Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 19 czerwca 2016

STARSZA PANI Z KIOSKU - Cz. II

CZYLI RZECZ O 

HALINIE TRENTOWSKIEJ

  




PANI HALINKA POD KOC-em



1 lutego 1919 r. bolszewicy przeprowadzili wielką ofensywę przeciwko Ukraińskiej Republice Ludowej, a już 5 lutego zdobyli Kijów, zmuszając Dyrektoriat (czyli ówczesny rząd URL), pod przewodnictwem Wołodymira Wynnyczenko, do ucieczki właśnie do Winnicy. Tam 11 lutego Wynnyczenko został zastąpiony na stanowisku przewodniczącego, przez Symona Petlurę. W marcu oddziały bolszewickie podeszły pod Winnicę, lecz nie udało im się zdobyć miasta, a wkrótce kontrofensywa ukraińska odrzuciła ich aż pod sam Kijów (lecz Ukraińcy nie zdobyli swej stolicy). Jednak z końcem kwietnia siły bolszewickie przeszły do kolejnego natarcia i z początkiem maja 1919 r. zajęły Winnicę. Teraz zaczynał się drugi, ważniejszy etap pracy wywiadowczej Trentowskich. Lokalny winnicki oddział POW, musiał się jeszcze bardziej zakonspirować, a jednocześnie prowadzić wytężoną pracę obserwacyjną. Tak więc odtąd Halina (i inni członkowie winnickiego POW), obserwowała kto przyjeżdża na dworzec winnicki, jacy sowieccy komisarze odwiedzają miasto (a że nie było to łatwe, świadczy fakt, iż dworzec był wówczas zamykany). W raportach wywiadowczych, przesyłanych do Warszawy, opisywała również gdzie dokonuje się rozstrzeliwań więźniów (i kim oni są), oraz zajmowała się ukrywaniem i przerzucaniem przez miasto ochotników do Wojska Polskiego.

W tym czasie zmienił się komendant winnickiej placówki POW i po Stanisławie Trentowskim, został nim Stanisław Gnatkowski ps. "Bij". Sytuacja stawała się coraz bardziej niebezpieczna i dalsze funkcjonowanie placówki stanęło pod znakiem zapytania, tym bardziej że Sowieci wpadli na trop Polskiej Organizacji Wojskowej w Winnicy. Na 3 lipca 1919 r. komendant Stanisław Gnatowski, wyznaczył zebranie na którym miał poinformować o wycofaniu się komórki POW z Winnicy. Spotkanie wyznaczono w miasteczku Strzyżawka (odległym od Winnicy o 10 kilometrów), a konkretnie w budynku miejscowej plebanii. Nim jednak do tego doszło 2 lipca w bolszewicką pułapkę wpadł jeden z członków POW - Karwacki. Po brutalnym śledztwie (m.in.: wybito mu wszystkie zęby, kopiąc bezpośrednio w szczękę, oraz połamano wszystkie palce), zdradził miejsce i czas zebrania komendy POW. Drugi - 3 lipca wpadł (jeszcze w Winnicy), Zdzisław Brodnicki, 18-letni ochotnik, blisko współpracujący z Trentowskimi. Oto jego relacja: "Rozkazy miałem ukryte pod paskiem, za cholewą buta i mimo iż kazano mi zdjąć buty, udało mi się je szczęśliwie ukryć, tak iż znaleźli przy mnie tylko prywatny list".

Jeden z komisarzy bolszewickich - Maksimowicz, przebrał się w jego ubranie i poszedł na owo zebranie Polskiej Organizacji Wojskowej. Tam, w Strzyżawce wpadli wszyscy uczestnicy zebrania (szczęśliwie było ich tylko czterech) - Stanisław Gnatowski, Stanisław Trentowski i dwaj inni. Zabrano ich natychmiast do miejskiego więzienia CzeKa ("Nadzwyczajnej Komisji do Walki z Kontrrewolucją") i poddano przesłuchaniu. Trwało ono przez tydzień i było niezwykle brutalne. Mimo to żaden z czterech uwięzionych mężczyzn nie zdradził żadnych tajemnic organizacji. Ponieważ nic nie udało się z nich wycisnąć (pomimo bicia, tak brutalnego, że ich twarze, gdy szli na stracenie nie przypominały już ludzkich), zostali natychmiast skazani na śmierć. 10 lipca wyrok został wykonany. Skazańcy szli jeden za drugim, straszliwie poobijani, zmęczeni i brudni. Ręce dodatkowo skrępowano im drutem kolczastym. Prowadzeni tak na śmierć (przez rozstrzelanie), w pewnym momencie Gnatowski zaczął śpiewać: "Jeszcze Polska nie zginęła", a potem cała reszta "Boże coś Polskę". A potem rozległy się strzały.


"Boże, coś Polskę przez tak liczne wieki
Otaczał blaskiem potęgi i chwały,
Coś ją osłaniał tarczą swej opieki
Od nieszczęść, które przygnębić ją miały!

Przed Twe ołtarze zanosim błaganie:
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie! x2

Ty, któryś potem tknięty jej upadkiem
Wspierał walczących za najświętszą sprawę,
I chcąc świat cały mieć jej męstwa świadkiem
W nieszczęściach samych pomnażał jej sławę.

Ref.: Przed Twe ołtarze ...

Wróć naszej Polsce świetność starożytną,
Użyźniaj pola, spustoszałe łany,
Niech szczęście, pokój na nowo zakwitną.
Przestań nas karć, Boże zagniewany.

Ref.: Przed Twe ołtarze ...

Powstała z grobu na Twe władne słowo,
Polska wolności, narodów chorąży,
Pierzchnęły straże, a to nad Jej głową,
Znowu swobodnie Orzeł Biały krąży

Ref.: Przed twe ołtarze ...





Teraz Halina Trentowska została wdową. Był to najgorszy moment w jej życiu, a dodatkowo w lipcu 1919 r. również została aresztowana przez CzeKa. Zdając sobie sprawę co ją czeka, od początku zaczęła udawać chorą na gruźlicę. Przegryzała wargi w taki sposób, by było widać krew w jej ustach. To była wówczas jedyna szansa ocalenia. I udało się, przesłuchujący ją czekista, widząc krew w jej ustach i słysząc od niej że jest chora na gruźlicę, w obawie że umrze, nim wyjawi im całą konspiracyjną siatkę POW w Winnicy, natychmiast rozkazał zabrać ją do szpitala więziennego. Tam kobieta, wciąż symulując i wymyślając choroby, przetrwała do 12 sierpnia, gdy Winnicę ponownie odbiły wojska ukraińskie. Wówczas (w owym zamieszaniu), uciekła ze szpitala. Lecz jedynie cudem udało jej się przeżyć, gdyż wycofujący się bolszewicy, przed opuszczeniem miasta zdążyli jeszcze rozstrzelać zamkniętych w celach miejscowego więzienia - 40 więźniów, nie zdążyli już jednak wymordować tych, którzy leżeli w szpitalu więziennym. A tymczasem Ukraińcy rozpoczęli zakrojoną na szeroką skalę ofensywę, która miała na celu ponowne opanowanie Kijowa (to wszystko również znalazło się w tajnym raporcie "Leliwy").

I tak w ciągu kilku następnych dni Ukraińcy opanowali Chmelnyk, Janiw, Kałyniwkę, Starokonstantynów, a 19 sierpnia wkroczyli do pierwszego (po Winnicy), dużego miasta na drodze ich ofensywy - Berdyczowa. Dwa dni później zdobyli Żytomierz, ostatnie duże miasto na drodze do Kijowa. Do stolicy wreszcie wkroczyli dnia 31 sierpnia 1919 r. (po prawie siedmiu miesiącach sowieckiej w nim obecności). Bardzo krótko cieszyli się jednak swą obecnością w Kijowie, gdyż już 1 września pod Kijów podeszła rosyjska "biała" armia Antona Denikina. Wśród dowódców ukraińskich wybuchł spór, jedni chcieli walczyć z Rosjanami, inni jak najszybciej wycofać się z miasta, oddając je w rosyjskie ręce. Zwyciężyli ci drudzy i Ukraińcy (w pośpiechu), opuścili dopiero co opanowany Kijów, a 2 września do miasta wkroczyli Rosjanie. Denikin ulokował się w Pałacu Maryńskim (siedzibie dawnego generał-gubernatorstwa kijowskiego), nad którym załopotała ogromna chorągiew z czarnym dwugłowym orłem, obok niej druga biało-błękitno-czerwona. Żołnierze zaś wzięli udział w mszy w Soborze Mądrości Bożej, gdzie odśpiewano pieśń: "Boze cara hrani" ("Boże zachowaj cara").




A tymczasem Halina Trentowska przekroczyła front polsko-ukraiński i dotarła do Warszawy z nowymi raportami wywiadowczymi. Jej raporty i opinia wśród dowództwa były na tyle dobre, że gdy w październiku 1919 r. podporucznik Kossakowski, zaproponował dowództwu utworzenie w Warszawie ekspozytury KOC (czyli rejonu Podola), przemianowaną teraz na KN-III, to pierwszą osobą, którą wymienił jako szefa tej ekspozytury, była właśnie Halina Trentowska. Miała ona odtąd kierować sztabem kilku oficerów i żołnierzy, których zadaniem było dokonywanie oceny raportów, przychodzących z Winnicy i okolicznych miasteczek. Nie było lepszej i bardziej obeznanej w terenie i lokalnym środowisku osoby, niż właśnie "Leliwa". Lecz jej praca na stanowisku dowódczym w Warszawie trwała bardzo krótko (niecałe dwa miesiące), już bowiem w grudniu 1919 r. poprosiła o skierowanie na placówkę do Winnicy, by móc osobiście wysyłać tamtejsze raporty. Początkowo dowództwo nie chciało się na to zgodzić (została już zdekonspirowana, więc kolejne jej pojawienie się w tym mieście, mogło być dla niej śmiertelnie niebezpieczne), lecz jednocześnie uznano, iż jej raporty zawsze były najlepsze i najbardziej szczegółowe - postanowiono więc zaryzykować. Tak też jeszcze w grudniu 1919 r. Halina Trentowska (w wieku 26 lat), objęła funkcję komendanta winnickiej placówki wywiadowczej.

Podlegało jej siedem okolicznych placówek, od których osobiście odbierała raporty, a potem również osobiście (niejednokrotnie pod ostrzałem), przekraczała linię frontu, by zawieść je do Warszawy. Ta jej niezwykle wytężona praca, trwała kolejne pół roku. W tym czasie Ukraińcy przystąpili do szerokiej akcji, mającej na celu rozpracowanie placówki POW w Winnicy. Aresztowano kilka osób, a dodatkowo w ręce Ukraińców wpadło archiwum POW, z czasów gdy jego komendantem był Stanisław Gnatkowski. Halina jednak uniknęła aresztowania. Zresztą wkrótce te sprawy zeszły na plan dalszy, gdyż rozpoczęła się kolejna sowiecka inwazja. Co prawda Denikin w połowie stycznia 1920 r. rozpoczął zakrojoną na wielką skalę ofensywę, której celem było unicestwienie całej Armii Czerwonej walczącej na Froncie Południowym (Ukraina, rejon Donu, Kaukaz). W bitwie pod Woroneżem, ogromne siły bolszewickie zostały okrążone i prawie całkowicie rozbite. W zdobytym mieście, Denikin wydał odezwę: "Żołnierze idziemy na Moskwę - Boże chroń cara", a jego słowom towarzyszyło gromkie żołnierskie: "Urrraaa"




 
CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz