Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 16 sierpnia 2016

"DIVIDE ET IMPERA" i "DIVIDE ET COAGULE" - W AMERYKAŃSKIM WYDANIU - Cz. I

CZYLI O TYM JAK TO 

STANY ZJEDNOCZONE BIORĄC

PRZYKŁAD ZE STAROŻYTNEGO RZYMU

WSPIERAJĄ I FINANSUJĄ TE KRAJE 

Z KTÓRYMI POTEM PRZYCHODZI IM

WALCZYĆ






Jest to pierwsza część cyklu, który zamierzam podjąć i opisać, a w którym dominują wielkie pieniądze, nieformalne kontakty, tajemnicze układy, polityka, biznes, banki, wielkie i możne (także współcześnie) rody, oraz krew i tajemnicze zgony. Od pewnego czasu bowiem (mniej więcej tak od czasu kryzysu irackiego z lat 2002-2003), zaczynam dokładniej przyglądać się międzynarodowej i wewnętrznej polityce USA, i muszę przyznać że znajduję tu bardzo wiele analogii z okresem Rzymskiej Republiki z II i I wieku p.n.e. Afery, spiski i "brudne pieniądze", oraz dziwne polityczne machinacje (jak choćby wystawienie przez demokratów jako kandydatkę na prezydenta USA, kobiety, która najprawdopodobniej jest bardzo chora, być może nawet śmiertelnie, o czym świadczy wiele jej publicznych gestów i wypowiedzi, oczywiście postaram się udowodnić moje słowa w kolejnych częściach tej serii. Ale jednocześnie nasuwa mi się pytanie - kto właściwie i po co, pcha tę chorą staruszkę do najwyższego urzędu w państwie, kto zamierza zrobić na tym dobry deal? Również i na to pytanie postaram się - mam nadzieję że jeszcze przed wyborami w Stanach Zjednoczonych, odpowiedzieć). 

W tej serii chciałbym przedstawić najważniejsze (i mało znane) amerykańskie akcje spiskowe (a konkretniej ekonomiczno-polityczne, przy czym dochód z tych transakcji z reguły był dzielony "pod stołem", pomiędzy albo największe amerykańskie koncerny, albo też wielkie polityczne i biznesowe rody w USA), jednocześnie pokazując, w jaki sposób Amerykanie finansując i wzmacniając ekonomicznie jedne państwa, jak choćby Związek Sowiecki, hitlerowskie Niemcy, Japonię, Chiny, czy obecnie ... Rosję), wyhodowały sobie przeciwników, z którymi potem przyszło toczyć im śmiertelne boje. Dziś jest podobnie, wciąż trwa transfer amerykańskich technologii do Rosji, Chin a nawet ... Korei Północnej. Amerykański wielki kapitał i politycy (z reguły członkowie polityczno-biznesowych klanów, niejednokrotnie powiązanych z światem przestępczym), przyjmują łapówki od wielkich dyktatorów tego świata (np. na kampanię wyborczą), a potem realizują politykę zgodną z pewnymi ekonomicznymi założeniami zarówno wielkich, rodzimych koncernów (zainteresowanych otwieraniem wciąż nowych rynków zbytu na swoje towary, a często również mających na celu przedłużanie w nieskończoność wszelkich międzynarodowych konfliktów, właśnie po to by można było np. sprzedawać broń wszystkim stronom konfliktu. Dla takich firm, koniec jakiejś wojny, to koniec dochodów, a ponieważ nikt nie lubi tracić kasy, naciska się na odpowiednich polityków, aby stworzyli kolejny lokalny precedens do wojny lub konfliktu, lub podtrzymali stary. A jest na to kilka sprawdzonych sposobów), lub też owych dyktatorów.

Jednocześnie chciałbym też porównać te wcześniejsze i obecne amerykańskie działania, z polityką prowadzoną przez Rzymian, w okresie budowania przez nich swojego imperium, a jednym z najlepszych ku temu okresów były czasy funkcjonowania scypionowskiej polityki "divide et impera" (czyli "dziel i rządź"), realizowanej od ok. 201 r. p.n.e. przez ponad pięćdziesiąt lat aż do 146 r. p.n.e. A następnie bezwzględnego podboju, aneksji i eksploatacji kolejnych terenów, którego gorącym zwolennikiem był chociażby Katon Starszy. 






Cz. I
AMERYKA RATUJE ZWIĄZEK SOWIECKI
CZYLI OPIEKUNOWIE KOMUNIZMU 
Z WALL STREET 


"WĄTPLIWE CZY RZĄD (ROSYJSKI) POWSTRZYMA TĘ EPIDEMIĘ"

FRAGMENT RAPORTU DEPARTAMENTU STANU USA NA TEMAT REWOLUCJI BOLSZEWICKIEJ W ROSJI, KTÓRA ... JESZCZE SIĘ NIE MIAŁA MIEJSCA
WRZESIEŃ 1917 r.




13 stycznia 1917 r. do Nowego Jorku na pokładzie hiszpańskiego parowca (w pierwszej klasie), przybywa Lew Trocki, rosyjski rewolucjonista (pochodzenia żydowskiego) i komunistyczny ideolog. Na momencik chciałbym się zatrzymać przy tej postaci. Mianowicie Trocki miał swoją, ściśle określoną wizję świata, która w dużej mierze (choć nie zawsze) pokrywała się z wizją Lenina, był bowiem zwolennikiem permanentnej rewolucji, która miała zniszczyć "Stary Świat", a wraz z nim wszelką nierówność społeczną i własność prywatną, tworząc podwaliny "Nowego Świata". Jednocześnie ów "Nowy Świat" miał być rządzony jedynie przez klasę robotników (i tylko robotników, Trocki uważał że jakiekolwiek inne grupy społeczne, w tym nawet chłopi, są niepożądane). Trocki był bodajże najgorliwszym apologetą Karola Marksa i jego teorii "walki klas". Uważał że aby doszło do stworzenia nowego świata i "Nowego Człowieka", należało zniszczyć pozostałości starego, zdegenerowanego systemu i to zniszczyć doszczętnie. Trocki należał też potem do najgłośniejszych krytyków polityki Józefa Stalina, "budowy socjalizmu w jednym kraju", gdyż sądził że socjalizm robotniczy, który miał się przerodzić w komunizm, można zbudować jedynie w wyniku ciągłej i permanentnej rewolucji światowej - komunizm w jednym kraju (jak twierdził), szybko ulegnie degeneracji i będąc otoczony przez państwa kapitalistyczne - w konsekwencji musi zostać zniszczony. 

Ktoś kiedyś powiedział że szkoda iż to nie Trocki tylko Stalin zdobył władzę w Rosji i wprowadził krwawe rządy twardej ręki. Ja nie podzielam tego przekonania, wręcz przeciwnie sądzę że Trocki u władzy, byłby kilkakrotnie razy gorszym mordercą niż był nim Stalin. Stalin bowiem nie był fanatykiem komunizmu. Stalin był pragmatykiem, jeśli mordował (nawet setki tysięcy czy miliony ludzi), czynił to tylko dlatego, że ci ludzie sprzeciwiali się jego pozycji i władzy, Trocki mordowałby bez przyczyny, dla samej chęci wprowadzenia w życie swych chorych utopii. Ten człowiek był niezwykle niebezpieczny i Stalin doskonale o tym wiedział. Co ciekawe, Stalin mordował wszystkich swych przeciwników, skazując ich niejednokrotnie w upokarzających procesach publicznych (gdzie poddani wielodniowym torturom), sami prosili sąd by wymierzył im jak najdotkliwszą karę za ich zbrodnie. I na takie tortury, upokorzenia skazywał nie tylko swych przeciwników politycznych, lecz także ich rodziny (które często trafiały do łagrów, jak choćby żona komisarza spraw zagranicznych Związku Sowieckiego, autora wraz z Ribbentropem planu podziału Europy pomiędzy hitlerowskie Niemcy a ZSRS - Wiaczesława Mołotowa, który nawet nie ośmielił się podjąć jakiejkolwiek próby ratunku swej żony). A co zrobił z Trockim, swym najgłośniejszym i najpoważniejszym konkurentem do władzy? W 1929 r. ... wypuścił go ze Związku Sowieckiego na Zachód. Wypuścił go, nie zabił (jeszcze wówczas), nie upokorzył, tylko wypuścił - po co? Właśnie po to, że zdawał sobie dokładnie sprawę, jakim człowiekiem jest Trocki i ile korzyści dla niego a jednocześnie brudu może narobić na Zachodzie, opowiadając swe teorie zachodnim "pożytecznym idiotom". Takim jak choćby progresywistyczni bankierzy ze Wschodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych.

Zresztą Trocki szybko znalazł godnych siebie naśladowców - jedną z nich była chociażby Róża Luksemburg (która często krytykowała Lenina), oraz ideowy twórca dzisiejszej marksistowskiej Unii Europejskiej - Altiero Spinelli (którego imię i nazwisko widnieje nad wejściem do budynku Parlamentu Europejskiego). Stalin dobrze wiedział, że Trocki narobi takiego bajzlu ideologicznego w głowach tych komunizujących zwolenników budowy "nowego świata" z Zachodu Europy i USA, że tym tylko wyświadczy mu przysługę. Gdy jednak przestał być potrzebny, Stalin szybko sobie o nim przypomniał i ukarał go równie srogo, co jego poprzedników. Trocki bowiem zginął 21 sierpnia 1940 r. w Meksyku (na specjalne życzenie Stalina), nie od kuli wystrzelonej z pistoletu, nie od trucizny czy innych w miarę "humanitarnych" środków, tylko uderzony w głowę (przez komunistycznego fanatyka Ramona Mercadesa), czekanem w głowę i umierał przez kilkadziesiąt godzin, straszliwie się męcząc. Tym samym Stalin pokazał wszystkim swym jeszcze żyjącym i ukrywającym się wrogom, że jest w stanie dopaść ich nawet na drugiej półkuli świata i uśmiercić w sposób niezwykle brutalny.

Ale wróćmy do tematu. Tak więc 13 stycznia 1917 r. do Nowego Jorku przybywa Lew Trocki. Po co tam przyjechał, skoro nie mówił nawet po angielsku (znał tylko rosyjski i niemiecki), jak sobie tam radził? On sam w swej biografii "Moje Życie", twierdzi on, iż przetrwał jedynie dzięki pisaniu (okazjonalnych) artykułów do rosyjskiego, socjalistycznego dziennika w Nowym Jorku - "Nowyj Mir". Ha, ha, dobre, tylko jedna moja mała uwaga - ciekawe ile mu właściwie płacili w tym dzienniku za te (jeszcze raz powtórzę - pisane okazjonalnie) artykuły, skoro mieszkał w nowojorskim apartamentowcu, w którym była lodówka i telefon (wówczas jeszcze "luksus" rzadko spotykany). Mało tego, miał swoją ... własną limuzynę z kierowcą. Swoją drogą tacy to byli bolszewicy, podłe załgane świnie, które mając gęby pełne frazesów o "powszechnej szczęśliwości ludzi pracy", sami dbali tylko w własną wygodę i o to by mieć ciepło w tyłek, dobrze zjeść, dobrze się napić - ci ludzie nie cierpieli ani głodu ani zimna, oni zawsze żyli na koszt innych. Takie bolszewickie cwaniaczki, które można by było spuścić mgłą zapomnienia, gdyby nie fakt że większość z nich to byli brutalni sadyści, którzy mając nie po kolei we łbie zdecydowani byli uśmiercać miliony, aby tylko zrealizować swe chore utopie.

Zresztą nie tylko on sam, cała jego rodzina (którą sprowadził) mieszkała w Nowym Jorku w pięknych apartamentowcach (wcześniej w Hiszpanii, gdzie również przez jakiś czas żyli, mieszkali tylko w drogich apartamentach pierwszej klasy - PIERWSZEJ KLASY, i to zarówno w Madrycie, Kadyksie jak i w Barcelonie). Mało tego, podczas gdy on przebywał albo we Francji albo w Hiszpanii albo w Stanach Zjednoczonych, jego rodzina podróżowała sobie po całej Europie - ciekawe skąd mieli pieniądze na owe podróże? Amerykański senator Lee Slater Overman, przewodniczący senackiej Komisji, zwanej Komisją Overmana, działającą od września 1918 do czerwca 1919 r.  (zajmująca się badaniem niemieckich i bolszewickich wpływów w Stanach Zjednoczonych), stwierdził że Trocki fundusze na swoje i swojej rodziny wystawne życie, musiał pobierać z niemieckiej ambasady. Być może, ale ... czy tylko? O tym w następnej części.



CDN.  
 

2 komentarze:

  1. Witam wszystkich,

    nie wiem kiedy Lukas "pociągnie" ten temat więc może trochę wyprzedzająco wklejam ten link:
    http://ciekawostkihistoryczne.pl/2012/03/09/lenin-byl-strasznym-maminsynkiem/
    Pozdrawiam
    Justyna

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochani, przez kilka następnych dni ponownie mnie nie będzie - życzę dobrego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń