CZYLI O TYM
JAK TO ANGLICY Z POLSKI
NAPOLEONA PORYWALI
NAPOLEON W BITWIE POD FRYDLANDEM 1807 r.
"TO POMYŁKA,
MOJE SZLACHECTWO BIERZE SIĘ OD MARENGO"
Odpowiedź Napoleona na słowa cesarza Austrii Franciszka II
Habsburga, który w 1812r. chcąc przypochlebić się Napoleonowi,
stwierdził iż ród Bonaparte, wywodzi się od starej, szlachetnej dynastii,
panującej niegdyś w Treviso (W bitwie pod Marengo w 1800 roku, Napoleon
definitywnie rozgromił austriacką armię opanowując całe Włochy)
2 października 1806 r. o pierwszej w nocy, Cesarz przybywa na krótko do Frankfurtu, gdzie spożywa kolację w towarzystwie prymasa miasta. Po kolacji wyrusza w dalszą drogę, kieruje się w stronę Würzburga. Gdy przybywa do miasta, jest już późne popołudnie. Na spotkanie wychodzi mu król Wirtembergii Fryderyk I, który w towarzystwie innych niemieckich książąt z południowych krajów Rzeszy, przebywa w mieście. Napoleon podchodzi do niego i bierze go pod ramię, ma z nim kilka spraw do omówienia, z których najważniejszą jest zaplanowany ślub jego brata Hieronima, z córką króla Fryderyka - Katarzyną Wirtemberską. Oświadcza także królowi, iż Hieronim jest jednym z kandydatów do tronu Francji, w przypadku Jego bezdzietnej śmierci, a co za tym idzie, Katarzyna stałaby się cesarzową. Sprawa jest praktycznie "załatwiona", pozostają więc inne tematy.
Król Fryderyk, mówi Cesarzowi o naciskach, jakie niedawno wywierał na niego Karol Wilhelm, książę Brunszwicki i jednocześnie głównodowodzący armii pruskiej. W przesłanym liście, groził, że jeśli Wirtembergia nie porzuci profrancuskiej polityki, to nad Stuttgartem załopoczą pruskie, czarne orły. "Jestem pańskim protektorem. Wszystkie nasze armie są w marszu (...) mam nadzieję uporać się z tym wszystkim" - odpowiada Cesarz. Król następnie zabiera Napoleona do dawnego pałacu biskupiego, obecnie pełniącego rolę rezydencji książęcej. Oprowadza go po komnatach i pokazuje galerie obrazów zdobiące ściany owego pałacu. Wreszcie po rozmowie z obecnym tam arcyksięciem Ferdynandem, bratem cesarza Austrii - Franciszka II Habsburga, udaje się na spoczynek, do przygotowanego dla Niego pokoju.
3 października, król Fryderyk, zaprosił Cesarza na zwiedzanie katedry würzburskiej. Wówczas to ma miejsce nieprzyjemny incydent. Podczas galopu w kierunku katedry, Napoleon otoczony przez szpaler adiutantów swej gwardii, nawet nie zauważył jak Jego koń...potrącił kobietę. Była to miejska sprzedawczyni kwiatów. Kobieta upadła i lekko się poobijała. Napoleon zatrzymał się, zsiadł z konia, podbiegł do niej i podniósł ją z ziemi. Ponieważ nie zna niemieckiego, prosi by przetłumaczyć Jego słowa. Wyraża żal z powodu owego wypadku i ofiarowuje kobiecie sakiewkę z pieniędzmi, prosząc by je przyjęła w ramach zadośćuczynienia. Wieczorem pisze list do Józefiny (która notabene wysłała swój, żaląc się na rozłąkę i wyrażając nadzieję że wojna nie potrwa długo), gdzie wspomina o tym incydencie, słowami, które zdają się być jedynie pobożnymi marzeniami: "Gdybyż na świecie nie było przemocy (...) byłoby najlepiej".
Kolejne dni upływają podobnie, na zwiedzaniu miasta i rozmowach z politykami i wojskowymi. Dopracowaniem planów ostatecznej strategii i przygotowywaniem się do wojny. Würzburg opuszcza dopiero 6 października (o godzinie trzeciej w nocy) i jeszcze tego samego dnia po południu wjeżdża do Bambergu (gdzie wyznaczył koncentrację swej armii). Wchodzi do lokalnego pałacu, gdzie już od kilkunastu dni swą kwaterę główną ma jeden z Jego generałów - Armand de Caulaincourt, książę Vicence. To właśnie tutaj, dnia 7 października, dociera do Niego pruskie ultimatum. Prusacy wysłali je 1 października, Cesarz otrzymał je 7 października, zaś termin wygaśnięcia ultimatum (i co za tym idzie - wypowiedzenia wojny), mijał...8 października.
Sytuacja była więc jasna - wojna rozpocznie się w przeciągu kilku następnych godzin, choć Napoleon postanawia wykonać jeszcze jeden krok, prowadzący ku pokojowi. Pisze list do króla Fryderyka Wilhelma III, prosząc go by się opamiętał: "Niewzruszenie trwam przy naszym sojuszu (...) Jeśli jednak W. K. M. da mi odpowiedzią swą do poznania, że odrzuca ten sojusz i zawierza tylko potędze swej broni , wtedy byłbym oczywiście zmuszony przyjąć wojnę (...) Ponieważ uważam tę wojnę za okrucieństwo, zaproponuję również i wtedy pokój". List ów nie miał szans dotrzeć przed upływem ultimatum, ale Napoleon zaznaczał w nim, że nawet jeśli wojna wybuchnie...to może zakończyć się bez rozlewu krwi, przy obustronnej zgodzie i pojednaniu, na który On jest gotów. Prywatnie jednak stwierdza: "Wojna jest pewna - Fryderyk oszalał".
Nim przejdę do dalszych opisów działań wojennych Cesarza (jak również "zrealizowanych" przez Brytyjczyków, planów Jego uprowadzenia), słów kilka należy poświęcić pytaniu, dlaczego właściwie Prusy przystąpiły do tej wojny. Albo inaczej, dlaczego przystąpiły do wojny w 1806 r. praktycznie osamotnione (nie licząc mglistych zapewnień płynących z Londynu i Petersburga), a nie weszły do koalicji antynapoleońskiej (austriacko-rosyjskiej), rok wcześniej w 1805? Prusy w ogóle wycofały się z wojen z Francją (wówczas jeszcze republikańską), w kwietniu 1795r. ogłaszając neutralność w kolejnych konfliktach i...czerpiąc zyski na sprzedaży zboża do wszystkich stron konfliktu. Fryderyk Wilhelm i dwór pruski dążyli do stworzenia silnego bloku północnych państw niemieckich, całkowicie uzależnionych od Berlina. Dla tego też celu, poszukiwali sprzymierzeńców w Europie.
Car Aleksander I stanowczo sprzeciwił się takim planom, choć by pozyskać Prusy, zaproponował im w 1803 r. aneksję Hanoweru, który to od marca tego roku, znajdował się pod...francuską okupacją. Jego celem było zmuszenie Prus do przyłączenia się do antyfrancuskiej koalicji. Car zapewniał o swej pomocy, w przypadku wojny, co jednak nie przekonało Berlina by uderzyć na Francję. W pruskich kołach dworskich, zbliżająca się wojna francusko-austriacka (1805r.), została przyjęta z aprobatą i zadowoleniem. Berlin nie znosił Wiednia, i liczył że Francja ponownie pobije Austriaków. Car Aleksander, widząc iż Prusy nadal nie zamierzają wejść do wojny przeciwko Francji (a nawet jej kibicują w pokonaniu Austriaków), we wrześniu 1805 r. zagroził Prusom wojną, jeśli ci odmówią przepuszczenia rosyjskiej armii, spieszącej na pomoc Austrii. Fryderyk Wilhelm ugiął się pod carskim ultimatum i przepuścił rosyjskie wojska przez swoje terytorium (wcześniej podobnie przepuścił przez pruskie posiadłości w Rzeszy wojska francuskie).
Potem jednak, po wizycie cara w Berlinie, podpisano w Poczdamie 3 listopada, wspólną konwencję wojskową, w której Rosja zagwarantowała Prusom pomoc militarną w przypadku, gdyby te zdecydowały się na wojnę z Francją. Berlin przyjął jednak z nieskrywaną radością grudniową klęskę połączonej armii rosyjsko-austriackiej pod Austerlitz (5 grudnia 1805 r.). Za swą neutralność w tym konflikcie, spodziewały się Prusy swoistej "nagrody", od zwycięskiego Napoleona, w postaci Hanoweru. Cesarz nie powiedział "nie", ale swą decyzję odwlekał. Jednocześnie w początkach 1806r. utworzył Związek Reński pod swym protektoratem. To już jawnie godziło w interesy Prus w Niemczech i Napoleon zdawał sobie z tego sprawę. Zaproponował więc Berlinowi swoistą przeciwwagę, czyli utworzenie "konfederacji germańskiej" w Rzeszy, pod przewodem Prus, z państw nie należących do Związku Reńskiego.
Car po Austerlitz stracił zapał do dalszej wojny i pragnął podpisać z Francją pokój. Wówczas do działania włączyła się dyplomacja brytyjska, która nie chciała by w Europie zapanował pokój (godziło to w angielskie interesy, poza tym do białej gorączki doprowadzała ich myśl że wszystkie linki na kontynencie trzyma w swych dłoniach Cesarz Francuzów, zaś Anglia została sprowadzona do roli "prowincjonalnego kibica"). Londyn przekonał więc dwór rosyjski, że pokój z Francją nie leży w interesie Rosji. Po śmierci Williama Pitta (23 stycznia 1806r.), najzagorzalszego orędownika wojny z Napoleonem (którego notabene do grobu doprowadziła wieść o totalnej klęsce koalicji pod Austerlitz, i który umierając polecił ściągnąć wielką mapę Europy, wiszącą w gabinecie premiera Wlk. Brytanii, mówiąc: "Zwińcie tę mapę, nie będzie nam potrzebna przez najbliższe dziesięć lat. Moja ojczyzna. W jakim stanie zostawiam moją ojczyznę").
Nowy rząd stworzyli wigowie pod przewodem lorda Williama Grenville'a. On też zainicjował rozmowy pokojowe z Francją. Największym zwolennikiem zawarcia pokoju z Napoleonem, był minister spraw zagranicznych Zjednoczonego Królestwa lord Karol Jakub Fox. Fox już w lutym 1806 r. wysłał do Paryża depeszę, w której stwierdzał iż dowiedziawszy się o próbie zamachu, na Cesarza Francuzów, nakazał natychmiast aresztować niedoszłego zamachowca. Napoleon odpisuje: "Proszę przyjąć moje najszczersze podziękowania (...) Wojna między naszymi narodami jest sporem niepotrzebnym ludzkości". Ów okres pokoju, nie trwał jednak długo, gdyż już w maju Anglicy zablokowali wszystkie francuskie porty od Łaby do Brestu, zaś 13 września Fox umiera. O pokoju nie ma więc co nawet marzyć i Wlk. Brytania ponownie wchodzi na ścieżkę wojenną.
Jednak przez ten krótki okres "poprawnych" stosunków Londynu i Paryża (luty-maj 1806r.), Napoleon zdążył zaproponować Brytyjczykom zwrócenie im Hanoweru (których władcy panowali też na tronie Albionu). Teraz przebiegły John Bull (symbol Wlk. Brytanii - duży, opasły mężczyzna, z fajką w ustach, meloniku na głowie i z krawatem lub muchą u szyi. Coś na wzór amerykańskiego Wuja Sama), w całej okazałości ukazuje swą dwulicowość. By przekonać Berlin do przyłączenia się do wojny z Napoleonem, wyjawia mu francuskie plany przekazania Anglii Hanoweru. Król pruski jest wściekły, uważa że Napoleon chciał go oszukać (przyszłość Hanoweru nie była pewna, zaś Cesarz niczego Prusakom nie obiecywał). Król, a za nim cały dwór i Prusy (antyfrancuskie wystąpienia i ekscesy w Berlinie), uznali że Prusy popełniły błąd, nie przyłączając się do koalicji antynapoleońskiej w 1805 r. Teraz zapragniono wojny.
Teraz 7 października Napoleon czyta treść pruskiego ultimatum i...nie wierzy własnym oczom. Król Fryderyk Wilhelm żąda by do 8 października Francuzi wycofali się za Ren, żąda także zgody Napoleona, na utworzenie konfederacji państw północnoniemieckich pod hegemonią Berlina. Nic dziwnego że Cesarz odpowiada "Fryderyk oszalał". I dodaje: "Współczuję Wilhelmowi. On jest ofiarą królowej noszącej się jak amazonka, noszącej mundur swego pułku dragonów i piszącej dwadzieścia pięć listów dziennie, by ze wszystkich stron wywołać pożogę. Ten król nie wie jakie bzdury każe mu się wypisywać (...) On sobie nie zdaje sprawy."
WOJNA SIĘ ROZPOCZYNA!
"BREDNIE, MÓJ DOM ZACZYNA SIĘ
ODE MNIE"
Słowa Cesarza Napoleona na wynurzenia francuskich genealogów
wywodzących początki Jego rodu od...Juliusza Cezara, greckich Komnenów
czy...człowieka w żelaznej masce, który zmarł w Bastylii za czasów
Ludwika XIV
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz