Łączna liczba wyświetleń

piątek, 17 września 2021

"JESTEM KRÓLEM WASZYM PRAWDZIWYM, A NIE MALOWANYM..." - Cz. V

CZYLI, JAK TO W POLSCE

NARÓD WYBIERAŁ SWOICH KRÓLÓW?

 



 

KRÓL HENRICUS

Cz. I






 
 Nowy król Polski i wielki książę Litwy (Prus, Rusi, Inflant, Żmudzi etc. etc.) - Henryk d'Anjou, urodził się 19 września 1551 r. w Fontaineblau, jako syn króla francuskiego - Henryka II i jego małżonki, florenckiej księżniczki z rodu Medyceuszy - Katarzyny, córki Wawrzyńca II księcia Urbino, oraz synowicy papieża Klemensa VII. Poseł wenecki w Paryżu - Morosini, tak oto sportretował postać Henryka w tych właśnie, przełomowych dniach, gdy wybrany został królem odległego kraju, jakim dla Francuzów była wówczas Rzeczpospolita: "Henryk d'Anjou kończy teraz dwudziesty drugi rok życia. Przedstawia się bardzo dobrze, szlachetne, pełne gracji zachowanie się, ma najpiękniejsze ręce we Francji, wydawałby się nawet poważnym, gdyby zanadto afektacji nie szkodziło tej godności, którą mu dała natura; ale jego ubieranie się, ozdoby, w których się lubuje, nadają mu pozoru miękkości i prawie kobiecej delikatności. Oprócz wspaniałych strojów, podniesionych jeszcze drogimi kamieniami i perłami, stara się książę d'Anjou mieć wyrafinowanie zbytkowną bieliznę i włosy sztucznie uczesane. Zazwyczaj nosi podwójny naszyjnik z ambry, oprawionej w złoto, który wydaje jak najmilszy zapach. Co mu odbiera resztę powagi, to uszy przekute, jak u kobiety, a nie zadawala się jednym pierścieniem w każdym uchu, ale nosi ich aż po dwa z długimi wisiorkami z pereł i drogich kamieni". Poza tym Henryk miał nie rozstawać się ze swoimi pieskami lyońskimi (których utrzymanie kosztowało go rocznie ponad 100 000 talarów w złocie). Taki to obraz nowego monarchy dla Sarmatów rysował się z pism Morosiniego, co było zgodne z późniejszą naoczną obserwacją polskiego poselstwa, jakie przybyło do Paryża z oficjalnym powiadomieniem o wyborze Henryka na króla Polski i zaproszeniem go do jak najszybszego przybycia do nowego kraju, w którym teraz miał panować.

Zarówno król Francji - Karol IX, jak i królowa matka - Katarzyna Medycejska byli bardzo zadowoleni z wyboru i wyjazdu Henryka do Polski. Jeszcze tego samego dnia, w którym francuski poseł przyniósł im tę wiadomość do Paryża (17 czerwca 1573 r., chociaż listownie wieści o wyborze Henryka na króla Rzeczypospolitej dotarły na francuski dwór już na początku czerwca), król Karol IX zarządził wielkie uroczystości, połączone z wystrzałami armatnimi, biciem w kościelne dzwony i procesją dziękczynną do katedry Notre Dame. Nocą w całym mieście rozpalono ognie na ulicach, a rodzina królewska rozdawała mieszkańcom Paryża jałmużnę, chleb i wino. Paryż bawił się aż do świtu dnia następnego. Książę Henryk nie uczestniczył w tych zabawach, jako że w tym czasie przebywał w obozie pod La Rochelle, dowodząc (jedynie oficjalnie, realnie bowiem dowództwo sprawował królewski marszałek) oblężeniem tej hugenockiej twierdzy nad brzegiem Atlantyku. Powiadomiony listownie przez matkę i brata, 6 lipca 1573 r. zwinął oblężenie (zawierając układ z hugenotami z La Rochelle) i wraz z królem Nawarry - Henrykiem III (późniejszym królem Francji - Henrykiem IV, założycielem dynastii Burbonów), swym bratem, księciem d'Alençon - Franciszkiem Walezjuszem oraz księciem de Conde - Henrykiem I Burbonem, powrócił do Paryża, oczekując rychłego przybycia tam polskiej delegacji.




Delegacja taka wybrana została już 16 maja, a na czele tego poselstwa, stanął wytrawny dyplomata, biskup poznański - Adam Konarski. Wraz z nim w wyjeździe do Paryża uczestniczyli: wojewoda sieradzki - Olbracht Łaski (katolik), kasztelan gnieźnieński - Jan Tomicki (luteranin), kasztelan wojnicki - Jan Tęczyński (katolik, wcześniej kalwin), kasztelan międzyrzecki - Andrzej Górka (luteranin), kasztelan sanocki - Jan Herburt (katolik), kasztelan raciąski - Stanisław Kryski (katolik), starosta bełski - Jan Zamoyski (katolik, choć w młodości kalwin, zresztą do religii nie przywiązywał większej wagi), starosta kazimierski - Mikołaj Firlej (kalwin, choć wcześniej katolik), starosta odolanowski - Jan Zborowski (luteranin), poseł z poznańskiego - Mikołaj Tomicki (katolik), marszałek nadworny litewski - Mikołaj Krzysztof Radziwiłł (zwany "Sierotką", katolik, w młodości zaś kalwin) oraz kniaź i wojewodzic kijowski - Aleksander Proński (katolik). Łącznie więc było trzynastu posłów (z czego aż sześciu z Wielkopolski), ośmiu senatorów (pięciu z Wielkopolski) i pięciu przedstawicieli szlachty. Wszyscy posłowie byli doskonale przygotowani do pełnienia misji dyplomatycznych i wielokrotnie wykonywali takie misje na różnych dworach. Wszyscy posługiwali się łaciną, po francusku mówili - Zamoyski, Firlej i Proński, po niemiecku - Górka, Zborowski, Herburt i dwaj Tomiccy, po włosku - Zamoyski, Łaski, Konarski i Radziwiłł. W tym czasie dyplomacja carska, starała się porozumieć z dworem wiedeńskim, aby cesarz uniemożliwił polskim posłom przejazd do Francji, więc trochę to trwało, nim oficjalnie uzyskano zgodę cesarza - Maksymiliana II Habsburga, na przejazd przez kraje Rzeszy Niemieckiej (jeszcze wcześniej - w czerwcu - wyruszył Olbracht Łaski, który w przebraniu i w towarzystwie tylko dwóch ludzi, jechał przez Saksonię i Hesję). Pozostali posłowie zebrali się 1 lipca w Międzyrzeczu, skąd, mieli wyruszyć w drogę przez Saksonię (nie wszyscy jednak tam dotarli - Radziwiłł bowiem pojechał osobno, dla podkreślenia niezależności Litwy, zaś Tęczyński ruszył przez Śląsk - ale zatrzymano go w Nysie i zawrócono, jako że nie posiadał paszportu cesarskiego, uprawniającego do przejazdu przez tę prowincję. Natomiast Kryski (wraz z posłem francuskim - Lansac'em), postanowił płynąć morzem. Wynajął więc okręt kaperski w Gdańsku, ale niestety nie dotarł do celu, jako że po drodze został zatrzymany przez Duńczyków, którzy aresztowali posła polskiego i francuskiego, zaś marynarzy kaperskich... stracili, zarzucając im piractwo morskie. W ten sposób poselstwo zostało uszczuplone o dwóch posłów - katolików). Pozostała grupa (wraz z Montluc'em i jego poselstwem) wyruszyła z Międzyrzecza 6 lipca 1573 r.

Polski orszak był ogromny, liczył bowiem prawie 250 osób uczestniczących oficjalnie w podróży (do tego należy doliczyć co najmniej dwa razy tyle służby, która towarzyszyła swym panom). Tak więc poselstwo polskie (Francuzów była zaledwie garstka), liczące razem ok. 600 osób, 12 lipca dotarło do Lipska. Tutaj elektor Saksonii August Wettyn - tłumacząc się brakiem cesarskiej zgody na dalszy przejazd polskich posłów - zatrzymał ich w Lipsku i dopiero po intensywnych staraniach Herburta, poselstwo (19 lipca) ruszyło w dalszą drogę do Paryża. Gdy dotarli do Frankfurtu nad Menem, przybyło tam kilku francuskich hugenotów, którzy prosili o poszerzenie żądań, zawartych w Postulatum Polonicum, o możliwość praktykowania w całej Francji publicznego, a nie tylko prywatnego kultu, ograniczonego do wybranych protestanckich miejscowości. Poza tym chcieli oni ukarania winnych rzezi hugenotów w czasie Nocy św. Bartłomieja i zwrotu zagrabionych protestantom włości. Postanowiono odłożyć te tematy do czasu dotarcia do Francji. 4 sierpnia polskie poselstwo stanęło w Metzu, gdzie powitał ich sam książę Lotaryngii - Karol III, a kardynał de Lorraine urządził w swym pałacu wspaniałą wieczerzę. Do Paryża zajechali posłowie 19 sierpnia około 3 godziny po południu, a u bram miasta oczekiwali na nich książęta i dygnitarze francuscy, m.in. książę Henryk I Lotaryński (cichy pretendent do francuskiego tronu), książę de Guise le Balafre, Karol książę d'Aumale, Albert de Gondi, marszałek de Retz i wielu innych. Francuski historyk de Thou pozostawił z owego wjazdu polskiego poselstwa, następującą notatkę: "Wjechali posłowie w 50 karetach poczwórnych (...) Całe miasto wysypało się na ten widok; ni wiek, ni płeć, ni słabość zdrowia nie zatrzymały nikogo. Wszystkie okna, wszystkie dachy nawet, tak były ludem okryte, iż się obawiano, by się nie zapadły. Ulice tak były napchane, iż orszak postępował z trudnością. Z podziwem patrzyli Paryżanie na mężów okazałej postaci, ich szlachetne i nieco dumne spojrzenie, ich powaga, te długie i gęste brody, te sobolowe kołpaki, te miecze ozdobione drogimi kamieniami, buty ze srebrnymi podkówkami, te łuki, kołczany, wszystko dziwiło i zachwycało".




Orszak wjechał bramą św. Marcina, a po drodze napotykano na wciąż nowe łuki triumfalne, wystawiane specjalnie dla przybyłych gości, przez które ci wjeżdżali z powagą "majestatu senatu rzymskiego". Konie posłów błyszczały od złota, srebra i drogich kamieni, a przed każdym z powozów szła służba z dobranej młodzieży szlacheckiej w jedwabnych strojach. De Thou pisał dalej: "Nie było jednego pomiędzy nimi, który by płynnie po łacinie nie mówił, wielu tłumaczyło się po włosku i po niemiecku; niektórzy mówili językiem naszym tak czysto i pięknie, iż rzekłbyś, że się raczej na brzegach Sekwany, niż nad Wisłą lub Dnieprem urodzili; niemało to zawstydziło dworaków naszych, którzy nie tylko nic nie umieją, lecz nadto są nieprzyjaciółmi wszelkich umiejętności". Gościom wyznaczono gospody wokół klasztoru Augustianów i ulicy św. Marcina. Dopiero po wypoczęciu, 21 sierpnia posłowie polscy złożyli oficjalną wizytę na królewskim dworze (na spotkanie z królem Karolem IX płynęli Sekwaną łódkami do Luwru, a potem pokłonili się jego matce). Karol IX przyjął posłów, siedząc w otoczeniu swych książąt krwi, kardynałów i najznakomitszych dygnitarzy. Miało miejsce oficjalne powitanie i przemowy, wygłoszone przez biskupa Konarskiego oraz (w imieniu Karola IX) kanclerza de Birague. Potem posłowie powitali Katarzynę Medycejską, królową Elżbietę Habsburg (małżonkę króla Francji), oraz słynną z piękności Małgorzatę de Valois ("Margot" - której to ślub z królem Nawarry Henrykiem III, stał się powodem dokonania rzezi w Noc św. Bartłomieja). Olbracht Łaski stwierdził nawet, że po ujrzeniu takiej piękności, zazdrości owym Turkom, którzy wybrawszy się do Mekki, pragną wypalić sobie oczy, aby nic więcej już na świecie nie widzieć. Biskup Konarski porównał Małgorzatę do Minerwy i pochwalił jej gładkość wymowy, a inni posłowie również byli pod wielkim wrażeniem urody królowej Margot. 

22 sierpnia posłowie udali się do Pałacu d'Anjou, aby tym razem pokłonić się nowo wybranemu królowi Henrykowi, dokąd odbyli konny pochód w całej okazałości. Tutaj powstał spór, gdyż nowy król nie godził się z niektórymi warunkami, podpisanymi wcześniej przez Montluc'a, szczególnie tymi, dotyczącymi kwesti wolności i tolerancji religijnej. Zresztą sam biskup Konarski (zaufany człowiek arcybiskupa gnieźnieńskiego - Jakuba Uchańskiego) wyraził swoje obawy, przed przyjęciem zasad tolerancji religijnej. Wsparty był w tym, przez opata jędrzejowskiego - Stanisława Reszkę (wysłannika prymasa Uchańskiego), kardynałów francuskich oraz pisma od papieża Grzegorza XIII, który protestował przeciw zawarciu tolerancji z "heretykami". Podczas obrad, wybuchł spór u samych posłów, co wykorzystał Henryk, twierdząc, iż nie może zaakceptować warunków ugody, gdyż sami posłowie polscy nie są co do niej zgodni. Zażądał jedynie aby mu dano odpisy tych aktów, by się mógł nad nimi zastanowić. Wówczas głos zabrał Jan Zborowski, zwracając się do króla Henryka słowami: "Przysięgniesz, albo nie będziesz panował!" 24 sierpnia urządzono w Paryżu uroczyste obchody pierwszej rocznicy rzezi Nocy św. Bartłomieja, która to miała być dowodem siły katolicyzmu francuskiego. Wkrótce potem powstał kolejny spór, tym razem o dokument, zwany "Postulatum Polonicum", gwarantujący przyznanie francuskim hugenotom takiej samej wolności wyznania i wolności słowa, jaką cieszyli się protestanci polscy. Karol IX uznał jednak, że jest to niedopuszczalna ingerencja w wewnętrzne sprawy Francji i odrzucił przyjęcie tego dokumentu, na co Zborowski raz jeszcze zagroził unieważnieniem całej elekcji i utratą przez Henryka polskiego tronu. Karol IX dał wówczas jedynie ustną przysięgę, że w przyszłości podpisze postulaty wolności religijnej, ale nie padły wówczas żadne konkrety (realnie dokument opracowany przez Zborowskiego i Montluc'a, nie wszedł nigdy w życie, ale z pewnością dał on nieco wytchnienia hugenotom francuskim).

26 sierpnia (29 sierpnia dołączył do tych pertraktacji Karol IX) zajęto się sprawą Pacta Conventa - czyli spisanych podczas elekcji, osobistych zobowiązań nowego króla. Tutaj posłowie poszli na pewne ustępstwa i uzgodniono że Henryk nie będzie musiał owych 450 000 złotych wpłacać do skarbu publicznego, a jedynie do swego osobistego i spłaci tylko te długi zmarłego Zygmunta Augusta Jagiellona, które były zaciągnięte na potrzeby Rzeczypospolitej (a nie jego prywatne, czyli zaledwie 84 000 z 431 000 złotych). Obiecano także zwiększyć liczbę Francuzów, którzy mieli być obecni na polskim dworze i zbytnio nie forsowano małżeństwa Henryka ze starszą od niego o prawie trzydzieści lat - Anną Jagiellonką. Pod wpływem rodu Gwizjuszy (którzy chcieli zatrzymać Henryka we Francji i prowadzić ostrą politykę wobec hugenotów, dlatego też nalegali na zajęcie zdecydowanego stanowiska wobec żądań polskich posłów) Francuzi zaproponowali odłożenie zatwierdzenia Artykułów Henrykowskich (czyli aktów prawnych, stanowiących prawa kardynalne w Rzeczpospolitej, m.in.: zasady wolności szlacheckiej, przywilejów obywateli wobec króla i ustroju politycznego) oraz Konfederacji Warszawskiej (potwierdzającej zasadę wolności religijnej) do czasu zwołania w Polsce sejmu koronacyjnego. Tutaj jednak posłowie polscy nie poszli na żadne ustępstwa i zapowiedzieli otwarcie, że jeśli Henryk nie przysięgnie na "odwieczne prawa Rzeczypospolitej", to nie otrzyma korony, a oni nie wręczą mu dekretu elekcyjnego. Wówczas wzburzony Henryk ozwał się do posłów stanowczym i ostrym tonem, twierdząc że artykuły te, mają spętać mu ręce i uchybić godności królewskiej. Zdziwiona tak hardą przemową szlachta polska - ustami Mikołaja Tomickiego - odrzekła, że nie ścierpi, aby po raz kolejny król odzywał się do nich tym tonem, gdyż to oni są narodem, zaś król jest tylko wybrańcem, panującym w ich imieniu i z ich wyboru. Zażądano też natychmiastowego przyjęcia wszystkich artykułów przez Henryka i jednocześnie podpisania przez króla Karola IX Postulatum Polonicum.




W kolejnych dniach Henryk starał się ich ułagodzić podarkami i zapewnieniami o swej dobrej woli, a gdy ponownie zebrano się na rozmowy (1 września) biskup Konarski zabrał głos, mówiąc: "Prawa majestatu - to są u nas: dawać prawa narodowi, wypowiadać wojnę, wyprawiać poselstwa, składać sejmy, puszczać w obieg pieniądz, rozdawać dostojeństwa. Trzy pierwsze podziela z Tobą Rzeczpospolita, trzy ostatnie zależą zupełnie od Ciebie. Dochody Twe, które zwykliśmy nazywać dobrami królewskiego stołu, wynoszą około trzech milionów złotych. Cały ten dochód na dwór Twój obrócisz. Do Rzeczpospolitej należy opłacać wojsko, do ciebie zwyciężać, triumfować. Do szczodrobliwości masz fundusz, jakiego żadne królestwo, ani Francja nie posiada; masz bogate biskupstwa, opactwa, starostwa, przynoszące częstokroć po sto tysięcy złotych dochodu. Nie sądź, że będziesz nieszczęśliwym, nie będąc samowładnym; ciesz się owszem, że opisany prawami nie naprzykrzysz się nikomu, a więc samego tylko przywiązania od poddanych oczekiwać możesz, i - co samych prawie królów polskich jest chlubą - bezpiecznie będziesz mógł zasiąść na każdego łonie. Uważ nadto: urodzony w państwie dziedzicznym, byłbyś tu królem z urodzenia; u nas będziesz nim z wolnego wyboru tylu narodów. I któż o twej wielkości wątpić poważy się? któż podziwiać jej nie będzie!". Potem do głosu doszedł Zamoyski, który stwierdził, że w razi potrzeby u boku Henryka stanie ponad sto tysięcy dzielnego rycerstwa. Po tych mowach (i niepokojących informacjach, iż Habsburgowie już rozpoczęli energiczną akcję, mająca podważyć elekcję Henryka na polski tron) wobec groźby utraty korony, Henryk d'Anjou ostatecznie zgodził się zaprzysiąc wszystkie artykuły - 10 września 1573 r. - w katedrze Notre Dame. W towarzystwie swego brata, króla Francji, uklęknął Henryk (to samo uczynił Karol IX) przed wielkim ołtarzem katedry i powtarzał słowa przysięgi, wypowiadanej przez Jana Herburta. Po tej uroczystości, odbyły się festyny (trwające przez kolejne dni), które miały pokazać wspaniałość dworu francuskiego.

13 września, na uroczystym posiedzeniu Parlamentu Paryża (odbywającym się w wielkiej sali Luwru), polscy posłowie, już oficjalnie przekazali Henrykowi akt jego elekcji na króla Polski. Spisany na pergaminie, na którym było dwadzieścia sześć pieczęci, zamknięty w srebrnej, pozłacanej skrzyni, przywieziony był na białym koniu o przepięknej uprzęży. Tego dnia król Karol IX powitał swego brata, jako króla Polski i podpisał przymierze polsko-francuskie (ułożone wcześniej na sejmie elekcyjnym w Warszawie). 14 września Henryk oficjalnie wjechał do Paryża (już jako król Rzeczpospolitej) przez bramę św. Antoniego. Jego brat na "powitanie" urządził wspaniałe widowisko na Sekwanie, połączone z występami skoczków oraz tańcem szesnastu przepięknych panien (osobiście wybierała je królowa Katarzyna Medycejska), ubranych w biel i czerwień (wyobrażających wszystkie prowincje Francji). Złożyły one podarki królowi Henrykowi, a jedna z nich dziękowała mu, że ją bronił przed "nieprzyjaciółmi chrześcijaństwa" i życzyła mu "szczęśliwego panowania". Wieczorem odbyło się przedstawienie teatralne w wielkim pawilonie w ogrodzie w Tuilleriach, który zorganizowała królowa matka Katarzyna Medycejska. Zabawę zakończyła uroczysta wieczerza, na której nie zabrakło wielu łakoci. Na cześć tej ambasady polskiej, sporządzono w Brukseli dwa arrasy przedstawiające owe uroczystości.




Król Henryk opuścił Paryż z końcem września, ale wyjechał tylko do Reims. Dzień koronacji w Krakowie, wyznaczony był na 1 października 1573 r., co okazało się nie do wykonania. Dopiero 12 listopada opuścił Henryk Walezy Reims i udał się w drogę do swego nowego królestwa. Matka i brat odprowadzili go do granic Lotaryngii i pożegnali się z nim w Blamont - 2 grudnia. Nim jednak Henryk dotarł do Polski w czasie swej podróży, przejeżdżając przez Niemcy, o mało co nie stracił też życia - ale o tym opowiem już w kolejnej części. 


  
"RZECZPOSPOLITA TO NIE KRÓL, 
RZECZPOSPOLITA TO MY"

JAN ZAMOYSKI
(TRYBUN LUDOWY SZLACHTY)





CDN.
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz