Łączna liczba wyświetleń

sobota, 23 kwietnia 2016

HENRYK VIII I JEGO (CZTERY OSTATNIE) ŻONY - Cz. XVIII

POCZĄWSZY OD EGZEKUCJI 

ANNY BOLEYN


Postanowiłem powrócić do tematu Tudorów, a konkretnie Henryka VIII i jego czasów. Tym razem jednak zamierzam zaprezentować losy ostatnich czterech żony Henryka VIII (Jane Seymour, Anny Kliwijskiej, Katarzyny Howard i Katarzyny Parr). Temat ten rozpocząłem już pod innym tytułem, gdzie opisałem panowanie Henryka VIII, od jego wstąpienia na tron i małżeństwa z Katarzyną Aragońską, poprzez miłość do Anny Boleyn, zmagania związane z rozwodem i uzyskaniem papieskiej zgody na poślubienie Anny, poprzez jej wyniesienie, koronację i małżeństwo z Henrykiem, aż do upadku Anny, który (należy to przyznać), spowodował w dużej mierze, dość beztroski i swobodny charakter samej Anny. W tym temacie zaprezentuję więc dalsze losy króla Henryka, od chwili egzekucji Anny Boleyn i małżeństwa z Jane Seymour


KATARZYNA PARR

Cz. IV

 



Koronacja dziewięciomiesięcznej królowej Szkocji Marii I Stuart, miała miejsce 9 września 1543 r. w kaplicy zamkowej zamku Stirling. Zamek był chroniony przez ludzi Mateusza Stuarta - hrabiego Lennox, zaś zarówno matka (Maria de Guise), jak i córka królowa Maria I, wiodły w Stirling dostatnie, beztroskie życie. Z chwilą oficjalnej koronacji córki, pozycja Marii de Guise wzrosła niewspółmiernie. Stała się ona rzeczywistą (choć nieoficjalną), władczynią Szkocji, przewodniczącą Tajnej Rady Szkocji i wraz z nią, w imieniu córki - decydowała o sprawach państwa, zaś Jakub Hamilton - hrabia Arran, tracił coraz bardziej swe wpływy. 3 września 1543 r. jeszcze przed koronacją Marii na królową Szkotów, Hamilton opuścił stolicę i udał się na zamek Blackness, oficjalnie by odwiedzić swą ciężarną małżonkę, na prawdę zaś by spotkać się z kardynałem Dawidem Beatonem. Do spotkania obu mężczyzn doszło na zamku Callendar, gdzie oficjalnie Hamilton pojednał się z Beatonem, swym niegdysiejszym rywalem do władzy regencyjnej nad Szkocją.

Tymczasem Maria de Guise, próbowała prowadzić politykę "dwu-frontowo", przede wszystkim zależało jej na nawiązaniu jak najlepszych stosunków ze swą ojczyzną - Francją, a środkiem ku temu miało być małżeństwo jej córki z synem francuskiego króla. Jednocześnie, ponieważ po ratyfikacji przez szkocki Parlament traktatu pokojowego z Greenwich, większość wielmożów nie chciała ponownie zadrażniać stosunków z Anglią, więc Maria obiecywała także angielskiemu ambasadorowi - Ralphowi Sadlerowi (o którym miała bardzo niskie mniemanie, uważając go wręcz za "głupiego człowieka"), że obietnica poślubienia Marii przez króla Henryka VIII, jest wciąż aktualna i gdy tylko jej córka skończy 10 lat, wyjedzie do Anglii by przygotowywać się do roli królewskiej małżonki (choć Henryk był już wówczas od 12 lipca żonaty po raz szósty z Katarzyną Parr).




Maria de Guise dążyła do zdobycia oficjalnej regencji zatwierdzonej przez Parlament. W tym celu zawiązała sojusz z hrabią Angus i sir Jerzym Douglasem. Spowodowało to, iż zaczęła zdobywać zwolenników wśród możnych królestwa i jednocześnie przekonywać ich do zmiany polityki Szkocji, czyli do ponownego sojuszu z Francją. Przeciwnicy takiej polityki (jak choćby Jakub Hamilton), zostali przez nią skutecznie zneutralizowani. Hrabia Arran, widząc że nie zdoła sprzeciwić się woli nowej władczyni Szkocji, postanowił całkowicie zmienić front (w myśl zasady: "Jeśli nie jesteś w stanie pokonać swego przeciwnika - przyłącz się do niego"). Zrezygnował z wspierania polityki proangielskiej i wyraził publicznie zgodę na małżeństwo królowej Marii z francuskim delfinem (tytuł następców francuskiego tronu, z reguły synów panującego władcy), oraz przyłączył się do stronnictwa profrancuskiego.

Przejście Hamiltona do obozu Marii de Guise, oznaczało upadek całej polityki proangielskiej, a to jednocześnie znaczyło że traktat z Greenwich, wkrótce zostanie wypowiedziany. I tak też się stało, dnia 11 grudnia 1543 r.,Parlament Szkocji wypowiedział ów traktat pokojowy z Anglią, co oznaczało tylko jedno - ponowną wojnę. Już 20 grudnia wiadomość o wypowiedzeniu wojny Szkocji, zaniósł angielski poseł pełnomocny - Henryk Ray, jednak do działań zbrojnych na razie nie dochodziło, bowiem król Henryk VIII miał nadzieję że uda się na drodze pokojowej doprowadzić do ponownego przyjęcia traktatu z Greenwich. Pragnął bowiem połączyć koronę Anglii, Irlandii i Szkocji pod jednym berłem - berłem Tudorów. Wykonał więc pierwsze gesty które miały świadczyć o jego pokojowym nastawieniu. Zwolnił więc z więzienia i odesłał do Szkocji (wcześniej wymuszając na nich honorowe przyrzeczenie że powrócą z powrotem do Anglii, gdy tylko on ich ponownie zawezwie), szlachciców wziętych do angielskiej niewoli, po zwycięskiej bitwie pod Solway Moss. Okazało się jednak że uwolnieni szkoccy możnowładcy oskarżyli Henryka, że wymusił na nich owo przyrzeczenie i nie zamierzali z powrotem wracać do Anglii. Henryk jeszcze w marcu 1544 r. wysłał w tej sprawie do Edynburga, swego herolda, lecz niczego nie wskórał. Wojna stawała się koniecznością.




Szkoci byli o wiele słabsi militarnie, oraz do niedawna bardzo podzieleni politycznie, by przygotować skuteczną obronę własnych granic. Zaś armia angielska, licząca ok. 17 tys. żołnierzy, pod wodzą Edwarda Seymoura - lorda Hertford (brata zmarłej królowej Jane Seymour), bardzo szybko przekroczyła szkocką granicę (w połowie kwietnia 1544 r.), i niczym nie niepokojona, maszerowała prosto na stolicę tego kraju - Edynburg. Król Henryk VIII polecił swemu dowódcy Edwardowi Seymourowi księciu Somerset i lordowi Hertford, by ten zniszczył miasteczko St. Andrews, miejsce koronacji królów Szkocji i tzw.: "religijnej stolicy Szkocji". Seymour stwierdził jednak że nie uda się dotrzeć do miasta, nie zdobywając wcześniej samej stolicy Szkocji - Edynburga. Wówczas król rzucił inny pomysł, nakazał opracowanie porwania kardynała Dawida Beatona, rzecznika zbliżenia szkocko-francuskiego, oraz głównego winowajcy odrzucenia w grudniu 1543 r. przez Parlament Szkocji traktatu z Greenwich. Król wyznaczył do przeprowadzenia tego śmiałego planu trzech mężczyzn - Jakuba Kirklcaldy-Grange, Normana Lesly i Jana Charterisa, wszyscy oni byli Szkotami pozostającymi na służbie angielskiej. Z planów tych nic jednak nie wyszło.

Tymczasem armia angielska pod wodzą lorda Hertford maszerowała na Edynburg. Miasto zostało postawione w stan gotowości obronnej przez regenta Szkocji Jakuba Hamiltona hrabiego Arran i burmistrza Edynburga - Adama Otterburna. Z pałacu królewskiego wywieziono również cenniejsze przedmioty w tym królewskie gobeliny i arrasy. Okoliczne brody wiodące do miasta obsadzono pośpiesznie ściągniętymi w to miejsce chłopami z okolicznych wsi, zaś mury obronne Edynburga wzmocniono powołanymi w ostatniej chwili posiłkami z okolicznych miasteczek.

3 maja 1544 r. rozpoczął się angielski desant. Angielska flota wojenna po spaleniu miasteczka St. Monans, wysadziła na brzeg w rejonie szkockiej stolicy (był to obszar hrabstwa Fife), prawie 10 000 żołnierzy, reszta sił Edwarda Seymoura operowała na lądzie. Łącznie siły angielskie liczyły ok. 17 000 żołnierzy i 11 armat plus 4 niewielkie działka. Szkoci posiadali ok. 15-20 armat (większa część z nich rozmieszczona była jednak poza murami miasta, na okolicznych umocnionych stanowiskach ogniowych), zaś ich łączne siły liczyły ok 6000 mężczyzn, do tego improwizowane oddziały kawalerii, które będąc rozsiane po okolicznych lasach, miały za zadanie "szarpać" Anglików, utrudniając im atak na miasto.

Nie doszło jednak do tego, gdyż z chwilą angielskiego desantu i po półgodzinnej wymianie ognia, szkoccy obrońcy ulokowani na umocnionym brodzie, wiodącym z miasteczka Granton do Leith, po prostu porzucili swe stanowiska i uciekli. Dowodzący nimi Jerzy Gordon hrabia Huntly i Jakub Stuart hrabia Moray, nie próbowali nawet zatrzymywać uciekających i sami rzucili się do ucieczki w kierunku stolicy. W ręce Anglików wpadło aż osiem szkockich dział. Następnie Anglicy podeszli pod umocnione Leith, gdzie również po kilkuminutowym ostrzale (prowadzonym ponoć jedynie przez trzech strzelców, reszta oddziałów także uciekła), miasteczko wpadło w angielskie ręce. Anglicy zajęli także zacumowane na redzie dwa szkockie okręty wojenne: "Salamandra z Leith" i "Jednorożec", pierwszy był prezentem ślubnym króla Francji Franciszka I dla Jakuba V z okazji jego małżeństwa z Magdaleną de Valois (córką Franciszka I). Po zajęciu miasteczka przez Anglików, spłonęło tam kilka budynków w tym okoliczna kaplica św. Niniana.




6 maja 1544 r. Anglicy podeszli pod stolicę Szkocji - Edynburg. Rozpoczął się szturm na bramę miejską, połączony z ostrzałem artyleryjskim szkockich pozycji ogniowych, w których zapanował chaos, w związku z rozkazem przeniesienia części dział z jednych pozycji na drugie. W czasie obrony bramy miejskiej poległo ok. 400 Szkotów, choć w angielskie szeregi także wkradło się rozprężenie, niektórzy Anglicy zaczęli bowiem walczyć między sobą. W końcu brama została wysadzona celnym ostrzałem artyleryjskim i atakujący wdarli się do środka. Szkoci próbowali jeszcze utworzyć przyczółek obronny na głównej ulicy miejskiej, gdzie próbowano ściągnąć część armat, oraz zamienić zamek królewski w twierdzę. Te plany okazały się jednak niewykonalne, jako że Anglicy szybko opanowali zamek, zaś duża część szkockich armat w chwili wdarcia się Anglików do miasta, została opuszczona przez załogi.

Upadek miasta stał się faktem, kto mógł uchodził z płonącej stolicy - teraz zaś rozpoczął się angielski rabunek. Angielscy żołdacy wdarłszy się do królewskich pałaców: Zamku Królewskiego i pałacu Holyrood, rabowali wszystko co miało jakąkolwiek wartość. Miasto płonęło jeszcze dnia następnego 7 maja, Edynburg został prawie doszczętnie zniszczy i ograbiony zaś ci z mieszkańców, którzy nie zginęli i nie zdążyli uciec - popadli w niewolę, jednak nie udało się ująć żadnego ze szkockich wodzów, ani Arrana, ani Otterburna, ani kardynała Beatona, wszyscy bowiem zdążyli w porę zbiec. Wieść o upadku i zniszczeniu Edynburga, bardzo szybko obiegła europejskie dwory, wywołując przerażenie i potępienie angielskiego gwałtu. Jednak król Henryk VIII, nie zważając na te głosy, jeszcze w maju 1544 r. nagrodził najdzielniejszych spośród swych żołnierzy, wielu z nich otrzymało tytuły szlacheckie.





Po zajęciu szkockiej stolicy, Anglicy zyskiwali potężną bazę wypadową i punkt o strategicznym znaczeniu do dalszej wojny ze Szkotami. Anglicy dalej też plądrowali i palili okoliczne wioski i miasteczka, chcąc zmusić Angusa do zawarcia pokoju na angielskich warunkach (Henrykowi VIII zależało na odnowieniu traktatu z Greenwich, by dziecięca królowa Maria I Stewart, poślubiła już nie jego samego, lecz jego synka - księcia Edwarda).



CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz