CZYLI JAKIE BYŁY NAJWIĘKSZE
OŚRODKI HANDLU NIEWOLNIKAMI W
STAROŻYTNOŚCI I ŚREDNIOWIECZU.
ORAZ SKĄD I Z JAKICH
WARSTW SPOŁECZNYCH NAJCZĘŚCIEJ
POCHODZILI KANDYDACI
NA NIEWOLNIKÓW
I
ANTYCZNA GRECJA
i ŚWIAT HELLENISTYCZNY
(V wiek p.n.e. - II wiek p.n.e.)
Cz. V
ALEKSANDRIA
STOLICA ŚWIATA
(III - I wiek p.n.e.)
Cz. I
Nowe niewolnicze centrum hellenistycznego świata, które odebrało Rodos palmę pierwszeństwa w handlu "żywym towarem", zostało założone przez Aleksandra Wielkiego (podczas jego podróży do Oazy Siwa) 7 kwietnia 331 r. p.n.e. i od tego właśnie czasu liczono początki Aleksandrii. Miasto było ponoć dziełem Dejnokratesa z Rodos (autora planów zamienienia góry Athos w monumentalny pomnik ku czci Aleksandra Macedońskiego, niezrealizowany ze względu na jego sprzeciw) i rozłożone na przesmyku niczym chlamida (płaszcz wojskowy) pomiędzy Jeziorem Mareotis a Morzem Śródziemnym - bardzo szybko stało się prawdziwym centrum zamieszkałego greckiego świata. Miasto było ogromne (w I wieku p.n.e. czyli w czasach rządów Kleopatry VII, liczyło ponad 500 000 mieszkańców, choć wydaje się że ta liczba jest znacznie zaniżona, jako że samych obywateli w tym czasie było 300 000, do tego należy doliczyć kobiety - które obywatelami nie były, jak również Egipcjan, Żydów i tych spośród Greków, którzy również obywatelami miasta nie byli, choć tutaj zamieszkiwali. Oczywiście odrębną kwestią jest liczba niewolników. Tak więc można przyjąć że ludność Aleksandrii w drugiej połowie I wieku p.n.e. liczyła nie 500 000 a pomiędzy 700 000 i 800 000 mieszkańców). Nas w tym temacie interesuje jednak pewne szczególne miejsce, które wypromowało Aleksandrię jako hellenistyczne centrum handlu niewolnikami. Tym miejscem była Agora nadmorska (bowiem istniała również i druga Agora, tzw.: miejska). Podobnie jak rodyjska Dejgma, aleksandryjska Agora nadmorska rozlokowana była pomiędzy dwoma portami morskimi: Portem Wielkim i Eunostosem (między jednym a drugim portem można było przepłynąć przez dwa przejścia pozostawione w wielkim molu - wiodącym z miasta na wyspę Faros - zwanym Heptastadion). Agora nadmorska ulokowana była zaś przy samym Heptastadionie, czyli na skrzyżowaniu obu portów, drodze do Faros i ku dzielnicy Rakotis.
Były tam ulokowane zarówno potężne doki i magazyny portowe z jednej strony, jak również kolumnady i portyki, pełniące rolę sklepów handlowych. Tam właśnie (między innymi) sprzedawano niewolników. Agora nadmorska była prawdziwym centrum nie tylko samego miasta, ale dużej części greckiego świata, jako że to właśnie w niej kumulowały się szlaki handlowe wiodące z Afryki wschodniej, Arabii, rejonów Morza Czerwonego, Syrii, Indii, a także Kartaginy, miast Italii, Galii, Hiszpanii, oczywiście Grecji aż do Słupów Heraklesa (czyli do Cieśniny Gibraltarskiej). Można sobie wyobrazić ogrom kupców zdążających do Aleksandrii i wystawiających swoje towary na Agorze nadmorskiej. Egipt bowiem słynął z doskonałego zboża i pszenicy (Rzymianie zaopatrywali się w zboże tylko w Aleksandrii lub w Kartaginie, całkowicie zaś pomijając rozwój własnego rolnictwa, które z czasem podupadło), luksusowych pachnideł, dobrych lekarstw, kunsztownej biżuterii, ozdobnych tkanin, cienkiego płótna (byssosa), oraz oczywiście szkła. Natomiast chętnie kupowano drewno - niezbędne do budowy okrętów lub upiększania domostw (którego w Egipcie nie było), złoto, srebro, miedź, cynę, wino, oliwę, perły, drogie kamienie, kość słoniową, jedwab, przyprawy, sery oraz oczywiście... niewolników. Nimi właśnie teraz się zajmiemy. Zachowało się kilka tekstów z epoki Egiptu Ptolemeuszy, które bezpośrednio mówią o kupnie, sprzedaży bądź dziedziczeniu niewolników. Niewolnicy zjawiali się w Egipcie jako jeńcy wojenni, ludzie porwani przez piratów, pochodzący z darowizn i dziedziczenia testamentowego, urodzenia się niewolnikiem oraz tych, którzy popadli w niewolę za długi (na mocy wyroku sądowego lub umowy prywatnej).
Pewien dokument z III wieku p.n.e. (konkretnie z lat 238-237 p.n.e.), sporządzony w mieście Krokodylopolis przez niejakiego Herakleidasa z Cyreny (papirus CPJ 126), jest właśnie dokumentem testamentowym, w którym ów Herakleidas wyznacza kto z rodziny po nim (co i kogo) odziedziczy. Otóż jest tam zapisane po grecku: "Jeśli i mnie pisany jest los śmiertelnych, pozostawię wszystko co posiadam mojej żonie Eirene, córce Asklepiadesa z Cyreny, oraz Demo, córce, którą mam z Eirene; wliczając w to niewolników, kobiety Partenion i Myrinę, mężczyzn (tekst uszkodzony)... a także Apolloniosa, dłużnika mieszkającego tutaj, zwanego po syryjsku również Jonatas, który jest mi winien 150 drachm w srebrze, co zapisane jest w umowie znajdującej się w archiwum państwowym. Nikomu innemu niczego nie pozostawiam". Czyli świadczy to iż ów Apollonios/Jonatas, będąc człowiekiem wolnym, trafił w czasową niewolę, póki nie zwróci długu który na nim ciążył. Inny, lecz bardzo podobny przypadek z roku 245 p.n.e. Pewna kobieta o imieniu Simon, pożyczyła od niejakiego Nikonesa pewną sumę. Gdy okazało się że kobieta nie jest w stanie spłacić 6 % miesięcznych odsetek, Nikones złożył wizytę w jej domu (pod nieobecność jej męża) i zagroził że jeśli kobieta nie spłaci wierzytelności, on zgłosi sprawę do sądu. A więzienia Egiptu Ptolemeuszy przepełnione były niewypłacalnymi dłużnikami. Zresztą więzienie ptolemejskie było dość specyficznym miejscem, w którym więzień musiał... sam się utrzymać (jeśli nie miał pieniędzy i nikt z rodziny mu nie pomógł, to w lochach najczęściej umierał z głodu). Nikones kazał więc kobiecie i jej synowi pójść za sobą, po czym umieścił ich na wozie i wywiózł do innego miasta, gdzie uznał się ich właścicielem do czasu zwrotu pożyczki. Uwięził też oboje i traktował jak niewolników. Po jakimś czasie Simon udało się uciec i wrócić do męża, któremu wszystko opowiedziała. Ten, zgłosił sprawę do sądu o bezprawne zatrzymanie jego żony - wolnej kobiety i o lichwiarskie odsetki, jakie Nikones kazał sobie płacić. Jaki ta sprawa miała finał - niestety nie wiadomo. Wiadomo jedynie że Simon bardzo obawiała się sprawy przed sądem (sąd mógł bowiem zdegradować ją do roli niewolnicy na mocy prawa - choć nie była to niewola pełna a ludzie którzy zostali zniewoleni za długi, nie byli wliczani bezpośrednio do grona niewolników - natomiast oskarżenie jej męża odnosiło się jedynie do kwestii bezprawnego uwięzienia i zniewolenia kobiety, bez wyroku sądowego).
Inny przypadek z II wieku p.n.e. Oto ze świątyni boga Serapisa w Memfis, ucieka młoda dziewczyna o imieniu Heraklea (nie jest wyjaśnione czy jest to niewolnica, czy też dziewczyna służąca jako pomocnica kapłanów, być może oddana do świątyni przez rodziców aby ocalić jej życie - często przekazanie dziecka do świątyni, gdzie w zamian za wierną służbę miało zapewnione stały wikt, ratowało temu dziecku życie, w sytuacji gdy rodzinę nie stać było na jego utrzymanie i wyżywienie). Błąka się ona po uliczkach Memfis, aż wreszcie przygarnia ją do siebie niejaki Ptolemeusz. Sam będąc bezdzietnym, traktuje młodą Herakleę jak własną córkę. Jednak niejaki Zolios - pełniący funkcję kapłana mniejszego rzędu (raczej urzędnika świątynnego) w świątyni Serapisa (z której dziewczyna zbiegła), otrzymuje pieniądze od jakiegoś żołnierza, który chce sobie zakupić młodą niewolnicę świątynną i jego wybór pada właśnie na Herakleę. Tak więc Zolios nakazuje Ptolemeuszowi zwrócić dziewczynę do świątyni. W tym dokumencie mowa jest też o tym iż Ptolemeusz zwraca się z prośbą do króla o ofiarowanie mu dziewczyny, gdyż pragnie ją adoptować (jaka była decyzja króla lub jego administracji? Tego ponownie niestety nie wiadomo). W jeszcze innym dokumencie (papirus PSI 549 z lat 42-41 r. p.n.e.) pewna wolna kobieta, oddaje się w niewolę na... 99 lat swemu wierzycielowi, wraz ze wszystkimi swymi dobrami i tymi które "uzyska w przyszłości". Jest to dość ciekawy dokument, gdyż zgodnie z królewskim aktem z 260 r. p.n.e. (PER 24552), co jakiś czas potem odnawianym, który zakładał iż: "W przyszłości nikomu nie będzie wolno, pod jakimkolwiek pretekstem, kupować lub przyjmować w zastaw wolnych ludzi z tego kraju, za wyjątkiem tych, których zastawy dłużne zostaną przez zarządcę Syrii i Fenicji poddane wykonaniu" - czyli innymi słowy ani Egipcjanin ani Grek nie mogą sami oddać się w niewolę (pod karą grzywny, wynoszącą 300 drachm), a jedynie ludzie pochodzący z terenów podbitych, których odpowiedni urzędnik dopuści na rynek. Jak było zatem widać, zakaz ten nie był respektowany w całości i wynajdywano w nim wiele luk, aby tylko móc zniewolić niewypłacalnego dłużnika (to prawo było potem nieco zmienione, jest to jednak kwestia nazbyt zawiła, abym się nią teraz zajmował).
To prawda że na początku greckiej kolonizacji Egiptu, dała się odczuć ogromna dysproporcja pomiędzy mężczyznami a kobietami - a mówiąc prosto, macedońscy i greccy żołnierze Aleksandra po prostu nie mieli greckich kobiet. Związki z Egipcjankami są w tym okresie bardzo sporadyczne (a jeśli takie w ogóle bywały, to ograniczały się do przygodnych spotkań, nie zaś do związków trwałych czy małżeństw). Tym bardziej że sam Aleksander bardzo dbał o rozgraniczenie tych dwóch światów: egipskiego i greckiego (zabronił chociażby swoim żołnierzom wstępu do egipskich sanktuariów, aby nie prowokować niepotrzebnych konfliktów). Znacznie częściej mamy wówczas do czynienia ze związkami żołnierzy czy kolonistów greckich z niewolnicami, które to porodziły im dzieci (niejaki Menippos - grecki kolonista, w swym testamencie zwraca wolność niewolnicy o imieniu Meleinis i synowi któremu z nią ma - pod warunkiem wszakże że "nie opuszczą mnie po śmierci", czyli będą doglądać jego grobu i składać ofiary bogom za jego duszę w Zaświatach). Wyzwalanie niewolników było częste w Egipcie ptolemejskim, ale było również z reguły obostrzone pewnymi warunkami (takimi choćby jak wyżej wspomniany), które sprowadzały się do trwania byłego niewolnika czy niewolnicy w rodzinie, która zwraca im wolność, z reguły aż do śmierci wyzwolonego niewolnika. Na przykład testament z II wieku p.n.e. (P.Petrie 8 III), mówi o zwróceniu wolności sześciu niewolnikom przez zamożną grecką damę, pod warunkiem wszakże iż nie opuszczą oni jej córki. Niewolników nie tylko przekazywano sobie w spadku (wyzwolenie i obostrzenie tego aktu wyżej wymienionymi warunkami, również było tego typu praktyką spadkową), lecz także ofiarowywano w posagu ślubnym. W kontrakcie ślubnym z II wieku p.n.e. (P.Giss. 2), pewna panna młoda wnosi wiano w postaci niewolnicy z noworodkiem. Jak już w poprzedniej części wspomniałem, w greckich domach Egiptu Ptolemeuszy, żyły trzy a nawet cztery pokolenia niewolników, co oznacza że tamtejsi Grecy wspierali rozrodczość swoich niewolników (choć są pewne nieoficjalne rady, aby wspierać tylko rozrodczość dobrych i wiernych niewolników, nie zaś wszystkich przebywających w danym domu).
Rozrodczość wśród niewolników była nawet wspierana przez państwo, o czym mówi zakaz sprzedawania za granicę dzieci, zrodzonych z niewolników egipskich (choćby takich, którzy nie byli w stanie spłacić swego długu). Egipcjanie mieli pozostać w Egipcie - przynajmniej oficjalnie. Wiadomo jednak że zakaz ten był notorycznie łamany a niewolnicy egipscy trafiali się w całym hellenistycznym świecie (szczególnie w Syrii, Grecji, Sycylii i w Italii). Niejaki Zenon, syn Agreofontosa, żyjący w III wieku p.n.e. - w którego archiwum zachowały się informacje na temat owego zakazu ptolemejskich władzy wywozu egipskich niewolników za granicę - sam przyznaje (papirus P.Cair.Zen. 59003 z 259 r. p.n.e.) że zakupił egipską niewolnicę, jako plenipotent Apolloniosa z Birta Ammanitis (w Palestynie), od niejakiego Nikanora, syna Ksenoklesa z Knidos, pozostającego na służbie Toubiasa - za kwotę 50 drachm. Po czym wywiózł dziewczynkę o imieniu Sfragis (miała wówczas 7 lat) z Egiptu. Nie wiadomo jednak czy Zenon złamał ptolemejskie prawo, jako że nie jest wyjaśnione pochodzenie dziewczynki, co oznacza że wcale nie musiała ona być Egipcjanką (istnieje sugestia iż pochodziła albo z Fenicji, albo z Babilonii). Z innego dokumentu z tej epoki, będącego listem niejakiego Filotasa do Zenona (258 r. p.n.e.), możemy się dowiedzieć zarówno o mnogości niewolników pochodzących z Syrii na rynku w Aleksandrii, jak i o podatku, jaki musiano zapłacić za sprowadzanych do Egiptu niewolników, pochodzących z innych krain. Natomiast w innym liście (z 257 r. p.n.e.) również wysłanym do Zenona (który zajmował się sprowadzaniem niewolników do Aleksandrii i ich sprzedażą, choć oczywiście nie bezpośrednio - wymienieni są bowiem trzej ludzie Zenona, którzy się tym głównie zajmowali - Filotas, Krotos i Apollofanes. Do ich zadania należało opłacenie i zorganizowanie transportu niewolników do Aleksandrii - lub ewentualnie do innego miasta Egiptu - a także pilnowanie aby niewolnicy ci nie zbiegli - jak stało się to chociażby w Gazie w 258 r. p.n.e., co spowodowało poniesienie przez Zenona dużych kosztów), zostaje on poinformowany iż niejaki Menekles z Tyru, przywiózł towary i niewolników z Gazy do Tyru. Nie poinformował o tym jednak urzędników i nie otrzymał pozwolenia na ich eksport do Egiptu, przez co cały "towar" został mu skonfiskowany.
Palestyna i Syria były istnym rajem łowców niewolników i kupców, którzy potem sprzedawali uprowadzonych tam ludzi na rynki Egiptu - głównie zaś do Aleksandrii, gdzie na Agorze nadmorskiej trwały prawdziwe licytacje. Najlepszym towarem eksportowym Syrii i Palestyny byli właśnie niewolnicy, a szczególnie kobiety, które stamtąd sprowadzano do Egiptu w sposób masowy. Ceny były przystępne (od 100-400 drachm za kobietę, w zależności od jej urody i wieku). Już dawni Egipcjanie uważali Syryjski czy Żydówki za znacznie lepsze nałożnice i wierniejsze żony od egipskich kobiet. Syryjka (czy Żydówka) były usposobieniem uległości i posłuszeństwa mężowskiej woli, co znacznie bardziej podobało się egipskim mężom, niż Egipcjanki, które często odpychały ich swym protekcjonalizmem, bezpośredniością a również i obyczajowym wyzwoleniem. Egipcjanki już od najdawniejszych czasów są przedstawiane w egipskich tekstach jak "napalone lafiryndy" (przykład tego mamy chociażby w Starym Testamencie, gdzie żona Putyfara próbuje uwieść Józefa), szukające tylko sposobu aby zdradzić swego męża z jego niewolnikiem lub sługą. Natomiast Syryjki były przedstawiane jako wierne i oddane żony, często oddane do granic absurdu (w egipskim utworze: "Książę zaklęty" jest właśnie przedstawiona syryjska księżniczka, która czyni dosłownie wszystko aby jej ukochany - egipski książę był z niej zadowolony - nie tylko jako kobiety, ale przede wszystkim jako bratniej duszy z którą chce spędzić życie). Podobnie rzecz miała się w przypadku Żydówek i między bajki można włożyć stwierdzenia (jakie chociażby w filmie: "Faraon" Żydówka Sara wypowiada, nie wiedząc iż rozmawia z Ramzesem - następcą egipskiego tronu i jego przyjacielem - Tutmozisem. Ciekawy dialog jest tam pokazany: "Kto ty jesteś?" "Sara - córka rządcy folwarku". "Żydówka!", "Myślisz że Żydówki są mniej słodkie od Egipcjanek? Miałem trzy Żydówki kochankami", "Kłamiesz! Żydówka nigdy nie będzie niczyją kochanką". "Nawet kochanką pisarza u takiego pana który nosi wachlarz nad nomarchą memfickim?" "Nawet!", "Nawet tego, który wachlarz nosi?" "Nawet!", "Więc nie zostałaby może kochanką samego nomarchy?", "Kto wy jesteście? Czego chcecie?". "Odpowiedz mi lepiej czy ci się podobam?", "Gdyby z twarzy nie patrzyła ci dobroć, pomyślałabym że jesteś libijskim najemnikiem albo bandytą", "Jeszcze nim nie jest, ale kiedyś stać się może największym bandytą jakiego ziemia nosiła". "A gdybym ja był tak wielki, jak pan do którego ty należysz?", "Ty możesz być", "A gdybym ja był nomarchą Memfis?", "Ty możesz być nawet i tak wielkim", "A gdybym był następcą tronu?", "O Jahwe!", "Wezmę cię do mojego domu") iż Żydówki nie oddałyby się nikomu spośród swojego plemienia, bo nie pozwala im na to religia. Egipskie źródła często (choć rzadziej niż Syryjki) ukazują Żydówki jako słodkie kochanki wielkich Egipcjan.
Przykłady żydowskich niewolnic w Egipcie Ptolemeuszy też nie są bynajmniej rzadkie. Papirus P.Cair.Zen. 59355 - informuje o rozliczeniu, jakiego dokonuje niejaki piekarz Filon, który ma dług u Zenona i przekazuje mu dwie niewolnice - matkę (A... - imię zatarte, choć pewnie tożsama jest z niewolnicą Anas, która pracowała u Filona w zakładzie o czym ten informuje) i córkę (Izydorę). Jest tam wymieniona również niejaka Ioana (Ιωάνα) która należy do Zenona i zajmuje się zbieraniem oleju dla lamp. Na aleksandryjskiej Agorze nadmorskiej sprzedawano niewolników z różnych zakątków śródziemnomorskiego świata (choć oczywiście nie w takich ilościach jak w czasach rzymskich, a Aleksandria rzymska będzie przedstawiona przeze mnie jako kolejny niewolniczy rynek w następnych częściach, bowiem Egipt rzymski nieco się różnił od greckiego i dotyczy to również handlu niewolnikami). Są tam więc niewolnicy z Karii, Tracji, Frygii, Nubii, Syrii, Lidii, Paflagonii, Palestyny, Babilonii. O tym do jakich prac przeznaczano ich w Egipcie opowiem w kolejnej części, teraz jednak chciałbym jeszcze wrócić na ową aleksandryjską Agorę nadmorską i opisać (mniej więcej z istniejących źródeł) jej wygląd w okresie świetności Egiptu Ptolemeuszy, czyli w III wieku p.n.e. (ok. 270 r. p.n.e.). Otóż poza dokami i magazynami rozlokowanymi od strony portów, istniały portyki z kolumnadami (w formie litery "L"), które pełniły rolę sklepów, czy też raczej centrów handlowych Aleksandrii. Na Agorze (a raczej na przylegającym do niej cyplu) stała również świątynia Posejdona. Na Agorze ulokowana była też fontanna (jakich było nieco w całej Aleksandrii), dająca kupującym orzeźwienie w gorące handlowe dni. Kupcy nie musieli rozkładać kramów na rynku, gdyż do tego służyły budynki portyków wokół samej Agory (oczywiście możliwość wystawienia towarów na rynku podlegała opłacie podatkowej nie przekraczającej wszakże 50 drachm - a prawdopodobnie były to znacznie mniejsze kwoty, jak choćby podatek za sprowadzonego niewolnika w wysokości 20 drachm). Samo miasto jak i oczywiście Agora (jedna i druga) były dobrze oświetlone nocą (poprzez umieszczenie latarni zasilanych oliwą wokół rynku i na ulicach miasta), zaś świątynie dodatkowo były iluminowane (podobnie jak i bramy miasta) i ozdobione kwiatami. Sprawiało to niesamowite wrażenie i pozwalało mieszkańcom Aleksandrii prowadzić również i nocne życie.
Ulice były proste, przestronne (a łagodny wiatr znad Jeziora Maeoris powodował że w mieście nie odczuwało się wielkich upałów) i oświetlone. Świątynie pięknie udekorowane i iluminowane półkolistymi lampkami na oliwę. Sieć kanałów pozwała mieszkańcom Aleksandrii cieszyć się również czystością i swobodą wśród przestronnych gajów cyprysowych (gdzie Aleksandryjczycy spędzali wolny czas). Równać się z nią nie mogło żadne inne polis w hellenistycznym świecie, ani tym bardziej spoza tego świata. Taki Rzym w tymże III wieku p.n.e. był jeszcze w ogromnej większości miastem o zabudowie drewnianej (pierwszy kamienny most postawiono w Rzymie na przełomie 166/165 r. p.n.e. czyli dopiero w II wieku p.n.e.). Oczywiście budynki (czynszowe i prywatne) stawiano już wówczas w większości murowane, ale były one z reguły niewielkie i ciasne. Poza tym samo miasto było po prostu ciasną klatką z wąskimi i niebezpiecznymi uliczkami, które nocą pogrążało się w kompletnych ciemnościach. Trzeba tutaj dodać że gdy w 46 r. p.n.e. Kleopatra VII odwiedziła Rzym, ten Rzym o którym od młodości słyszała od ojca o jego sile i potędze i o tym iż może zniszczyć jej królestwo, dlatego też długo się go obawiała - teraz, będąc tam osobiście uznała, że ten sam Rzym jest jakimś nieporozumieniem. Mały, brudny, nieoświetlony, zasiedlony kłębiącą się dokoła ludnością, która nie jest w stanie zrozumieć cywilizowanej mowy (greckiej). Miasto w którym kobiety: "miały takie prawa jak niemowlęta lub kury", nie przypadło jej do gustu. Wyrażała się z pogardą o Rzymie, którego dotąd uczono jej się obawiać, gdzie: "bezpański pies może tu przywlec skądś ludzką rękę a wół potrafi wtargnąć do jadalni" i praktycznie nie opuszczała otoczonego cyprysami pałacu Cezara na wzgórzu Janikulum, zasłaniających nieprzyjemny widok na to barbarzyńskie miasto. Gdy niewolnicy nieśli ją w lektyce, zawsze miała zasłonięte firany aby nie spoglądać dokoła. Zapachy, dźwięki i widoki sprawiały że szybko zatęskniła za swoją Aleksandrią. Ale to temat na zupełnie inną opowieść.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz