Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 15 grudnia 2016

"KSIĘGA ROZKOSZY" - AHMEDA IBN SULEJMANA - Cz. II

CZYLI OPOWIEŚĆ Z CZASÓW

PANOWANIA SUŁTANA

SELIMA I GROŹNEGO, 

OJCA SULEJMANA WSPANIAŁEGO,

O TYM JAK WYCHOWAĆ SOBIE 

CZUŁĄ I ULEGŁĄ ŻONĘ


"Księga Rozkoszy" - autorstwa Ahmada ibn Sulejmana, powstała w czasach panowania w Imperium Osmańskim sułtana Selima I Groźnego (1512 - 1520 r.), ojca przyszłego wielkiego tureckiego władcy - Sulejmana Wspaniałego. Opowiada ona o przygodach Pir-Alego, który radzi jak należy wychować sobie posłuszną i uległą żonę, co mężczyzna (mąż) powinien uczynić, aby tak właśnie się stało? Jego rady są być może trochę komiczne (zważywszy na odmienność kulturową), ale warte odnotowania i opisania. No cóż, aby się zbytnio nie rozpisywać, przejdźmy do konkretów, oto opowieść Pir-Alego (pisarza i poety z czasów pierwszych wieków islamu, spisana przez żyjącego za panowania Selima Groźnego i Sulejmana Wspaniałego - Ahmeda ibn Sulejmana), o tym jak to mąż powinien wychować sobie "uległą i posłuszną" żonę:





 POSZUKIWANIA

Cz. II


Pewien sułtan kazał wezwać dwóch medyków.
- Kto jest bardziej namiętny, kobieta czy mężczyzna? - zapytał.
- Kobieta jest słabszą istotą, lecz w namiętności wygrywa - odpowiedzieli zgodnie.
- Jakie są na to dowody?
- Kobieta może kochać się bez końca w ciągu jednego dnia, podczas gdy żaden mężczyzna nie sprosta temu zadaniu więcej niż piętnaście razy.
- Dlaczego kobieta jest nienasycona w miłości, a mężczyzna tak szybko się wyczerpuje?
- U kobiety podniecenie rodzi się w brzuchu, a u mężczyzny w plecach. Dlatego ma dłuższą i trudniejszą drogę do przebycia. Uczeni w piśmie twierdzą, że kobieta przewyższa mężczyznę pod względem potrzeb seksualnych, chociaż głęboko skrywa te skłonności, bo ma wstydliwą naturę. Poza tym w młodości mężczyzna przeżywa nocne polucje, co jest przyczyną słabości w późniejszym wieku. Kobieta nie ma takich kłopotów. 

Oto kilka przykładów ilustrujących tę tezę
- Asystowałem kiedyś - mówi jeden z medyków - przy rozpatrywaniu skargi złożonej przez kobietę w starszym wieku. Zarzucała mężowi, że ją zaniedbuje i przez wszystkie lata małżeństwa ani razu nie doznała przyjemności. Imam i muezin zastanawiali się, czy jest to wystarczający powód, aby ukarać męża. Postanowili najpierw udać się na miejsce i spróbować pogodzić zwaśnionych małżonków. Mężczyzna poczuł się urażony w swej godności naszą wizytą. Uniósł się honorem i czym prędzej dał żonie satysfakcję jak należy. A wtedy ona zmieniła się nie do poznania. Porzuciła niedawną nienawiść i zapałała najgorętszym uczuciem do swego męża.
- Żałuję, że wcześniej nie zwróciłam się do was o pomoc! - wykrzyknęła na pożegnanie. - Nareszcie jestem najszczęśliwszą z kobiet. Odtąd - dodała, zwracając się do męża - będę ci służyć wiernie jak niewolnica.

Qanouni-Ahmed uchodził za najlepszego prawnika. Człowiek błyskotliwego umysłu, lubił uprawiać sztukę konwersacji i pod tym kątem dobierał sobie przyjaciół. Pewnego dnia urządzał przyjęcie, na które byliśmy zaproszeni. W domu gospodarza zastaliśmy dwóch nieznanych nam mężczyzn i trzy zachwycające kobiety o doskonałej urodzie.
- Z jakiego ogrodu pochodzą te róże? - zagadnąłem z galanterią.
- Jedna jest z Egiptu, druga z Syrii a trzecia z Maroka. 
Marokanka wyglądała kwitnąco i miała kształty proporcjonalne do wzrostu. Z przyjemnością obserwowałem jej wdzięki i powaby. Mój zachwyt nie uszedł jej uwadze, bo po chwili przysunęła się bliżej i zaczęła bawić mnie rozmową, opowiadając dowcipne anegdoty. Cały zamieniłem się w słuch, można by powiedzieć, że spijałem słowa z jej ust. Niczego nie uroniłem, każdy wybuch jej śmiechu brzmiał jak perlisty śpiew słowika. , słowem - oczarowała mnie całkowicie, straciłem dla niej głowę, chociaż nikt inny nie zauważył mego zmieszania i czułych westchnień. 

Ucztowaliśmy do późna i wreszcie na znak dany przez Marokankę, każdy poszedł odpocząć w osobnym pokoju z damą swego serca u boku. Zostałem sam i również położyłem się do łóżka, ale mimo panującej ciszy i sporego zmęczenia nie mogłem zasnąć. Cały czas miałem przed oczami jej czarowną postać. Na dodatek moja piękna zajmowała ze swym kochankiem przeciwległy kąt tego samego pokoju. Ta bliskość, a zarazem niemożność bycia z nią sam na sam przyprawiały mnie o bezsilną wściekłość. Przewracałem się w łóżku z boku na bok, rozpalony pożądaniem. Nagle usłyszałem że nie tylko ja się wiercę. Najwidoczniej moja piękna również nie spała. "Panie, wysłuchaj mej prośby, daj mi skorzystać z okazji" - modliłem się w duchu z twarzą zalaną gorącymi łzami. W tym momencie ktoś podszedł bezszelestnie do mojego łóżka i wyszeptał moje imię. To była ona!





- O pani, jestem taki nieszczęśliwy - poskarżyłem się.
- Dlaczego, drogi przyjacielu? Czy coś ci dolega?
- Wstyd mi się przyznać, ale chwyta mnie kolka i cierpię na bóle okrutne. Zaciskam zęby, żeby nie jęczeć, ale nie mogę już wytrzymać!
- Bardzo mi cie żal. Powiedz, jak ci pomóc?
- Nie chcę ci sprawić kłopotu, ale gdybyś mogła podać mi jakieś naczynie, żebym zaspokoił naturalną potrzebę, może poczułbym się lepiej. 
Wtedy ona znika na chwilę i przynosi nocnik. Stawiam go na ziemi i pochylam się jak ptak na dwóch łapach lub wartownik na czatach. Z tej pozycji lepiej dostrzegam jej stopy gładkie jak bawełna i czyste jak kryształ, a także wyższe fragmenty nóg, co wprawia mnie w taki zachwyt, że zaczynam oddawać mocz. 

- Ulżyłaś mi pani w cierpieniach, chociaż to pora snu. Nie wiem jak zdołam się odwdzięczyć, chyba tylko modlitwą o długie i szczęśliwe życie dla mojej dobrodziejki! - Nie było w tym ani słowa prawdy, ale musiałem zastosować jakiś wybieg. - Jeszcze raz serdecznie dziękuję i oby spełniły się wszystkie twe marzenia pani!
Wzięła naczynie, żeby je opróżnić. Poszedłem za nią na palcach.
- Ahmedzie - powiedziała cichutko, gdy znaleźliśmy się sami. - Masz niezwykły instrument. Nigdy dotąd nie widziałam czegoś równie wspaniałego.
- Jestem do twych usług ze wszystkim, co posiadam pani - powiedziałem żarliwie.
- Podejdź bliżej, mój drogi. Chcę cię podziwiać - szepnęła drżącym głosem.
- To nie jest odpowiednie miejsce, piękna pani. Włóż coś na siebie i chodźmy na dziedziniec. 

Ledwie wyszliśmy, Marokanka rozebrała się do naga z wdzięcznym falowaniem bioder i alabastrowych pośladków. Objąłem ją w pasie, pocałowałem i bez wstępów opadłem na jej łono, gdzie szybko osiągnąłem spełnienie mych pragnień. Jednakże on nie była w pełni usatysfakcjonowana. 
- Myślałeś tylko o sobie - poskarżyła się.
Nie zwracałem na nią uwagi, pogrążony w rozpamiętywaniu doznanej rozkoszy, lecz ona nie ustępowała. Szarpała mnie za ramię, biła po twarzy i wykrzykiwała obrażonym tonem:
- To po to wyciągnąłeś mnie z domu, ty łotrze? Nie puszczę ci tego płazem. Jutro wszyscy się dowiedzą, jak mnie potraktowałeś!

Wróciła do łóżka zagniewana. Gdy zostałem sam, zacząłem rozmyślać nad możliwymi konsekwencjami tej przygody i postanowiłem wyjechać stąd jak najszybciej, zanim dojdzie do kompromitującej dla mnie awantury. Do świtu było jeszcze sporo czasu, więc przespałem się trochę i przed wschodem słońca, zanim ktokolwiek z gości obudził się, opuściłem dom cichcem. Od kiedy sam na własnej skórze przekonałem się, do czego prowadzi ślepa zapalczywość namiętnej kobiety, podzielam mądrą myśl Koranu, od kobiety lepiej trzymać się z daleka, nie pozwalać im odsłaniać twarzy, nie śpiewać w ich obecności i usuwać im sprzed oczu wszelkie widoki działające na zmysły. 






CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz