Łączna liczba wyświetleń

środa, 15 kwietnia 2015

PERPERNA - Cz. II

DOM - cz. I





Pierwsze promienie wschodzącego słońca oświetliły kamienną posadzkę mego tarasu, niemrawo acz coraz śmielej wkraczając do środka pokoju. Nie spałem już od kilku godzin. Nie mogłem usnąć. To pewnie powietrze tego przeklętego miasta tak na mnie wpływa, a może to po prostu ta wszechogarniająca zewsząd nuda? Cokolwiek to było, nie pozwalało mi zmrużyć oczu. Wyszedłem na oświetlony słonecznym blaskiem taras mego domu. Mój dom! - jak dawno już nie wypowiadałem tych słów. Lekki powiew wiatru musnął moje nagie ciało.
 
Jestem tu dopiero od tygodnia, a już czuję jakbym gnuśniał. Oto i Rzym, miasto które z równą lubością okazuje ci swe wdzięki i obdarza łaskami, po to by potem wypluć cię i zmieszać z błotem, niczym niepotrzebny kawałek śmiecia, ot cały pieprzony Rzym. Zastanawiam się po co Mucjanus mnie tu ściągnął? Po odsunięciu Arriusza i Antoniusza, bez wątpienia potrzebuje nowych wiernych sobie ludzi, by obsadzić nimi opróżnione po witelianach stanowiska. Mucjanus to człowiek honoru, jeden z nielicznych w tych parszywych czasach oddany mąż Rzeczypospolitej. Poznałem go jeszcze w Syrii, gdzie...

Te moje przemyślenia przerwało nagłe pojawienie się w drzwiach młodej dziewczyny, niosącej w dłoniach dzban pełen wody. Dziewczyna nieśmiałym krokiem weszła do pokoju, po czym gdy ujrzała mnie na tarasie, cofnęła się i nieśmiało pochyliła głowę.
 
- Wybacz Panie, nie wiedziałam że wstałeś.
 
- Argea, nareszcie! - odebrałem dzban z wodą od kobiety po czym przechyliłem go i zaspokoiłem pragnienie. - Woda wyśmienita, choć wolałbym spijać ją bezpośrednio z twych piersi.

Rumieniec który pojawił się na twarzy dziewczyny, zdradził lekki objaw zażenowania. Odstawiłem dzban i podszedłem do niej obejmując ją wpół i całując prosto w usta.
 
- Aach, zapomniałem już jak smakujesz moja maleńka.
 
Jej usta smakowały niczym świeże polne wiśnie, jej skóra była aksamitna i bardzo delikatna, dotknąłem jej włosów, wolnym ruchem odgarniając kosmyk znad jej ucha. Następnie ręka moja powędrowała ku szyi. Dotknąłem jej ramion, a następnie delikatnym, acz stanowczym ruchem objąłem w dłonie jej piersi. Wyczułem dreszcz lekkiego podniecenia, który przeszedł po jej ciele.
 
- Zamknij oczy - rozkazałem - nie wolno ci ich otworzyć póki nie zezwolę. Jeśli złamiesz moje polecenie, zostaniesz ukarana. Rozumiesz co do ciebie mówię!?
 
-Tak, rozumiem Panie - odparła Argea.

Moja ręka dotknęła teraz jej oczu, sunąc palcami wzdłuż twarzy ponownie dotarłem do jej ust. Czując moje palce, rozchyliła je delikatnie. Drugą dłonią głaskałem jej ramiona. Była piękna, miała na oko jakieś dwadzieścia kilka lat, choć nie wiadomo dokładnie ile. Jej kruczoczarne włosy, opadały na ramiona. Ubrana była w błękitno-białą, półprzezroczystą, zwiewną tunikę, która ledwo okrywała jej piersi oraz uda.

Wsunąłem dłoń w jej włosy i mocno chwyciłem. Lekko jęknęła. Wciąż trzymając ją za włosy, odchyliłem jej głowę do tyłu, po czym przywarłem ustami do jej szyi.
 
- Pięknie pachniesz moja maleńka, czy to migdały?
 
- Tak Panie i lawenda - odpowiedziała cichym głosem dziewczyna.
 
Z początku delikatnie, potem coraz bardziej żywiołowo zacząłem całować jej szyję, uszy i oczy. Wciąż trzymając ją za włosy przyciągnąłem jej głowę ku sobie i ponownie ucałowałem jej usta.
 
- Jesteś taka słodka że nie sposób oderwać od ciebie ust, brakowało mi ciebie tam w Syrii.
 
- Ja też tęskniłam Panie.
 
- Wiem, wiem moja maleńka, ale przynieś teraz wina.
 
Zwolniłem uścisk, którym przyciągałem ja do siebie i pozwoliłem jej oddalić się w kierunku kuchni.
 
- Wezwij też Saurusa, niech przyniesie moje ubranie...



 CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz