Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 1 maja 2018

GWAŁT - CZY NIEODZOWNY ELEMENT KOBIECEGO LOSU? - Cz. VII

NAJDZIWNIEJSZE I (NIEKIEDY)

NAJBRUTALNIEJSZE PRZYPADKI 

GWAŁTÓW W HISTORII


Miałem dzisiaj zmierzyć się z zupełnie innym tematem. Chciałem coś napisać na temat postępującej patologizacji Europy Zachodniej, która (poprzez swoich przedstawicieli) zamierza 5 maja świętować urodziny... Karola Marksa. Tak, tego - filozofa, jak się o nim wypowiadają niektóre media i politycy. Miałem też krótko skomentować to, co się stało w Wielkiej Brytanii w sprawie Alfiego Evansa - uznałem jednak że... szkoda sobie psuć tzw.: "długi weekend", gdyż bezgraniczna patologia, w jaką wpadła Europa Zachodnia, jest według mnie już w zasadzie nie do zatrzymania metodami pokojowymi. Inna sprawa - cały świat dostaje orgazmu, zapowiadając "nową erę pokoju", bo jeden mały dyktatorek Korei Północnej - Kim Un Jest Kim Dzong Il, spotkał się ze swoim odpowiednikiem z Korei Południowej. I wszyscy śpiewają "pokój", "trwały pokój". Ha-ha-ha, a ja Wam mówię że z tego jeszcze będzie wojna, i to wojna która pochłonie nawet z kilkadziesiąt milionów ludzi. Taka wojna wkrótce wybuchnie, bowiem obecny świat doszedł już do swego kresu, cywilizacja europejska w kulturze zachodniej praktycznie już nie istnieje, została zastąpiona cywilizacją gwałtu, przemocy, nihilizmu i mordów (które noszą piękne nazwy - aborcja, eutanazja etc.). Bóg (prócz oczywiście Allaha) został praktycznie wyeliminowany z życia państw i narodów Europy Zachodniej (Bawaria jeszcze próbuje iść pod prąd ogólnie panującej ideologii swym nakazem umieszczania krzyży w budynkach publicznych, ale to jest kropla w morzu, zresztą już zostało to skrytykowane przez niemieckiego kardynała Reinharda Marxa, który niedawno zaś twierdził że w dziełach Karola Marksa można odnaleźć filozoficzną głębię. Według mnie ten człowiek powinien być natychmiast usunięty ze stanowiska przewodniczącego Konferencji Episkopatu Niemiec z zakazem wypowiadania się, gdyż jeśli ktoś nie odróżnia ludobójcy od filozofa, to jak dla mnie ma wyjątkowo spaczoną psychikę i nie powinien być pokazywany publicznie). 

Postanowiłem jednak to wszystko pominąć, łącznie z odradzającym się zarówno w Niemczech, jak i w Wielkiej Brytanii nazizmem - czego przykładem jest panujący tam antysemityzm - jeszcze podsycany przez muzułmańskich imigrantów, oraz decyzja brytyjskiego sądu o nieudzielaniu pomocy umierającemu dziecku. Swoją drogą sędzia, który skazał Alfiego Evansa na śmierć, okazał się członkiem organizacji zrzeszającej homoseksualistów wśród prawników - "The Bar Lesbian and Gay Group". Chciałbym zostać dobrze zrozumiany - nie mam nic przeciwko homoseksualistom. Mam nawet znajomego, który jest gejem - a homoseksualizm jest tak stary, jak świat - co nie znaczy że nie jest odstępstwem od normy i że nie można go leczyć. Oczywiście, zdaję sobie sprawę że w pewnych przypadkach, homoseksualizmu uleczyć się nie da i to trzeba zaakceptować, a takim ludziom mimo wszystko próbować jakoś pomóc (również ich rodzinom), ale są przypadki gdzie pod wpływem odpowiedniej terapii, byli homoseksualiści wracają do normalnych, czyli heteroseksualnych kontaktów, a to oznacza że jednak homoseksualizm można wyleczyć (swoją drogą zauważcie, to nie działa w drugą stronę, to znaczy pod wpływem terapii nie da się z człowieka heteroseksualnego uczynić homoseksualisty, co znów oznacza iż homoseksualizm jest po prostu odstępstwem od normy, chorobą, która na pewnym etapie życia człowieka dała o sobie znać. Uważam że takich ludzi nie należy ani krytykować, ani też z nich kpić - im należy pomagać, uświadamiać ich (choć oczywiście delikatnie, bo ludzka psychika jest tak czułą składanką, że łatwo można ją urazić, albo zniszczyć). Nigdy nie miałem nic przeciwko homoseksualistom i nigdy mieć nie będę, ale zawsze zwalczałem owe gejowskie (i lesbijskie) organizacje, które jawnie dążą do patologizacji społeczeństwa, głównie zaś dzieci (np. hasła typu: "Wasze dzieci będą takie jak my"). Alfie Evans musiał umrzeć, bo jakiś gej o spatologizowanej psychice o tym postanowił, pięknie - oto Europa w całej swej dzisiejszej pełni! 

Miałem coś jeszcze dodać o innych patologiach dzisiejszego świata (łącznie z aktem 447 przegłosowanym ostatnio w trybie przyspieszonym w amerykańskim Kongresie), ale jak już pisałem, nie chcę sobie psuć długiego weekendu, więc wróćmy do lżejszych i swobodniejszych tematów. Postępująca kulturowa i moralna degeneracja Europy, wkrótce znajdzie swoje ujście w krwawej wojnie, która przewartościuje wszystko. Czasem taka lekcja jest potrzebna, bowiem ludzie zbyt szybko zapominają o Bogu, o tym po co tu jesteśmy, a poświęcają się życie wybitnie szkodliwym (często dewiacyjnym) praktykom. Kara, jaka na nas wisi, nadejdzie nie od Boga, zresztą, nie będzie to też kara - po prostu musimy osiągnąć równowagę, a obecnie ta równowaga została wybitnie zachwiana i może ją odwrócić jedynie jakaś... krwawa wojna, która pokaże tym, co przeżyją że istnieje również inna droga, niż ta, którą dotąd podąża Ludzkość - nie można inaczej tego zresetować. Ale żeby nie było tak całkiem pesymistycznie (zresztą moralna odnowa nie może być pesymistyczna), wróćmy już bezpośrednio do tematu:


40 r.

GWAŁTY W CESARSKIM PAŁACU

Cz. V


 WSZECHWŁADZA SEJANA
27-31 r.




Nim jeszcze cesarz Tyberiusz opuścił Rzym i wyjechał (najpierw do Neapolu w 26 r., a następnie) na wyspę Capri (27 r.), Sejan od czasu gdy stał się prefektem gwardii pretoriańskiej (15 r.) skrupulatnie, rok w rok zwiększał swoją władzę, która stała się wprost nieograniczona po śmierci Druzusa Kastora (syna Tyberiusza) w 23 r. Zdając sobie sprawę, że po śmierci Germanika (męża Agrypiny Starszej i ojca m.in.: późniejszego cesarza Kaliguli), oraz Druzusa Kastora, najpoważniejszymi spadkobiercami Tyberiusza, pozostawali synowie Agrypiny i Germanika - Neron Juliusz Cezar, Druzus Juliusz Cezar oraz najmłodszy Gajusz Juliusz Cezar (czyli Kaligula). Neron skończył już dwudziesty rok życia i stał się głową rodu Germanika, był też głównym pretendentem do władzy i cesarskiej purpury, jako że płynęła w nim zarówno krew Boskiego Augusta oraz sławnego Marka Antoniusza (podobnie jak i w pozostałych dzieciach Agrypiny). Zapowiadał się też na dobrego władcę. Jego młodszy brat - Druzus również zapowiadał się wyśmienicie, a lud miłował obu braci, jako niezaprzeczalnych następców Tyberiusza. Sejan jednak nie próżnował, a ponieważ sam pragnął zostać nowym cesarzem i jednocześnie zdawał sobie doskonale sprawę, że obaj bracia są naturalnymi spadkobiercami, otoczył ich swoimi agentami i szukał jakiegokolwiek pretekstu, który mógłby przeciw nim wykorzystać. Ich słabą stroną był... żony. Neron poślubił Julię Liwię, córkę Druzusa Kastora i wnuczkę Tyberiusza. Była ona jednak dość skrytą dziewczyną, która znacznie lepiej czuła się w towarzystwie swej matki - Julii Liwilli (notabene kochanki Sejana), niż w towarzystwie swego męża - nigdy go zresztą nie kochała i potem to właśnie ona doprowadziła do jego zguby. Podobnie było z Emilią Lepidą, żoną Druzusa. Ona również nie kochała swego męża i często dawała temu wyraz (zdradzając go z niewolnikami, co potem będzie powodem jej zguby, gdy zostanie oskarżona o niemoralne prowadzenie się i obcowanie z pewnym niewolnikiem, aby uniknąć hańby popełni samobójstwo w 36 r.). Poza tym, gdy Druzus został uwięziony, wytoczyła przeciwko niemu najróżniejsze oskarżenia i ostatecznie odsuwając się od niego. Jedynie Kaligula był jeszcze za młody na małżeństwo. 

Sejan skrupulatnie podsycał u Tyberiusza obawy, iż synowie Agrypiny pragną władzy i jedynie wyczekują śmierci cesarza. Działał też na kilku frontach, umiejętnie podsycając obawy i snując plotki. Gdy na przykład Agrypina została zaproszona do pałacu cesarskiego (wówczas taka nazwa nie istniała - raczej był to bowiem dawny pałac Augusta, rozbudowany jeszcze przez Tyberiusza), Sejan zadbał, by odpowiednio się do niego "nastroiła". Mianowicie, wysłał do niej człowieka z informacją, iż podczas uczty cesarz planuje ją otruć i żeby uważała i niczego nie brała do ust. Był to idealny sposób upokorzenia Agrypiny i jeszcze większego zohydzenia jej w oczach Tyberiusza i rzeczywiście - plan powiódł się wyśmienicie. Agrypina bowiem przez całą ucztę nie wzięła niczego do ust, wymawiając się bólem żołądka. Tyberiusz, który szybko uświadomił sobie że ona symuluje i że obawia się otrucia, specjalnie podał jej jabłko, mówiąc iż to jej pomoże na bóle żołądkowe. Nie godziło się odmawiać cesarzowi, ani też odrzucać podarków od niego (również w formie jedzenia), ale Agrypina uczyniła wówczas coś, co było co najmniej jawnym nietaktem, jeśli nie obrazą cesarza. Mianowicie wzięła jabłko od Tyberiusza, po czym... oddała je niewolnikowi, co spowodowało iż cesarz mocno się wzburzył, oświadczając przy wszystkich aby nie byli zdziwieni, gdy w kolejnych dniach okaże się surowy, wobec osoby, która tak ostentacyjnie oskarża go o otrucie. Sejan znów triumfował, zdołał skłócić ze sobą rodzinę cesarską i jednocześnie wzbudził u Tyberiusza podejrzenia co do synów Agrypiny. Jednocześnie poróżnił cesarza z jego matką sędziwą już Liwią Druzyllą, co spowodowało iż wymęczony knowaniami i skutecznie odizolowany od przyjaciół (każdy list do cesarza, jak i każde spotkanie z nim, musiało najpierw zostać zaakceptowane przez Sejana) cesarz, postanowił opuścić Rzym i wyjechać do Kampanii (oficjalnie aby poświęcić świątynie w Kapui i w Noli), nigdy już też nie powróci do Rzymu, pozostawiając władzę nad miastem i całym państwem w rękach swego wszechwładnego prefekta pretorium. 

I oto właśnie chodziło Sejanowi, zdobył on co prawda pełnię władzy, ale do cesarskiej purpury było jeszcze daleko. Należało teraz usunąć synów Agrypiny, którzy najbardziej mu zagrażali, ale z tym musiał jednak poczekać, gdyż dopóki żyła sędziwa Liwia Druzylla, aresztowanie i skazanie młodzieńców nie było możliwe. Jednak gdy zmarła w 29 r. w wieku 86 lat (Liwia po śmierci decyzją senatu miała zostać zaliczona w poczet bogów i miano wystawić jej świątynię z opłacaną za publiczne pieniądze kapłanką, poza tym wszystkie kobiety w Rzymie miały nosić żałobę przez rok, ale Tyberiusz odrzucił te propozycje. Zezwolił jedynie na wystawienie jej posągów, ale zapowiedział iż łuk triumfalny zbuduje z własnych, nie państwowych pieniędzy - nigdy go jednak nie wybudował, odrzucił również propozycję całorocznej żałoby za matkę i jej deifikacji, twierdząc że co prawda zmarła czcigodna i szanowana matrona, ale: "ale życie musi toczyć się swoim rytmem"), nic już nie stało na przeszkodzie do fizycznego usunięcia potomków Germanika. I szybko też przystąpił do działania. Najpierw nakazał Julii Liwii szpiegować Nerona (szpiegowała już swego własnego męża Druzusa, skrupulatnie informując swą matkę o wszystkim z czym mąż jej się zwierzał, a ta, donosiła to Sejanowi). Ponieważ zaś zarówno Neron jak i Druzus nie przepadali za Sejanem, oraz byli dość impulsywni (szczególnie Neron), szybko z ich wypowiedzi dało się zebrać jakieś oskarżenie, które potem Sejan mógł przedstawić cesarzowi. Bracia byli teraz w zasadzie bezbronni, jako że jeszcze w 27 r. Tyberiusz nakazał Agrypinie, aby opuściła Rzym i udała się do swych wiejskich posiadłości w Herkulanum, w przepięknej okolicy, pełnej topoli, cyprysów, sosen i bukszpanów, odgradzających tarasy, schodzące ku morzu, na którego z willi również roztaczał się wspaniały widok. Agrypina była tam jednak więźniem i nie mogła opuścić willi bez zgody Tyberiusza (pilnowana przez nasłanych informatorów Sejana), teraz mógł uderzyć w jej synów.




Wkrótce do senatu przyszedł list Tyberiusza, w którym krytykował on zarówno... swoją zmarłą matkę, jak i oczerniał Agrypinę i Nerona. Jemu zarzucał iż "ciało jego zhańbiło się miłością z mężczyzną", zaś Agrypinę oskarżył o nadmierną ambicję i snucie politycznych knowań. Pomimo tak ostrego w swej wymowie listu, nie było jednak wiadomo czy cesarz pragnie uwięzić Agrypinę i jej syna, czy nie - senatorowie byli podzieleni. Sprawę przesądził tłum Rzymian, który szybko zebrał się pod kurią senacką z wizerunkami Agrypiny i Nerona i zaczął skandować hasła obrony domu Germanika. Padły oskarżenia że listu tego nie napisał sam cesarz, a Sejan i żądano ukarania sprawcy pomówienia. Senat, nie wiedząc co ma uczynić, postanowił rozejść się do domu bez podjęcia jakiejkolwiek uchwały. Sejan wiedział, że musi interweniować osobiście, dlatego nazajutrz wyjechał na Capri, do cesarza i stamtąd przywiózł drugi list, w którym to cesarz już bezpośrednio oskarżył Nerona i Agrypinę o działalność antypaństwową (nazwał ich "wrogami Rzeczypospolitej") i polecił uwięzić. Agrypina została skazana na wygnanie, na bezludną wyspę Pandaterię (wyciągnięto ją z willi w Herkulanum, zakuto w kajdany, włożono do zakrytej lektyki i tak odprowadzono na okręt, który odwiózł ją do niewielkiego domku na Pandaterii, gdzie prócz kilkudziesięciu zmieniających się żołnierzy, jej jedynymi towarzyszami były tamtejsze ptaki i nieliczne małe zwierzęta lądowe). Nerona aresztowano w Rzymie, zakuto w kajdany i odtransportowano na okręt, który odesłał go na inną, równie bezludną wyspę - Pontię. Wiedli tam bardzo ciężki żywot (Agrypina np. o wszystko musiał się prosić żołnierzy, jednocześnie wypełniać wprowadzone przez Tyberiusza nakazy, a za najmniejsza niesubordynację, była biczowana - i to w sposób tak brutalny, że podczas jednego bicia straciła nawet oko. Wreszcie, aby zakończyć swój ciężki żywot, postanowiła nie przyjmować posiłków. Żołnierze karmili więc ją na siłę, choć ona albo to wypluwała, albo zwracała, wkładając rękę do gardła. Zmarła ostatecznie w 33 r.).

Po uwięzieniu matki i brata, Druzus postanowił przymilać się Sejanowi, w nadziei iż ten pozostawi go w spokoju. Ale Sejan nie był głupi i doskonale wiedział że potomkowie Germanika stanowią realną konkurencję, którą musi wyeliminować, jeśli marzy mu się nie tylko purpura cesarska, ale choćby... utrzymanie swego stanowiska i życia (bowiem każdy kolejny cesarz po Tyberiuszu, nakazałby z pewnością nie tylko usunięcie ale i egzekucję Sejana). Druzus był więc następny w kolejce. Dowody jego "zdrady" uzyskał Sejan od Emilii Lepidy (żony Druzusa), która oskarżając męża, pragnęła się od niego uwolnić i jednocześnie nie podzielać jego losu. Do jej zeznań dołożono również oskarżenie Kasjusza Sewerusa (człowieka Sejana) o rzekomy spisek przeciwko Tyberiuszowi, który miał zawiązać Druzus. Nic już nie stało zatem na przeszkodzie, aby go uwięzić. I tak też się stało, został wyciągnięty ze swojej willi, zakuty w kajdany i wtrącony do lochów na Palatynie. Sejan uzyskał to co chciał, choć wszyscy jego wrogowie wciąż żyli (cesarz nie godził się na ich egzekucję, prawdopodobnie zdając sobie sprawę, że w tej sytuacji pozycja Sejana wzrosłaby niewspółmiernie. Pragnął więc go szachować, pozostawiając swych krewniaków przy życiu, ale obalać go nie chciał). W 30 roku władza Sejana nad Imperium stała się praktycznie nieograniczona, wszystkie jego decyzje automatycznie potwierdzał Tyberiusz, co oznaczało iż prawdziwym panem jest Sejan - człowiek niskiego pochodzenia, przed którym teraz kłaniali się członkowie najstarszych rodów i którego słowo stanowiło o karierze lub upadku każdego polityka w ówczesnym czasie (jego człowiekiem był również Poncjusz Piłat - zwykły sadysta i człowiek bez skrupułów, który w 26 r. został namiestnikiem Judei, a w 30 r. skazał na męczeńską śmierć na krzyżu Jezusa Chrystusa). 

Sejan bardzo uważał, aby nie popełnić żadnego błędu, gdyż wiedział że stawka idzie tutaj nie tylko o władzę cesarską ale również o jego własne życie. Wszystkich polityków mu niechętnych, których aresztował i skazał na śmierć, zawsze przedstawiał Tyberiuszowi jako tych, którzy należą do frakcji Agrypiny, która pragnie rozpętać nową wojnę domową, dlatego też należy ich usunąć. Informatorzy Sejana byli praktycznie wszędzie i dochodziło do tego, iż ludzie bali się rozmawiać na tematy polityczne, nawet w gronie najbliższej rodziny. Zrodziła się psychologia strachu, ludzie wzajemnie podejrzewali siebie o bycie szpiegami i często sami (profilaktycznie) donosili na przyjaciół, aby uniknąć ewentualnego donosu z ich strony. Władza Sejana rosła, a on sam (choć bardzo ostrożny) pławił się w jej blasku. Nie wiadomo dokładnie co spowodowało upadek tego wszechpotężnego prefekta pretorianów i rzeczywistego władcę Rzymu, wiadomo jednak że do uszu Antonii Młodszej (matki późniejszego cesarza Klaudiusza) i siostrzenicy Augusta, doszła wieść o planach Sejana obalenia Tyberiusza i zajęcia jego miejsca. Nie wiadomo czy ta wiadomość została jej wysłana rzeczywiście, czy też ona sama ją napisała, aby doprowadzić do obalenia człowieka, który niszczył cesarską rodzinę. W każdym razie w liście, który wysłała Tyberiuszowi (spisany ręką wyzwolenicy o imieniu Caenis i dostarczony na Capri przez niewolnika Pallasa), dodała iż Sejan przyczynił się do śmierci Druzusa Kastora (syna Tyberiusza) i wielu innych mordów, pragnąc tym samym objąć władzę po śmierci cesarza. To był impuls który doprowadził do zguby wszechwładnego prefekta.




Upadek Sejana nastąpił 18 października 31 r. w sposób dość przebiegły. Tyberiusz mianowicie wysłał do Rzymu jednego z oficerów gwardii pretoriańskiej - Kwintusa Sutoriusza Makrona (którego mianował następcą Sejana na stanowisku prefekta pretorianów), z cesarskim listem, który rzekomo miał uczynić Sejana współwładcą i następcą cesarza po jego śmierci. Wkrótce, gdy list ten odczytano przed senatem, okazało się że jest to oskarżenie wymierzone w prefekta, który bardzo szybko został aresztowany i jeszcze tego samego dnia uduszony (zabite zostały również jego niepełnoletnie dzieci, jakie miał ze swą pierwszą żoną - Apicatą - która po tym wszystkim również popełniła samobójstwo 26 października. Dziewiczą córkę Sejana, kat najpierw zgwałcił, gdyż nie godziło się mordować niewinnej). Rozpoczęły się teraz prześladowania zwolenników Sejana (których oczywiście była większość, jako że każdy chciał trzymać z realnym władcą Rzymu i dzięki temu budować własną karierę), ale nawet najzagorzalsi przyjaciele obalonego prefekta, teraz lżyli najgorszymi słowy i oskarżali że ich oszukał i że nigdy nie podejrzewali, jakie są jego prawdziwe zamiary. Na niewiele im to jednak pomogło, bowiem Makron skrupulatnie wyszukiwał i skazywał na śmierć dawnych sejańczyków. Przewrót został dokonany bez żadnych przeszkód, a gwardia pretoriańska (otrzymawszy 3 000 denarów nagrody) pozostała bierna. Ale był też i "plan B", o którym dziś się nie mówi, gdyż pierwotny plan udał się wyśmienicie. Mianowicie, gdyby Makronowi nie udało się uwięzić Sejana, a ten zyskałby wsparcie pretorianów, cesarz miał inny pomysł. Mianowicie miano wyciągnąć z lochu, przebywającego tam od dwóch lat Druzusa, ogłosić go współwładcą Tyberiusza i jego następcą (jako dziedzica uwielbianego przez lud Germanika), a Tyberiusz w tym czasie miał opuścić Capri i udać się do wschodnich legionów (Armia Dunaju), by na ich czele wkroczyć do Rzymu. Okazało się to jednak niepotrzebne, a cesarz (jeszcze bardziej podejrzliwy) dożywał swoich dni na Capri w otoczeniu (sprowadzanych dla niego) niewolnic i niewolników, z którymi miał się oddawać najróżniejszym seksualnym wybrykom.

Należy tutaj też dodać, że o ile Tyberiusz nie zgładził ani Nerona ani Druzusa póki żył Sejan (zapewne, jako doświadczony polityk i wódz, znał ambicie swego prefekta i nawet jeśli długo mu schlebiał, postanowił zostawić sobie furtkę, która ostatecznie miała uniemożliwić mu objęcie cesarskiej purpury). Ale po jego obaleniu i śmierci, obaj bracia przestali być Tyberiuszowi potrzebni. Tak zatem obaj zginęli (zagłodzeni) jeszcze w 31 r. Neron na wyspie Ponti, zaś w 33 r. Druzus w swym lochu na Palatynie (ponoć z głodu próbował żuć i przełykać słomę ze swojego siennika, ale na niewiele mu się to zdało). Gdy Agrypina otrzymała wiadomość o śmierci swych synów, ponoć sama się zagłodziła na wyspie Pandaterii również w 33 r. (swoją drogą była to ta sama wyspa, na której zmarła w 14 r. jej matka - Julia, córka Augusta, zesłana tam za swoje niemoralne prowadzenie się). Teraz pozostawało już tylko dwóch ewentualnych następców Tyberiusza z rodu Cezara i Augusta. Byli to Gajusz Juliusz Cezar (zwany Kaligulą), ostatni syn Agrypiny i Germanika, oraz Tyberiusz Juliusz Cezar Gemellus (zwany po prostu Tyberiuszem Gemellusem), syn Druzusa Kastora i wnuk cesarza Tyberiusza. Starszym był Kaligula, który w wieku dziewiętnastu lat w 31 r. został ściągnięty przez cesarza na Capri i tam miał doświadczać wszystkich tych dziwacznych praktyk, którymi oddawał się Tyberiusz (co prawdopodobnie zwichnęło jego psychikę). Gemellus w roku upadku Sejana, miał dopiero dwanaście lat. Kto zostanie następcą Tyberiusza, cesarz postanowił zostawić to "ślepemu losowi", ale to Gemellus przebywał w Rzymie w otoczeniu gwardii pretoriańskiej, zaś Kaligula był w swoistej "złotej klatce" na Capri.

Należy tutaj też dodać o jeszcze jednaj ważnej rzeczy. Mianowicie prócz synów, Agrypina i Germanik mieli również trzy córki - Agrypinę Młodszą, Julię Druzyllę i Julię Liwillę, przy czym te dwie ostatnie w roku upadku Sejana były jeszcze niepełnoletnie i niezamężne. Agrypina Młodsza zaś, od 28 r. była żoną niejakiego Gnejusza Domicjusza Ahenobarba (syna Antonii Starszej - córki Marka Antoniusza i Oktawii, siostry Augusta), również spokrewnionego z rodziną cesarską, ale nie mającego ambicji politycznych. Gnejusz Domicjusz był jednak człowiekiem dość nieprzystępnym i brutalnym (być może właśnie dlatego Tyberiusz kazał mu się ożenić z Agrypiną Młodszą aby ją kontrolował). Podobnież bił i znęcał się nad swoją pierwszą żoną - Manlią, aż kobieta ta popełniła samobójstwo. Często wpadał w złość i wówczas stawał się nieobliczalny. Wszystko musiało być według jego poleceń, a jeśli coś mu się nie podobało - wpadał w gniew, bił a nawet... zabijał (jak choćby swego wyzwoleńca, któremu kazał wypić jednym haustem dla zabawy cały wielki puchar wina, a gdy ten się obawiał iż się upije, Domicjusz wpadł w gniew, pobił chłopaka, a następnie ponownie wydał mu polecenie wypicia wina, gdy młodzieniec odmówił (jako wyzwoleniec był wolny i nie musiał słuchać poleceń swego dawnego pana, ale realnie większość wyzwoleńców, z braku środków na własne utrzymanie, wciąż pozostawała w domach swych właścicieli i pełniła role osobistych sług dawnych panów, oraz sprawowała kontrolę nad pozostałymi niewolnikami), wówczas wzburzony Domicjusz chwycił nóż i przebił nim opornego wyzwoleńca. Wdawał się też w bójki (jednemu z Rzymian wybił nawet oko, ale ten nie odważył się wnieść sprawy do sądu), oraz przejechał swym rydwanem chłopca na Forum, który niezbyt szybko odskoczył przed pędzącymi końmi (ponoć w ramach zadośćuczynienia, wypłacił jego ojcu trochę złota). 




Zarówno Tyberiusz jak i Sejan wiedzieli, że Domicjusz kocha życie wielmoży, swobodę i kochanki - które sobie sprowadzał, zaś zupełnie nie interesuje się polityką i ewentualną sukcesją, przez co pozostawał bezpieczny (a nawet cieszył się względami i zaufaniem zarówno cesarza jak i jego prefekta). Między innymi dlatego też został wybrany na męża dla Agrypiny Młodszej, z tym że Tyberiusz zakazał mu (przynajmniej póki on żyje) płodzić z nią dzieci. Mogli się kochać, ale ona nie mogła zajść w ciążę - taka była wola Tyberiusza i młoda Agrypina podporządkowała się temu. Urodziła swego pierwszego (i jedynego) syna dopiero po śmierci Tyberiusza (który zmarł w marcu 37 r.) w grudniu 37 r. Był to późniejszy, sławny cesarz - Lucjusz Domicjusz Ahenobarbus (który w wieku dwunastu lat otrzymał imię po swym zmarłym wuju i zwał się odtąd Neron Klaudiusz Druzus Germanikus, a do historii przeszedł pod nazwą - Nerona).            


GERMAN DEATH CAMPS

NEVER POLISH



CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz