Łączna liczba wyświetleń

piątek, 8 kwietnia 2016

POWAŻNY KONFLIKT NA LINII POLSKA - NIEMCY - Cz. II

JUŻ TRWA ZIMNA WOJNA

POLSKO-NIEMIECKA

PYTANIE TERAZ BRZMI -

KIEDY PRZERODZI SIĘ W GORĄCĄ?


"CO POLITYK MOŻE, A CZEGO NIE MOŻE POWIEDZIEĆ TO ZALEŻY OD PRZEWIDYWANIA JAKI SKUTEK WYWOŁAJĄ JEGO SŁOWA"


Rozpoczynam tymi słowami, wypowiedzianymi przez Paula Rohrbacha, niemieckiego geopolityka z początku XX wieku, gdyż obecnie mamy w stosunkach polsko-niemieckich ciekawą sytuację. Rząd kanclerz Angeli "Makreli" Merkel, (nieoficjalnie) instruuje dziennikarzy, jak mają pisać i mówić o Polsce i jej nowym rządzie. Dziennikarze mają opisywać "putinowski model władzy" w Polsce, wyszukiwać jakieś "antydemokratyczne działania nowego rządu" i nazywać nasz kraj "dzikim Wschodem". No cóż od wyborów parlamentarnych z października 2015 r. i tego co się dokonało po zmianie władzy w Polsce, bardzo, ale to bardzo zaniepokoiło Niemców. Oczywiście nie bez przyczyny, jako że należy pamiętać że od co najmniej połowy lat 90-tych, Polska była swoistą półkolonią gospodarczą Niemiec, gdzie Polacy mieli być (i byli) jedynie tanią siłą roboczą, składającą podzespoły dla niemieckiego przemysłu i wielkich firm. Nasze stocznie (będące potęgą w latach 60-tych, 70-tych i 80-tych), zostały zamknięte, media (szczególnie na zachodzie kraju), w ponad 90 % należą do kapitału niemieckiego (to nie żart - to prawda), podzielone na kilka spółek.

Spółka Ringer Axel Springer Polska, wydaje m.in.: takie "polskojęzyczne" gazety w naszym kraju jak: "Auto Świat", "CKM", "On i Styl", "Ona i Styl", miesięcznik "Co słychać?", "Cosmopolitan", "Esquire", "Fakt", "Forbes", "Joy", "Komputer Świat", "Newsweek", "Pierwszy Milion", "Playboy Polska", "Przegląd Sportowy", "Skarb", "Sport", "Szerokiej Drogi", "Tanie Leki", "TopGear", "Voyage", a także portale internetowe: "kozaczek.pl", "milionkobiet.pl", "Onet.pl" i "Skąpiec.pl". Grupa Polska Press, wchodząca w skład koncernu - Verlagsgruppe Passau", wydaje (m.in.): "Dziennik Bałtycki", "Dziennik Łódzki", "Dziennik Polski", "Echo Dnia", "Express Ilustrowany", "Głos Dziennik Pomorza", "Kurier Gdyński", "Kurier Lubelski", "Moto Salon", "Nasza Historia", "Nowa Trybuna Opolska", oraz szereg innych, lokalnych gazet w Rzeszowie, Krośnie, Mielcu, Przemyślu, Stalowej Woli, Tarnobrzegu, Suwałkach, na Podlasiu, Świdnicy, Wałbrzychu i Zgierzu, oraz portale: "alegratka.pl", "coigdzie.pl", "ekstraklasa.pl", "motofakty.pl", "natablicy.pl" i inne. Natomiast Bauer Media Group, m.in. wydaje: "Auto Moto", "Bravo", "Bravo Girls", "CD-Action", "Chwila dla Ciebie", "Dobry Tydzień", "Kobieta i Życie", "Mam dziecko", "Motor", "Na Żywo", "Olivia", "Pani", "Rewia", "Super TV", "Świat i Ludzie", "Świat Kobiety", "Tele Tydzień", "Tina" i wiele innych.




Do tego dochodzi dominacja zagranicznych (w tym w dużej mierze również niemieckich), banków i dyskontów, co w ogólnej kalkulacji stawia nas na równi z postkolonialnymi bantustanami afrykańskimi, co ten nowy rząd zaczyna (choć bardzo niemrawo), zmieniać. Dlatego też podnosi się w Europie wielkie larum (głównie wywoływane przez polityków niemieckich), o "upadku demokracji w Polsce", o "obronie zasad państwa prawa" o "niszczeniu liberalnej demokracji" (to też jest ciekawy zwrot lingwistyczny, zupełnie jak demokracja ludowa w czasach komuny. Ciekawe że ci wszyscy, którzy wycierają sobie usta potrzebą obrony demokracji, wiedzą w ogóle na czym ona polega? Czy wiedzą że prawdziwa demokracja jest bez-przymiotnikowa, bo jeśli dodamy do słowa "demokracja", jakikolwiek wyraz - to ... to już przestaje być demokracja. Dlatego też coś takiego jak demokracja liberalna, nie jest prawdziwą demokracją).

Dziś gospodarka niemiecka trzeszczy w posadach (np. Deutsche Bank już jest bankrutem) i Niemcy potrzebują Polski w roli podwykonawcy i dostawcy taniej siły roboczej, czyli po prostu w roli kolonii gospodarczej, aby jeszcze móc się rozwijać. Utrata Polski, to byłby dla nich ogromny cios (przede wszystkim finansowy), który jedynie przyspieszyłby recesję niemieckiej gospodarki. Dlatego też zapowiadana repolonizacja mediów (która jest po prostu koniecznością aby móc wstać z kolan, a Polska nie ma w tym momencie innej drogi - bowiem jak powiedział Witold Gadowski - "Polska albo będzie wielka, albo nie będzie jej wcale"), jest tak konieczna. Bez wątpienia więc w kolejnych dniach, będziemy świadkami spotęgowanej akcji antypolskiej (realnie kierowanej przez Berlin, choć oficjalnie rząd federalny nie będzie się do tego przyznawał) i to na różnych etapach. Jeśli wszystko pójdzie tym tropem, to może dojść do bardzo poważnego polsko-niemieckiego konfliktu politycznego, który również przerodzić się może w coś na kształt hybrydowej wojny dyplomatycznej (a może nawet wojny realnej?).

Ale dziś nie ma już innej drogi i trzeba podjąć to wyzwanie, aby odbudować to wszystko, czego byliśmy konsekwentnie pozbawiani od lat 90-tych (również za sprawą naszych zdradzieckich elit), czyli prawdziwej gospodarczej suwerenności, która stanie się podstawą suwerenności politycznej. Już dziś należy bowiem myśleć co będzie w przyszłości (np. z chwilą gdy Unia Europejska zacznie się rozpadać). Nie możemy wówczas zostać osamotnieni, zupełnie sami. Dlatego też musimy już dziś tworzyć alternatywę, do której swobodnie przejdziemy, z chwilą nieuniknionego upadku UE. Tą alternatywą jest geopolityczna koncepcja Międzymorza i sojuszu wszystkich (lub większości), państw Europy Środkowo-Wschodniej pod tzw.: polskim przewodem. A powstanie Międzymorza i uwolnienie się Polski spod niemieckiej kontroli gospodarczej, spowoduje powolny lecz nieunikniony ... rozpad Niemiec, gdyż Niemcy bez kontrolowanego przez siebie Środkowego-Wschodu Europy, nie mogą istnieć gospodarczo.

Dlatego też taki konfrontacyjny dyskurs ze strony Niemiec będzie się pogłębiał (ponoć już jest projektowana rezolucja Unii Europejskiej przeciwko Polsce, którą w komisji LIBE, koordynują dwie Niemki - Monika Hohlmeier i Brigit Sippel). Ale i na to (w ostateczności) jest bardzo skuteczny sposób. Mianowicie chodzi o ... reparacje wojenne, które Niemcy są winne Polsce za II Wojnę Światową (już odszkodowania za zniszczenie samej tylko Warszawy, spowodowałyby że jeszcze wnuki dzisiejszych młodych Niemców, spłacałyby te reparacje, co spowodowałoby recesję i powolny upadek niemieckiej gospodarki  - a co za tym idzie najprawdopodobniej rozpad Niemiec na poszczególne kraje związkowe). Dlatego Niemcy w tej kwestii biją się nie tylko o własną gospodarkę, ale wręcz o życie. Może bowiem dojść do sytuacji, że obok potężnej Polski (zjednoczonej dodatkowo w sojuszu Międzymorza), powstanie kilka małych, niemieckich państewek, które szybko zostaną politycznie (a może i gospodarczo), zdominowane przez Rzeczpospolitą. Nastąpi wówczas całkowite odwrócenie wzajemnych relacji. No cóż historia lubi się powtarzać jak mówi bowiem Księga Koheleta:  


"TO CO JEST, JUŻ BYŁO, A TO, CO MA BYĆ KIEDYŚ, JUŻ JEST, BÓG PRZYWRACA TO, CO PRZEMINĘŁO"



MIASTO RUIN
OTO CO NIEMCY ZROBILI Z "PARYŻEM PÓŁNOCY" JAK W LATACH 20-tych i 30-tych NAZYWANO WARSZAWĘ



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz