Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 4 grudnia 2016

PIŁSUDSKI & HITLER - CZYLI WOJNA PREWENCYJNA Z NIEMCAMI 1933 r. - Cz. VI

NIE MA WIĘKSZEJ ŚWIĄTYNI, 

JAK WSZYSTKIE TE GRANICE, 

KTÓREMI POPRZERZYNANO NASZ KRAJ

... GDY ZBLIŻAM SIĘ DO 

DAWNEJ GRANICY, CZUJĘ, ŻE ZBLIŻAM

SIĘ DO ŚWIĄTYNI HISTORII, 

I DOZNAJĘ SILNEGO WZRUSZENIA.

HASŁO, KTÓRE ZE SŁUPÓW WBITYCH

WOŁAŁO DO NAS NIEDAWNO JESZCZE:

"ZAPOMNIJ", DZISIAJ WOŁA MNIE 

I WAM: "PAMIĘTAJ"

 

MARSZAŁEK JÓZEF PIŁSUDSKI 

TORUŃ - 5 czerwca 1921 r. 




Tak więc jeszcze przed wybuchem I Wojny Światowej, Litwa, Ukraina i Białoruś - mówiły po polsku. Oczywiście nie wszędzie, jedynie w większych miastach i dworach szlacheckich, gdzie właśnie biło serce polskości. Brytyjski historyk - Norman Davies, powiedział kiedyś że najbardziej polskim miastem w XIX wieku nie była wcale Warszawa (która notabene była strasznie kosmopolityczna i w ogromnej większości ... zasiedlona przez Rosjan), a właśnie Lwów, Kraków i Wilno. To właśnie w Wilnie, tamtejszy Uniwersytet (aż do jego ostatecznej likwidacji przez władze rosyjskie w 1832 r.), był drugim największym (po Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie), nie tylko ze wszystkich uniwersytetów wszystkich ziem polskich włączonych do Rosji, wręcz całego Cesarstwa Rosyjskiego (drugim pod względem liczby studentów w latach 30-tych XIX wieku, był Uniwersytet Moskiewski, a trzecim - Warszawski). Język polski był językiem oficjalnym i literackim warstw wykształconych dzisiejszej Ukrainy, Białorusi i Litwy. Pomimo rozbiorów nadal przetrwała dawna świadomość, która wyrażała się w słowach: "gente Ruthenus natione Polonus" (lub też: "gente Lithuanus natione Polonus"), czyli: "z pochodzenia Rusin/Litwin, z narodowości Polak".

Polskość zresztą na wschodnich ziemiach dawnej Rzeczypospolitej, nie była rozumiana tylko jako narodowość (a wręcz prawie wcale nie była utożsamiana z narodowością), a raczej z czymś co można by było określić "Genem Wolności" i "Genem Obywatelskości". Dlaczego bowiem na Litwie śpiewano podczas Powstań (Listopadowego i Styczniowego): "Jeszcze Polska nie zginęła póki żyje Żmudź" i układano odezwy do chłopów, obiecując im że jeśli wesprą powstanie, staną się: "prawdziwie wolnymi Polakami". Polonizowali się zresztą nie tylko ruscy i litewscy mieszkańcy Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej, ale także Niemcy (przykład mojej rodziny też stanowi tego procesu oblicze), zamieszkali zarówno na Wschodzie jak i Zachodzie ziem polskich (wówczas rozerwanych na trzy części i będących po zaborami). Nie tylko niemieckie rody, ale także mieszczaństwo szybko się polonizowało, podobnie jak i Tatarzy (którzy niejednokrotnie pomiędzy sobą posługiwali się piękniejsza polszczyzna, niż niejeden Polak z centrum kraju, zresztą Tatarzy zamieszkali w Rzeczpospolitej, już od XVII wieku modlili się do Allaha nie po arabsku, tylko właśnie po ... polsku), którzy też zapisali piękną kartę podczas wojny z bolszewikami w latach 1919-1920 (powstały potem o nich takie choćby żurawiejki jak: "Księżyc w czole w dupie gwiazda, to tatarska nasza jazda").

Tak ogromne rozprzestrzenienie się języka i kultury polskiej na na litewskich i ukraińskich guberniach Cesarstwa Rosyjskiego, spowodowało iż Rosjanie podjęli bezpardonową walkę z polskością na wszystkich ziemiach na wschód od Bugu (potem również i w samym tzw.: "Królestwie Kongresowym", lub też "Priwislanskim Kraju"). Ruszyła zakrojona na ogromną skalę próba depolonizacji, zabroniono posługiwania się językiem polskich na uczelniach i w administracji (potem również ten zakaz zostanie rozciągnięty i na ulice, gdzie też nie wolno było mówić po polsku), jedynie w kościołach zezwolono na polską mowę podczas nabożeństw (nic więc dziwnego że kościoły pękały wówczas w szwach). Zresztą Rosjanie stosowali przebiegłą taktykę, w tych guberniach, w których ludności polskiej (lub spolonizowanej), było wiele, tam albo wspierano języki lokalne (np. litewski lub ruski), albo też wprowadzano bezwzględną rusyfikację. Natomiast na ziemiach, na których żywioł polski był słabszy (np. niektóre tereny Litwy czy Ukrainy), tam ... język polski był dozwolony, a kategorycznie zabroniony np. litewski czy ruski (ukraiński).

Prócz więc szlacheckiej (dworskiej) kultury Litwy i Ukrainy (która była właśnie kultura polską), wykształciła się również oddolna, głównie mieszczańska i chłopska kultura rodzima - litewska czy ukraińska (rozwój kultury białoruskiej był bowiem na znacznie niższym poziomie). Ci ludzie, którzy kończyli szkoły i uniwersytety, lecz pochodzili głównie z chłopstwa lub mieszczaństwa, uważali polonizację szlachty litewskiej, za coś szkodliwego dla kultury narodowej (rozumianej w ciasnych, nacjonalistycznych kategoriach). Cały ten konflikt wsi z miastem i chałupy z dworem szlacheckim, był wyciszony i przykryty bezwzględną rusyfikacją tych terenów aż do wybuchu I Wojny Światowej. Wraz z wkraczaniem wojsk niemieckich coraz głębiej w głąb państwa rosyjskiego, wśród Polaków i Litwinów na Kresach (nie tylko zresztą, ale w tym temacie omawiamy kwestię Wilna, które to miasto stało się tematem sporu polsko-litewskiego na forum Ligii Narodów w Genewie w 1927 r.), zaczęła pojawiać się nadzieja na oswobodzenie i odbudowanie państwowości. Ponieważ żywioł polski na Litwie (a szczególnie na Wileńszczyźnie), był ogromny (w samym Wilnie w 1916 r. mieszkało ponad 50 % Polaków i tylko 2,6 % Litwinów, co pokazał spis ludności, przeprowadzony w tymże roku), Niemcy postanowili wesprzeć Litwinów przeciwko Polakom i dać im namiastkę niepodległego państwa.

Polacy na Litwie uważali za coś naturalnego po odzyskaniu niepodległości i odbudowie państwa, ponowne zjednoczenie ziem polskich i litewskich, tak jak to było przed rozbiorami. Litewscy zaś działacze polityczni, którzy zapragnęli budować "niepodległą" Litwę pod niemieckim protektoratem, doskonale zdawali sobie sprawę ze swej słabości, i to zarówno demograficznej, politycznej jak i organizacyjnej. Polacy (czy raczej polscy Litwini), mieli tam szkoły, kościoły, kółka samokształceniowe, organizacje polityczne, sportowe, ochronki i w ogóle całkowicie dominowali szczególnie właśnie na Wileńszczyźnie). Niemcy zaś specjalnie wsparli słabszych Litwinów, aby wywołać i uwypuklić spór polsko-litewski. Litwini zresztą nie mieli innego wyjścia jak tylko oprzeć się na Niemcach, po prostu gdyby nie pomoc Berlina, Litwa etnograficzna, Litwa nacjonalistyczna nie powstałaby. We wrześniu 1917 r. Niemcy zorganizowali zjazd działaczy litewskich we Wilnie, na którym powołano Tarybę - czyli Radę Krajową (zaczątek litewskiego parlamentu). W grudniu zaś tego roku, Taryba wydała oświadczenie, proklamujące odbudowę niezależnego państwa litewskiego ze stolicą w Wilnie (pozostającego w ścisłym związku z Niemcami, którzy zamierzali wykorzystać ten teren, pod dalszą polityczną i ekonomiczną ekspansję po zwycięskim zakończeniu wojny).




Wkrótce Taryba poszła jeszcze o krok dalej i (bez konsultacji z niemieckimi władzami wojskowymi i politycznymi), proklamowano - 16 lutego 1918 r. niepodległość Litwy. Tutaj już bardzo ostro zareagowali Niemcy i w kilka dni później Taryba musiała się wycofać z tych planów (Niemcom nie zależało na niepodległej Litwie, oni chcieli stworzyć ta po prostu quasi państewko, pod całkowitą polityczną, militarną i gospodarczą kontrolą Berlina). Niemcy zgodzili się na formowanie terenowych struktur władzy litewskiej, oraz oficjalnego ustroju, jako monarchii konstytucyjnej (w rzeczywistości jednak hamowali jakiekolwiek realne działanie Litwinów, zmierzające do budowy prawdziwej niepodległości tego kraju). Polscy Litwini nie tylko nie uznawali Taryby, ale także nie godzili się na jakiekolwiek próby budowy małej, etnograficznej Litwy, bez dalszych związków z Koroną, czyli Polską (wówczas również okupowaną przez wojska niemieckie). Z chwilą kolejnych klęsk na froncie zachodnim, Niemcy (zdając sobie sprawę że tej wojny już nie wygrają), zgodzili się na powołanie tymczasowego rządu litewskiego, który został sformowany na początku listopada 1918 r. a na jego czele stanął litewski historyk i działacz polityczny, zwolennik samoistnej Litwy - Augustinas Voldemaras.

Stosunek nacjonalistycznych polityków litewskich, był nieadekwatny do stosunku mieszkańców Wilna i Wileńszczyzny, którzy z chwilą klęski Niemiec 11 listopada 1918 r., zaczęli deklarować chęć odnowienia związku z Polską (ich hasło brzmiało: "Przede wszystkim chcemy być razem z Polską"). Odradzająca się powoli Polska, nie zamierzała zrezygnować z Wileńszczyzny, już w grudniu 1918 r. Naczelnik Państwa - Józef Piłsudski (podczas spotkania z delegacją litewską), nakreślił przyszły plan działania, który zamykał się w słowach: "Albo Litwini zgodzą się na państwowy związek z Polską, albo będą musieli ograniczyć roszczenia terytorialne do terenów ściśle etnograficznych" (a to oznaczało niewielkie ziemie Żmudzi i Auksztoty, na północ od Wileńszczyzny). Litwini zdawali sobie sprawę że są za słabi, a w samym mieście praktycznie nieistniejący. 29 grudnia odbyła się w mieście wielka demonstracja Polaków, za zjednoczeniem Litwy z Polską. Rząd litewski Voldemarasa był coraz bardziej izolowany (nie mówiąc już o tym, że oficjalny rząd nowo powstałego państwa, jakim była Litwa, obrał sobie za stolicę miasto, w którym językiem powszechnie obowiązującym był język polski), tym bardziej że wojska niemieckie (główna podpora Litwinów), zaczęły się wycofywać. 2 stycznia 1919 r. (wraz z ostatnimi niemieckimi oddziałami), nowy rząd litewski - Mykolasa Sleżeviciusa, wyjechał z Wilna do Kowna. 

Rząd litewski i wielu Litwinów o nacjonalistycznych poglądach, wyjechało z Wilna w obawie przed zajęciem miasta przez postępującymi na zachód bolszewikami. Po ich wyjeździe miasto przeszło w polskie ręce. Tymczasem centralna Polska też się odradzała do życia. 10 listopada 1918 r. przyjechał do Warszawy (zwolniony z twierdzy w Magdeburgu) brygadier Józef Piłsudski, witany na dworcu przez tłumy warszawiaków. 11 listopada Rada Regencyjna (organ niemieckich władz okupacyjnych, powstała 27 października 1917 r.), złożona z trzech regentów: Józefa Ostrowskiego, księcia Zdzisława Lubomirskiego i kardynała, metropolitę warszawskiego - Aleksandra Kakowskiego, przekazała oficjalnie władzę nad (prawie nie istniejącym jeszcze wówczas) Wojskiem Polskim, w ręce brygadiera Piłsudskiego (ten dzień, wraz z podpisaniem kapitulacji przez Niemcy, jest obchodzony do dziś jako Dzień Niepodległości, bowiem od tego dnia rozpoczęto rozbrajanie niemieckich oddziałów, stacjonujących w stolicy). 12 listopada otrzymał również misję utworzenia rządu narodowego, zaś 14 listopada Rada Regencyjna dokonała samorozwiązania, przekazując pełnię władzy w ręce Józefa Piłsudskiego (od tego dnia oficjalnie Polska stała się republiką).

16 listopada Piłsudski w sposób oficjalny notyfikował powstanie państwa polskiego na arenie międzynarodowej, wysyłając telegramy o następującej treści: "Jako Wódz Naczelny Armii Polskiej pragnę notyfikować rządom i narodom wojującym i neutralnym istnienie Państwa Polskiego Niepodległego, obejmującego wszystkie ziemie zjednoczonej Polski. Sytuacja polityczna w Polsce i jarzmo okupacji nie pozwoliły dotychczas narodowi polskiemu wypowiedzieć się swobodnie o swym losie (...). Państwo Polskie powstaje z woli całego narodu i opiera się na podstawach demokratycznych. Rząd Polski zastąpi panowanie przemocy, która przez sto czterdzieści lat ciążyła nad losami Polski - przez ustrój zbudowany na porządku i sprawiedliwości. Opierając się na Armii Polskiej pod moją komendą, mam nadzieję, że odtąd żadna armia obca nie wkroczy do Polski, nim nie wyrazimy w tej sprawie formalnej woli naszej. Jestem przekonany, że potężne demokracje Zachodu udzielą swej pomocy i braterskiego poparcia Polskiej Rzeczypospolitej Odrodzonej i Niepodległej", do USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch, Japonii, Niemiec "i wszystkich państw wojujących i neutralnych". 


HARRY KESSLER


17 listopada Piłsudski powołał pierwszy rząd w pełni odrodzonej Polski, pod przewodnictwem socjalisty - Jędrzeja Moraczewskiego (pierwsze posiedzenie rządu odbyło się w dniu następnym). Kraj był jednak totalnie zrujnowany, ogołocony z przemysłu i tak biedny, że obawiano się wybuchu jakiejś epidemii na tych ziemiach. Ale podstawowym zadaniem była odbudowa wojska (jeśli ten kraj miał przetrwać), zaczęto je formować już z końcem października 1918 r. 19 listopada Niemcy były pierwszym krajem, jaki nawiązał z odradzającą się Polską stosunki dyplomatyczne, wysyłając do Warszawy swego przedstawiciela - Harrego Kesslera (przybył do polskiej stolicy kilka godzin po północy 20 listopada). Wybór Kesslera do końca nie był pewny, tym bardziej że już 16 listopada gruchnęła wiadomość że pierwszym niemieckim dyplomatą w Warszawie ma zostać ... kobieta. Nie miał jednak łatwo, pamięć dotychczasowej niemieckiej okupacji (i wciąż jeszcze stacjonujących w różnych miejscach odradzającego się kraju wojsk niemieckich), powodowała silną niechęć Warszawiaków do Niemców (Kessler musiał co chwilę zmieniać hotele, bo gdy tylko bojówki Narodowej Demokracji dowiadywały się gdzie przebywa, obrażano go i próbowano zmusić do wyjazdu. 

Do jednego z poważniejszych tego typu ataków, doszło 23 listopada, gdy tłum wdarł się do hotelu Bristol, w którym przebywał Kessler, kelner wyprowadził go na zaplecze, umożliwiając ukrycie się w kuchennych zakamarkach. Dyrektor (w obawie przed zdemolowaniem), poprosił niemieckiego posła o opuszczenie hotelu - Kessler opuścił więc hotel Bristol. Mimo to 24 listopada bojówki endecji wdarły się do hotelu, wyłamali drzwi do jego pokoju i zrobili totalny rozgardiasz (przywódca tej bojówki - Wojciech Korfanty, wszedł do pokoju po ... balkonie). Po tym incydencie Piłsudski wyznaczył Kesslerowi niewielki pensjonat, a do jego ochrony przydzielił mały oddział żołnierzy, wyposażonych w broń krótką. Tam też jednak dopadły go narodowe bojówki, zmuszając właścicielkę pensjonatu, by wypowiedziała mu gościnę. Kessler znów znalazł się bez dachu nad głową. Przez cały czas swojego krótkiego pobytu w Warszawie, miał za zadanie wynegocjować drogę ewakuacji potężnych (choć coraz bardziej zdemoralizowanych i niechętnych wojaczce), wojsk niemieckiego Ober-Ostu. 2 grudnia 1918 r. Niemcy zaakceptowali polskie żądania wycofywania swej armii wyznaczoną trasą (Kowel, Białystok, Grajewo, Prusy Wschodnie) - 5 lutego 1919 r. podpisano oficjalną umowę w tej sprawie, zaś Kessler został poproszony o opuszczenie Warszawy i wyjechał stąd 16 grudnia 1918 r. Tak też zostały zerwane pierwsze polsko-niemieckie stosunki dyplomatyczne. 



CDN.       
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz