Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 10 marca 2015

MOJE PRYWATNE - "50 TWARZY GREYA" - Cz. II

OPOWIADANIE  + 18



DALSZA CZĘŚĆ MEGO OPOWIADANIA





Po podpisaniu umowy wsiedli do samochodu Piotra i pojechali w kierunku jego domu. Przez całą drogę Piotr nie zamienił z Basią nawet jednego słowa, z rzadka na nią spoglądając. Jechali dość długo, Baśce czas się straszliwie dłużył. Posiadłość Piotra była bowiem położona z dala od miasta.

Gdy przejechali bramę wjazdową, Basia miała możliwość przyjrzeć się willi Piotra, którą on wcześniej nieśmiało nazywał domem. Był to ogromny, mroczny pałac, z dziesiątkami komnat i prowadzących ku nim korytarzy. Była to stara, magnacka posiadłość z końca XVI wieku. Ponoć w 1627r., zatrzymał się tu, idący z odsieczą z wojskiem koronnym i zastępami kozackimi z Ukrainy na Pomorze do króla Zygmunta III Wazy, (próbującego odciążyć oblężony przez Szwedów Gdańsk), hetman Stanisław Koniecpolski.

Gdy wjechali na wielki dziedziniec przed pałacem, w oczy Baśce rzuciła się ogromna fontanna, w kształcie strzelającego z łuku amora. Pałac był ogromny, miał trzy wielkie sale Lustrzaną, Rycerską i Kominkową. Piotr w towarzystwie lokaja, w całkowitym milczeniu oprowadzał Basię po korytarzach swej posiadłości. Mogła się więc przyjrzeć marmurowym podłogom, wielkim kryształowym weneckim żyrandolom oraz przepięknie zdobionym lustrom w sali Lustrzanej. Baśka zastanawiała się, jak właściwie ktoś może mieszkać w czymś tak ogromnym.

Wreszcie Piotr oddalił się, także w całkowitym milczeniu. Dalszą drogę przebyła więc w towarzystwie eskortującego ją lokaja. Podążyli w kierunku pomieszczeń piwnicznych. Korytarze piwniczne były co prawda długie i ciasne, ale dobrze oświetlone, tylko niezbyt przyjemne. Wreszcie dotarli na miejsce i Baśka uświadomiła sobie że to są...lochy. Lokaj nakazał jej wejść do środka, co ta uczyniła w pewną obawą. Gdy była już w środku polecił jej by rozebrała się do naga. Kobieta musiała rozebrać się w jego obecności i gdy już stała nagusieńka, zakrywając dłońmi najintymniejsze miejsca swego ciała, jej ubranie zostało zabrane. W zamian, ów lokaj wręczył jej jedynie krótką czarną spódniczkę z białym fartuszkiem oraz biały czepek na głowę. Dodatkowo musiała włożyć czarne buty na wysokich obcasach. Jej piersi pozostały nagie.

Następnie związał jej łańcuchem ręce na plecach, a łańcuch przykuł do wielkiego żelaznego koła, znajdującego się na ścianie. W takiej pozycji miała Baśka spędzić noc. Oczywiście o spaniu nie było mowy, ręce miała boleśnie wykręcone do tyłu i mogła ledwie usiąść na sienniku, które miało jej służyć za łóżko. Noc była dla niej prawdziwą udręką, ale Piotr już się tego dnia nie zjawił. Kobieta zasnęła ze zmęczenia dopiero nad ranem, w bardzo niewygodnej pozycji, z rękami uniesionymi do góry.

Rano w drzwiach jej celi ponownie zjawił się lokaj. Była jednak tak zmęczona, że nie zareagowała na jego pojawienie się. Kamerdyner wybitnie niezadowolony z takiego stanu rzeczy, podszedł do niej i zbudził ją na powitanie kopniakiem w pośladek, po którym kobieta z trudem po nieprzespanej nocy podniosła się.

- Zgodnie z życzeniem pana Piotra, od tej chwili, ktokolwiek wejdzie do celi , ty masz go powitać w postawie stojącej, choćbyś ledwie trzymała się na nogach. I pamiętaj że za nieposłuszeństwo są przewidziane kary - powiedział z wybitną satysfakcją lokaj.

Następnie rozwiązał ją i dał jej blaszaną miskę z wodą do umycia się, a raczej do podmycia. Gdy Basia zapytała gdzie może się załatwić, odpowiedział że gdy już się umyje, może siku zrobić do miski, a potem on pokarze jej gdzie może to wylać. Gdy kamerdyner Piotra się oddalił, robiła dokładnie to co kazał. Po chwili jednak lokaj powrócił i powiedział:

- Zapomniałem ci powiedzieć, że w tej misce jest twoja jedyna woda na dwa dni. Jeśli ją wylejesz, nie będziesz miała nic do picia - uśmiechnął się złośliwie i wyszedł z lochu, pozostawiając w nim na przemian wściekłą i przerażoną kobietę.

- To jest jakiś cholerny koszmar - myślała sobie Baśka. To na pewno mi się śni. Do tego ten okropny kac. Wiedziała że wody już nie dostanie, pomyślała że, skoro uwięzieni w rumowiskach i kopalniach piją swój mocz, to ona też może. Wypiła część wody. Nim skończyła w całym lochu rozległ się głos Piotra.

- Nie jesteś już spragniona? - zapytał złośliwie głos. Gdy Baśka podążała wzrokiem w poszukiwaniu źródła skąd ów głos dobiega, spojrzała na sufit. Była tam umieszczona kamera , głośniki i mikrofon.

- Jesteś nienormalny. Ale wytrzymam z tobą, bo to tylko tydzień - powiedziała Baśka, próbując nadać swym słowom charakteru powagi.

- Zadbam, żeby był to najbardziej emocjonujący tydzień w twoim życiu - odpowiedział Piotr, po czym dodał - Przyjdź natychmiast na górę. Trzeba umyć podłogę w mojej sypialni.

Basia poszła, ponownie eskortowana przez kamerdynera. Przeszli przez ogromną sale jadalną, której sufit wykonany był ze szkła, w którym pływały...najbardziej egzotyczne rybki z całego świata. Wreszcie doszli do pokoju Piotra. Basia była oczarowana jego wielkością, bogactwem wnętrza i wspaniałością przeróżnych artefaktów. Jednocześnie kobieta przeraziła się, zdając sobie sprawę że będzie musiała sama, umyć podłogę w tym ogromnym apartamencie.

Podłoga była brudna (zapewne specjalnie, jak sądziła Baśka), czuć było na niej nawet mocz. Gdy weszła do tego apartamentu, ujrzała Piotra wyciągniętego wygodnie na olbrzymim łożu z baldachimem. W kącie pokoju dostrzegła wiadro z wodą do mycia i płyn do podłóg. Nie mogła jednak dostrzec ni mopa, ni nawet zwykłej ścierki.

- Jak mam umyć tę podłogę, mam zdjąć spódnicę i nią to zrobić - spytała zdezorientowana kobieta.

- Nie musisz. Masz przecież takie piękne długie włosy - odpowiedział z nieskrywaną satysfakcją Piotr.

Baśka była przerażona, na samą myśl jak będą wyglądały jej włosy po takim "sprzątaniu", postanowiła jednak zacisnąć zęby i zrobić to co kazał Piotr, gdyż za nieposłuszeństwo czekały na nią kary, zaś nie poddanie się którejś z nich, oznaczało...zerwanie umowy, czyli utratę obiecanych pieniędzy.

Basia rozplotła więc swe długie włosy, związane w warkocze i zabrała się do mycia. Praca zajęła jej kilka godzin, a na zakończenie jej włosy wyglądały niczym wyżęta, szara szmata, za to podłoga teraz wprost lśniła. Piotr był bardzo zadowolony. Powiedział że w nagrodę może zjeść z nim obiad. Baśka była szalenie głodna, zważywszy że od rana nie miała nic w ustach, więc ucieszyła się na taką propozycję. Myślała że wreszcie odpocznie, naje się i napije do syta. Szybko się rozczarowała.

Obiad wyglądał następująco: Piotr siedział w ogromnej sali jadalnej, przez którą wcześniej przechodziła Baśka, i jadł przy dużym stole, otoczony szpalerem stojących wokół niego służących, ubranych w ładne czarne stroje, z krótkimi koronkowymi rękawkami i fartuszkami zawieszonymi u pasa. A Baśka? Baśka klęczała u jego stóp, razem z wielkim psem, chyba chartem. Piotr od czasu do czasu rzucał jej jakieś resztki, czasami dostało się psu...częściej dostało się psu. Baśka jednak była tak głodna, że jadła co jej dał, lub raczej co udało jej się pochwycić przed wyraźnie z tego faktu niezadowolonym chartem".


Tak minął Basi dzień pierwszy!



CDN.

1 komentarz: