Łączna liczba wyświetleń

środa, 15 czerwca 2016

ANTYCZNE OPOWIEŚCI - Cz. V - ŻYCIE SOKRATESA

"BEZ WIEDZY NIE MA CNOTY, 

NIE MA DOBRA, NIE MA SZCZĘŚCIA (...) 

GDYBY TCHÓRZ WIEDZIAŁ, ŻE PIĘKNIEJ, 

A ZATEM I KORZYSTNIEJ DLA NIEGO, 

DLA JEGO SZCZĘŚCIA JEST 

WALCZYĆ ODWAŻNIE, TO BY SIĘ NIE BAŁ"

 

SŁOWA SOKRATESA Z "PROTAGORASA" - PLATONA





Reforma polityczna, jaką w 462 r. p.n.e. wprowadzili w życie dwaj młodzi ateńscy politycy - Efialtes i Perykles (Perykles miał wówczas 33 lata, zaś Efialtes był o kilka - prawdopodobnie około czterech, pięciu lat starszy), tworząc ustrój klasycznej ateńskiej demokracji (tej, którą znamy z podręczników do historii), był tylko jednym z etapów kształtowania się ustroju politycznego Aten. Ateny w swej historii, przeszły już kilka takich wielkich reform ustrojowych, które wiodły od monarchii, poprzez rządy arystokratów, po oligarchię i na demokracji skończywszy (oczywiście, w międzyczasie dochodziło do przeróżnych rebelii i buntów, podczas których wprowadzano wcześniejsze ustroje - kilkakrotnie w VI wieku p.n.e. oraz po raku 462 p.n.e. - w 411 r. p.n.e., 404 r. p.n.e. oraz w 403 r. p.n.e. Ostatecznie ostatni rozdział ustroju politycznego Aten, zostanie napisany w roku 322 p.n.e. po klęsce w wojnie lamijskiej z Macedonią, gdy zwycięski Antypater wprowadza ponownie w tym niegdyś dumnym mieście ustrój oligarchiczny. Taki stan rzeczy przetrwa aż do 146 r. p.n.e. gdy Ateny wraz z całą Helladą, wejdą w skład rzymskiej prowincji Achai). Warto więc zwrócić pokrótce uwagę na zmienne dzieje Aten aż do epoki rządów Peryklesa, czyli okresu młodości, dojrzałości i wchodzenia w wiek męski przez Sokratesa.

Ateny zostały założone jeszcze w IV tysiącleciu p.n.e. (ok. 4 000 r. p.n.e.), a najprawdopodobniej jeszcze znacznie, znacznie wcześniej (ok. 20 000 r. p.n.e.). Pierwszym królem Aten (a raczej władcą Ionii, choć Ateny bez wątpienia były jednym z pierwszych miast/osad, jakie wówczas powstawały na terytorium dzisiejszej Grecji), miał być niejaki Acheus (syn wygnanego z Atlantydy Xuthusa), założyciel Pierwszej Dynastii Ionii. Po nim mieli panować inni królowie i królowe (jak choćby sławna królowa Aglaurus I - jedyna córka Acheusa). Potem nastąpiły czasy Drugiej Dynastii Ionii, zapoczątkowanej przez (władającego już z Aten - choć samo miasto jeszcze najprawdopodobniej się tak nie nazywało), Kekropsa, który poślubił Aglaurus, a po kolejnych kilkunastu stuleciach miał miejsce ... Wielki Potop, opisany w Biblii (ok. 12 500 r. p.n.e.). Gdy wody Potopu opadły, kolejni władcy Ionii panowali już coraz krócej, (Kekrops na przykład miał panować przez 500 lat). Ostatnim królem Aten, który miał mieć absolutną władzę - był Kodrus, który zmarł ok. 1070 r. p.n.e. gdy do Ionii (na Peloponez), wkroczyły słowiańskie plemiona Dorów i Eolów (które wcześniej i tak zasiedlały północną i środkową część Hellady), wcześniej zaś (ok. 2 000 r. p.n.e.) na tych ziemiach pojawiły się słowiańskie ludy Achów i Janów, które to całkowicie się wymieszały z dotychczasowymi mieszkańcami tych ziem, tworząc ludy Achajów i Jonów.

Wraz ze śmiercią króla Aten Kodrusa, władzę objął jego syn - Medon, którego władza (choć wciąż dożywotnia), uległa znacznemu osłabieniu. Ostatnim królem Aten był zaś niejaki Alkmeon (od którego potem swój ród wywodziła szlachetna ateńska rodzina Alkmeonidów, z której też notabene po matce Agariste, wywodził się sam Perykles). Alkmeon zmarł nie pozostawiwszy męskiego następcy tronu w roku 753 p.n.e. (notabene, za panowania jego ojca - Ajschylosa, odbył się w Helladzie pierwsze ogólnogreckie zawody sportowe, pod nazwą Igrzysk Olimpijskich w 776 r. p.n.e., które odtąd odbywały się co cztery lata aż do 393 r. gdy chrześcijański już cesarz rzymski - Teodozjusz I zakazał ich dalszego urządzania. Ponownie tę ideę sportowej rywalizacji, odnowiono w 1896 r.). Po śmierci króla Alkmeona, Ateńczycy wybrali sobie władcę, którego nazwali archontem (i który, prócz tego że nie był królem i nie nosił korony, posiadał właściwie dokładnie te same uprawnienia co dotychczasowi królowie, z jedną małą różnicą - archonci byli wybierani spośród Eupatrydów - najszlachetniejszych ateńskich rodów - na okres lat dziesięciu. Czyli innymi słowy najpotężniejsze rody ówczesnych Aten, które prowadziły listy swych przodków jeszcze od czasów monarchii absolutnej, wybierały każdego kolejnego archonta spośród siebie samych. Zwykły lud nie miał tu nic do powiedzenia).

Pierwszą wielką reformę ustrojową, wprowadzono w roku 688 p.n.e., za archontatu niejakiego Eryxiasa. Eupatrydzi ("Najszlachetniejsi"), powołali wówczas do życia urząd, który nosił nazwę - naukrariai (prawdopodobnie, gdyż nie ma co do tego pewności, wywodził się on od słowa "naos" - świątynia i był związany z kultem religijnym). Było to kolegium 48 naukrariów, wywodzących się oczywiście z Eupatrydów, którzy mieli odtąd kontrolować działalność i politykę kolejnych archontów (nie było to jedyne wówczas gremium, istniała już bowiem, powołana jeszcze za czasów króla Medona ok. 1070 r. p.n.e. Rada Aeropagu, która władała realnie, zaś kolejni królowie byli w dużej mierze takimi "przewodniczącymi" Rady Aeropagu). Eupatrydzi byli prawdziwymi władcami Aten w tym okresie i bez ich pozwolenia nikt inny (nie wywodzący się z ich środowiska), nie mógł nawet zakupić większej połaci ziemi w Attyce, a jeśli takie pozwolenie uzyskiwał od któregoś z rodów, musiał w zamian oddawać  szóstą część swoich plonów swemu patronowi (jeśli nie zdołał sprzedać swoich towarów i nie oddał szóstej części swego dochodu któremuś z eupatrydzkich rodów patronackich, lub chociażby spóźnił się z zapłatą - jego patron miał prawo ... zabrać w niewolę i sprzedać z zyskiem jego i jego rodzinę jednocześnie konfiskując jego cały ruchomy i nieruchomy dobytek wraz z ziemią. Takie były wówczas prawa tworzone przez Radę Aeropagu i archontów oraz strzeżone przez naukrariów - które to złączone z kultem świątynnym, były niejako namaszczone przez Bogów -  przynajmniej w taki sposób były przedstawiane ludowi - i nie było od ich decyzji żadnej apelacji).




Niewolnictwo za długi (lub nawet za opóźnienia w spłacie, które i tak mogły być interpretowane na korzyść wielkich rodów), stawały się prawdziwym problemem w Atenach lat 750 r. p.n.e. - 600 r. p.n.e. W tym czasie wzrosła też bardzo ludność Aten i powstał problem bezrobocia (tym bardziej że Ateny jako jedno z nielicznych miast/państw nie pozbywały się nadwyżki swej ludności, wysyłając ją na inne ziemie i kontynenty, celem zakładania kolonii - jak czyniły w tym czasie inne greckie polis). Jednocześnie też rosła liczba niewolników wśród ludzi przedsiębiorczych. Niewolnicy za długi, zwani byli "hektemoroi". Od ok. 630 r. p.n.e. Atenami wstrząsają poważne protesty społeczne przeciwko niewoli za długi, a nawet otwarte bunty biedoty. Tymczasem w roku 683 p.n.e. pozycja archontatu znów ulega osłabieniu. Odtąd bowiem każdego kolejnego archonta wybiera się już nie na dziesięć, lecz na okres roku. Pierwszym, którego wybrano już na nowych zasadach, był niejaki Kreon. 

W 636 r. p.n.e. dochodzi do pierwszego, niezwykle poważnego dla Eupatrydów, protestu przeciwko niewoli za długi. Nie wiadomo jak on się zakończył, prawdopodobnie został spacyfikowany (najprawdopodobniej pokojowo), nie ma jednak o nim żadnych większych informacji. Cztery lata później doszło do otwartej rebelii społecznej, która przybrała wręcz wymiar pierwszej ateńskiej wojny domowej. Bohaterem tej rebelii miał stać się arystokrata (wywodzący się z jednego z eupatrydzkich rodów), o imieniu Kylon. Kylon pragnął władzy, ale nie takiej jaką dawał skromny urząd archonta, lub współwładztwo w Radzie Aeropagu. Nie, temu młodemu, ambitnemu człowiekowi marzyła się władza absolutna, na wzór dawnych królów. Zazdrościł wielu dotychczasowym tyranom innych greckich polis ich pozycji i wszechwładzy, szczególnie że poślubił córkę tyrana Megary - Teagenesa, pragnął więc dorównać teściowi. Pierwszy krok ku temu uczynił w Olimpii, gdy na 36 Olimpiadzie (636 r. p.n.e.), odniósł zwycięstwo w biegach, zapasach, rzucie dyskiem, rzucie oszczepem i w skoku w dal - tym samym zwyciężając "pentathlon" i stając się zwycięzcą całych igrzysk. Dzięki temu zwycięstwu, zyskał wielką sławę wśród mieszkańców Aten, którą zamierzał spożytkować na swoją korzyść.

Bez wątpienia popularność uderzyła mu mocno do głowy, gdyż uznał się za "Wybrańca Zwycięstwa" i herosa równego tym, których opiewano w mitach. Miał już prawie wszystko, dziedziczy majątek, piękną żonę, która była córką władcy sąsiedniego miasta-państwa, oraz wielką sławę i uwielbienie współobywateli. Ale to mu nie wystarczało - pragnął władzy, całkowitej i niepodzielnej. Zgromadził wokół siebie pokaźną grupę zwolenników i szykował się do zbrojnego zamachu stanu. Ale nim do tego doszło, postanowił zasięgnąć rady wyroczni delfickiej. Wybrał się więc w podróż do Delf, by złożyć bogu Apollonowi bogate dary i poprosić o radę, który to dzień będzie najszczęśliwszy, by dokonać zamachu stanu. Pytia (w imieniu boga) odpowiedziała: "W największe święto Zeusa". A co było największym świętem Zeusa? Dzień otwarcia Igrzysk Olimpijskich, dlatego też Kylon postanowił rozpocząć swoją rebelię w dniu rozpoczęcia kolejnych 37 igrzysk w Olimpii (632 r. p.n.e.). Problem polegał na tym, że Ateńczycy czcili osobne święto najwyższego z bogów - Zeusa, i akurat nie wypadało ono w dzień panhelleńskich Igrzysk Olimpijskich.

Gdy więc nadszedł czerwiec i wielu współobywateli wyjechało do Olimpii dopingować swoich zawodników, Kylon doglądał ostatnich przygotowań do zamachu stanu. W czerwcową noc, przy pełni księżyca, obsadził swymi zwolennikami (i zapasowym oddziałem pomocniczym, przysłanym mu przez teścia), Akropol - główne wzgórze świątynne Aten. Rankiem, gdy okazało się że wejście na Akropol jest zastawione zwolennikami Kylona, a ten zaczął nawoływać ludność Aten, do przyłączenia się do rebelii i walki z arystokracją, natychmiast zebrała się Rada Aeropagu. Żołnierzy wiernych Eupatrydom nie było wiele, ale oni także postanowili odwołać się do ludu i przedstawili Kylona w jak najgorszym świetle (jako nienawidzącego bogów bluźniercę i świętokradcę, oraz zwolennika tyranii, którą pragnie wprowadzić by jeszcze bardziej ciemiężyć biedny lud). Te nawoływania Eupatrydów zrobiły swoje, lud Aten nie przyłączył się do Kylona, natomiast w dużej liczbie zasilił oblegające Akropol ... oddziały arystokratów (co prawda potem, gdy zwolennicy Kylona przedarli się poza mury Akropolu i zaczęli przekonywać lud, o tym jak to bogowie wspierali i nadal wspierają Kylona - przypomniano m.in.: jego zwycięstwa w Igrzyskach Olimpijskich, część ludności opuściła szeregi arystokratów i wróciła do swych domów. Część jednak nadal pozostała). 




Przywódcami Eupatrydów, kierującymi działaniami oblężniczymi i ewentualnymi negocjacjami, kierował potężny ród Alkmeonidów. Oblężenie się przeciągało, lecz czas grał na korzyść Eupatrydów, gdyż zamknięcie za murami zwolennicy Kylona, nie przygotowali się na długie oblężenie i nie zabrali ze sobą większych ilości żywności oraz wody (sądzili bowiem że szybko przekonają do swych planów ateński lud i ten obali znienawidzonych arystokratów, otwierając Kylonowi drogę do tyranii i niepodzielnych rządów). Głód i pragnienie zrobiły swoje, choć żaden z towarzyszy Kylona nie uczynił niczego by go zdradzić. Co ciekawe, to właśnie Kylon ... wszystkich zdradził, uciekając nocą w przebraniu tajemnym wejściem z oblężonej twierdzy. Dalsze jego losy są nieznane. Tchórz Kylon, pozostawił swych zwolenników na pewną śmierć (głodową lub od miecza). Położenie buntowników (którzy teraz nie mieli już co prawda o co walczyć, ale też nie mogli się od tak poddać, gdyż wówczas czekałaby ich niechybnie śmierć), stawało się beznadziejne.

Kylonowcy więc legli jeden obok drugiego przy ołtarzu Pallas-Ateny, błagając boginię o ocalenie, przebaczenie i łaskę. Według prawa, każdy, nawet największy zbrodniarz, jeśli tylko schronił się u stóp ołtarza bogini Ateny i błagał o przebaczenie swych grzechów, musiał zostać uniewinniony. Nie można bowiem było popełnić świętokradztwa i zamordować błagalnika samej boskiej patronki miasta. Ale z drugiej strony, dotychczasowi obrońcy Akropolu byli już tak wycieńczeni, głodni i spragnieni, że gdy tylko legli u stóp ołtarza, wielu z nich nie miało już siły wstać. Nie można było ich tak zostawić, gdyż gdyby pomarli u stóp ołtarza to ... także byłoby świętokradztwo, które spadłoby na głowy Eupatrydów i przewodzących nim Alkmeonidów. Archont tego roku - Megakles (pochodzący właśnie z rodu Alkmeonidów), zaproponował kylonowcom kapitulację z gwarancją bezpieczeństwa. "Staniecie przed sądem" - miał powiedzieć - "lecz jakikolwiek by zapadł wyrok, to życie wam zaręczamy". Kylonowcy zgodzili się na te warunki (zresztą, nie mieli wyjścia). Ale Megakles i inni Akmeonidzi wcale nie zamierzali dotrzymywać danego słowa. Po pierwsze szczerze nienawidzili zwolenników Kylona, gdyż zdawali sobie sprawę z tego, że gdyby rebelia się powiodła, spotkałby ich los Bakchiadów z Koryntu - jednego rodu, który władał Koryntem po upadku monarchii w tym mieście od 747 r. p.n.e. Spomiędzy siebie wybierali przywódcę na okres roku, zwanego - prytanem ("pierwszym") i powierzali mu władzę zwierzchnią nad miastem. Obalił ich w 657 r. p.n.e. niejaki Kypselos, który ogłosił się pierwszym tyranem Koryntu (po matce Labdzie spokrewniony z tym rodem), i albo uśmiercił, albo wygnał albo też pozbawił wszystkich majętności i uczynił żebrakami. Alkmeonidzi wiedzieli że było się czego bać.

Kylonowcy doskonale znali niechęć Alkmeonidów ku sobie, dlatego też im nie ufali i gdy postanowili odejść od ołtarza bogini Ateny, zażądali wielkiego kłębka wełny, którego jeden koniec przywiązali do ołtarza bogini, a drugi miał zostać przytwierdzony do skały Areopagu (kolejnego wzgórza Aten), gdzie miał się odbyć nad nimi sąd. Trzymając się tej nici, jeden po drugim opuszczali teren wokół ołtarza. Był to prawdziwy pochód żywych trupów, ludzie ci bowiem wyczerpani i głodni, ledwie powłóczyli nogami, silniejsi musieli też nieść tych, którzy nie mieli już sił by iść samemu. Ale gdy stanęli gdzieś naprzeciwko świątyni Erynii (znajdującej się pod skałą Areopagu), nić niespodziewanie ... pękła (nie wiadomo czy stało się to umyślnie czy nie). Wówczas Megakles stwierdził, że oto bogini odrzuca prośbę buntowników i nie zamierza już ich chronić. Żołnierze wierni Alkmeonidom, pochwycili owych wymęczonych mężczyzn i pognali za miasto, a następnie wszystkich ukamienowali. Niektórzy (ci silniejsi), zaczęli błagać o darowanie życia, ostatkiem sił łapiąc się ołtarza Erynii. Niewiele im to jednak pomogło, gdyż Megakles nakazał oderwać ich od ołtarza, a ponieważ niektórzy trzymali się tak mocno, że nie można ich było stamtąd zabrać, nakazał ... zasiec ich mieczami przy samym ołtarzu, co też uczyniono.

Spisek udaremniono, ale oto okazało się że ludzie odwrócili się od Alkmeonidów. Po mieście zaczęto szeptać: "Znieważono boginię, to świętokradztwo, Alkmeonidzi obrazili bogów, to bluźniercy" itd., takie hasła padały coraz częściej i pozostałe rody, które początkowo stawały w obronie Megaklesa i Alkmeonidów, zauważyły że jeśli dalej będą ich bronić, to gniew ludu obróci się przeciwko nim samym. Ale pozycja i majętności rodu pomimo wszystko wciąż były duże. Na tyle duże, że pozwalały wpływać na politykę przez kolejne lata. W tym czasie społeczeństwo Aten wewnętrznie podzieliło się na dwa obozy - zwolenników i przeciwników Alkmeonidów. Taka zażarta walka polityczna, trwała mniej więcej do ok. 617 r. p.n.e. gdy pod wpływem młodego eupatrydy - Solona (wywodzącego się z rodu Kodrosydów), powołano w Atenach sąd, założony z trzydziestu ludzi. Owych "trzydziestu sprawiedliwych", miało rozpatrzyć zbrodnię świętokradztwa i zadecydować nad karą lub uniewinnieniem Alkmeonidów. 

Jednak podczas procesu, dało się zauważyć jak bardzo Alkmeonidzi byli znienawidzeni (pomimo ich wpływów i bogactwa). Sąd skazał ich na dożywotnie wygnanie z miasta, oraz na konfiskatę wszystkich dóbr. Jednoczesnie potępiono ich w imieniu bogów i rozpoczęto przekopywanie grobowców, wykopując szczątki wszystkich przedstawicieli tego rodu. Nawet kości dawno już zmarłych Alkmeonidów wywożono za granicę państwa i porzucano dla pohańbienia. Działy się wówczas dantejskie sceny, gdy siłą wyganiano przedstawicieli tego potężnego jeszcze do niedawna rodu, z jego majętności i odstawiano na granicę, zakazując powrotu pod groźbą śmierci. Nagle, potężni eupatrydzi, z dnia na dzień stali się bezdomnymi, biednymi tułaczami, bez domu i kraju rodzinnego. O dalszych losach miasta i ich samych w kolejnym poście.



CDN.   



 PS: Dziś widziałem jak wyjmowali ciało kobiety, wbitej w wiatę przystanku autobusowego, w którego wjechał swym autem rozpędzony mężczyzna. Nie byłem bezpośrednim świadkiem tego zdarzenia, ale to co widziałem wciąż przerażało, wokół przystanku wciąż było pełno krwi, wszystko odgrodzone, i palące się znicze. Kobieta (ok. czterdziestki), akurat kupowała bilet w kiosku stającym obok przystanku, gdy wjechał w nią rozpędzony samochód, jednocześnie rozbijając przednią ściankę kiosku (drugiej kobiecie, która była w środku, szczęśliwie nic się nie stało, bo akurat ... na moment wstała i podeszła do tylnej szyby). Przykre to prawda - gdy tak się pomyśli jak marne i nietrwałe jest to nasze materialne istnienie i jak człowiek nie zna dnia ani godziny, gdy wypełni się jego przeznaczenie.
 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz