Łączna liczba wyświetleń

środa, 13 kwietnia 2016

CIOS W PLECY - Cz. II

CZYLI SOWIECKA AGRESJA NA POLSKĘ

17 WRZEŚNIA 1939 r.



"Z CAŁEGO SERCA PRAGNĘ NADEJŚCIA JAK NAJRYCHLEJ DNIA, W KTÓRYM POLACY I ROSJANIE, ZAPOMNIAWSZY ODWIECZNYCH WAŚNI SWYCH OJCÓW, DZIADÓW I PRADZIADÓW DOJDĄ DO ZGODNEGO WSPÓŁŻYCIA (...) BĘDZIE TO ZADANIEM TYCH, KTÓRZY PRZYJDĄ PO NAS ŻEBY ZATRZEĆ TE ŚLADY I DOŁOŻYĆ WSZELKICH STARAŃ, ABY OBYDWA NARODY MOGŁY IŚĆ KAŻDY SWOJĄ DROGĄ, NIE SZARPIĄC SIĘ NAWZAJEM"


MARSZAŁEK JÓZEF PIŁSUDSKI





Śmierć Marszałka Józefa Piłsudskiego, była bez wątpienia pewną cezurą, odgradzającą dzieje II Rzeczpospolitej. Jak pisał Kajetan Morawski o epoce po śmierci Piłsudskiego: "Nie było systemu pomajowego. Był tylko najpierw Piłsudski, genialny szlachcic o intuicji męża stanu i temperamencie rewolucjonisty, wielkopański i rubaszny, równie bliski trywialności legendy, dla którego Polska była jakimś wielkim Zułowem czy Pikieliszkami, że chodził po niej, gderząc i dziwacząc, i kijem sękatym poganiał lub przepędzał parobków i ekonomów. Swą renesansową bujnością i litewskim uporem, szerokością swych koncepcji i małostkową mściwością, swą osobą i legendą przysłonił i przytłoczył cały okres dziejów Polski i wdarł się w życie każdego z nas. Wszyscy ci, co chcieli i nie chcieli, bardziej niż sobą samym byliśmy jego współczesnymi. A potem był Piłsudski stary i chory, a potem były walki diadochów". Tak właśnie było - najpierw wywalczona wielkim mozołem Niepodległości, której Józef Piłsudski był bez wątpienia największym z ojców prócz Romana Dmowskiego (który wywalczył zachodnie granice Polski z dostępem do morza na Kongresie Wersalskim w 1919 r.), i Ignacego Jana Paderewskiego (który doprowadził do uznania prawa niepodległości Polski "z wolnym dostępem do morza" - przez Stany Zjednoczone i prezydenta Woodrow'a Wilsona, a także na przełomie 1918 i 1919 r. sam tylko własną osobą, przekonał do uznania rodzącego się w wielkich bólach państwa, przez większość krajów Europy). Piłsudski zaś wywalczył i utrzymał granicę wschodnią Rzeczypospolitej i zapewnił Polsce niepodległość i suwerenność.

Gdy 19 maja 1935 r. laweta armatnia z trumną Marszałka wjechała na krakowski Wawel, i gdy trumnę złożono w Katedrze Wawelskiej (miejscu pochówków królów polskich), prezydent Ignacy Mościcki wygłosił mowę pożegnalną, której najważniejszy fragment brzmiał: "Cieniom królewskim przybył nowy towarzysz wiecznego snu. I choć skroni jego nie okala korona, a dłoń nie dzierży berła, to królem był - serc i władcą woli naszej. Z niewolnych rąk kajdany zrzucił. Dał Polsce Wolność - Granice - Moc i Szacunek". Trumna została następnie złożona (przy dźwiękach hymnu narodowego i "Pierwszej Brygady" w krypcie św. Leonarda, gdzie trumna z ciałem Marszałka, spoczęła obok króla Jana III Sobieskiego (panował w latach 1674 - 1696, który w 1683 r. w bitwie wiedeńskiej, ocalił nie tylko Austrię, lecz zapewne całą zachodnią Europę, przed turecką inwazją), oraz Tadeusza Kościuszki (Naczelnika Insurekcji Narodowej z 1794 r. i bojownika o wolność Stanów Zjednoczonych, oraz autora amerykańskiego zwycięstwa pod Saratogą z 1777 r. - zaprojektowane przez niego szańce, okazały się nie do przebycia dla Brytyjczyków).


BITWA POD WIEDNIEM
12 WRZEŚNIA 1683 r.



Teraz, gdy trzydniowa żałoba )żałobę narodową po śmierci Marszałka ogłoszono również we Francji i w Niemczech), dobiegła końca, zaczynała się zwykła codzienność. Życie toczyło się dalej, ale już bez "Ziuka". Najważniejszymi postaciami w polskiej polityce, w chwili śmierci Marszałka, pozostawali - prezydent Ignacy Mościcki, 67-letni, postawny mężczyzna (nim został prezydentem Rzeczypospolitej w 1926 r. był profesorem Politechniki Lwowskiej i wybitnym chemikiem), o doskonałej intelektualnej i fizycznej prezencji (szczególnie po 1933 r. gdy wziął sobie po śmierci pierwszej żony, młodszą od siebie aż o 29 lat - piękną Marię Dobrzańską - o tym ślubie też rozpisywały się gazety w całej Europie a nawet w USA).

  
PREZYDENT RZECZYPOSPOLITEJ POLSKI
 IGNACY MOŚCICKI
(1926 - 1939)





Konkurentem prezydenta Mościckiego był zaś premier Walery Sławek (postać nietuzinkowa, bliski współpracownik Piłsudskiego, jeszcze z czasów Polskiej Partii Socjalistycznej, konspiracji i walki o niepodległość. Był to człowiek absolutnie uczciwy i bezinteresowny, wielki moralista i przez to postać niestety tragiczna, gdyż na siłę chciał wdrażać w życie zasady moralności i uczciwości w polityce, co niestety powodowało tylko, że od tego życia dostawał coraz to solidniejsze ciosy. Uczciwość i prawość, była w tym człowieku pociągnięta do granic, nie znosił obłudy, ludzkiej małostkowości, ciągłej pogoni za zyskiem. W swych moralnych zapatrywaniach i skrajnej uczciwości, wyprzedzał nawet Piłsudskiego, który przecież sprawując funkcję Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych, nie pobierał należnej mu z tego tytułu pensji. Twierdził bowiem że: "Nie mam prawa, narażać odrodzonego kraju, na koszty związane z własnym utrzymaniem". Utrzymywał się więc z wykładów, przemówień i książek, a rodzina żyła na dość przeciętnej stopie, nie było też żadnych "frykasów" - dziewczynki uczęszczały do zwykłej, publicznej szkoły, a Marszałek osobiście sprawdzał ich postępy w nauce).


PREMIER RZECZYPOSPOLITEJ POLSKI
WALERY SŁAWEK



Dwóch było też sukcesorów do funkcji Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych, pierwszym był stary współpracownik i przyjaciel Piłsudskiego (z czasów legionowych), uwięziony wraz z nim przez Niemców w twierdzy w Magdeburgu w lipcu 1917 r. - gen. Kazimierz Sosnkowski, oraz gen. Edward Rydz-Śmigły (co do którego Piłsudski miał pewne zastrzeżenia, obawiał się bowiem o jego "zdolności operacyjne w zakresie prac Naczelnego Wodza i umiejętność mierzenia sił nie czysto wojskowych, lecz całego państwa". Rydz-Śmigły był bowiem dobrym taktykiem operacyjnym, ale kiepskim politykiem i administratorem). Jednak Mościcki, jeszcze w nocy z 12/13 maja 1935 r. podpisał nominację Rydza-Śmigłego na opróżnione stanowisko po Marszałku Piłsudskim. Był on bowiem dla prezydenta doskonałym kandydatem, jako że nie posiadał większych ambicji politycznych i przez to nie stanowił większej dlań konkurencji. Ta nominacja nie spotkała się z przyjaznym przyjęciem zarówno ministra spraw wojskowych płk. Józefa Becka, jak i płk. Adama Sokołowskiego (dyrektora gabinetu ministra spraw wojskowych). Natomiast Ministerstwo Spraw Wojskowych, pozostało obsadzone przez gen. Tadeusza Kasprzyckiego (mianowanego wiceministrem jeszcze w 1934 r.).


 NACZELNY WÓDZ I MARSZAŁEK POLSKI
EDWARD RYDZ-ŚMIGŁY
(1936 - 1939)



23 kwietnia 1935 r. prezydent Mościcki podpisał też tekst nowej konstytucji (nad którą pracowano od marca 1931 r.), a tym samym weszła ona w życie (sejm przyjął projekt konstytucji dokładnie miesiąc wcześniej - 23 marca). Konstytucja była projektowana z myślą o Piłsudskim, który mógłby wówczas już realnie startować w wyborach prezydenckich (które wygrałby w cuglach), dająca mu szerokie pełnomocnictwa i prerogatywy. Niestety, konstytucja została przyjęta na zaledwie kilkanaście dni przed śmiercią Marszałka. Preambuła nowej konstytucji (zwanej kwietniową, od miesiąca w którym została uchwalona), mówiła: "Rzeczpospolita jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli". Państwo wskrzeszone walką i ofiarą najlepszych swych synów, miało być przekazane w darze następnym pokoleniom, na które nakładano obowiązek systematycznego umacniania go. Konstytucja gwarantowała wolność osobistą jednostki, bez względu na pochodzenie, narodowość, płeć i wyznanie. Państwo stawało się dobrem nadrzędnym (tak jak chciał Piłsudski), a piastować funkcje publiczne i kandydować do władz zarówno krajowych jak i lokalnych, mogli jedynie ci, którzy posiadali zasługi odniesione na rzecz dobra publicznego (czyli innymi słowy, byle jaki karierowicz, który znajdzie sobie sponsorów i wystartuje w wyborach, oszukując swych wyborców - nie miałby prawa do udziału w życiu publicznym. Musiałby to bowiem być ktoś powszechnie szanowany, przez daną lokalną bądź krajową społeczność).


UROCZYSTOŚĆ PODPISANIA PRZEZ PREZYDENTA 
IGNACEGO MOŚCICKIEGO
KONSTYTUCJI KWIETNIOWEJ 
ZAMEK KRÓLEWSKI
23 KWIETNIA 1935 r. 
 


Obywatele Rzeczypospolitej Polski posiadali prawo do wolności sumienia, słowa i zrzeszania się. Na czele państwa stał prezydent, skupiający w swych rękach niepodzielną władzę. Prezydent odpowiedzialny był za zapewnienie państwu bezpieczeństwa i pomyślności, baczenia na Jego dobro, utrzymania go w gotowości bojowej (na wypadek wojny), i troszczenia się o jego pozycję międzynarodową. Prezydent miał też prawo mianować premiera i (na jego wniosek), członków rządu, zwoływać i rozwiązywać parlament, stanowić o wojnie i pokoju, był też zwierzchnikiem sił zbrojnych i miał osobiste prerogatywy, w postaci wskazywania kandydata na swego następcę (który oczywiście musiałby stanąć do wyborów), wskazywania zastępcy na czas wojny, zarządzania referendum ogólnokrajowego, mianowania i odwoływania premiera, prezesa Sądu Najwyższego, Najwyższej Izby Kontroli, Naczelnego Wodza i Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych, sędziów Trybunału Stanu, 1/3 składu senatu i stosowanie prawa łaski. Prezydent wybierany był na siedmioletnią kadencję, z możliwością reelekcji. 


BAL NOWOROCZNY NA ZAMKU KRÓLEWSKIM 
U PREZYDENTA MOŚCICKIEGO 
GRUDZIEŃ 1937 r.



Natomiast Parlament wybierany był na pięcioletnią kadencję i składał się z 208 posłów oraz 96 senatorów (w poprzedniej konstytucji marcowej z 17 marca 1921 r. sejm składał się z 444 posłów i 111 senatorów). Parlament posiadał prawo do uchwalania budżetu, udzielania rządowi absolutorium, nakładania nowych podatków oraz ceł, oraz posiadał prawo zgłaszania votum nieufności do członków rządu. Bardzo ciekawy i symboliczny był natomiast przepis, odnośnie immunitetu poselskiego. Mianowicie, ten z posłów lub senatorów, który sprzeniewierzył się obowiązku wierności wobec państwa polskiego (lub chociażby jego czyn miał znamiona przestępstwa karnego), mógł zostać na wniosek marszałka pozbawiony mandatu poselskiego (sejm miał głosować nad uchyleniem immunitetu), i oddany pod sąd Trybunału Stanu (tylko w przypadku za działalność przestępczą, związaną z pracą sejmu), w pozostałych sprawach ściśle kryminalnych (np. kwestie przekraczania prędkości, niepłacenia mandatów, nie mówiąc już o znacznie poważniejszych przestępstwach), miał być sądzony na równi z innymi obywatelami przez sądy.


 FRAGMENT SERIALU NA MOTYWACH POWIEŚCI TADEUSZA DOŁĘGI-MOSTOWICZA
"KARIERA NIKODEMA DYZMY"





CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz