Łączna liczba wyświetleń

środa, 9 marca 2016

WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO RZYMU! - Cz. I

MOJE OPOWIADANIE 

(NA DZIEŃ KOBIET)






- "Na początku nic nie zapowiadało późniejszej katastrofy. Ogólnie panował dość radosny nastrój - a może mnie się wówczas tak wydawało, gdyż nie dostrzegłem niczego, co mogłoby co mogłoby świadczyć o jakiejkolwiek nerwowości."

- "I co było dalej ojcze?"

- "Dalej? Dalej Gajuszu, wszystko się skończyło, cały pogodny nastrój prysnął, choć ... nie stało się to od razu."

- "A kiedy? Powiedz jak to się stało że przegraliście?"

- "Jak już wspomniałem, złe wieści nie nadeszły od razu, spływały do naszego obozu stopniowo, falami. Zaczęły pojawiać się grupki rannych, potem te grupki zamieniały się w większe grupy, nikt jednak nie tracił głowy, wręcz przeciwnie, starano się podtrzymać cezara na duchu, gdyż wiedziano jak bardzo nie znosił on wojen. Potem jednak przybył ten żołnierz ... koszmarna sprawa, która przesądziła o naszej klęsce."

- "A co to był za żołnierz tato? - dopytywał się kilkuletni chłopiec, zasłuchany opowieścią swego ojca."

- "Nie wiem! Nie pamiętam jego przydziału, po prostu się zjawił i przyniósł wiadomość o całkowitej klęsce naszych sił."

- "Całkowitej?" - dopytywał chłopiec."

- "Tak wówczas myśleliśmy, bo tak powiedział ów legionista, choć jak się później okazało, nie była to jeszcze klęska zdecydowana i nieodwracalna. Co prawda siły Salwiusza ustąpiły pola, a znaczna ich część poległa, no ale ..." - w tym momencie głos mężczyzny zamilkł na moment - "... ale był przecież jeszcze Trzynasty".

- "Twój! Twój legion, tak?" - krzyknął coraz bardziej podekscytowany chłopiec.

- "Nie musisz krzyczeć Gajuszu, ja cię słyszę bardzo dobrze" - odparł chłodnym tonem mężczyzna - "Ale masz rację, Trzynasty to był mój legion, przed bitwą stacjonowaliśmy obozem pod Poetovio. Trzynasty, z przydomkiem Gemina, należał do Armii Dunaju, która poparła cezara Othona w jego walce z uzurpatorem Witeliuszem. Zresztą pokazaliśmy już witelianom naszą siłę w starciu pod Placencją i Kremoną. Reszta naszych sił, była co prawda jeszcze za Alpami, ale z każdym dniem bliżej obozu Othona i nawet utrata części armii pod Bedriacum, nie przesądzała o naszej klęsce, zresztą starałem się to wówczas wytłumaczyć cezarowi, ale po tamtym wydarzeniu ... nie chciał mnie słuchać, nikogo z nas."

- "O czym mówisz ojcze, o jakim wydarzeniu?"

- " Nieprzyjemna sprawa, żołnierz który przybył do obozu z pola bitwy i poinformował nas o klęsce ... został oskarżony o kłamstwo, defetyzm i tchórzostwo. Część najbliższych doradców Othona oficjalnie zarzuciła mu, że zbiegł z pola bitwy i polecono go aresztować. Nim jednak do tego doszło, ów legionista, aby udowodnić że nie jest kłamcą ani tchórzem, przebił się mieczem. To jedno, jedyne nieprzyjemne wydarzenie, spowodowało więcej niż wszystkie nasze zapewnienia o konieczności prowadzenia dalszej walki, cezar Othon kompletnie się załamał. A sprawa wciąż nie była przegrana, tym bardziej że żołnierze z kohort strzegących cesarskiego namiotu, wręcz błagali Othona, by ich nie porzucał. Niektórzy błagali go na kolanach, by się nie poddawał, gdyż oni wciąż są przy nim, do końca. Wszystko na nic, Othon wówczas już podjął decyzję."

- "Tam się zabił? Na waszych oczach, naprawdę?"

- "Nie, najpierw przemówił do wszystkich zebranych, potem się z nami pożegnał. To był naprawdę całkowicie załamany człowiek."

- "Co powiedział cezar Othon ojcze" - dopytywał się chłopiec.

- "Jego przemowa była bardzo patetyczna, trochę dziwne to u człowieka, który całe swoje życie bał się wojaczki."

- "Ale co powiedział, pamiętasz?"

- "Zaczął od wyrażenia wdzięczności wszystkim, którzy pozostali mu wierni w tym ostatnim etapie jego życia ...". Słowa ojca przebiegały przez umysł chłopca z niezwykłą siłą. Zamknął następnie oczy i pozwolił, by słowa wypowiadane przez ojca, wbiły mu się w pamięć na zawsze - "Sądzę, że ten oto dzień jest znacznie szczęśliwszy od tamtego, w którym uczyniliście mnie cesarzem. Teraz dopiero mogę prawdziwie ocenić waszą wielkość i to, na jak niezwykłe ważycie się czyny. Lecz nie pozbawiajcie mnie czegoś jeszcze wspanialszego, możności oddania życia za tylu i takich Rzymian! Wojska naddunajskie dzieli od nas zaledwie kilka dni marszu i już schodzą one ku morzu adriatyckiemu. Azja, Syria, Egipt, armia walcząca w Judei są po naszej stronie. Z nami też senat, a dzieci i kobiety nieprzyjaciół mamy w naszych rękach jako zakładników. Lecz wojna ta nie toczy się przeciw Hannibalowi, Pyrrusowi lub Cymbrom w obronie Italii! My, Rzymianie, godzimy w Rzymian. W ten sposób jedni i drudzy ranimy wspólną ojczyznę. I nie ma to znaczenia, czy zwyciężamy, czy też ponosimy klęski. Co dobre dla zwycięzcy, jest nieszczęściem dla ojczyzny. Dlatego też uznałem, że piękniej mi umrzeć niż panować. Nie sądzę, bym mógł okazać się tak pożyteczny dla Rzymian zwyciężając, jak będę nim złożywszy sam siebie w ofierze za pokój i zgodę. I za to także, by Italia już nie musiała oglądać drugiego dnia tak ponurego."

- "Naprawdę tak powiedział?" - spytał chłopiec.

- "A co, spodobały ci się te słowa?"

- "Spodobały! Naprawdę tak powiedział ojcze?"

- "Tak! Tak ... sądzę nie pamiętam już zbyt dokładnie, to było dwanaście lat temu, wtedy kiedy ty się urodziłeś. Być może przemowa Othona trwała krócej, być może użył prostszych słów, ale ... niech tak zostanie, Othon był dzielnym Rzymianinem i dobrym człowiekiem, choć wielu przypisywało mu najróżniejsze przywary, takie jak pamiętliwość własnych zniewag i wredny charakter. Ja co prawda nie znałem go aż tak dobrze, ale człowiek, którego spotkałem w obozie pod Bedriacum, owego nieszczęsnego dnia 14 kwietnia, w żadnym razie nie posiadał żadnej z owych negatywnych cech. Był co prawda przyjacielem Nerona, co później wytykali mu witelianie, ale przecież dobra pamięć o Neronie, wciąż jest silna wśród ludu. Po tylu latach wciąż wspomina się go z sympatią, a przecież za jego rządów spłonęła większość miasta. Mimo to po jego śmierci wciąż w różnych częściach Italii, Grecji, a nawet w Galii i Hiszpanii, pojawiali się co jakiś czas najróżniejsi uzurpatorzy, którzy twierdzili że są ocalałymi od śmierci Neronami. To pokazuje jak silne wciąż jest przywiązanie ludu do Nerona, nikt bowiem o zdrowych zmysłach, nie podawałby się za cesarza otoczonego powszechną wzgardą, prawda Gajuszu? Gajuszu? ... Śpij dobrze synu, oby los oszczędził ci w życiu podobnych doświadczeń."



CDN.



PS: Chłopcem, który przysłuchiwał się wówczas opowieściom ojca, był przyszły rzymski historyk Gajusz Swetoniusz Tranquillus. Powrócę jeszcze do opowieści z udziałem młodego Swetoniusza, w kolejnych częściach opowiadania.



TYMCZASEM CHCIAŁBYM ZŁOŻYĆ NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA WSZYSTKIM PANIOM, KTÓRY POŚWIĘCAJĄ SWÓJ CZAS, BY CZYTAĆ TE MOJE ZAPISKI:


ZDROWIA, DUŻO RADOŚCI I WIĘCEJ OPTYMIZMU W ŻYCIU ŻYCZY WSZYSTKIM KOBIETOM (MOJA PANI JUŻ ODE MNIE PREZENCIK OTRZYMAŁA - Z GŁĘBI MEGO SERCA, PREZENT WŁASNEJ ROBOTY), LUKAS.

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO W ŻYCIU, BYŚCIE WCIĄŻ OŚWIETLAŁY NAM, MĘŻCZYZNOM DROGĘ I BYŁY NASZYMI LATARNIAMI MORSKIMI NA MORZU NIEPEWNOŚCI I WZBURZONYCH FAL. BYŚCIE WCIĄŻ PODTRZYMYWAŁY W NAS OGIEŃ PASJI I CHĘCI DO DALSZEGO DZIAŁANIA, GDY MY UPADNIEMY NA DUCHU

POZDRAWIAM!







NA KONIEC JESZCZE MAŁA NIESPODZIANKA. WYSZPERAŁEM WŚRÓD SWOICH ŹRÓDEŁ,  PRZEMOWĘ O KOBIETACH, JAKĄ W CZASACH CESARZA TYBERIUSZA, WYGŁOSIŁ PRZED RZYMSKIM SENATEM NIEJAKI SEWERUS CECYNA. OTO ONA, DROGIE PANIE, CHOĆ MOŻE NIE KAŻDEJ Z WAS SIĘ SPODOBA:


 "Nie bez racji postanowiono niegdyś, że nie wolno ciągnąć ze sobą kobiet do krajów sprzymierzonych lub ościennych, sama bowiem ich obecność wywołuje pewne zjawiska niepożądane. Niewiasty przeszkadzają w działalności pokojowej przez swe zamiłowanie do przepychu, w prowadzeniu zaś wojen przez bojaźliwość. Jest to płeć słaba i niezdolna do znoszenia trudów, a także - jeśli tylko pozwoli się na to! - okrutna, ambitna, żądna władzy. Kobiety potrafią przechadzać się swobodnie wśród żołnierzy i mieć na swe usługi oficerów. Zdarzyło się niedawno, że niewiasta zasiadała na trybunie w czasie ćwiczeń kohort i manewrów legionowych. Zastanówcie się i nad tym faktem, że ilekroć oskarża się któregoś z namiestników o zdzierstwa, najwięcej przestępstw zarzuca się ich żonom. Do nich to bowiem, do kobiet, od razu znajdują drogę najgorsze elementy spośród ludności każdej prowincji, one to podejmują się przeprowadzenia różnych interesów. Dochodzi wreszcie do tego, że publicznie otacza się szacunkiem dwie osoby i dwie są siedziby władzy, wiadomo zaś, że kobiety są w swych rozkazach bardziej uparte i nieopanowane niż mężczyźni. Dawne ustawy trzymały niewiasty w ryzach, w naszych czasach, kiedy spadły owe więzy, płeć ta rządzi zarówno sprawami domowymi, jak i publicznymi, ostatnio zaś nawet wojskiem."


Swoją drogą ciekawe jest to, że już w czasach Tyberiusza (gdy Cecyna wygłaszał swą mowę), czyli w latach 20-tych i 30-tych I wieku naszej ery (innymi słowy, czasy w których w Judei ukrzyżowany został Jezus Chrystus), pozycja kobiet w społeczeństwie rzymskim, była niezwykle wysoka. Ba, istniały wręcz kobiece związki i stowarzyszenia, swym kształtem przypominające dzisiejsze organizacje feministyczne. Należy też gwoli sprawiedliwości dodać, że owa przemowa nie spodobała się senatorom. Z taką oto ripostą wystąpił inny senator Waleriusz Messalinus:


"To rzecz jasna, że walcząc w polu, powinno się mieć jedynie miecz u boku, dla tych wszakże, którzy po trudach powracają do domu, jakiż może być zacniejszy odpoczynek niż objęcia żony? Mówi się, że niektóre małżonki nazbyt są ambitne i chciwe. Ale czy większość samych namiestników nie ulega rozmaitym namiętnościom? A przecież nie wynika stąd, że nie należy nikomu powierzać zarządu prowincji! Powiada się również, że występne żony deprawują mężów. Ale czy wszyscy bezżenni są bez zarzutu? Na męża spada odpowiedzialność, jeśli jego pani zachowuje się nieodpowiednio! Byłoby rzeczą wysoce krzywdzącą odbierać mężom ich towarzyszki złego i dobrego tylko z tej racji, że ten lub ów okazał się człowiekiem słabego charakteru. Równocześnie zaś oznaczałoby to, że płeć z natury słabą skazuje się na samotność i pozostawia się na łasce zarówno własnego zamiłowania do przepychu, jak i żądz cudzych. Nawet przy osobistym nadzorze tylko z trudem broni się czystości małżeństwa. A co będzie, jeśli w ciągu wielu lat rozłąki pożycie ulegnie zapomnieniu, jakby już rozwód nastąpił?"




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz