Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 28 stycznia 2016

POLACY I ŻYDZI

WZAJEMNA MIŁOŚĆ I NIENAWIŚĆ


ZAUWAŻCIE JAK POKRĘTNA JEST LEWACKA LOGIKA 
"PRAWDA JEST ZAWSZE SKOMPLIKOWANA" - DLACZEGO TAK JEST?
ANO DLATEGO ŻE CI KTÓRZY SAMI WIEDZĄ ŻE NIE MAJĄ RACJI, ABY SIĘ PODBUDOWAĆ, ZACZYNAJĄ WYMYŚLAĆ "SKOMPLIKOWANE RÓŻNE PRAWDY". NIE MA ZŁA I DOBRA, JEST TYLKO "SKOMPLIKOWANA PRAWDA" - SZKODA SŁÓW NA KOMENTARZ DLA SIERAKOWSKIEGO.

PS: A TAK JUŻ NA MARGINESIE - BRONISŁAW WILDSTEIN (TEŻ MAJĄCY ŻYDOWSKIE KORZENIE), KTÓREGO OSOBIŚCIE BARDZO LUBIĘ I SZANUJĘ - JEST CHORY, BARDZO CHORY (PRAWDOPODOBNIE ŚMIERTELNIE)





"GŁÓWNYM ZARZUTEM SKIEROWANYM PRZECIWKO ŻYDOM POLSKIM JEST TO, IŻ ZORGANIZOWALI SIĘ ONI W ODRĘBNĄ GRUPĘ POLSKĄ I ŻE WYSTĘPUJĄ ONI PRZECIWKO DOTYCHCZASOWEMU SYSTEMOWI EGZEKUTYWY I INSTYTUCJI SYJONISTYCZNEJ ORAZ ŻE UTRZYMUJĄ ŚCISŁY KONTAKT Z POLSKĄ, ZACHOWUJĄC OBYWATELSTWO POLSKIE I WRESZCIE, ŻE NIE PROPAGUJĄ NALEŻYCIE JĘZYKA HEBRAJSKIEGO"


Tak pisał 8 stycznia 1929 r. konsul Rzeczypospolitej w Jerozolimie - Tytus Zbyszewski o polskich Żydach, nie umiejących się zaaklimatyzować w Palestynie i nadal pielęgnujących polskie obyczaje i posługujących się polskim językiem (swoją drogą mało kto zapewne wie, że w pierwszych Knesetach powstałego państwa Izraela od 1948 r. mówiono tylko w języku polskim. Język polski był oficjalnym językiem parlamentu Izraela przez kilkanaście kolejnych lat)



Wreszcie zabieram się za temat za który powinienem zabrać się już wcześniej, nie było jednak ku temu odpowiedniej okazji. Cóż świat wokół nas jest tak pokręcony że nie zawsze jest tak jakbyśmy sami tego chcieli. Teraz jednak nadarzyła się ku temu okazja, więc zacznijmy. Wczoraj minęła 71 rocznica wyzwolenia niemieckiego, nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Jest to data w pewnym stopniu szczególna, gdyż wciąż jeszcze na Zachodzie w sposób wyjątkowo oszczerczy (żeby nie napisać odrażający), magluje się wciąż jeden główny przekaz - "polskie obozy koncentracyjne" (lub "polskie obozy zagłady"). Przytacza się i uwypukla (szczególnie w mediach niemieckich, którym to kłamstwo jest bardzo na rękę), odosobnione przypadki "polskiego antysemityzmu" oraz wrodzonej nienawiści do Żydów, którą Polacy jakoby mieli "wyssać z mlekiem matki". Wszystko to osiągnęło już tak absurdalne granice (jak choćby tutaj), że trudno określić to inaczej niż najzwyklejsza MANIPULACJA PAMIĘCI (założone z góry teorie, budowane głównie na manipulacji, wyrwanych z kontekstu przykładach, opowiadanych przez ludzi którzy w większości urodzili się już po wojnie, natomiast szczególnie w szkołach w USA, czy Kanadzie, tacy ludzie przedstawiani są jako, uwaga ..."świadkowie zdarzeń").

Uznałem że należy wyjaśnić nieścisłości, naświetlić fakty i nie tyle prostować, lecz wręcz zdecydowanie piętnować wszystkich autorów takich kłamstw, jednocześnie wytaczając im procesy sądowe, których (niestety dla owych pseudo dziennikarzy, piszących brednie o "polskich obozach śmierci" a bojący się napisać o powszechnych arabskich gwałtach na niemieckich kobietach), wygrać nie będą mogli. Kara finansowa uderzy ich najmocniej, gdyż głupota według mnie powinna być karalna (jeśli to jest tylko głupota, bo śmiem podejrzewać że to jest raczej świadome i zaplanowane działanie oczerniania Polski). W tym temacie pragnę więc pragnę opisać prawdziwy stosunek Polaków i Niemców do kwestii żydowskiej i udowodnić iż podejrzewanie nas o "genetyczny antysemityzm", jest nie tylko jawnym kłamstwem, ale przede wszystkim zwyczajnym, pospolitym i perfidnym "opluciem" ludzi, którzy z poświeceniem swego życia (i co najważniejsze - życia swych rodzin, dzieci współmałżonków, rodziców), ratowali i pomagali na wszelkie możliwe sposoby ludności żydowskiej, która przecież od wieków współtworzyła kulturę ziem Rzeczypospolitej, na równi z Polakami, Litwinami, Ukraińcami, Rusami, Rosjanami, Niemcami, Tatarami etc. etc.

Na koniec pokażę obłudę tych, którzy dziś oskarżają nas o antysemityzm - państw tzw.: "Zachodu". Pokażę nie tylko ich zachowania podczas samej wojny, ale także czasów przedwojennych. Wreszcie (i co mnie najbardziej oburza), zaprezentuję perfidne podejście Żydów amerykańskich do kwestii holocaustu, o brak jakiejkolwiek pomocy z ich strony dla swych pobratymców umierających w gettach i obozach niemieckiej Europy. Świat dowiedział się o tragedii holocaustu właśnie dzięki poświęceniu Polaków (nie tylko Jana Karskiego). Ale mimo to, nie uczynił NIC, zupełnie nic, by ulżyć ludności żydowskiej. A można było to zrobić, chociażby bombardując obozy koncentracyjne. Nie uczyniono tego. To niezmywalna hańba Zachodu, hańba, którą teraz próbują zrzucić na Polaków. To samo z apelami Żydów polskich do amerykańskich - wszystkie pozostały bez odpowiedzi, bez odzewu. Nikt nie chciał płacić swych pieniędzy w obronie życia Żydów, nawet sami Żydzi. Ale przecież wciąż się mówi że to Polacy "zrobili za mało" by pomóc umierającej ludności tego narodu (zresztą polscy Żydzi byli Polakami i jako o Polakach należy o nich mówić).

Powinniśmy według mnie głośniej o tym mówić, głośniej wytykać błędy i świadome zaniechania nie tylko USA czy państw Europy Zachodniej, ale przede wszystkim samej żydowskiej diaspory w Ameryce, która skutecznie "gnoiła" wszystkich Żydów, przybywających z piekła niemieckich obozów po zakończeniu II wojny światowej, jeśli ci opowiadali że jedyną pomoc jaka została im okazana to była pomoc ludności i polskiego wojska. Tego mówić nie można było (po dziś dzień nie wolno), a ci którzy liczyli na wsparcie finansowe swych bogatych współbraci z Ameryki, musieli milczeć, trzymać buzię na kłódkę, gdyż tamci po prostu "wyssali antypolonizm z mlekiem matki" (mówiąc łagodnie). Więcej, wszystkie apele o pomoc wysyłane z obozów i gett do Stanów Zjednoczonych (hitlerowskie Niemcy, jako zwykli bandyci - zamierzali po prostu "wymienić" Żydów europejskich, głównie polskich, na amerykańskie dolary, czyli przehandlować ich za pieniądze, które były potrzebne do dalszego prowadzenia przez nich wojny), przejmował rząd polski w Londynie i w miarę możliwości organizował działania (poprzez Armię Krajową), utrudniające wywózkę Żydów z gett do obozów koncentracyjnych, chociażby poprzez organizację akcji wysadzania torów kolejowych.

Dodatkowo ten wątek ma spróbować wyjaśnić (oczywiście w wybitnie ograniczonym stopniu), zawiłości wzajemnych stosunków obu narodów, obu kultur, które przez setki lat żyły i pracowały obok siebie. Raz było lepiej, raz gorzej, ale ludzie są tylko ludźmi, nie twórzmy sztucznych podziałów między sobą. Nic nie jest czysto polską winą, ani czysto żydowską przywarą, budujmy świat w którym nasze dzieci będą mogły żyć i pracować obok siebie. Na zakończenie tego przydługiego wstępu, mam pytanie to tych wszystkich "oczerniaczy" Polski i Polaków. Pytanie moje brzmi, dlaczego to właśnie do Polski od początków średniowiecza ciągnęła ludność żydowska całymi taborami, z rodzinami i inwentarzem, dlaczego nie wybrano żadnego innego kraju? Postaram się niżej odpowiedzieć na to pytanie.


 STOSUNKI POLSKO-ŻYDOWSKIE 

NA PRZESTRZENI DZIEJÓW


Jakie były stosunki polsko-żydowskie na przestrzeni dziejów? 
Oto mój pobieżny (przygotowany na szybko), rzut oka na te sprawy:


Pierwsi "Żydzi" przybyli na słowiańskie ziemie, na których rodziło się wówczas państwo polskie, już w VIII wieku, choć co ciekawe - nie byli to Żydzi sensu stricte. Byli to głównie (choć oczywiście nie jedynie), tureccy Chazarowie znad Wołgi, których władca właśnie w VIII wieku przyjął Judaizm. Z czasem zaczęły też przybywać grupy ludności żydowskiej z innych państw, głównie kupców, którzy zajmowali się handlem niewolnikami (była to najbardziej dochodowy "biznes" tamtych czasów). W niemieckiej Nadrenii w czasach panowania Bolesława Chrobrego (992 - 1025), powstała żydowska spółka zajmująca się tylko handlem z Królestwem Polskim. Pierwsza stała żydowska gmina została założona w Przemyślu właśnie w XI wieku. Z czasem napływ ludności żydowskiej na ziemie polskie stawał się coraz większy, już za panowania Mieszka III, Żydzi zajmowali się skarbem książęcym, mało tego wydawali monety bite w języku hebrajskim, na których widniał napis: "Mieszko, król Polski" (Mieszko III panował łącznie w latach 1138-1202, nigdy się nie koronował i nie nosił tytułu "króla Polski"). Dalszy napływ Żydów na nasze ziemie, był powiązany z wzmagającymi się w Europie Zachodniej - prześladowaniami tego narodu (z Francji wypędzani byli czterokrotnie w 1182, 1306, 1322 i 1394, z Anglii w 1290, z Bawarii w 1276, 1442 i 1551, z Brandenburgii/Prus w 1446 i 1510, z Austrii w 1420, z Portugalii w 1496, z Hiszpanii w 1492, z Italii w 1492, 1540, 1541, 1550, 1569, z Czech w 1744 i z Rosji w 1500 oraz w 1891r.). Z Polski nie wygnano ich nigdy.

Pytanie dlaczego wypędzano ich tak często niech na razie pozostanie bez odpowiedzi, ale chyba można zaryzykować opinię że stało się to po części z winy samych Żydów. Dlaczego? Wystarczy poczytać sobie Talmud (zbiór prawa żydowskiego), by wyrobić sobie o tym narodzie dość nieprzyjemne zdanie. Są tam np. takie oto cytaty, które mogą budzić spore kontrowersje (oczywiście określenie - "goj", oznacza - nie-żyda): "Jeśli goj uderzy Żyda musi zostać zabity" (Sanhedrin 58b), "Jeśli Żyd zamorduje goja nie będzie stosowana kara śmierci" (Sanhedrin 57a), "Wszystkie dzieci gojów są zwierzętami" (Yebamoth 98a), "Nawet najlepsi spośród gojim winni zostać zabici" (Soferim 15), "W razie niebezpieczeństwa śmierci, nie pomagaj gojowi. Nie okazuj gojom litości" (Hikkoth Akum X1 - ciekawe prawda, ale przecież to Polacy ciągle robili za mało by uratować Żydów"), (Midrash Talpioth), "Żyd może zrobić nie-żydówce co tylko zechce. Może traktować ją tak samo, jak traktuje kawałek mięsa" (Hadarine. 20. B: Schulchan Aruch, Hoszen Chamiszpat 348), "Żyd powinien i zmuszony jest składać fałszywą przysięgę, gdy gojim pytają go, czy nasze księgi zawierają coś przeciw nim" (Szaaloth-Utszabot 17), "Powiadomienie goja o czymkolwiek, co dotyczy naszych związków religijnych będzie się równać pozabijaniu wszystkich Żydów, bowiem gdyby gojim wiedzieli, czego o nich nauczamy, otwarcie by nas wszystkich pozabijali" (Libbre David 37). Szczególnie to ostatnie zdanie jest bardzo zastanawiające.

Żydowski pisarz Bernard Lazare, sformułował w jednej ze swoich książek takie oto dość oryginalne (choć wielce prawdopodobne), wytłumaczenie faktu zbiorowej niechęci do Żydów w tak wielu państwach Europy i świata, oto co pisał: "Jeśli taka wrogość i awersja w stosunku do żydów miałaby miejsce tylko w jednym czasie, w jednym kraju, łatwo byłoby wyjaśnić przyczyny. Jednak rasa ta była obiektem nienawiści wszystkich narodów pośród których żyła. Skoro wszyscy wrogowie żydów należeli do zupełnie różnych ras, mieszkali w odległych krajach, podlegali zupełnie różnym prawom, kierowali się różnymi pryncypiami, mieli różną moralność, różne zwyczaje - te wszystkie zasady społeczne, niepozwalające niczego ocenić w ten sam sposób - toteż główna przyczyna antysemityzmu zawsze leżała w samym Izraelu, a nie w tych, którzy przeciwko niemu walczyli".

W 1264 r. książę mazowiecki, wielkopolski, kaliski (etc. etc.) Bolesław Pobożny, wydał pierwszy przywilej dla ludności żydowskiej na ziemiach polskich, na mocy którego mogli oni się tu bezpiecznie osiedlać. Czy właśnie ów akt zaważył na decyzjach wielu Żydów przeniesienia się i osiedlenia w Polsce? Prawdopodobnie, choć na pewno nie był to jedyny powód. Polska była określana jako kraj wytchnienia po nieustannej tułaczce po Europie (żydowskie słowo "Po-lin", oznacza "tu spocznij"). W 1334 r. król Kazimierz III Wielki, rozszerzył statut Bolesława Pobożnego na cały kraj (wcześniej dotyczył on tylko ziemi kaliskiej), a w 1354 i 1367 r. wydał kolejne dekrety. Wówczas też wziął sobie na nałożnicę żydowską kobietę o imieniu Estera. "Esterka" (jak nazywał ją władca), zyskała na niego ogromny wpływ i to właśnie dzięki niej monarcha zezwolił na dalsze żydowskie osadnictwo na ziemiach polskich, oraz pozwolił Żydom cieszyć się ogromnymi przywilejami, podobnymi do tych szlacheckich.

Dzięki przywilejom Kazimierza Wielkiego, Żydzi uzyskali prawo zakładania własnych miast, zarządzanych przez radę, czyli "Kahał". Miasta te i mieszkająca w nich ludność nie podlegały władzy sądów królewskich (koronnych), mieli swoje własne sądy. Z biegiem lat uzyskali koncesję na pobór podatków, mogli przeprowadzać operacje bankowe i udzielać lichwiarskich pożyczek na procent (nigdzie w Europie Zachodniej nie wolno im było tego czynić). Religia żydowska rozkwitała na ziemiach Rzeczypospolitej Obojga Narodów, to właśnie stąd wywodzą się najwięksi święci rabini dwóch odłamów Judaizmu - chasydyzmu i sabataizmu. W czasie powstań kozackich, gdy dochodziło do ataków na ludność żydowską, polskie wojsko (m.in. pod wodzą księcia Jeremiego Wiśniowieckiego), ewakuowało z zagrożonych terenów (prócz całej ludności polsko-litewsko-ruskiej) także wszystkich Żydów ukraińskich. Rzeczpospolita, pomimo kilku burzliwych lat, była prawdziwym rajem dla europejskich Żydów. Nic dziwnego więc, że przybywali oni do naszego kraju z najdalszych zakątków jak np. z Portugalii i Hiszpanii.

Ów raj, skończył się wraz z upadkiem państwa polskiego w XVIII wieku i rozerwaniem jego terytorium pomiędzy trzy mocarstwa rozbiorowe - Rosję, Prusy i Austrię. Pod rosyjską władzą znalazło się wówczas ponad milion 200 tys. osób narodowości żydowskiej, pod pruskim władztwem było ich ok. 50 tys., a w zaborze austriackim znalazło się 800 tys. Żydów. Car Aleksander I, zakazał ludności żydowskiej osiedlać się na wiejskich obszarach Rosji oraz mówić w innym języku niż rosyjski (hebrajski i jidysz zostały zakazane). Żydzi walczyli też w wojnach i powstaniach polskich o odbudowę niepodległej Rzeczypospolitej, jak najsławniejszy z nich Berek Joselewicz, który przedostał się do Włoch, by wstąpić do tworzonych u boku generała Napoleona Bonaparte - Legionów Polskich Henryka Dąbrowskiego (wcześniej w 1794 r. walczył w Powstaniu Kościuszkowskim), a zginął w 1809 w potyczce z Austriakami pod Kockiem. Był polskim patriotą i człowiekiem honoru.

W kolejnych powstaniach 1830 i 1863, także brało udział wielu Żydów. Wspólnie przelana krew zjednoczyła Polaków i Żydów we wspólnym cierpieniu. A po zamachu na cara Aleksandra II w 1881 r. dokonanego przez Polaka - Ignacego Hryniewieckiego, w wielu miastach Rosji doszło do ... pogromów antyżydowskich. To właśnie owe cierpienia, spowodowały iż wielu polskich i rosyjskich Żydów, postanowiło opuścić Europę i szukać lepszego życia za oceanem - w Ameryce.
Nie lepiej było w zaborze pruskim. Król Fryderyk II Wielki nakazał deportację wszystkich Żydów, których majątek nie przekraczał 300 talarów, reszta musiała odtąd porozumiewać się w języku niemieckim (hebrajski i jidysz, tak jak w Rosji zostały surowo zabronione). Ze wszystkich trzech zaborów, stosunkowo najlepiej żyło się ludności żydowskiej w Austrii. Tam bowiem cesarz Józef II wprowadził "Akt o tolerancji", który przyznawał Żydom wolność religii i handlu, nakazano im jednak przyjęcie niemiecko brzmiących nazwisk. Po 1867 r. ludność żydowska została zrównana w prawach z innymi mieszkańcami imperium Habsburgów. Mimo to ogromna większość Żydów wciąż uważała się za Polaków (w 1919 r. na 1000 Żydów, 925 deklarowało narodowość polską).




Zaczęło się to zmieniać, pod wpływem rodzącej się żydowskiej świadomości narodowej - syjonizmu, który to z kolei był dzieckiem budzącego się w Europie antysemityzmu. Twórca syjonizmu politycznego Teodor Herzl, autor "Państwa Żydowskiego", i założyciel Światowej Organizacji Syjonistycznej w 1897 roku, apelował do przedstawicieli wielkich mocarstw i otrzymał nawet kilka mało realnych propozycji utworzenia państwa żydowskiego, oczywiście poza terytorium "Erec Izrael" ("Ziemi Izraela"). To właśnie Herzl otworzył oczy wielu przywódcom europejskim na sprawę żydowską, ale nie tylko u nich zabiegał o poparcie dla żydowskiej siedziby narodowej.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 r. zainteresowanie społeczne migracją Żydów do Palestyny było niewielkie, zajmowały się tym tematem jedynie grupy i partie patriotyczno-narodowe jak choćby: Stronnictwo Narodowe, Narodowa Partia Robotnicza, czy ugrupowanie Bolesława Piaseckiego – ONR ( Obóz Narodowo - Radykalny) Falanga, pojęto nawet próbę wysłania Żydów polskich na Madagaskar, gdzie 5 maja 1937 roku udała się wspólna polsko - żydowska komisja. Większa jednak część społeczeństwa polskiego nie tylko nie wierzyła, ale wręcz nie godziła się na możliwość opuszczenia Polski i emigracji do Palestyny wielomilionowej diaspory żydowskiej. Pisał o tym w 1933 roku Ksawery Pruszyński w ten oto sposób: "W Polsce o Palestynie żydowskiej mówi się zwykle dowcipno. Każdy z nas przypomni sobie z największą łatwością szereg krotochwil na ten temat. W Palestynę się nie wierzy. Nie wierzy się nie tylko w to, by Żydzi tam wyjechali, ale w ogóle w to, by Żydzi tam jechali. Nie wierzy, by naprawdę pracowali na roli. Mają ziemię, na której pracują Arabowie. Nie wierzy się w Tel Awiw. Jest to miasto sztucznie powstałe, by znęcić kapitał amerykański. I w ogóle wszystko jest sztuczne. Neguje się Palestynę"

Kontakty Polski i społeczności żydowskiej w Palestynie uległy większemu wzmocnieniu od chwili powstania Polsko - Palestyńskiej Izby Handlowej. Wydanie 20 października 1935 r. brytyjskiej interpretacji "Białej Księgi" z 1922 r. zwanej także drugą Białą Księgą, poważnie zaniepokoiło polskie władze. W październiku 1935 roku na sesji Zgromadzenia Ogólnego Ligi Narodów zabrał głos przedstawiciel Polski - Michał Tomasz Łubieński, w swoim przemówieniu zwrócił uwagę na fakt ograniczenia przez brytyjską administrację dalszej imigracji Żydów do Palestyny oraz stwierdził, że dla Polski kwestia swobodnej migracji stanowi punkt priorytetowy i apelował do Wlk. Brytanii o zwiększenie i umożliwienie pomocy Żydom chcącym osiedlić się w Palestynie. Podobnie 5 października 1936 roku w komisji ekonomicznej Zgromadzenia Ligi Narodów, polski przedstawiciel Adam Rose, stwierdził, że sytuacja Żydów wymaga podjęcia przez tę organizację międzynarodową określonych kroków, zmierzających do poprawy położenia ludności żydowskiej w Palestynie. Tak samo Tytus Komornicki, który w komisji politycznej Ligi, dowodził, iż budowa żydowskiego państwa a Palestynie, powinna być jednym z kluczowych zadań społeczności międzynarodowej.

Podobnego zdania były najwyższe władze państwowe w Polsce. Częste wizyty przedstawicieli syjonistycznych w Polsce m.in. Władimira Żabotyńskiego, stanowiły nie tylko okazję do podkreślenia bardzo dobrych stosunków Rzeczpospolitej Polskiej z międzynarodową społecznością żydowską skupioną m.in. w Nowej Organizacji Syjonistycznej - (którą kierował Żabotyński), ale także pomocy na niwie politycznej i przede wszystkim wojskowej. Jeszcze bowiem 1 września 1939 roku w Warszawie na ul. Ceglanej w magazynach, znajdowało się 5 tysięcy karabinów piechoty i karabinów maszynowych polskiej produkcji (były tam także rewolwery typu „vis” wzór 1935, a także spora liczba granatów ręcznych), wszystko w ramach współpracy wojskowej Rzeczypospolitej Polski i organizacji żydowskiej głównie Nowej Organizacji Syjonistycznej, trwającej od 1937 roku.

Żabotyński uchodził także za męża stanu wśród polskich polityków. Dyrektor gabinetu ministra spraw zagranicznych Rzeczypospolitej, hrabia Michał Łubieński, porównał go nawet do Józefa Piłsudskiego mówiąc: "Pański sposób rozumowania i analizy przypomina do złudzenia Piłsudskiego. Nieraz wysuwał on idee i wyciągał wnioski, które wyglądały, jak zupełny obłęd, i nawet jego najbliżsi współpracownicy nie byli w stanie w pierwszej chwili wszystkiego pojąć. Później, po dwóch, trzech miesiącach czy po dwóch, trzech latach wszyscy przekonali się, do jakiego stopnia miał rację". Sam Żabotyński organizował swe formacje paramilitarne na kształt Legionów Piłsudskiego (chodziło o zaszczepienie wśród młodych chłopaków przekonania o potrzebie rozwijania siły i sprawności fizycznej, kształtowania ducha patriotyzmu - potrzebnych w przyszłej walce o wolność Palestyny), a polskiego Marszałka Żabotyński cenił szczególnie. Podobnie premier Rzeczypospolitej Felicjan Sławoj Składkowski witał go na oficjalnym spotkaniu w Warszawie w galowym mundurze generała Wojska Polskiego, jako żołnierza.

Prasa polska, głównie "Gazeta Polska" jak i "Polska Zbrojna" entuzjastycznie wypowiadały się na swoich łamach na temat emigracji Żydów do Palestyny, a nawet powstania tam ich własnego państwa. Stosunki między naszymi krajami i społeczeństwami były w dwudziestoleciu międzywojennym, z racji historii i z racji codziennych wzajemnych i zmożonych kontaktów bardzo dobre. Jednak nie tylko życie codzienne i bądź co bądź wspólna sprawa (możliwość swobodnego osiedlania się Żydów w Palestynie), łączyły nasze narody. Jednym z najważniejszych czynników spajających wspólne losy okazały się podobne doświadczenia historyczne. 

Polska utraciła swój byt niepodległy w roku 1795 i przez 123 lata, kolejne pokolenia nie przestały wierzyć w możliwość odrodzenia wolnej, niepodległej Rzeczypospolitej, o korzystnych granicach, na tyle silnej, aby mogła skutecznie stać na straży nie tylko własnej niepodległości, ale także zagrożonej niepodległości innych państw regionu. Wreszcie Rzeczpospolita, którą szanowałyby inne kraje. I to się udało, odzyskana w 1918 roku niepodległość została utrzymana, mimo wielu burz, do dnia dzisiejszego. Podobny wątek znaleźć można w historii żydowskiej Palestyny. Znaleźć w nim można zarówno okresy niezależności i mocarstwowości regionalnej - wojskowej jak i gospodarczej (czasy Dawida i Salomona), jak i okres upadku - podbój asyryjski, babiloński, perski, grecko-macedoński i wreszcie rzymski. Po dwóch przegranych powstaniach w latach 66 - 73 pierwszy i w latach 132 -135 drugi, Żydzi musieli opuścić swą ziemię i udać się na wielowiekowe wygnanie. Dla społeczeństwa żydowskiego rozpoczął się okres życia w diasporze. Trwał on ponad 1800 lat.

W historii Polski również były dwa wielkie powstania - listopadowe w latach 1830 - 1831 i styczniowe w 1863 - 1864, obydwa zakończyły się klęską i narodową katastrofą. Los jednak był dla Polski łaskawszy aniżeli dla Żydów. Dzieje Polski i Palestyny wiążą oba nasze narody nierozerwalną więzią wspólnych dziejów i doświadczeń, szczególnie bolesnych podczas II Wojny Światowej, w której to oba narody, zostały przez Niemców przeznaczone do fizycznej likwidacji. Pierwsi "do odstrzału" byli Żydzi, następni w kolejce (już po spodziewanym zwycięstwie Niemiec w wojnie), mieli być Polacy, Rosjanie, Ukraińcy i w ogóle wszyscy Słowianie. Nic dziwnego że nasze losy splotły się ze sobą nierozerwalną nicią pamięci, cierpienia, oraz ... pomocy i niesamowitego bohaterstwa, w ratowaniu ludzkiego życia.



"ZAKAZANE PIOSENKI"
(1946)

 "WARSZAWO MA"




POMIMO WSZECHOTACZAJĄCEJ ŚMIERCI, CZAJĄCEJ SIĘ ZA KAŻDYM ROGIEM I POTWORNEGO STRACHU, WIELU POLAKÓW NIE BAŁO SIĘ NIEMCÓW. NAWET DZIECI POTRAFIŁY TO OKAZAĆ W FORMIE PIOSENEK - "ZAKAZANYCH PIOSENEK":


"Wróg napadł na Polskę, zapaskudził ziemię,
A tylko dlatego, że nasz naród drzemie.

Naród się obudzi, głośnym głosem wrzaśnie:
A niech cię, Hitlerze, jasny granat trzaśnie!

Za spalone miasta, za spalone chaty
Dostaniesz, ty pludru, od nas tęgie baty!

Ja jem chleb kartkowy, ty ciasteczka jadłeś,
Mówisz, że kupiłeś, na pewno ukradłeś!

Choćiaż tu są szkopy, śpiewać się nie boję,
Bo mnie nie zrozumią te przeklęte gnoje"





Kazimierz Moczarski, jeden z oficerów Armii Krajowej, został aresztowany przez UB 11 sierpnia 1945 r. w Warszawie. Brutalnie torturowany w więzieniu mokotowskim, w celu wymuszenia na nim przyznania się do zbrodni, czyli udziału w "faszystowsko-bandyckiej organizacji Armii Krajowej, wysługującej się podczas wojny Niemcom i likwidującej działaczy oraz sympatyków organizacji lewicowych, głównie komunistycznych, w celu zahamowania walki narodowowyzwoleńczej, prowadzonej jedynie przez Polską Partię Robotniczą oraz jej zbrojne ramię - Gwardię Ludową". W styczniu 1946 r. komunistyczny rząd Polski Ludowej, skazał go na 10 lat więzienia, następnie w kolejnym procesie otrzymał on karę śmierci. Od 2 marca do 11 listopada 1949 r. Kazimierz Moczarski przebywał w jednej celi z katem warszawskiego getta - Jürgenem Stroopem. W 1953 r. Sąd Najwyższy zamienił Moczarskiemu karę na dożywotnie więzienie, ale ... nie poinformowano go o tym i przez dwa lata oczekiwał wykonania wyroku w celi śmierci. W 1956 r. na fali gomułkowskiej "odwilży", sąd oczyścił go z zarzutów i 24 kwietnia 1956 r. Kazimierz Moczarski wyszedł na wolność. Po latach spisał zwierzenia Stroopa, w formie reportażu, noszącego tytuł - "Rozmowy z katem".
Oto oblicze powstania w getcie warszawskim, widziane oczyma człowieka, któremu powierzone zostało zadanie jego zdławienia:


"Drugiego dnia ataku na getto, we wtorek 20 kwietnia, obudziłem się przed brzaskiem, niedospany, ale rześki (...) Byłem zbulwersowany nadzieją, a jednocześnie obawą o losy drugiego natarcia. Cokolwiek byśmy mówili, to klęska von Sammerna i późniejsze, nienadzwyczajne efekty walki musiały jakoś wpłynąć na morale moich ludzi. Od początku drugiego dnia walki miałem tremę. Jak zachowają się Żydzi? Czy "aryjczycy" (Polacy), nie zaatakują? Może SS-mannom zabraknie odwagi, gdy przyjdzie do walki wręcz? W czasie golenia się rozważałem wszelkie możliwości. Śniadanie przełknąłem na chybcika, myśląc o najbliższych godzinach. Przyznaję, że od czasu do czasu nachodziło mnie duże zdenerwowanie. Ale dowódca musi się denerwować, szczególnie w trudnej sytuacji. Przed zejściem do auta (byłem sam w pokoju), przeżegnałem się, jak uczyła mnie Mutti. Gdy usiadłem przy szoferze i odetchnąłem wiosennym powietrzem, wrócił spokój (...)

O godzinie siódmej rano znów wkroczyły do getta przednie oddziały szturmowe. Podzieliłem je na grupy po trzydziestu sześciu ludzi, plus oficer lub podoficer. Majorowi policji Sternhagelowi (który bezpośrednio dowodzi akcją) rozkazałem, aby ostrożnie wszedł na zdobyty wczoraj teren, potem oczyścił "Restgetto", a dalej, aby przeszukał energicznie cały obszar zamknięty murami. Myślałem, że tego drugiego dnia dokonamy gros roboty, a trzeci dzień i kilka następnych pozostaną na działania porządkujące, wykończeniowe. Pomyliłem się (...)

W Wielki Czwartek, 22 kwietnia 1943 r., było mniej więcej to samo. Nakazałem SS-mannom większą ostrożność i umiar w poruszaniu się. Zabroniłem ryzyka i fanfaronady. Od razu mieliśmy rezultaty: tylko jeden ranny, z Schutzpolizei. Co było w tym dniu godne uwagi? Trzy okoliczności. Jedna, to powrót bojowców żydowskich do wypalonych lub częściowo płonących domów, skąd otwierali ogień. Daliśmy im fest lanie! Wielu poległo, a około dwustu wzięliśmy do niewoli. Druga sprawa, to nasza bezradność wobec Żydów i Polaków, którzy opanowali kanały pod gettem. Takie "katakumby" są fenomenalnym urządzeniem dla ucieczek i zaskoczenia. Żydzi uniemożliwili zatapianie kanałów. Kilku SS-mannów, którzy tam zeszli, powitano ogniem z pistoletów. Świece dymne i wlewany kreozol nie dały również efektu. Kanałów nigdy nie pokonaliśmy. To samo zjawisko obserwowali później nasi sztabowcy w czasie Powstania Warszawskiego. Trzecim fenomenem, który się ujawnił w Wielki Czwartek, to udział żydowskich kobiet w walkach. Idzie o zorganizowane grupki młodych dziewczyn z "Haluzzenbewegung". Od tego dnia mieliśmy często z nimi do czynienia (...)

Gdybym nie widział na własne oczy tych żydowskich dziewczyn z powstania w getcie, myślałbym, Herr Moczarski, że pan trochę koloryzuje. Ależ wy tu, w Polsce macie kobiety! Myślę, że nie były to ludzkie istoty: chyba diablice albo boginie. Spokojne. Sprawne jak cyrkówki. Często strzelały z pistoletu jednocześnie z obu rąk. Zażarte w walce, do końca. Niebezpieczne w bezpośrednim zbliżeniu. Taka schwytana "Haluzzenmadel" wyglądała niby trusia. Całkowicie zrezygnowana. Aż tu raptem - gdy grupa naszych podeszła do niej na kilka kroków, jak nie sięgnie po ukryty w spódnicy lub szarawarach granat, jak nie rąbnie SS-owców, jak nie zacznie miotać przekleństwa do dziesiątego pokolenia w przyszłość - to włosy się jeżyły! Ponosiliśmy w takich sytuacjach straty, więc rozkazałem nie brać więcej dziewczyn do niewoli, nie dopuszczać ich zbyt blisko i z daleka rozwalać pistoletami maszynowymi".





Wyroki Polskiego Państwa Podziemnego na zdrajców i agentów były postrachem nawet niemieckich okupantów. Gdy np. polskie podziemie chciało zmusić wyjątkowych sadystów do zaprzestania ich brutalnych praktyk śledczych, to wysyłało do takiego "delikwenta" informację iż w jego sprawie toczy się właśnie śledztwo sądu podziemnego. Kolejna informacja przyszła w kilka, kilkanaście dni później że zebrano "obciążające go materiały dowodowe". Kolejna wiadomość kilka dni potem, mówiła o tym iż sąd zapoznał się z materiałami obciążającymi jego osobę. Następnie przysłano informację o przesłuchiwaniu świadków. Potem o przebiegu procesu. Na końcu wysyłano mu informację że został skazany na karę śmierci i wyrok zostanie niezwłocznie wykonany. Oczywiście nie trzeba pisać co w między czasie przeżywał taki "wybraniec". Strach często był tak wielki iż owi "skazańcy", często bali się opuszczać swoje miejsca pracy, czyli więzienia i katownie gestapo i SS. A jeśli już wychodzili, to zamieniali się w kłębek nerwów. Tak nie można było żyć, wiec po jakimś czasie przychodziła kolejna wiadomość że w świetle nowych dowodów może zostać on uniewinniony, jeśli zmieni swój dotychczasowy stosunek do przesłuchiwanych ludzi. Często wówczas sami owi "skazańcy", niejednokrotnie stwierdzali chęć dostarczania przeróżnych informacji lub deklarowali wpłatę dużych sum pieniężnych dla Polskiego Państwa Podziemnego, w zamian za zmianę wyroku. Takie działania nie były jednak autorstwem sądów podziemnych, tylko ... oddziału Informacji i Propagandy Armii Krajowej. Sądy bowiem nie bawiły się w wysyłanie ostrzeżeń do skazanych na śmierć zdrajców lub niemieckich zbrodniarzy wojennych, tylko po prostu ich likwidowali. Biuro Informacji i Propagandy, wysyłało swoje "ostrzeżenia", jedynie do tych, którzy nie byli przedmiotem postępowania sądów podziemnych, w celu ... wywarcia na nich presji psychologicznej i ukazania kary, za zbyt brutalną postawę wobec Polaków czy Żydów, bowiem
Wojna psychologiczna była też niezwykle ważna


"ZŁAPALI JĄ W BRAMI CHŁOPCY Z KONSPIRACJI, 
ZGOLILI DO SKÓRY ŁEB WRAZ Z ONDULACJĄ. 
A JAK NIE POMOGŁO, CHŁOPCY NIEŚLI KWIATY, 
W JEDNEJ RĘCE RÓŻE, W DRUGIEJ AUTOMATY. 
GĘSI ZA WODĄ, KACZKI ZA WODĄ, 
ZASTRZELILI PANNĘ CHOĆ BYŁA MŁODĄ,
 DZIŚ JUŻ NIE WYDA, JUTRO NIE WYDA, 
NA NIC IM SIĘ MARTWY SZPICEL NIE PRZYDA"





JAK BYŁO NAPRAWDĘ?

Czy prawda zdoła się obronić przed plugawymi oszczerstwami i uporczywym lansowaniem wrodzonego antysemityzmu Polaków? Jeśli ludzie zapomną o prawdzie, wszystko będzie można im wmówić - WSZYSTKO)

Miejmy nadzieję że tak się jednak nie stanie!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz