Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 17 marca 2015

I CO JA ROBIĘ TU...? - Cz. II

MOJA "DZIWNA" 

PAMIĘĆ Z PRZESZŁOŚCI


  
Chciałbym również podzielić się swoimi "doświadczeniami" (jeżeli można je tak nazwać), podczas których powoli zacząłem "przypominać" sobie swoje "poprzednie życie"




Wszystko zaczęło się gdy miałem trzy lub cztery lata. Wówczas to, co noc miałem ten sam sen, który dla tak małego dziecka jakim wówczas byłem, był koszmarny, wręcz przerażający. Śniło mi się że znajduję się w środku dużego, ciemnego lasu, jest noc a ja biegnę przez ten las - uciekam przed kimś, lub przed czymś. Gdy odwróciłem głowę zobaczyłem trzy ścigające mnie "czarownice". Biegły za mną, a ja już ze zmęczenia nie miałem sił by dalej uciekać. Nagle potknąłem się o korzeń drzewa (lub kamień - nie pamiętam dokładnie), i upadłem na ziemię. Gdy już, już miały mnie dopaść - budziłem się. Zawsze budziłem się w tym samym momencie, w chwili gdy już były przy mnie. Ten sen trwał dosyć długo, z kilka miesięcy, a ja wiedząc że "to" znów powróci, bałem się zasypiać. Pamiętam że płakałem gdy moi rodzice odprowadzali mnie do łóżka, nie chciałem zasypiać, bojąc się że znów mi się to przyśni. I tak było, "to" wracało co noc. I choć rodzice uspokajali mnie mówiąc że to tylko sen że nic złego mnie nie spotka, ja nie wierzyłem im. Często leżałem w łóżku do rana przy zapalonym świetle, bojąc się zamknąć oczy i zasnąć. Z czasem jednak to minęło (po kilku miesiącach), a ja o tym zapomniałem.

Kolejne "dziwne" wizje pojawiły się gdy miałem ok. 10-12 lat. Jednak te "obrazy" były już zupełnie inne, łagodne, miłe i ciekawe. Widziałem w nich kilkuletniego chłopca raz w towarzystwie mężczyzny i kobiety, raz jedynie w obecności mężczyzny, innym znów razem w towarzystwie samej kobiety. Widziałem również owego chłopca siedzącego nad brzegiem pięknego brzegu rzeki, siedział pod drzewem i odpoczywał. Pamiętam dokładnie twarze mężczyzny i kobiety. Mężczyzna miał ciemną, krótko przystrzyżoną brodę, kobieta była ładna w średnim wieku. Pamiętam też że dochodziło do konfliktów między chłopcem a owym mężczyzną. Zawsze później pojawiał się obraz chłopca nad brzegiem rzeki. Przekazy te były tak dziwne i niezrozumiałe wówczas przeze mnie, że moich rodziców wprawiałem w stan pewnego zakłopotania gdy opowiadałem o tym w obecności ich znajomych. Ja zaś nie wiedziałem dlaczego to "coś" spotkało właśnie mnie i co "to" właściwie jest. Następnie i to też ustało. Potem były studia i praca, gdzie już zupełnie nic nie powracało, a ja o większości z tych dziwnych wizji po prostu zapomniałem.

"Przebudzenie" przyszło niedawno, może z jakieś kilka lat temu. Wówczas wszystko zaczęło układać się w spójną całość. Poszczególne obrazy zaczęły się "porządkować" i układać w logiczny ciąg. Dzięki temu przypomniałem sobie moje poprzednie wcielenie. Wiem kim byłem w poprzednim życiu, gdzie mieszkałem, co lubiłem a czego nie, kiedy mniej więcej żyłem (nie pamiętam jednak dokładnego roku, ani swego imienia, ani nazwy miejscowości w której żyłem). Wreszcie to co "pamiętam" najdokładniej to własną śmierć w poprzednim życiu. Ale od początku.
.
Urodziłem się w rodzinie chłopa i żyłem w jakiejś wiosce. Ów mężczyzna opisany wyżej to właśnie był mój ojciec. Pamiętam że nienawidziłem pracy na roli, ani wszystkiego co wiąże się z wykonywaniem obowiązków chłopa. Często dochodziło na tym tle do kłótni z moim "ojcem". Wówczas uciekałem do swojej samotni - nad brzeg rzeki, gdzie godzinami rozmyślałem. Bardzo to lubiłem, ale nie podobało się to mojej rodzinie (głównie ojcu). Moje życie nie było zbyt obfitujące w doświadczenia. Pamiętam szczególnie dokładnie moment własnej śmierci.

Zginąłem jako kilkunastoletni chłopak. A jak do tego doszło? Pamiętam że zbudził mnie tętent końskich kopyt i krzyki ludzi. Gdy wyszedłem przed dom (raczej chłopską chatę), zobaczyłem żołnierzy na koniach, trzymających w rękach płonące pochodnie - podpalali wioskę i mordowali mieszkańców. Pamiętam wyraźnie, bardzo wyraźnie owe płonące pochodnie. Pamiętam także że wówczas po raz ostatni spojrzałem na moich rodziców (myślę że to wówczas właśnie dokładnie ich zapamiętałem). Następnie ruszyłem w stronę ciemnego lasu. Kilku żołnierzy (chyba trzech), pobiegło za mną. Uciekałem choć już brakowało mi sił, aż wreszcie potknąłem się o coś i upadłem. Wówczas mnie dopadli i przebili jakimś sztyletem. Tak zakończyłem swoje poprzednie wcielenie. 


Teraz już zrozumiałem że to, co przyśniło mi się w dzieciństwie, było jedynie pamięcią mojej ostatniej śmierci. Wszystko przypominało mi się więc od "końca".


Co się tyczy jeszcze jednej mojej inkarnacji (jeśli można to w ogóle tak nazwać), którą poznałem (trochę przez przypadek, chociaż może trudno tu mówić o przypadku). To również trwało powoli, jakby obok mojego wcześniejszego opisu żywota. Tamte wizje były już o wiele słabsze, bardzo słabe, mogę nawet powiedzieć że bardziej poczułem to w sferze mentalnej niż wizualnej. A co właściwie poczułem? Czytając losy wielkich mężów stanu, polityków, wodzów, nigdy nie miałem wrażenia że mogę czytać o sobie samym. Nigdy do czasu gdy przeczytałem historię owego człowieka. To było dziwne uczucie, lecz właśnie wówczas poczułem się tak bardzo... ... ..."dziwnie", po prostu wiedziałem jak dalej potoczą się jego losy. Czytanie historii tego człowieka sprawiało mi również radość. A kim był ów mężczyzna? 

No cóż - to... ... ... Octavianus Augustus Caesar, wnuk siostry Cezara, twórca Pryncypatu, reformator Imperium Romanum, zwany także "Ojcem Chrzestnym Europy". Być może "pamięć" tamtego życia była na tyle determinująca że gdy miałem sześć czy siedem lat to na pytanie swoich rodziców kim chciałbym zostać w przyszłości, odpowiedziałem - "Będę rządził tym krajem". Pamięć władzy przetrwała w mojej Podświadomości (to musiało być naprawdę dobre życie). 


Oczywiście nie twierdzę kategorycznie że to ostatnie wcielenie było jednym z moich, ale...bliskość do tej postaci, jest we mnie tak silna, że aż trudno mi uwierzyć że mogłoby być inaczej (tym bardziej że są ludzie których cenię wyżej niźli Oktawiana Augusta i gdybym miał wybierać...wybrałbym inną postać historyczną. Mimo to to właśnie do Niego czuję...taką jakąś do końca niewyjaśnioną duchową bliskość).


To tyle jeśli chodzi o mnie 

i moją "dziwną pamięć z przeszłości"



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz