ROCZNICA PIERWSZEGO TRANSPORTU I
PIERWSZEJ UCIECZKI Z NIEMIECKIEGO
OBOZU ZAGŁADY W
AUSCHWITZ-BIRKENAU
W dniu wczorajszym minęła 79 rocznica pierwszego transportu do niemieckiego-nazistowskiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz - pierwszy transport - SAMI POLACY! To, że obóz zagłady w Auschwitz-Birkenau został zaprojektowany przez Niemców do masowej eksterminacji narodu polskiego, dziś nie jest jeszcze powszechnie wiadomym faktem (szczególnie na Zachodzie, w samych Niemczech czy USA, o Izraelu nawet nie wspominając). Postuluje bowiem (powielany w szkołach, gdzie wiele się mówi na temat Holokaustu samych Żydów) przekonanie, że w obozach koncentracyjnych, a szczególnie w Auschwitz ginęli tylko Żydzi (dokłada się jeszcze oczywiście homoseksualistów, Cyganów i jeńców sowieckich - choć o tych ostatnich też już raczej się nie pamięta), natomiast nikt nie mówi o pierwszej nacji, dla której cały ten obóz w ogóle został zbudowany - o POLAKACH! Tak, to Polacy było zarówno pierwszym, jaki i (do 1942 r.) najliczniejszym narodem, jaki był masowo uśmiercany w tym niemieckim obozie zagłady (zresztą tak na dobrą sprawę to i tak Polacy byli najliczniej mordowaną tam nacją do końca Wojny, jako że przecież Żydzi którzy tam zginęli, w ogromnej wiekszości nie tylko pochodzili z Polski, ale byli jej obywatelami - czyli byli Polakami. W Auschwitz nie ginęli więc Żydzi obywatele Izraela - bo takiego państwa wówczas jeszcze nie było - ale albo Żydzi - obywatele polscy, albo po prostu Polacy. Dopiero w dalszej kolejności byli to jeńcy sowieccy, Żydzi pochodzący z innych europejskich krajów zajętych przez niemiecki Wehrmacht, Cyganie, homoseksualiści, a także (nieliczni co prawda) niemieccy przeciwnicy narodowego socjalizmu). Tak więc wygląda stopień zagłady ludności zarówno w samym Auschwitz, jak i w czasie całej II Wojny Światowej: na pierwszym miejscu Żydzi - obywatele polscy, następnie Polacy, potem długo, długo nic - potem jeńcy sowieccy, Żydzi z innych krajów a następnie cała wyżej wymieniona reszta ludności.
Swoją drogą ciekawe czy dzień 14 czerwca - czyli dzień pierwszego transportu do obozu w Auschwitz, jest również wymieniany na lekcjach historii na temat II Wojny Światowej i Holokaustu? Mogę się założyć że nie, gdyż po pierwsze byli to sami Polacy (728 osób z Tarnowa), po drugie obóz w Auschwitz aż do 1942 r. był zdominowany przez więźniów - Polaków, po trzecie Holokaust dotyczy Żydów i tylko Żydów (tak przynajmniej to wygląda w oficjalnym przekazie), a jak wiadomo nikt nie lubi konkurencji nawet (a może przede wszystkim) w ilości doznanych cierpień i pomordowanej ludności. Pod tym względem jednak nikt nie może się z nami równać. Byliśmy bowiem notorycznie mordowani zarówno przez samych Niemców jak i przez Rosjan (Sowietów), a także Ukraińców, Litwinów, nawet Czechów, o stratach materialnych nawet nie wspomnę (bo już wielokrotnie je opisywałem), ale dodać muszę, że kwota ponad 700 000 000 000 (miliardów) dolarów, jakie Niemcy powinny zapłacić Polsce za II Wojnę Światową (Grecja żąda ponad 200 000 000 000 dolarów) jest śmiesznie niska. Realnie kwota ta nie powinna być mniejsza niż 1 000 000 000 000 (bilion) dolarów, a i to nie zadośćuczyniłoby nawet połowie zbrodni i zniszczeń, jakie oni tutaj popełniali. Oczywiście uzyskanie takich odszkodowań na razie jest mało prawdopodobne, ale... różnie już bywało w historii, oj różnie - myśmy nawet już kiedyś z Mongolią graniczyli... i pod Legnicą 😊. Wszystko jest więc możliwe - tylko trzeba być konsekwentnym i oczywiście przedstawić stronie niemieckiej pełny rachunek naszych strat, żeby dokładnie wiedzieli za co płacą - w ogólności - za GŁUPOTĘ swoich przodków!
WARSZAWA PO PAŹDZIERNIKU 1944
W szkołach nie uczy się zresztą nie tylko o pierwszym (i kolejnych, także złożonych głównie z Polaków, bowiem w kolejnych transportach byli już nieliczni Żydzi), transporcie do Auschwitz, ale również nic nie mówi się o pierwszej udanej ucieczce z tego niemieckiego obozu śmierci, dokonanej też 79 lat temu (niedługo będzie rocznica) - 6 lipca 1940 r. i również oczywiście przez Polaka - Tadeusza Wiejowskiego. Ten, urodzony w maju 1914 r. w Kołaczycach na Podkarpaciu - szewc, został w sierpniu 1939 r. (tak jak większość innych mężczyzn) zmobilizowany i wziął udział ze swoją jednostką w walkach o Małopolskę (Armia Kraków). Po sowieckim uderzeniu z 17 września 1939 r. i klęsce Wojny Obronnej, udało mu się uniknąć niemieckiej niewoli i wrócić do domu - do Kołaczyc. Już jesienią 1939 r. zawiązał lokalne struktury konspiracyjne. Gestapo aresztowało go z końcem kwietnia 1940 r. i trafił na początek do więzienia w Tarnowie. Wiejowski całą nadzieję pokładał we Francji, gdyż wówczas została ona zaatakowana przez Wehrmacht, jednak 14 czerwca, gdy pierwszy transport więźniów do Auschwitz (wysłany z Tarnowa 13 czerwca) dotarł do obozu, tego właśnie dnia skapitulował Paryż a niemieckie jednostki wkroczyły do stolicy Francji. Wkrótce potem cała Francja podpisała akt kapitulacji (22 czerwca 1940 r.). Wiejowski kompletnie się wtedy załamał, stracił bowiem wiarę że ta wojna może się skończyć niemiecką klęską. 14 czerwca, w pierwszym apelu obozowym, on i inni więżniowie usłyszeli z ust zastępcy komendanta obozu - Karla Fritzscha, takie oto słowa: "Nie przybyliście tutaj do sanatorium, lecz do niemieckiego obozu koncentracyjnego. Jeśli w transporcie są Żydzi, to mają prawo żyć nie dłużej niż dwa tygodnie, księża miesiąc, pozostali trzy miesiące". Żydów nie było, ale znalazło się kilku księży katolickich.
TADEUSZ WIEJOWSKI
Następnie wytatuowano Wiejowskiemu na przedramieniu numer 220 i od tej chwili to było jego obozowe imię. Przydzielono go do bloku więźniów czyszczących cegły, pochodzące z rozbiórki i noszących cement pod budowę krematorium i nowych baraków. Podczas tych prac, nawiązał on kontakt z obozowymi elektrykami, też Polakami i wówczas to w jego głowie zakiełkował plan ucieczki (każdy bowiem dzień w obozie wyczerpywał jego siły, należało więc uciec szybko, póki jeszcze jest się sprawnym fizycznie). Owych pięciu elektryków było członkami Związku Walki Zbrojnej - czyli konspiracyjnej organizacji niepodległościowej i to oni (a konkretnie jeden z nich - Józef Patek), zorganizowali mu kombinezon roboczy potrzebny do ucieczki. Plan został opracowany na 6 lipca, po porannym apelu. Wówczas to Wiejowski niepostrzeżenie wśliznął się do jednej z izb w bloku nr. 15 (gdzie pracowali owi elektrycy). Tam ściągnął swój obozowy pasiak i włożył strój roboczy. Następnie razem wyszli z bloku, kierując się do bramy obozu. Minęli strażników i szybko znaleźli się za bramą, po czym skierowali na pobliską stację kolejową. Tam Tadeusz Wiejowski wsiadł (a raczej wskoczył) do pociągu towarowego (dostał jeszcze na drogę od Patka trochę pieniędzy), jadącego na południe i po kilku dniach podróży dotarł do swojej rodzinnej miejscowości. Tymczasem w obozie już wiedziano o ucieczce, więc natychmiast zarządzono apel i ściągnięto wszystkich więźniów (1 300) z bloku nr. 1 (w którym przebywał Wiejowski) a Fritzsch nakazał by zgłosili się ci, którzy wiedzą coś na temat ucieczki więźnia 220. Nikt się nie odezwał, więc każdemu wymierzono karę 25 kijów (bito gdzie popadło, również po głowie). Wszyscy musieli też stać na baczność długie godziny, a kto nie wytrzymywał i osuwał się na ziemię, był polewany wodą i ponownie bity. Łącznie więźniowie stali tak przez 20 godzin, przy czym tylko 10 z nich dotrwało do końca, w postawie na baczność, inni leżeli na ziemi i ze zmęczenia nie reagowali już nawet na ciosy esesmanów.
Tymczasem zarządzone po okolicy poszukiwania Wiejowskiego nic nie dały, ale 8 lipca znaleźli się więźniowie, którzy wskazali na elektryków, jako tych, którzy mieli pomóc Wiejowskiemu w ucieczce. Oczywiście elektrycy nie przyznali się do winy, ale poddano ich brutalnemu sześciodniowemu śledztwu, w wyniku którego byli bici do nieprzytomności - lecz nie załamali się i nie przyznali do umożliwienia ucieczki Wiejowskiemu. Skazano ich więc na trzy lata obozu w Mauthausen w Austrii (wcześniej byli pracownikami zatrudnionymi przy rozbudowie obozu) i tam większość z nich (Józef Patek, Emil Kowalewski, Jerzy Muszyński i Stanisław Mrzygłód) została zamordowana - przeżył tylko jeden Bolesław Bicz. Natomiast Tadeusz Wiejowski także nie dożył końca wojny. We wrześniu 1941 r. (już po ataku Niemiec na Związek Sowiecki), został zadenuncjowany do Gestapo przez jednego z mieszkańców Kołaczyc (popełnił błąd, że wrócił w rodzinne strony). Trafił następnie do więzienia w Jaśle, gdzie przeszedł bardzo brutalne śledztwo (był nieludzko torturowany), a ostatecznie w grudniu 1941 r. rozstrzelany, wraz z grupą innych polskich więźniów, blisko nieczynnego szybu naftowego w okolicach Gorlic. Tak więc Tadeusz Wiejowski był nie tylko jednym z więźniów pierwszego transportu do Auschwitz, ale również pierwszym, który skutecznie uciekł z tego niemieckiego obozu śmierci. Nigdy o tym nie zapominajmy!
PS1:
NA OSTATNIEJ KONFERENCJI PRASOWEJ PREZYDENTÓW DUDY I TRUMPA (PODCZAS WIZYTY ANDRZEJA DUDY W USA - GDZIE RZECZYWIŚCIE, WITANY BYŁ NICZYM KRÓL, CO RZADKO SIĘ ZDARZA), I NIE WCHODZĄC W SZCZEGÓŁY TEGO, CO ONI TAM WYNEGOCJOWALI - PADŁY WAŻNE SŁOWA, ODNOSZĄCE SIĘ RÓWNIEŻ DO II WOJNY ŚWIATOWEJ, SOWIECKIEJ OKUPACJI CZY WOJNY POLSKO-BOLSZEWICKIEJ
PS2:
PIĘKNY MECZ ZAGRALI POLSCY PIŁKARZE Z IZRAELEM, AŻ MIŁO BYŁO POPATRZEĆ NA TO POPATRZEĆ
POLSKA 4 : 0 IZRAEL
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz