Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 28 kwietnia 2015

AMERYKO WON!

Nie wiem jakich określeń mam użyć i co napisać, gdyż brak w słowniku ludzi kulturalnych słów, jakimi można by określić dyrektora FBI - Jamesa Comeya. Powiem więc krótko:

 

CZUJĘ ODRAZĘ! 


Nie tyle odrazę do niego, jako konkretnego człowieka, gdyż nie interesuje mnie czy zrobił to z czystej głupoty, czy też w grę wchodziła amerykańska kampania wyborcza - nie interesuje mnie to i szczerze powiedziawszy mam to głęboko w d..., jakimi pobudkami kierował się ten pajac i co go motywowało.


Czuję wstręt do amerykańskich polityków, do dziennikarzy, do debilnego amerykańskiego społeczeństwa, które ledwie potrafi liczyć do 100 (nie mówiąc już o wykonywaniu poważniejszych zadań logicznych czy matematycznych), a które siebie uważa za "pępek świata". 

Czuję wstręt do Amerykanów, którzy podobnie jak ten irlandzki pół-debil - Comey, oskarżają Polskę o współsprawstwo w zagładzie Żydów podczas II Wojny Światowej. 


Dlaczego wstręt? 


Gdyż jest to uczucie, które najdobitniej ukazuje relacje pomiędzy społeczeństwem amerykańskim a polskim. 


Wstręt jest tym większy, iż próba wytłumaczenia Amerykaninowi że jest głupkiem - wydaje mi się daremna, gdyż trudno polemizować z troglodytą i tłumaczyć mu że jest jeszcze nierozwinięty intelektualnie.


Nie ma wiec sensu opisywać że Polacy (jako jedyny naród na świecie), zapisał 


NAJPIĘKNIEJSZĄ KARTĘ W DZIEJACH LUDZKOŚCI W CZASIE II WOJNY ŚWIATOWEJ.


Żaden inny naród - ani Francuzi, ani Anglicy, ani Holendrzy, ani Rosjanie, ani wreszcie Amerykanie nie wykazali się taką moralną godnością i osobistą odwagą w walce o uratowanie życia swym żydowskim współobywatelom - co...


NARÓD POLSKI. 


I piszę to jako osoba, w której żyłach płynie niemiecka krew. Mój pradziad był synem pruskiego oficera z Królewca, poddanego cesarza Wilhelma II. Mój pradziad - oficer Wojska Polskiego, hallerczyk (należał do Związku Hallerczyków RP), uczestnik Wielkiej Wojny Polsko-Bolszewickiej 1920 r., uczestnik Wojny Obronnej 1939 r., w 1940 r. trafił do niemieckiego obozu pracy, za odmowę "powrotu do macierzy", czyli podpisania volkslisty i wstąpienia do Wehrmachtu. Niemcy do obozu zabrali też mojego 15-letniego wówczas dziadka. 

Tam, na własne oczy dziadek widział scenę, gdy niemiecki (nie nazistowski - tylko NIEMIECKI), oficer kazał do siebie podejść jakiemuś wychudzonemu żydowskiemu chłopakowi z obozu. Następnie wziął do ręki łopatę i jej kantem uderzył go w głowę, przepoławiając ją na dwie części. Ot - tak, dla kaprysu - dla wielkich Niemiec. 

Moja rodzina nie ratowała Żydów (sama też potrzebowała pomocy), ale w okolicy z której się wywodzę, osobiście znam aż trzy rodziny, w których podczas wojny i okupacji niemieckiej - ukrywano Żydów. TRZY RODZINY ZNAM OSOBIŚCIE - a ile było tych nieznanych? Ilu było takich, którzy zginęli razem z Żydami po odkryciu przez Niemców miejsc ich ukrycia, jak na przykład rodzina Ulmów, jedna z wielu takich rodzin w Polsce? 

Któż wie że warszawskie ZOO, było także miejscem gdzie Polacy ukrywali Żydów. Zresztą mówienie o "Żydach", jest też pewnym nieporozumieniem. To Niemcy chcieli nas podzielić, to oni darzyli do tego by Polak wykazał swą niechęć do Żydów, a Żyd do Polaków - to się nie udało."Żydzi" to przecież byli obywatele polscy. 

Nawet często przeze mnie krytykowana "endecja" (Narodowa Demokracja), która przed wojną nawoływała do bojkotu żydowskich towarów i promocji polskich produktów - podczas wojny i okupacji, bardzo wielu jej członków poświęciło życie w obronie żydowskich współbraci. A Kościół Katolicki? Le dzieci żydowskich zostało uratowanych przez księży i siostry zakonne? To w Polsce powstała "Żegota" (Rada Pomocy Żydom), założona w 1942 r. przez Zofię Kossak-Szczucką i działająca przez cały okres wojny. Żaden inny kraj świata nie może nawet w połowie równać się Polakom.








No ale komu to tłumaczyć? Głupcom z Ameryki, którzy kręcą łzawe filmiki o bohaterach z Pearl Harbor, lecz już nie o tym, że jako jedyny naród świata zrzucili na drugi kraj atomówkę. 

Kto mordował Indian przez dziesięciolecia, upokarzał i zmuszał do osiedlenia się w rezerwatach? Czy to nie Amerykanie nie wpuścili do siebie statku z żydowskimi uciekinierami z III Rzeszy, którzy w 1939 r. z nadzieją na ratunek, błagali prezydenta USA oraz panią prezydentową, by zezwolili im opuścić okręt i pozwolić schronić się w Stanach Zjednoczonych. Odmówiono im - ci ludzie wrócili więc do Europy a większość z nich zginęła w czasie II Wojny Światowej. Nie pomogli im nie tylko Amerykanie, ale także amerykańscy Żydzi, którzy nie chcieli u siebie kolejnych "darmozjadów" - jak ich określały wpływowe kręgi żydowsko-amerykańskiej finansjery


NO CÓŻ


SZKODA JUŻ SŁÓW NA TYCH PÓŁGŁÓWKÓW




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz