Łączna liczba wyświetleń

środa, 11 marca 2015

MOJE PRYWATNE - "50 TWARZY GREYA" - Cz. III

OPOWIADANIE  + 18




Nim jeszcze dzień się zakończył i Baśka wróciła do swej celi, poprosiła Piotra, by tej nocy nie kazał jej związywać. Była totalnie wyczerpana, a kolejna noc w niewygodnej pozycji, ze związanymi z tyłu rękoma i w półprzysiadzie, byłaby dla niej nie do zniesienia. Szczęśliwie jednak dla niej, Piotr odpowiedział:

- Dziś jestem z ciebie zadowolony. W nagrodę przychylę się do twej prośby. To będzie środek dyscyplinujący i odnawiany każdej kolejnej nocy. Wszystko więc zależy od ciebie. Dziś już na nic mi się nie przydasz. Możesz więc udać się do swej "komnaty". Dzisiejszej nocy oszczędzę ci niewygodnego snu - z lekkim uśmieszkiem powiedział Piotr.

Basia, usłyszawszy te słowa, zaczęła kierować swe kroki w stronę korytarza, którym wcześniej podążyła w towarzystwie kamerdynera. Lecz nagle, Piotr zawołał...

- Wróć! - Baśka niechętnie zawróciła i ponownie stanęła przed siedzącym wygodnie w fotelu mężczyzną. 

- Widać że nie jesteś zbyt mądra - powiedział z przekąsem Piotr. - Jak łatwo straciłaś to, co z takim trudem zdobyłaś? Po pierwsze, kto ci pozwolił chodzić po moim domu bez "opiekuna"? Po drugie, łaskawie przychyliłem się do twej prośby, a ty co? uważasz że ci się to należy, że słowa podzięki są za trudne by przeszły przez twoje gardło? I po trzecie wreszcie. Dziś rano nazwałaś mnie nienormalnym, pamiętasz? - Baśka kiwnęła twierdząco głową. - Myślisz że o tym zapomniałem? - Baśka stała nie wiedząc co właściwie powinna odpowiedzieć. 

- Od chwili kiedy przekroczyłaś próg mego domu, nie wolno ci mówić do mnie po imieniu. Odtąd jedyne zwroty, jakie mogą zostać wypowiedziane przez ciebie w moim kierunku to te, które tytułują mnie twoim panem lub mistrzem. Każda, nawet najdrobniejsza pomyłka z twojej strony będzie karana. No a teraz odpowiedz, nazbierało się tego trochę, jak według ciebie powinienem cię ukarać?

Słowa Piotra dudniły w uszach zmęczonej, głodnej i obolałej kobiety. Miała tego totalnie dość, ale...zależało jej na forsie. Bardzo chciała dostać te pieniądze, one bowiem odmieniłyby całkowicie jej życie. Nie tylko spłaciłaby mieszkanie, ale jeszcze...

- No czekam, jaka jest twoja propozycja? - zapytał zniecierpliwiony Piotr.

- Nie wiem właściwie...

- Nie wiesz! Kolejna lekcja, gdy do ciebie mówię masz przybrać postawę klęczącą, z głową pochyloną do dołu. Nie wolno ci się na mnie patrzeć, chyba że zechcę inaczej. Zrozumiałaś co do ciebie mówię?

- Tak - Baśka natychmiast uklęknęła i pochyliła głowę w geście poddaństwa.

- My się chyba nie rozumiemy, a nie chciałbym cię tu zamęczyć, co "TAK"? - spytał wyraźnie poddenerwowany Piotr.

- Tak mój panie - odpowiedziała z nutką arogancji w głosie kobieta.

- Będziemy musieli jeszcze to poćwiczyć. Zapamiętaj sobie, że tak długo jak przebywasz w mym domu, nie mówisz niepytana, nie masz nic własnego. Nie masz potrzeb ani planów, twoje cele i zamierzenia, wszystko należy do mnie. Nie wolno ci choćby kichnąć bez pozwolenia. Twoje ciało też należy do mnie i za chwilę ci to udowodnię - powiedział Piotr i zwrócił się w kierunku stojącego naprzeciwko kamerdynera: 

- Tylko nie zepsuj skóry, chcę się nią jeszcze nacieszyć! - te słowa przeraziły Basię.

Lokaj podszedł do dziewczyny i klepnął ją lekko w ramię, po czym dodał krótkie:

- Idziemy!

Przeszli tę samą drogę co rano, lecz teraz Baśka była wyraźnie poddenerwowana. Cóż ją czeka, dlaczego miał "nie niszczyć mojej skóry"? Zastanawiała się czy nie przerwać już tego szaleństwa, lecz z drugiej strony...ta ponura zabawa zaczęła ją ciekawić.

Doszli do "pomieszczeń więziennych", jak nazywała je w swych myślach Basia i weszli z powrotem do jej lochu. Lokaj podprowadził kobietę do wielkich żelaznych kół, umieszczonych na ścianie i zaczął po kolei przywiązywać do nich jej ręce. Nogi zostały przywiązane do podobnych, choć mniejszych kół, umieszczonych przy podłodze. Basia była teraz skrępowana i zdana na łaskę owego jej "opiekuna", jak wyraził się o nim Piotr.

Kamerdyner podszedł do niej niosąc w dłoniach długą, czarną i cienką szpicrutę, wykonaną z cienkiego bambusa, obciągniętego skórą. Pokazał owo "narzędzie" przerażonej kobiecie, a potem odłożył je i wziął do ręki długi skórzany bat. Ów bicz posiadał siedem rzemieni, każdy z nich zakończony supłami. Jego również pokazał związanej i unieruchomionej Barbarze. Następnie wziął do ręki trzeci przyrząd, spleciony z dość cienkich sznurków, z małymi, ale niezwykle ostrymi supełkami.

- Który wybierasz? - spytał lokaj, tak jakby chodziło o wybór najzwyklejszego gadżetu z telemarketu.

Kobieta nie mogła wykrztusić nawet jednego słowa, lecz lokaj kontynuował:

- Wiem wybór jest dość trudny i nie łatwo będzie zdecydować. Ale wiesz co, mam pomysł, który z nich najlepiej do ciebie pasuje - mówiąc te słowa wziął ostatni pejczyk z ostrymi rzemieniami i...potarł nim o jej łono. Zawyła z bólu. Następnie wziął bambusową szpicrutę i...wyprowadził tak silny cios w jej łono że z jej oczu popłynęły łzy.

- Już płaczesz? Jeszcze żeśmy nawet nie zaczęli zabawy. Czy już ułatwiłem ci wybór, a może wolisz bat? - spytał z sarkazmem lokaj.

- Tak! Proszę o bat - krzyknęła kobieta, nie chcąc doświadczać ostatniego z owych przedmiotów w najintymniejszym zakątku swego ciała.

- Dobrze, dokonałaś wyboru. A teraz wyjaśnię ci co się stanie. Za nieposłuszeństwo i obrazę pana Piotra, zostaniesz wychłostana. Zgodnie z rozkazem, będę przede wszystkim chłostał twoje pośladki i uda, krótko mówiąc od pasa do kolan. Jest to twoja pierwsza chłosta, dlatego zgodnie z zaleceniem pana Piotra, przewidziany został limit uderzeń dostaniesz trzydzieści batów. Każde uderzenie będziesz liczyć osobiście i głośno, a na zakończenie ładnie podziękujesz za ową lekcję i łaskę, jaką okazał ci pan Piotr pozwalając dokonać wyboru pejcza. I pamiętaj, jeśli się pomylisz w rachubie, lub zapomnisz kolejność, zaczynamy od nowa. Jeśli zaś myślisz że zniesiesz bicie z pokorą, hm - uśmiechnął się kamerdyner - Życzę powodzenia i zaczynamy.

Pierwszy, drugi, trzeci, czwarty...siódmy. Gdy doszli do dziesiątego uderzenia, Baśka zaczęła niezgrabnie wić się, próbując uniknąć dalszych "ukąszeń" rzemienia. Ponieważ kręciła się niemal wokół własnej osi, zarówno jej brzuch i przednia cześć ud, ucierpiały na równi z pośladkami. Gdy doszli do dwudziestego drugiego uderzenia, Baśka zaczęła prosić o litość, na nic się jednak zdały jej błagania. Wreszcie nastąpiło ostatnie trzydzieste uderzenie. Umęczona kobieta, z czerwonymi pręgami na pośladkach, udach i podbrzuszu, spocona i brudna, ledwie mogła wypowiedzieć słowa podzięki, wiedząc doskonale że Piotr ją widzi i słyszy dzięki kamerom i głośnikom zamontowanym pod sufitem lochu. Wymamrotała więc podziękowanie i poprosiła o uwolnienie z więzów.

- Twoja postawa jest niedopuszczalna - krzyknął przez mikrofon Piotr. - W zasadzie powinniśmy rozpocząć kolejną "lekcję pokory", ale...na dzisiaj wystarczy. Wyśpij mi się na jutro, przygotowałem dla ciebie kolejną "niespodziankę" - powiedział Piotr i nakazał uwolnić Baśkę z obręczy. Gdy to nastąpiło, osłabiona kobieta opadła na ziemię. Lokaj wyszedł a światło zaczęło przygasać, aż wreszcie zgasło całkowicie. Pogrążona w ciemnościach Basia doczłapała se na swój siennik i przygotowała do spania, słysząc jeszcze słowa Piotra:

- Śpij dobrze, moja prywatna niewolnico.

Wyczerpana kobieta wolała nie prowokować losu i ostatkiem sił odpowiedziała:

- Dobranoc mój Panie - po czym natychmiast zasnęła".



Rano rozpoczynał się jej drugi dzień niewoli



CDN. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz