Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 15 marca 2016

HENRYK VIII I JEGO (CZTERY OSTATNIE) ŻONY - Cz. III

POCZĄWSZY OD EGZEKUCJI 

ANNY BOLEYN


Postanowiłem powrócić do tematu Tudorów, a konkretnie Henryka VIII i jego czasów. Tym razem jednak zamierzam zaprezentować losy ostatnich czterech żony Henryka VIII (Jane Seymour, Anny Kliwijskiej, Katarzyny Howard i Katarzyny Parr). Temat ten rozpocząłem już pod innym tytułem, gdzie opisałem panowanie Henryka VIII, od jego wstąpienia na tron i małżeństwa z Katarzyną Aragońską, poprzez miłość do Anny Boleyn, zmagania związane z rozwodem i uzyskaniem papieskiej zgody na poślubienie Anny, poprzez jej wyniesienie, koronację i małżeństwo z Henrykiem, aż do upadku Anny, który (należy to przyznać), spowodował w dużej mierze, dość beztroski i swobodny charakter samej Anny. W tym temacie zaprezentuję więc dalsze losy króla Henryka, od chwili egzekucji Anny Boleyn i małżeństwa z Jane Seymour


JANE SEYMOUR

Cz. III


JANE SEYMOUR (ANNABELLE WALLIS) Z SERIALOWĄ CÓRKĄ HENRYKA VIII - LADY MARIĄ (GRANĄ PRZEZ SARĘ BOLGHER)



W Yorkshire wrzało już od dawna, jednak dopiero 10 października 1536 r. zbuntowani chłopi, wspierani przez szlachtę, oficjalnie wybrali sobie przywódcę. Został nim Robert Aske, prawnik księcia Northumberlanda (czyli Henryka Percy'ego. Percy był też pierwszą miłością, choć prawdopodobnie jedynie platoniczną - Anny Boleyn. Na pewno zaś był pierwszym mężczyzną z którym zaczęła się spotykać zaraz po powrocie z Francji w 1522 r. Jemu też zapewne Anna się spodobała, wystąpił bowiem w jej obronie, gdy służąc jeszcze jako giermek kardynała Wolseya - usłyszał od niego zakaz by więcej nie spotykał się z tą "głupią dziewką."), dobry orator i kompetentny organizator, pochodzący z bogatej rodziny mieszkającej na tych terenach. Gdy Suffolk "kończył" rebelię w Lincolnshire, na północy dopiero się ona "rozgrzewała".

Aske zorganizował powstańców w oddziały wojskowe. Niczym nie przypominali oni rozproszonych buntowników z Lincolnshire, lecz sformowani w szwadrony - podobnie jak regularne wojsko, kroczyli noga za nogą w zwartych kolumnach marszowych. Jednak Aske nie chciał by ów bunt przerodził się w antykrólewskie powstanie, dlatego też nadał zrewoltowanym mieszkańcom Howdenshire (bowiem to właśnie tam rozpoczęło się powstanie), nazwę "pielgrzymów", zaś całemu ruchowi, nadał nazwę - "Pielgrzymki Łaski". Chciał bowiem podkreślić, że uczestniczący w niej ludzie nie mają żadnych wrogich zamiarów względem Korony i jeśli tylko uzyskają królewskie obietnice - rozejdą się posłusznie do domów. Po raz pierwszy nazwa ta została użyta 13 października i od tej to daty uznaje się początek drogi "Pielgrzymki Łaski".

Powstanie zaczęło się rozszerzać obejmując całą północ kraju - od miasta Humber do Tweed. Wszyscy powstańcy składali przysięgę:
"Z miłości którą zrodził Bóg Wszechmogący, Jego wiara i Kościół Święty, prosimy by litościwy Bóg zachował króla i pozwolił mu na długie rządy. Stajemy tu dziś by pomóc Najjaśniejszemu Panu wyzwolić się z pęt złych doradców, a nie dla naszej prywatnej sprawy. Przyrzekamy w obliczu Boga Najwyższego że nie będziemy niczego niszczyć i nikogo zabijać, lecz pragniemy jedynie dobra Kościoła Świętego, ukarania heretyków i zniesienia ich praw."

13 października - 10 tys. "pielgrzymów", pod przywództwem Roberta Aske'a, wyruszyło do Yorku, stolicy hrabstwa. Przywódcy "pielgrzymki" szli na czele w otoczeniu kapłanów. Jeden z księży niósł sztandar, na którym namalowany był wizerunek ukrzyżowanego Chrystusa, kielich i Hostia. Każdy zaś "pielgrzym" nosił na ramieniu symbole chrystusowe - pięć ran Chrystusa, kielich i Hostię.


SYMBOL "PIELGRZYMKI ŁASKI"
 


Na drodze "Pielgrzymki Łaski" stanęły twierdze Scarborough i Skipton, które poddały się bez żadnego wystrzału. 20 października "pielgrzymi" wkroczyli do Yorku. Jeszcze tego samego dnia, burmistrz Yorku - sir William Harrington, arcybiskup - Edward Lee, oraz baron Darcy - Tomasz Darcy, zbiegli na południe do twierdzy Pontefract (będącej bramą do południowej Anglii).

Upadek Yorku, bez choćby jednego wystrzału (największej i najsilniejszej twierdzy północnej Anglii), spowodował wybuch antycromwellowskich rozruchów w Norfolk. Poza tym król obawiał się że z takiej sytuacji mogą skorzystać Szkoci - najeżdżając Anglię (jak to już raz uczynili dwadzieścia trzy lata wcześniej - w 1513 r.). Wieści o wybuchu rebelii szybko się rozeszły po Europie. Papież polecił wówczas biskupowi Reginaldowi Polo'wi, niezwłocznie udać się do Anglii i stanąć na czele "Pielgrzymki Łaski" (Reginald Pole, żył w latach 1500 - 1558, pochodził z bardzo dobrej angielskiej rodziny, zerwał on definitywnie wszelkie relacje z królem Henrykiem w maju 1536 r. i wymówił mu posłuszeństwo. Pole również miał prawo do tronu Anglii, poprzez swą matkę - lady Małgorzatę Pole hrabinę Salisbury, która była córką Jerzego Klarensa Plantageneta, młodszego brata królów Anglii z dynastii Plantagenet - York - Edwarda IV i Ryszarda III, dlatego też był bardzo niebezpieczny dla Henryka VIII). 

Z końcem października 1536 r. "pielgrzymi" dotarli do twierdzy Pontefract - bramy na południe kraju. Stacjonowało tam zaledwie 300 żołnierzy i choć znajdowało się tam również wiele sztuk broni, brakowało ludzi którzy mogliby tę broń użyć. Poza tym stan techniczny twierdzy pozostawiał wiele do życzenia. Od dawna nie remontowana (od dłuższego już czasu nie było bowiem żadnego zagrożenia z północnej strony), twierdza była w opłakanym stanie. Prawdopodobnie nie mogłaby przetrzymać jednego szturmu z udziałem artylerii (choć artylerii "pielgrzymi" nie posiadali).




Szlachta i rycerstwo postanowili więc poddać twierdzę, jednak nim to się stało doszło do spotkania przywódców "pielgrzymki" z dowódcami twierdzy na zamku Pontefract, łącznie wzięło w niej udział ok 200 osób. Ze strony szlachty udział wzięli - Jan Scrope - hrabia Bolton (żył w latach 1510 - 1549), Jan Neville - baron Latimer (daleki krewny króla, żył 1493 - 1543), Krzysztof Conyers - baron Hornby, Jan Lumley - baron Lumley i Tomasz Darcy - baron Darcy (żył 1467 - 1537). Ze strony rycerstwa - Jakub Strangways, Krzysztof Danby - szeryf Yorkshire (żył 1503 - 1571), Tomasz Hilton, William Constable wraz z synami - Janem i Robertem, Piotr Vavasur, Ralph Ellerker, Krzysztof Hilliard, Robert Neville, Oswald Wolsthrope, Edward Gower, Jerzy Darcy (syn Tomasza Darcy'ego (żył 1487 - 1558), William Fairfax wraz z bratem Nicolasem, William Mallory, Ralph Bulmer z synem Williamem, Stephen Hamerton, Jan Dawnye, Ryszard Tempest, Tomasz Johnson, Henryk Gascoigne i inni.

Na owym zgromadzeniu podjęto wspólną decyzję "wymuszenia" na królu zniesienia ustaw Cromwella, a jego samego wtrącenia do lochu za grabienie świętych przybytków. Poza tym podjęto decyzję o ponownym uznaniu papieża za głowę Kościoła w Anglii i powstrzymanie grabieży opactw. Pontefract skapitulował 23 października, a wszyscy "obrońcy" przyłączyli się do "Pielgrzymki Łaski".

Król mianował Tomasza Howarda - księcia Norfolk (wuja Anny Boleyn), naczelnym dowódcą królewskich wojsk mających za zadanie stłumienie rebelii, Norfolk miał współdziałać w tej kwestii z Jerzym Talbotem - hrabią Shrewsbury. W tym też miesiącu król "przebaczył" i ponownie po pięciu miesiącach od egzekucji Anny Boleyn, zaprosił na dwór królewski - Tomasza Boleyna (ojca Anny), który także wziął udział w wyprawie mającej na celu stłumienie zamieszek. Wkrótce do Pontefract przybył herold księcia Norfolk'a, który zażądał w imieniu króla złożenia broni przez powstańców i powrotu do domów. Robert Aske, raz jeszcze powtórzył że "pielgrzymi" nie są buntownikami, bowiem nie zbuntowali się przeciw królowi, a jedynie zaprotestowali przeciw polityce religijnej królewskich doradców z lordem Cromwellem, przewodniczącym parlamentu Ryszardem Richem i arcybiskupem Canterbury Tomaszem Cranmerem na czele. Stwierdził że "Pielgrzymka Łaski" zakończy się wówczas, jeśli król spełni ich postulaty. Niczego więc nie udało się rozwiązać.

Następnie "pielgrzymi" w liczbie 30 000, pomaszerowali na twierdzę Doncaster, leżącą na południe od Pontefract. Tutaj jednak przeprawy przez rzekę Don strzegły armaty księcia Norfolk. Jednak siły którymi dysponował książę w celu stłumienia rebelii były wybitnie niewystarczające - posiadał bowiem zaledwie 5 000 żołnierzy, dlatego też wolał nie rozpoczynać walki z licznym przeciwnikiem. 

W tamtych czasach głównie przewaga liczebna decydowała o zwycięstwie militarnym, choć oczywiście były i od tego wyjątki, lecz liczniejsza armia prawie zawsze odnosiła przewagę nad tą mniej liczną. Działo się tak, ponieważ armie głownie zasilali żołnierze zawodowi - czyli najemnicy, dla których wojaczka była normalnym zajęciem zawodowym. Jeśli więc istniała możliwość porażki i śmierci w polu, wówczas lepiej było po prostu przejść na stronę liczniejszego przeciwnika - bowiem jaki interes można zrobić gdy się polegnie? Dość dobitnym wyjątkiem od tej reguły panującej w zachodniej Europie, była Rzeczpospolita Obojga Narodów, która bazowała na żołnierzu zaciężnym narodowego autoramentu, nie tylko zresztą. Takie bitwy jak Kircholm 1605 r., gdzie 3500 żołnierzy (w tym 2000 husarii), pod wodzą hetmana Jana Karola Chodkiewicza - rozgromiło 12000 wojsk szwedzkich pod osobistym dowództwem króla Karola IX Sudermańskiego. Jan Karol wypowiedział przed bitwą pamiętne słowa, gdy jeden z jego oficerów nie mógł zliczyć szwedzkich chorągwi i wciąż się mylił ze względu na ich liczbę, hetman stwierdził "Daj spokój, policzymy ich jak pobijemy". W bitwie tej poległo ok. 9000 szwedzkich żołnierzy, a sam król ciężko ranny ledwie uszedł niewoli. Po tej bitwie swe poselstwa z gratulacjami wysłali papież Paweł V, cesarz rzymsko-niemiecki Rudolf II Habsburg, król Anglii Jakub I Stuart (choć osobiście nie przepadał za królem Rzeczypospolitej - Zygmuntem III), sułtan imperium osmańskiego Ahmed I, szach Persji Abbas I Wielki, oraz król Francji Henryk IV Burbon. Jako ciekawostkę należy dodać że niedługo po zwycięstwie hetman został odwołany do Warszawy, gdzie na Zamku Królewskim król Zygmunt III, zorganizował wspaniałą ucztę dziękczynną dla Chodkiewicza i wielmożów. Uczta przeszła do historii pod nazwą "król dziękuje" i była sławna w stolicy jeszcze wiele lat po tym wydarzeniu. Być może jednym z powodów tego stanu rzeczy był fakt, że służba pałacowa znalazła biesiadników na drugi dzień, wszystkich leżących pod stołem, pijanych do rozpuku - wśród nich byli król i hetman. 


POLSKA HUSARIA - NAJSKUTECZNIEJSZA JEDNOSTKA BOJOWA W DZIEJACH ŚWIATA, KTÓRA NIE PRZEGRAŁA ŻADNEJ BITWY NI POTYCZKI PRZEZ PIERWSZYCH ... 125 lat SWEGO ISTNIENIA (1500 - 1625), A NAJWIĘKSZE SWOJE ZWYCIĘSTWO ODNIOSŁA BRONIĄC WIEDNIA PRZED TURKAMI W 1683 r.





Ciekawy jest też stosunek hetmana do syna króla Zygmunta III - następcy tronu, księcia Władysława (przyszłego króla Władysława IV Wazę). Słynący z wybuchowego charakteru, Chodkiewicz nie znosił Władysława, bowiem ten często robił sobie z niego żarty. Książę, znając raptusowy charakter Chodkiewicza, czynił tak by właśnie go sprowokować. Oto przykład - gdy wyruszono pod Chocim w 1621 r. książę Władysław, jadąc konno, podjechał cicho do hetmana, a następnie z zaskoczenia klepnął go w plecy, po czym uszedł w knieje, zaś wzburzony Chodkiewicz z wyciągniętym mieczem pogalopował za nim. Książę wówczas zaledwie 22-letni, przystojny, lubiący ćwiczenia fizyczne i wszelki wysiłek, dobrze zbudowany o długich włosach do ramion, był prawdziwym utrapieniem prawie 60-letniego hetmana. Inną sławną bitwą oręża Rzeczpospolitej, w której mniej liczna armia gromiła o wiele od siebie liczniejsze siły wroga to - Kłuszyn 1610 r. gdzie pod wodzą hetmana Stanisława Żółkiewskiego - 6500 żołnierzy (w tym 5500 husarii), "starło" prawie 40 000 połączoną armię rosyjsko-szwedzką. Straty przeciwnika liczyły 8000 poległych, polskie ok. 300, i to dlatego że bitwa toczyła się w bardzo niesprzyjającym terenie dla kawalerii, gdzie było wiele zabudowań i możliwości rażenia husarzy z kilku stron z ukrycia.

 



Wracając zaś do "Pielgrzymki Łaski" - 27 października doszło do historycznego spotkania na moście w Doncaster przywódców "Pielgrzymki Łaski" i księcia Norfolk'a. Owego dnia, książę Norfolk (wraz z hrabią Shrewsbury), zapewnił "pielgrzymów" że w głębi duszy stoi po ich stronie i że popiera ich działania. Stwierdził również że ma zgodę króla by odeskortować ich do Londynu, gdzie bezpośrednio królowi przedstawią swoje racje. Propozycja Norfolka była co prawda blefem, lecz chyba nie do końca. Trzeba bowiem pamiętać że Tomasz Howard - książę Norfolk, był politycznym rywalem lorda Tomasza Cromwella i starał się mu zaszkodzić wszędzie tam gdzie miał ku temu sposobność. Robert Aske odmówił jednak przybycia do stolicy (obawiał się bowiem, być może nie bez przyczyny, że gdy tylko zjawi się w Londynie, zostanie natychmiast aresztowany, osądzony i skazany na śmierć za zdradę), postanowił wysłać do króla dwóch swych przedstawicieli, którzy mieli zaprezentować Henrykowi żądania, po spełnieniu których, "pielgrzymi" rozejdą się do domów. A owe żądania "pielgrzymów" - wyglądały następująco:
1) Powszechna amnestia dla wszystkich uczestników "Pielgrzymki Łaski", bez względu na status społeczny i majątkowy.
2) Ma zostać zwołany Parlament, który ma zadecydować o przyszłości reformy religijnej w Anglii. Obradować miałby zaś w Yorku lub w Nottingham, a nie w dalekim Londynie.
3) Wszystkie "heretyckie" ustawy godzące w Kościół Katolicki, powinny zostać natychmiast zniesione przez parlament.
4) Księżniczka Maria powinna odzyskać prawo do tronu Anglii.
5) Zamknięte klasztory i opactwa należy ponownie otworzyć w dawnym kształcie i z dawnymi reliktami.
6) Autorytet papieża nad Anglią powinien zostać ponownie przywrócony.
7) Heretyckie książki miały zostać spalone a wszyscy heretycy ukarani zgodnie z prawem"
8) Wikariusz Generalny - Tomasz Cromwell, Lord Kanclerz Anglii - Tomasz Audley (zastąpił na tym stanowisku sir Tomasza Morusa i był stronnikiem Anny Boleyn, potem zaś odwrócił się od niej i zasiadał w sądzie który ją skazał), prokurator generalny - Ryszard Rich i arcybiskup Canterbury - Tomasz Cranmer, powinni zostać pozbawieni swych stanowisk i osądzeni za swe godzące w Kościół i wiarę działania.
9) Komisarze królewscy - Leigh i Layton mieli zostać uwięzieni i skazani za liczne akty wandalizmu i "wymuszeń", popełniane podczas zamykania opactw.

Tak oto brzmiały warunki "pielgrzymów". Aske pozostał w Yorkshire, lecz wysłał do króla delegację, która miała mu owe żądania przekazać bezpośrednio. Król jednak nie zamierzał na nie przystawać, lecz jeszcze wówczas nie mógł ich odrzucić, dlatego też narzekał na niesprawiedliwość jaka go od nich spotkała, za dobroć jaką ich obdarzał odpłacają się niewdzięcznością i buntem. Henryk celowo przeciągał sprawę, liczył bowiem, że z czasem buntowników dopadnie zmęczenie i zniechęcenie, a wtedy siły Norfolka nie będą miały większych trudności w zdławieniu rebelii. Delegacja "pielgrzymów" spędziła w Windsorze (bowiem to tam król z nimi się spotkał), kilka tygodni aż do grudnia. Król bowiem stwierdził, że nie rozumie kilku ich punktów, polecił też by raz jeszcze spisali i wyjaśnili każde z żądań które do niego kierują. Wreszcie postanowił że owymi żądaniami zajmie się specjalnie zwołana rada która obradować będzie w Pontefract.



MAPKA POKAZUJĄCA KIERUNKI DZIAŁAŃ REBELIANTÓW W LINCOLNSHIRE I 
"PIELGRZYMÓW" Z YORKSHIRE



Do owego zebrania (w którym udział wzięli jedynie przedstawiciele szlachty), doszło 6 grudnia 1536 r. w twierdzy Pontefract. Norfolk zapewnił zebranych, że król przystanie na dwa punkty z listy ich żądań, jeśli tylko złożą broń i powrócą do swych domów. Były to:
1) Amnestia królewska obejmie wszystkich "pielgrzymów", bez względu na status.
2) Zostanie zwołany Parlament, który zadecyduje o innych żądaniach "pielgrzymów"

Po tej deklaracji księcia Norfolka, "pielgrzymi" byli zadowoleni, sądzili że odnieśli zwycięstwo, że klasztory zostaną wreszcie otwarte ponownie a winni ich plądrowania poniosą zasłużoną karę. Teraz już Robert Aske postanowił przyjechać do Londynu (bowiem król ogłosił amnestię dla wszystkich rebeliantów). Uznał króla nie tylko za godnego zaufania (w końcu był głową państwa, jego słowa były prawem i nie mogły zmieniać się w zależności od kaprysu), lecz także za przyzwoitego człowieka i nim wyjechał do Londynu - 9 grudnia 1536 r. rozwiązał "Pielgrzymkę Łaski". Uznał bowiem że jej cele zostały spełnione, a o reszcie zadecyduje Parlament, który obradował będzie w jednym z wybranych miast na północy kraju.

Szybko się rozczarował. Gdy tylko przybył do Londynu, król co prawda raz jeszcze zagwarantował mu bezpieczeństwo, lecz jednocześnie zaczął naciskać Aske'a by ujawnił jak najwięcej nazwisk osób zaangażowanych w rebelię. Henryk deklarował jednak dotrzymanie swych przyrzeczeń, wówczas to doniesiono mu o ponownym wybuchu rebelii na północy. W czasie gdy Aske próbował przekonać króla, że mieszkańcy północnych hrabstw wciąż pozostają jego wiernymi poddanymi, rozruchy zaczęły się na nowo. I to pomimo kategorycznego zakazu samego Aske'a. Co jednak sprowokowało "pielgrzymów" do trwania w uporze? Zapewne nie ufali oni w królewskie obietnice i sądzili, że gdy tylko złożą broń, uznani zostaną za zdrajców i powieszeni jak uczestnicy rebelii w Lincolnshire.

Jednym z przywódców nowego zrywu stał się sir Franciszek Bigod z Settrington. Wcześniej był on zwolennikiem polityki zamykania klasztorów, jednak pod wpływem brutalności komisarzy, przeszedł metamorfozę i stał się gorącym przeciwnikiem ich likwidacji. W styczniu 1537 r. powstanie ponownie ogarnęło Yorkshire, Cimberland i Westmoreland, a zaczęło się w miasteczku Beverley. Powstańcy ruszyli na twierdzę Hull, której jednak nie udało im się zdobyć, skierowali się więc do Carlisle, które również obroniło się przed nimi. W drodze powrotnej do Yorku, drogę zastąpiła im 8000 armia księcia Norfolka. Do bitwy nie doszło bowiem rebelianci (zniechęceni dwoma poprzednimi nieudanymi atakami na twierdze), rzucili się do ucieczki. Wielu przywódcom (w tym Bigotowi) udało się zbiec, reszta która wpadła w ręce Norfolka, została powieszona na szubienicach stawianych na okolicznych polach. Był to początek lutego 1537 r.

W styczniu tego roku Robert Aske powrócił do Yorku i próbował nakłonić "pielgrzymów" by zaprzestali dalszej walki, bowiem niweczą to, co dotąd osiągnięto. Na niewiele jednak zdały się jego słowa, postanowiono walczyć dalej. Jeszcze w grudniu 1536 r. Henryk VIII oficjalnie powitał ponownie swą córkę lady Marię, na królewskim dworze. Wszystko to, stało się dzięki zaangażowaniu i poświęceniu królowej Jane Seymour, która nie ustawała w wysiłkach by ponownie zbliżyć ojca z córką. Lecz jeszcze w tym samym miesiącu księżniczka musiała podpisać dokument, w którym uznawała króla za głowę Kościoła w Anglii, siebie zaś za bękarta, spłodzonego z nieprawego związku króla z Katarzyną Aragońską. Tylko w ten sposób mogła ponownie powrócić na dwór. Król zaś coraz niecierpliwiej oczekiwał narodzin męskiego potomka, jednak królowa wciąż nie była brzemienna. Henryk nawet zastanawiał się czy to przypadkiem nie jego wina, bowiem nie był już tak "sprawny" jak niegdyś i często nie był w stanie sprostać kobiecie w alkowie.



CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz