CZYLI JAK TO KRÓL
RZECZPOSPOLITEJ WŁADYSŁAW IV
PLANOWAŁ ODBUDOWAĆ DAWNE
CHRZEŚCIJAŃSKIE PAŃSTWO
W KONSTANTYNOPOLU
1645-(48)
RZECZPOSPOLITA
Cz. XI
14 sierpnia 1647 r. do Moskwy przybył poseł Rzeczpospolitej, kasztelan kijowski - Adam Kisiel (który jednak nie został upoważniony przez sejm roku 1647 w żadne prerogatywy do zawarcia sojuszu z carem moskiewskim, lecz jedynie miał omówić preliminaria do ewentualnych układów na przyszłość). Car Aleksy I przyjął go na audiencji 21 sierpnia (czyli 11 sierpnia według kalendarza juliańskiego, obowiązującego wówczas w Rosji). Poseł Kisiel miał jednak związane ręce, jako że nie mógł w imieniu Rzeczpospolitej zawierać żadnych układów, poza tym czekał jeszcze na pisarza wielkiego litewskiego, który miał niebawem dojechać do Moskwy (a który się tam w ogóle nie zjawił), tak więc po raz drugi został przyjęty na audiencji 9 września. Niczego nie uzyskał (bo i nie miał takich możliwości), a jedynie ogólne zapewnienia cara o przyjażni i chęci zawarcia sojuszu przeciwko hordzie tatarskiej (ale już nie przeciwko Turcji), z czym wydali się sami Rosjanie, mówiąc iż wysłali poselstwo do Stambułu, do sułtana i obiecali Tatarom zaległą daninę (Rosjanie w kwietniu 1646 r. wysłali pierwsze poselstwo do Konstantynopola, którego celem było przekonanie sułtana Ibrahima iż Moskwa nie z nim wojny, a jedynie o poskromienie hordy tatarskiej tu idzie. Spotkała się ona jednak z gniewem sułtana i posłowie zostali na jego rozkaz uwięzieni. Prawosławny archimandryta Konstantynopola - Amfiloch, pisał w ich sprawie do cara list z 4 listopada (25 października starego stylu) 1646 r., co spowodowało iż Aleksy wysłał w lutym 1647 r. kolejne poselstwo, które ponowiło chęć zawarcia pokoju i prosiło o uwolnienie poprzednich posłów. Sułtan tym razem wyraził chęć zawarcia traktatu pokojowego, ale więzionych posłów moskiewskich nie wypuścił. Potem w maju 1647 r. do Moskwy przybyło poselstwo tatarskie, któremu car zgodził się wypłacić zaległe daniny). Tak więc pobyt posła Adama Kisiela w Moskwie, ograniczył się jedynie do wzajemnych zapewnień o chęci udzielenia sobie pomocy w wypadku ataku Tatarów na jedno z owych państw, lecz nie doszło do formalnego zawarcia układu, na który wyrazić zgodę musiał sejm.
Tymczasem pozycja Chantu Krymskiego znacznie podupadła w owym czasie. W latach 1645-1646 doszło tam do buntu bejów wobec władzy centralnej chana, który jednak Islam III Girej utopił we krwi. Ale z początkiem 1647 r. u granic Chantu stanęło nowe zagrożenie - 10 000 wojowników Ordy Kałmuckiej (wspartych przez Kozaków dońskich), zaczęło pustoszyć pograniczne tereny Chanatu i wycofali się dopiero w styczniu 1648 r. po kilku potyczkach. Chan Islam III uznał, iż zjednoczyć podzielony naród może tylko wówczas, gdy podejmie kolejna wyprawę wojenną przeciwko jednemu z dwóch państw - Rzeczpospolitej lub Moskwie. Problem polegał jednak na tym, iż nie było to teraz łatwe zadanie. Kraj był też mocno wyczerpany wieloletnimi wojnami i łupieżczymi napadami. W wielu wsiach i miastach brakowało mężczyzn, jako że z reguły podczas wypraw łupieżczych nie wracała nawet 1/3 wojowników. Wsie były więc zdominowane przez kobiety, często samotne, co powodowało że aby tego uniknąć, wychodziły one za mąż, za ludzi mających już po kilka żon, tym samym wielożeństwo stało się na Krymie czymś zupełnie powszechnym. Poza tym w połowie XVII wieku, żyło w Chanacie ok. 100 000 niewolników, wziętych w jasyr w ciągu kolejnych kampanii (historyk - Ewiliji Celebi podaje tutaj wprost nieprawdopodobne ilości 600 000 wziętych w jasyr niewolników, które jednak z pewnością były mocno zawyżone), których populacja wciąż wzrastała. Kraj nawiedzały zaś epidemie dżumy i klęski głodu (co spowodowało chociażby emigrację 30 000 tatarskich rodzin do Rumelii, gdzie szybko zasymilowali się oni z miejscowymi Turkami) które mocno przetrzebiły tatarską populację Krymu.
A tymczasem król Rzeczpospolitej Władysław IV, nie mogąc uzyskać zgody od senatu na wyjazd na Śląsk (senatorowi twierdzili iż nie mogą wydać takiej decyzji, bez zgody narodu - czyli szlachty na sejmie), postanowił wyjechać na Litwę i 24 sierpnia 1647 r. był (wraz z królową Ludwiką Marią) w Grodnie, gdzie zabawił przez kilka tygodni zaś w październiku przybył do Wilna. A tymczasem plany wojny z Osmanami i Tatarami zaczęły wreszcie nabierać tępa. Również w sierpniu na Ukrainę wyjechał (oficjalnie do swoich dóbr), kanclerz wielki - Jerzy Ossoliński, a wyprawa ta była trzymana w takiej tajemnicy, iż niewiele osób na dworze o niej wiedziało (a przynajmniej o prawdziwych jej celach). Wielu autorów współczesnych tamtym czasom (Oświęcim, Grondski, Jemiołowski, Jączyński, Jerlicz, poseł francuski Chevalier i poseł siedmiogrodzki Kemeny), twierdzi iż wyjazd zarówno króla na Litwę, jak i kanclerza na Ukrainę, miał być preludium do podjęcia otwartej wojny najpierw z Chanatem Krymskim, a następnie z Imperium Osmańskim. Wojna ta jednak miała zostać zainspirowana dzięki pewnemu fortelowi, który to fortel miał być autorstwa samego monarchy. Fortelem tym miało być... podburzenie do buntu Kozaków, czyli innymi słowy bunt na Zaporożu, który miał jednak być buntem kontrolowanym. Co co chodziło? (oczywiście można uznać to za teorię spiskową, ale ja opieram się tutaj głównie na relacji Oświęcimia, który był bardzo dobrze poinformowaną osobą i z którego relacji zaczerpnąłem ok. 70 % informacji na temat królewskich planów wojny z Osmanami). Otóż kanclerz Ossoliński miał przekonać Kozaków by budowali czajki i zbroili się. W tej sprawie miał się zebrać sejm, który musiałby zdecydować nad wzmocnieniem wojska, celem poskromienia Kozaków, którzy niechybnie (w oczach wielu) szykowali się do kolejnego buntu. W międzyczasie, na zbudowanych czajkach, Kozacy mieli przepłynąć Morze Czarne i zaatakować Krym oraz miasta tureckie w Anatolii i Rumelii, z Konstantynopolem włącznie, co miało ich podrażnić do wojny z Rzeczpospolitą.
Oficjalnie jednak Rzeczpospolita miała trzymać się od tych wydarzeń z daleka, a król miał nawet wezwać Kozaków do uległości i zniszczenia czajek. Ci jednak mieli odmówić, co musiałoby spowodować zorganizowanie przeciwko nim wyprawy zbrojnej aby (przynajmniej oficjalnie) ich poskromić. Na czele tej wyprawy stanąłby król we własnej osobie, który zbliżywszy się do Kozaków, miał wejść z nimi w układy. Kozacy mieli obiecywać posłuszeństwo tylko pod warunkiem, jeśli wolno im będzie walczyć z poganami. Król miał wyrazić zgodę i połączyć się z Kozakami, a następnie z tą siłą (wspartą kontyngentami okolicznych panów kresowych), zmusić do uległości szlachtę na sejmie i doprowadzić do uchwalenia podatków na wojnę z Osmanami. Sam zaś miał z tymi siłami, którymi dysponował, wkroczyć na Krym. Taki miał być plan królewskiego fortelu (przynajmniej według niektórych - Oświęcim, Grondski, Chevalier, Kemeny). Przemawiają za tym i inne ciekawostki, jak choćby słowa, jakie miał wypowiedzieć król do delegacji kozackiej pod Chmielnickim, która przybyła do Warszawy kilka miesięcy wcześniej, na ich skargi składane do monarchy, ten miał rzec: "A co to, czyż to nie macie szabli przy boku?". Były też i inne cele, jak choćby zawarcie unii powszechnej Kościoła katolickiego i prawosławnego (taka unia została zawarta już w 1596 r. jednak nie obejmowała całego Kościoła prawosławnego, a jedynie jego część, która odtąd zwała się unitami lub grekokatolikami - uznali papieża za najwyższy autorytet Kościoła, lecz zachowali dotychczasową prawosławną liturgię. Była to jednak jedyna trwała unia katolicyzmu i prawosławia, po oficjalnym oddzieleniu się tych Kościołów w 1054 r. Po upadku Rzeczpospolitej, unici byli prześladowani przez Rosjan, zamykano im kościoły przemianują je w prawosławne cerkwie, przez co ich liczba z biegiem dziesięcioleci znacznie spadła. Należy jednak pamiętać że unici to był naród Rzeczpospolitan - Rusinów, którzy z serca pozostali Polakami).
Ossoliński pojechał na Ukrainę (prawdopodobnie nie dotarł dalej niż do Ołyki), również wręczyć buławę hetmańską (atamańską) dla niejakiego Bohdana Zenobiego Chmielnickiego, pisarza wojska zaporoskiego, syna Michała Chmielnickiego - podstarosty czehryńskiego. Prawdopodobnie (gdy wraz z Barabaszenką w kwietniu 1646 r.) odwiedził on Warszawę, król miał mu obiecać buławę, w zamian za wsparcie Kozaków dla wojny z bisurmanami, zresztą od czasów atamana Piotra Konaszewicza Sahajdacznego, (1606-1622) nie było drugiego podobnego Chmielnickiemu kandydata, do objęcia tej buławy. Większość bowiem wybieranych dotąd atamanów, była... analfabetami. Chmielnicki (podobnie jak Konaszewicz), byli jedynymi atamanami, którzy potrafili czytać i pisać. Dodatkowo młody Bohdan Zenobi, uczył się w szkole ojców jezuitów, przeto choć był wyznania prawosławnego, wiara katolicka była mu znaną i zupełnie niewrogą (zresztą wiara religijna była dla Chmielnickiego dość płynną kwestią, potrafił bowiem od dziecka wyznawać prawosławie, w szkole jezuitów modlił się w obrządku katolickim, zaś w niewoli tureckiej, do jakiej się dostał po klęsce w bitwie pod Cecorą w 1620 r. przeszedł na islam, który wyznawał do czasu wykupienia go z niewoli w 1622 r. Podobnie postępował chociażby Cesarz Napoleon, który mawiał: "W Egipcie byłem mahometaninem, we Francji jestem katolikiem"). Chmielnicki miał jednak doświadczyć niesprawiedliwości. Oto bowiem przy posiadłości swego ojca w Subotowie, w starostwie czehryńskim, wzniósł sobie nowy futor. Podczas nieobecności Chmielnickiego, futor zajął jednak podstarości czehryński - Daniel Czapliński, twierdząc iż stoi na ziemi starościńskiej, a także iż jest to kara za niestawienie się Chmielnickiego na wyprawę Aleksandra Koniecpolskiego i Samuela Łaszcza na Perekop (październik 1647 r.).
Futoru próbował bronić młody syn Chmielnickiego - Tymofiej (Tymoszek) mający wówczas zaledwie piętnaście lat. Za karę Czapliński kazał go wysmagać batem na rynku w Czehryniu, wymierzając karę kilkudziesięciu razów. Tymoszek ledwie to przeżył (pewien Rosjanin pisał kiedyś iż kto od dziecka nie dostawał lania, ten nie jest w stanie przetrzymać 100 razów pałką, a ci, którzy byli bici od małego, mogą przetrzymać i 200, choć wówczas... zostaną kalekami). Poza tym Czapliński już wcześniej uwiódł Chmielnickiemu jego drugą żonę, co spowodowało iż konflikt ten jeszcze bardziej się zaognił. Bohdan Chmielnicki pisał skargi do hetmana wielkiego koronnego - Mikołaja Potockiego, a także prezentował swoje żale na sejmie 1647 r. Bezskutecznie. Co prawda otrzymał futor w dzierżawę, ale nie uzyskał do niego prawa własności (choć Subotów był majątkiem jego ojca). Teraz Ossoliński przyznaje Chmielnickiemu buławę atamana wojsk zaporoskich, oraz (jak twierdzą niektórzy autorzy) nakazuje mu podniecać do buntu okolicznych Kozaków i ludność ruską. Fakt, iż do takiego podburzania doszło jest oczywisty, pozostaje tylko pytanie czy stało się to z polecenia samego monarchy (którego wysłannikiem był kanclerz Ossoliński), czy też nie. W każdym razie pewnym jest, iż Chmielnicki w drugiej połowie 1647 r. po raz drugi przebywał w Warszawie (na dworze królewskim), gdzie ponoć miał się skrążyć na niesprawiedliwość, jakiej doświadczył z rąk Czaplińskiego. Być może wówczas otrzymał polecenie zorganizowania buntu Kozaków na Ukrainie, który to miał umożliwić królowi realizację jego planów wojennych. Rosyjski historyk Sołowiow (podpierając się relacją gońca moskiewskiego Kunakowa, który w 1649 r. przebywał w Rzeczpospolitej), twierdzi iż król Władysław miał wówczas ofiarować Chmielnickiemu swoją szablę ze słowami: "Oto dla ciebie królewski znak: macie przy boku szablę, więc prześladowcom i szkodnikom nie ulegajcie i krzywdy wasze mścijcie szablami; gdy czas przyjdzie, bądźcie w pogotowiu przeciw poganom i przeciw moim nieposłusznym (poddanym) na mój rozkaz!"
"WSZYSTKO DLATEGO ŻE CZAPLIŃSKI FUTOR CI ZABRAŁ, ŻE CI ŻONĘ UWIÓDŁ?"
"MILCZ! CZAPLIŃSKI MI SYNA ZABIŁ. TE TYSIĄCE POSZŁOBY ZA MNĄ, GDYBYM TYLKO O SOBIE MYŚLAŁ? POPATRZ CO SIĘ DZIEJE NA UKRAINIE, KTO TUTAJ SZCZĘŚLIWY? KRÓLEWIĘTA I GARSTKA SZLACHTY. DLA NICH ZIEMIA, DLA NICH ZŁOTA WOLNOŚĆ, A RESZTA? BYDŁO! JAKIEJ WDZIĘCZNOŚCI DOZNAŁO WOJSKO ZAPOROSKIE ZA KREW W OBRONIE RZECZPOSPOLITEJ PRZELANĄ? GDZIE PRZYWILEJE KOZACKIE? WOLNYCH KOZAKÓW W CHŁOPÓW CHCĄ ZMIENIĆ - CHCĘ WOJNY Z NIMI, NIE Z KRÓLEM. KRÓL TO JEST OJCIEC A RZECZPOSPOLITA - MATKA"
"I DLATEGO NA MATKĘ TATARÓW ŚCIĄGASZ?"
"MAMY IŚĆ NA PEWNĄ ŚMIERĆ? NIE! MA NAS CZEKAĆ LOS POPRZEDNICH POWSTAŃ? TO NIE JA, TO ONI - KRÓLEWIĘTA MATKĘ MORDUJĄ. A GDYBY NIE ONI MIAŁABY RZECZPOSPOLITA NIE DWOJGA A TROJGA NARODÓW TYSIĄCE WIERNYCH SZABEL PRZECIWKO TURKOM, TATAROM, MOSKWIE"
"KTOŚ TY HETMANIE JEST, ŻE SIĘ SĘDZIĄ I KATEM KREUJESZ?
CZEMU TY BOGU SĄDU I KARY NIE ZOSTAWISZ?"
"KIEDYŚMY PRZED KRÓLEM SKARGI SKŁADALI TO MIŁOŚCIWY PAN RZEKŁ:
CO TO NIE MACIE SAMOPAŁÓW I SZABEL PRZY BOKU?"
"GDYBYŚ PRZED KRÓLEM KRÓLÓW STANĄŁ, TEN BY RZEKŁ:
PRZEBACZ NIEPRZYJACIOŁOM SWOIM, JAKOM JA SWOIM PRZEBACZYŁ"
"Z RZECZĄPOSPOLITĄ WOJNY NIE CHCĘ. NIECH NAM PRAWA PRZYWRÓCĄ - TATARÓW ODPRAWIĘ"
"OJCZE HETMANIE - LACHY NA NAS IDĄ"
"WOJNA!"
W 1647 r. król miał również napisać list do atamana koszowego Iwana Barabasza (Barabaszenki), w którym przyzwalał on im na zbrojenie się (ale tylko pod warunkiem wyprawy na Turków i Tatarów) i budowy czajek, oraz na podniesienie rejestru z 6 000 do 12 000. Ten list, w grudniu 1647 r. (prawdopodobnie 7 grudnia, choć nie ma pewności co do daty dziennej) wykradł Barabaszowi Chmielnicki, wcześniej zapraszając go do siebie i upijając winem (istnieją też przekazy, jakoby list ów Chmielnicki nie wykradł bezpośrednio Barabaszowi, a... jego żonie, która miała pilnować dokumentu, gdyby Barabaszowi urwał się film podczas popijawy). Zdobywszy ów dokument i w ten sposób wzmocniony w królewskie przyrzeczenia, uszedł Chmielnicki na Sicz Zaporoską, gdzie przemawiając do Kozaków, przekonał ich do buntu (pokazując im dokument, jakoby król dał mu przywilej na Zaporoże, potwierdzając to pieczęcią królewską, widniejącą na dokumencie - a ponieważ nikt tam i tak nie potrafił czytać, uwierzono mu). A tymczasem wcześniej, bo jeszcze w październiku 1647 r. rozpoczęto pierwsze działania zbrojne, przeciwko Tatarom. Oto bowiem, zebrawszy 26 000 żołnierzy, książę na Łubniach i Wiśniowcu - Jeremi Wiśniowiecki wyprawił się zbrojnie na Krym. Doszedł do Perekopu, którego jednak nie zdobył i zawrócił z powrotem. Jednocześnie Aleksander Koniecpolski uderzył na twierdzę Oczaków, skąd zabrał ze sobą kilkkudziesięciu Tatarów jako jeńców, 3 000 koni i 15 000 sztuk bydła.
Podrażnieni w ten sposób Tatarzy, nieoczekiwanie otrzymali propozycję od Chmielnickiego, wsparcia go w buncie na Ukrainie (Chmielnicki miał zaprzysiąc na szablę Islam III Gireja wierność chanowi, oddać mu jako zakładnika swego syna Tymoszkę, zobowiązać się płacić haracz oraz... ucałować stopy wezyra Chanatu. W zamian otrzymywał obietnicę iż z chwilą wybuchu powstania, wesprze go zbrojnie namiestnik Perekopu, kniaź syryński - Tuhaj-Bej). Układ został zawarty dopiero 13 marca 1648 r. jako że Tatarzy długo nie dowierzali Chmielnickiemu i dopiero gdy zgodził się przejść na islam i toczyć wojny w imię Mahometa, zawarli z nim układ. 2 grudnia 1647 r. w Moskwie (przez posła Adama Kisiela) podpisany został układ pomiędzy Polską i Rosją w sprawie wspólnej walki przeciwko Tatarom (układ ten zawarty był jedynie w interesie samego króla, gdyż musiał go jeszcze zatwierdzić sejm, a ten nie wyrażał zgody na jakiekolwiek wsparcie wojennych planów króla Władysława). A tymczasem rozpoczynało się niesławne Powstanie Chmielnickiego, które doprowadziło do osłabienia zarówno Rzeczpospolitej jak i Kozaków i Chanatu Krymskiego, zaś spowodowało wzrost pozycji Moskwy, która z polityki defensywnej przeszła do ofensywnej.
ACT 447 IS NOT APPLICABLE
AND NEVER WILL APPLY TO POLAND
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz