Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 16 stycznia 2020

ROZMONTOWYWANIE POLSKI - Cz. I

METODY NISZCZENIA 

POTENCJAŁU GOSPODARCZEGO,

INTELEKTUALNEGO I POLITYCZNEGO

POLSKI NA PRZESTRZENI DZIEJÓW






 Jakież to różne, dziwne rzeczy mogą wpaść człowiekowi do głowy, gdy tylko się nieco zamyśli. Tak się właśnie stało ze mną, gdy zacząłem zastanawiać się nad tym co nas jeszcze czeka w owym 2020 roku. Bez wątpienia jest to bowiem niezwykle ważny rok, w którym obchodzić będziemy kilka rocznic o międzynarodowym zasięgu, jak również jest to (według mnie) rok, w którym czyha na nas mnóstwo niebezpieczeństw (jednym z nich jest na przykład pytanie - czy w 2020 r. powstanie sztuczna inteligencja, która stopniowo zacznie przejmować kontrolę nad internetem tworząc z nas realnie swoich niewolników? Wiem że pytanie może nie należy do zbyt "lotnych", ale taka obawa istnieje i należy ją uwzględniać w tym naszym pędzie do "nowoczesności", gdyż kolejne drzwi które otwieramy, mogą prowadzić prosto... w przepaść). Już w styczniu czekają nas też podwójne obchody wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Podwójne, ponieważ najpierw (w dniach 22-23 stycznia) zajmować się tym będzie w Jerozolimie prywatna organizacja, której przewodzi rosyjski oligarcha o żydowskich korzeniach - Mosze Kantor, a następnie 27 stycznia odbędą się już właściwe obchody w tymże obozie, które organizować będą polskie władze (w porozumieniu ze środowiskami żydowskimi). Znając powiązania zarówno Kantora z władzami Kremla, jak i dostrzegając owe "zbliżenie" (czy to związek partnerski, czy też wielka nieskończona miłość?) izraelsko-rosyjskie, można z całą stanowczością oczekiwać prawdziwie antypolskiej hucpy propagandowej, w której narody sprawców II Wojny Światowej (Niemcu oraz Związek Sowiecki), będą się publicznie masturbować wraz z narodem kolaborantów (Francja) i narodami aliantów (USA, Wielka Brytania), które co prawda wojnę tę zakończyły zwycięstwem nad nazizmem, ale jednocześnie doprowadziły do wyniesienia komunizmu i umożliwiły mu zajęcie połowy Europy oraz zdobycia kolejnych przyczółków w opanowywaniu świata. Oczywiście wszystkie te narody albo czynnie uczestniczyły w eksterminacji Żydów podczas II Wojny Światowej (Niemcy, Francuzi i... Sowieci, bowiem czym były sowieckie kontyngenty zamkniętych w bydlęcych wagonach Żydów, wysyłane do Niemiec przez Stalina w latach 1940-1941, jako swoisty "podarek" dla Hitlera. A teraz pytanie niespodzianka - kto o tym wie? Nawet nie tyle na Zachodzie, w samej Polsce nie ma na ten temat większej wiedzy), albo nie uczyniły nic, totalnie NIC, aby dopomóc ludności żydowskiej zamkniętej w gettach i mordowanej w obozach (Wielka Brytania, USA, międzynarodowe organizacje żydowskie).

Nie będzie zaś głosu jedynego państwa-ofiary II Wojny Światowej, państwa które od pierwszego do ostatniego dnia wojny, toczyło morderczą walkę o przetrwanie, o godność, o honor i o zwycięstwo z dwoma antyludzkimi totalitaryzmami. Nie będzie w Jerozolimie najwyższego przedstawiciela Polski, gdyż prezydent Andrzej Duda odmówił wzięcia udziału w tej moskiewsko-litwackiej ustawce, mającej tylko jeden cel - utopić prawdę w bagnie kłamstwa i tak ją przemodelować, aby wyszło iż to "bohaterska" Armia Czerwona - niesiona jakimś anielskim głosem mordowanych Żydów, spieszyła czym prędzej (po drodze dokonując oczywiście swoich tradycyjnych "wyzwoleń" - czyli gwałtów, konfiskat mienia i mordów na ludności cywilnej. Swoją drogą Rosjanie mają tę właśnie cechę, że bardzo lubią wyzwalać wszystkie inne narody oprócz siebie samych i gdzie nie pójdą, tam zaczynają od "wyzwalania" obywateli innych państw - na początek z wszelkich kosztowności i dóbr, a ostatecznie również z życia) by ocalić Żydów od tych podłych nazistów, którzy pobudowali obozy koncentracyjne na ziemiach polskich. Skoro obozy powstały na ziemiach polskich, to zapewne zakładali je Polacy prawda? (o nie, nie, nie - przepraszam - teraz jest zupełnie inny przekaz, który wychodzi bezpośrednio ze środowisk żydowskiej diaspory - litwaków - a litwacy to po prostu ruscy Żydzi, najgorszy sort żydostwa, ludzie bez kultury, bez wiary, bez religii, przesiedleni w drugiej połowie XIX wieku przez carat na ziemie polskie pod rosyjskim zaborem, stali się przedmiotem niechęci ze strony polskich Żydów - a to głównie za ich rusofilizm, brak poszanowania dla religii mojżeszowej i totalne wręcz prostactwo. Otóż prikaz teraz brzmi następująco - to nie Polacy zbudowali obozy koncentracyjne, powstałe na ich ziemiach lecz... naziści - a kim byli naziści? Nie wiadomo! Natomiast Polacy, jako naród półgłówków jedynie pomagali przy ich budowie, gdyż sami nie byliby na tyle inteligentni, aby takie obozy zbudować, ale potem to już gromadnie i chętnie zaganiali Żydów do komór gazowych - tak brzmi obecnie nieoficjalny przekaz zdominowanej - również mentalnie - przez litwaków, diaspory żydowskiej). Skoro więc po jednej stronie mamy bliżej nie sprecyzowanych nazistów i wspierających ich Polaków - po drugiej zaś - jak to mówi oficjalny komunikat, który swym autorytetem wspiera instytut Yad Vashem - "aliantów", na czele z Rosją, której to armia ostatecznie wyzwoliła obóz i pokonała nazistów. Tak to właśnie wygląda od projektowanej strony propagandowej.




Prezydent Polski - Andrzej Duda zrezygnował więc z udziału w tej hucpiarskiej ustawce, gdyż z oficjalnymi prezentacjami wystąpić mieli jedynie najwyżsi przedstawiciele Izraela (Netenjahu, Katz, Kantor i cała ta litwacka wierchuszka), Rosji (Putin), USA (w tym przypadku prezydent Trump również nie przyjedzie do Jerozolimy, zastąpi go zapewne wiceprezydent Mike Pence), Wielkiej Brytanii (książę Karol) i Francji (Macron) - czyli krajów i nacji, które podczas II Wojny Światowej, totalnie się skompromitowały w stosunku do Żydów i Holokaustu -  zaś nie przewidziano zabrania głosu przez prezydenta Polski. Nie przewidziano z dwóch powodów. Po pierwsze - Polska ma - zgodnie z moskiewsko-litwacką narracją propagandową - stać się w powszechnym przekazie wspólniczką nazistów w eksterminacji Żydów, więc jakikolwiek głos sprzeciwu, byłyby tu bardzo nie na miejscu. Po drugie zaś - ani Żydzi, ani tym bardziej Rosjanie nie są zainteresowani w polityczno-prawnym i obyczajowo-moralnym łączeniu komunizmu z nazizmem. Rosjanie wiadomo dlaczego - cały ich współczesny przekaz propagandowy i pozycja, jaką osiągnęła Rosja po II Wojnie Światowej - opiera się na micie "Zwycięstwa nad faszyzmem w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej" i to jest doprawdy jedyna rzecz, którą Rosjanie mogą się pochwalić w swych dziejach - JEDYNA! Stąd taka siła propagandy w wybielanie ustroju komunistycznego - jako tego sprawiedliwego - i przeciwstawianie go nazizmowi - jako wszelkiemu możliwemu złu. To Rosja. A dlaczego Żydom również nie jest na rękę by łączyć zbrodnie nazizmu i komunizmu? Otóż dlatego, że ogromna większość ludności żydowskiej jeszcze przed I Wojną Światową, w trakcie Rewolucji bolszewickiej w Rosji i po jej zakończeniu - stanowiła olbrzymią nadreprezentację wszelkich ruchów socjalistycznych i komunistycznych. Już w drugiej połowie wieku XIX, skrajnie lewicowe organizacje w Rosji zostały prawie w całości zdominowane przez Żydów (litwaków), a potem ten proces jedynie narastał. Żydzi brali udział w potwornych zbrodniach komunizmu, w katowniach Czeka, OGPU, NKWD czy Smiersza - byli zarówno wykonawcami wyroków, jak i skazującymi na śmierć. To oczywiste więc, że zrównywanie komunizmu z nazizmem, natychmiast rzuca cień na wyjątkowość zbrodni Holokaustu - którą to organizacje żydowskie, zamierzają uczynić jedyną i najstraszniejszą zbrodnią w całych dziejach ludzkości, a przy której wszystkie inne zbrodnie nie byłyby godne nawet wspomnienia.

Jest jeszcze jedna, poważna rzecz, która bardzo boli organizacje żydowskie i wszelkich nacjonalistów w Izraelu. Otóż, Żydzi doskonale zdają sobie sprawę że jedynym narodem, który podczas II Wojny Światowej poniósł zbliżone do nich samych straty - jest właśnie naród polski. Na Zachodzie Europy, tamtejsze społeczeństwa już w dwie dekady po zakończeniu Wojny, zaczęły przyswajać sobie tragedię Holokaustu i usuwać na dalszy tor własne ofiary jakie zostały wówczas poniesione. Było to o tyle usprawiedliwione, że straty ludności cywilnej w krajach takich jak Francja, Belgia, Holandia, Norwegia czy Dania - były zupełnie nieporównywalne z ludobójstwem, jakiego dopuścili się Niemcy na Żydach. Stąd też łatwiej im było uznać Holokaust za jedyną potworną zbrodnię. Natomiast w Polsce, takie postawienie sprawy już nie działa, gdyż Holokaust jaki został przeprowadzony na Polakach przez Niemców - jest... porównywalny z żydowskim i nawet dziś, po tylu dziesięcioleciach od zakończenia Wojny, nie ma rodziny w Polsce, która by nie straciła kogoś bliskiego w tamtym czasie i która by przeszła nad tym do porządku dziennego. Sytuacja jest na tyle poważna (z punktu widzenia Żydów-litwaków) że przecież Polacy byli mordowani nie tylko z rąk samych Niemców, ale również Ukraińców, Litwinów i oczywiście Sowietów. Jest to więc sytuacja dość poważna, bowiem gdy łatwo było stłamsić i podporządkować sobie pamięć ofiar innych narodów Europy (szczególnie Zachodniej), o tyle, w konfrontacji z Polakami już tak łatwo nie jest i tutaj należy całkowicie zamilczeć jakiekolwiek głosy krytyki pod adresem komunizmu i Związku Sowieckiego (nie mówiąc już o zbrodniach, jakich na swych współbraciach dokonywali w gettach Żydzi - o czym już zresztą też pisałem w innych tematach). Żydzi nie lubią słuchać, jak się mówi o ich współudziale w zbrodniach komunizmu, a szczególnie nie lubią słuchać, jak się im przypomina o ich współudziale w zbrodniach Holokaustu. Od dawna twierdzę, że nie ma większych antysemitów od samych Żydów i wystarczy tylko poczytać sobie co o Żydach i żydostwie mówili i pisali wielcy tego świata - którzy sami mieli korzenie żydowskie. Krótko mówiąc - można odnieść wrażenie, że niemieccy naziści w swej propagandzie antyżydowskiej, w ogromnej mierze wzorowali się właśnie na opinii owych wielkich Żydów (a przecież ci Żydzi wiedzieli o czym mówią, bowiem sami wyrośli w tym środowisku i znali go od środka).


 NIEMIECKIE ZBRODNIE NA POLAKACH



 SOWIECKIE ZBRODNIE NA POLAKACH
(MIAŁEM POKAZAĆ JESZCZE UKRAIŃSKIE ZBRODNIE NA LUDNOŚCI POLSKIEJ, ALE NIE BYŁEM JUŻ W STANIE OGLĄDAĆ TYCH BRUTALNYCH SCEN)



Zbrodnie, jakich dopuszczali się Żydzi na polskich Kresach Wschodnich po 17 września 1939 r. (czyli po ataku na Polskę Związku Sowieckiego), są przerażające i gdy się czyta wspomnienia ludzi, którzy uniknęli śmierci z rąk Sowietów i ich żydowskich pomagierów - doprawdy włos jeży się na głowie. To przecież głównie Żydzi (jak również Ukraińcy, Białorusini i polscy komuniści) w wielu miejscowościach na wschodzie Polski, stawiali... łuki triumfalne na powitanie Armii Czerwonej i czynili tak sąsiedzi, którzy żyli na tych ziemiach z Polakami (i innymi mniejszościami - gdyż bogactwo ludów Rzeczypospolitej było doprawdy ogromne) od dziesiątek a nawet setek lat. Ci ludzie witali kwiatami wkraczającego agresora, brutalnego najeźdźcę, wspólnika Hitlera - jak to musiało wpłynąć na świadomość ich polskich sąsiadów, którzy właśnie przeżywali najczarniejsze dni swego życia? Wyglądałoby na to, że oto na ziemiach polskich od setek lat żyła swoista "piąta kolumna", która nie była zainteresowana jakąkolwiek integracją czy asymilacją z Polakami. Swoją drogą jest w tym ogromnie dużo racji, gdyż o ile we wcześniejszych tematach o kwestii polsko-żydowskiej, pisałem, że było sporo Żydów, którzy się asymilowali i polonizowali (np. mój ulubiony wieszcz Dwudziestolecia Międzywojennego i czasów II Wojny Światowej - Marian Hemar, czy genialny pianista o międzynarodowej sławie - Artur Rubinstein, czy też inny kompozytor Władysław Szpilman - którego w filmie "Pianista" zagrał Adrien Brody, czy też wielu innych wielkich Polaków żydowskiego pochodzenia) to jednak w ogromnej większości żydowski interior w ogóle się nie zamierzał asymilować z Polakami. Ba, ci ludzie, żyjący na polskich ziemiach od pokoleń, często nawet nie potrafili porozumiewać się w języku polskim (często też wykluczali ze swej społeczności Żydów, którzy się zasymilowali z Polakami), więc dla nich istnienie bądź nieistnienie państwa polskiego, było zupełnie obojętną sprawą. A ponieważ w większości żydowska młodzież garnęła się do lewicowych (głównie komunistycznych) organizacji, stąd takie właśnie sytuacje, jak witanie Armii Czerwonej łukami triumfalnymi, całowanie gwiazd namalowanych na sowieckich czołgach i napisy w rodzaju: "Niech żyją czerwoni wyzwoliciele!"

Gen. Stefan Grot-Rowecki raportował do Londynu: "Ujawniło się, że ogół żydowski we wszystkich miejscowościach, a już szczególnie na Wołyniu, Polesiu i Podlasiu, zanim jeszcze ustąpiły polskie oddziały, wywiesił flagi czerwone i ustawił bramy triumfalne na powitanie wojsk bolszewickich, że zorganizował samorzutnie rewkomy i czerwoną milicję, że po wkroczeniu bolszewików rzucił się z całą furią na urzędy polskie, urządzał masowe samosądy nad funkcjonariuszami państwa polskiego, działaczami polskimi, masowo wyłapując ich jako antysemitów i oddając na łup przybranych w czerwone kokardy mętów społecznych". Po wejściu Sowietów, dochodziło do scen, które współczesny człowiek może sobie uzmysłowić, jedynie opierając się na takich kalkach poglądowych, jak choćby filmy "Hostel" czy "Teksańska masakra piłą mechaniczną", a i tak nie będziemy mieli pełnej skali okrucieństwa, jakie się tam wówczas dokonywało. Sowieci przystąpili bowiem do natychmiastowej eksterminacji polskich elit i mordowano wszystkich, których można by było posądzić o jakąkolwiek propaństwową czy patriotyczną działalność przed wojną. W okrutny i barbarzyński sposób zabijano więc przede wszystkim oficerów (np. rozcinając im brzuchy i wyjmując jelita, a następnie okręcając je o korbę studni i puszczając ją w ruch, co zmuszało nieszczęśnika do biegania w koło studni wokół swoich jelit, póki nie wyzionął ducha), księży, policjantów, właścicieli ziemskich, urzędników. W wyłapaniu tych ludzi Sowietom pomagali miejscowi Żydzi, którzy znając doskonale tutejsze środowisko, wiedzieli dokładnie kto gdzie mieszka, kto gdzie pracuje, kim jest i gdzie jest jego rodzina. Świadek tamtych wydarzeń Henryk Potopowicz pisał potem że to właśnie Żydzi najbardziej upokarzali, wziętych do niewoli przez Sowietów żołnierzy i oficerów polskich: "zdzierając im orzełki i inne odznaki, rzucając na ziemię i depcząc". Mógłbym oczywiście dość skrupulatnie opisać zbrodnie, popełniane w różnych miejscowościach na ludności polskiej przez Sowietów, Żydów, Ukraińców lub Białorusinów (jak choćby w Małej Brzostowicy, gdzie na dworek państwa Wołkowickich napadła pijana banda miejscowego żydowskiego handlarza o imieniu Ajzik i jego białoruskiego kompana - kryminalisty Koziejko. Zamordowali oni właścicieli - Ludwikę i Antoniego Wołkowickich jak również Zygmunta Woynicza-Sianożęckiego - brata pani domu, a także wójta gminy, sekretarza urzędu gminnego, kasjera, listonosza i nauczyciela - topiąc ich wszystkich w... wodzie z wapnem. A potem - mimo że część ofiar jeszcze żyło - zakopano ich żywcem w ziemi. Co ciekawe - zarówno Ajzik jak i Koziejko i kilku innych, zostało potem nagrodzonych przez Sowietów stanowiskami w "czerwonej milicji". Czy też w miejscowości Skidel gdzie komunistyczna banda - złożona głównie z Białorusinów i Żydów - zamordowała kilkanaście osób, w tym księcia Andrzeja Czetwertyńskiego - który z prośbą o wsparcie zwrócił się do znajomego żydowskiego kupca, ten zaś odwrócił się do niego plecami), tylko po co? Nie miałoby to większego sensu.


MAJOR HENRYK "HUBAL" DOBRZAŃSKI





Oczywiście, widząc co się dzieje i jak Żydzi, Ukraińcy czy Białorusini witali wkraczającą Armię Czerwoną łukami triumfalnymi czy kwiatami, wśród Polaków wzbierał gniew. We wspomnieniach żołnierzy września 1939 r. znajdują się ciekawe relacje, jak choćby ta z kolonii wojskowej Piaseczno w powiecie kowelskim: "Uzbrojona banda otworzyła ogień z broni maszynowej, kładąc trupem niemal wszystkich żołnierzy z patrolu. W odpowiedzi na to dowództwo owych jednostek (z grupy gen. Franciszka Kleeberga) wydało rozkaz otoczenia wsi, rozstrzelania części mieszkańców - mężczyzn i spalenia zabudowań. Zamieszkałym w kolonii Piaseczno Polakom poradzono, by uciekali do centralnej Polski, gdyż tu dla nich życia nie będzie". W miejscowości Trzcianne: "Ułani wpadli w tłum, zniszczyli bramę triumfalną (postawioną dla Sowietów), płazowali, rozbili parę sklepów żydowskich, chcieli spalić miasteczko, ale do tego już nie doszło (...) Ułani pojechali dalej. Żydzi w Trzciannym mieli broń". Podobnie było w innych miejscowościach, w których Wojsko Polskie napotykało albo bramy triumfalne - ustawiane dla Armii Czerwonej, albo też było atakowane z broni palnej, strzałami zza węgła. Major Henryk "Hubal" Dobrzański  który ze swoim oddziałem walczył aż do końca (do swej śmierci w kwietniu 1940 r.) w mundurze Wojska Polskiego - pomimo zajęcia całego kraju przez Niemców i Sowietów - i nie chciał przejść do partyzantki, deklarując że on przysięgał walczyć w mundurze do końca i że nie było przecież rozkazu demobilizacji - również puścił z dymem dwie takie wsie (Ostryna i Jeziory), w których właśnie uaktywniła się owa V kolumna. Biorąc więc pod uwagę wszystkie te fakty razem wzięte (zdrady, zbrodnie, umiłowanie komunizmu i Sowietów) nic więc dziwnego że międzynarodowe żydostwo (litwacy) nie jest zainteresowane w ukazywaniu zbrodni komunizmu i stawaniu go na równi z nazizmem, przeto obecność polskiego prezydenta nie jest i nie będzie mile widziana w Jerozolimie.

Ja zaś tylko czekam, co stanie się 27 stycznia w Auschwitz i jak na owe jerozolimskie kłamstwa, odpowie prezydent Duda. A tylko prawda jest ważna i ciekawa, reszta to zwykły shit, gdyż jak mawiał Abraham Lincoln: "Przez jakiś czas można okłamywać kilka osób czy nawet cały świat, lecz nie można okłamywać wszystkich w nieskończoność". Oczywiście moskiewsko-litwacka hucpa w Jerozolimie, będzie jedynie uwerturą do tego co zapewne stanie się w maju tego roku, gdy Putin zacznie świętować 75 rocznicę "zwycięstwa nad faszyzmem". Swoją drogą ciekawym jest, że jeden z dwóch bandytów, którzy wspólnie dopuścili się zbrodni - teraz świętuje swoje zwycięstwo na tym drugim, gdy obaj bandyci pokłócili się o łupy, skradzione zamordowanej ofierze. Bez wątpienia piękne to będzie widowisko, gdzie znów dowiemy się jak wielką ofiarę złożyła Rosja sowiecka w pokonanie nazistowskich Niemiec i ile wycierpiała podczas "wyzwalania" narodów Europy Środkowo-Wschodniej (choć przecież plan Stalina zakładał "wyzwolenie" całej Europy aż do Atlantyku i Morza Śródziemnego, tylko że otwarcie drugiego frontu w Europie 6 czerwca 1944 r. i działania takich alianckich dowódców jak gen. George Patton - który parł naprzód byleby tylko dojść do Berlina przed Sowietami - stanęła na przeszkodzie wyzwoleńczym planom "geniusza całej ludzkości" towarzysza Stalina). Ja nie jestem w stanie pojąć, jak to możliwe, aby jeden z bandytów - Związek Sowiecki - miał być obecnie honorowany jako "wyzwoliciel Europy od nazizmu" i "pogromca Hitlera", skoro to właśnie on, ręka w rękę z Hitlerem, razem podzielili między siebie Europę i rozpętali krwawą rzeź, zwaną powszechnie II Wojną Światową. Rosjanie nikogo wyzwolić nie mogli, gdyż aby kogokolwiek wyzwolić, trzeba najpierw samemu być wolnym - a w Związku Sowieckim o żadnej wolności obywatelskiej nie było mowy, tam panował totalitarny reżim, który zmuszał ludy tego kraju do najwyższej ofiary i poświęcenia "za Stalina!". Jak więc zniewoleni i totalnie kontrolowani żołnierze, mogli komukolwiek przynieść wolność? Zresztą wyzwolenie polega na przepędzeniu okupanta i daniu wyzwalanej ludności swobody osobistej, prawnej i politycznej, po czym wycofaniu się do własnego kraju, a nie na okupacji, eksploatacji i brutalnej kontroli, trwającej prawie pięćdziesiąt lat. Prawdziwe wyzwolenie miało miejsce na Zachodzie, gdzie alianci (w tym Polacy, którzy wyzwalali Belgię, Holandię, północną Francję i Włochy i gdzie do dziś pamięta się ich jako "Żołnierzy Wolności") realnie oswobodzili tamtejsze kraje.


 KRÓL BELGÓW DZIĘKUJE POLSKIM ŻOŁNIERZOM ZA WYZWOLENIE JEGO KRAJU



I wreszcie w sierpniu tego roku, czeka nas kolejne wielkie wydarzenie - setna rocznica zwycięstwa w Bitwie Warszawskiej, która ocaliła Europę od bolszewickiego jarzma na dwadzieścia pięć lat, przed owym planem "wyzwolenia" Europy przez Stalina. Mam nadzieję że do tego czasu już cała Europa będzie mogła ujrzeć i podziwiać Łuk Triumfalny, który ma stanąć z tej okazji w Warszawie i być widomym świadectwem tamtego zwycięstwa. Triumf warszawski (i niemeński z września 1920 r.) dał bowiem Europie dwadzieścia lat wytchnienia po krwawej I Wojnie Światowej i pozwolił milionom Europejczyków żyć w spokoju na własnej ziemi. Nie wszyscy jednak mieli tyle szczęścia. Na Ukrainie (która wówczas wchodziła w skład Związku Sowieckiego) totalitarny reżim komunistyczny zagłodził od 6 do 10 milionów ludzi, którzy zostali pozbawieni wszystkiego co tylko nadawało się do zjedzenia (nic dziwnego że z głodu jedzono tam suchą trawę, korę z drzew a także pojawiły się - dość częste - przypadki kanibalizmu, gdy głodni rodzice zjadali własne dzieci, mężowie żony itd.) Do takiego stanu doprowadziła ludzi owa "wyzwolicielska" sowiecka Rosja. Gdyby nie polskie zwycięstwo w 1920 r. w najlepszym razie cała Europa zostałaby sprowadzona do roli wielkiego gułagu, gdzie głód i niedobory żywności oraz wszelkich innych produktów - byłyby tylko jednym z elementów owej rzeczywistości (nie mówiąc oczywiście o mordach, gwałtach i rabunku). Powstałyby wówczas poszczególne "narodowe" republiki sowieckie, które podporządkowane byłyby Kominternowi (czytaj Stalinowi i każdemu kolejnemu sowieckiemu przywódcy) w Moskwie. Ciekaw jestem czy, gdyby doświadczyli tego na własnej skórze (choćby prorosyjscy dziś Francuzi), tych zbrodni, tych brutalnych tortur, tego powszechnego kłamstwa i inwigilacji, tego strachu, jaki cechował ludzi w tamtym czasie, gdzie za najmniejszy żart o władzy trafiało się na długie lata do syberyjskich kamieniołomów z których - jeśli nawet się wracało - to było się kaleką do końca życia. My Polacy (i myślę że nie tylko my), dzierżący od pokoleń w sobie gen wolności, nie bylibyśmy w stanie żyć w takim piekle stworzonym przez bolszewickiego najeźdźcę o wschodniej (turańskiej) ruskiej duszy niewolnika, w którym to systemie doskonale odnajdywało się mnóstwo Żydów (litwaków). Takie znaczenie miało więc polskie zwycięstwo w tej wojnie i nic dziwnego że brytyjski arystokrata - lord Vincent d'Abernon uznał Bitwę Warszawską 1920 r. za "Osiemnastą, decydującą bitwę w dziejach świata".





PS:W kolejnej części przejdę do tematu i nawiązując do współczesności, czyli tych wszystkich zagrożeń i wyzwań, które nas jeszcze czekają - postaram się wyjaśnić jak wyglądały próby "rozmontowywania" Polski w dziejach i jakie siły oraz jakimi metodami do tego doprowadzano

      

CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz