Łączna liczba wyświetleń

środa, 1 czerwca 2016

NOC SZAKALA - Cz. I

CZYLI ZAMACH NA de GAULLE'A

22 sierpnia 1962





Cz. I

MAJOWA KLĘSKA

 



10 maja 1940 r. we wczesnych godzinach rannych, 136 niemieckich dywizji przekroczyło granice Belgii, Holandii i Luksemburga. 2500 niemieckich samolotów zrzuciło pierwsze bomby na belgijskie, holenderskie i francuskie lotniska, unieruchamiając wiele wiele samolotów jeszcze na ziemi. 16 000 żołnierzy, pod wodzą gen. Kurta Studenta, zrzucono tego dnia nad Rotterdamem, Hagą i Lejdą, a dodatkowych stu niemieckich spadochroniarzy, zrzucono nad Kanałem Alberta i bardzo szybko opanowali oni wszystkie mosty w tym rejonie, lecz dalszą drogę blokowała potężna belgijska twierdza Eben-Emael. Tam skierowano elitarną jednostkę 55 spadochroniarzy, których zadaniem było właśnie opanowanie tej twierdzy (szkolili się do tego zadania od sześciu miesięcy). Do ósmej rano 10 maja, Niemcy opanowali Luksemburg, przeprowadzili nalot bombowy na francuskie miasto - Nancy (zginęło wówczas 16 cywilów), oraz zrzucili miny do rzeki Skaldy i wciąż posuwali się dalej. Do Londynu spływają pierwsze apele z prośbą o pomoc, od rządów Belgii i Holandii, rząd Chamberlain'a decyduje się zaminować Ren (rozkaz w tej sprawie wydano o siódmej rano). Natarcie niemieckie wciąż trwa, o godz. 16, 4 Dywizja Pancerna gen. Reinhardta przekroczyła Mozę.

O 16:30 odbywa się posiedzenie brytyjskiego Parlamentu, na którym premier Chamberlain apeluje do liberałów i laburzystów o powołanie rządu koalicyjnego, mogącego wspólnie decydować o prowadzonych działaniach militarnych, Partia Pracy jednak odmawia, a przedstawiciele stronnictw politycznych, na tym posiedzeniu zmuszają Neville'a Chamberlain'a do ustąpienia ze stanowiska i popierają Winstona Churchilla, który tworzy rząd koalicyjny. Tego samego dnia pierwsze brytyjskie oddziały ekspedycyjne zostają przerzucone z Francji do Belgii, w jednej z owych jednostek, jest Roland Cartland (poseł brytyjskiej partii konserwatywnej), który w liście do domu pisał: "Tłumy uciekinierów. Żal mi Belgów, drugi raz w ciągu dwudziestu pięciu lat spotyka ich coś takiego, są jednak odważni i dzielni", o Churchillu zaś pisze: "Winston, w którym pokładamy nasze nadzieje, może jeszcze zdoła ocalić cywilizację". Sytuacja jednak przybiera bardzo niekorzystny dla aliantów obrót. Po godzinie 11, 11 maja, kapitulują obrońcy belgijskiego Eben-Emael (z 700 obrońców twierdzy, poległo 23 żołnierzy, zaś straty 55-osobowego niemieckiego oddziału szturmowego, wyniosły 6 zabitych). Również w godzinach rannych 11 maja, Hauptsturmfuhrer SS - Krassow, z pułku "Leibstandarte", przeprawia się wraz z małym oddziałem przez rzekę Ijssel z Belgii do Holandii i zapuszcza 60 kilometrów w głąb terytorium wroga. Wraca z ...setką holenderskich jeńców. Za ten czyn otrzymuje od Hitlera pierwszy w tej kampanii Krzyż Żelazny.




11 maja pada również holenderskie miasteczko Apeldoorn, znane chociażby stąd, że żył tu na wygnaniu od listopada 1918 r. były niemiecki cesarz - Wilhelm II (któremu Churchill kilka godzin wcześniej zaproponował ekstradycję do Anglii - Wilhelm odmówił). Po zajęciu Apeldoorn przez Wehrmacht, do domu cesarza "pielgrzymują" niemieccy dowódcy wojskowi, a jego dom otrzymuje wartę honorową. Pochód Niemców trwa w najlepsze, ale, ale - rozkazy z dowództwa (szczególnie do dywizji pancernych), brzmią: "Czekać na piechotę, nie wykonywać samodzielnych uderzeń", niestety, wielu niemieckich dowódców jednostek pancernych (Guderian, Rommel), po prostu ten rozkaz "olało" (mówiąc łagodnie), i należy dodać że to właśnie dzięki ich podejściu do sprawy, ta kampania zakończyła się dla Niemiec zwycięsko. Wehrmacht bowiem w 1940 r. składał się z kilku zaledwie nowoczesnych dywizji pancernych i ... kilkudziesięciu ociężałych dywizji piechoty, wciąż korzystających z transportu konnego i częstokroć złożonych z rezerwistów, pamiętających jeszcze czasy I Wojny Światowej (oraz przygotowujących się do wojny pozycyjnej). Gdyby więc nie ten "grot" w postaci ambitnych generałów, którzy ścigali się o jak największe zdobycze, Niemcy tę kampanię by przegrali, tym bardziej że po drugiej stronie, stała potężna, nowoczesna armia francuska, armia ta jednak była ospała, tym bardziej pewne "czynniki polityczne" Francji (najprawdopodobniej celowo?), opóźniały francuskie kontruderzenie. 

Rommel (dowódca 7 Dywizji Pancernej), w liście do żony z 11 maja, chwali się: "Do tej pory wszystko idzie cudownie. Zostawiłem swych sąsiadów daleko z tyłu". 12 maja Brytyjczycy odnotowali już stratę 76 samolotów, a 18. Armia parła niepowstrzymanie do przodu na froncie holenderskim. 13 maja Rommel przeprawia się przez Mozę pod Dinant, a Guderian przechodzi Ardeny i forsuje Mozę pod Sedanem - wojska niemieckie są już we Francji, a Francuzi stoją. Tymczasem tego dnia nad ranem (dokładnie o piątej rano), do króla Wlk. Brytanii - Jerzego VI dzwoni przerażona królowa Holandii - Wilhelmina, prosząc 9prawie zapłakana), by ten wysłał samoloty do obrony Holandii. Król przekazał jej prośbę odpowiednim ministrom i ... wrócił do łóżka. Tego dnia w godzinach popołudniowych, królowa Wilhelmina wraz z rządem Holandii, odpłynęła do Anglii na pokładzie niszczyciela "Hereward". Królowa jednak nie chciała odpłynąć, początkowo chciała dołączyć do swych wojsk w Zeeland, jednak silny ostrzał artyleryjski, uniemożliwił wyjście na brzeg. Okręt odpłynął do Anglii. W Harwich, dokąd przybyła, jeszcze raz prosiła Brytyjczyków o wsparcie dla walczącej Holandii, to właśnie tam, poinformowano ją że ... sytuacja Holandii jest już beznadziejna. Gdy w godzinach wieczornych, przy Liverpool Street w Londynie, witał ją król Jerzy VI, Wilhelmina była bardzo zdenerwowana.




Natomiast w godzinach popołudniowych w Izbie Gmin tego samego dnia (13 maja), Winston Churchill wygłosił swą słynną mowę: "Nie mogę obiecać nic oprócz krwi, znoju, łez i potu (...) Będziemy toczyć wojnę na morzu, lądzie i w powietrzu z całą mocą i siłą, którą może obdarować nas Bóg; będziemy prowadzić wojnę przeciw potwornej tyranii, której mroczna i tragiczna lista zbrodni nie ma sobie równej. Oto nasza polityka". Ale działania Brytyjczyków były niewielkie, w nocy z 13 na 14 maja, zrzucili oni kilkaset min do Renu, co jedynie zakłóciło transport rzeczny pod Karlsruhe i Moguncją. 14 maja doszło natomiast do powietrznego ataku na Rotterdamu, w wyniku którego zniszczono mosty na Renie i część samego miasta. Zginęło wówczas 814 cywilnych mieszkańców Rotterdamu. Tego dnia doszło też do pierwszego przeciwnatarcia lotniczego Francuzów (wspartych przez Brytyjczyków), na niemieckie pozycje pod Sedanem. Jednak Niemcy rzucili w ten rejon ogromne ilości myśliwców, które swą ilością dominowały w powietrzu i trzebiły francusko-brytyjskie jednostki (swoją drogą, dlaczego Francuzi skierowali pod Sedan nieliczne siły lotnicze, podczas gdy na lotniskach w całej Francji stało gotowych do startu 2 000 samolotów? Dlaczego nie wysłano ich do walki, kto o tym zadecydował, bo ktoś musiał?). 

Tymczasem w Waszyngtonie 14 maja zapada decyzja o zgodzie rządu amerykańskiego na zakup przez Londyn 81 nowo wyprodukowanych samolotów (które miały być natychmiast wysłane do Anglii), zaś kolejne 324 maszyny, miały być dostarczone w "w ciągu dwóch lub trzech miesięcy". Tymczasem po ataku powietrznym na Rotterdam, jeszcze tego samego dnia (14 maja), wojska gen. Kurta Studenta, podeszły pod miasto i rozpoczęto pierwsze rozmowy kapitulacyjne. Jednocześnie trwało już rozbrajanie żołnierzy holenderskich pod Rotterdamem. Tego dnia doszło też do pierwszej masakry, gdy do grupy uzbrojonych jeszcze, lecz już się poddających żołnierzy holenderskich, podjechały wojska SS, które na ich widok ... otworzyły do nich ogień. W wyniku tej masakry w głowę został ranny sam gen. Student, któremu wówczas uratował życie holenderski chirurg. Natomiast 15 maja Francuzom też już odechciało się walczyć (Niemcy zaledwie drasnęli wówczas ich granice). W godzinach rannych do Churchilla zatelefonował premier Francji Paul Reynaud i stwierdził że atak na niemieckie pozycje pod Sedanem się nie powiódł i że w ogóle to "droga do Paryża stoi otworem" i że już "wojna została przegrana". Już wówczas Reynaud użył słowa "zaniechanie dalszej walki". 



Mimo to pod Denee (gdzie Rommel przeprawił się przez Mozę), 15 maja francuskie czołgi rozpoczęły kontratak. Przewaga (zarówno ilościowa jak i jakościowa), była zdecydowanie po stronie francuskiej. Do bitwy szły wspaniałe czołgi Char B1-Bis "Eure", które dosłownie kosiły najlepsze niemieckie Panzerkampf III i IV. Co ciekawe, niemieckie pociski z wielkim trudem przebijały się przez pancerz tego francuskiego czołgu (w bitwie o Stonne jeden czołg francuski zaliczył aż 140 niemieckich trafień i ani razu nie przebiły one jego pancerza). Mimo to siła (a raczej zdecydowanie i zapał bitewny) Niemców przeważyła. Francuzi stracili 65 czołgów, a Niemcy ... 30 (to właśnie pokazuje determinację Francuzów do dalszego prowadzenia wojny). 


  A NA KONIEC JESZCZE MAŁY POLSKI AKCENT

PRZEMÓWIENIE POŻEGNALNE PREZYDENTA 
de GAULLE'A DO POLAKÓW (1967)




CDN. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz