Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 7 stycznia 2016

JE SUIS CHARLIE ... MARTEL! Cz. - I

POITIERS 732





JESTEM KAROLEM MŁOTEM





To co obecnie wyprawia się z tzw.: uchodźcami, dobitnie przypomina mi muzułmańską inwazję, jaka miała miejsce w Europie w początkach VIII wieku, a dokładniej w 711 r. Wówczas to niejaki mawlik Tarik (żołnierz i poddany arabskiego gubernatora Północnej Afryki - Musy), przekroczył cieśninę gibraltarską i ruszył na Europę, zapoczątkowując prawie osiemsetletni okres walk muzułmanów z chrześcijanami na europejskiej ziemi (rekonkwista, czyli ponowne zdobycie zajętych przez Tarika ziem, nastąpiło dopiero w ... 1492 r.). Jednak pierwszym wodzem europejskim, który zatrzymał zalew muzułmański na inne niż Hiszpania i Portugalia kraje Europy, był właśnie Karol zwany Młotem, nieślubny syn majordomusa Austrazji i Neustrii i poddanego władcy Franków z dynastii Merowingów - Pepina II (zwanego również Pepinem z Heristalu). To właśnie Karol w 732 r. po raz pierwszy w wielkiej bitwie na polach pod Poitiers, rozgromił wielką armię arabsko-berberyjską namiestnika Hiszpanii (wówczas kraju zwanego przez muzułmanów Al-Andalus), Abd ar-Rahmana, tym samym po raz pierwszy zatrzymując muzułmański pochód na Europę (tych prób będzie potem jeszcze kilka, należy wymienić chociażby nieudane oblężenie Wiednia przez Turków pod sułtanem Sulejmanem Wspaniałym i Ibrahimem Paszą w 1529 r., klęskę Siedmiogrodzian oblegających Wiedeń w 1619 r. zadanych im z rąk polskich Lisowczyków pod dowództwem Walentego Rogowskiego pod Humiennem, co po raz pierwszy uratowało stolicę Austrii od zagłady, oraz oczywiście odsiecz wiedeńską króla Jana III Sobieskiego, roku 1683 r.).

Jednak z Zachodzie Europy, to właśnie bitwa pod Poitiers ostatecznie złamała arabską inwazję i aż do 2015 r. pozwoliła krajom tzw.: Zachodu, rządzić się podług własnych praw. Upłynęło więc już trzynaście wieków i oto mamy powtórkę z rozrywki (któż zatem może wątpić że historia kołem się toczy?). Dziś też potrzebujemy takiego Karola Młota czy Jana Sobieskiego w Europie, trudno jednak o takiego, skoro nawet media w takim kraju jak Niemcy, boją się powiedzieć prawdę o gwałtach i rabunkach, dokonywanych przez najeźdźców na własnych obywatelach. Jeśli tak jest (a dobitnie widać że to zjawisko dość powszechne), to ja się zapytuję - komu te media służą? Władzy? Jakiej władzy, frau Merkel, która jest wyjątkowo perfidną i niewdzięczną osobą (wystarczy przypomnieć sobie jej stosunek do Helmuta Kohla, któremu zawdzięczała wszystko, całą swoją karierę, a od którego bez mrugnięcia okiem, wręcz bezceremonialnie się odwróciła gdy ten popadł w kłopoty). Komu więc służą niemieckie media, bo na pewno nie służą ani wolności słowa, ani poczuciu sprawiedliwości, ani też godności własnych obywateli. Niemcy (podobnie zresztą jak Francja o czym jeszcze kiedyś napisze), mają poważny problem z przestrzeganiem zasad wolności słowa i standardów demokratycznych w ich kraju (przykład: cenzura internetu w niemieckich mediach, połączona z karami finansowymi za posty tzw.: "mowy nienawiści", czyli praktycznie wszystkie zdroworozsądkowe i imigrantosceptyczne).

 Tak na marginesie chciałbym od razu dodać, że ja wcale nie jestem przeciwnikiem imigracji. Nawet imigracji muzułmańskiej (oczywiście w ściśle określonych granicach). Uważam że ludziom, którzy we własnym kraju są prześladowani, lub też uciekają przed wojną i niesprawiedliwością (zresztą gdzie dziś na świecie panuje sprawiedliwość? Tę poznamy naprawdę dopiero po naszej śmierci), przemocą itd. itp. Tym ludziom nie tylko należy, ale wręcz trzeba natychmiast pomóc. Pytanie tylko brzmi - czy przyjmując niekontrolowane liczby młodych, zdrowych i silnych muzułmańskich mężczyzn, którzy nie cierpią ani głodu (czego dowodem są chociażby ich telefony, oraz ... tablety - moje pytanie tutaj brzmi - czy mężczyzna uciekający przez śmiercią, jest w stanie myśleć przede wszystkim o zabraniu ze sobą telefonu komórkowego, a zapomina o ... własnej kobiecie i dzieciach?), ani też nie uciekają przed wojną czy poniewierką (po przybyciu do Europy, myślą przede wszystkim o "rozładowaniu napięcia z jąder", biorąc sobie z ulicy kobiety, niczym niewolnice, co w ich mniemaniu jest całkiem naturalne, gdyż kobieta, która się szanuje, wychodzi z domu tylko w towarzystwie członka własnej rodziny i to cała owinięta od stóp do głów. Ta która tego nie robi - to zwykła dziwka, a z taką można zrobić wszystko. No i robią, co udowodnili w Kolonii, Hamburgu i Stuttgarcie).

Ciekawym przykładem jest też sam fakt wyrzucania żywności z emblematami Czerwonego Krzyża. No kurna, ja, jeśli byłbym głodny i wymęczony długą podróżą, to nie miałoby dla mnie znaczenia, czy jedzenie, które mi ktoś łaskawie przynosi, ma emblemat krzyża, półksiężyca czy pochodzi z ... Biedronki. Człowiek głodny, myśli przede wszystkim o tym, by zaspokoić swój głód, a nie o tym co jest tam narysowane na opakowaniu. Dlatego też (pomimo faktu że należy pomagać, choć przecież metody pomocy też są bardzo różne), nie trzeba od razu przyjmować wszystkich jak leci do własnych krajów i domostw, gdyż jest to polityka nie tylko krótkowzroczna, lecz realnie niebezpieczna. Jest to błąd, przez który cierpieć będą kolejne pokolenia naszych dzieci. Dziś w mediach dużo mówi się o płaczących dzieciach imigrantów. Owszem, takie obrazki działają na ludzi, bowiem nie ma nic bardziej łapiącego za serce, niż płacz małego, niewinnego dziecka. Tylko moje pytanie brzmi jeszcze - ile jest takich dzieci i czy stanowią one większość w tym tłumie uchodźców? Zresztą spójrzcie na owych migrantów, znaczna część z nich zachowuje się tak, jakby była wcześniej szkolona do takich akcji, jak choćby wyrywanie kobietom dzieci i pchanie się w stronę policjantów z dziećmi na rękach, zdając sobie sprawę że policja nie zaatakuje "ojców z dziećmi". Ile takich przypadków było, ile jest, ile jeszcze przed nami?

Europa powinna wyzdrowieć, nim będzie za późno. Wyzdrowieć z choroby, która ją trawi od co najmniej pięćdziesięciu lat. Chorobą tą jest lewackie myślenie i polityczna poprawność, która doprowadza do sytuacji całkowitej bezradności (przykłady mamy w Niemczech, tak władze jak i media BAŁY SIĘ powiedzieć prawdę, co tak naprawdę się wydarzyło, a gdy już zostały do tego zmuszone - CHWAŁA INTERNETOWI - to zaprezentowały to nam w taki sposób, jakby większość ludzi była półgłówkami, mówiąc o atakach i nie określając przynależności etnicznej sprawców. Na koniec półgębkiem dodając nieśmiało że prawdopodobnie część z nich pochodziła z Afryki. 


HA-HA


To tak samo, jakby stwierdzić że prawdopodobnie część Żydów sama się spaliła w obozowych krematoriach, bo byli oni niezadowoleni ze swojego życia i cierpieli na powszechną depresję. Kto tu z ludzi robi idiotów i komu służą media ja się do jasnej cholery pytam?






 PS: W kolejnym temacie opiszę zarówno sam najazd arabski Anno Domini 711 roku, jak i postać oraz czyny Karola Młota



 CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz