Łączna liczba wyświetleń

środa, 24 sierpnia 2016

SUŁTANAT KOBIET - Cz. I

SUŁTANKA HURREM/KARIMA






W tej serii chciałbym zaprezentować bogatą historię jednej z najbardziej niezwykłych kobiet w historii, polskiej branki z Rohatynia (zapewne spolonizowanej, choć pierwotnie mogła być Rusinką, z drugiej jednak strony należy pamiętać, że m.in.: Rohatyń, Lwów czy Przemyśl znajdował się na Rusi Czerwonej, a Ruś Czerwona należała do Królestwa Polskiego, w którym miasta te określano nie jako "polskie" tylko właśnie jako "ruskie" i nie chodziło tu wcale o kwestię narodowościową tylko geograficzną, jako że Ruś wówczas także była częścią Polski), porwanej przez Tatarów najprawdopodobniej w sierpniu 1516 r. w czasie wielkiej tatarskiej wyprawy na Podole i Ruś Czerwoną, pod wodzą Ahmeta - Aleksandry Lisowskiej. W historiografii niekiedy przyjmuje się, że do porwania dziewczyny (i innych branek z Rusi Czerwonej), miałoby dojść w 1509 r. Jest to jednak (według mnie) bardzo mało prawdopodobne i to z dwóch przyczyn. 

Po pierwsze Aleksandra musiałaby mieć wówczas zaledwie 7 lat (ur. 25 lutego 1502 r.). Oczywiście Turcy i Tatarzy porywali dzieci nawet młodsze w całej Europie, jednak istnieją przekazy, które mówią że do porwania doszło, gdy Aleksandra miała 14 lub 15 lat. Drugim powodem, który przeczy roku 1509, jako tego, w którym dokonano porwania przyszłej sułtanki, jest fakt, że to nie Tatarzy wówczas najechali Ruś Czerwoną, tylko Mołdawianie (lennicy tureccy), pod wodzą swego hospodara Bogdana. Udało się wówczas co prawda zdobyć i spalić Rohatyń, to jednak wkrótce potem ruszyła polska wyprawa odwetowa hetmana wielkiego koronnego - Mikołaja Kamienieckiego na Mołdawię, w wyniku której Kamieniecki doszczętnie rozbił pod Chocimiem (4 października 1509 r.) wojska mołdawskie i uwolnił jasyr wcześniej przez nich wzięty. Do kolejnego najazdu tatarskiego na Ruś Czerwoną, doszło w kwietniu 1512 r. pod wodzą Mengli-Gireja. I znów była to nieudana wyprawa z punktu widzenia Tatarów, gdyż ponieśli oni klęskę w bitwie pod Wiśniowcem (28 kwietnia) z rąk hetmanów - wielkiego koronnego Mikołaja Kamienieckiego i wielkiego litewskiego Konstantego Ostrogskiego. Poza tym chan tatarski został zmuszony w wyniku tej nieudanej wyprawy, do zawarcia niekorzystnego pokoju i sojuszu z Polską, wymierzonego w Rosję. 

Kolejny najazd tatarski miał miejsce właśnie w sierpniu 1516 r. i ten akurat się Tatarom udał, a to z tego względu, że wówczas zarówno Wielkie Księstwo Litewskie jak i Królestwo Polskie (teoretycznie były to jeszcze wówczas dwa państwa złączone władzą jednego monarchy, ale coraz częściej było ono określane terminem Rzeczpospolita Obojga Narodów), toczyło wielką wojnę z Rosją (Moskwą) i nie mogło skutecznie osłonić Podola i Rusi Czerwonej przed tatarskimi zakusami. Jest również i trzeci powód, przemawiający za rokiem 1516, w którym to miało dojść do porwania Aleksandry Lisowskiej i uprowadzenia jej do Imperium Osmańskiego, tym powodem są źródła tureckie, w których wyczytałem że Aleksandra/Roksolana/Hurrem, miała trafić do haremu młodego następcy tronu - księcia Sulejmana w 1517 r. zakupiona przez książęcego sokolnika i przyjaciela - Ibrahima z Pargi (zwanego potem: "Najpiękniejszym mężczyzną w całym Imperium"). Jednak względy księcia miała wzbudzić dopiero ok. roku 1520, a szczególnie gdy został już po śmierci swego ojca - Selima I Groźnego, nowym sułtanem we wrześniu 1520 r. 




Bardzo szybko otrzymała też imię Hurrem (po arabsku Karima, co znaczy "Radosna"), ponoć już po trzech dniach, spędzonych w sułtańskim haremie. Imię nadał jej oczywiście nowy sułtan - Sulejman, który przeszedł do historii pod przydomkiem "Wspaniały" lub "Prawodawca", ale stało się to napewno w Stambule po jego wstąpieniu na tron. Skąd zatem tak długi okres pomiędzy rokiem 1517 a 1520 kiedy to Aleksandra oficjalnie stała się Hurrem (i przyjęła islam)? Odpowiedzią na to pytanie niech będzie fakt istnienia specjalnych szkół haremowych dla nałożnic, w których młode dziewczęta uczono jak mają się zachowywać i jak umilać czas sułtanowi, który był ich panem. Najprawdopodobniej Hurrem trafiła do haremu Sulejmana w Stambule jeszcze w 1517 r. w wieku 15-tu lat, jednak ujrzała go dopiero w 1520 r. gdy przybył do stolicy jako nowy sułtan. To właśnie wówczas w błyskawicznym tempie zdobyła jego serce i zapewniła sobie jednocześnie wielką pozycję dającą ogromną władzę. Wcześniej zaś przez kilka poprzednich lat przygotowywała się do roli sułtańskiej nałożnicy w stambulskiej szkole haremowej. 

Innym faktem, przemawiającym tym razem za jej polskim pochodzeniem, niech będzie to, że gdy tylko zdobyła dominującą pozycję w systemie władzy Osmańskiej Turcji i rozkochała w sobie Sulejmana na tyle, że był gotów spełnić jej każdy kaprys, doprowadziła do ... zaprzestania tatarskich wypadów na należące do Polski i Litwy tereny, zaś polscy ambasadorzy nad Bosforem (jako jedyni ze wszystkich państw europejskich), posiadali praktycznie swe stałe przedstawicielstwa. W ciągu 46 lat panowania sułtana Sulejmana, przez dwór sułtański przewinęło się aż 18 polskich posłów i ambasadorów. Żaden inny kraj, nie posiadał nawet w połowie tak licznej reprezentacji swych przedstawicielstw dyplomatycznych. Natomiast sułtan z polskim królem - Zygmuntem I Jagiellończykiem, pisali do siebie listy, informując się np. o ... stanie zdrowia i samopoczuciu własnych małżonek, jak choćby list Sulejmana do Zygmunta z 1532 r. w którym sułtan pisze: "Twój ambasador będzie mógł ci powiedzieć, jak szczęśliwa się czuje siostra twoja, moja małżonka". Tą "siostrą" oczywiście miała być Hurrem. Natomiast głównym posłem osmańskim przez wiele lat, był w Krakowie niejaki Hassan Aga, człowiek Hurrem.

Hurrem ponoć miała piękne zęby i piękny uśmiech, który dodawał jej urody. Twarz miała pociągłą, białą cerę, wysokie czoło, duże czarne oczy i lekko zadarty nosek. Według tureckich przekazów, poruszała się zwinnie i dość szybko, czym różniła się od pozostałych haremowych niewolnic i łamała etykietę, bowiem oficjalnym chodem sułtańskiej nałożnicy, miał być powolny chód z opuszczoną głową. Hurrem nigdy nie podporządkowywała się oficjalnemu rygorowi i często się przeciwko niemu buntowała, nim jeszcze sama została sułtanką. W 1535 r. (w piętnastą rocznicę jej wyniesienia na sułtankę i zmiany imienia z Aleksandry na Hurrem), namalowany został jej oficjalny portret, zatytułowany Rossa Solymanni Uxor. Widać na nim radosną i dość żywiołową kobietę (na tyle, na ile obraz może oddać ową żywiołowość). Miała wówczas 33 lata. Nim jednak przejdę do szczegółowego opisywania jej dziejów, od czasu zjawienia się w haremie do zdobycia względów sułtana poprzez kolejne szczeble jej niesamowitej władzy i pozycji (opierając się na tureckich źródłach pisanych), uważam że słów kilka należy powiedzieć o samej instytucji haremu, gdyż w czasach Sulejmana i Hurrem, rozpoczął się okres, zwany w tureckiej historiografii: "Wiekiem kobiecych rządów", który trwał od 1520 aż do 1656 r. czyli ustąpienia ze stanowiska regentki innej wielkiej Słowianki, rosyjskiej branki - Turhan, która stała się sułtanką na miarę Hurrem. 





HAREM 

KRÓLESTWO KOBIET




Harem, czyli miejsce przebywania i odosobnienia kobiet, jest tak stary jak nasza cywilizacja, lecz nie wszędzie kobiety były zamknięte i odizolowane od świata. Haremy egipskich faraonów, należały do najbardziej liberalnych instytucji pod tym względem. Tam bowiem kobiety miały prawo nie tylko swobodnie wychodzić i spotykać się z rodziną i przyjaciółmi, lecz także mogły przyjmować innych mężczyzn (oczywiście nie w celach seksualnych). Wszystkie nosiły tytuł "Nebet Per" (co znaczy - "Pani Domu"). Zaś gdy faraon znudził się daną konkubiną (nawet jeśli wcześniej była niewolnicą), znajdował jej męża wśród dworzan ze swego otoczenia (często biorąc pod uwagę jej własne zdanie co do wyboru kandydata). Poślubienie nałożnicy egipskiego władcy, było wielkim wyróżnieniem i otwierało drogę do dalszej kariery. Kobieta miała prawo do bycia utrzymywana przez swego nowego małżonka (choć Egipcjanie stosowali również rozdzielność majątkową małżonków i to, co kobieta sama wnosiła do związku, pozostawało jej własnością bez względu na sytuację, jaką mógł być np. rozwód). Zarówno kobieta jak i mężczyzna mieli prawo zażądać rozwodu, jeśli uznali że dalsze małżeństwo im nie odpowiada. Kobieta miała też prawo dziedziczyć cały majątek po swym ojcu i mężu w przypadku ich śmierci (Znane są opisy wizytacji swych włości przez bogate dziedziczki, głównie z okresu Nowego Państwa czyli od ok. 1570 r. p.n.e. do ok. 1070 r. p.n.e.).

Zupełnie inaczej wyglądała rola kobiet w antycznej Grecji, szczególnie zaś w demokratycznych Atenach. Tam kobiety również przebywały w czymś na kształt haremów. Było to pomieszczenie w domu przeznaczone tylko dla kobiet i dziewcząt, nazywało się "gynaeceum". Żona nie miała prawa, bez zgody męża opuścić gynaeceum, jeśli on np. urządzał sobie "z kolegami" orgię w pomieszczeniu głównym zwanym "andron". Mężczyzna mógł sprowadzać na orgię kurtyzany i hetery (pierwsze to były zwykłe prostytutki, drugie zaś wykształcone kobiety, potrafiące rozmawiać o polityce, historii, religii, a nawet filozofii). Głównie jednak zabawiały mężczyzn grą na kitarze, lutni lub piszczałkach, oraz śpiewem. Hetery pełniły również rolę nałożnic, lecz nie były to zwykłe dziewczyny sprzedające swe ciało, porównać je można np. z japońskimi gejszami. Za jedną taką "imprezę" (orgię - która to nazwa nie oznaczała wcale jedynie aktu seksualnego, dopiero w czasach rzymskich nabrała bardziej pejoratywnego znaczenia), hetery zgarnąć mogły ogromne kwoty. W taki też sposób ogromny majątek zdobyła Fryne, o której pisałem już w jednym z poprzednich tematów. Nie było jednak łatwo zostać heterą i wiele dziewcząt musiało trudnić się zwyczajną prostytucją.

Przez cały czas trwania orgii, żony i córki owych mężczyzn nie mogły opuszczać gynaeceum. Były niczym w więzieniu. Jeden z greckich tragików stwierdził nawet iż: "Dla uciech ciała mamy kurtyzany, dla potrzeb ducha mamy hetery, a żony po to by dawały nam synów i strzegły domowego ogniska". I taka była właśnie rola kobiet w starożytnej Grecji, szczególnie zaś w Atenach. Gdy małżonek zezwolił, lub gdy nie było go w domu (co zdarzało się dość często, gdyż prócz pracy Grecy, a szczególnie Ateńczycy brali również udział w życiu politycznym swego polis), żona mogła opuścić gynaeceum i zająć się domem. Pani domu, jeśli męża było na to stać, mogła wyręczyć się niewolnicami, wówczas jedynie wyznaczała zadania i nadzorowała ich wykonanie. Jeśli rodzina nie należała do majętnych, większość prac (jeśli nie wszystkie) spadały na jej głowę. A było co robić - zaczynano od sprawdzenia spiżarni i ich uzupełnienia, następnie dbano o czystość mieszkania, potem przygotowano posiłki. Jeśli starczyło jej czasu mogła poświęcić się przyjemnościom takim jak szycie i przędzenie lub upiększanie ciała (właściwie nie było innych rozrywek przeznaczonych dla kobiet).




Kobieta nie miała prawa samodzielnie opuścić swego domu, jeśli to czyniła (np. udając się do świątyni), obowiązkowo musiała towarzyszyć jej niewolnica, która pilnowała by jej pani nie rozmawiała po drodze z obcymi mężczyznami. Kobiety mogły też odwiedzać się wzajemnie, lecz w czasie drogi towarzyszyć musiała takiej pani jej niewolnica. Greckie kobiety zakrywały włosy woalem wychodząc z domu, zaś niewolnice chodziły z odkrytymi włosami, co łatwo było widoczne i rozpoznawalne kto jest kim. Jedynie mężczyzna miał prawo się rozwieść, wystarczyło tylko w obecności rodziny żony i swojej wypowiedzieć zdanie: "Ta kobieta nie jest już moją żoną" - to zupełnie wystarczało do prawnie usankcjonowanego rozwodu. Jednak plaga rozwodów w Atenach (mężczyźni brali sobie żony, niekiedy dla ich posagu, by po jakimś czasie się rozwieść, wówczas to co kobieta wnosiła do związku przepadało na rzecz jej byłego już męża), spowodowała że Perykles (prawdopodobnie za namową swej młodej kochanki dla której porzucił żonę - Aspazji), przeforsował na zgromadzeniu ludowym prawo nakazujące w przypadku rozwodu mężczyznom oddanie posagu, jaki kobieta wniosła do małżeństwa. To powstrzymało "plagę rozwodów".

Grecka, a szczególnie ateńska kobieta nie miała jednak praktycznie możliwości rozwieść się ze swym małżonkiem. Jedyną jej możliwością było udanie się do Archonta Eponima (jednego z trzech najważniejszych archontów ateńskich), i poproszenie go o wstawiennictwo. Tylko mężczyzna mógł bowiem stanąć przed sądem i bronić swych praw, kobiety musiały czekać na wyrok w gynaeceach. Jedynym powodem dla którego sądy przychylały się do prośby żony o rozwód, było fizyczne znęcanie się męża nad żoną. Ale i wtedy najpierw nakazywano kobiecie by "przestała prowokować małżonka i była mu uległą i posłuszną ...", dopiero za drugim, lub nawet trzecim razem, przychylano się do jej prośby. Wówczas mężczyzna musiał zwrócić posag, jak żona wniosła do małżeństwa w dniu ślubu. Rozwód jednak był dla kobiety ostatecznością, bowiem nawet jeśli go uzyskała, traciła całkowicie prawo nie tylko do opieki, lecz także do widywania własnych dzieci. Dzieci pozostawały bowiem zawsze pod opieką ojca.

W starożytnym Rzymie nastąpiła już duża emancypacja kobiet, w porównaniu z Grecją, jednak i tak kobieta była całkowicie podległa mężczyźnie, najpierw ojcu, potem mężowi, na końcu zaś synowi lub synom. Rzymianie co prawda nie zamykali kobiet w gynaeceach, lecz nie mogły one też wiele uczynić bez zgody swych małżonków i musiały być im całkowicie posłuszne. Za nieposłuszeństwo mąż mógł karać swą żonę trzcinową rózgą lub małym batem. Oczywiście zarówno w antycznej Grecji jak i w starożytnym Rzymie im rodzina była majętniejsza, o wyższej pozycji społecznej - tym paradoksalnie pozycja kobiet była gorsza. Wśród najniższych i najbiedniejszych stanów społecznych, status kobiety i mężczyzny był praktycznie jednaki. Przykładem tego jest sławna Ksantypa, przed której krzykiem i zrządzeniami uciekał z domu jej małżonek - Sokrates.


STOSUNKI DAMSKO-MĘSKIE W STAROŻYTNYM RZYMIE NA PRZYKŁADZIE SERIALU "RZYM"





Były też i społeczeństwa, które prawie nie używały do prac siły niewolniczej. Do takich ludów należeli np.: Celtowie (Galowie), i Celtyberowie (oraz Słowianie). Jeśli jednak nie było w danym galijskim domu niewolników (tacy też się zdarzali, lecz były to bardzo nieliczne przypadki, a nawet wówczas nie byli traktowani gorzej od członków rodziny), ktoś musiał zająć się domem i obejściem - a nie czynili tego mężczyźni. Galowie poświęcali swój czas głównie na polowania na dziki, uczty, biesiady, narady polityczne w plemieniu, oraz niezwykle częste wyprawy wojenne przeciw sąsiednim plemionom. Kobiety musiały więc zajmować się domem, lecz choć galijski (celtycki), mężczyzna mógł posiadać tylko jedną legalną małżonkę, to jednak miał prawo utrzymywać tyle oficjalnych nałożnic ile tylko zdołał. Oczywiście na każdą kolejną nałożnicę męża musiała wydać zgodę jego małżonka, lecz kobiety raczej nie protestowały - posiadanie bowiem dużej liczby nałożnic było wyznacznikiem pozycji społecznej i bogactwa danej rodziny (wszystkich zainteresowanych zapraszam do zgłębienia tego zagadnienia na Wikipedii - co prawda mój temat, który napisałem już jakiś czas temu pt.: "Wojny galijskie", oraz "Wojna domowa Cezara z Pompejuszem", choć wybitnie niedopracowane i niedokończone, to jednak poświęciłem tym tematom sporo czasu i myślę że można znaleźć tam kilka ważnych i ciekawych informacji). Poza tym w przypadku braku siły niewolniczej, do pomocy w domu przydawały się oficjalnej małżonce wszystkie ręce (wszystkie nałożnice mieszkały pod jednym dachem wraz z małżonką "ich mężczyzny"). Był to więc też w jakiś sposób odpowiednik instytucji haremów.



CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz