Łączna liczba wyświetleń

środa, 25 marca 2015

NAJPOPULARNIEJSZE KŁAMSTWA ROSYJSKIEJ PROPAGANDY - Cz. I

Według badań jednego z największych rosyjskich ośrodków opinii publicznej - CENTRUM LEWADY, wynika, że Rosjanie, za najlepszego przywódcę swego kraju uważają obecnego prezydenta Władimira Putina. 








Władimir Putin, który (kwiecień 2005 roku), przed połączonymi izbami rosyjskiego parlamentu, stwierdził że: "Rozpad Związku Sowieckiego to największa geopolityczna katastrofa XX wieku". Ów fakt, że człowiek który mówi takie rzeczy,  jest dla wielu milionów Rosjan najpopularniejszym przywódcą Rosji w całych jej dziejach (a przynajmniej w XX wieku - bo tego dotyczyło badanie)  - o czymś świadczy. Świadczy że Rosjanie pragną powrotu do czasów imperialnej "chwały", nawet jeśli ta chwała zbudowana była na kłamstwach, krwi i cierpieniu milionów ludzi. Nie ma dla nich znaczenia fakt, że zarówno Związek Sowiecki (jak i przedrewolucyjna carska Rosja), był jednym wielkim więzieniem mieszkających w nim ludów - ogromnym gułagiem śmierci i beznadziei. To wszystko nie ma znaczenia - liczy się tylko poczucie przynależności do "obywateli" imperium, nawet jeśli słowo obywatel zamienilibyśmy na "poddany" - to i tak poczucie dawnej imperialnej wielkości Rosji, miło łechce pychę dzisiejszych mieszkańców tego kraju.

I dlatego też, w tym temacie chciałbym zaprezentować najbardziej oczywiste (i jednocześnie najpopularniejsze), kłamstwa rosyjskiej (sowieckiej) propagandy, na temat sojuszu Związku Sowieckiego i III Rzeszy Niemieckiej. Jest kilka wypróbowanych i wciąż powtarzanych niczym mantra fałszerstw, próbujących uzasadnić (i jednocześnie usprawiedliwić), zawarcie 23 sierpnia 1939 roku, przez Stalina sojuszu politycznego z Hitlerem i wspólnego ataku tych dwóch państw na Polskę (1 i 17 września 1939 roku). Teraz właśnie zamierzam je wypunktować, opisać i...obalić.



"A CÓŻ TO ZA HISTORIA NOWA? - ZDUMIONA SPYTA EUROPA!
JAK TO, TO CHŁOPCY MOŁOTOWA I SOJUSZNICY RIBBENTROPA?"





"I RUNĘŁO SOŁDACTWO NA TO NASZE "PSIE POLE"

Z OKRZYKIEM DUMNYM I GŁOŚNYM

ZA NASZĄ I WASZĄ NIEWOLĘ"

FRAGMENT MOJEGO WIERSZA O AGRESJI SOWIECKIEJ Z 17 WRZEŚNIA 1939



"BYŁY JUŻ TRZY ROZBIORY POLSKI, 
ZOBACZYCIE CZWARTY"

gen. Bodenschatz - 6 maja 1939 - w rozmowie z ambasadorem Francji w Berlinie




KŁAMSTWO nr. I:

"ZWIĄZEK SOWIECKI, ZAWIERAJĄC Z NIEMCAMI PAKT O NIEAGRESJI, CHCIAŁ UNIKNĄĆ WOJNY NA DWA FRONTY"


Wciąż powtarzane przez propagandę rosyjską, jedno z najpopularniejszych kłamstw, tyczących się zawarcia sojuszu niemiecko-sowieckiego. Dlaczego? Dlatego, że w tym czasie było już dokładnie wiadomo co dla Hitlera znaczą kolejne podpisywane przez niego pakty i sojusze. Bezczelnie je łamał, jeśli tylko uznał że jest to dla niego (i oczywiście dla Niemiec), korzystne. Stalin musiał to wiedzieć, zawierając układ z Hitlerem (zresztą, sam postępował dokładnie tak samo), dlatego twierdzenie że pakt miał ochronić ZSRS przed atakiem ze strony Niemiec, był nie tyle naiwnością, co głupotą. Dopóki bowiem istniała Polska, która odgradzała od siebie obie potęgi, dopóty ani Niemcy, ani Związek Sowiecki, nie musiały obawiać się ataku z tej strony granicy. Więcej - Polska trzykrotnie odrzuciła niemieckie plany sojuszu antysowieckiego, więc obawa, że Związek Sowiecki mógłby zostać zaatakowany od zachodu - były całkowicie bezpodstawne 

Wojsko Polskie przygotowywało się co prawda na wojnę z ZSRS, ale doskonale zdawano sobie sprawę, z ogromu terytorium przeciwnika i polski plan obronny nie zakładał głębokich uderzeń w kierunku nieprzyjaciela -po wybuchu ewentualnej wojny polsko - sowieckiej, a raczej skupiał się na pozycjach obronnych. Zdawano sobie jednak sprawę, że nieprzyjaciel może ściągnąć posiłki znad granicy chińskiej i polska obrona, z czasem może (po dziesiątym, piętnastym z kolei uderzeniu sowieckim), może zacząć pękać. Oczywiście zakładano że sowieci poniosą w tych walkach straty dwadzieścia, a nawet trzydzieści razy większe od polskich, jednak ich liczebność, musiałaby w końcu spowodować przerwanie frontu. Dlatego też przygotowywano plan, na taką ewentualność. Tym planem było...użycie broni chemicznej, czyli  gazów bojowych i skażenie nim całego odcinka wschodniego frontu w taki sposób, by uniemożliwić nieprzyjacielowi jakakolwiek dalszą próbę posuwania się w głąb polskiego terytorium. A należy pamiętać, o czym wie niewielu, że po I Wojnie Światowej, to właśnie dwa kraje były najbardziej zaawansowane w rozwoju, produkcji i ewentualnym użyciu na linii frontu broni chemicznej w Europie. Te kraje to Japonia i Polska.

Dlatego też obawy Stalina, że Polska mogłaby zaatakować terytorium Związku Sowieckiego (tego ogromnego więzienia ludów), były całkowicie bezpodstawne. Chodziło więc jedynie o podział ziem polskich, o zwykłą zbrodniczą napaść i zniszczenie oraz ograbienie napadniętego. I do tego doprowadzono.







KŁAMSTWO nr. II

"ZAWIERAJĄC Z NIEMCAMI PAKT O NIEAGRESJI, ZWIĄZEK SOWIECKI ZYSKIWAŁ CZAS NA PRZYGOTOWANIE SIĘ DO WOJNY"


W 1939 roku Związek Sowiecki dysponował (na samym tylko froncie zachodnim), 120 dywizjami. W tym samym czasie Niemcy posiadały jedynie 80 dywizji, zaś Polska (łącznie) 41 dywizji (nie licząc mniejszych dywizjonów pancernych i pułków artylerii). Związek Sowiecki posiadał drugą największą armię świata (po francuskiej), trzecią armię świata mieli Niemcy. Polska zaś posiadała siódmą armię świata i czwartą w Europie. Natomiast w 1941 roku, Niemcy dysponowały już (łącznie wraz z sojusznikami), 240 dywizji. Czas (co udowodniły pierwsze miesiące ataku Niemiec na ZSRS), ewidentnie grał na korzyść Niemiec, a nie Rosji.




KŁAMSTWO nr. III

"ARMIA CZERWONA WKROCZYŁA DO POLSKI, PONIEWAŻ PAŃSTWO POLSKIE ROZPADŁO SIĘ"


Jeden z najpopularniejszych a jednocześnie najperfidniejszych kłamstw, jakimi posługiwała i posługuje się dziś sowiecko-rosyjska propaganda historyczna. Owszem, pancerne uderzenie Wehrmachtu, zmusiło siły polskie do odwrotu, ale kraj się wcale nie rozpadł, wojsko walczyło dalej. Na terenie kraju przebywał rząd polski i naczelne dowództwo wojskowe. Broniła się Warszawa, Modlin, Lwów i Hel. Niemcy doszli co prawda do Bugu, ale impet ich uderzenia coraz bardziej słabł. "Blitzkrieg" z pierwszych dni września, zmieniał się na zwykłą wojnę pozycyjną. Mało tego, niewiele osób wie, że jeszcze 16 września, gdy połowa kraju, była już opanowana przez nieprzyjaciela, w polskim dowództwie, przy sztabie Naczelnego Wodza, nastroje były...euforyczne. Jak to możliwe? 

Działo się tak, iż zdawano sobie sprawę z niemieckich problemów logistycznych w Polsce. Szykowano też dwie duże kontrofensywy, jedna z rejonu Małopolski Wschodniej  na Przemyśl, Jaworów i Żółkiew, miała odciąć gros sił niemieckich walczących pod Lwowem i wyjść na ich tyły zamykając je w kleszczach. Druga miała wyjść z rejonu Białowieży i Brześcia, a jej celem było odciążenie walczącej Warszawy i Modlina. Spodziewano się dużych sukcesów, gdyż wiedziano już iż Niemcom zaczęło brakować paliwa do czołgów, motocykli i samochodów pancernych. Zamierzano również użyć do walki polskich pociągów pancernych. Stąd właśnie brało się to dobre samopoczucie w polskim dowództwie, obecne jeszcze 16 września w godzinach wieczornych. 17 września rano, przyniósł informację, która rozwiała wszelkie nadzieje: Sowieci uderzyli od wschodu, zadając nam cios w plecy.

Dopiero wiec od 17 września można mówić o klęsce Polski, gdyż walka z dwoma potężnymi agresorami, była niemożliwa. A mimo to walki nie ustały. Obrona kraju, przez regularne formacje Wojska Polskiego,  trwała do 6 października 1939 roku, czyli do czasu ostatniej wielkiej bitwy Wojny Obronnej - pod Kockiem (2-6 października), która notabene....zakończyła się polskim zwycięstwem taktycznym, lecz w sytuacji sowieckiej agresji zbrojnej i  braku szans na jakiekolwiek zwycięstwo, gen. Franciszek Kleeberg podjął decyzję o złożeniu broni przed pokonanymi Niemcami. Ale walka zbrojna dopiero się zaczynała. Już 27 września 1939 roku (jeszcze w trakcie działań wojennych), powstała jedna z największych organizacji podziemnych na świecie - Służba Zwycięstwu Polski (potem przemianowana na Związek Walki Zbrojnej - 13 listopada 1939 roku i raz jeszcze 14 lutego 1942 roku na Armię Krajową). Rozpoczęła się walka konspiracyjno-partyzancka.

Stworzono niespotykaną w dziejach świata strukturę Polskiego Państwa Podziemnego, które posiadało nie tylko swój rząd (w na uchodźstwie w Londynie) i armię (AK), ale także szkolnictwo, wymiar sprawiedliwości (m.in.: oddziały wykonujące wyroki śmierci na kolaborantach i najbardziej znienawidzonych niemieckich okupantach), oraz wywiad (prócz tradycyjnego wywiadu Armii Krajowej, w której skład wchodziły placówki oddziałów "N", stworzonych jeszcze przez Marszałka Józefa Piłsudskiego w 1934 roku na terenie Niemiec (i Związku Sowieckiego), w ramach tzw.: "Laboratorium", dodatkowo istniała piłsudczykowska organizacja o nazwie: "Muszkieterowie" - jedna z najskuteczniejszych tego typu organizacji wywiadowczych w ówczesnej Europie). Polska nie przestała więc istnieć nie tylko po niemieckim ataku,ale i w sytuacji, gdy kraj oficjalnie zniknął z mapy Europy, podzielony przez Niemcy i Związek Sowiecki - nadal istniał rząd, armia, administracja, wywiad. 

O czym to świadczy i jaki z tego wniosek. Bardzo prosty - o ile bowiem zarówno niemiecki wilk, jak i rosyjski niedźwiedź mogą połknąć tę "polską kość", to jednak na dłuższą metę nie uda im się jej strawić. Stanie ona im w przełyku, doprowadzając do ich zguby. I sprawdza się to powiedzenie od wieków - można nas połknąć, ale strawić nie sposób. A to czego organizm nie trawi, odbija się negatywnie na funkcjonowaniu samego organizmu.


NIEMCY ANI JEDNEGO DNIA OKUPACJI, NIE MOGLI CZUĆ SIĘ W POLSCE BEZPIECZNIE PRZEDSTAWICIELE NIEMIECKIEJ ADMINISTRACJI OKUPACYJNEJ, A TAKŻE ŻOŁNIERZE I OFICEROWIE WEHRMACHTU - NIGDY NIE MIELI PEWNOŚCI, CZY PEWNEGO DNIA NA ULICY W BIAŁY DZIEŃ, W SAMOCHODZIE KTÓRYM PODRÓŻUJĄ LUB TEŻ W DRZWIACH ICH WŁASNEGO DOMU - NIE STANIE GRUPA Z WYCELOWANYMI PISTOLETAMI I ZE SŁOWAMI: "W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKI ZOSTAŁEŚ SKAZANY NA KARĘ ŚMIERCI". STRACH PRZED TAKIM SCENARIUSZEM, PARALIŻOWAŁ NAWET NAJWYŻSZYCH RANGĄ PRZEDSTAWICIELI NIEMIECKICH WŁADZ OKUPACYJNYCH, GDYŻ POLACY DOKONYWALI UDANYCH ZAMACHÓW, NAWET W LOKALACH CZY BUDYNKACH W KTÓRYCH NIEMCY CZULI SIĘ BEZPIECZNIE





KŁAMSTWO nr. IV

"ARMIA CZERWONA WKROCZYŁA DO POLSKI, PONIEWAŻ ZAISTNIAŁO ZAGROŻENIE GRANIC I BEZPIECZEŃSTWA ZWIĄZKU RADZIECKIEGO"


A z której strony miało nadejść owo "zagrożenie", doprawdy trudno odgadnąć? Ze strony Niemiec, czy zaatakowanej z zachodu i walczącej o swój niepodległy byt Polski? Jeśli zaś ze strony Niemiec, to...czyż Związek Sowiecki nie był od 23 sierpnia - sojusznikiem Hitlera w planie unicestwienia Polski? Czegóż więc Stalin miałby się obawiać ze strony swego niemieckiego kompana?



KŁAMSTWO nr. V

"ARMIA CZERWONA WKROCZYŁA DO POLSKI, ABY WZIĄĆ POD OPIEKĘ ŻYCIE I MIENIE UKRAIŃCÓW I BIAŁORUSINÓW"


To sformułowanie jest uwłaczające nie tyle dla Polaków, ale przede wszystkim dla Ukraińców i Białorusinów. Nie ma sensu tutaj pisać o mordach popełnianych na całych narodach przez stalinowski terror. O sztucznie wywołanym głodzie na Ukrainie w latach 1931-1932, gdzie dochodziło do częstych przypadków kanibalizmu i powszechnej śmierci głodowej w kraju, który był spichrzem Europy. Stwierdzono aż 250 potwierdzonych przypadków kanibalizmu (a ile było tych "niepotwierdzonych"), zmarło wówczas z głodu ok 6 milionów ludzi. Jeszcze wcześniej, bo od 1929 roku, rozpoczęło się "rozkułaczanie" Ukrainy, czyli wysiedlanie setek tysięcy ukraińskich rodzin na wschód ZSRS (wielu z nich trafiło wówczas do łagrów i gułagów). Nie wspominając o masowych mordach na Ukraińcach i Białorusinach z lat 1934 - 1938, w takich miejscach jak: Winnica (9 500 zamordowanych przez NKWD Ukraińców w Parku Kultury i Wypoczynku), Bykownia i Kuropaty.  Zresztą, po 17 września 1939 roku, gdy "Armia Czerwona" zdradziecko zaatakowała Polskę od wschodu, rozpoczęła kolejne mordy, tym razem na: "wziętych pod swą opiekę bratnich Ukraińcach i Białorusinach".


TEN KOMICZNY PROPAGANDOWY FILMIK WART JEST OBEJRZENIA TYLKO Z JEDNEGO POWODU. 
DOSKONALE UKAZUJE STAN PSYCHICZNY JEGO AUTORA






NA KONIEC PREZENTUJĘ RÓWNIE BEZCZELNE CO ŚMIESZNE FILMIDŁO, POMIOT  stalinowsko-PPR-owskiej  PROPAGANDY LAT 50-tych, pt.: 

"DOMEK Z KART"



PS: Wyjątkowo bezczelnie został tutaj przedstawiony ostatni premier II Rzeczpospolitej - gen. Felicjan Sławoj Składkowski, o którym jeszcze kiedyś napiszę coś więcej. Teraz tylko nadmienię - to był po prostu porządny człowiek. 

Piłsudczyk wierny idei POLSKI NIEPODLEGŁEJ I NIEPODZIELNEJ, zhańbiony nie tyle przez komunistycznych sprzedawczyków, co przez samego generała Władysława Sikorskiego, który znowu miał prawdziwą fiksację na punkcje dawnych współpracowników Marszałka PIŁSUDSKIEGO


"A KIEDY PADNĘ OD KULI - POKŁOŃCIE SIĘ MOJEJ MATULI.
POKŁOŃCIE SIĘ TACIE I ZIEMI - POWIEDZCIE ŻEM TĘSKNIŁ ZA NIEMI..."







Jedyne prawdziwe słowa z tego "filmu" brzmią:

"TO NIE JEST NASZ KRAJ - TO NIE JEST NASZA OJCZYZNA"


OCZYWIŚCIE ŻE NIE!

Wasza Ojczyzna przecież zawsze leżała na wschodzie
Tu byliście jedynie "ekspozyturą" ewentualnie "awangardą" bolszewizmu i ruskiego mesjanizmu politycznego - ot gdzie wasza ojczyzna.



Pięknie opisał to słowami towarzysz "Stary", 

czyli Marceli Nowotko (przywódca tzw.: "pierwszej grupy inicjatywnej", zrzuconej na spadochronach przez Sowietów w nocy z 27 na 28 grudnia 1941 r.), mówiąc:

"Po Puszczeniu motorów w ruch zaczęliśmy na pożegnanie naszej sowieckiej ojczyzny śpiewać pieśń: "Sziroka strana maja radnaja"


Inny polski bolszewik - Anastazy Kowalczyk z kolei w liście do swej "partyjnej żony" - Marii Goldszak, tak oto pisał:

"A Lut, nasz syn? (...) Jego małe serduszko bije z radości na widok Czerwonej Armii (...) Marysiu! Kultywuj w nim ten entuzjazm do naszej wielkiej Ojczyzny, do naszej kochanej Armii i Maryś, nie zapominaj w nim wyrabiać uczucia miłości do kierownika - partii"


ITD. - ITP.

ŻAŁOSNE!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz