Łączna liczba wyświetleń

sobota, 11 marca 2017

CHRZEŚCIJANIE I ŻYDZI - Cz. XV

CZYLI JAK DOSZŁO DO PODZIAŁU?


TYBERIUSZ I GAJUSZ GRAKCHOWIE



Jak już wspomniałem w poprzedniej części, w 91 r. p.n.e. w Italii wybuchła wojna domowa Rzymian z mieszkańcami Półwyspu Apenińskiego, nieposiadającymi obywatelstwa rzymskiego - czyli Italikami. Po dramatycznych wstrząsach wewnętrznych, spowodowanych reformami społecznymi braci Grakchów (Tyberiusza w 133 r. p.n.e. i Gajusza w latach 123-121 p.n.e.), mającymi na celu poprawę położenia ludności najuboższej. Przypomnę że Tyberiusz Semproniusz Grakchus jako trybun ludowy roku 133 p.n.e. wniósł projekt wykrojenia z wielkich latyfundiów ziemskich, należących do głównie do osób stanu senatorskiego - nobilitas - mniejszych działek rolnych dla zubożałych chłopów, którzy za chlebem musieli migrować do miast, głównie Rzymu, gdzie zasilali tamtejszą biedotę i tworzyli bandy rozbójnicze. Tyberiusz został zamordowany (133 r. p.n.e.) na Kapitolu, w wyniku kontrakcji nobilitas, niechętnych zmianom i podziale, zdobytych przez nich, często bezprawnie wielkich majątków. Od tej chwili Komisja Agrarna została sparaliżowana - lecz nie zlikwidowana, chciano bowiem utrzymać pozory iż senatorowie dążą do reform, żadne jednak w następnej dekadzie nie nastąpiły. W 132 r. p.n.e. postawiono przed sądem wszystkich zwolenników reformy Tyberiusza Grakcha, a wszelkie późniejsze próby uruchomienia prac Komisji, torpedowano w zarodku (jak choćby w 131 r. p.n.e. trybuna ludowego - Gnejusza Papiriusza Karbona), cały czas jednak twierdząc, że dążą do kompromisu i zależy im na dobru ludu rzymskiego. 

W 129 r. p.n.e. Publiusz Korneliusz Scypion Młodszy, doprowadził do odebrania Komisji Agrarnej, możliwości decydowania o majątkach ziemskich, będących w posiadaniu nie-obywateli (czyli Italików) i powierzenia jej pod osąd konsulów. Był to pierwszy ukłon w stronę mieszkańców Italii, nie będących Rzymianami. Ruch ten okazał się niepopularny wśród Rzymian (szczególnie najuboższych), pragnących przyspieszyć prace Komisji Agrarnej, również kosztem majątków ziemskich Italików. Wkrótce potem, po powrocie z Illiricum Publiusz Korneliusz Scypion Młodszy, naturalny syn Lucjusza Emiliusza Paulusa (który pod Pydną w 168 r. p.n.e. rozgromił potęgę armii macedońskiej, zamieniając samą Macedonię w Rzymską satelitę i dzieląc na cztery, od siebie niezależne, ale całkowicie zależne od Rzymu, krainy-republiki), oraz adoptowany syn Publiusza Korneliusza Scypiona Starszego (pogromcę Hannibala spod Zamy w 202 r. p.n.e. i tego który uzależnił Kartaginę od Rzymu), sam sławny wódz - zdobywca Kartaginy (146 r. p.n.e.), zdobywca hiszpańskiej Numancji (133 r. p.n.e.), który tym samym położył kres powstaniu Iberów w Hiszpanii, został znaleziony martwy w swej willi (129 r. p.n.e.). Podejrzewano morderstwo, ale nigdy tego nie udowodniono. Prawdopodobnie Korneliusz Scypion Młodszy zmarł śmiercią naturalną. W polityce wewnętrznej nic więc nie uległo zmianie, Komisja Agrarna wciąż była jedynie wydmuszką, trzymaną tylko dla wmawiania obywatelom że coś się w ich sprawie robi, jak również nic nie zmieniło się w kwestii praw obywatelskich Italików, za którymi najbardziej optował właśnie Scypion.

W 126 r. p.n.e. trybun ludowy - Juniusz Pennus wprowadził ustawę, która zabraniała osobom, nie posiadającym obywatelstwa rzymskiego, osiedlania się w Rzymie i nakazywała usunąć stąd każdego, kto złamałby ten przepis. Ustawę tę, ostro w senacie skrytykował Gajusz Semproniusz Grakchus (młodszy brat zamordowanego w 133 r. p.n.e. trybuna ludowego). Znów więc wrzało w Republice, szczególnie gdy w 125 r. p.n.e. konsul Marek Fulwiusz Flakkus (będący jednocześnie członkiem Komisji Agrarnej), zaproponował przyznanie obywatelstwa rzymskiego wszystkim Italikom, którzy o to poproszą. Było to wręcz rewolucyjne podejście i bardzo niebezpieczne dla rządzącej nobilitas. Cóż bowiem by się stało, gdyby przychylić się do wniosku Flakkusa i przyznać obywatelstwo na życzenie? Otóż spowodowałoby to ogromny wzrost obywateli rzymskich... nie powiązanych więzami klientystycznymi z możnymi rodami nobilitas, a co za tym idzie niezależnymi i mogącymi głosować wedle upodobania. Przecież to byłby koniec uprzywilejowanej pozycji nobilitas. Należało więc coś z tym fantem zrobić. Senatorowie więc przez długi czas odrzucali możliwość debaty nad wnioskiem, przekładając dyskusję sprawy ważniejsze (jak choćby zarazę, jaka wybuchła w prowincji Afryce, spowodowana prawdopodobnie atakiem szarańczy, czy ponowną organizacją rzymskiej władzy na Sardynii, po stłumionym w latach 126-125 p.n.e. buncie Sardów, czy też spisem ludności, przeprowadzonym przez cenzorów - Lucjusza Kasjusza Longinusa i Gnejusza Serwiliusza). W tym samym czasie trwała niezwykle silna presja na Fulwiuszu Flakkusie, aby wycofał projekt z obrad. Wreszcie Flakkus się ugiął i uczynił to, czego od niego żądano, po czym następnie wysłano go do Galii Narbońskiej, aby dopomógł mieście Massilii w odparciu ataków lokalnego celtyckiego plemienia Salwiów.




Ale upadek tej ustawy, przyznającej obywatelstwo Italikom, spowodował pewne perturbacje w samej Italii. Mianowicie kolonia latyńska Fragellae, położona w dolinie rzeki Liris, otwarcie zbuntowała się przeciwko Rzymowi i chwyciła za broń. Niestety, nie poparły jej inne miasta italskie, więc podjęła się misji samobójczej, występując samotnie przeciwko Rzymianom. Wkrótce miasto zostało otoczone, zdobyte i spalone (125 r. p.n.e.) a ludność przesiedlona w inne miejsce. Senat znów wyszedł z tej politycznej batalii zwycięsko - Tyberiusz Grakchus został zamordowany, Scypion również już nie żył, zaś Flakkus spacyfikowany i odesłany z kraju. Pozostawał jeszcze jeden poważny przeciwnik nobilatu - młodszy brat zamordowanego - Gajusz Semproniusz Grakchus, który w 125 r. p.n.e. powrócił z Sardynii, gdzie sprawował kwesturę. Nie miał łatwego życia po powrocie do Rzymu, najpierw bowiem oskarżono go o niekompetencję i sprowokowanie Sardów do powstania, a potem o oszustwa finansowe. Wszystkie te oskarżenia nie miały żadnych podstaw, a były jedynie powodowane bieżącą walką polityczną, dlatego też Gajusz wychodził z nich zwycięsko i był oczyszczany z zarzutów. Należało go jednak skutecznie spacyfikować, nikt jednak nie wiedział w jaki sposób można tego dokonać. A w 123 r. p.n.e. 31-letni Gajusz Grakchus uzyskał urząd trybuna ludowego, który dziesięć lat wcześniej piastował jego zamordowany brat. Był to niezwykle utalentowany, młody polityk, który przez pewien czas (123-122 r. p.n.e.) miał taką pozycję i władzę, że był uważany za niekoronowanego króla Rzymu. 

Od początku swego trybunatu, zaczął wprowadzać zdecydowane reformy, mające na celu złagodzenie obciążeń ludności plebejskiej. Najpierw przeprowadził ustawę o zbożu, aby odstępować je ludowi za zaledwie 3 sestercje. Następnie uderzył z całą siłą i anulował wszelkie ograniczenia kompetencji Komisji Agrarnej, co spowodowało że ustawa, w takim kształcie, w jakim chciał tego jego brat, weszła w życie właśnie za trybunatu Gajusza. Przez kolejne półtora roku (w 122 r. p.n.e. został wybrany ponownie na urząd trybuna ludowego), przeprowadzał wręcz rewolucyjne zmiany, znacznie osłabiając dotychczasową potęgę senatu. Rozpoczął, zakrojoną na szeroką skalę politykę budowy dróg (szczególnie chodziło mu o połączenie siecią dróg już podzielonych pomiędzy drobnych rolników działek z wielkich latyfundiów), co spowodowało znaczny spadek bezrobocia w Rzymie i innych miastach Italii, a co za tym idzie znaczne ograniczenie miejskiej bandyterki. Zasiedlał rzymskimi kolonistami (głównie miejskimi plebejuszami, których w Rzymie był nadmiar) takie dotąd jeszcze nazbyt hellenistyczne miasta południowej i zachodniej Italii, jak: Tarent czy Kapuę (oczywiście nie wszyscy z owych kolonistów to byli biedacy, część rekrutowała się z tzw.: klasy średniej, która mogła otworzyć lokalne biznesy w zasiedlanych miastach i przyczynić się do ich gospodarczego rozwoju). Najważniejszą i najtrwalszą bodajże jego reformą, która przetrwała nie tylko jego samego, ale nawet samo Imperium Rzymskie jako takie, było ponowne założenie (tym razem rzymsko-latyńskiej) kolonii w północnej Afryce, nieopodal zburzonej w 146 r. p.n.e. fenickiej Kartaginy (122 r. p.n.e.). Nowa kolonia afrykańska początkowo otrzymała nazwę Junonia (aby nie źle się nie kojarzyło z dawnym wrogiem). Do starej nazwy - Kartagina, powrócono dopiero w czasach Cezara, w sto lat od zniszczenia miasta (46 r. p.n.e.).

Reformy Gajusza Grakcha co prawda wiązały się z pewnymi (niekiedy dość poważnymi) kosztami skarbu państwa, ale spowodowały dość wymierne korzyści, szczególnie jeśli chodzi o poprawę bytu ludności wiejskiej i miejskiego plebsu. Wielu dotąd bezrobotnych, ubogich Rzymian, mogło teraz za swą pracę (np. przy budowie dróg lub gospodarząc na swej własnej, niewielkiej co prawda, ale zawsze - ziemi), zarobić pieniądze na utrzymanie siebie i swojej rodziny. Spowodowało to (jak już wspomniałem), znaczne ukrócenie miejskiej bandyterki - choć oczywiście jej nie zlikwidowało. Dało jednak ludziom pewną nadzieję, na poprawę własnego losu (często bowiem niewolnicy mieli lepiej od wolnych Rzymian plebejuszy. Bowiem mieli pewność przynajmniej codziennej strawy, otrzymanej od swego pana, natomiast biedacy każdego dnia musieli myśleć co też uda im się ukraść, lub w inny sposób zdobyć do jedzenia. I to wszystko, te slamsy, bród na ulicach i nędza współobywateli, kolidowała z niewyobrażalnym bogactwem nobilitas, którzy mieli nawet specjalnie ogrzewane rury z gorącą wodą do swych prywatnych basenów). Oczywiście polityka wewnętrzna Gajusza Grakcha, była niewątpliwie powiązana z dobrymi relacjami zewnętrznymi, szczególnie z Egiptem, od którego przecież importowano zboże, magazynowane potem w składach portu w Ostii, a następnie, za niewielką cenę odsprzedawane ludowi. To było rewolucyjne podejście, bowiem od czasów Gajusza, kolejni ambitni politycy będą podtrzymywać tę zasadę zaopatrywania najuboższych współobywateli w zboże (oczywiście głównie egipskie zboże, dlatego też kontrola nad Egiptem i utrzymywanie tam posłusznych sobie władców - była kwestią niezwykle kluczową dla Republiki, a konsulowie naciskali Ptolemeuszy do obniżania cen zboża - wymuszono nawet powstanie specjalnego urzędu w Aleksandrii - "kontrolera niskich cen", który miał za zadanie czuwać nad przestrzeganiem stałych cen i walką z egipskimi spekulantami).




Kolejną wielką reformą Gajusza Grakcha, była ustawa łagodząca nabór wojskowy. Odtąd bowiem nie można już było powoływać do armii rekrutów poniżej 17 roku życia, poza tym armia miała za zadanie również wyekwipować i ubrać rekruta. W czasach trybunatu Gajusza, Rzymianie zdobyli również Baleary (122-121 r. p.n.e.), których mieszkańcy mieli dziwne przyzwyczajenia, bowiem latem wszyscy tam chodzili nago, co budziło duże zdziwienie. Prócz tego parali się piractwem i byli pod tym względem bardzo uciążliwi. Konsul Kwintus Cecyliusz Metellus ostatecznie położył kres piractwu na Balearach w 121 r. p.n.e. Kolejną reformą Grakcha, była reforma sądownictwa. Tutaj również doszło do swoistej rewolucji, mianowicie Gajusz pozbawił nobilitas prawa do orzekania w sprawach o nadużycia finansowe popełnione przez namiestników prowincji, przekazując te uprawnienia stanowi ekwitów (czyli rycerzy, innymi słowy majętnej, choć pozbawionej szlachetnego rodowodu - klasie średniej). Była to kluczowa zmiana, bowiem ekwici, których nie było nawet w senacie i którzy nie mogli marzyć o zdobyciu lukratywnej prowincji po zakończeniu pełnienia jakiejś publicznej funkcji w kraju - dostali teraz prawo sądzenia owych nobilów, w przypadku oskarżenia ich o korupcję (co ciekawe - dodatkowo przepisy te, faworyzowały stronę oskarżającą). Ekwici bowiem często popadali w konflikt z namiestnikami prowincji, teraz wiec istniała znacznie większa nadzieja że ich wyroki będą bardziej sprawiedliwe niż były dotąd. Oczywiście w praktyce zmieniło się tylko tyle, że teraz zapadały przede wszystkim wyroki skazujące, a nie uniewinniające jak było dotąd, co w przypadku wzajemnej niechęci ekwitów i nobilitas, też nie gwarantowało stuprocentowej uczciwości (senatorowie twierdzili, że ustawa sądownicza Grakcha, to sztylet wymierzony głęboko w bok senatu).

Reformy które wprowadzał Gajusz Grakchus, obciążały jednak znacznie budżet i należało znaleźć gdzieś, jakieś oszczędności. No i znalazł, zniósł zwolnienia w płaceniu trybutu przez miasta prowincji Azji, którą w 133 r. p.n.e. przepisał w swym testamencie (choć kraj opanowany został dopiero w 129 r. p.n.e.) król Pergamonu - Attalos III (zastrzegając jednocześnie, że zwolnienia w płaceniu trybutu zostaną utrzymane). Gajusz jednak potrzebował pieniędzy, budżet był napięty, ograniczył więc owe ulgi finansowe jedynie do samego Pergamonu i kilku jeszcze dużych miast, ale cała reszta musiała już płacić nowy podatek. Ostatnią wielką reformą Grakcha, było odnowienie prawa przyznania Italikom obywatelstwa rzymskiego, choć w formie nieco zmodyfikowanej do poprzedniej. Mianowicie obywatelstwo rzymskie mieli otrzymać jedynie Italikowie zamieszkali w miastach na prawie latyńskim, cała zaś reszta miała jedynie otrzymać status latyński, który w przyszłości mógłby także objąć ich obywatelstwem. I właśnie tenże projekt stał się powodem upadku Gajusza, bowiem jego kolega na urzędzie - Marek Liwiusz Druzus, zaczął sabotować jego reformy, poprzez... wprowadzanie swoich reform. I tak spowodował on zwolnienie posiadaczy działek z czynszu, rozszerzył liczbę nowych kolonii do dwunastu (każda miała się składać z 3 000 rzymskich kolonistów), odebrał oficerom prawo karania chłostą sprzymierzeńców latyńskich w armii, czym ustawił ich w pozycji uprzywilejowanej do obywateli rzymskich. Wszystko to zorganizował po to, aby odebrać Grakchusowi pozycję ludowego bohatera i niekoronowanego króla Rzymian. Oczywiście projekty Druzusa nie weszły w życie, pozostając jedynie na papierze, ale wystarczyły aby przekonać plebs, kto naprawdę dba o ich interesy. 

Rzymianom nie spodobała się też ustawa o przyznaniu obywatelstwa Italikom (konsul Gajusz Fanniusz, notabene początkowo stronnik Grakchusa, zmienił front i nawet zaczął apelował do Rzymian o "niepsucie rzeczy dobrych, czyniąc je powszechnymi"). Głosowanie nad ustawą o obywatelstwie przeprowadzono pod nieobecność Grakcha w Rzymie (przebywał on wówczas w Afryce, wytyczając granice nowej kolonii - Junonii - która notabene była pierwszą, pozaitalską kolonią rzymską). Projekt przepadł w głosowaniu, co spowodowało że nobilowie postanowili uderzyć bezpośrednio w Gajusza. Zaczęły pojawiać się plotki, że Grakchus zajął część przeklętego w 146 r. p.n.e. terytorium dawnej Kartaginy i że spowodowało to już gniew bogów, w postaci huraganowych wichrów i zerwania cześć obozowiska. Nie było to prawdą, bowiem Gajusz trzymał się z daleka od przeklętego miejsca, ale prawda w polityce nie ma żadnego znaczenia, liczy się skuteczność i efekt. Grakchus nie wiedząc o tych nikczemnych plotkach i nie mogąc się bronić, był bardzo zdziwiony zmianą nastawienia obywateli do jego osoby, gdy powrócił do Rzymu. Przegrał też wybory o trzeci trybunat ludowy, co było wodą na młyn dla jego wrogów, którzy teraz zamierzali dobrać się mu do skóry. Na początku uderzono w Junonę. Z nowym 121 r. p.n.e. senat polecił nowemu trybunowi - Markowi Minucjuszowi Rufusowi, wystąpić z wnioskiem o formalne rozwiązanie kolonii Junona w Afryce. Przeciwko temu ostro zaprotestował Grakchus, ale wymiana zdań w senacie, przeniosła się potem również na ulicę. Gajusz skrzyknął szybko swoich zwolenników i służbę i uderzył na zwolenników Rufusa na Forum Romanum. Doszło do bijatyki, zakończonej przypadkową śmiercią jednego z sług konsula Lucjusza Opimiusa. 

Wystąpił on teraz przed senatem z wnioskiem iż państwo znalazło się w niebezpieczeństwie (senatus consultum ultimum) i polecające wszystkim urzędnikom zachowanie szczególnej uwagi, aby: "Republika nie poniosła jakiejś szkody". Wkrótce też powołał senatorów i ekwitów pod broń dla "ochrony Rzeczypospolitej". Gajusz zamierzał rozpuścić swych zwolenników i nie podgrzewać niepotrzebnie całej tej awantury, ale został namówiony przez Fulwiusza Flakkusa (o którym pisałem wcześniej), aby tego nie czynił i aby podjął walkę. Dziś nie wiadomo czy Flakkus realizował tym samym pewne polecenia senatu, czy też z innych pobudek skazał Gajusza Grakcha na śmierć? Wiadomo jednak że był przyjacielem domu Grakchów i jego zachowanie w tym przypadku jest dość osobliwe (powinien bowiem dążyć do rozładowania napięcia, gdyż nie ulegało żadnej wątpliwości jak to się wszystko skończy dla Gajusza, który wówczas nie pełnił już żadnej funkcji publicznej i mógł łatwo być oskarżony o zdradę Republiki). Tymczasem Gajusz, za namową Flakkusa, wraz ze swoimi zwolennikami zajmuje Awentyn, gdzie się umacniają. Dochodzi do rozmów, które jednak nie przynoszą rozwiązania konfliktu. Zostanie on rozstrzygnięty siłowo, konsul Opimius nakazał uderzyć na zwolenników Grakcha na Awentynie, który po krótkiej walce zostaje zdobyty, a Gajusz i Flakkus (wraz ze swym 18-letnim synem) - zamordowani, ich ciała zostały wrzucone do Tybru. Następnie dochodzi do aresztowań wszystkich zwolenników Grakcha i po szybkim, fikcyjnym procesie, zostają oni również skazani na śmierć (3 000 osób). Nobilowie teraz mszczą się za lata upokorzeń ze strony Gajusza i jego ludzi.     

Gajusza nie poparł plebs rzymski, co dobitnie pokazało jak niestała jest miłość ludu i jak niewdzięczny może się on okazać. Co prawda gniew plebsu co jakiś czas zapalał się przeciwko nobilom, ale równie szybko wygasał. Ludzie którzy chcieli wypłynąć w polityce na poparciu samego ludu, doznawali często srogiego rozczarowania. Nic więc dziwnego że późniejsi popularzy (swoista lewica w rzymskim senacie), zaczęli coraz częściej orientować się na sile swych armii, jakie otrzymywali pełniąc namiestnictwa prowincji. Wojsko było znacznie wierniejsze swemu wodzowi, niż plebs miejscy czy wiejski, swoją bowiem przyszłość i dobrobyt, wiązało właśnie z nadaniami ziemskimi, jakie mogli uzyskać tylko za wstawiennictwem swego dowódcy. Zresztą quasi-prywatne armie tworzyli nie tylko popularzy, ale także optymaci (coś na wzór starorzymskiej prawicy), nadchodziła epoka wybitnych wodzów, którzy swoją polityczną władzę opierali przede wszystkim na sile swych legionów. I choć kolejne trzydzieści lat to był okres wewnętrznego spokoju i restauracji władzy senatu, czasu po zamordowaniu braci Grakchów należą są pierwszą odsłona kryzysu Republiki Rzymskiej, która z czasem (aby się ratować), będzie musiała przyjąć formę jedynowładztwa, znanego nam pod nazwą Cesarstwa (Pryncypatu).





PS: Dziś nic nie było na temat Żydów i rodzącego się chrześcijaństwa, ale to dlatego, że pragnę najpierw opisać pewne mechanizmy, jaki zaistniały nie tylko w Palestynie, Syrii czy Egipcie, ale również w Azji Mniejszej i w samym Rzymie, rodzącej się potędze, która wkrótce całkowicie zdominuje wyżej wymienione kraje. 
  





CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz