Łączna liczba wyświetleń

środa, 22 czerwca 2016

SUPERMANI II WOJNY ŚWIATOWEJ - Cz. IV

POLAK, NIEMIEC i  AMERYKANIN

Cz. II


W tym temacie, chciałbym opisać największych bohaterów (Supermanów) II Wojny Światowej, którzy dokonywali rzeczy wprost niesłychanych, a dziś są już praktycznie zapomniani. Według mojej skromnej opinii, będzie to (na początek) - Polak i Niemiec (potem dojdą jeszcze Amerykanin i Rosjanin, oraz inni, gdyż te proporcje mogą ulec zmianie). Oczywiście nie uważam że lista bohaterów kończy się tylko na tych, wyżej wymienionych - takich ludzi było zapewne dużo więcej, nie o wszystkich jednak wiemy i nie każdego z nich historię potrafimy odtworzyć. Postaram się jednak opisać tych - o których już wiem, by odkopać ich z mroków historycznej niepamięci naszych czasów.


 PRAWDZIWA HISTORIA RAMBO


III

SUPERMAN:

  AUDIE MURPHY


aa+murphy+best.jpg


Któż by w ogóle pomyślał, że ten młody (na zdjęciu ma zaledwie ... 22-lata), nieporadny, wątły chłopaczek, "oblepiony" najróżniejszymi medalami, których nie powstydziłby się stary weteran o kilkudziesięcioletniej służbie - był ... prawdziwym Johnem Rambo, jednym z najlepszych i najskuteczniejszych wojowników, jakich kiedykolwiek posiadała amerykańska armia. Poważnie! - choć raz jeszcze powtarzam, wielu zapewne wciąż trudno będzie w to uwierzyć. Ale jeszcze trudniej będzie Wam zrozumieć ów paradoks, że gdy ów przyszły "Rambo" zaciągnął się do armii, był tak chudy, iż bano się go powołać, a podczas pierwszych ćwiczeń z bronią palną, na widok pistoletu ... zemdlał. POWAŻNIE!). Armia postanowiła czym prędzej pozbyć się go ze swoich szeregów i gdyby to uczyniono ... popełniono by niepowetowany błąd, gdyż ten nieporadny chłopaczek był prawdziwą amerykańską bombą atomową. Jego ataki pozwalały ocalić od śmierci setki, a nawet (mówię całkiem poważnie) tysiące ludzi. Był naprawdę niesamowity a oto jego historia:


 


MURPHY ZNACZY NIEPOKONANY


aa+to+hell+best.jpg


Audie Murphy urodził się 20 czerwca 1925 r. w Hunt County w Teksasie, jako siódmy z dwanaściorga dzieci Emmeta Berry'ego Murphy i Josie Bell Kilian. Jego rodzice byli dość ubogimi dzierżawcami ziemi irlandzkiego pochodzenia (dziadek Audie'go - George Washington Murphy, zmarł sześć miesięcy przed jego narodzinami). Od małego Audie stronił od ludzi, wybierając samotne spacery po ranczu swych rodziców, lub udawał się nad pobliską rzekę (to ciekawe - zupełnie jak ja sam, w swej wizji z poprzedniego wcielenia, którą już na tym forum kiedyś opowiadałem). Do szkoły podstawowej dojeżdżał bryczką do pobliskiego Celeste, już wtedy uwidocznił się jego dość wybuchowy temperament. Gdy był w piątej klasie, ojciec ostatecznie porzucił rodzinę (już wcześniej zdarzało mu się romansować z innymi kobietami i opuszczać żonę, potem jednak zawsze wracał). Młody Audie musiał więc przerwać naukę i podjąć pracę, aby zapewnić byt sobie i swojej matce. Zatrudnił się więc przy zbieraniu bawełny (za 1 dolara dziennie), a zaś by oszczędzać zarobione pieniądze - nauczył się polować w celu zdobycia pożywienia. W 1941 r. (23 maja), na zapalenie płuc, zmarła jego matka Jose (na pięć dni przed swymi 50-mi urodzinami). Audie teraz został sam. Nim ostatecznie postanowił wstąpić w szeregi US Army, pracował jeszcze w sklepie elektronicznym, gdzie naprawiał radia, pracował również na stacji benzynowej, oraz jako mechanik samochodowy.

Po śmierci matki, jego najmłodsze rodzeństwo - dwie siostry (Veda Nadene i Beatrice), oraz brat (Joe), zostali umieszczeni w domu dziecka. Audie mocno przeżył śmierć matki, po latach pisał: "Umarła gdy miałem szesnaście lat. Miała najpiękniejsze włosy, jakie kiedykolwiek widziałem. Sięgały prawie do podłogi. Rzadko się odzywała i wydawało się że czegoś szuka. Co to było, tego nie wiem (...) Lecz kiedy Ona odeszła, zabrała ze sobą część mnie. Teraz ja szukam tego samego, co Ona wówczas po dziś dzień". Audie nie potrafił się odnaleźć po śmierci matki, nic nie sprawiało mu radości, nie potrafił nigdzie na dłużej zagrzać miejsca, wciąż czegoś poszukiwał i wówczas właśnie przyszło dla niego wybawienie. Był nim japoński atak na amerykańską bazę marynarki wojennej w Pearl Harbor - 7 grudnia 1941 r. Wówczas to Audi postanowił wstąpić do armii. Od razu poszedł do komisji poborowej z odręcznie napisaną prośbą o przyjęcie do piechoty morskiej (Marine) na ochotnika. Oczywiście został odrzucony, gdyż był zarówno zbyt młody (16 lat), jak i zbyt chudy na żołnierza. W kilka miesięcy potem, spróbował raz jeszcze, składając podanie z prośbą o przyjęcie w trzech miejscach jednocześnie - do Marines, Korpusu Spadochroniarzy (Paratroopers Corps) i US Navy (Marynarki Wojennej) - wszystkie podania ... ponownie zostały odrzucone.

Z pomocą swej starszej (o 15 lat) siostry Elżbiety (zwanej Corrine), która sfałszowała mu metrykę, postarzając go o rok. Dzięki tej małej manipulacji, 30 czerwca 1942 r. Audie Murphy został przyjęty do Armii Stanów Zjednoczonych. Podczas badania na komisji poborowej, ważył zaledwie 50 kg. Nikt z lekarzy nie dawał mu wówczas szans, na ukończenie szkolenia, nie mówiąc już o skierowaniu do działań bojowych. Podobne zdanie o młodym Murphym miał dowódca kompanii z Centrum Wyszkolenia Piechoty w Forcie Wolters w Teksasie, gdzie został skierowany Audie. Jego obawy potwierdziły się, gdy podczas ćwiczeń z użyciem broni palnej, młody Murphy ... nagle zemdlał. Audie stał się wówczas pośmiewiskiem całej kompanii, a jej dowódca postanowił przenieść go do pracy w kuchni, gdzie jego przeciwnikami miały zostać: "Nieobrane kartofle". Murphy uprosił go by tego nie robił i choć dowódca kompanii postanowił dać Audiemu jeszcze jedną szansę, zapewne w duchu myślał że właśnie popełnia błąd. Ale czyż mógł przewidzieć, że ten nieporadny, chudy i słabowity chłopaczek stanie się jednym z najlepszych żołnierzy II wojny światowej (mowa tu o wszystkich żołnierzach wszystkich armii razem wziętych, a nie tylko Armii Stanów Zjednoczonych). Czy mógł przewidzieć że Murphy zdobędzie w sumie aż 33 najróżniejsze nagrody i odznaczenia wojskowe (nie tylko amerykańskie, ale i francuskie i belgijskie). No chyba tego przewidzieć nie był w stanie.


AM02.jpg


7 lipca 1942 r. Audie wstąpił więc do 4 plutonu, kompani "D", 59 batalionu szkoleniowego, gdzie ukończył 13-tygodniowe szkolenie podstawowe (13 października 1942 r.), a potem wszyscy nowi żołnierze otrzymali 10-dniowy urlop, by wrócić do rodziny. Następnie 23 października, Audie stawił się w Forcie Meade w Maryland, na dalsze szkolenie. Otrzymał przydział do 385 pułku piechoty z 76 Dywizji. To szkolenie ukończył po kolejnych trzech miesiącach - 18 stycznia 1943 r. i skierowany został do obozu wojskowego Klimer w New Jersey, gdzie miał oczekiwać powołania do służby czynnej. 20 lutego otrzymał przydział mobilizacyjny do 1 batalionu 15 pułku 3 Dywizji Piechoty, pod dowództwem pułkownika Lucjana Truscotta, który był wychowankiem i uczniem ... gen. George'a Pattona. To od razu dało się zauważyć, szczególnie po wylądowaniu 3 Dywizji w Porcie Lyautey w Maroku - 7 marca 1943 r. Truscott, był niezwykle skuteczny w swych działaniach, wzorem Pattona (i wierny Jego naukom, które narzucał innym żołnierzom i oficerom), pokonywał w ciągu 8-godzinnych marszy prawie 50 kilometrów dziennie. To nie były jeszcze działania bojowe, Truscott chciał bowiem najpierw doszkolić żołnierzy i sprawdzić ich rzeczywiste umiejętności bojowe. Tutaj jeszcze Murphy nie mógł się zbytnio wybić, choć już 7 maja otrzymał pierwsze wyróżnienie od samego pułkownika Truscotta. Nie brali jednak na razie udziału w bezpośrednich walkach, a ich rola ograniczała się (szczególnie po kapitulacji 13 maja 1943 r. Africa Korps w Tunisie), do zadań wartowniczych i ubezpieczających. 15 maja Audie wrócił do Algierii na dalsze szkolenie.

Przez kolejne dwa miesiące, nie miał młody Murphy żadnej bojowej możliwości kontaktu z wrogiem, do czasu gdy 7 lipca 1943 r. 1 batalion 15 pułku 3 Dywizji Piechoty (w którym służył Audy), wchodzący w skład 7 Armii Stanów Zjednoczonych, pod dowództwem gen. George'a Pattona, nie wylądował na Sycylii. Dopiero tam, Murphy odniósł swe pierwsze, jakże spektakularne zwycięstwa.



 Jego akcje bojowe, przewyższały nawet niekiedy działania filmowego RAMBO, gdyż potrafił ranny i wyczerpany, przez kilka godzin (aż do przybycia odsieczy), samodzielnie wytrzymać niemiecki ostrzał, jednocześnie siejąc postrach w szeregach wroga, na tyle duży, że Niemcy bali się go atakować - mimo iż tylko On sam odpierał atak - doprawdy, wprost niebywałe


audie-murphy-2-1.jpg?w=640&h=385

 



CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz