Łączna liczba wyświetleń

sobota, 13 lutego 2016

KRÓLOWA - DZIEDZICZKA WĘŻOWEGO RODU - Cz. IV

URODZONA BY

WŁADAĆ MĘŻCZYZNAMI


JÓZEF SIMMLER
"PRZYSIĘGA KRÓLOWEJ JADWIGI"



 

"WIDZIELIŚMY, ŻE BYŁA MATKĄ DUCHOWNYCH, DOBRODZIEJKĄ WDÓW, POCIESZYCIELKĄ SIEROT, TARCZĄ UBOGICH, UCIECZKĄ POKRZYWDZONYCH, ORĘDOWNICZKĄ ODSUNIĘTYCH SPRZED OBLICZA NASZEGO KRÓLA. WIDZIELIŚMY, JAK ROZTROPNA BYŁA W RADZIE, Z JAKĄ GORLIWOŚCIĄ STARAŁA SIĘ ZACHOWAĆ WSZYSTKO, CO UMACNIAŁO POTĘGĘ KORONY POLSKIEJ. WIDZIELIŚMY I POZNALIŚMY JEJ NIEZWYKŁĄ URODĘ, JEJ SZLACHETNY RÓD, ALE JESZCZE SZLACHETNIEJSZE OBYCZAJE, JEJ GŁĘBOKĄ POKORĘ"

STANISŁAW ze SKARBIMIERZA 
"Mowa pogrzebowa o cnotach królowej Jadwigi" - 1399 r.



Król Kazimierza Wielkiego nie doczekał się męskiego potomka z prawowitej małżonki. Rodziły mu się tylko córki (łącznie miał ich pięć, z czego jedynie dwie, dożyły do wieku dorosłego - Elżbieta i Anna). Oczywiście, oprócz faktu że czterokrotnie się żenił (z Aldoną Giedyminówną, Adelajdą Heską, Krystyną Rokiczaną i Jadwigą Żagańską), miał również wiele oficjalnych kochanek, z które to dały mu trzech nieślubnych synów. Po jego śmierci w 1370 r. tron przypadł jednak (zgodnie z umową z 1338 r.), węgierskim Andegawenom, na których czele stał wówczas król Ludwik I Węgierski. Był to jeden z najzdolniejszych władców Węgier, choć w Polsce nie zapisał się raczej niczym szczególnym. Większość czasu spędzał w swej pierwszej ojczyźnie, zaś w Królestwie Polskim rządy powierzył swej matce, siostrze zmarłego Kazimierza Wielkiego - Elżbiecie Łokietkównie. Ludwik miał dwie żony - pierwszą Małgorzatę (zmarłą w 1349 r.) i drugą Elżbietę z którą doczekał się trzech córek. Narodziny pierwszej - Katarzyny Andegaweńskiej w 1370 r. (gdy król miał już 44 lata), były wielkim świętem na dworze i dawały nadzieję na spłodzenie w przyszłości syna, następcy tronu. Narodziny Marii w roku następnym tylko je potwierdziły, ale gdy na świat w 1374 r. przyszła trzecia dziewczynka - Jadwiga, król się załamał. Prysnęły marzenia o męskim dziedzicu dynastii andegaweńskiej.

I choć Ludwik zakazał jakiegokolwiek świętowania narodzin córki na węgierskim dworze, jednocześnie już od 1372 r. toczył intensywne rozmowy z panami polskimi o uznanie dziedzicznych praw żeńskiej linii dynastii. 17 września 1374 r. w Koszycach, król nadał polskiej szlachcie kolejny przywilej, w którym zobowiązywał się do zwolnienia szlachty z podatku (z wyjątkiem 2 groszy z łanu kmiecego i 4 groszy z dóbr klasztornych), nie narzucania nowego podatku bez uprzedniej zgody szlachty. Zwolnił ją również z obowiązków budowy i utrzymywania zamków, oraz zapewnił urzędy w Królestwie Polskim tylko dla Polaków. W zamian szlachta wyraziła zgodę na przedłużenie sukcesji andegaweńskiej w linii żeńskiej. Nie sprecyzowano jednak która z córek zasiąść ma na polskim tronie, wybór ten pozostawiając samemu królowi, jego żonie, bądź matce.

Początkowo w planach Ludwika tron polski objąć miała Maria, lub ewentualnie starsza Katarzyna, ale Jadwiga w ogóle nie była brana pod uwagę. Jadwiga mając już kilka miesięcy, została zaręczona z 4-letnim księciem Wilhelmem Habsburgiem, synem księcia austriackiego - Leopolda III. W 1375 r. król Ludwik zaręczył swą drugą córkę Marię z 7-letnim Zygmuntem Luksemburskim, synem cesarza Rzymsko-Niemieckiego Karola IV. Tym samym neutralizował dwa wielkie, konkurencyjne Andegawenom rody europejskie - Habsburgów i Luksemburgów. Jednocześnie wyznaczył swym córkom kolejne trony - Maria i Zygmunt (prawnuk Kazimierza Wielkiego), panować mieli w Polsce, zaś Jadwiga i Wilhelm zasiąść mieli na wiedeńskim tronie, a najstarszej Katarzynie przypadały Węgry. 

Ślub 4-letniej księżniczki Jadwigi z 8-letnim księciem Wilhelmem, odbył się 15 czerwca 1378 r. w Haimburgu. Następnie młoda para wyjechała na dwór wiedeński, gdzie młodzi "małżonkowie" mieli uczyć się poznając dworską kulturę i obyczaje. Sytuacja jednak pogmatwała się bardzo szybko, bowiem jeszcze w tym samym 1378 r. zmarła najstarsza z córek Ludwika Andegaweńskiego - Katarzyna. Król musiał więc zmienić swe plany. Postanowił tron polski oddać najmłodszej córce Jadwidze, odwołał więc ją w 1379 r. z Wiednia. Jak Jadwiga zniosła rozstanie z "małżonkiem", nie wiadomo dokładnie, wiadomo natomiast że bardzo zżyła się z nim i przywiązała (razem ze sobą przebywali, razem też się bawili). Jednak cała misterna konstrukcja budowana przez króla Ludwika, zawaliła się jak domek z kart, z chwilą jego śmierci w nocy z 10 na 11 września 1382 r.

Teraz na scenę dziejów wkroczyła jeszcze jedna postać, ambitna i skora do intryg królowa-matka Elżbieta Bośniaczka (druga żona Ludwika Węgierskiego i matka owych trzech dziewczynek). Na Węgrzech natychmiast koronowana została 11-letnia Maria. Regencję oczywiście objęła jej matka Elżbieta Bośniaczka. Elżbieta nienawidziła Zygmunta Luksemburskiego (męża Marii), dlatego też nakazała mu wyjazd do Krakowa i obdarzyła tytułem namiestnika panującego w imieniu swej żony. Nic jednak z tego nie wyszło, bowiem panowie polscy nie tylko uniemożliwili Zygmuntowi wjazd do Polski (6 grudnia 1382 r.), ale też otwarcie zażądali, by do Krakowa osobiście przybyła Jadwiga i koronowała się na królową, zgodnie z zapisem koszyckim (w którym nie było jednak uściślone która z dziewczynek obejmie polski tron).


JAN MATEJKO
"DYMITR Z GORAJA WSTRZYMUJĄCY KRÓLOWĄ JADWIGĘ PRZED WYŁAMANIEM DRZWI NA ZAMKU KRÓLEWSKIM W KRAKOWIE"




Elżbieta nie mając innego wyjścia wyraziła zgodę na wysłanie córki w lutym 1383 r. jednak wciąż grała na zwłokę. A w Polsce sytuacja zaczęła przybierać bardzo niepokojący obrót. W Wielkopolsce wybuchła prawdziwa wojna domowa (walczyły tam konkurencyjne rody Grzymalitów i Nałęczów). Zarówno jedni jak i drudzy nie uznawali Jadwigi za swą królową (Grzymalici opowiedzieli się za Zygmuntem Luksemburskim, jako kandydatem do polskiego tronu, zaś Nałęczowie za Siemowitem IV - księciem mazowieckim). W sierpniu 1383 r. regentka Elżbieta wysłała raz jeszcze swego zięcia Zygmunta Luksemburskiego do Polski, gdzie we wrześniu zawarto ugodę. Księżniczka Jadwiga oficjalnie miała przybyć do Krakowa w roku następnym.

Elżbieta wysłała jednak córkę dopiero z końcem września 1384 r. zaś w międzyczasie (6 października), praw do korony polskiej zrzekł się książę Siemowit, a 16 października 10-letnia księżniczka Jadwiga, została koronowana w Krakowie przez arcybiskupa Bodzanta na ... króla Polski Należy jeszcze parę słów powiedzieć dlaczego panowie polscy dążyli do jak najszybszej koronacji Jadwigi na króla? Otóż cała sprawa opierała się o Ruś Halicką, przyłączoną do Polski przez Kazimierza Wielkiego w 1344 r. oraz Ruś Włodzimierską, przyłączoną wraz ze Lwowem w 1349 r. które to ziemie zostały w 1378 r. włączone do Węgier, na mocy decyzji króla Ludwika Andegaweńskiego. Teraz zaś podtrzymanie unii personalnej z Węgrami, uniemożliwiłoby odzyskanie tych ziem. Ale samo odzyskanie ziem ruskich nie gwarantowało wcale ich utrzymania, jako że ziemie te były obszarem ustawicznych ataków pogańskich Litwinów. Należało więc, albo wyrzec się tych ziem (co nie wchodziło w rachubę), albo przeorientować dotychczasową politykę państwa i zawrzeć sojusz z Wielkim Księstwem Litewskim. Dlatego też najlepszym rozwiązaniem byłoby wydanie młodziutkiej królowej, za jednego z książąt litewskich.

Stosunek panów polskich do habsburskiego mariażu królowej Jadwigi, był mówiąc łagodnie - niechętny, a Wilhelm stał się osobą wyraźnie niepożądaną w Polsce. Teraz jedynie racja stanu i chęć związania się z Litwą wymagały, by owo małżeństwo nie zostało formalnie dopełnione (w tamtych czasach małżeństwa królewskich dzieci miały jedynie charakter związku warunkowego, który nabierał mocy prawnej dopiero z chwilą fizycznego "spełnienia" się małżonków w jednym łożu. Jednak by do tego doszło, księżniczka powinna skończyć przynajmniej 12 rok życia, zaś książę co najmniej 14-ty). Jadwiga została rozdzielona z Wilhelmem mając zaledwie 5 lat, teraz wszakże chodziło o to by nie dopuścić do fizycznego zbliżenia obu "małżonków".

Królowa-matka Elżbieta Bośniaczka również przystała do propozycję litewskich posłów ze stycznia 1385 r. twierdząc, że decyzję o wyborze małżonka dla córki pozostawia jej samej i panom polskim, co jednocześnie było przyzwoleniem na kandydaturę Jogaiły/Jagiełły. Rozpoczęły się zatem rokowania. W lipcu 1385 r. zjazd walny panów i rycerstwa polskiego w Krakowie, podjął decyzję o wydaniu królowej za wielkiego księcia litewskiego Jogaiłę. Jadwiga była tym przerażona, a będąc jeszcze dziewczynką, nie chciała wychodzić za mąż za starszego od siebie o 22-lata poganina, o którym słyszała niestworzone opowieści - a to że jada tylko surowe mięso, a to że obrośnięty jest włosami niczym sierścią jak jakiś dziki zwierz, a to że cuchnie niemiłosiernie i nie sposób przy nim wytrzymać. Dla niej związek z kimś takim był przerażającą i dramatyczną wizją.

Gdy tylko wieści o ponownym mariażu Jadwigi dotarły na dwór wiedeński, zaniepokojony całą sytuacją książę Leopold III Habsburg (ojciec Wilhelma), przybył do Budy (stolicy Węgier), by zażądać wyjaśnień od królowej-regentki Elżbiety Bośniaczki. Ta będąc uwikłana w intrygi dworskie i walkę koterii (część bowiem panów węgierskich dążyła do obalenia małoletniej Marii i osadzenia na tronie Węgier 40-letniego Karola III, króla Neapolu i tytularnego władcę Jerozolimy, który obok swego syna Władysława - był ostatnim męskim przedstawicielem dynastii Andegawenów). Elżbieta zamierzała więc jak najszybciej pozbyć się z Węgier kłopotliwego gościa, dlatego też złożyła zobowiązanie iż jej pełnomocnik, namiestnik Węgier na Rusi Halickiej - Władysław Opolczyk, osobiście dopilnuje małżeństwa Jadwigi z Wilhelmem Habsburgiem.


KRÓLOWA JADWIGA
(1374 - 1399)



Nim do Krakowa przybył Władysław Opolczyk, zjawił się tam jego wysłannik Gniewosz z Dalewic, który przywiózł ze sobą najmniej oczekiwanego w stolicy gościa - księcia Wilhelma Habsburga. Wilhelm był wzburzony faktem że w odległym Krewie trwają rokowania, które mają doprowadzić do odebrania mu "żony". Widok księcia austriackiego wprawił cały dwór krakowski w przerażenie, dlatego też czym prędzej nakazano zamknąć bramy Wawelu i nie wpuszczać młodzieńca do środka. Ten jednak zamieszkał w położonym u stóp Wawelu, domu Gniewosza przy ulicy Legackiej. Nie zamierzał też zrezygnować ze spotkania z królową, którą traktował jak własną, prawnie poślubioną małżonkę. Królowa także szybko dowiedziała się o obecności Wilhelma w Krakowie i mimo straży ustawionej pod jej komnatami (rzekomo w celu jej ochrony), przez panów polskich - skutecznie (z pomocą swych dam dworu), wymykała się z zamku, by odwiedzać i spotykać się z Wilhelmem.

Młodzi spotykali się regularnie w pobliskim klasztorze franciszkanów, początkowo starali się jednak ukrywać, ale wkrótce już otwarcie zaczęli pokazywać się razem, a nawet urządzali uczty, by udowodnić że odtąd pragną być ze sobą. Tymczasem 14 sierpnia 1385 r. w Krewie, panowie polscy i kniaziowie litewscy, podpisali wstępną umowę małżeńską w imieniu królowej Polski Jadwigi i wielkiego księcia litewskiego Jogaiły/Jagiełły. W zamian za poślubienie Jadwigi i koronację na króla Polski, książę Jagiełło zobowiązywał się przyjąć wraz całą Litwą chrzest, a także włączyć Wielkie Księstwo Litewskie do Korony Polskiej. Wieść ta bardzo szybko dotarła do Krakowa, a tam Władysław Opolczyk postanowił uczynić wszystko, by do owego porozumienia nie doszło. 24 sierpnia dokonał więc czegoś, co można określić jako - zamach stanu.

Cóż uczynił? Przygotował i opłacił zbrojnych, którzy opanowali zamek i wprowadzili na Wawel księcia Wilhelma. Rozpoczęto także przygotowania do uroczystego dopełnienia sakramentu małżeństwa, czyli fizycznego obcowania młodej pary. Ogłoszono więc owe wydarzenie jako święto dla miasta i przygotowywano uroczystą ucztę weselną (z tego powodu wypuszczono nawet z lochów wszystkich więźniów). Ale rządy Władysława Opolczyka na Wawelu nie trwały długo, bowiem panowie polscy niechętni Wilhelmowi, pod przywództwem Dobiesława z Kurozwęk, zebrali straż królewską i uderzyli z nią na zamek - szybko go odbijając. Opolczyka pochwycono, zaś Wilhelm widząc co się dzieje, zdążył wyskoczyć przez okno, ratując się przed aresztowaniem a może i śmiercią. I wówczas to doszło do bardzo ciekawej sceny. 

Królowa ogarnięta rozpaczą, pragnąc dołączyć do swego "małżonka", pobiegła do bramy wyjściowej z zamku, lecz tam napotkała zamknięte wrota. Nie namyślając się długo, wyrwała więc topór jednemu ze strażników i zaczęła rąbać furtę. Poruszeni i przerażeni tym widokiem dworzanie próbowali ją uspokoić, na nic jednak były ich prośby. Wówczas to podskarbi koronny Dymitr z Goraja, upadł przed królową na kolana i ze łzami w oczach błagał ją by zechciała pogodzić się z losem i własną miłość do mężczyzny, przeniosła na miłość do kraju. By zadbała nie tylko o swe własne dobro, ale o dobro i pomyślność Korony Polskiej, oraz o jej przyszłość ("Nasza przyszłość jest na Wschodzie" - takimi słowy miał rzec do Jadwigi Dymitr z Goraja i trudno się z tymi słowy nie zgodzić). Jadwiga wówczas, również ze łzami w oczach, uległa tym namowom.

Królowa Jadwiga poświeciła więc swe własne dobro, nad dobro państwa którego stała się władczynią, podjęła więc bardzo dramatyczną decyzję. Wilhelm jeszcze przez kilka tygodni przebywał w Krakowie, spodziewając się że tym razem uda mu się spotkać z Jadwigą. Ta jednak go unikała, co zresztą nie przychodziło jej łatwo. By jednak nie myśleć o Wilhelmie pogrążyła się w modlitwie. Ukojenia ponoć szukała pod słynnym, czarnym krzyżem Chrystusa, znajdującym się w katedrze wawelskiej, tam też (wg. legendy), miała usłyszeć słowa: "Ratuj Litwę". Wilhelm zawiedziony odtrąceniem kobiety, którą zapewne bardzo kochał - wkrótce opuścił Kraków. Nic teraz nie stawało na drodze do sojuszu z Litwą i małżeństwa obu władców - Jadwigi i Jagiełły.


NA WSCHÓD Z NOWĄ DYNASTIĄ 
I KU PRZYSZŁEJ POTĘDZE





I TAK DZIĘKI POŚWIĘCENIU JEDNEJ KOBIETY, ZACZĘŁA SIĘ TA NIESAMOWITA PRZYGODA, KTÓRA SPOWODOWAŁA ROZSZERZENIE SIĘ POLSKIEJ KULTURY NA  EUROPEJSKĄ POŁUDNIE (MOŁDAWIA, RUMUNIA), PÓŁNOC (ŁOTWA, ESTONIA), ZACHÓD (PRUSY I BRANDENBURGIA - PARLAMENTARYZM W TYCH KRAJACH, KTÓRE POTEM DOPROWADZĄ DO ZJEDNOCZENIA NIEMIEC, ZOSTAŁ ZAPOŻYCZONY Z POLSKI, ) I CAŁY WSCHÓD (ROSJA, W KTÓREJ JESZCZE W KOŃCU XVII WIEKU, OFICJALNYM JĘZYKIEM DWORU ROSYJSKIEGO BYŁ WŁAŚNIE ... JĘZYK POLSKI)
 




CDN.
 

2 komentarze:

  1. Dzięki za Twoją pracę, ukazującą potęgę Polski. Chociaż to przeszłość, ale nie widzę przeszkód, aby stała sie przyszłością. To jest bardzo pouczające.:)

    OdpowiedzUsuń