Łączna liczba wyświetleń

środa, 27 stycznia 2016

MARIAN NASZ WIELKI!

 Z CORAZ WIĘKSZĄ LUBOŚCIĄ 

W SERCU, STWIERDZIĆ MUSZĘ: 

JESTEM HEMARCZYKIEM!







 "TYLE JEST MIAST"
PRZEPIĘKNA PIEŚŃ O NASZYM POLSKIM LWOWIE 
W WYKONANIU - ZOFII TERNE
1926 r.

"TYLE JEST GWIAZD, TYLE JEST MIAST - WSZĘDZIE DOBRZE I ŹLE, PO POŁOWIE.
IDŹ W ŚWIAT GDZIE CHCESZ, RÓB CO UMIESZ, JAK WIESZ 
LECZ JAK KOCHAĆ SIĘ TO WE LWOWIE!"
(...)
"TYLE JEST MIAST, TYLE JEST GWIAZD 
WSZĘDZIE ZNAJDĄ CIĘ PIOSNKI TEJ SŁOWA.
IDŹ W ŚWIAT GDZIE CHCESZ, RÓB CO UMIESZ, JAK WIESZ
CHCESZ ZNÓW MŁODYM BYĆ, WRÓĆ DO LWOWA!" 





JESTEM HEMARCZYKIEM!

Ponieważ mam ogromną słabość do utworów i poetyki jednego z najwspanialszych ludzi, jakich zrodziła nasza ziemia - MARIANA HEMARA. Ten polski Żyd, poeta, autor piosenek, antykomunista, piłsudczyk i żarliwe serce polskiego patrioty - jest mi szczególnie bliski, ze wszystkich polskich poetów, satyryków, dramaturgów i komediopisarzy XX wieku


 "MÓGŁBYM BYĆ W IZRAELU
SATYRYCZNYM GWIAZDOREM
W TYM SĘK, ŻE BYM NIE MÓGŁ, BO JESTEM
POLAKIEM AMATOREM,
Z MIŁOŚCI OD PIERWSZEGO WEJRZENIA,
A NIE Z PRZYMUSU,
TYM BARDZIEJ MUSZĘ STRZEC 
MEGO AMATORSKIEGO STATUSU"

 MARIAN HEMAR


Marian Hemar, urodził się jako Marian Hescheles 6 kwietnia 1901 r. we Lwowie. Jego ojcem był żydowski kupiec Ignacy Hescheles, a matką Berta Lem (była ciotką innego polskiego pisarza - Stanisława Lema). Młody, siedemnastoletni Hemar, wziął udział w walkach z Ukraińcami o polski Lwów (1 listopada 1918 - 14 maja 1919 r.), oraz w czasie najazdu bolszewickiego z lipca-sierpnia 1920 r. Po rozbiciu bolszewików w kilku bitwach (na "lwowskim", południowym froncie walk, była to bitwa pod Komarowem, w wyniku której ponad czterokrotnie słabsze siły polskie, dosłownie rozgromiły sławną, potężną i budzącą postrach wśród "białych" rosyjskich generałów - sowiecką Konną Armię Siemiona Budionnego, która po bitwie praktycznie przestała istnieć) i zakończeniu wojny z bolszewikami (18 marca 1921 r.), Marian Hemar rozpoczął studia (na dwóch kierunkach medycyna i filozofia), na lwowskim Uniwersytecie króla Jana Kazimierza. 

Porzucił jednak studia po trzech latach i wyjechał do Włoch. Na wiosnę 1925 r. powrócił do Polski, lecz teraz osiadł już w Warszawie. Tam bardzo szybko włączył się w nurt warszawskiej bohemy artystycznej i jak pisał Tadeusz Wittlin: "W tym towarzystwie od niedawna przesiaduje młody niski brunet o dużej głowie osadzonej na szerokich ramionach (...) Jest przystojny, z czarownym wąsikiem i o przyjemnym uśmiechu (...) Przyjechał  ze Lwowa, lecz szybko włączył się w nurt życia artystycznego Warszawy i wnet jest po imieniu ze wszystkimi skamandrytami i mnóstwem aktorów, do których zwraca się: "Ta słuchaj", "Ta popatrz si", "Ta niech mi nagła krew zalei". O Lwowie wspomina z łezką jak o utraconym raju, z którego został wygnany, podczas gdy do stolicy przybył z własnej nieprzymuszonej woli i w każdej chwili może wsiąść w pociąg, by po kilku godzinach znaleźć się w utęsknionym grodzie. Lecz któż zbada duszę poety".

Bardzo szybko stał się gwiazdą kabaretu "Qui Pro Quo", o którym jeszcze w tym samym 1925 r. napisał pieśń: "Qui Pro Quo - kochana stara buda,/ Qui Pro Quo - ten teatr nam się udał", który stał się hymnem tego kabaretu. A potem było już tylko lepiej. To właśnie spod pióra Mariana Hemara, wyszły takie przedwojenne szlagiery jak: "Oczy czarne", "Kiedy znów zakwitną białe bzy", "Może kiedyś innym razem...", "Wspomnij mnie", "Tyle jest miast", "Pensylwania", "Czy ty wiesz, moja mała", "Bądź zdrów, mój mały gigolo", "Nikt, tylko ty", "Każdemu wolno kochać", "Dobranoc, oczka zmruż", "Nie będziesz ty, to będzie inna", "Awans dla panny", "Ten wąsik, ach ten wąsik" i "Piosnkę znam tylko jedną" (która to została wykorzystana w amerykańskiej bajce dla dzieci: "Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków" z 1937 r.). 

Hemar był w przedwojennej Polsce bardzo znaną, artystyczną postacią. Był autorem nie tylko tekstów piosenek i wierszy, pisał również książki, tworzył szopki polityczne, współpracował z radiem, filmem, teatrem i kabaretami, bardzo szybko zgromadził ogromny majątek (miał willę na Mokotowie). We wrześniu 1939 r. wraz z inwazją niemiecką na Polskę, wyjechał najpierw na Wschód, do umiłowanego Lwowa, a następnie (po wkroczeniu Sowietów 17 września 1939 r.), przedostał się do Rumunii. Początkowo był w szoku. Jak pisała jego biografka, Anna Mieszkowska: "Jak większość Polaków w tamtym czasie, Hemar nie był gotowy by przegrać". Wychowany w polskiej tradycji patriotycznej, usilnie wierzył w ostateczne zwycięstwo nad Niemcami. Gdy wkroczyli Sowieci i stało się jasne że tej Polski już nie da się uratować, pisał z nieskrywanym żalem oraz nieumarłą nadzieją w sercu, wspominając swego idola - Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego:


"OTO ŚLUB NASZ, PANIE MARSZAŁKU,
DZIŚ ROZBITKI MIOTANI PRZEZ FALE - 
JUTRO BĘDZIEMY WIELCY - 
ALBO NIE BĘDZIE NAS WCALE

ALBO STANIE NA GRUZACH WARSZAWY
POMNIK SŁAWY, ŁUK ZWYCIĘSTWA PROMIENNY, 
ALBO NIECH ZATKNĄ TAM KRZYŻ
NA GRÓB.
ALE KRZYŻ BEZIMIENNY.

AŻEBY SIĘ NIE DOWIEDZIAŁ
DO KOŃCA ŚWIATA WZROK LUDZKI,
ŻE TU LEŻY NARÓD, KTÓREGO WODZEM,
NA PRÓŻNO - 
BYŁ JÓZEF PIŁSUDSKI."

Wstąpił więc we Francji (gdzie udało mu się przedostać), do Armii Polskiej, a konkretnie do  Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich w stopniu starszego strzelca. Prowadził tam Karpacką Czołówkę Teatralną oraz program radiowy dla żołnierzy. Odtąd zaczęła się jego wojenna twórczość, która z każdym rokiem wojny stawała się coraz mniej radosna a coraz bardziej smutna, sentymentalna - "V jak Victory", "Karpacka Brygada", "Pamiętaj o tym, wnuku, że dziadzio był w Tobruku". Kpił na potęgę z polskich komunistów, którzy zaprzedali nie tylko swoje ciała, lecz także swe dusze sowieckiemu najeźdźcy i okupantowi. O powojennej Polsce pisał z przekąsem: "Już ta Polska w snach urasta/ Pierwsza w świecie republika.../A w Sowietach siedemnasta".


"ROZBITE ODDZIAŁY"
PIEŚŃ JACKA KACZMARSKIEGO

 "Po klęsce - nie pierwszej, podnosząc przyłbice
Przechodzą, jak we śnie, ostatnie granice.

Przez cło przemycają swój okrzyk bojowy
I kulę ostatnią, co w ustach się schowa.

Przy stołach współczucia nurzają się w winie
I obcym śpiewają o Tej, co nie zginie.

Swą krew ocaloną oddają za darmo
Każdemu, kto zechce połączyć ich z armią.

Farbują mundury, wędrują przez kraje
I czasem strzelają do siebie nawzajem.

Pod każdym sztandarem byle nie białym
Szukają zwycięstwa - rozbite oddziały.

Przychodzą po zmierzchu do kobiet im obcych,
A tam, kiedy przejdą - urodzą się chłopcy.

Gdy wrócą, przygnani kolejną zawieją
Zobaczą, że synów swych nie rozumieją.

Spisują więc dla nich dla nich noc w noc pamiętniki
Nieprzetłumaczalne na obce języki.

I cierpią, gdy śmieje się z nich świat zwycięski,
Niepomni, że mądry
Nie śmieje się z klęski"




Po zakończeniu wojny, osiadł (jak większość Polaków), w Londynie, nie mając już powrotu do okupowanej przez Sowietów, komunistycznej Polski. Założył tam i prowadził przez wiele lat Teatr Literacko-Satyryczny. Tam też przyjmował znajomych i przyjaciół, częstując ich osobiście przez siebie przygotowywanymi lwowskimi przysmakami (jego żal za utratą przez Polskę Lwowa i Wilna, był wręcz przygnębiająco sentymentalny). Żywo też interesował się tym, co się w kraju działo i tak gdy "Życie Warszawy", ogłosiło konkurs na nazwę jednego z warszawskich placów, Hemar przesłał swoje propozycje: "Plac Altera i Erlicha, plac Trzech Milionów Krzyży, plac Ofiar Katyńskich, plac Lwowski, plac Wileński". Miał też jedno marzenie, które ze względu na sytuację polityczną, nie mogło być wówczas spełnione. Wyraził je dobitnie w swej elegii: "Piosenka o marzeniu ostatnim":


"Z WSZYSTKICH MARZEŃ CO NIENASYCENIE
W SERCU KWITŁY I PRZĘDŁY SIĘ W GŁOWIE,
POZOSTAŁO TO JEDNO MARZENIE,
ABY KIEDYŚ UMIERAĆ WE LWOWIE.
BY SIĘ GŁĘBIĄ ROZWARŁY TAJEMNĄ,
GDY JUŻ WSZYSTKIE SIĘ SKOŃCZĄ PODRÓŻE,
LWOWSKA ZIEMIA NA DOLE PODE MNĄ
LWOWSKIE NIEBO NADE MNĄ, NA GÓRZE"



 "JUŻ MI RAZ ZABRALI WILNO, JUŻ MI RAZ ZABRALI LWÓW
ALE SERCA MI NIE WYRWĄ, MOICH DWÓCH, NAJMILSZYCH SŁÓW.
ZRABOWALI MI JUŻ SPORO, Z MOICH SNÓW I MOICH SERC
LECZ TĘSKNOTY NIE ZABIORĄ - BO TĘSKNOTA WE MNIE JEST"




"PAN PATRZY REALNIE NA WSZYSTKO, A JA ZAMKNĘ OCZY CZASAMI
I LWÓW MAM PRZED SOBĄ TAK BLISKO I WILNO MAM TUŻ PRZED OCZAMI"

"ZRABOWALI MI JUŻ SPORO, PRZESUNĘLI BUG I SAN
LECZ TĘSKNOTY NIE ZABIORĄ, ANI ONI ... ANI PAN"





 PAMIĘCI MARIANA HEMARA

(1901 - 1972)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz