"PIĘŚĆ i "ZAPORA"
ZNAD WISŁY
Cz. I
VARIA
CZARTORYSK
NA WOŁYNIU
(POMIĘDZY ŁUCKIEM A RÓWNEM)
29 PAŹDZIERNIK 1915 r.
- "Jedziemy już z dobre trzy godziny, jak pan sądzi?" - zwróciłem się w stronę zamyślonego Vogelera. Od chwili naszego wyjazdu ze sztabu armii nie zamieniliśmy ze sobą zbyt wielu słów, być może peszył go mój hrabiowski tytuł, oraz arystokratyczne pochodzenie i maniery. Domyślałem się że raczej nie przepadał za "burżujami".
- "Tak, chyba tak, też mi się tak wydaje" - odpowiedział niby od niechcenia Vogeler.
- "Widzę że chciałby pan mieć to już za sobą, tak samo jak i ja" - znów spytałem w nadziei na pociągnięcie dalszej rozmowy.
- "No cóż, służba nie drużba panie hrabio, a generał Klewitz chce mieć dokładny raport z tego wydarzenia. Być może uda się to propagandowo wykorzystać w przekonaniu Polaków do większego zaangażowania się w walkę po naszej stronie"
- "Zobaczymy, co ci Polacy tam zmajstrowali" - odpowiedziałem, widząc że zbliżamy się do celu naszej podróży, a były to okopy położone w niewielkiej odległości od wsi Czartorysk, które ubiegłej nocy uratowali polscy żołnierze z I Brygady Legionów, ratując front przed załamaniem się, po tym jak Niemcy i Austriacy porzucili broń i ratowali się ucieczką przed niespodziewanym atakiem wojsk rosyjskich. Polakami miał dowodzić jakiś brygadier ... Polocky, Pitucky ... jakoś tak.
- "Błoto, wszędzie błoto i wilgoć" - stwierdził Vogeler, gdy wysiadaliśmy z samochodu, którym dowieziono nas w to miejsce.
- "Tak, w nocy musiało tutaj mieć miejsce oberwanie chmury, zresztą nie tylko chmury" - ręką dałem znać swemu towarzyszowi podróży, na ciała zabitych rosyjskich żołnierzy, które teraz chowano, w mokrej ziemi, wcześniej usuwając z niej wodę, by trupy nie wypływały na powierzchnię.
- "Panowie do kogo?" - na nasze spotkanie wyszedł austriacki oficer, który też przybył w to miejsce zasięgnąć szerszych informacji o wczorajszej bitwie.
- "Hrabia Harry Kessler i Heinrich Vogeler, specjalni wysłannicy gen. Klewitza, do polskiego dowódcy odcinka, a pan" - spytałem zadziornie.
- "Panowie pozwolą że się przedstawię pułkownik Józef Lasocki, komendant odcinka kawaleryjskiego Austro-Węgierskiej Cesarsko-Królewskiej Armii, na tej linii odcinka" - stanął na baczność i zasalutował. - "Panowie do brygadiera Piłsudskiego, nieprawdaż?" - zapytał.
- "Tak do Piłsudskiego, czy mógłby pan nas do niego skierować?" - spytałem dość stanowczo, gdyż tkwienie w oficerskich, lśniących butach po kostki obozowego błocka, nie należało do moich przyjemności. Chciałem bowiem mieć to już za sobą, pomówić z dowódcą, sporządzić odpowiedni raport i wracać czym prędzej do sztabu. No cóż, los szykował mi tu dużą niespodziankę, a ja sam, nawet w najśmielszych snach, nie mogłem sobie wyobrazić, że to spotkanie, w takich warunkach i w takiej atmosferze, wpłynie na całe moje późniejsze życie. Z okopów wyszedł jakiś jegomość, ubrany ... w wełniany sweter? Myślałem że spotkam się z oficerem, słyszałem bowiem że Piłsudski był twórcą i duszą Legionów Polskich, namiastki polskiej siły zbrojnej w tej wojnie, walczącej z Rosjanami po naszej stronie ... .... ....
Pamiętniki hrabiego Harrego Kesslera dość dobrze opisują wszelkie niuanse z tego spotkania, mającego miejsce w pochmurny dzień 29 października 1915 r. Kessler nie mógł wówczas wiedzieć, że to spotkanie zmieni całe jego życie, oraz ... stosunek do Polaków. Wcześniej bowiem, ten bajecznie bogaty syn hamburskiego bankier - Adolfa Wilhelma Kesslera i irlandzkiej baronówny - Irin Alice Harriet Blosse-Lynch (choć o ojcostwo podejrzewano również samego cesarza Niemiec Wilhelma I, z którym ponoć swego czasu matka Harrego, miała mieć krótki, lecz niezwykle płomienny romans), urodzony 23 maja 1868 r. w Paryżu, wiódł wspaniałe, dostatnie życie. Miał wiele pasji i wiele z nich zdążył zrealizować (był bowiem już kolekcjonerem sztuki, dyrektorem Muzeum Sztuki w Weimarze, filantropem, eseistą, literatem, publicystą, żołnierzem, dyplomatą i agentem wywiadu, teraz miał jeszcze zostać politykiem).
Kessler co prawda uważał że Niemcy winne były odbudować Polskę i uwolnić ją spod rosyjskiego jarzma, ale jednocześnie był zdania, że ta Polska powinna być co najwyżej niemiecką kolonią gospodarczą i polityczną. Twierdził że w odbudowanej Polsce, Niemcy powinny kontrolować kwestię wojskowości i gospodarki tego kraju, oraz mieć jedyne prawo do budowania kolei żelaznych, zgodnie z interesami niemieckiej gospodarki i przemysłu. Polakom pozostawiał wolność polityczną możliwość posiadania swojego (całkowicie jednak zależnego od Berlina) rządu, własny parlament i nawet swojego króla (oczywiście miał nim być jeden z niemieckich książąt Rzeszy). Polacy mieliby również prawo do używania własnego języka w urzędach i administracji. Za te wszystkie "dobrodziejstwa", domagał się jednak definitywnego wyrzeczenia się jakichkolwiek planów przyłączenia do tego kadłubowego polskiego tworu ("Herzogtum Polen"), Wielkopolski, Pomorza czy Śląska, które uważał już za ziemie niemieckie. Co ciekawe, pomimo tych swoich przekonań i tak uważany był w niemieckich kołach polityczno-biznesowych (w których z racji pochodzenia i posiadanego majątku się obracał), za polonofila. Pisał na przykład tak: "Polskę i Polaków bardzo lubię. Są jako rasa piękni i szlachetni, ale niestety zbyt idealistyczni oraz infantylni".
I oto człowiek o tak sprecyzowanych poglądach na przyszłość ziem polskich i ich ekonomiczny drenaż przez Wielkie Niemcy (a z Polaków czyniący jedynie biednych wyrobników i dostawców żywności na potrzeby niemieckiego społeczeństwa i gospodarki), spotyka w brudnych i mokrych okopach w październikowy wieczór 1915 r. pewnego człowieka, z którym krótka rozmowa, spowoduje ... zmianę o 180 stopni jego stosunek i poglądy na temat Polski i Polaków. Jeśli są w życiu człowieka chwile magicznych przeżyć, czyniących swoistą metamorfozę ich dalszych poczynań, to dla Harrego Kesslera, taką chwilą była właśnie rozmowa z brygadierem Piłsudskim, ubranym w ciemny, wełniany sweter. Gdy bowiem opuszczał okopy, już przysiągł sobie że zrezygnuje ze służby wojskowej i odtąd poświęci się polityce oraz dyplomacji, by ... dopomóc Piłsudskiemu w jego dziele "Wskrzeszenia Polski z Martwych". Zdając sobie sprawę, że największym zagrożeniem dla polskiej niepodległości jest właśnie Rosja - postanowił ... rozsadzić ją od środka. On to bowiem obmyślił i wdrożył w życie plan zaakceptowany przez najwyższe czynniki polityczno-wojskowe Niemiec), przewiezienia do Rosji Lenina, by tam narobił on takiego bagna, które doprowadzi państwo carów do wewnętrznego rozkładu i umożliwi zwycięstwo niemieckiego oręża na Wschodzie, oraz ... Odrodzenie Polski.
W latach późniejszych, już jako polityk też wielokrotnie dążył do poprawy stosunków pomiędzy Republiką Weimarską a Zjednoczoną (wraz z Wielkopolską, Pomorzem, częścią Śląska, Galicją i Kresami Wschodnimi), coraz silniejszą Rzeczpospolitą, której już odtąd nigdy nie uważał za kraj przeznaczony do niemieckiej eksploatacji i działał na niwie politycznego pojednania obu narodów na zasadach partnerskiej przyjaźni.
HARRY KESSLER
"ROSJĘ NALEŻY RWAĆ PO SZWACH NARODOWYCH"
"REWOLUCJA ROSYJSKA - BYŁA TO REWOLUCJA NARODÓW CIEMIĘŻONYCH PRZEZ ROSJAN (...) ROSYJSKI CHARAKTER BOLSZEWIZMOWI NADAŁ DOPIERO STALIN"
JÓZEF PIŁSUDSKI
PS: W NASTĘPNEJ CZĘŚCI OPISZE, JAK TO POLACY Z AMERYKANAMI DOPROWADZILI (m.in) DO ... OBALENIA KRÓLA WIELKIEJ BRYTANII - EDWARDA VIII (o którym oficjalnie wiadomo że ustąpił z tronu, by poślubić swą ukochaną, Amerykankę - Wallis Simpson) W GRUDNIU 1936 r., KTÓRY CHCIAŁ DOPROWADZIĆ DO POJEDNANIA NIEMIECKO-BRYTYJSKIEGO I BYŁ GORĄCYM ZWOLENNIKIEM HITLERA (zresztą tak jak cała, ówczesna brytyjska rodzina królewska)
SIEDMIOLETNIA ELŻBIETA II Z ... HITLEROWSKIM POZDROWIENIEM
ORAZ O TAJNYM SPOTKANIU AMERYKAŃSKICH OFICERÓW W WARSZAWSKIM BELWEDERZE (u MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO) w 1932 r.
ORAZ O PREZENCIE, KTÓRY OFIAROWAŁ IM WÓWCZAS PIŁSUDSKI. PREZENT TEN ... POMÓGŁ AMERYKANOM, W CZASIE II WOJNY ŚWIATOWEJ - POKONAĆ HITLEROWSKIE NIEMCY.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz