Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 13 listopada 2016

DZIEŃ NIEPODLEGŁOŚCI = DZIEŃ RADOŚCI

NAJPIĘKNIEJSZY DZIEŃ ROKU

 


I tak oto 11 listopada minęła nam 98 rocznica odzyskania przez Polskę Niepodległości. Jest takie powiedzenie wielkiego księcia Konstantego Romanowa (błędnie przypisywane Piłsudskiemu), że: "Listopad to dla Polaków niebezpieczna pora", ale czy rzeczywiście? W listopadzie Polacy odnosili jedne ze swych największych i najwspanialszych zwycięstw, jak choćby w bitwie pod Cudnowem z 1660 r. w wyniku której odbito z rosyjskiej okupacji ogromne tereny wschodnich ziem Rzeczypospolitej z Kijowem na czele, oraz bitwa pod Chocimiem - 1673 r. gdzie hetman wielki koronny - Jan Sobieski (przyszły polski król i pogromca Turków pod Wiedniem w 1683 r.), doszczętnie rozbił potężne siły tureckie i gdyby nie sprzeciw hetmana wielkiego litewskiego Michała Paca, skończyć się to mogło inwazją na tureckie Bałkany. 




Listopad to również czas Powstania, które wybuchło w 1830 r. i choć zakończyło się ono klęską, to miało ogromne szanse powodzenia, tym bardziej że sam car Aleksander I, pisał do swego feldmarszałka Iwana Dybicza: "Pozwól pan wyrazić zdziwienie i żal, że w tej nieszczęśliwej wojnie donosisz mi częściej o klęskach niż o zwycięstwach, że w 180 tysięcy ludzi nie możemy nic zrobić 80 tysiącom, że nieprzyjaciel wszędzie jest liczniejszy, a przynajmniej równy liczebnie, a my prawie wszędzie słabsi stajemy wobec niego". Listopad to wreszcie czas wielkiego zwycięstwa pod Samosierrą z 1808 r. gdy garstka szwoleżerów Gwardii Cesarza Napoleona Wielkiego (125 polskich kawalerzystów), w przeciągu ... ośmiu minut rozbiło 8000 żołnierzy hiszpańskich, strzegących przesmyku, otwierając Cesarzowi drogę na Madryt. Wielu Francuzów po bitwie, świadomi jego niezwykłości prosiło Polaków: "Na miłość boską, powiedz że byłem z wami". 




Listopad to wreszcie czas największego triumfu naszych dziejów - odzyskania Niepodległości po 123 (a w zasadzie to 150, licząc od pierwszego rozbioru Polski w 1772 r. do ostatecznego scalenia wszystkich ziem Rzeczypospolitej, po wojnie z Ukraińcami, bolszewikami, Powstaniach śląskich i wielkopolskim, zajęciu Wilna i utrzymaniu Lwowa w 1922 r.), latach niewoli. Powstało państwo, może i niedoskonałe, może biedne (w 1918 r. ziemie polskie były jednymi z najbardziej zniszczonych przez działania wojenne obszarów Europy, panowała wówczas taka bieda, że brakowało nawet słomy, na pokrycie wiejskich chat, bo i ona została zabrana przez okupacyjne armie, walczących ze sobą zaborców), ale za to swojska, nasza własna - Niepodległa. Bardzo szybko też postępował proces tworzenia podstaw administracyjno-państwowych i tak 11 Listopada 1918 r. rozbrojono niemieckie wojska w Warszawie, po czym pozwolono im (wyznaczonymi drogami), wrócić do kraju, w styczniu 1919 r. było wydanych już większość dekretów i odbyły się wybory do pierwszego sejmu odrodzonej Rzeczypospolitej, który zebrał się już 10 lutego 1919 r. Dziesięć dni później mieliśmy już konstytucję (co prawda tymczasową, do czasu zjednoczenia kraju i zakończenia działań wojennych na wschodzie i powstań na zachodzie). Proces jednoczenia i kształtowania państwa, postępował błyskawicznie. Co prawda zjednoczenie wszystkich ziem polskich trwało od listopada 1918 do czerwca 1922 r. jednak udało się w tym czasie wygrać dwie wojny (z Ukraińcami o Galicję Wschodnią i bolszewikami, gdzie zatrzymano ekspansję komunizmu na Zachód Europy), trzy Powstania śląskie i jedno wielkopolskie, oraz zdobyto wówczas całkowicie polskie Wilno. 


 W II RZECZYPOSPOLITEJ POWSTAŃCY STYCZNIOWI roku 1863, OTACZANI BYLI POWSZECHNYM SZACUNKIEM I ESTYMĄ - A CI , KTÓRYM DANE BYŁO DOŻYĆ NIEPODLEGŁEJ POLSKI, BYLI NICZYM BOGOWIE, KTÓRYM MŁODSZE POKOLENIA STAWIANO ZA WZÓR

 "NIECHAJ POLSKA ZNA, 
JAKICH SYNÓW MA"



Powstało państwo, jeszcze słabe, młode i niepewne, ale z przeogromną wolą przetrwania i życia, a już w dekadę później państwo to stanęło do rywalizacji o miano jednego z ... mocarstw Europy. To może się wydawać dziwne, że kraj, który zrodził się z ogromnej biedy i najróżniejszych przeciwwskazań, które razem wzięte nie dawały ówczesnej Polsce najmniejszej nawet możliwości przetrwania (każdy, kto w latach 1918-1919 postawiłby na przetrwanie takiego kraju jak Polska, otoczonego zewsząd wrogami, byłby uważany co najmniej za szaleńca), a jednak Polska wówczas przetrwała, mało tego, już w kilka lat potem sama dążyła do zdobycia kolonii zamorskich i uzyskania statusu mocarstwa (sławne: "Polska jest mocarstwem" wypowiedziane na forum międzynarodowym Rady Ligii Narodów, przez ministra spraw zagranicznych Rzeczypospolitej Augusta Zaleskiego w 1932 r. czy broszurka pod tym samym tytułem wydana w Paryżu w 1939 r. przez ambasadora Juliusza Łukasiewicza). Powstało państwo, którego elity być może trochę przesadzały, trochę koloryzowały, ale nikt nie zarzuci im braku ambicji i dążenia do ciągłego samodoskonalenia. Oczywiście, międzywojennej Polsce, wyrosłej na ogromnych wojennych zniszczeniach, stratach ludnościowych i upadku gospodarki, przemysłu i potrzeby tworzenia wszystkiego od nowa - daleko było do statusu mocarstwa, ale fakt iż posiadaliśmy bitną armię (czwartą w Europie i siódmą na świecie pod względem wielkości), a nasza gospodarka zaczynała się odradzać (szczególnie intensywnie w drugiej połowie lat 30-tych, że mieliśmy elity, zrodzone na walce o Niepodległą i czujące potrzebę nie tylko jej zachowania, ale utrzymania i umocnienia - świadczy dobitnie o tym, że do takiego statusu mocno wówczas dążyliśmy.


"NIE DAMY MORZA ANI POMORZA
GDY NAM JE RĘKA WRÓCIŁA BOŻA
NIE DAMY ŚLĄSKA BO TO PIASTOWSKA, ZIEMIA OJCOWSKA
NIE DAMY WILNA, NIE DAMY LWOWA
BO TO TEŻ NASZA SCHEDA OJCOWA
 NIE CHCEM CUDZEGO, NIE DAMY SWEGO"



Przedwojenna Polska to też kraj ogromnych różnić i niesprawiedliwości społecznych - o tym też należy powiedzieć. Nie udało się tego wszystkiego do końca wyeliminować (zresztą nie sądzę aby było to nawet możliwe, zważywszy że i dziś nie ma kraju na świecie, który poradziłby sobie z ludzką biedą - nawet w dzisiejszych Stanach Zjednoczonych mamy ogromne rozwarstwienie społeczne i prócz bogactwa ludzi takich jak Donald Trump, są i tacy, którzy śpią gdzieś w slumsach i którymi nikt się nie obchodzi). Pewną próbą zmiany tego położenia był keynesowski interwencjonizm państwowy, w celu stymulacji gospodarczej (druga połowa lat 30-tych), budowa ogromnego centrum przemysłowego, pod nazwą COP-u (Centralnego Okręgu Przemysłowego), powstanie magistrali węglowej Śląsk-Gdynia, wcześniejsza budowa samej Gdyni i naszego w niej portu morskiego, który w 1938 r. stał się największym i najnowocześniejszym portem na Morzu Bałtyckim, bojąc tak stare portowe miasta, jak Gdańsk, Szczecin, Królewiec, Lubeka, Kilonia, Kopenhaga, Sztokholm, Ryga czy Petersburg (wówczas Leningrad). Nasze państwo było na dobrej drodze do uzyskania właśnie owego mocarstwowego statusu, ale się nie udało. W 1939 r. dwaj totalitarni zbrodniarze, rzucili się na nasze młode państwo, rozrywając je na połowę, niszcząc i jego mordując mieszkańców. 

II Rzeczpospolita Polska istniała niecałe 21 lat (listopad 1918 - październik 1939), mimo wszystko jednak nie utracono wówczas odzyskanej Niepodległości - Polska istniała dalej, tworząc swoje tajne struktury (armią, wymiar sprawiedliwości, szkolnictwo, oraz aparat administracyjny), pomimo oficjalnej niemiecko-sowieckiej okupacji, wciąż istniało (podziemne) państwo polskie, na Zachodzie i Wschodzie powstawały polskie jednostki wojskowe, walczące z niemieckim okupantem na każdym odcinku działań II Wojny Światowej. Po wojnie zaś, i zdradzie Aliantów zachodnich, którzy sprzedali nas w Jałcie i Poczdamie w ręce Stalina, nadal istniało polskie państwo, nie to oficjalne komunistyczne, lecz to prawdziwe, to które wciąż trwało na Zachodzie w osobie najwyższych władz II Rzeczypospolitej - prezydenta, premiera, rządu, choć od początku lat 70-tych, nie posiadało już żadnego uznania międzynarodowego (wszyscy, nawet USA, Watykan i Hiszpania gen. Franco - uznawali Polskę komunistyczną). Potem było powstanie Solidarności i bunt mas robotniczych, który pierwotnie powstrzymał sowiecki atak na Zachód, a potem doprowadził do rozmontowania tego "Imperium Zła" i "Więzienia Ludów". Powstała nowa Polska i nowa, zjednoczona Europa, ale w wolnej Polsce pod 1989 r. nie nastąpiło odrodzenie Ducha. Polską zaczęły rządzić (parafrazując Stefana Ossowieckiego, jasnowidza, który przewidział to i tak to właśnie opisał jeszcze w 1939 r.), "świnie", zapatrzone jedynie na własną korzyść i zupełnie nieoglądające się na potrzeby Narodu. 

III Rzeczpospolita (zwana często, z powodu ułomności swych elit - Rzeczpospolitą Drugą i Pół), wychowała jednak (częściowo wbrew sobie, a już na pewno wbrew elitom władzy), niezwykle patriotyczne, młode pokolenie, które już nie wstydzi się polskości, które zna języki, podróżuje po świecie, przemierza inne kraje, widzi ich niedoskonałości, analizuje i wyciąga wnioski. Z tych wniosków wychodzi bowiem niezwykle cenne spostrzeżenie, że Polska wcale nie jest "brzydką panną bez posagu" - jak stwierdził kiedyś pewien nieżyjący już minister spraw zagranicznych III Rzeczypospolitej. Polska (i w ogóle cała Europa Środkowo-Wschodnia), jest dziś prawdziwą ostoją demokracji i wolności, trzeba tylko wrócić do tego, co pozostawili nam w spadku ludzie II Rzeczypospolitej - szacunek dla własnego państwa, własnego narodu, dla barw ojczystych, dla poprzednich pokoleń, które odeszły walcząc o Niepodległą. Dziś należy budować siłę Polski, opierając się na doświadczeniach tamtej, przedwojennej Rzeczypospolitej i w takim duchu wychowywać kolejne pokolenia. Tegoroczny Marsz Niepodległości (na który niestety w tym roku nie mogłem się udać, z powodu choroby, ale, jeśli tylko Opatrzność pozwoli, wezmę udział w kolejnych rocznicowych marszach - szczególnie zaś w tej setnej, która przypada za dwa lata).


 "POLSKA MA PRZED SOBĄ WIELKĄ PRACĘ. POLSKA, TA WYŚNIONA, WYMARZONA, MA WSZYSTKIE ZEWNĘTRZNE CECHY, KTÓRYMI MY, WYCHOWANI W NIEWOLI, CIESZYĆ SIĘ MOŻEMY: WIELKIE WOJSKO, WIELKIE TRIUMFY, WIELKĄ ZEWNĘTRZNĄ SIŁĘ, WIELKĄ POTĘGĘ, KTÓRĄ I WROGOWIE I PRZYJACIELE SZANOWAĆ I UZNAWAĆ - CHOCIAŻBY NIE CHCIELI - MUSZĄ (...) 

LECZ UDERZMY SIĘ W PIERSI. CZY MAMY DOŚĆ WEWNĘTRZNEJ SIŁY? CZY MAMY DOŚĆ TEJ POTĘGI DUSZY? CZY MAMY DOŚĆ TEJ POTĘGI MATERIALNEJ, ABY WYTRZYMAĆ JESZCZE TE PRÓBY, KTÓRE NAS CZEKAJĄ? PRZED POLSKĄ LEŻY I STOI WIELKIE PYTANIE: CZY MA BYĆ PAŃSTWEM RÓWNORZĘDNYM Z WIELKIMI POTĘGAMI ŚWIATA, CZY MA BYĆ PAŃSTWEM MAŁYM, POTRZEBUJĄCYM OPIEKI MOŻNYCH. NA TO PYTANIE POLSKA JESZCZE NIE ODPOWIEDZIAŁA. TEN EGZAMIN Z SIŁ SWOICH JESZCZE ZDAĆ MUSI. CZEKA NAS POD TYM WZGLĘDEM WIELKI WYSIŁEK, NA KTÓRY MY WSZYSCY, NOWOCZESNE POKOLENIE, ZDOBYĆ SIĘ MUSIMY, JEŻELI CHCEMY ZABEZPIECZYĆ NASTĘPNYM POKOLENIOM ŁATWE ŻYCIE, JEŻELI CHCEMY OBRÓCIĆ TAK DALEKO KOŁO HISTORII, ABY WIELKA RZECZPOSPOLITA POLSKA BYŁA NAJWIĘKSZĄ POTĘGĄ NIE TYLKO WOJENNĄ, LECZ TAKŻE KULTURALNĄ NA CAŁYM WSCHODZIE. 

WSKRZESIĆ I TAK JĄ POSTAWIĆ W SILE I MOCY, POTĘDZE DUCHA I WIELKIEJ KULTURY MUSIMY, ABY SIĘ MOGŁA OSTAĆ W TYCH WIELKICH, BYĆ MOŻE, PRZEWROTACH, KTÓRE LUDZKOŚĆ CZEKAJĄ"


"NIE WIEM I NIE CHCĘ BADAĆ, JAK BĘDĄ CZUŁY I ROZUMOWAŁY NASZE DZIECI. CHCĘ WIERZYĆ, ŻE BĘDĄ ONE LEPSZE, ROZUMNIEJSZE I SZCZĘŚLIWSZE OD NAS, CHOCIAŻBY DLATEGO, ŻE BĘDĄ CHOWANE W MNIEJ OKRUTNYCH, NIŻ MY,WARUNKACH"


MARSZAŁEK JÓZEF PIŁSUDSKI






 PS:  A TAK ROŚNIE NAM MŁODE POKOLENIE


11 LISTOPADA 2016 
MARSZ NIEPODLEGŁOŚCI




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz