Łączna liczba wyświetleń

1,266,662

czwartek, 13 marca 2025

MOGLIŚMY TO WYGRAĆ! - Cz. XIII

CZYLI, CZY RZECZYWIŚCIE WOJNA ROKU 
1939 BYŁA Z GÓRY SKAZANA NA KLĘSKĘ?





SOWIECI NIE WCHODZĄ 
(TYMOTEUSZ PAWŁOWSKI)



PRZYGOTOWANIA 
DO WOJNY 
Cz. II


UROCZYSTOŚĆ WRĘCZENIA BUŁAWY MARSZAŁKOWSKIEJ JÓZEFOWI PIŁSUDSKIEMU ZA ZWYCIĘSKĄ WOJNĘ Z SOWIETAMI
(PLAC ZAMKOWY W WARSZAWIE)
14 listopada 1920 r.



 (...) Europejskie dywizje piechoty w dwudziestoleciu międzywojennym nie różniły się między sobą. Nie różniły, bo nie mogły, opierały się na trakcji konnej. Zwiększenie "siły uderzeniowej" musiało skutkować drastycznym zmniejszeniem ruchliwości. Wielkość dywizji piechoty oraz jej struktura organizacyjna i stan uzbrojenia - ustaliły się dzięki praktyce: było to nieco więcej niż 15 000 ludzi, ponad setka karabinów maszynowych i około 40 dział artylerii lekkiej. Podjęto jednak próbę skokowego zwiększenia sprawności dywizji piechoty. W 1918 roku bolszewicy podjęli decyzję, że dywizje piechoty Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej będą liczniejsze, lepiej uzbrojone i silniejsze od "burżuazyjnych dywizji piechoty". Miały liczyć 27 batalionów strzeleckich, 500 karabinów maszynowych, sześć dywizjonów artylerii, dywizjon kawalerii i eskadrę lotniczą. Było to - bagatela - 38 000 żołnierzy. Rzeczywistość jednak szybko zweryfikowała te plany i w 1920 roku na froncie rosyjska dywizja piechoty liczyła mniej niż 10 000 żołnierzy, czyli mniej niż dywizja piechoty Wojska Polskiego.


SOWIECKI PLAKAT PROPAGANDOWY 
1920



Wojsko Polskie powstało przed około stu laty, w czasie I Wojny Światowej. "Około" gdyż jego geneza była skomplikowana: zdecydowanie się na datę wcześniejszą mogło świadczyć o nie polskich korzeniach polskiego wojska, zdecydowanie się natomiast na datę późniejszą - odbierało honor tym, którzy za ojczyznę walczyli dłużej niż inni. Z pewnością 11 listopada 1918 roku, gdy Polska odzyskiwała niepodległość, jej wojsko było już sprawnym i skutecznym narzędziem - narzędziem, które uratowało jedność kraju, jego granice i niepodległość. Pierwszą prawdziwie podręcznikową bitwą Wojska Polskiego, była ta stoczona nad Niemnem jesienią 1920 roku. W teorii - a praktyka niewiele od niej odbiegała - powinna wyglądać następująco: Po przygotowaniu artyleryjskim rzucona do szturmu piechota przełamywała pierwszą linię oporu wroga, rozbijała kontratakujące odwody nieprzyjaciela i zajmowała pozycje tyłowe broniącej się dywizji. Powinno to być łatwe gdyż stanowiska nieprzyjacielskich karabinów maszynowych - najpoważniejszego narzędzia obrony - mogły być łatwo zniszczone przez artylerię kierowaną przez obserwatorów. Następnie atakująca piechota, wzmocniona kolejnymi batalionami i wsparta ogniem artylerii, włamywała się w ostatnią linią obrony wroga i umożliwiała kawalerii wyjście na przestrzeń operacyjną nieprzyjaciela, co oznaczało przełamanie jego obrony, zniszczenie dowództw i artylerii, a w konsekwencji zrolowanie całego frontu i zmuszenie nieprzyjaciela do ucieczki (pamiętam jak godzinami z kolegami grałem w gry planszowe, m.in. bitwy wojen napoleońskich, jak i roku 1920).


PLAN BITWY NAD NIEMNEM 
(DRUGIEJ I OSTATNIEJ WIELKIEJ BITWY ROKU 1920, KTÓRA OSTATECZNIE PRZYPIECZĘTOWAŁA KLĘSKĘ SOWIECKIEJ ROSJI W WOJNIE Z POLSKĄ)
20-26 września 1920 r.



To, co w teorii przedstawiało się jasno i wyraźnie, w praktyce napotykało wiele trudności. Najpoważniejsza z nich pojawiała się wówczas, gdy atakujące bataliony zajmowały pozycje tyłowe broniącej się dywizji wraz ze stanowiskami ogniowymi artylerii wroga. Oznaczało to wyjście z zasięgu ognia własnej artylerii dywizyjnej. W dodatku współdziałanie między piechotą i artylerią pogarszało się z każdym metrem przebytym przez piechurów. W pewnym momencie boju należało przerwać ogień wspierających atak armat lekkich i przesunąć je do przodu, a przebycie kilku kilometrów i poprawne zajęcie nowych stanowisk ogniowych zajmowało - według regulaminu - kilka godzin. Rozwiązaniem tego problemu były czołgi, bowiem szybko przemieszczały się po polu walki, a wsparcie ogniem piechoty nie wymagało dokładnego - a więc czasochłonnego - zajmowania stanowisk. W razie powodzenia natarcia następował pościg: wówczas bataliony saperów naprawiały drogi, a przede wszystkim budowały mosty zniszczone przez uchodzącego nieprzyjaciela. Saperzy stawiali takie przyprawy, które były potrzebne ich macierzystym jednostkom: w pułku -  mosty dla piechoty i promy dla dział; w dywizji - mosty dla artylerii i lekkiej i promy dla artylerii ciężkiej; w armii - mosty dla artylerii ciężkiej, a nawet czołgów lekkich. Czołgi cięższe niż dziesięciotonowe mogły zostać użyte - ale byłaby to broń nieelastyczna, mało wydajna i nieekonomiczna. Tak samo jak bronią nieelastyczną (...) była artyleria najcięższa. Jednak cele dla potężnych polskich moździerzy 220 mm istniały i były jasno określone: umocnienia dookoła Kijowa i Królewca.


POLSKA PIECHOTA WSIADA 
DO POCIĄGU PANCERNEGO 
1920



Wojsko Polskie osiągnęło "europejski" poziom organizacyjny wiosną 1920 roku. Jego struktura została następnie ujednolicona z armią francuską, z którą Rzeczpospolita pozostawała w - sformalizowanym ostatecznie w 1921 roku - sojuszu wojskowym. Obszar Polski został podzielony na 10 okręgów, w których stacjonowały korpus armijne: trzy dywizje piechoty służące do walki, brygada kawalerii służąca do rozpoznawania i działań rajdowych, pułk artylerii ciężkiej mający ułatwiać przełamywanie pozycji wroga oraz batalion saperów ułatwiający wszelkie manewry. Wnet jednak okazało się, że taką strukturę organizacyjną należy zmodyfikować, bowiem to, co sprawdzało się na zachodzie Europy, było zbyt ciężkie i zbyt mało elastyczne w warunkach Europy Wschodniej (już kiedyś pisałem na temat błędu jaki popełnił Hitler po inwazji na Związek Sowiecki, nie przygotowując znacznych sił kawaleryjskich, które byłyby nieodzowne w warunkach zarówno srogiej rosyjskiej zimy, jak i praktycznego braku tam dróg, gdzie żołnierze w czasie roztopów praktycznie brodzili po kolana w błocie i zapadali się w nim. Większe formacje kawaleryjskie Wehrmachtu były tworzone dopiero od roku 1943, a w ich skład wchodzili przede wszystkim Kozacy, ale również Niemcy. Był to jednak czas, gdy hitlerowskich Niemiec nic już nie było w stanie ocalić. Zresztą o czym my mówimy skoro wojska niemieckie pod Moskwą nie miały nawet ciepłych ubrań ani czapek - co oczywiście nie znaczy że ich nie przygotowano. Owszem, były, stały w transportach kolejowych na dworcu w Warszawie, natomiast na front wschodni przerzucano przede wszystkim najpotrzebniejsze rzeczy, czyli broń i amunicję. Natomiast ciepłych ubrań, czapek i temu podobnych nie uznawano za aż tak istotne, co powodowało że Niemcy wręcz zamarzali we własnych czołgach).


POLSKI PLAKAT PROPAGANDOWY 
1920



Podstawowym problemem było zaopatrzenie. Amunicja, paliwo, jedzenie powinny trafić liniami kolejowymi do magazynów korpuśnych, a stąd dywizyjne tabory miały dowozić je do pułków. Tymczasem w kierunku wschodnim biegło z centralnej Polski jedynie pięć magistrali kolejowych. Nie dało się więc zastosować "zachodnioeuropejskiej" struktury dowodzenia i zaopatrzenia, w którym jedna magistrala służy do zaopatrywania jednego korpusu. Dowództwa okręgów korpusów przestały więc odpowiadać za planowanie wojenne, a zajęły się jedynie organizacją pokojową. Dowódcy okręgów korpusów również stracili na znaczeniu, generał na tym stanowisku określano złośliwym przymiotnikiem "gaciowy". Planowanie operacyjne powierzono zatem wybranej grupie generałów: inspektorom armii. Skoro na wschód prowadziło pięć magistrali kolejowych, zatem istniało jedynie pięć kierunków operacyjnych, stąd też było pięciu inspektorów armii dla przeciwsowieckiego frontu wschodniego (i pięciu inspektorów armii dla przeciwniemieckiego frontu zachodniego). Podjęto też decyzję, że sprawami kwatermistrzowskimi będą zajmowały się sztaby armii, którym będą bezpośrednio podlegały dywizje piechoty I brygady kawalerii. W razie potrzeby można było natomiast zorganizować z kilku dywizji "grupy operacyjne". Bardzo często porównuje się je do znanych z innych armii korpusów, krytykując polskie grupy operacyjne za zbyt małą liczbę oficerów. Tymczasem w czasie wojny liczenie zaopatrzenia - kiedy?, ile?, gdzie? - było najbardziej pracochłonnym zadaniem sztabów, a skoro zajmowały się tym polskie sztaby armijne, to sztaby grup operacyjnych były mniej liczne: zaopatrzenie dowożone było do magazynów armii, a stamtąd trafiało na front (podobna organizacja była - według słów amerykańskiego generała George'a Pattona - kluczem do sukcesu jego 3 Armii w latach 1944 i 1945. Taka sama organizacja funkcjonuje dziś niemal w każdych siłach zbrojnych świata).


TOTALNY ODWRÓT SOWIETÓW 
(TUTAJ ARMII BUDIONNEGO) 
Wrzesień-październik 1920



STANOWISKO POLSKIEGO KARABINU MASZYNOWEGO NA LINII ROZEJMOWEJ 
Październik 1920





CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz