Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

NA RATUNEK EUROPIE!

CZYLI O TYM JAK EUROPEJCZYCY NIE

POJMUJĄ SKALI I ZNACZENIA

POLSKIEGO ZWYCIĘSTWA W

ZATRZYMANIU BOLSZEWICKIEJ

NAWAŁY NA EUROPĘ





15 sierpnia jest dla mnie dniem szczególnym i to z dwóch powodów. Pierwszym, jest rocznica urodzin człowieka, którego ogromnie szanuję, gdyż położył podwaliny pod współczesne demokratyczne państwo prawa, jednocześnie niszcząc (a przynajmniej próbując), stary, skostniały i wybitnie niesprawiedliwy społecznie system, w którym zwykły człowiek był jedynie śmieciem, bez większego znaczenia, a liczyło się przede wszystkim pochodzenie, majętność i koneksje ludzi z tzw.: "świecznika władzy". Mówię tutaj oczywiście o Cesarzu Napoleonie Wielkim, z którego nie tylko Francuzi, lecz My wszyscy, Europejczycy powinniśmy być dumni (dlatego też czuję ogromną satysfakcję, przechodząc przez Plac Powstańców Warszawy, a przed wojną Plac Napoleona, obserwując nowo wystawione popiersie Cesarza, które zostało zniszczone przez komunistów po zakończeniu wojny i odbudowane zaledwie kilka lat temu). Dlatego też bez ogródek i z pełnym przekonaniem wypowiadanych słów, mogę wyrzec za innym człowiekiem którego równie mocno szanuję - Niemcami: Johannem Wolfgangiem Goethe (króla pisarzy i poetów, na równi z Szekspirem, którego "Fausta" często czytam sobie w oryginale ... do poduszki. Goethe już po upadku Napoleona napisał: "Jest on istnym streszczeniem świata, a jego życie to życie półboga. Blask, który go otaczał, nie przygasł ani na chwilę") i Friedrichem Schillerem, Anglikami: George Byronem i Charlie Chaplinem, Rosjanami: Aleksandrem Puszkinem, Michaiłem Lermontowem, Węgrami: Sandorem Petofi i Danielem Berzsenyi czy Polakami: Adamem, Mickiewiczem, Juliuszem Słowackim - mogę powtórzyć: To był mój Cesarz. 





Rozmiłowany w Cesarzu był również Józef Piłsudski, który tak oto pisał po latach: "Oprócz tego byłem rozkochany w Napoleonie i wszystko, co się tego bohatera tyczyło, przejmowało mnie wzruszeniem i rozpalało wyobraźni. Wszystkie zaś marzenia moje koncentrowały się wówczas koło powstania i walki orężnej z moskalami, których z całej duszy nienawidziłem, uważając każdego z nich za łajdaka i złodzieja", a leżąc już na łożu śmierci w maju 1935 r. miał dodać: "Nad mą kołyską zatrzymał się duch Napoleona, odwiedzający szlak swej wielkiej wyprawy na Moskwę"


"BAŚŃ NAPOLEOŃSKA PRZYPOMINA MI OBJAWIENIE 
św. JANA:
KAŻDY CZUJE ŻE COŚ W NIM TKWI, TYLKO NIE WIE CO"

JOHANN WOLFGANG GOETHE


Tak więc - JESTEM BONAPARTYSTĄ, jestem nim z całego serca. Mój stosunek do Cesarza równy jest tylko mym uczuciom do innego wielkiego człowieka - Józefa Piłsudskiego. Miłość do Napoleona i miłość do Piłsudskiego ukształtowała mój charakter i przekonania, ukształtowała mój stosunek do świata i ludzi. To ogromna siła tych dwóch wielkich postaci w sposób wręcz niewyobrażalny wpłynęła na moje życie.


A dlaczego ich cenię? Przede wszystkim za charakter, za umiłowanie ojczyzny, a także za to iż posiadając tak niewyobrażalną władzę, nie tylko tę polityczną, ale tę prawdziwą władzę nad ludzkimi sercami - nie stali się krwawymi tyranami. Co jest wyjątkowe, ci ludzie (Bonaparte i Piłsudski), największe swe zwycięstwa odnieśli już po swej śmierci, czego dowodem jest ogromna liczba miłośników ich geniuszu i przekonań. Kilka lat temu rozmawiałem z pewną Francuzką, która nie mogła uwierzyć że w Polsce są jeszcze ludzie którzy cenią i szanują cesarza Francuzów, przecież on był mordercą, zbrodniarzem na równi z Hitlerem - cenić go to takie głupie, takie nieeuropejskie, takie passe. Zapytałem wtedy skąd ona czerpie wiedzę iż Cesarz był mordercą i zbrodniarzem, gdzie znalazła takie informacje iż porównuje go do Hitlera? Powiedziała jedynie że czytała na ten temat w szkole, na lekcjach historii. Odpowiedziałem, by nie słuchała jednostronnego przekazu, a raczej sama starała się dotrzeć do prawdy, pośród kłębów kurzu ludzkiej niechęci i małostkowości - prawda zawsze leży na samym "dole", w czeluściach mroku fantasmagorii i niedomówień. Obiecała mi że poszuka więcej informacji na ten temat. Chyba ją zawstydziłem że jako Polak daje jej lekcję historii Francji. 


"NAZWA I FORMA RZĄDU SĄ BEZ ZNACZENIA. WAŻNE JEST ŻEBY OBYWATELE BYLI RÓWNI WOBEC PRAWA, ŻEBY SPRAWIEDLIWOŚĆ BYŁA SPRAWIEDLIWIE EGZEKWOWANA, NIE MOŻE BYĆ PÓŁ-SPRAWIEDLIWOŚCI - SPRAWIEDLIWOŚĆ JEST NIEPODZIELNA"

CESARZ NAPOLEON BONAPARTE




Cenie także ludzi, którzy tu w Polsce i w całej Europie rozpowszechniają wiedzę na temat epoki napoleońskiej i dokonań Cesarza. Dla nas Polaków Bonaparte jest (a przynajmniej powinien być), kimś szczególnym - żaden bowiem obcokrajowiec nie zrobił dla naszego kraju tyle co ten Wielki, Mały Człowiek. Szczególnie cenię pana Waldemara Łysiaka, któremu wciąż nie dorównuję wiedzą na temat epoki i to zarówno tej napoleońskiej, jak i tej z dwudziestolecia międzywojennego. W mej pamięci jest jednak jeden człowiek, którego bardzo szanowałem i z którym nawet udało mi się porozmawiać kilka lat temu. Mówię tu oczywiście o panu senatorze Andrzeju Ostoi-Owsianym, wielkim człowieku i wielkim piłsudczyku, który zmarł w 2008 r. w wieku 76 lat. Nie było chyba w Polsce (przynajmniej ja nie znałem), człowieka bardziej miłującego Marszałka niźli pan senator. Znana nawet była pewna ciekawostka z życia pana senatora, gdy pewnego razu spacerował po Piotrkowskiej w Łodzi i zauważył na jednej ze sklepowych wystaw popiersie Józefa Piłsudskiego, na którego głowie wystawca umieścił ładny damski kapelusz. Pan senator, potwornie oburzony wszedł do sklepu i zrobił sprzedawcy awanturę na cały głos iż "znieważył" owym kapeluszem postać Marszałka, po czym odkupił od niego ... owe popiersie, które trzeba tu zaznaczyć, wcale nie było na sprzedaż.


"STARAŁEM SIĘ (...) STANĄĆ W OBRONIE HONORU NASZYCH DZIEJÓW, HONORU NASZEJ SPRAWY, HONORU NASZEJ PRACY (...) SZUKAJ PRAWDY W DUSZY, PATRZ W OCZY - PRAWDA JEST SIŁĄ I JEST MOCĄ DUSZY. TO BOGINI (...) NIE MOŻE BYĆ W PAŃSTWIE, JEŚLI NIE CHCE ONO IŚĆ DO ZGUBY, ZBYT WIELE NIEPRAWOŚCI WZGLĘDEM TYCH, CO PRACĘ SWĄ DLA INNYCH DAJĄ (...) WAHAJĄC SIĘ MIĘDZY MIŁOŚCIĄ DLA SIŁY A MIŁOŚCIĄ DLA SWOBODY, PRÓCZ PRAWA I HONORU NIC NIE ZNAJDUJĘ. PRAWO I HONOR, HONOR I PRAWO - CEMENT TO MOŻE WYSTARCZAJĄCY.  TRZEBA IM DAĆ ŻYĆ (...) HONOR NASZ POWINIEN POLEGAĆ NA SŁUŻBIE. SŁUŻYMY OJCZYŹNIE, A SŁUŻBA JEST NICZYM INNYM JAK SŁUCHANIEM PRAW, PRZEZ OJCZYZNĘ I DLA OJCZYZNY USTANOWIONYCH"

MARSZAŁEK JÓZEF PIŁSUDSKI





Drugim z powodów, dla którego dzisiejszy dzień - 15 sierpnia jest dla mnie szczególny i wyjątkowy, jest właśnie rocznica zwycięstwa oręża polskiego w wielkiej bitwie pod Warszawą w sierpniu roku 1920. Ale właściwie co takiego wielkiego wydarzyło się w owym sierpniu 1920 r.? No dobrze, była jakaś tam wojna, ale właściwie cóż w tym niezwykłego czy dziwnego, należałoby zapytać? My dziś żyjemy swoim życiem i swoimi troskami oraz problemami dnia codziennego (co jest jak najbardziej normalną rzeczą), jednak czy potrafimy choć przez chwilę zastanowić się nad tym co takiego wydarzyło się w 1920 r?

Zwycięstwo w bitwie warszawskiej (staram się namawiać i tłumaczyć abyśmy wreszcie zaprzestali używania krzywdzącego wg. mnie polskiego żołnierza i polskie dowództwo określenia "Cud nad Wisłą"), uratowało przede wszystkim naszą niedawno wywalczoną i z wielkim trudem, powoli acz systematycznie odbudowywaną Ojczyznę. Zwycięstwo pokazało że mimo prawie 150 lat niewoli (licząc od 1772 r. i pierwszego rozbioru ziem polskich), ani rusyfikacja ani germanizacja nie zabiła w nas "Genu Polskości - Genu Wolności". Pokazało że garstka "zapaleńców", którzy 6 sierpnia 1914 r. pod wodzą Józefa Piłsudskiego wymaszerowali z krakowskich Oleandrów na walkę z carem-ciemiężcą, w sercach mając głęboką nadzieję nie na autonomię (plan rosyjski), nie na federację w ramach innej monarchii (plan austriacki), ani nie na powstanie marionetkowego herzogtum polnische (plan niemiecki), lecz na pełną NIEPODLEGŁOŚĆ. Tak na wymarzoną niepodległość.




To czego żeśmy jako naród dokonali na przedpolach Warszawy (czy potem nad Niemnem i w innych bitwach tej wojny) nie było żadnym cudem (no chyba że cudem nazwiemy spontaniczną mobilizację zarówno chłopów jak i panów, bogatych jak i biednych, mężczyzn i kobiet). Obok siebie stanęli wówczas rozdzieleni "kordonami" granicznymi państw zaborczych Niemiec, Rosji i Austrii - Warszawiacy, Małopolanie, Poznaniacy, Pomorzanie a nawet Ślązacy. A także Ukraińcy, Białorusini, Ormianie, Tatarzy i Żydzi (choć ci w przeważającej liczbie początkowo wspierali bolszewików), oraz Węgrzy, Amerykanie, Francuzi, Rosjanie i wiele innych nacji o których należy nam pamiętać i im stawiać pomniki.


 "
Bywaj dziewczę zdrowe, Ojczyzna mnie woła,
Idę za kraj walczyć wśród rodaków koła,
I choć przyjdzie ścigać jak najdalej wroga,
Nigdy nie zapomnę, jak mi byłaś droga.
Po cóż ta łza w oku, po cóż serca bicie?
Tobiem winien miłość, a Ojczyźnie życie!
Pamiętaj, żeś Polka, że to za kraj walka,
Niepodległość Polski, to twoja rywalka.
Polka mnie zrodziła, z jej piersi wyssałem:
Być Ojczyźnie wiernym, a kochance stałym.
I choć przyjdzie zginąć w ojczystej potrzebie,
Nie rozpaczaj dziewczę, zobaczym się w niebie.

"



To bowiem nie była zwykła, "normalna" wojna. To co nadciągało ze wschodu to była Otchłań bez dna, niszcząca wszystko na swej drodze. To co nadciągało ze wschodu wciąż było nienażarte, wciąż potrzebowało nowych zniszczeń, krwi i łez - tym się żywiło. Dziś wielu zagranicznych gości, odwiedzających nasz kraj i poznających znaczenie Bitwy Warszawskiej i całej wojny polsko-bolszewickiej, zadaje pytanie: Dlaczego Polacy nie chwalą się w Europie swym zwycięstwem, dlaczego nie opowiadamy Europejczykom o znaczeniu i skali tej bitwy i tej wojny? (ostatnio takie pytanie zadali Holendrzy odwiedzający Polskę, którzy po wizycie w Muzeum Powstania Warszawskiego, byli zdumieni ogromem niemieckich zbrodni i zniszczenia miasta, a poznając dzieje Polski, zastanawiali się dlaczego nie chwalimy się naszym ogromnym zwycięstwem, które ocaliło całą Europę od niewoli, jakiej Ta nie znała od bodajże czasów najazdów Mongolskich z XIII wieku, choć porównywanie tych najazdów z agresją bolszewików, było niczym porównanie bawiących się w wojnę dzieci, do Kuby Rozpruwacza i Charlesa Mansona razem wziętych. Byli oni wstrząśnięci rozmiarem zbrodni tak sowieckich jak i niemieckich z lat II Wojny Światowej w Polsce - choć początkowo mylili - jak większość Europejczyków - Powstanie Warszawskie z Powstaniem w Getcie Warszawskim, które wybuchło ponad rok wcześniej i ograniczało się jedynie do niewielkiego terytorium miasta).

Dlatego konieczne jest wzniesienie w Warszawie nie tylko wielkiego Łuku Triumfalnego (który mógłby spinać oba brzegi Wisły i stanowić ogromną wizytówkę stolicy, podobnie jak wizytówką Paryża stała się Wieża Eiffla, a wizytówką Nowego Jorku - Statua Wolności), lecz również wzniesienie pomnika żołnierzom węgierskim, ukraińskim, rosyjskim, białoruskim, ormiańskim, tatarskim, żydowskim, amerykańskim, francuskim. Pomnik taki, byłby miarą naszej wdzięczności za to że 1920 r. wielu z nich poświęciło swe zdrowie i życie w obronie nie tylko naszego napadniętego przez bolszewików kraju, ale całej Europy i europejskiej cywilizacji. Chciałbym by ów pomnik był świadectwem nie tylko przeszłości, ale również teraźniejszości i przyszłości, uświadamiając ogłupianym przez media Europejczykom, że o Wolność i Niepodległość należy walczyć każdego dnia, wciąż na nowo. Dziś, gdy większość państw Europy Zachodniej, zalewanych jest przez hordy muzułmanów(do Włoch wciąż przybywają setki tysięcy muzułmanów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, a ich celem jest albo Wielka Brytania , albo Niemcy lub ewentualnie Francja).

Pomnik taki byłby widomym przykładem, że można się zjednoczyć w obronie wartości najwyższych (do których wcale nie należą tzw.: "wartości europejskie", którymi lewacy z Brukseli starają się Wam zamknąć usta, a do których należą konsumpcjonizm, lewicowa indoktrynacja i lewicowe eksperymenty społeczne już od przedszkola, promocja dewiacji (homo)seksualnych i tzw.: "tolerancja" dla muzułmańskich morderców, a jednocześnie bezwzględna walka rządów, instytucji unijnych i korporacji z własnymi obywatelami), tylko takie wartości jak Rodzina, Honor, Wolność, Męstwo, Poświęcenie, Wiara i Prawda. To są korzenie, na których dzisiejszą potęgę wielu państw Europy Zachodniej, zbudowali przodkowie dzisiejszych Europejczyków, którzy potrafią już tylko konsumować i zużywać pracę innych pokoleń. To musi się zmienić, by tak jak po latach powrócił w Warszawie na swoje miejsce pomnik Cesarza Napoleona, tak by Europa odżyła na nowo, jako kontynent Wolnych Obywateli, Wolnych Państw.


"Hen, gdzie szlak wodny zakręca, wśród pól zbóż 
brzemieniem ugiętych
Bocian klekocze skowronkom o afrykańskich podróżach.
Słucha od czasów pogańskich tych samych plotek Dąb Święty
I nimfy w leśnym jeziorze strzeże przed wzrokiem intruza"


"ALE ISTNIEJ PRZECIEŻ SARMATIA - ISTNIEJE GDZIEŚ TERRA FELIX"

 ODTWÓRZMY WIĘC NA POWRÓT W EUROPIE 
OWĄ KRAINĘ SZCZĘŚLIWOŚCI



1 komentarz: