I PO WYBORACH!
Wybory, wybory i po wyborach, jak zatem wygląda europejska scena polityczna i co (ewentualnie) owe wybory zmieniły wśród Europejczyków? Zacznę może od stwierdzenia faktu że na polskiej scenie politycznej nic się nie zmienia - PiS (Prawo i Sprawiedliwość) zdobyło pełną pulę mandatów, czyli 27 (26 do czasu aż Wielka Brytania nie opuści Unii Europejskiej), czyli 45,38 % ważnych głosów. Drugą w kolejności była tzw.: Koalicja Europejska, czyli zbieranina różnych partii od lewa do centrum (głównie Platforma Obywatelska, Polskie Stronnictwo Ludowe, Sojusz Lewicy Demokratycznej, Nowoczesna, Zieloni oraz cztery mniejsze partie, które podobnie jak Nowoczesna nie mają już żadnego znaczenia). Uzyskali oni razem 22 mandaty (z czego sama Platforma tylko 14) przy 38,47 % głosów. Trzecią partią, która jeszcze dostała się do Parlamentu Europejskiego, została "Wiosna" Roberta Biedronia, która skosiła 3 mandaty przy poparciu 6,06 % głosów. Czwartą siłą (przynajmniej jeszcze w niedzielę) była Konfederacja (KORWIN-Braun-Liroy-Narodowcy) która zyskała 3 mandaty z poparciem 6,01 % głosów, lecz już w poniedziałek rano, po przeliczeniu wszystkich głosów okazało się że jednak Konfederacja nie zdobyła żadnego mandatu, uzyskując jedynie 4,55 % poparcia i tracąc trzy mandaty na rzecz Prawa i Sprawiedliwości. Pozostałe mniejsze partie nie liczyły się od samego początku. Nim przejdę do omawiania owych wyborów, chciałbym na początku zakomunikować, że po raz pierwszy w wyborach zagłosowałem nie na Prawo i Sprawiedliwość, lecz właśnie na Konfederację. Co prawda niektóre osoby we władzach tej partii mocno mnie odpychają, jak również retoryka narodowa nie przemawia do mojego piłsudczykowskiego serca, to jednak uznałem że PiS powinien dostać pstryczek w nos i to mocny, aby się trochę opamiętał i jednocześnie by pojawiła się opozycja, która może realnie PiS-owi zagrozić. Pisząc "realnie" mam tu na myśli utratę wyborców, gdyż ilość przepływu elektoratu między PiS a PO (czy KO co można również powiększyć o nazwę POKO + Tusk, czyli... POKOT) jest na poziomie granic błędu statystycznego i realną konkurencją (wręcz śmiertelną) dla Prawa i Sprawiedliwości staje się w tej sytuacji właśnie Konfederacja.
Konfederacja stała się dla PiS-u tak wielkim zagrożeniem, że... zupełnie zniknęła z jakichkolwiek informacji w TVP, nic - tabula rasa. Co chwila są prezentowane tylko peany na cześć rządu Prawa i Sprawiedliwości jaki to jest wspaniały i w ogóle, a już Mateuszek to najcudowniejszy geniusz nad geniusze itd. itp. O Platformie jak zwykle dużo się mówi i często negatywnie, ale zauważyliście - mówi się tak, aby... nie zrobić jej większej krzywdy i tylko mobilizować do działania swój najtwardszy elektorat. Co chwila jest tylko Platforma-PiS, PiS-Platforma i do tego dochodzi jeszcze od czasu do czasu Wiosna (jako siła mogąca zabrać nieco głosów Platformie), a o Konfederacji nic, ani źle, ani dobrze, po prostu NIC! (czasem tylko, bardzo rzadko wrzucane są wstawki typu "ruscy agenci"). Inna sprawa że sama Konfederacja musi jeszcze przemyśleć swoją drogę i usunąć niektóre, zbyt negatywnie kojarzące się postaci, ale sam fakt że PiS (poprawnie) zdiagnozował skąd może nadejść dla niego prawdziwe niebezpieczeństwo (bo przecież nie ze strony Platformy czy Wiosny), jest aż nadto dobitny. Dobrze, przejdźmy więc do kilku poszczególnych (największych) krajów w Unii Europejskiej, takich jak Wielka Brytania, Niemcy, Francja, Włochy, Hiszpania i Polska, by zdiagnozować co ewentualnie zmieniły te wybory dla poszczególnych państw i ich społeczeństw (jeśli w ogóle cokolwiek) i jak to się przełoży na powyborcze rozdanie kart w Parlamencie Europejskim?
POLSKA
PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ
Jak już wyżej wspomniałem, zwyciężył PiS całkowicie deklasując rywali. Partia Jarosława Kaczyńskiego, która notabene deklaruje się jako konserwatywna, chrześcijańska (katolicka), narodowa i euro-realistyczna - tak naprawdę niewiele ma wspólnego z wyżej wspomnianymi wartościami. Owszem jest chrześcijańska (katolicka) - przynajmniej publicznie mocno to demonstruje, narodowa - wszelkie te patriotyczne deklaracje o Ojczyźnie, Godności, Honorze, Żołnierzach Wyklętych i polskim Bohaterstwie są co prawda medialne i głośne, ale... niestety realnie kończą się z reguły jedynie na słowach. A jak mówił Jezus w Ewangelii św. Mateusza: "Po owocach ich poznacie", a te owoce to albo zgniłe robaczywki są, albo też zwykły ugór. Gdzie jest tak zapowiadany hucznie pomnik 100-lecia zwycięstwa w Bitwie Warszawskiej 1920 r. Sierpień 2020 już blisko a nic w tej dziedzinie nie zostało nawet zaczęte. Pomnik zwycięstwa w wojnie z bolszewikami musi stanąć tak czy siak i musi być na tyle duży, aby z czasem stał się wizytówką stolicy (pisałem już o tym kiedyś, że ja widzę go w formie Łuku Triumfalnego podobnego do tego stojącego w Paryżu, ale... większego, na tyle aby przykryć tego socrealistycznego potworka podarowanego Warszawie przez towarzysza Józefa Stalina o nazwie "Pałac Kultury i Nauki", który według mnie powinien być stopniowo lecz konsekwentnie rozmontowywany. A zacząć należy od usunięcia iglicy. Jest to bowiem prawdziwy wrzut na tyłku Warszawy i symbol komunistycznego zniewolenia Polski. Spójrzcie bowiem jak w połowie lat 20-tych rozprawiono się z rosyjskimi cerkwiami w Warszawie, większość z nich (tych największych) po prostu wyburzając, choć były to znacznie lepsze przykłady architektonicznego kunsztu niż ten sowiecki potworek. Jednak stanowiły również symbol władzy rosyjskiego zaborcy nad Polską i bez względu na ich piękno - musiały zniknąć. Teraz tym symbolem powinien stać się Łuk Zwycięstwa 1920 r, który, być może mógłby spinać oba brzegi Wisły. Zresztą już należałoby rozpisać konkurs na ten pomnik - a jak do tej pory nic w tej materii nie zostało zrobione).
COŚ TAKIEGO JAK TO, TYLKO ZNACZNIE WIĘKSZY
Nie chodzi zresztą tylko o pomnik, co prawda przedstawiciele PiS-u często publicznie demonstrują swój patriotyzm, ale jak przychodzi co do czego, to szybko potrafią schować głowę pod siebie, jak choćby miało to miejsce w przypadku bandyckich prób wymuszenia na Polsce przez międzynarodowe organizacje mieniące się żydowskimi - ogromnego haraczu za tzw.: "mienie bez-spadkowe" czyli bezdziedziczne. I to tylko dlatego że na ziemiach polskich Niemcy wymordowali Żydów (obywateli polskich). Czyli wychodziłoby na to że mamy zapłacić za to, że inny bandyta zamordował naszych współobywateli na naszych ziemiach? To może zapłaćmy jeszcze za to że Polska została kompletnie zniszczona w czasie wojny i że cofnęło to nas pod względem rozwoju cywilizacyjnego o jakieś 20-30 lat w stosunku do Europy Zachodniej. Warszawa została zamieniona w jedno wielkie gruzowisko, nie było nic - tylko ciała pomordowanych Powstańców Warszawskich i gruzy zniszczonego miasta. Zapłaćmy więc bandyckim organizacjom quasi-żydowskim za to że kraje Zachodu wystawiły nas w 1939 r. na pastwę Hitlera a w 1945 oddały w łapy Stalina. Straciliśmy podczas wojny ponad 6 milionów mieszkańców (3 miliony obywateli polskich - Polaków i 3 miliony obywateli polskich pochodzenia żydowskiego), co w przeliczeniu na ilość obywateli przedwojennej (35 milionów - tyle ludności liczyła międzywojenna II Rzeczpospolita) Polski stanowi największe straty wojenne wśród wszystkich państw uczestniczących w wojnie (220 osób zamordowanych lub poległych na 1 000 obywateli, w porównaniu z nami Związek Sowiecki stracił 116 osób na 1 000 obywateli, Francja - 15, Wielka Brytania - 8, a USA - 3). Nie mówiąc oczywiście o stratach materialnych, czyli całkowitym zniszczeniu Warszawy (tego "Paryża Północy" jak mówiono o stolicy przed wojną. Dziś Warszawa jest miastem-grobem, choć odbudowana i wskrzeszona do życia przez jej mieszkańców, którzy własnymi rękoma odbudowywali to miasto, gdy pierwotnie władze komunistyczne planowały pozostawić te gruzy w nienaruszonym stanie, jako żywy przykład niemieckiego bestialstwa. Dziś z każdego zakamarka, z każdej warszawskiej ulicy woła krew i wołają duchy ludzi pomordowanych tam przez niemieckich barbarzyńców. Za to też może powinniśmy zapłacić tym bandyckim organizacjom?).
Można by dalej wymieniać w nieskończoność dalsze straty, jakie poniosła Polska w czasie II Wojny Światowej, całkowite zniszczenie i rozkradzenie przemysłu, zastój rolnictwa, zniszczenia wielu budynków w wielu miastach Polski, rabunek dzieł sztuki (w latach 90-tych w Niemczech krążył taki dowcip o Polakach: "Jedź do Polski, twój samochód już tam jest" - mający pokazać że Polacy to złodzieje samochodów, ale czy Niemcy pamiętają że to samo mówiono w czasie wojny o ich ojcach i dziadach, którzy niczym zwykli bandyci rabowali dosłownie wszystko - od złotych zębów, wyrywanych ofiarom w obozach koncentracyjnych, pierścionków, obrączek (całe skrzynie były wyładowane w obozach złotymi obrączkami po pomordowanych więźniach). Rabowano dosłownie wszystko, nawet klasery ze znaczkami, nie było takiej rzeczy, na którą niemiecki okupant (czytaj złodziej-morderca) by się nie skusił - NIE BYŁO! Dlatego też powstało powiedzenie: "Jedź do Niemiec, twoje meble już tam są"). Poza tym straty terytorialne. Straciliśmy wszystkie ziemie wschodnie, te, które były od średniowiecza najbardziej złączone z Polską. Utraciliśmy nasz Lwów - stary, gród zasiedlony przed Polaków i bardziej polski niż nawet taka Warszawa. Straciliśmy Wilno - "miasto-symbol naszej wielkiej kultury, państwowej ongiś potęgi", jedno z najpiękniejszych miast na świecie - dziś będące stolicą Litwy. Miasta Wołynia i Podola z przepiękną Kołomyją, Oszmianą i Lidą, z Baranowiczami z ich klasyczną atmosferą (którą również współtworzyli miejscowi Żydzi - obywatele polscy). Co zyskaliśmy w zamian? Ziemie na Zachodzie do granicy Odry i Nysy Łużyckiej, czyli innymi słowy totalnie rozgrabiony przez Sowietów i stanowiący część ich bazy wypadowej w ewentualnej III wojnie światowej, wyludniony po wojnie teren. Zniszczone i rozkradzione były wszystkie niemieckie fabryki, brakowało nawet prostych narzędzi takich jak śrubokręt czy młotek. Nie było NIC - wszystko trzeba było zaczynać od nowa (nic więc dziwnego że powstawały filmy o kolonistach przybywających na Ziemie Odzyskane niczym rewolwerowcy z Dzikiego Zachodu, którzy próbowali jakoś się urządzić wśród Indian).
"JUŻ MI RAZ ZABRALI WILNO, JUŻ MI RAZ ZABRALI LWÓW. ALE SERCA MI NIE WYRWĄ, MOICH DWÓCH NAJMILSZYCH SŁÓW. ZRABOWALI MI JUŻ SPORO, Z MOICH SNÓW I MOICH ŁEZ, LECZ TĘSKNOTY NIE ZABIORĄ, BO TĘSKNOTA WE MNIE JEST! (...) I CHOĆ MÓWIĄ MI - "IDŹ SOBIE, TO NIE TWOJA ZIEMIA DZIŚ, POLSKI W WILNIE I WE LWOWIE - KAŻDY KAMIEŃ, KAŻDY LIŚĆ (...) WSZYSCY NA ŚWIECIE TO WIEDZĄ, ŻE WOLNOŚĆ CO PRAWDA NAM DANA, A POLSKI PÓŁ LEŻY ZA MIEDZĄ (...) CHCĄ WMÓWIĆ MI W BEZWZGLĘDNYM TONIE, ŻE POLSKIE NIE BYŁY TO KRAJE (...) WIĘC NIECH MÓWIĄ SIŁY NIECNE, ZE NIE MOJE ZIEMIE TAM, PRZECIEŻ DO NICH JA ODWIECZNE, PRZEZ TE (PRZODKÓW) PROCHY PRAWO MAM!"
Utraciliśmy więc nasze ziemie a otrzymaliśmy zniszczone tereny poniemieckie (oczywiście ziemie te kiedyś też były polskie, ale było to w średniowieczu i od tego czasu Niemcy skutecznie je zniemczyli). Stalin przyznał Polsce te tereny celowo, aby w przyszłości wygrywać konflikty polsko-niemieckie (gdyby Polska chciała się wyrwać spod sowieckiej kurateli, można by było zagrozić oddaniem Ziem Odzyskanych Niemcom). Każdy kamień na Wschodzie wciąż (choć już bardzo cicho) krzyczy: "Polska", natomiast ziemie na Zachodzie stały się karą dla Niemiec za rozpętaną przez nich bandycką wojnę i przez sam ten fakt wróciły do dawnej Macierzy. Ale Wschód straciliśmy! Dlatego też, bez względu na to że obecnie żyjące w Niemczech pokolenie dawno już nie ma nic wspólnego z II Wojną Światową (a część nawet dokładnie nie wie o co ta wojna się toczyła i jakie były strony konfliktu), to jednak muszę powiedzieć i stwierdzam to z pełną odpowiedzialnością i świadomością historycznych krzywd, jako osoba w żyłach której płynie jeszcze niemiecka krew - Drodzy Przyjaciele - MUSICIE ZAPŁACIĆ ZA II WOJNĘ ŚWIATOWĄ, gdyż wbrew temu co się mówi w samych Niemczech, wy do dziś dnia nie rozliczyliście się z tej wojny. Nie rozliczyliście się ze zbrodni ludobójstwa, z potwornych zniszczeń, z kradzieży wszystkiego co miało (lub nawet nie miało) wartości. Nie rozliczyliście się z zamordowanych i porwanych przez was polskich dzieci, które potem trafiały albo do obozów zagłady albo do niemieckich rodzin celem zniemczenia (dziś to samo robi Jugendamt). Nie rozliczyliście się przede wszystkim moralnie, przed sobą samym. Naziści, którzy po wojnie byli pod ochroną państwa niemieckiego (Republiki Federalnej Niemiec) i którzy znajdowali posady w różnych rządowych instytucjach, o ministerstwach nawet nie wspomnę (W niemieckim MSZ po wojnie pracowało więcej nazistów niż... w czasach Hitlera, a to tylko jedna instytucja) - o czym to świadczy? Że stworzyliście tym zbrodniarzom miękkie lądowanie i pozwoliliście im dożyć ich dni w spokoju i dostatku (z nakradzionych w Polsce i innych krajach Europy - kosztowności). Dodatkowo wasi przodkowie zabijali Polaków za to, że ci ratowali Żydów a teraz uważacie że wszystko jest w porządku, że rozliczyliście się z nazizmu i że "to było tak dawno temu, że nie warto już do tego wracać?" Powiem to raz dobitnie - ja osobiście wstydzę się tego, że moi przodkowie byli pochodzenia niemieckiego - naprawdę WSTYD mi wpół-należeć do narodu morderców i złodziei, którzy po dziś dzień nie potrafią skutecznie przerwać tej nazistowskiej pępowiny i uregulować (oczywiście głównie finansowo, bo jakże inaczej) tych kwestii.
I to jest też mój kolejny kamyczek w kierunku PiS-u, konsekwentne zabieganie o niemieckie odszkodowania za popełnione w Polsce zbrodnie wojenne i totalną dewastację kraju. Za to nikt nam nie zapłacił a Ziemie Zachodnie nie są żadnym zadośćuczynieniem, gdyż po pierwsze utraciliśmy ziemie na Wschodzie, a po drugie - Niemcy przegrały wojnę do cholery. Wojnę którą sami wywołali, kierując się opętańczą wizją Lebensraumu jednego chorego człowieka, który zdołał tym opętać cały naród. Więc jak czytam komentarze pod postami na niemieckich forach, w których ludzie w piszą że Ziemie Zachodnie są ekwiwalentem i zadośćuczynieniem to ja mówię zdecydowanie NIE! Mordowaliście, gwałciliście, rabowaliście, niszczyliście na potęgę i nie ma takiego zadośćuczynienia na tym świecie, abyście się z niego wypłacili. Te marne 700 400 000 000 dolarów nie wrócą nikomu życia, nie spowodują że ci ludzie zapomną o traumie i lęku jaki przeżyli podczas wojny i długiej, pięcioletniej niemieckiej okupacji - będą jedynie drobną (i spóźnioną) rekompensatą moralną od narodu sprawców dla narodu ofiar. Są też inne moje zarzuty do PiS-u, np. konsekwencja w kwestii przekopu Mierzei Wiślanej w celu uniezależnienia się od kaprysów Rosjan z Obwodu Kaliningradzkiego dla żeglugi elbląskiej na Zalewie Wiślanym (zobaczymy co PiS zrobi z tym dalej), oraz w kwestii wybudowania Centralnego Portu Komunikacyjnego (lotniczego i kolejowego), będącego największym tego typu przedsięwzięciem w Europie (podobnym do wielkiego przedsięwzięcia II Rzeczpospolitej, czyli Centralnego Okręgu Przemysłowego, powstałego w latach 1937-1939 na wielkich terenach środkowej i południowej Polski). Najważniejsze jednak kwestie na dziś, jakie pokładam w Prawie i Sprawiedliwości (i to zaważy na moim głosie w październiku tego roku) to kwestia zabezpieczenia Polski (realnego) przed bandyckim wymuszeniem roszczeń organizacji żydowskich z USA i Izraela za tzw.: mienie bezdziedziczne. Konsekwentne dążenie do uzyskania odszkodowań dla Polski od Niemiec (to na początku, po jakimś czasie również i od Rosji, bo oni także dołożyli się do zniszczenia nam kraju i wymordowania naszych elit). Jasna deklaracja w sprawie emigrantów (nie tylko tych z Północnej Afryki i Bliskiego Wschodu, których ponoć nie przyjmujemy, lecz również tych z Azji, z Bangladeszu, Pakistanu i Indii, którzy przyjeżdżają tu tabunami. Jestem zaś pozytywnie nastawiony w kwestii Ukraińców - bo to mimo wszystko też nasi bracia Słowianie (wykluczając banderowców), ale należy pamiętać że ci ludzie powinni zostać sprawdzeni i nie mogą być wykorzystywani przez nikogo, do jakichkolwiek antypolskich akcji - np. przez obce wywiady). Postawienia zdecydowanej tamy patologii i dewiacji spod znaku LGBT, gender i tego typu marksistowskiej degrengolady moralnej. Zwiększenia siły zbrojnej i zorganizowania przysposobienia obronnego dla mężczyzn (i kobiet) w każdej gminie, połączonego z nauką posługiwania się bronią, głównie zaś bronią palną. Oraz (jako ostatnie, ale nie mniej ważne) obniżenia podatków i likwidacji napompowanej biurokracji. To tyle jeśli chodzi o PiS.
KOALICJA OBYWATELSKA
(PLATFORMA OBYWATELSKA i WSZELKIE JEJ PRZYBUDÓWKI BEZ WIĘKSZEGO ZNACZENIA, CZYLI: SOJUSZ LEWICY DEMOKRATYCZNEJ, POLSKIE STRONNICTWO LUDOWE, NOWOCZESNA, ZIELONI etc.)
Klasyczna partia tzw.: liberałów (czy też lyberałuf - gdyż z prawdziwymi liberałami nie mają oni nic wspólnego poza nazwą). Ciężko mi pisać o wyniku tej partii czy też koalicji, gdyż jak dla mnie jest to klasyczna mentalna (a często realna) Targowica. Uzyskali co prawda 22 mandaty, liczyli na więcej - przegrali i tyle. Co tu jeszcze dodać. To jest partia z którą nigdy nie było mi po drodze, gdyż ja nie mam tej mentalności (a znam zarówno polityków jak i oczywiście sympatyków tej partii i czuję czasem jakbyśmy pochodzili z zupełnie innych cywilizacji, a nawet z innych galaktyk). Oczywiście nie znaczy to że nie należy rozmawiać, wręcz przeciwnie (ja ze względu na pewne moje relacje zawodowe, dość często rozmawiam ze zwolennikami tej właśnie opcji politycznej), ale musimy postawić sobie twarde podstawy, które są niezaprzeczalne dla obu stron. Taką podstawą musi być fakt, iż Polska dla nas wszystkich jest najważniejsza - Najjaśniejsza Rzeczpospolita przede wszystkim, dopiero potem Europa (USA) i inne kraje (w tym miast sprowadzania imigrantów do kraju, udzielanie im pomocy na miejscu, w ich krajach ojczystych poprzez organizacje rządowe czy pozarządowe). Ich proniemieckość i pro-unijność mnie (którego korzenie rodzinne także sięgają Niemiec, ale w którego duszę polski orzeł srebrnopióry mocno "wbił pazury") bardzo razi. Nie potrafię zrozumieć mentalności tych ludzi (sympatyków, bo o politykach to nie ma o czym mówić - to są z reguły ludzie którzy już dawno przestali wierzyć w polską suwerenność, a teraz utracili również wiarę w polską niepodległość. Oczywiście stało się to z różnych względów, również finansowych - ale powód nie ma znaczenia, liczy się bowiem ostateczne nastawienie). Niby zależy im na Polsce a wspierają te wszystkie odśrodkowe, antypolskie ruchy, które finansowane są często albo w Berlinie, albo w Moskwie, albo w Brukseli, albo w Pekinie, albo w Tell Awiwie, albo w Waszyngtonie. Należy do nich bezsprzecznie wsparcie dla ruchów antykościelnych i pro-gejowskich.
Kwestia pedofilii w polskim Kościele, która wybuchła na krótko przed wyborami do Europarlamentu, pokazuje dobitnie iż atak ten został spreparowany celowo, podobnie zresztą jak ów film Sekielskich: "Tylko nie mów nikomu". Co nie znaczy że ten film był niepotrzebny, wręcz przeciwnie - bardzo dobrze że powstał taki obraz degeneracji polskiego Kościoła, bowiem każdy, kimkolwiek by nie był (a księża w szczególności) którzy wykorzystują seksualnie dzieci powinni dostać najwyższy możliwy wymiar kary. Brak mi bowiem słów na określenie takiego dewianta. Takich ludzi należałoby chemicznie kastrować i nie ma zmiłuj gdyż takie gnidy wyrządzają dzieciakom ogromną krzywdę na całe życie. Dla takiego kogoś to nie ma nawet litości, najlepiej więc stosować wobec nich maksymalne wyroki kar więzienia, a tam współwięźniowie już zrobią z nimi porządek. Wybaczcie ale nie mam zrozumienia ani litości dla tego typu zboczeńców. Dlatego też bardzo dobrze że powstał taki dokument, ale nie mówi on niestety całej prawdy o polskim Kościele. Przede wszystkim większość księży w nim ukazanych, to dawni ubeccy donosiciele, którzy szpiegowali dla komunistów wśród innych księży. Sam fakt że pedofile najczęściej okazywali się kapusiami (bezpieka wiedziała dokładnie gdzie uderzyć), dobitnie pokazuje skalę patologii i inwigilacji w tzw.: Polsce Ludowej - tej moskiewskiej kolonii. Cieszę się również że taki film ujrzał światło dzienne, bo wydaje mi się że polski Kościół (nie tylko polski) musi wreszcie przejść gruntowną przemianę. Musi zostać coś w nim przepalone, potrzeba bowiem duchowej odnowy i zwrócenia się w kierunku Jezusa Chrystusa (wiem że takie porównanie jest nie na miejscu, ale należałoby powiedzieć że Chrystus w swoim czasie był takim Piłsudskim, Paderewskim, Dmowskim razem wziętymi - czyli człowiekiem czynu, który zdecydowanie i bez obaw mówił co należało zmienić i nie bał się wykrzyczeć faryzeuszom: "Wy macie diabła za ojca (...) Od początku był on zabójcą (...) bo prawdy w nim nie ma" i z pewnością aż do chwili swego ukrzyżowania nie działał na zasadzie "nadstaw drugi policzek". Jezus nie nadstawiał drugiego policzka, On był typem bojownika - co oczywiście nie znaczy że nie nauczał o przebaczaniu i o tym jak wielkie ma to znaczenie dla nas samych. Potrafił bowiem powiedzieć takie oto słowa: "Zaprawdę, powiadam wam: Kto powie tej górze:
"Podnieś się i rzuć się w morze", a nie wątpi w duszy, lecz wierzy, że
spełni się to, co mówi, tak mu się stanie. Dlatego powiadam wam: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie. A
kiedy stajecie do modlitwy, przebaczcie, jeśli macie co przeciw komu,
aby także Ojciec wasz, który jest w niebie, przebaczył wam wykroczenia
wasze").
Dzisiejszy Kościół jednak (mam na myśli Kościół jako całość), to już jest jakaś parodia wiary i wylęgarnia patologii. Kościół dziś to takie ciamcia-ramcia - nadstaw drugi policzek, zdejmij krzyż ze ściany bo muzułmanin lub ateista może się poczuć urażony, preferuj ekumenizm, mów że Żydzi nie chcieli zabić Jezusa i całą winę zrzuć na Piłata (notabene Piłat był wielkim sukinsynem i to jest fakt historyczny, skazywał Żydów na krzyż za najdrobniejsze wykroczenia, ale to nie on wystąpił z propozycją zamordowania Jezusa, tylko właśnie Żydzi - sadyceusze i faryzeusze, którym nie podobał się ten buntownik, który gromadził tysiące ludzi na swoich kazaniach pod otwartym niebem i który czynił cuda - rozmnażał pokarm, chodził po wodzie a nawet wskrzeszał zmarłych. Należało więc go szybko uciszyć, gdyż Jahwe cholernie nie lubił konkurencji. I do dziś Żydzi uważają że Jezus w piekle pływa w kotle z... ekskrementami). Taki właśnie jest dzisiejszy Kościół słaby, kalający się za wszystko (podczas gdy pedofilia jest oficjalnie propagowana przez Judaizm, Islam i Buddyzm - słyszeliście aby któryś z tamtejszych kapłanów tłumaczył się z tej patologii?). Dziś w Kościele brakuje powera Jezusa, brakuje tej Siły i Odwagi, tej moralnej Pewności Siebie i Przebojowości - brakuje kapłanów Czynu, za to są kapłani od nadstawiania drugiego policzka (o pedofilach w sutannach już nie wspomnę). Czy taki Kościół jest w stanie przyciągnąć do siebie wiernych? Oczywiście że nie i nie dziwota że kościoły zamieniane są na puby czy dyskoteki, bowiem jeśli ma tam mszę odprawiać kapłan o podejściu ciamcia-ramcia to może lepiej aby rzeczywiście zamienić to miejsce na jakiś pub, przynajmniej ludzie będą zadowoleni a ktoś na tym zarobi.
Pedofilia w Kościele jest oczywiście wielkim problemem, podobnie zresztą jak i cała ta ideologia "nadstawiania drugiego policzka" i bez wątpienia odpycha z seminariów nowych adeptów. Co taki młody mężczyzna, którego przepełnia testosteron i który widziałby się w Służbie Bogu i Chwale Jego Syna - Jezusa Chrystusa, miałby robić w dzisiejszym Kościele? Nie ma tam woli walki, nie ma tam woli chrystusowej misji ("Idźcie i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego"), natomiast zalęgły się tam patologie: od pacyfizmu i nadstawiania drugiego policzka, po homoseksualizm i pedofilię. Doprawdy niezły wybór na życiową drogę, prawda? Nic dziwnego że głównie mężczyźni odwracają się od Kościoła. Nie znajdują bowiem w nim nic dla siebie, nic z Chrystusowej misji, zaś mnóstwo patologii. Dlatego też Kościół nie ma szans się sam oczyścić i powinno mu się w tym pomóc (należałoby pomyśleć jak zorganizować takie rady ekumeniczne, które przede wszystkim rozpoczną zdecydowaną walkę z mafią homoseksualną, bardzo dziś potężnej i wpływowej w Kościele Katolickim, która notabene kryje większość przypadków pedofilii - również w ogromnej większości homoseksualnej). Trzeba odrzucić cały posoborowy ekumenizm i wrócić do korzeni Kościoła, do poweru jaki dał nam Chrystus abyśmy nie zapomnieli kim jesteśmy, co potrafimy i dokąd zmierzamy. I wykrzyczmy to na całą Europę, cały Świat: Chrystus jest naszym Mistrzem, jest potężną Duchową Istotą, zesłaną po to abyśmy dostąpili zbawienia. To tyle jeśli idzie o Platformę i jej przybudówki pod wspólną nazwą Koalicji Europejskiej (zwanej również POKOT-em) o której nie ma sensu więcej pisać (przynajmniej na razie).
WIOSNA
No i wreszcie Wiosna. Jak to było w tej piosence: "Wiosna, wiosna, wiosna ach to ty?" O tym czymś - powiem krótko, Wiosną powinien szczegółowo zainteresować się kontrwywiad, choćby dlatego że finansowana jest przez niemieckie fundacje (z czego publicznie cieszył się "sympatyczny zwolennik czyszczenia odbytu" pan Robert Biedroń). Co tu napisać o tej partii - koń jaki jest każdy widzi. Jednym zdaniem - zbieranina wszelkiej maści homosiów, zwolenników LGBT, feministów i feministek i ludzi o "bardzo małym rozumku", ale za to "sympatycznych zwolenników czyszczenia odbytu". I w zasadzie wszystko. Od siebie tylko dodam że wszelkie tego typu patologie, jak nauka dzieci masturbacji i dotykania narządów płciowych przez jakichś latarników-edukatorów-masturbatorów w szkołach od najmłodszych lat - WON! Natychmiast WON! Won z tym pedofilskim gównem, z tym ideologicznym homoseksualnym szlamem, wlewającym się dzieciom do głów od najmłodszych lat, aby uczynić z nich przewrażliwione na swoim punkcie i myślące tylko o kopulacji istoty. Jeżeli walczymy z pedofilią w Kościele, która stanowi zaledwie czubek góry lodowej, to przede wszystkim należy uderzyć w lobby homoseksualne, które już w szkołach szykuje haremiki dla pedofili. Bo czymże innym jest uczenie dzieci, których psychika jest bardzo delikatna i nie ukształtowana, oraz które chłoną wszystko jak gąbka - nakładania prezerwatyw na sztucznego członka czy głaskania się po genitaliach? To jest mega patologia i to musi być karalne. Taki latarnik powinien ze szkoły wylecieć na kopach od rodziców (łącznie z tym całym Czaskoskim - pożal się boże prezydencikiem), a następnie trafić za kratki. To samo dotyczy marszów LGBT.
Tutaj jest Polska, tu nie ma przyzwolenia na propagowanie dewiacji. Czym innym jest homoseksualizm, który kto sobie chce, niech praktykuje w domu za zamkniętymi drzwiami (byle nie z dziećmi), a co innego marsze dewiantów pod tęczową flagą LGBT, publicznie obcałowujących się, półnagich lub przebranych za kobiety. Oczywiście prawo nie zabrania im tych "parad", ale oni muszą zrozumieć, że Polska jest krajem konserwatywnym i to bardzo. Konserwatywnym i chrześcijańskim (katolickim), co udowodniły ostatnie wybory do Europarlamentu. Lewactwo stanowi jakieś 6-7 % wyborców, to wszystko na co ich stać. Polacy nie chcą rewolucji obyczajowych w duchu marksistowskim, my już to przeszliśmy. Gdy na Zachodzie kraje rozwijały swoje gospodarki dzięki powojennej amerykańskiej pomocy w ramach Planu Marshalla, u nas i w całym bloku Środkowo-Wschodnim Sowieci wtłaczali nam do głów Marksa i Lenina. Dlatego uodporniliśmy się na tę chorobę i nawet inna forma tego dziadostwa niewiele tu zmienia. Polacy mówią "Nie" - LGBT i gender, mówią nie radykalnemu feminizmowi. Chcemy się normalnie rozwijać, chcemy pozostać wierni naszej tradycji i kulturze czego byliśmy pozbawieni przez 50 lat od 1939 r., a nie walczyć z Kościołem i pozwalać na patologie wkraczające do szkół i na nasze ulice. To tyle jeśli chodzi o "Wiosnę", która sądzę że do zimy całkowicie zniknie. A wtedy pan Biedroń i jego partner Śmiszek mogą sobie codziennie "sympatycznie czyścić odbyt" czym chcą, byle tylko nas o tym nie uświadamiali.
KONFEDERACJA
I na koniec Konfederacja. Jak już wspomniałem, to była partia na którą zagłosowałem, ale od razu muszę dodać że kilka postaci w tym ugrupowaniu mnie bardzo razi. Przede wszystkim pan Janusz Korwin-Mikke czyli sławny "Korwin Krul". Jest to dla mnie człowiek-zagadka, który potrafi zmobilizować elektorat i stworzyć prężną partię. Problem polega na tym że... on nigdy nie chce z tą partią (a zakładał ich już kilka) zwyciężyć i gra tylko na siebie, na własną popularność. Zauważcie że Korwin przez jakiś czas buduje swoją partie i przyciąga wyborców, czyli pompuje balonik i tuż przed samymi wyborami on ten balonik po prostu... przekuwa. Zauważyliście to? Zawsze przed wyborami mówi jakąś kompletnie głupią lub szkodliwą frazę, typu np.: "kobiety są dużo głupsze od mężczyzn", lub "niepełnosprawnych powinno się poddawać aborcji", lub "Hitler nie wiedział o Holokauście", lub jakieś brednie o Piłsudskim, lub jeszcze coś wybitnie gorszącego, co powoduje że popularność jego partii tuż przed wyborami gwałtownie spada. Ale on sam zyskuje znaczną popularność. I chyba o to właśnie mu chodzi - o podtrzymywanie własnej kariery politycznej, nic więcej go nie interesuje. Tak samo było teraz, gdy powiedział coś pochlebnego na temat Putina i Rosji (nie pamiętam już dokładnie bo tego pana bardzo rzadko słucham). Dlatego według mnie Korwina należy z Konfederacji "odpalić". Drugą taką osobą jest Grzegorz Braun - który ma dziwne (chyba bezrozumne, bo mimo wszystko nie posądzam go o wpływanie na rzecz Rosji) prorosyjskie i pro-chińskie wyskoki w stylu pana Jabłonowskiego. Też wydaje mi się że szkodzi Konfederacji. Trzecim zaś jest pan Winnicki za którym także nie przepadam, ale głównie ze względu na jego jakąś taką flegmowatość. Natomiast sama idea Konfederacji jest bez wątpienia potrzebna, choćby po to aby punktować PiS w kwestii bandyckich roszczeń bezdziedzicznych organizacji żydowskich i podtrzymywania sprzeciwu w sprawie imigrantów. Mam też nadzieję że w wyborach parlamentarnych na jesieni, uzyskają znacznie lepszy wynik niż teraz. To tyle na dziś, kolejne kraje zaprezentuje w innych częściach tego tematu.
CDN.