HISTORIA I TERAŹNIEJSZOŚĆ
"POLSKICH"
PARTII KOMUNISTYCZNYCH
I ICH WSPÓŁCZESNYCH
LEWACKICH TRANSFORMACJI
TARGOWICA
1792
CARYCA ROSJI
KATARZYNA II
"Nie można zaanektować ich państwa, bo trzeba byłoby się
dzielić z Prusami, Austrią, Turcją i Bóg wie jeszcze z kim. Po
drugie nie można tego zrobić od ręki, gdyż są to znakomici żołnierze, a
cały naród, gdy otwarcie zagrożony, przypomina wściekłego wilka w
nagonce. Zbyt dużo by to kosztowało. Należy więc zdemoralizować ich do szpiku kości (...)
Rozłożyć ten naród od wewnątrz, zabić jego moralność (…)
Jeśli nie da się uczynić zeń trupa, należy przynajmniej sprawić, żeby
był jako chory ropiejący i gnijący w łożu (…), wszczepić zarazę, wywołać
wieczną anarchię i niezgodę (…), skłócić tak, aby się podzielili i
szarpali, ogłupić i zdeprawować, zniszczyć ducha, doprowadzić do
tego, by przestali wierzyć w cokolwiek oprócz mamony i pajdy chleba.
Przyjdzie czas gdy sami sprzedadzą swój kraj, sprzedadzą go jak najgorszą dziwkę"
CARYCA KATARZYNA II
w liście do swojego ambasadora w WARSZAWIE
NIKOŁAJA REPNINA
To jedynie fragment, dalej jest jeszcze ciekawiej, bowiem władczyni Rosji, caryca Katarzyna II nakreśla plan tego, co się stanie potem, gdy już ów plan wejdzie w życie: "Stworzymy tam nową oligarchię, która będzie okradać własny naród nie tylko z godności i siły, lecz po prostu ze wszystkiego, głosząc przy tym że wszystko co czyni, czyni dla dobra ojczyzny i obywateli (...) Polska zniknie w samych Polakach! Wtedy właśnie, gdy będzie wydawało się im, że mają wolność". Ten list pochodzi z 1767 r. a takowych było znacznie więcej, jak choćby ten, z 1763 r. napisany do rosyjskich dyplomatów w Warszawie już po śmierci (5 października) króla Polski - Augusta III Sasa, czyli w czasie bezkrólewia w Rzeczypospolitej i przygotowań do kolejnej wolnej elekcji nowego władcy:
"Bezkrólewie w Polsce i wybór nowego króla są wydarzeniami
najważniejszymi dla rzeczywistych interesów naszego imperium, dotyczy
integralności naszych granic i specjalnych korzyści, jakie są skutkiem
naszego bezpośredniego wpływu na system polityczny całej Europy. Powierzając wam wspólnie interesy naszego cesarstwa, chcielibyśmy, o ile
to jest możliwe, odsunąć się od biegu wydarzeń. Przechylając szalę
naszych relacji i spraw publicznych na naszą stronę, chcielibyśmy
wielkimi krokami przyspieszyć ich realizację. Postępujcie wzajemnie z
całą szczerością, pozostawcie na stronie swoje sprawy osobiste. To
jedyny środek, abyście dali nam nowy dowód, całej waszej gorliwości,
wierności i nieustannych starań w obronie naszych interesów. Są one
najważniejsze.
Tak więc spodobało się nam w tym piśmie wyrazić naszą opinię i nakreślić
obraz naszych zamierzeń, w miarę jak wymagać tego będą okoliczności.
Nie ignorujcie tego, że pomimo tak wielkiego i tak długiego wpływu Rosji
na rządy w Polsce, naszym poprzednikom nie udało się uzyskać od tej
republiki potwierdzenia tytułu cesarskiego. Należy więc teraz to
uzyskać, tak dla powagi naszej korony jak dla naszego własnego honoru.
Jest to tym ważniejsze, że wstępując na tron związaliśmy ten tytuł z
naszą koroną i naszymi krajami.
Poczytuję za najważniejszy tytuł do naszej chwały, uroczyste uznanie księcia Kurlandii i Semigalii, i jego potwierdzenie we wszystkich jego posiadłościach. Jego powrót na te księstwa związany jest z warunkami zachowania praw i przywilejów Rzeczypospolitej, a przeto z gwarancją, którą złożyliśmy. Ponadto bezpośredni interes naszego cesarstwa wymaga, byśmy mieli w tych sąsiednich posiadłościach księcia, który nie miałby żadnych bezpośrednich związków z królami Polski, by zobowiązany był tylko wobec nas.
Poczytuję za najważniejszy tytuł do naszej chwały, uroczyste uznanie księcia Kurlandii i Semigalii, i jego potwierdzenie we wszystkich jego posiadłościach. Jego powrót na te księstwa związany jest z warunkami zachowania praw i przywilejów Rzeczypospolitej, a przeto z gwarancją, którą złożyliśmy. Ponadto bezpośredni interes naszego cesarstwa wymaga, byśmy mieli w tych sąsiednich posiadłościach księcia, który nie miałby żadnych bezpośrednich związków z królami Polski, by zobowiązany był tylko wobec nas.
Zdajecie sobie sprawę, w jak małym stopniu przestrzegany i respektowany
jest traktat pokojowy z 1686, podpisany pomiędzy naszym imperium a
Polską i na jak wielkie trudności on nas wystawia. We wszystkich
diecezjach poddani polscy, wyznający naszą wiarę są z pogardą dla tego
traktatu prześladowani, a większość z nich została wcielona do rytu
grecko-unickiego. Ci, którzy pozostają na Białorusi ze swoimi cerkwiami i
klasztorami doświadczają przykrości ze strony tamtejszego kleru
rzymskokatolickiego i szlachty. Nasze granice od tej strony nie są zbyt
dobrze określone i wszystkie nasze protesty w tej sprawie do niczego nie
prowadzą. Kataster przeprowadzony po naszej stronie w 1753 wykazał, że Polacy
posiadają 988 wiorst kwadratowych naszego terytorium, to znaczy, że na
mocy traktatu i innych dowodów posiadają oni naszych poddanych.
Jedenaście wsi i wiosek położonych w okolicach Kijowa, których
delimitacja została odłożona na później, do czasu zawarcia pokoju,
znajdują się zamieszkałe przez naszych zbiegłych poddanych. Ci zbiedzy,
przyjęci i ochraniani przez Polskę, przekroczyli postanowienia traktatu
pokojowego, wyrządzają szkody i popełniają zbrodnie w krajach
graniczących z naszym cesarstwem.
Możemy tylko przypisać gwałty na naszych poddanych i naruszenia
integralności naszych granic, chwiejnemu systemowi politycznemu, który
istniał pomiędzy innymi państwami. Poprzedni król Polski, elektor
Saksonii brał w nim udział. Wydawało się, że nasza polityka powinna być
prowadzona dwutorowo, to znaczy, że należało mieć na względzie nasz
zrozumiały związek z Rzeczpospolitą Polską, i własne interesy króla
Polski, który z tytułem elektora Saksonii wiązał swoje interesy
dziedziczne z interesami tronu elekcyjnego. Byliśmy więc zmuszeni, do
wyrażania naszej przychylności dla króla Polski i odkładać nasze własne
interesy z Rzecząpospolitą do czasu przyszłych wypadków. To doświadczenie, potwierdzone przez wypadki, nasuwa nam następującą
maksymę polityczną, że Rosja łatwiej osiągnie swój cel gdy sama będzie
prowadziła swoje sprawy z Polską, bądź poprzez przyjacielskie
wystąpienia, bądź siłą. Do tych rozważań, które w szczególnie odnoszą się do naszego cesarstwa,
nasuwa się inne: jest w najlepszym interesie wszystkich państw
sąsiednich by wolna elekcja w Polsce nie zmieniła się w dziedziczną,
bowiem ta pierwsza nie będzie bardziej skora we wprowadzaniu reform,
szkodzących naszym interesom.
Od czasu ostatnich lat panowania Augusta II dobrze wiadomo, do czego zdolny jest obcokrajowiec wybrany królem Polski, posiadający swoje państwo dziedziczne i dochody. To, że niedawno zmarły August III, niczego nie dokonał, wynikało z indolencji jego charakteru, z faktu, że jego minister był niestały, rozrzutny i pochłonięty niskimi intrygami. Jest także prawdą, że wydarzenia zawsze obracały się na jego szkodę. Z drugiej strony zabrakło mu czasu, by dojść do jakiegoś dobrego wyniku. Gdyby pozwolono na elekcję w jednej rodzinie, wkrótce przerodziła by się ona w prawdziwie dziedziczną. Rzeczpospolita Polska nie posiada dość sił wewnętrznych, by zdołała się oprzeć temu niebezpieczeństwu, lub powstrzymać gwałty, które mogłyby być zadane jej prawom i konstytucjom. Nie można jej porównywać z Rzeszą Niemiecką. W związku z tymi rozważaniami, z powodu naszej pozycji i sąsiedztwa, powinniśmy zwracać całą naszą uwagę, by teraźniejsza forma rządu polskiego pozostała w zupełności nienaruszona, by nie zmieniło się prawo jednomyślności na sejmach, by nigdy nie zwiększono liczebności sił zbrojnych,. Na tym zasadza się fundament naszej polityki imperialnej, za pomocą czego bezpośrednio oddziałujemy na politykę europejską.
Po zgłębieniu wszystkich motywów i nie wdając się we wszystkie
możliwości jest prawdopodobne i nieodzowne, że osadzimy na tronie
polskim przychylnego nam "Piasta", użytecznego dla naszych rzeczywistych
interesów, jednym słowem człowieka, który tylko nam zawdzięczać będzie
swoje wyniesienie. W osobie stolnika litewskiego hrabiego
Poniatowskiego, znajdujemy wszystkie warunki niezbędne dla naszej
przychylności i w konsekwencji postanowiliśmy wynieść go na tron polski. Panie hrabio Keyserling, działał pan z sukcesem dla naszych interesów,
pod egidą oddanych nam książąt Czartoryskich i ich stronników, w
interesie kandydata wystawionego przez rodzinę książęcą w razie śmierci
poprzedniego króla Polski. Zatem w przyszłości, niech pan punktualnie
wykona wszystko to, co zawierają nasze poprzednie instrukcje, w
szczególności nr 18 i 19, z 9 lutego bez numeru, z 23 kwietnia nr 73, z
10 września i wreszcie z 7 października numer 77. Dziś działać będziecie
wspólnie. Jednakże, by nasze intencje jeżeli to możliwe były jeszcze
bardziej precyzyjne, wykonają panowie, co następuje:
I. Jakkolwiek zarządziliśmy przygotowania wojenne i duża część
naszych wojsk jest gotowa przekroczyć granice na pierwsze wezwanie, to
niemniej jednak ważne jest, dla chwały naszej i imperium, by pokazać
całemu światu, że Rosja we wszystkich najważniejszych sprawach będzie
pertraktować i działać sama, bez niczyjej pomocy, że posiada ona
roztropność i znajomość prowadzenia polityki twarzą w twarz z innymi
państwami i że w razie potrzeby jej siły fizyczne są wystarczające by ją
skutecznie podeprzeć. Jednak z drugiej strony jesteśmy w oczywisty sposób skłonni do
umiłowania pokoju i ludzkości, chcielibyśmy, by elekcja naszego
kandydata przebiegła bez zgiełku, bez wojny domowej i z zagwarantowaniem
wszystkich prerogatyw, przywilejów i wolności Rzeczypospolitej Polskiej
i byśmy w ten sposób zrealizowali wszystkie nasze projekty. Jednak
gdyby, wbrew naszym przewidywaniom sprawy przyjęły inny obrót, jesteśmy
zdecydowani z niewzruszoną wytrwałością wysłać wszystkie wojska, jakie
Opatrzność nam powierzyła i na naszą korzyść zakończyć sprawy polskie. Z
tego powodu nakazujemy wam trzymać rękę nad wykonaniem poniższych
artykułów.
II. Niech panowie użyją wszystkich pieniędzy, jakie macie w
swoich rękach, wraz ze 100 000 rubli, zaciągniętymi na dom handlowy
Clifford syn i wspólnicy w Amsterdamie, w celu zwiększenia liczby
przywódców i stronników naszej partii. Nie chcemy wam przepisywać, komu,
kiedy i ile macie przelać z tych pieniędzy, wiemy bowiem, że sami
zrobicie z nich najlepszy użytek. Spuszczamy się w tym panie hrabio
Kayserling na pańską roztropność, wierność w naszej służbie i wreszcie
na doskonałą znajomość spraw tego państwa. Niemniej jednak zwracamy
pańską szczególną uwagę na sejmiki, by posłowie tam wybrani działali
całkowicie w naszym interesie. Jest więc ważne byśmy mieli tam swoich
aktywnych emisariuszy wyposażonych w pieniądze. Dołączamy więc ich
listę, dla każdego województwa, którą to listę hrabia Władysław Gurowski
dostarczył niedawno naszemu tajnemu radcy Paninowi. Zweryfikuje pan
skuteczność tego środka. Jednocześnie posłuży on panu do wyjaśnienia
postępowania hrabiego Gurowskiego wobec nas, potwierdzi jego szczerość
wobec nas, gdy obiecał on nam uroczyście wiernie służyć naszym
zapatrywaniom i zapewnił nas w sposób najbardziej stanowczy, że szybko
wykonując dokładnie wszystko to, co on zaleca będzie można w sposób
energiczny ocalić jego ojczyznę od niebezpieczeństw, które jej
zagrażają. Poza tym oświadczył, że śmierć króla Polski uwolniła go
kompletnie od zobowiązań, które zaciągnął wobec zmarłego króla i jego
rodziny.
III. W sposób stanowczy ogłosicie kandydatowi, nasze zamiary
osadzenia go na tronie, środki, których użyjemy do tego celu i co w
sposób szczególny powinno go przekonać do naszych zamiarów, to że jeśli
pieniądze, których użyjemy do osiągnięcia naszego celu zdadzą się na
nic, użyjemy wtedy wszystkich zasobów, jakie powierzyła nam Opatrzność.
To powinno go przekonać, bowiem sam nie miałby ani pretekstu, ani
środków, żeby to osiągnąć. Wszelako, jako, że nasze zamiary i środki,
wymagać będą wzrostu opodatkowania naszych wiernych poddanych,
powodowana naszym macierzyńskim sercem, uważamy, że mają prawo wymagać
od nas dla nich samych i swojej ojczyzny jakiejś rekompensaty ofiar
jakie dla składają. Wynika stąd, że honor i wdzięczność kandydata
powinny być poważnie brane pod uwagę, że nasz własny interes i poparcie
jakiego mu udzielamy, zostaną przez niego docenione, i że zawsze będzie
działał dla utrzymania pokoju i najściślejszych stosunków przyjaźni i
dobrego sąsiedztwa pomiędzy Rzecząpospolitą i naszym imperium.
W tym
celu, odpłacając się za nasze dobrodziejstwa, natychmiast po wyniesieniu
na tron, zakończy wszystkie spory tyczące się delimitacji granicy
pomiędzy naszym imperium i Polską, stosownie do
sprawiedliwości i naszej pełnej i całkowitej satysfakcji. Własnym
interesem, że w czasie trwania swoich rządów będzie miał na uwadze
interes naszego imperium jako swój własny, że będzie wypełniał nasze
słuszne zamiary, wbrew wszystkim okolicznościom, zachowując szczere
przywiązanie do naszej osoby. Nie zakładamy, że mógłby on odmówić tych
gwarancji, bowiem jako cnotliwy i szlachetny patriota, powinien on
przekonać się, że podnosząc go na tarczy ratujemy jego ojczyznę
wstrząsaną w swoich podstawach i chylącą się ku upadkowi. Uwalniamy w
ten sposób Polskę od prawa dziedziczności i wszystkich nadużyć, które
gnębiły jej wolność w czasie panowania książąt zagranicznych. Kandydat
powinien być skądinąd pewny, że z powodu tak wyraźnych dowodów naszej ku
niemu życzliwości, jego przeciwnicy, nie zechcą sami źle zinterpretować
naszych czystych i zbawiennych intencji.
IV. Uznajemy za więcej niż pewne, że hrabia Keyserling, książęta
Czartoryscy i wszyscy przywódcy naszego stronnictwa w tym kraju,
wiedzeni swoją roztropnością, przygotowali już wszystko, co tyczy się
zaproponowanego przez nas kandydata. Rozkazujemy zatem, by on i ci,
których zjednał zdali sobie sprawę, że ofiaruje się im nasze wsparcie i
naszą życzliwość, które ofiarujemy jednocześnie ich ojczyźnie. W
konsekwencji należy podjąć zdecydowane środki, niczego nie oszczędzając,
także w stronnictwie opozycyjnym, tak by pierwszy sejm uznał nam i
naszej koronie tytuł cesarski. By książę Kurlandii, przez nas
przywrócony został na nowo zatwierdzony. By sejm koronacyjny powołał
komisję nadzwyczajną, która wspólnie z naszymi komisarzami zajmie się
uznaniem i zwrotem ziem do nas należących, wydaniem dezerterów i
zbiegów, którzy uszli do Polski, która ustanowi bezgraniczną tolerancję
dla wyznających prawosławie, zajmie się zwrotem cerkwi, klasztorów i
ziemi, które niegdyś zostały im wydarte. Komisja ta podejmie niezbędne
środki by na przyszłość poprzez ekstradycję nie dopuścić do dezercji, w
ten sposób przez wprowadzenie ciężkich kar, kładąc kres rozbojom.
Łudzimy się, że mądrzy i dobrze myślący Polacy, przekonani do naszych
tak szczerych i tak otwartych intencji, postarają się teraz i w
niedalekiej przyszłości porzucić wszystkie przeszkody, jakie skłaniały
do psucia pokoju, dobrej harmonii, dobrego sąsiedztwa i przyjaznych
kontaktów pomiędzy poddanymi obydwu państw.
V. Nic wam nie zjedna naszej łaski bardziej, i nie przyniesie wam
chwały osobistej, jeśli doprowadzicie hrabio Keyserlingu i książę
Reninie do tego, by cała Rzeczpospolita zebrana na sejmie poprosiła o
naszą interwencję i uroczystą gwarancję praw podstawowych, konstytucji,
przywilejów i wolności Rzeczypospolitej, i by ta sama Rzeczpospolita w
innym akcie publicznym i urzędowym zaświadczyła uznanie przywrócenia
byłego księcia Kurlandii.
VI. Nie widzimy konieczności zalecać wam w osobnym piśmie,
środków, jakich macie użyć, by skłonić Polaków do naszych zamiarów. Wasz
własny sąd i zdolność zastąpią to, czego brakuje w niniejszych
instrukcjach. Znajdziecie sprzyjającą okazję z czym, jak i przez kogo
będzie dla was użyteczne pozyskać panów polskich, spuszczamy się w tym
na doskonałą znajomość rzeczy i ludzi i długie doświadczenie hrabiego
Kayserlinga.
VII. Powinniście też działać w tym kierunku, byście mogli poza
zwyczajnym adresem do nas skierowanym, uzyskać od prymasa jako
tamtejszej ważnej osobistości by poprosił on formalnie o naszą
protekcję, zachowanie prawa wolnej elekcji przyszłego króla i by
poprosił nas, byśmy nie pozwolili by ktokolwiek oprócz nas mógł tam
interweniować. Przez co zyskamy dogodny pretekst, by mieć wpływ na tak
ważną sprawę, i ku naszej radości będziemy mogli wybierać wszystkie
środki ku naszemu pożytkowi.
VIII. Wśród tak różnych i licznych czynności, niepodobna
przewidzieć wszystkie potrzeby i stawić czoło wszystkim wydarzeniom we
właściwym czasie i miejscu. Dlatego więc, wysyłamy wam 20 naszych
podpisów in blanco w różnej formie i wielkości. Powierzamy je
waszemu doświadczeniu i sprawdzonej wierności i że zrobicie z nich
użytek dla osiągnięcia celów wyłożonych powyżej. W naszym imieniu
wydajcie wszystkie noty, manifesty, rozporządzenia lub paszporty.
Zobowiązujemy was w sposób jak najbardziej wyraźny, by nasza godność i
nasze imię nie były wystawione na jakąkolwiek zniewagę.
IX. Widzimy, że ta ważna i doniosła sprawa jest trudna do
przeprowadzenia i zakończenia i że przyciągnie uwagę i zazdrość całej
Europy. Trudno nam także w tej chwili dokładnie określić środki które
wydadzą się wam niezbędne. Nie ograniczamy wam w zupełności wysokości
sum, jakie będziecie potrzebowali wydać, powierzając je waszemu honorowi
i uczciwości, jednakże ostrzeżcie nas o nadużyciach, gdy będzie to
konieczne, byśmy w porę mogli je wam wysłać bez zbytniej straty
dla naszego skarbca.
X. Jest prawdopodobne, że ludzie zawistni i zazdrośni wobec
naszych zamiarów, a przez to wrodzy wobec naszego stronnictwa w tym
kraju, będą chcieli pokrzyżować nasze zabiegi i działać na naszą szkodę.
Bez wątpienia dojdzie do tego, że nasi przeciwnicy zawiążą konfederację
i będą próbowali wybrać innego króla. Rozkazujemy wam więc stanowczo
gdy nasz kandydat zostanie wybrany i ogłoszony, byście w naszym imieniu
uroczyście go uznali wraz z wszystkimi waszymi polskimi przyjaciółmi.
Jeżeli jednak ktokolwiek ośmieliłby się przeciwstawić tej elekcji,
zmącić pokój publiczny Rzeczypospolitej, utworzyć konfederację przeciw
zgodnie z prawem wybranemu monarsze, wtedy bez żadnej uprzedniej
deklaracji, rozkażemy naszym wojskom uderzyć w tym samym czasie we
wszystkich punktach terytorium polskiego. Rozkażemy by uważać naszych
przeciwników jako rebeliantów i mącicieli i by zniszczyć ogniem i
mieczem ich dobra i włości. W tym wypadku porozumiemy się z królem Prus,
a wy ze swojej strony z jego ministrem rezydującym w Warszawie.
XI. Jeśli nieprzewidzianie wszystkie tak liczne i dobrze
zorganizowane środki zaradcze nie powiodą się, i gdy nie będziemy mogli
się obejść bez interwencji zbrojnej i będziemy zmuszeni do ustanowienia i
utrzymania siłą króla z naszego wyboru, gdy powyższe środki zostaną
zaniechane, wtedy nie złożymy broni, dopóki całe Inflanty polskie nie
zostaną odłączone i wcielone do naszego imperium. Zapoznając was
wcześniej z tym postanowieniem, zalecamy wam w najwyższym stopniu
zachowanie tajemnicy, bowiem uciekniemy się do tego środka, tylko wtedy
gdy inne wydadzą się niewystarczające.
XII. Zdajecie sobie sprawę jak nikłe są przychody króla
polskiego, według dawnego wykazu i że nie ma on własnych. Nasz interes
wymaga więc, byście użyli całego waszego kredytu, by zasilić jego
szkatułę prywatną dla utrzymania świetności królestwa. Po ten środek nie
należy sięgać w wypadku zabiegania o pomoc zagraniczną.
XIII. Na koniec, nie powinniśmy podejrzewać, że człowiek tak
szlachetnie myślący jak nasz kandydat dał posłuch radom przeszkadzającym
w przyjęciu korony, niemniej zdajemy sobie zdecydowanie sprawę, że nasi
przeciwnicy tak w Polsce jak za granicą, użyją w tym celu wszelkich
energicznych środków i nie oszczędzą niczego by do tego doprowadzić.
Zalecamy wam pilnować tego z całą możliwą czujnością, i zapewnić naszego
kandydata, że odkąd będzie pod naszą opieką i protekcją nikomu nie uda
się wydrzeć mu korony.
XIV. Wydając dla was obu niniejsze instrukcje, powierzając
waszemu doświadczeniu wszystkie środki, jakie uznacie za użyteczne do
podjęcia, nie pozostaje nam nic innego jak tylko czekać na realizację
naszych zamiarów. Ani przez chwilę nie wątpimy, znając dobrze wasz zapał
i wierność, że hrabia Keyserling w tym celu użyje swoich wypróbowanych
talentów, a książę Repnin , idąc w ślady pierwszego ujawni swoje. W ten
sposób zjednoczeni, nie zaniedbujcie codziennie niczego by więcej
zasłużyć się na naszą cesarską łaskę.
Katarzyna"
MAPA RZECZPOSPOLITEJ OBOJGA NARODÓW
XVIII wiek
Wielkie rody magnackie uzależniały od siebie mniejszą szlachtę, tak że na sejmach, a nawet sejmikach ziemskich, byli oni jedynie wyrazicielami woli swych magnackich patronów. Stworzyło to sytuację w której magnaci będąc sami opłacani przez obce dwory, utrzymywali w szachu (za pomocą pieniędzy i protekcji), praktycznie całą szlachtę w Rzeczypospolitej. Także jakiekolwiek próby naprawy tego chorego systemu uzależnień, szybko były tłumione na sejmach i sejmikach, poprzez donośne - "veto", wykrzyczane przez jednego z członków szlacheckiej braci, która straciła już jakąkolwiek rolę w polityce, a stała się jedynie czymś w rodzaju kukiełki pociąganej za sznurki. Oczywiście winnym temu był praktycznie całkowity upadek systemu sądownictwa oraz oświaty.
Taki szlachcic, doznawszy szkody od jednego z "panów braci", nie widział innej drogi naprawienia szkody, jak właśnie zwrócenie się z protekcją do jednego z wielkich rodów magnackich. Ci oczywiście bardzo chętnie pomagali, lecz w zamian żądali odwzajemnienia się podczas obrad sejmowych. Oczywiście dodatkowo hojnie opłacali jeszcze ów trud owego szlachciury. Upadek oświaty zaś dobitnie wyrażał się w powszechnym wręcz przekonaniu iż: "słabość państwa jest najlepszą gwarancją jego bezpieczeństwa, bowiem słabego nikt się nie boi więc nie będzie go też napadał". Przyszłość pokazała że wcale nie trzeba było napadać na Rzeczpospolitą by ją "rozebrać". Do walki doszło dopiero wówczas gdy Polak przejrzał wreszcie na oczy, widząc że wrogowie są już praktycznie w jego domu, i to nie w "przedpokoju", lecz zwalają się z buciorami do "salonu".
Szlachtę jednak mało obchodziła kwestia braku stałej, silnej armii, uzależnienie państwa od obcych dworów, nawet fakt iż rosyjski ambasador przechodząc obok polskiego króla (Stanisława Augusta Poniatowskiego), a mając do niego jakąś sprawę ... po prostu przywoływał go gwizdem niczym psa. Zaś w polskim sejmie wisiał w najbardziej eksponowanym miejscu - portret carycy Katarzyny II. Jedyne czego "brać szlachecka" się obawiała to reform i ataku na swą "złotą wolność" i swe uprawnienia, których "obrońcami" stawali się obcy monarchowie ościennych krajów.
Powoli jednak sytuacja zarówno w oświacie jak i w gospodarce, dzięki ludziom którzy w porę zaczęli zauważać niekorzystne tendencje trawiące Rzeczpospolitą, zaczęła się zmieniać. W tym okresie wykrystalizowały się dwa wielkie rody i jednocześnie dwa stronnictwa polityczne w Rzeczypospolitej - Potoccy i Czartoryscy. Czartoryscy w czasach panowania Augusta III Sasa, uchodzili za stronnictwo dworskie, Potoccy ze swym stronnictwem o tendencjach republikańskich, byli najskuteczniejszymi w przyjmowaniu łask obcych dworów (Prusy, Francja, Turcja, Szwecja). Jednak z chwilą mianowania na stanowisko marszałka nadwornego koronnego, popieranego przez Henryka von Brühla (pierwszego ministra rządu Saksonii), Jerzego Mniszcha - w 1757 r. Czartoryscy utracili swoją pozycję na dworze królewskim i przeszli do opozycji, zaś wpływy w państwie zaczęli zdobywać popierani przez Mniszcha - Potoccy.
Warszawa stała się miastem prowincjonalnym, gdyż dwór królewski doby Sasów, przebywał w Dreźnie. August III przeniósł się wraz z dworem z powrotem do Warszawy dopiero w 1756, gdy pruska armia Fryderyka II Wielkiego, wtargnęła do Saksonii. Rzeczpospolita ogłosiła wówczas neutralność, która w rzeczywistości niewiele obchodziła obce mocarstwa, szczególnie zaś Rosję i Prusy. Kraj jednak powoli wychodził z marazmu czasów saskich. 5 października 1763 r. zmarł w Dreźnie ostatni król z saskiej dynastii Wettynów - August III, w wieku 67 lat. Panująca w Cesarstwie Rosyjskim od 17 lipca 1762 r. 34-letnia Katarzyna II, wymyśliła sobie że zainstaluje na polskim tronie kogoś, kogo mogłaby kontrolować. Wybór padł na jej dawnego kochanka, stolnika litewskiego - Stanisława Augusta Poniatowskiego. Poniatowski był siostrzeńcem przywódców stronnictwa Czartoryskich (Familia), Michała i Augusta. Czartoryscy więc oficjalnie oparli się od teraz na rosyjskiej protekcji, mieli jednak zamiar przede wszystkim zreformować skostniały ustrój słabego państwa.
W latach 1760-1763, ukazywały się kolejne tomy dzieła Stanisława Konarskiego (będącego na usługach Familii), zatytułowanego: "O skutecznym rad sposobie". W dziele tym Konarski postulował zlikwidowanie liberum veto i przekształcenie polskiego systemu politycznego na model brytyjskiego parlamentaryzmu, opartego na głosowaniu większościowym, nie zaś na zasadzie jednomyślności. Czartoryscy zamierzali (opierając się na Rosji), przeprowadzić gruntowną reformę systemu polityczno-ustrojowego Rzeczypospolitej, napotkali jednak na swej drodze silny opór. Przeciw Familii opowiedzieli się bowiem nie tylko Potoccy, lecz także Braniccy i Radziwiłłowie, oraz stronnictwo saskie, czyli Jerzy Mniszech i jego kamaryla. Początek roku 1763, przyniósł wręcz zapowiedź wybuchu w Rzeczypospolitej wojny domowej. Tzw.: "republikanci" dysponowali o wiele większą siła militarną, niźli Familia. Do ich dyspozycji była bowiem armia koronna pod wodzą hetmana wielkiego koronnego Jana Klemensa Branickiego i prywatne poczty magnackie. Do wojny jednak nie doszło, a powodem była śmierć Augusta III Sasa i przygotowania do kolejnej wolnej elekcji.
Republikanci opowiedzieli się za kandydaturą Fryderyka Krystiana syna Augusta III, kolejnego z Sasów. Ci mieli za sobą poparcie dużej części szlachty i państw południowych (Austria, Turcja). Familia obstawała oczywiście za swoim kandydatem Stanisławem Augustem i opierała się na rosyjskim protektoracie. Sytuacja republikantów skomplikowała się jednak po 17 grudnia 1763 r. i śmierci Fryderyka Krystiana w wieku 41 lat. Teraz do kandydatury o polski tron stanęło aż dwóch rywalizujących ze sobą młodszych synów Augusta III - Ksawery i Karol. Turcja, widząc co się dzieje, szybko wycofała swe poparcie dla Wettynów, Austrię zaś politycznie szachował w tej kwestii dwór berliński. Rosja miała więc wolną rękę.
11 kwietnia 1764 r. w tajnej konwencji rosyjsko-pruskiej, Fryderyk II Wielki, uzgodnił z carycą Katarzyną II wybór na tron Rzeczypospolitej Stanisława Augusta Poniatowskiego. Sprawa była więc przesądzona. Tego też dnia do Polski wkroczyło kilkanaście tysięcy wojsk rosyjskich, które miały za zadanie "zabezpieczenie" wyboru faworyta Familii. Wojska te otoczyły Warszawę. 13 kwietnia, hetman wielki koronny Jan Klemens Branicki, zażądał od prymasa Polski (który pełnił wówczas obowiązki króla, jako interrex w czasie bezkrólewia), Teodora Potockiego - zwołanie pospolitego ruszenia, oraz posłanie listów na dwór wiedeński, stambulski i paryski, z prośbą o pomoc militarną. Prymas odrzucił jednak owe żądanie (zapewne zdawał sobie sprawę iż na niewiele się to zda), a sama Rzeczpospolita w owym czasie była już jedynie cieniem swej dawnej wielkości - nie była bowiem w stanie nie tylko sama decydować o własnej polityce zagranicznej, ale nawet nie mogła przeszkodzić obcym armiom w przekraczaniu przez nich swego terytorium, dlatego też ktokolwiek chciał, mógł sobie tutaj wejść i wziąć co mu odpowiadało. Rzeczpospolita stawała się kolosem na glinianych nogach, a wszystko przez sprzedajnych polityków, którzy powodzenie swoje i swojej rodziny, widzieli w reprezentowaniu interesów obcych (głównie sąsiednich) potęg.
"NIE BŁAGAJCIE GO - TO ZDRAJCA!"
BODAJ SKONAŁ W ROZPACZY
BODAJ RÓD TWÓJ WYGASŁ
BODAJ DIABEŁ DUSZĘ Z CIEBIE WYWLÓKŁ
ZDRAJCO - ZDRAJCO - PO TRZYKROĆ ZDRAJCO!"
"Magnateria do gruntu zdeprawowana, skorumpowana i wyzbyta patriotyzmu, jej wychowanie i obyczaje tłumią w niej wszelką iskrę cnót obywatelskich" - jak pisał swego czasu brytyjski dyplomata - Nathaniel William Wraxall. zaś Aleksander Bruckner dodawał: "Zdradzają Ojczyznę tak jak ich córki mężów!", bo panie też brały udział w tym procederze zdradzania Ojczyzny, bowiem nadmiar dobrobytu i pławienie się w luksusach, spowodowało że zarówno magnateria jak i w dużej mierze szlachta, utraciły poczucie obywatelskości, nie mówiąc już o jakiejkolwiek dozie patriotyzmu (no chyba że za ich patriotyzm uznamy patriotyzm stanowy - to tak, byli gotowi nawet zniszczyć kraj i poddać go w niewolę, aby tylko utrzymać swoje stanowe przywileje i prawa). Oni wszyscy zdradzali Ojczyznę nawet nie dla pieniędzy (fortuny niektórych magnatów często dorównywały skarbcom niejednemu z ówcześnie istniejących państw), nawet nie dla kariery (choć często deklarowali że jest inaczej), ale z powodu ... nudy. Tak, właśnie nudy. Dochodziło do tego że nawet rosyjscy, pruscy, austriaccy czy francuscy posłowie, płacący polskim magnatom za wsparcie ich polityki na sejmach, na pytanie dlaczego tak chętnie zdradzają własny kraj, słyszeli: "Bo i tak nie mam nic lepszego do roboty". Kobiety wcale też nie były lepsze od mężczyzn, jak pisał Waldemar Łysiak:
"Te księżniczki w jasnopapuzich
robach, białonóżki w pończoszkach z przeźroczystej pokrzywki, z
fryzurami piętrzącymi się jak morskie bałwany, wśród których wczepione w
splot włosów okręciki ze złota i korali kunsztownie cyzelowane, te
wieczne dziewice po stu kogutach, okładające twarz cielęciną dla
regeneracji i nie rozstające się z grattoire (grabkami do wyczesywania z
koafiur robactwa) wyrabianymi za złota, kości słoniowej i drogich
kamieni, te modlące się co niedzielę pobożnisie, które płacą
naszyjnikami z pereł za stragan pomarańczy (po perle za owoc), choć nie
muszą, ale taki mają gest (jak pani Kossakowska, która sypia z
pacyfikującym Polskę generałem Kreczetnikowem), a nie wezmą do ust
herbaty jeżeli nie zagotowano jej na węgielkach sprowadzonych z Londynu,
gdy plebs żre chleb z kory i żywi się tłuszczem skapującym ze świec
podczas pańskich iluminacji (zbyt wiele mąki idzie na puder, by prostak
mógł marzyć o codziennym chlebie) — czymże uniewinnią swoją zdradę, bo
ptasiej etyki i motylej moralności nie muszą. Zapewne "nie było nic
lepszego do roboty", a że robili to prawie wszyscy ... To już zbiorowa
psychoza".
"Gangrena korupcji, jakiej ulegały
polska magnateria i szlachta, była solą tego samobójczego marszu.
Oczywiście podatność na przekupstwo nie stanowiła nadwiślańskiej
specialite de la maison, a jednak między resztą świata a Polską istniała
zasadnicza różnica, ponieważ w Polsce wszystkie działania społeczne,
religijne, ekonomiczne, kulturowe i polityczne (tak w sprawach
wewnętrznych, jak i zewnętrznych) musiały zostać zadekretowane przez
sejm. Dlatego, o ile przekupstwo gdzie indziej prowadziło co najwyżej do
sensacji polityczno-kryminalnej i szybko zamieniało się w salonową
anegdotę, o tyle jedynie i wyłącznie w Polsce stawało się
tragedią-katastrofą, bo tylko w Polsce wróg kupieniem odpowiedniej
liczby posłów mógł narzucić Polakom co chciał, a kupieniem jednego
jedynego posła, "parfilowca" lub "leminga", mógł zniweczyć reformę
upragnioną przez uczciwych obywateli i zmierzającą do uratowania narodu i
państwowości. Wystarczyło, że zdrajca krzyknął z ławy poselskiej:
Liberum veto! ("Wolne nie zezwalam!" - wymuszone przez szlachtę prawo
protestu, bez uzasadnienia, przeciwko jednej z uchwał danego sejmu;
protest taki automatycznie zrywał sejm i unieważniał wszystkie jego
uchwały!). Z prawa liberum veto szlachetkowie korzystali tak często, że w
ciągu trzydziestu lat panowania króla Augusta III Sasa zerwane zostały
wszystkie sejmy!"
"PODCZAS KRYZYSÓW - POWTARZAM - STRZEŻCIE SIĘ AGENTUR. IDŹCIE SWOJĄ DROGĄ, SŁUŻĄC JEDYNIE POLSCE, MIŁUJĄC TYLKO POLSKĘ I NIENAWIDZĄC TYCH CO SŁUŻĄ OBCYM"
MARSZAŁEK JÓZEF PIŁSUDSKI
Ale na razie odłóżmy te zagadnienia i przejdźmy do samej osoby rosyjskiego kandydata do polskiej korony - Stanisława Augusta Poniatowskiego, swoistego króla-ciołka, który wszystko co uzyskał, zawdzięczał swej protektorce a wcześniej kochance - carycy Wszech-Rusi Katarzyny II.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz