Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 10 marca 2016

APOLONIUSZ - POGAŃSKI JEZUS - Cz. I

KIM BYŁ NAJBARDZIEJ TAJEMNICZY

"RÓWIEŚNIK" JEZUSA?





Słowo "rówieśnik" wziąłem w cudzysłów, ponieważ ... oni nie byli rówieśnikami, choć narodziny jednego od narodzin drugiego, dzieliła odległość zaledwie dziesięciu lat, to jednak nie byli rówieśnikami w pełnym tego słowa znaczeniu. Ale żyli w jednej epoce, stąd moje uznanie Jezusa i Apoloniusza za rówieśników. Kim właściwie był najbardziej zapomniany konkurent Jezusa z Nazaretu? Miał na imię Apoloniusz i przyszedł na świat w kapadockim mieście Tiana (wówczas już całkowicie zhellenizowanej), stąd zwany był od miejsca urodzenia - Apoloniuszem z Tiany. Urodził się pomiędzy 4 r. p.n.e. a ... 15 naszej ery (datę tę podaje Wikipedia, choć jest ona błędna), a najprawdopodobniej był to 2 r. naszej ery (data narodzin Jezusa Chrystusa też jest niepewna, zakłada się że przyszedł na świat pomiędzy 8 a 2 r. p.n.e., najprawdopodobniej był to 7 r. p.n.e., czyli Chrystus mógł być starszy od Apoloniusza o jakieś osiem lat). W tym temacie pragnę zaprezentować historię życia Apoloniusza z Tiany, zarówno tę znaną, tę zupełnie nieznaną (na samym końcu opiszę co na temat Apoloniusza mówią channelingi). 

Młody Apoloniusz uczęszczał do szkoły w cylicyjskim mieście Tarsus w Cylicji (dzisiejsza południowo-wschodnia Turcja), w tym samym czasie, w którym swą młodość spędzał (tam urodzony) Szaweł (który potem stanie się św. Pawłem). Kto wie, być może ci dwaj młodzi chłopcy się znali, choć nie ma na ten temat żadnych informacji. W mieście Tarsus, Apoloniusz rozpoczął naukę w wieku 14 lat (prawdopodobnie był to więc 16 r. naszej ery), w szkole retora Eutydemosa z Fenicji. Radził tam sobie nadzwyczaj dobrze, ale bardzo nie odpowiadała mu atmosfera panująca wówczas w mieście. Tarsus był bowiem praktycznie w całości zhellenizowany i panował tam kult piękna oraz młodości, a przede wszystkim ... rozbuchanej do granic seksualności. Według Filostratesa, który napisał: "Żywot Apoloniusza z Tiany", sam Apoloniusz miał się wypowiadać o obyczajach panujących w mieście, w taki oto sposób: "Wszyscy myślą tylko o urokach i używaniu życia. Drwią sobie i prześmiewają się z wszystkiego, zachowują się bezczelnie. Wytworne ubrania bardziej miłują niż Ateńczycy mądrość. Siedzą nad tą swoją rzeką, nad Cydnusem, jak ptaki jakieś wodne. Toteż w wiele lat później napisałem w liście do nich: "Przestańcie wreszcie upijać się wodą!" W końcu zdołałem uprosić ojca, żeby mnie stamtąd zabrał. Przeniosłem się do miasta Ajgaj, położonego też w Cylicji, lecz nieco dalej na wschód, nad samym morzem. Spokój tej mieściny bardzo sprzyja każdemu, kto pragnie naprawdę poświęcić się filozofii."

Pobyt w Ajgaj Apoloniusz bardzo sobie chwalił, tak oto miał opowiadać o urokach tego miasta: "W Ajgaj jest też sławna świątynia Asklepiosa, w której sam Bóg ukazuje się ludziom. Spotkałem w miasteczku zwolenników różnych szkół filozoficznych. Najwięcej było wielbicieli Platona, ale nie brakło też stoików, arystotelików a nawet epikurejczyków. Również tych ostatnich wysłuchiwałem uważnie. Najgorliwiej jednak zająłem się filozofią pitagorejską. Jej nauczycielem w Ajgaj był niejaki Euksenos. Co prawda, nie budził on zbytniego szacunku, bo nie praktykował filozofii w swym życiu osobistym. Owszem, znał nauki Pitagorasa, ale nie inaczej niż te ptaki, co to uczą się różnych wyrazów od ludzi (...) Mimo to słuchałem Euksenosa pilnie, i to prawie przez dwa lata,aż do szesnastego roku życia. Dopiero wtedy postanowiłem, że trzeba poważnie ułożyć sobie życie na sposób pitagorejski. Oczywiście nie przestałem okazywać szacunku nauczycielowi. Uprosiłem nawet ojca, żeby darował mu mająteczek podmiejski z przyjemnym ogrodem i źródłami. Ale powiedziałem mu jednocześnie: "Ty żyj tutaj na swój sposób, a ja będę szukał samego Pitagorasa!" Zapytał, od czego zacznę. Odpowiedziałem, że od tego, co i lekarze; bo ci najpierw oczyszczają pacjentom żołądek i w ten sposób osiągają to, że jedni nie chorują, inni zaś nawet powracają do zdrowia. Właśnie wtedy całkowicie porzuciłem jedzenie mięsa, a potem kolejno ograniczałem swoje potrzeby i praktykowałem coraz twardszą wstrzemięźliwość."

Pod tym względem Apoloniusz był konsekwentny całe swoje długie życie (zmarł w wieku ok. 96 lat w 98 r.), zawsze stronił od towarzystwa kobiet, choć sam podobał się płci przeciwnej, gdyż był młody i krzepki. Jednocześnie, był jednak ubogi (cały wielki majątek, jaki odziedziczył po rodzicach, po prostu rozdał swoim krewnym). Był też zdeklarowanym wegetarianinem (twierdził że w mięsie jest coś nieczystego, co przytępia w człowieku jasność myślenia). Nie pijał też alkoholu (choć o nim samym nie miał złego zdania). Chadzał boso. Zażywał jedynie zimnych kąpieli, by hartować ciało i utrzymywać je w odpowiednio młodym stanie. Dzięki temu (prawdopodobnie), zupełnie nie chorował. Odbył (jeszcze jako chłopiec w Ajgaj), pięcioletnią praktykę milczenia, co wyrażało się w zupełnym nieodzywaniu się do nikogo przez pięć lat, w czasie których (co ciekawe), często spędzał czas w gronie przyjaciół i znajomych, i brał wraz z nimi ... udział w dyskusjach (wyrażał swoje zdanie, poprzez gestykulację lub "mowę oczu"). Zawsze okazywał ludziom swą życzliwość i pomoc. 

W roku 24, młody Apoloniusz (wówczas od dwóch już lat, przestrzegający pięcioletniej praktyki milczenia), uratował miejscowego urzędnika w mieście Aspendos w Pamfilii (do której się udał), przed wzburzonym tłumem mieszkańców. Urzędnik najprawdopodobniej brał udział w miejscowej aferze, związanej z przetrzymywaniem zboża w spichlerzach (a następnie odsprzedawaniem go co bogatszym, za grubą gotówkę), natomiast mieszkańcy otrzymywali zwykłą wykę. Gdy afera z odsprzedawaniem zboża wyszła na jaw, wzburzony tłum mieszkańców miasta, podszedł (z zapalonymi pochodniami), pod miejski magistrat, żądając ukarania owego urzędnika, zajmującego się rozdziałem zboża. Ten, śmiertelnie wystraszony, upadł na kolana przed posągiem cesarza Tyberiusza i objął go rękoma. Od tej chwili nikt nie mógł uczynić mu żadnej krzywdy, gdyby bowiem próbowano siłą odciągnąć go od posągu, lub zostałby on uszkodzony - miasto mogło się spodziewać cesarskiej kary. Osoba cesarza była bowiem otoczona kultem na wpół boskim (choć oficjalnie rzymski cezar, był tylko ... "pierwszym wśród równych"). Ukarany mógł zostać nawet pan, który uderzyłby swojego niewolnika, trzymającego w ręku monetę z podobizną cesarza. I właśnie wówczas, przed wzburzonym tłumem pojawił się Apoloniusz, który w pojedynkę zagrodził mieszkańcom drogę do magistratu, nie wykonując przy tym ... żadnych gestów (jedynie stał nieruchomo, w milczeniu, wpatrując się w zebranych przed budynkiem ludzi). Był to pierwszy cud (z pokaźnej listy, jaka potem się uzbierała), mianowicie bowiem, nie tylko powstrzymał ludzi przed linczem i karą, jaka by na nich spadła, ze strony rzymskich władz, to jeszcze doprowadził do pogodzenia kupców i plebsu z urzędnikami i ponownego otwarcia spichlerzy (a wszystko to uczynił ... nie wypowiadając nawet jednego słowa).






PS: W kolejnym temacie wymienię pozostałe cuda, jakich dokonywał Apoloniusz z Tiany, łącznie z cudownymi uzdrowieniami obłożnie chorych i  wskrzeszeniami zmarłych. 

Opiszę także, co na temat jego życia mówią channelingi



 CDN.
 

1 komentarz: