ale powinna zostać ponownie rozważona przy stu zapalonych latarniach, nim zostanie ostatecznie podjęta. Ten mój źle oceniony rozkaz, był w rzeczywistości ostateczną przyczyną mojego drugiego wydalenia" (1502).




Wydawałoby się że ponowny upadek załamie ostatecznie Babura, ale nie. Nie tracił pogody ducha przez kilka kolejnych miesięcy swego drugiego wygnania i to nawet wówczas, gdy udając się do Taszkientu (którym władał jeden z jego wujów, a prywatnie osobisty wróg jego ojca) musiał znosić tam wiele upokorzeń. Powtarzał sobie jednak że wszystko jest wolą Boga i każdy dzień w którym ma co zjeść i może oddychać powietrzem oraz cieszyć się blaskiem słońca, nie jest dniem straconym, dlatego też nie powinien się smucić. Często wybierał się więc na konne przejażdżki, polował, słuchał śpiewu ptaków i czasem coś pisał w swoim pamiętniku (umiłowanie do piękna otaczającego go krajobrazu zapewne posiadł od swego dziadka od strony matki -Junasa, a miłość do książek od dziadka ze strony ojca - emira Abu Saida Mirzy). W swym pamiętniku Babur dziękuje Allahowi za każdy dzień, który może spędzić w blasku słońca (ja stosuję taką zasadę, że przed pójściem spać pod koniec dnia w swych myślach wypowiadam trzy słowa: "Dziękuję!" za każdą godzinę przeżytego dnia, "Wybaczam!" - wszystkim którzy w jakikolwiek sposób mogli źle o mnie pomyśleć, lub powiedzieli coś nie tak, oraz powtarzam sobie, że kolejnego dnia będę jeszcze lepszym człowiekiem, a jednocześnie że dopnę tego, czego pragnę). Druga tułaczka Babura trwała dosyć długo, bo aż do 1504 r. Wówczas to dowiedział się o śmierci jednego ze swych wujów - Ulug Bega II emira Kabulu, który zmarł, pozostawiając na tronie swego synka, który był jeszcze niemowlęciem. Dziecko to obalił, a następnie przejął władzę w Kabulu niejaki Mukin Beg. Babur postanowił interweniować wobec tej jawnej niesprawiedliwości, a ponieważ ponownie zgromadził wokół siebie licznych chłopów - z których robił żołnierzy - ruszył do Kabulu. Jego trasa przebiegała przez bardzo wąską przełęcz Sir-i-Tuk, leżącą wśród wysokich i stromych skał. Jak opisuje to w swym pamiętniku: "Na stromych i wąskich przejściach i wąwozach, które musieliśmy pokonać, wiele koni i wielbłądów upadło i wypadło. (...) Nigdy nie widziałem tak wąskiej i stromej przełączy, ani nie podążałem ścieżkami tak uciążliwymi. Mimo to parliśmy naprzód z niewiarygodnym trudem przez przerażające wąwozy i przez ogromne przepaście". Wreszcie dotarli do celu. 




Należy od razu dodać, że od roku 1499 gdy ukrywał się w górach, poślubił przeznaczoną mu wcześniej i zaręczoną z nim swoją kuzynkę Aiszę Begum. Urodziła ona córkę, która otrzymała imię Nissa, a Babur był w niej po uszy zakochany gdy tylko miał taką sposobność, wszystkim pokazywał swoją córeczkę, nazywając ją "Chwałą kobiecości". Niestety jednak, dziewczynka zmarła w jakiś czas po swym urodzeniu jeszcze w 1501 r. Ojciec nie potrafił ukryć swego żalu po stracie córeczki, a jednocześnie od tego momentu jego relacje z Aiszą zaczęły się psuć. Chociaż wydaje się, że stosunki te nigdy nie były dobre, jako że Babur niezbyt interesował się kobietami (co oczywiście nie znaczy że interesował się mężczyznami, wręcz przeciwnie, był raczej człowiekiem którego nazwalibyśmy dzisiaj aseksualnym. Będąc jeszcze chłopcem w gronie swych przyjaciół przebywał oczywiście w otoczeniu nagich kobiet, ale nigdy go to nie pociągało, raczej dostrzegał w człowieku jego duchową naturę niż cielesność). W 1503 r. gdy on miał 20 lat, doszło do ich rozwodu. Kolejne jego relacje z kobietami były trudne, jako że sam napisał w pamiętniku: "Nigdy nie poczułem namiętności do żadnej kobiety", a jednocześnie - jak sam przyznaje - wraz z wiekiem (co wydaje się dziwne) wzrastała w nim nieśmiałość do płci pięknej. Po prostu będąc w otoczeniu kobiet czuł się nieswojo, był nieco zażenowany, czasem plątał mu się język i nie wiedział jak i o czym z nimi rozmawiać, twierdząc że skupiają się one na rzeczach, których on nie pojmuje. Jak sam przyznaje, jeśli przebywał w towarzystwie kobiet, to rozmawiał z nimi o sztuce, literaturze lub pięknie otaczającej go przyrody, ale takie relacje przypominały stosunki pomiędzy przyjaciółmi, a nie kochankami. Natomiast jak wiemy przyjaźń pomiędzy kobietą a mężczyzną (raczej) nie istnieje, bo wcześniej czy później musi zamienić się w jakieś głębsze uczucie, albo zwykłe cielesne pożądanie (😚🥴🥰). I dlatego kontakty z kobietami tak bardzo przerażały Babura. Jednocześnie w pamiętnikach często pojawia się jego żal w stosunku do tych kobiet ze swojej rodziny, którym - czy to z jego winy, czy też z winy losu - powiodło się źle. Wraca tam bo wiem do swej siostry Chanzady, którą musiał oddać za mąż, za swego wroga Muhammada Szajbaniego. Jej ciężki los, który musiała spędzić w haremie Szajbaniego, leżał mu zawsze na sercu, a w swych pamiętnikach wielokrotnie prosił ją za to o wybaczenie, nazywając ją "Najdroższą Damą". Poświęca też trochę miejsca w swym pamiętniku matce oraz babce, kobietom które musiał zostawić podczas swojego drugiego wygnania i których już nie spotkał. Matce dziękował że wydała go na świat, babce zaś że była tak dzielną i mądrą kobietą. 




A tymczasem Babur - na czele swego nowo sformowanego wojska - zbliżał się do Kabulu.


CDN.

niedziela, 2 marca 2025

ZJEDNOCZENIE PRUS I INFLANT Z POLSKĄ - Cz. XVI

POCZĄWSZY OD PIERWSZEGO SPORU POLSKO-KRZYŻACKIEGO (1309-1310), AŻ PO WŁĄCZENIE INFLANT DO RZECZPOSPOLITEJ (1558-1561)





KONRAD I MAZOWIECKI 
Cz. XVI
(RETROSPEKCJA)


 Wiosną 855 r. na dwór Karola II Łysego (który coraz częściej przebywał w Paryżu) przybył władca z nieodległej Brytanii, a konkretnie z królestwa Wessexu (czyli królestwa Zachodnich Sasów) - Æthelwulf. Zdążał on bowiem na pielgrzymkę do Rzymu i po prostu drodze po drodze zatrzymał się na frankijskim dworze Karola II, gdzie został niezwykle dobrze przyjęty, a na jego cześć wyprawiano liczne uczty i bale. Zapewne już wtedy w głowie Karola zrodziła się myśl, aby swą 12-letnią córkę Judytę, wydać za mąż właśnie z owego Brytola. Tym bardziej że nie był on wcale ubogim władcą zamorskiego kraju (jak powszechnie postrzegano wówczas Brytanię i zasiedlających ją Anglów, Sasów, Jutów i Celtów), a królem potężnego Wessexu, który po pokonaniu Mercji (w 825 r.) stał się najpotężniejszym anglosaskim królestwem Brytanii. Oczywiście królestwo to (podobnie jak inne królestwa na Wyspie) było regularnie najeżdżane przez Wikingów i potwornie łupione, ale mimo to Æthelwulf był już uważany za jednego z potężnych chrześcijańskich władców. Wessex założony został w roku 519 przez niejakiego Cerdyka (inne królestwa anglosaskie powstawały na przestrzeni 150 lat od pierwszego lądowania Anglów, Sasów i Jutów w Brytanii w roku 449. I tak, królestwo Kent założone zostało jako pierwsze anglosaskie państwo w roku 467 przez wodza plemienia Jutów - Hengista. Sussex powstał w 490 r. założony przez króla Ellę. Essex założył Erkenwin w 527 r. W 547 r. król Ida zakłada Bernicję. Deirę założył Ella w 560 r. W 571 r. powstaje Wschodnia Anglia {Norfolk, Suffolk, Cambridge} króla Uffy. W 586 r. Krida założył Mercję, a w 617 r. król Edwin połączył ze sobą Bernicję i Dejrę, tworząc królestwo Northumbrii. Królestwo to też - jako pierwsze z królestw w Brytanii - przyjęło w 627 r. wiarę chrześcijańską {odbyło się to na zasadzie pojedynku na argumenty religijne, jaki zorganizował król Edwin na swym dworze. Z jednej strony stanął bowiem misjonarz z zakonu paulinów, z drugiej pogański arcykapłan i obaj mieli przekonać króla oraz innych możnych Northumbrii która religia będzie lepsza dla królestwa. Zdaniem zebranych lepszy okazał się zakonnik}).




Druga połowa V wieku, to był czas okrutnych walk pomiędzy Anglosasami, a spychanymi coraz bardziej na zachód Celto-Rzymianami (czyli zromanizowanymi Celtami). W tym czasie bohaterem tych ostatnich stał się nijaki Arthorius, Celto-Rzymianin który przez długi czas odnosił zwycięstwa nad Anglosasami (a największe z tych zwycięstw miało miejsce w roku 520 w bitwie pod górą Badon). Zapewne jest to postać realnie istniejąca, ale na jej kanwie zbudowano późniejszą legendę, która przetrwała w celtyckiej tradycji o królu Arturze i rycerzach Okrągłego Stołu. Arthorius musiał rzeczywiście dawać Anglosasom we znaki, jako że przez dłuższy czas (aż do jego śmierci) nie byli oni w stanie posunąć się na północ od Tamizy i od Colchester (według tej tradycji Arthorius miał zostać zamordowany przez swego siostrzeńca w roku 542). Nic więc dziwnego że tradycja o królu Arturze stała się potem tak popularną, gdyż wojownik który zapewne stał się przywódcą lokalnej porzuconej przez Rzym bryto-rzymskiej społeczności (legiony po raz pierwszy wycofały się z Brytanii w roku 407, ale wkrótce potem wróciły, chodź na krótko, bowiem już 410 ponownie wycofały się z stamtąd na stałe, a cesarz Honoriusz poinformował wówczas Brytów, że odtąd muszą sami zadbać o swoją ochronę, gdyż granica na Renie pruła się jak "stare galoty" a do Zachodniego Imperium wchodziły poszczególne ludy zza Renu praktycznie jak do siebie. Przez pierwsze 40 lat Brytowie jakoś sobie radzili, ale najazd Anglosasów spowodował, że zaczęli przegrywać i musieli się cofać coraz bardziej na zachód i coraz bardziej na północ, natomiast okres rządów Arthoriusa był jednym z bodajże nielicznych, podczas których Brytowie wygrywali).


31 grudnia 406 r. hordy Wandalów, Swebów, Alanów i Burgundów przekraczają zamarznięty Ren, kierując się w stronę rzymskiej Galii, jak wielokrotnie w przeszłości, z tym że teraz już nie zawrócą. Rzymski posterunek w niedalekiej Moguncji nawet nie próbuje interweniować. Mróz jest bowiem tak wielki, że żołnierzom nie chce się walczyć, a poza tym liczba barbarzyńców którzy wdzierają się przez Ren, napawa ich przerażeniem



W 789 r. właśnie do brzegów Wessexu (południowo-środkowa Brytania) dobiły pierwsze trzy okręty Wikingów (już kiedyś o tym pisałem, więc nie będę się powtarzał). Zabili oni lokalnego wójta i spalili wioskę, w każdym razie było to pierwsze spotkanie Anglosasów z Normanami. Potem był niesławny atak Wikingów na klasztor Lindisfarne w Northumbrii (793) który przeraził mieszkańców wyspy swym okrucieństwem. Po tej tragedii Alkuin z Yorku - dworski kronikarz Karola Wielkiego pochodzący właśnie z Northumbrii - zapisał w liście (będącym swoistymi kondolencjami) do króla Ethelreda: "To już około 350 lat, odkąd my i nasi ojcowie mieszkamy w tym najpiękniejszym kraju, i nigdy wcześniej nie spotkało Brytanii tak straszne wydarzenie, jak to, którego doświadczyliśmy ze strony pogan. Nie uważano też za możliwe, aby taka podróż mogła się kiedykolwiek powieść (Alkuin ma tutaj na myśli atak Normanów na Brytanię ze Skandynawii, chociaż doprawdy trudno zrozumieć jego tok myślenia, skoro sam wcześniej stwierdził, że jego przodkowie przybyli tutaj 350 lat wcześniej również drogą morską z Danii i północnych Niemiec. Może uważał że owi poganie nie są już do tego zdolni 🥴 To tak samo jak w jednym z programów "Matura to bzdura" pewien młodzieniec odpowiadając na pytanie w którym wieku odkryto Amerykę, stwierdził że w XX wieku, bo "wcześniej ludzie bali się wody", i dodał z takim wzrokiem pytający o rozum: "Ale jakąś łódkę to chyba zrobili, co?" 🤭😂 Wydaje mi się że jako społeczeństwa cofamy się w rozwoju i niedługo rozpocznie się proces dewolucji, bo trudno inaczej to zinterpretować, słuchając takich bredni). Dalej Alkuin pisał w swym liście: "Oto kościół św. Cuthberta splamiony jest krwią kapłanów Boga. Został ograbiony ze wszystkich ozdób. Najbardziej czcigodne miejsce w Brytanii zostało oddane pogańskim ludom na łup". A potem dopiero się zaczęło. Nie ma jednak sensu teraz opisywać wszystkich najazdów normańskich na Brytanię, dlatego pominę to. Natomiast warto sobie uświadomić, że ataki Wikingów na Brytanię dzielą się na trzy okres. Pierwszy okres, to okres grabieży, trwający od 793 do 851 r. Drugi to czas osadnictwa, trwający od 851 do 897 r. Ostatni okres, to - po prawie stuletniej przerwie - okres podboju, trwający od 980 do 1042 r. Powrót na tron Anglii Edwarda Wyznawcy w roku 1042 oznacza kres rządów Wikingów w tym kraju, aczkolwiek Edward Wyznawca był też przedostatnim anglosaskim królem, a jego syn  -Harold II 24 lata później poniósł klęskę w bitwie z Wilhelmem Zdobywcą pod Hastings. Normańska dynastia z północnej Francji, która od 1066 przejęła władzę, tak naprawdę rządzi po dziś dzień w Wielkiej Brytanii.

Æthelwulf był synem Egberta (syna Ealhmunda - króla Kentu, ale po kądzieli spokrewnionego również z władcami Wessexu). Egbert objął władzę w Wessexie w roku 802, gdy od prawie dwóch lat cesarzem reaktywowanego Cesarstwa Rzymskiego na Zachodzie był Karol zwany Wielkim, a w Konstantynopolu minister finansów cesarzowej Ireny - Nicefor obalił ją, wtrącił do lochu, gdzie zmarła, a sam objął władzę, zaś jeszcze bardziej na południe, Kalifacie Abbasydów w Bagdadzie władał najsławniejszy bodajże kalif - Harun ar-Raszid (taka mała retrospekcja ówczesnych głównie europejskich potęg). Egbert został królem gdy żona poprzedniego władcy Wessexu Beorhtrika - Eadburh otruła go (stało się to przez przypadek, po prostu trucizna była przeznaczona dla kogoś innego, ale niefortunnie wypił ją sam król Beorhtrik). Jej tak naprawdę niepodzielne rządy w Wessexie trwały 13 lat, gdyż to ona realnie rządziła za kulis, wykorzystując jedynie swego męża, jako swoisty parawan dla swych wpływów (gdyż kobieta nie mogła objąć władzy w krajach Anglosasów czy Franków). Ta córka króla Offy z Northumbrii była (podobnie jak jej tatuś) bezwzględna w dążeniu do utrzymania władzy. Na potęgę stosowała truciznę, usuwając niechętnych jej wielmożów, ale jej ludzie dokonywali również porwań i tortur na przeciwnikach politycznych królowej Eadburh. Gdy więc w 802 r. przez przypadek Beorhtrik wypił kielich z trucizną przeznaczony dla kogoś innego i zakończył swą ziemską wędrówkę, jej władza w Wessexie również dobiegła końca. Znając nienawiść wielu wielmożów do siebie, postanowiła opuścić kraj i udać się do Franków, na dwór Karola Wielkiego do Akwizgranu, wioząc ze sobą bogate dary dla cesarza (mające być łapówką, aby ten pozwolił jej zostać i zapewnił bezpieczeństwo, oraz spokojne i dostatnie dożywocie). Istnieje pewna anegdota, która twierdzi, że Karol Wielki siedząc wówczas na tronie, zadał jej pytanie podczas audiencji: "Kogo wolisz, mnie, czy mojego syna" który był tam również obecny. Ona odparła że wolałaby syna, gdyż jest młodszy, na co cesarz miał odpowiedzieć: "Gdybyś wybrała mnie, miałabyś również mojego syna, a tak nie będziesz miała nikogo z nas!". Ostatecznie pozwolił jej osiąść w jednym z opactw, którym władała jako przeorysza. Dysponowała również znacznymi ziemiami przypisanymi do opactwa, które realnie (choć nie oficjalnie) były jej własnością, ale nie potrafiła docenić tego, co otrzymała od losu. Bardzo szybko zaczęła sprowadzać do siebie mężczyzn (najczęściej byli to chłopi, pracujący na terenach przyklasztornych), z którymi figlowała, jednocześnie zakazując im (pod groźbą pozbawienia życia, jako że kara za spółkowanie z mniszką była surowa) mówić o tym głośno. Ale niestety jak to w życiu bywa pewien młody mężczyzna którego ona uwiodła, zaczął się tym publicznie chwalić. Jego los jest nieznany, natomiast ona straciła opactwo, stanęła przed sądem biskupim i została wygnana. Od tej pory błąkała się po Europie żebrząc o chleb. Ostatecznie zmarła w nędzy na ulicy w Pawii. Była królowa Wessexu która tak bardzo pragnęła władzy, skończyła łagodnie mówiąc - nieciekawie (ponoć przykład Eadburh był tak odstręczający dla kolejnych królów Wessexu, że odtąd nie pozwalali oni swym małżonkom tytułować się królowymi, tylko żonami króla).




Jednak podczas tej audiencji obecny był również Egbert, jako że wcześniej uciekł on do państwa Franków, gdyż król Beorhtrik (obawiając się jego praw do tronu Wessexu) ścigał go i zamierzał zgładzić. Teraz, gdy niebezpieczeństwo minęło, wrócił on do Brytanii i przez wielmożów królestwa został wybrany nowym królem. Skończyła się dynastia Bretwaldów z Wessexu, natomiast zaczęła się dynastia... królów Anglii, gdyż Egbert jest (nieoficjalnie) uznawany za pierwszego króla Anglii, jako że poczynił ogromne kroki ku zjednoczeniu królestw Brytanii (choć wydaje się że katalizatorem zjednoczenia nie był ani on, ani żaden inny Anglosas, tylko właśnie Wikingowie, przeciwko którym Brytowie jednoczyli się aby przetrwać, gdyż ich ataki były nie tylko niszczycielskie, ale przede wszystkim barbarzyńskie, jako że nie oszczędzali ani kobiet, ani dzieci. Innymi słowy ciężkie i okrutne były uderzenia zadane młotem Tora, ale prowadziły one do zjednoczenia plemion Anglów, Jutów i Sasów w jeden lud). Po przejęciu władzy w Wessexie Egbert musiał liczyć się z rzeczywistością polityczną, a ta sprowadzała się do faktu, że najsilniejszym królestwem wówczas w Brytanii była Mercja, którą od 796 r władał niejaki Cenwulf. Mercja była na tyle potężna, że kontrolowała również Kent (królestwo ojca Egberta) i Wschodnią Anglię (co prawda gdy Cenwulf wstąpił na tron, na krótko ta kontrola uległa rozluźnieniu, ale już w 798 r. Mercja ponownie odzyskała Kent). Zatem w razie wojny atak szedłby z dwóch stron, z północy i ze wschodu, należało zatem mieć się na baczności i nie prowokować konfliktu. Pierwsze 13 lat panowania Egberta upłynęło w pokoju. Prowokowanie Cenwulfa, który zawarł sojusz z Northumbrią i kontrolował praktycznie wszystkie kraje we wschodniej Anglii - byłoby wówczas szaleństwem, zresztą Cenwulf nie miał aspiracji podboju Wessexu. Dopiero w roku 815 doszło do pierwszej wojny Wessexu z królestwem Dumnonii (Kornwalia). Jej efektem był podbój Kornwalii i przyłączenie tego kraju do Wessexu. Od tej pory Wessex sięgał najdalej na Zachód ze wszystkich anglosaskich królestw Brytanii. Jedynie Wikingowie stali się prawdziwym utrapieniem zarówno Egberta, jak i innych anglosaskich królów.




Bez wątpienia podbój Kornwalii, nieco zmienił dotychczasowy układ sił w Brytanii. Potężny Cenwulf (który kontrolował również Londyn, należący do Essexu) również miał pragnienie podboju Zachodu, chcąc zdobyć Walię, ale pomimo najazdów prowadzonych na zachód od "rowu Offy" (wał ziemnego wykopanego przez króla  Offę, który miał chronić Mercję przed atakami Walijczyków), realnie nie doszło do żadnej większej kampanii wymierzonej przeciw Walii. Zresztą w ostatnich latach swego życia Cenwulf - pragnąc ukoronować swoją władzę - wdał się w konflikt z arcybiskupem Canterbury - Wulfredem, który pragnął zreformować diecezję na wzór karoliński i nie odpowiadała mu kontrola świeckiego księcia. Ostatecznie doszło do tego, że Cenwulf zawiesił Wulfreda w obowiązkach w 819 r. i aż do swej śmierci w Basingwerk we Flintshire (821 r.) już go nie przewrócił. Tymczasem Mercję ogarnęła swoista wojna domowa (a raczej wojna frakcji i koterii) których siedliskiem był pałac w Lichfield. Po śmierci Cenwulfa jego brat Ceolwulf I nakazał zamordować jego 7-letniego synka, po czym sam ogłosił się nowym królem. Napotykając jednak sprzeciw i rosnące wewnętrzne problemy, starał się porozumieć z klerem, zdając sobie sprawę, że musi mieć "dobre układy" zarówno z Rzymem jak "z Bogiem", aby spacyfikować opozycję. We wrześniu 822 r. Wulfred został więc przywrócony na arcybiskupstwo Canterbury. Niewiele mu to jednak pomogło, gdyż już kilka miesięcy później (823) został obalony w zamachu stanu przez niejakiego Beornwulfa (a stało się to z poparciem arcybiskupa Wulfreda, któremu wcześniej Beornwulf pomógł przejąć kontrolę nad kentyjskimi klasztorami - zarządzanymi wcześniej przez córkę Cenwulfa - Cwenthryth). Widząc teraz swoją sposobność do ataku, w sytuacji wewnętrznego chaosu w Mercji, Egbert ruszył na wschód i w bitwie pod Ellandun (Wiltshire) pokonał armię mercyjską i zdobył kontrolę nad Kentem, Wschodnią Anglią, Essexem i Londynem (825 r.). Od razu też Egbert uczynił swego syna - Æthelwulfa władcą Kentu (wcześniej wypędzając stamtąd wasala Mercji - Baldreda). Tak oto tron Kentu, należący wcześniej do ojca Egberta, wrócił ponownie do jego rodu.




Oczywiście Beornwulf nie pogodził się z tymi stratami i już w roku 826 najechał Wschodnią Anglię, ale zginął w jednej z potyczek, a jego wojsko zawróciło. Jego następca - Ludeka (wcześniej pełnił urząd eldormana - czyli zarządcy prowincji) powrócił już wiosną roku następnego, ale również zginął z rąk Wschodnich Anglów, niczego nie zyskując. Teraz sytuacja polityczna zmieniła się i najpotężniejszym krajem Brytanii stał się Wessex. Szczególnie zaś w roku 829 - gdy Egbert najechał Mercję i wypędził stamtąd króla Wilglafa i samemu ogłosił się władcą Mercji - wydawało się, że nic już nie stoi na przeszkodzie aby Wessex zjednoczył całą Brytanię. Okazało się jednak, że to jeszcze nie jest ten czas...








A NA ZAKOŃCZENIE TROCHĘ HUMORU: 



CDN.