Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

UMIERAMY I CO DALEJ? - czyli co się z nami dzieje po śmierci? - Cz. XL

PONOWNE ODRODZENIE POPRZEZ

POZNANIE SAMEGO SIEBIE

Cz. IX


DALSZA CZĘŚĆ HISTORII MŁODEJ KOBIETY, KTÓRA POPRZEZ ODKRYCIE TAJEMNICY SWYCH POPRZEDNICH WCIELEŃ - POZBYŁA SIĘ WSZYSTKICH SWOICH DOTYCHCZASOWYCH LĘKÓW I FOBII, KTÓRE TRAPIŁY JĄ OD DZIECIŃSTWA I STAŁA SIĘ RADOSNĄ, PEWNĄ SIEBIE OSOBĄ, KTÓRA SAMA ... GENERUJE WŁASNĄ RZECZYWISTOŚĆ






DOSYĆ O MNIE, PRZECHODZĘ DO TEMATU


Na prośbę dr. Briana po kolejnym tygodniu, Anna ponownie zjawiła się w jego gabinecie. Ponownie wprowadził ją w stan hipnozy, po czym przeniosła się ona do kolejnego wcielenia, które tym razem umiejscowione było w Azji. Zaczęła opowiadać o posągach przed świątynią, ale dr. Brian był zamyślony i sprawiał wrażenie jakby nie interesowało go to, o czym ona opowiada. Jak sam potem stwierdził: "Ona mówiła o poprzednich wcieleniach, o reinkarnacji, a jednak w porównaniu z przesłaniami Mistrzów wydawało się to czymś tak krańcowo różnym, wręcz błahym. Jednak już wtedy uświadomiłem sobie, że musi przejść przez jakieś wcielenie, nim opuści ciało i znajdzie się w stanie przejściowym (...) A tylko tam mogła nawiązać kontakt z Mistrzami". Anna kontynuowała: "Przed wielką świątynią stoją zielone posągi. Na świątyni są ostro zakończone ozdoby i brązowe kule, prowadzi do niej siedemnaście stopni, w środku jest sala, pali się tu kadzidło. Obecni tu ludzie są bosi. Głowy mają ogolone, okrągłe twarze i ciemne oczy, są ciemnoskórzy. Jestem w środku. Zraniłam nogę i przyszłam tu, szukając pomocy. Moja stopa jest spuchnięta, nie mogę na niej stanąć. Coś w niej tkwi, przyłożyli do niej jakieś liście (...) dziwne liście (...) Zawierające taninę? Najpierw moja stopa została oczyszczona. Taki jest rytuał przed bogami. Kolano mam spuchnięte. Na całej nodze widzę ciemne pasy. W mojej nodze jest jakaś trucizna. Nadepnęłam na coś. Zrobili dziurę w stopie i włożyli tam coś bardzo gorącego".

Wypowiadając te słowa, Anna zaczęła krzyczeć z bólu, siedząc na fotelu w gabinecie hipnoterapeutycznym u dr. Briana. W trakcie dalszej jej opowieści z tego wcielenia, stwierdziła że udało jej się uratować nogę, ale nigdy już nie była tak sprawna jak wcześniej. Zniecierpliwiony tą opowieścią dr. Brian, polecił Annie by przesunęła się znacznie w przyszłość. Wówczas młoda kobieta zaczęła opowiadać hipnoterapeucie o swym smutnym, ubogim życiu, spędzonym w jednoizbowej chacie, w której nie było nawet stołu, mając zaś liczną rodzinę. Bardzo szybko też się postarzała, do końca życia cierpiąc biedę i głód. Dr. Brian był ciekawy jej opowieści z miejsc, do których się przenosiła po zakończeniu każdego z kolejnych wcieleń, ale tego dnia Anna była zbyt wyczerpana sesją i hipnoterapeuta nie miał sumienia prosić ją o jakieś dalsze informacje. Nim jednak wybudził ją z hipnozy, powiedziała mu że niejaki Robert Jarrod potrzebuje jego pomocy. Nic więcej, żadnych dalszych informacji na temat tego zupełnie nieznanego dr. Brianowi, człowieka. Po wybudzeniu jednak lekarz nie mogąc się doczekać bardziej szczegółowych informacji, zadał Annie pytanie: "Co dla ciebie oznacza termin Mistrzowie?" Anna nie wiedziała o co dokładnie chodzi i sądziła że dr. Brian pyta ją o wynik jakiegoś meczu lub turnieju golfowego. Ponieważ Anna, choć pamiętała po przebudzeniu pewne szczegóły ze swych poprzednich wcieleń, w ogóle jednak nie pamiętała czasu, jaki spędziła pomiędzy wcieleniami. Dr. Brian postanowił jej jeszcze o tym nie wspominać.

Tydzień później, podczas kolejnej wizyty Anny w gabinecie dr. Briana, opowiedziała mu ona, że miała dziwny sen. Śniło jej się mianowicie że czerwona płetwa ryby wbiła się jej w rękę. Dr. Brian wprowadził ją w stan głębokiej hipnozy, po czym Anna zaczęła mówić: "Widzę jakieś skały, stoję na skale, patrzę w dół. Powinnam wypatrywać statków, to jest moim zadaniem (...) Noszę coś granatowego, jakieś granatowe jakby spodnie (...) krótkie spodnie i dziwne buty (...) czarne buty z klamrami, bardzo zabawne buty (...) Widzę, że na horyzoncie nie ma statków". Następnie dr. Brian poprosił Annę by w swej opowieści przesunęła się do przodu: "Pijemy piwo, mocne piwo. Jest bardzo ciemno. Kufle są grube, stare, w metalowych uchwytach. Bardzo brzydko pachnie w tym miejscu i jest wielu ludzi. Panuje duży hałas. Wszyscy rozmawiają bardzo głośno". "Jak masz na imię?" - spytał dr. Brian, "Christian (...) Mam na imię Christian. Jemy jakieś mięso i pijemy piwo. Jest ciemne i bardzo gorzkie. Dodają do niego soli. Mówią o wojnie, o statkach blokujących różne porty! Ale nie mogę usłyszeć, jakie porty. Gdyby było cicho, usłyszałabym, ale wszyscy naraz rozmawiają, hałasują". Dr. Brian zapytał w jakim mieście teraz przebywa. "W Hamstead (...) Hamstead. To port w Walii. Mówią po angielsku". 

Następnie Anna znów przeskakuje w czasie: "Coś w oddali pali się, jakiś statek, żaglowiec. Coś ładujemy! Ładujemy coś prochem strzelniczym. To coś z prochem strzelniczym, jest bardzo czarne. Przylepia się do rąk. Trzeba się szybko ruszać. Statek ma zieloną flagę. Flaga jest ciemnozielona (...) To zielono-żółta flaga. Widzę też jakby koronę i trzy punkty nad nią". W pewnej chwili jednak Anna przeraźliwie zawyła z bólu: "Boli mnie ręka, strasznie boli mnie ręka! W ręku trzymam jakiś gorący metal. Pali mnie. Te odłamki są metalowe (...) Statek, na którym znajdowaliśmy się, został zniszczony (...) z prawej burty". Odłamki które poraniły rękę Anny/Christiana, były właśnie ową "czerwoną płetwą ryby", która przyśniła się jej we śnie. "Opanowali ogień" - kontynuowała dalej swą opowieść Anna - "Wielu ludzi zginęło (...) wielu mężczyzn. Ja przeżyłam (...) tylko ręka mnie boli, ale z czasem się zagoi". Ponownie dr. Brian prosi Annę by przesunęła się w swej opowieści do przodu. "Widzę jakby drukarnię, drukują tu drewnianymi klockami i atramentem. Drukują i oprawiają książki (...) Książki mają okładki ze skóry i są wiązane paskami, skórzanymi paskami. Widzę czerwoną książkę (...) Dotyczy chyba historii. Nie mogę zobaczyć jej tytułu (...) jeszcze nie skończyli drukować. Te książki są wspaniałe. Okładki mają z giętej, pięknej skóry (...) To cudowne książki, one uczą ludzi".

Była to nadal opowieść Anny z życia jakie wiodła pod imieniem Christian. Christian był niewykształconym mężczyzną, ale te książki bardzo mu się podobały. Następnie dr. Brian poprosił Annę, by przeniosła się do ostatniego momentu życia Christiana. "Widzę most nad rzeką. Jestem starym człowiekiem (...) bardzo starym. Trudno mi chodzić. Idę przez most (...) na drugą stronę (...) Czuję ból w piersi, ucisk, straszny ucisk (...) ból w piersi!" Anna zaczęła się krztusić, jednocześnie przeżywając atak serca, jaki miała w tamtym życiu. W pewnym momencie dr. Brian zaczął się obawiać, czy przypadkiem nie jest to prawdziwy atak serca, jaki na jego kozetce ma w tej chwili Anna, ale wkrótce i kaszel i duszności ustąpiły - Christian umarł, a Anna zaczęła równo i głęboko oddychać, kontynuowała też swą relację: "Czuję się wolna (...) wolna. Unoszę się w ciemności (...) po prostu się unoszę. Wokoło jest światło (...) i duchy, inni ludzie (...) Powinnam była wybaczać, ale nie umiałam. Nie zapomniałam krzywd, jakie ludzie mi wyrządzili, a powinnam była wybaczać. Nie zapominałam zła ludziom, ja zatrzymywałam je wewnątrz siebie i przechowywałam tam przez wiele lat (...) Widzę oczy (...) oczy". "Oczy? Czyje oczy" - spytał lekarz. "Oczy Mistrzów Duchowych" - odpowiedziała Anna - "ale muszę zaczekać. Muszę przemyśleć pewne rzeczy". Po tych słowach zapadła dość długa cisza, którą wreszcie przerwał dr. Brian, pytając:

"Jak się dowiesz, że już są gotowi?". "Wezwą mnie" - odparła kobieta. Po ponownie dłuższej chwili Anna zaczęła mówić: "Jest wiele dusz w tym wymiarze, ja nie jestem jedyna. Musimy być cierpliwi. Tego też nigdy się nie nauczyłam (...) Jest wiele wymiarów". "Czy byłaś tam już wcześniej?" - zapytał hipnoterapeuta - "Byłam w różnych czasach na różnych płaszczyznach. Każda jest stopniem wyższej świadomości. Taką płaszczyznę osiągniemy, jakie zrobiliśmy postępy". "A czego miałaś się tutaj nauczyć?" - "Tego że naszą wiedzą musimy się dzielić z innymi ludźmi. Że wszyscy mamy znacznie większe możliwości, lecz ich nie wykorzystujemy. Niektórzy z nas przekonują się o tym wcześniej niż inni. Że trzeba uświadomić sobie własne winy, nim dojdzie się do tego punktu. Jeśli tego nie zrobisz, przeniesiesz je w następne życie. Tylko my sami możemy się pozbyć (...) złych nawyków, jakich nabieramy, kiedy jesteśmy w fizycznej postaci. Mistrzowie nie mogą tego za nas zrobić. Jeśli nadal chcesz im ulegać i nie zamierzasz się ich pozbyć, wtedy przenosisz je w następne życie. Dopiero kiedy podejmiesz decyzję, że jesteś na tyle mocny, żeby panować nad zewnętrznymi problemami, wtedy nie będziesz ich mieć w następnym życiu. Musimy nauczyć się nie tylko zbliżyć do tych ludzi, których wibracje duchowe są takie same jak nasze. To normalne, że pociąga nas ktoś, kto jest na tym samym poziomie co my. Ale taka postawa jest zła. Trzeba się także zbliżać do ludzi, których wibracje są niewłaściwe, odmienne od naszych. To bardzo ważne (...) żeby pomagać (...) tym właśnie ludziom. Zostaliśmy obdarowani intuicyjnymi siłami, którymi powinniśmy się kierować, a nie opierać się im. Tym, którzy się opierają, grozi niebezpieczeństwo. Nie z każdego wymiaru jesteśmy odsyłani z tymi samymi możliwościami. Niektórzy z nas posiadają siły większe niż inni. Ludzie bowiem nie zostali stworzeni równi. Lecz w końcu osiągniemy punkt, kiedy wszyscy będziemy równi".



CDN.





 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz