Łączna liczba wyświetleń

piątek, 29 stycznia 2021

RELACJE DAMSKO-MĘSKIE

CZYLI JAK ZDOBYĆ 

I UTRZYMAĆ KOBIETĘ, 

ORAZ... CZY WARTO TO ROBIĆ?

 
 

 
 
 Dziś postanowiłem zaprezentować temat, którego jeszcze nie publikowałem na tym blogu, a który wydaje mi się dość istotny w dzisiejszym, coraz bardziej popapranym i dążącym ku marksistowskiemu totalitaryzmowi świecie. A mianowicie postanowiłem wypowiedzieć się na temat utrzymania przy sobie kobiet przez mężczyzn, którzy albo pragną dopiero je zdobyć, albo też już je mają, ale związek od pewnego czasu przeżywa drobne "załamanie uczuciowe" - żeby nie powiedzieć poważniejszy kryzys. Nie jestem żadnym coachem ani też wyjątkowym znawcą w tej materii, jednak napiszę jak to wygląda z mojej prywatnej perspektywy i jak mój/nasz związek trwa, pomimo pewnych (niezależnych od nas) przeciwności - o których nie chciałbym się tutaj wypowiadać. Dlatego też nie będę wymyślał żadnych wyjątkowych i skutecznych porad - te zostawiam specjalistom w dziedzinie uwodzenia (😉) - i skupię się jedynie na tym jak jak podchodzę do relacji damsko-męskich i na czym (skutecznie) buduję swój związek. Zatem, by nie przedłużać, przejdźmy do sedna sprawy.
 
 
 
NIEŚMIAŁOŚĆ WOBEC KOBIET
 
 
Sądzę że ogromna większość facetów zmaga się szczególnie z tym problemem, który często albo uniemożliwia im nawiązanie poprawnych (czytaj erotycznych, a nie przyjacielskich) stosunków z kobietami, albo potem już w związku powoduje wyczerpanie się chwilowego zauroczenia i erotycznej fascynacji, po czym po prostu wieje nudą. Należy bowiem pamiętać że o każdy związek - bez znaczenia czy partnerski czy też małżeński - należy dbać, jak o wyjątkową roślinę, której jeśli się nie podlewa i nie dogląda, to ona po prostu z czasem... usycha. Natomiast większość osób wychodzi z założenia, że będąc już w związku małżeńskim nie trzeba się wcale starać, bo i tak już zdobyło się tę wymarzoną (czy tego wymarzonego). Jest to rozumowanie bardzo płytkie i nierozsądne, gdyż życie nie znosi próżni i jeśli my nie wypełnimy go własną treścią, to ta treść wcześniej czy później i tak zostanie wypełniona (oczywiście nie znaczy to że musi to przybrać formę zdrady małżeńskiej), ale już nie przez nas. Najtrudniej jednak zrobić ten pierwszy krok i przełamać wewnętrzny opór w facecie przed nawiązaniem pozytywnej relacji z wybraną przez niego partnerką (piszę tutaj jedynie o facetach, gdyż jak powszechnie wiadomo kobiety pod tym względem mają stosunkowo ułatwione zadanie i nawet jeśli dziewczyna nie jest ładna, to wystarczy aby nieco o siebie zadbała, umalowała się, lub zmieniła kolor włosów i lekko kokietowała facetów, a z pewnością pod jej drzwiami ustawi się kolejka chętnych do łatwego seksu samców. Zresztą kobiety są wręcz stworzone przez naturę do seksu i seksualności, dlatego też mówienie że facet powinien kochać kobietę za jej dobroć czy inteligencję, jest tak naprawdę zaklinaniem rzeczywistości). Zatem niezwykle istotne jest nabranie pewności siebie i przełamanie pierwszych lodów w kontakcie z wybraną przez siebie dziewczyną (to, że ty wybrałeś ją, to jeszcze nic nie znaczy, to bowiem ona musi w tobie również ujrzeć partnera seksualnego, czyli musisz ją podniecić na tyle, by żarzący się w niej ogień nie ugasł i nie zaczęła cię traktować jak miłego przyjaciela czy też dobrego znajomego, bo to już będzie koniec wzajemnej relacji erotycznej i sprowadzenie jej na ścieżki koleżeństwa, a to oznacza, że jako mężczyzna erotycznie już jej nie pociągasz).
 
Wiem o czym piszę, bowiem sam kiedyś byłem bardzo nieśmiałym chłopakiem i nawiązywanie relacji z dziewczynami (poza oczywiście formą koleżeńską) sprawiało mi niezmierną trudność. Co prawda w grupie kilku innych chłopaków byłem odważny i nawet zabawny w rozmowach z dziewczynami, ale sam jakoś nie potrafiłem przemóc ową blokadę i nie bardzo wiedziałem o czym mam z taką dziewczyną rozmawiać. O piłce nożnej - której za młodu poświęcałem sporo czasu, o wygłupach na rowerze po swojej dzielnicy z kolegami, o komiksach które zbierałem (i które sam tworzyłem za młodu, wymyślając historyjki i samemu rysując bohaterów po czym wysyłając te "dzieła" do różnych redakcji), o żołnierzykach jakie kolekcjonowałem? O tym, że w przyszłości chciałem zostać... supermanem? (wiem że to teraz wydaje się naiwne gdy się to czyta, ale to mnie wówczas bawiło i tym też się jako dziecko interesowałem). Te tematy raczej nie zaimowały dziewczyn, z którymi rozmawiałem i czułem że między nami nigdy nie było żadnej "chemii". Ponieważ jednak zawsze dbałem o swoje ciało (do 8-9 roku życia byłem tak nieprawdopodobnie chudy, że wręcz anorektyczny - dopiero potem to się zaczęło zmieniać) i pamiętam że większe wrażenie robiłem tylko na młodszych o trzy lata koleżankach mojej siostry, które czasem przychodziły do nas do domu. A ponieważ od młodości byłem nauczony że w domu nie chodzę w ubraniu (oczywiście poza slipami), gdyż tak zachowywał się również mój tata, który też (latem) lubił chodzić po domu "na luzaka" - dlatego, gdy przychodziły te dziewczyny, to musiałem przynajmniej włożyć jakiś podkoszulek a czasem i spodnie. Pamiętam jednak że te młode dziewczyny, które mogły wówczas mieć jakieś 13-14 lat, już wówczas interesowały się erotyką męskiego ciała i pewnego razu siostra powiedziała mi, że gdy mnie gdzieś zauważyły jak idę w samych slipach, nie omieszkały wyrazić swojej opinii, na wiadomy temat, dodając że chłopaki z ich klasy "nie są tak wyposażeni" (😋). Zresztą przeświadczenie o swojej wyjątkowości, budował we mnie przez lata mój ojciec, który często do mojej mamy mówił: "Zobacz jaki on jest piękny!", "Wszystkie dziewczyny na jego widok mają mokre majtki" etc. etc. Zawsze mi to powtarzał i pamiętam też że kiedyś (gdy tematy damsko-męskie dość długo mnie nie interesowały) postanowił sam znaleźć mi dziewczynę. Spodobała mu się jedna taka i postanowił ją ze mną poznać, ale ostatecznie sobie darował (nie spodobał mu się bowiem jej tyłek i raczył to otwarcie powiedzieć: "Jaką ona miała, trzydrzwiową d...ę!" 😄). Potem jednak przestał wyszukiwać dla mnie  dziewczyn.
 
 

 
Ja jednak dalej nie potrafiłem skutecznie nawiązywać poprawnych relacji z kobietami - które nie kończyły się jedynie przyjaźnią - ale zawsze sobie powtarzałem że mam na to jeszcze czas. Aż pewnego razu coś wreszcie się we mnie przepaliło i postanowiłem "zagadać" do dziewczyny, o której wiedziałem że jej się nie podobam (zresztą to widać jak dziewczyna na ciebie patrzy gdy się jej podobasz i gdy jej się nie podobasz). Podszedłem do niej i prosto z mostu zagadałem o jej oczach, po czym wyraziłem jeszcze kilka (zdawkowych) komplementów na jej temat i zauważyłem że dziewczynę nieco zbiłem z tropu. Stwierdziła wręcz że jestem bardzo pewny siebie, bardzo bezpośredni i takie tam. A ja otwarcie jej powiedziałem: "Zawsze taki byłem. A tym mi się podobasz i chcę żebyś była moja!" Osłupiała. Ostatecznie zostawiła mi swój numer. Zadzwoniłem po tygodniu - nie będę dodawał że... była moją pierwszą dziewczyną (😎). Wówczas dopiero poczułem się jak superman, gdy kilka kolejnych dziewczyn poderwałem w podobny (choć nie taki sam) sposób. Byłem bowiem niczym pająk, który zarzucał na nie swoją sieć i pozostawiał im tylko tyle możliwości wyboru, ile sam chciałem im zostawić. Początkowo wydawało mi się to strasznie głupie i nawet dość nieetyczne, ale z czasem zauważyłem że kobiety bardzo lubią podporządkować się męskiemu zdecydowaniu i męskiej sile. Nawet najbardziej pewna siebie i przeświadczona o swej wyjątkowości dziewczyna/kobieta ulegnie mężczyźnie, jeśli ten umiejętnie zdoła pokazać jej że jest nie tylko dobrym obiektem seksualnym, ale również pewnym siebie samcem, który żadnej kobiecie nie da wejść sobie na głowę. Doszedłem do wniosku, że wszystkie kobiety (nawet te, które oficjalnie twierdzą zupełnie co innego) są z natury, ze swego pierwotnego, wewnętrznego jestestwa uległe i dadzą się podporządkować oraz prowadzić nawet takiemu mężczyźnie, do którego początkowo nic nie czuły lub który wyraźnie im się nie podobał, jeśli tylko damy im jasny przekaz że jesteśmy prawdziwymi mężczyznami (prawdziwymi - to znaczy takimi, którzy po pierwsze nie dadzą się zdominować w żadnej formie babskim ceregielom, po drugie - zapewnią kobiecie ochronę, a po trzecie - są osobami pewnymi siebie i decyzyjnymi, którzy sami mówią i decydują jaki wasz związek przybierze "kontury" i "odcienie").
 
 
 
MĘŻCZYZNA = MĄŻ, WOJOWNIK, DOMINANT
 
 
Postępując tak, jak wyżej napisałem - niestety nie uchroniło mnie to przed pewnymi błędami, które potem popełniłem. A mianowicie wreszcie... zakochałem się w pewnej dziewczynie, a to oznaczało iż wcześniejsze elementy moich praktyk zostały znacznie poluzowane. Zakochałem się w dziewczynie dla której wówczas byłem gotów uczynić dosłownie wszystko, łącznie z tym, iż byłem gotów czekać, aż to ona zdecyduje się kiedy ostatecznie będziemy się spotykać itd. Była miła, ładna, przyjemnie nam się ze sobą rozmawiało - byłem w siódmym niebie i dziękowałem losowi iż spotkało mnie takie właśnie szczęście. Zaślepiony miłością, nie dostrzegałem, że dziewczyna zrobiła sobie ze mnie darmowy bankomat do wypłacania pieniędzy - ileż to bowiem jej rzeczy nakupowałem, ile sukienek, ile torebek, butów etc. etc. A ponieważ miałem pieniądze i ona o tym wiedziała, bezczelnie to wykorzystywała, jednocześnie nic od siebie w zamian nie dając. Nie muszę nawet wspominać iż nigdy nawet ze sobą nie spaliśmy, gdyż ona zawsze się gdzieś spieszyła, zawsze miała coś innego do załatwienia, a spotykaliśmy się tylko wówczas, gdy chciała się wybrać... na zakupy. Spotykaliśmy się tylko w tym jednym celu, a ja byłem szczęśliwy że taka kobieta pragnie ze mną być. Nie wiem jak długo by to jeszcze trwało (a ten mój "związek" trwał łącznie jakieś dwa, może trzy miesiące), gdyby nie mój ojciec, który pewnego razu powiedział im abym dał sobie z nią spokój, ponieważ "ona ma chłopaka" i że mnie perfidnie wykorzystuje. Myślałem że świat mi się zaraz zawali. Początkowo nie chciałem wierzyć tym słowom, ostatecznie jednak postanowiłem to sprawdzić i rzeczywiście - pod jej uczelnię podchodził jakiś gostek o którym wcześniej nie miałem pojęcia. W swej głupocie - gdy ponownie się spotkaliśmy - spytałem się o niego, a ona zaprzeczyła iż jest jej chłopakiem i stwierdziła że to brat. Ja jednak nie chciałem tego słuchać i dałem jej ultimatum - albo umawiamy się konkretnie na randkę, albo kończymy dalszą znajomość. Ostatecznie umówiliśmy się na ową randkę, a ja ponownie - jak dziecko we mgle - byłem w siódmym niebie. Wracałem z Uniwersytetu podniecony jak nigdy wcześniej i myślałem jedynie o tym spotkaniu. Dodam jeszcze że była to zima i nawet dość mocno padał śnieg, jednak ja byłem rozgrzany miłością mojej "ukochanej". Lecz gdy nadeszła godzina naszego spotkania (ja się lekko spóźniłem z przyczyn pogodowych)... jej nigdzie nie było. Czekałem pięć, dziesięć, piętnaście minut. Wreszcie (co za idiota 😠) zacząłem szukać jej po okolicznych ulicach (😏), jednocześnie dzwoniłem do niej, ale nikt nie odbierał. Od tamtego momoentu już więcej się nie spotkaliśmy i tak zakończyła się moja pierwsza "wielka miłość".
 
 
 
 BYŁEM TAKIM SAMYM IDIOTĄ, JAK ÓW FISTACH Z "TESTOSTERONU"

PANOWIE, LEŻĘ KOŁO NIEJ, CZUJĘ TO CIEPŁO, TEN ZAPACH - A JA NIC, JAK PO ŚLUBIE, TO PO ŚLUBIE. A ILE RZECZY JEJ NAKUPOWAŁEM!?
WCHODZĘ DO DOMU I POTYKAM SIĘ O JAKIEŚ WALIZKI. "CZYJE TO" - PYTAM. "TWOJE! WYPROWADZASZ SIĘ!". MYŚLAŁEM ŻE SIĘ PRZESŁYSZAŁEM, MÓWIĘ: "SŁONKO, NIE ŻARTUJ, PRZECIEŻ PÓŁ GODZINY TEMU MÓWIŁAŚ ŻE MNIE KOCHASZ?". "KŁAMAŁAM!"
 

 
 
Długo nie mogłem do siebie dojść po tym ciosie i przez parę tygodni chodziłem jak struty. Nic mnie nie cieszyło, nic nie bawiło, nic nie zadowalało - czułem że właśnie coś we mnie pękło, a ja nie mogłem nic na to poradzić. Wreszcie postanowiłem otrząsnąć się z tego marazmu i zadbać nieco o siebie. Zacząłem chodzić na siłownię, ponownie trenować, jednak nie miałem już ochoty spotykać się z kobietami i uważałem że większość z nich to dwulicowe, zakłamane suki. Było we mnie tyle złości, że gdybym wówczas spotkał tę dziewczynę na swej drodze, zapewne zrobiłby jej krzywdę. Ostatecznie przestałem (z czasem) o niej myśleć i powoli ponownie skupiałem się na spotkaniach z dziewczynami, ale już bez większych oczekiwań seksualnych, ot po prostu tak, żeby pogadać (poznałem nawet pewną "słodką" Mongołkę, której zaimponowałem wiedzą na temat jej kraju. Była zdziwiona że Polak wie nie tylko gdzie leży Mongolia i jaką ma stolicę, ale również kilka innych informacji o tym kraju. Ja w żartach dodałem, "Myśmy przecież kiedyś z Mongolią graniczyli, i to pod Legnicą" 😅, gdzie w 1241 r. pomimo klęski, powstrzymaliśmy marsz synów Dżyngis-Chana na Europę. Ogólnie miła, przyjemna, zabawna dziewczyna). Z czasem znów nabrałem pewności siebie i zacząłem podrywy w podobny sposób, jak opisałem je na początku, choć przyznać się muszę - w tych dziewczynach widziałem tę, która mnie oszukała i tak perfidnie wykorzystała. Swoją Panią poznałem potem w dość niekonwencjonalny sposób, gdy wracała autobusem, przysiadłem się do niej i chciałem rozpocząć konwersację, ale okazało się że dziewczyna nie mówi po polsku, a jedynie po angielsku. Ponieważ chciałem się dodatkowo popisać swoimi umiejętnościami "językowymi", stwierdziłem że od angielskiego wolę francuski i tu miałem pecha, bo ona odparła iż jest rodowitą Francuzką i łatwiej jej będzie rozmawiać właśnie w tym języku. Zdębiałem (😜), bowiem co prawda uczyłem się francuskiego w szkole, ale nie czułem się na siłach, aby płynnie w tym języku się porozumiewać. Początkowo przeprosiłem ją i odszedłem (uciekłem) pod byle pretekstem. Ostatecznie jednak uznałem że byłoby to tchórzostwo (a ja tchórzem być nie chciałem) i ponownie się do niej przysiadłem. Ona szybko odkryła że mój francuski nie jest zbyt dobry, więc dalej rozmawialiśmy już po angielsku. Okazało się że przyjechała tutaj na wymianę studencką i tak rozkwitła nasza znajomość (nie będę oczywiście wgłębiał się w szczegóły).
 
A teraz przechodząc do konkluzji - dzisiejszy facet niewiele różni się od tego, który żył sto, dwieście, czy tysiąc lat temu. Owszem, jest telewizja, auta, samoloty, telefony komórkowe, internet, trwają eksperymenty nad sztuczną inteligencją (aby tylko nie skończyło się tak, jak w filmie "Ja, Robot" z Willem Smithem), mimo to jednak dzisiejszy mężczyzna jest taki sam, jak jego przodkowie. Dlatego też przede wszystkim powinien on zadbać o własne ciało (nie tylko aby być atrakcyjniejszym fizycznie dla kobiet, ale również dla własnego zdrowia). Siłownia (a jeśli nie można tam uczęszczać ze względów na Covid-19, trzeba się zaopatrzyć we własne hantle, lub - w miarę finansowych możliwości - własny sprzęt do podnoszenia ciężarów, biegania lub stacjonarnej jazdy na rowerze) i praca nad rozwojem masy mięśniowej - to bardzo ważny aspekt determinujący mężczyzn. Dziś bowiem nie mamy - tak jak kiedyś - tylu okazji do fizycznej ekspresji, nie musimy stawać w szranki na turnieje rycerskie, czy brać udział w bitwach, dlatego też potrzeba utrzymania sprawności fizycznej jest tak ważna dla mężczyzny, bowiem przechodzenie z auta do domu lub firmy, gdzie wstajemy aby znów usiąść, nie sprzyja naszemu zdrowiu. Mężczyzna musi dobrze zjeść, jednak nie ma gdzie tego spalić (jak już mówiłem, współczesny mężczyzna nie ma tylu okazji do fizycznej aktywności), a tkanka tłuszczowa potrafi się odkładać w zastraszającym tempie. I to jest zasada kluczowa (przede wszystkim dla zdrowia i utrzymania dobrej sprawności - w tym również seksualnej). Inna sprawa to kobiety i to, w jaki sposób umiejętnie tworzyć i utrzymać związek oparty na wzajemnym szacunku i miłości.
 
 
 
KOBIETA - KOCHANKA, ŻONA, MATKA, ULEGŁA
 
  
 Większość facetów popełnia ten sam błąd (popełniałem go ja sam, więc wiem o czym piszę), sądząc iż skupianie się na potrzebach kobiet, gwarantuje szczęśliwy i pełen miłości związek. Bzdura! Mężczyźni muszą się wreszcie nauczyć, że kobiety to wieczne intrygantki, które (nawet jeśli nie czynią tego otwarcie i z premedytacją, to będą do tego dążyły podświadomie, bez względu na wszystko - gdyż tak po prostu zostały stworzone). Kobieta wcale nie pragnie byś spełniał jej wymagania, czy dostosowywał się do jej potrzeb. Kobieta przede wszystkim pragnie abyś nauczył się cenić siebie samego i poznać swoją wartość jako mężczyzny, co oznacza że te wszystkie jej potrzeby są jedynie testem dla ciebie, testem sprawdzającym twoją męskość i to, jak łatwo pozwolisz jej wejść sobie na głowę. Większość facetów po prostu nie chce wierzyć że kobiety cały czas nas testują, cały czas sprawdzają czy uda im się znaleźć w nas jakiś słaby punkt, który będą mogły drążyć, po to tylko, by ostatecznie poddać nas sprawdzianowi wytrzymałości. Kobieta nigdy nie chce rządzić i decydować, ale często podejmuje się tego, gdyż nie widzi, aby jej mężczyzna był do tego zdolny. Nie widzi w nim determinacji i dominującej siły, więc z czasem całkowicie go sobie podporządkuje, a gdy to się stanie - wierzcie mi - taki facet natychmiast przestaje dla kobiety stanowić jakikolwiek seksualny obiekt (co jest przecież podstawą udanych relacji damsko-męskich). Jeśli kobieta przestanie szanować mężczyznę (a tak się z czasem stanie, gdy ten pozwoli jej wejść sobie na głowę) to już w zasadzie jest koniec związku i można przygotowywać pozew rozwodowy. Oczywiście mężczyzna może podjąć próbę odbudowania jej szacunku do siebie , ale nie jest to już zadanie łatwe. gdyż kobiety z natury są miłe i uległe jak kwiaty, ale gdy facet nie będzie wyznaczał im pewnych granic postępowania (i kategorycznie ich przestrzegał) z czasem stracą do niego szacunek (zamieniając się w modliszki), a co za tym idzie, również i popęd seksualny do jego osoby.
 
Tak jak napisałem na samym początku - o każdy związek należy dbać i go pielęgnować niczym piękną roślinę, dlatego też facet (jako podstawowa osoba decyzyjna w każdym związku) powinien po pierwsze - przykładać mniejszą wagę do tego, co do niego mówi jego kobieta i jedynie pochylać się nad sprawami najistotniejszymi  (kobiety bowiem nie pragną aby spełniać ich zachcianki, jak również aby im pomagać, gdy mają z czymś problem - bowiem przede wszystkim chcą aby ich wysłuchać - tyle i tylko tyle). Mężczyzna powinien przede wszystkim  rozwijać własne potrzeby oraz zainteresowania, jednocześnie wyznaczając swojej małżonce pewne "zadania do spełnienia". Takie właśnie relacje mogą bardzo urozmaicić każdy związek i podnieść go na wyższy poziom erotycznych fascynacji (np. powiem z własnego doświadczenia - czasem dzwonię do mojej Pani, gdy wracam do domu i mówię jej że pragnę, aby czekała na mnie jedynie w samej bieliźnie i ze szklanką piwa w ręku. Lub też na odwrót, pragnę by ubrała się w ładną sukienkę i przygotowała kolację, ale nie miała na sobie bielizny. itp.). Wiem z własnego doświadczenia, że kobiety lubią, jak się im wydaje krótkie, ale precyzyjne polecenia, wtedy naprawdę stają się wilgotne tam, gdzie jest ciasno i ciepło i za czym każdy facet traci głowę (amerykański stand-uper Patrice O'Neal zadał publicznie bardzo dobre pytanie żeńskiej widowni: "jak utrzymałybyście przy sobie mężczyznę, gdybyście nie miały waginy?" Proste wydawało się pytanie, ale odpowiedzi kobiet z sali były jeszcze ciekawsze, bowiem odpowiadały one wówczas: "seks oralny", "seks analny", w konsekwencji O'Neal podsumował: "same właśnie sklasyfikowałyście się jako zestaw otworów!"). Kobiety pragną być zdominowane i bez względu na to co same mówią - tak właśnie jest. Oficjalnie żadna z nich nie będzie się chciała do tego przyznać, jednak realnie każda kobieta ma w sobie silny gen uległości wobec mężczyzny, jednak pragnąc pozyskać jak najlepsze geny, będzie co chwila poddawała owego mężczyznę próbom wytrzymałości i determinacji, a jeśli uzna że facet jest słaby i łatwo może go zdominować - automatycznie traci do niego szacunek i cały erotyczny power ulatuje z niej jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
 
 

 
Często pisałem również, że jestem zwolennikiem spankingu - jako elementu pobudzającego i rozbudzającego związek. Tak, oczywiście, tylko że spanking dla mnie nie jest celem samym w sobie, a raczej pewnym środkiem który ma ostatecznie cel ten ułatwić - czyli szacunek, uległość i oddanie swojej Kobiety. Tak naprawdę spanking nie jest wcale konieczny, liczy się bowiem sama świadomość owej kary i tego, że mogę go właśnie zastosować jako środek dyscyplinujący. Nie będę tutaj pisał jak bardzo może to pobudzić związek i podnieść wzajemne damsko-męskie relacje na wyższy poziom seksualnych doświadczeń. Jednocześnie jest jedna bardzo ważna rzecz - a mianowicie szacunek, jakim mężczyzna daży swoją Panią i miłość jaką jej ofiarowuje. Kobieta musi bowiem czuć, że należy tylko do niego (do tego jednego mężczyzny) i że uczyni wszystko, co tylko on jej powie. A ja akurat mam bardzo bujną wyobrażnię i może dzięki temu jest nam ze soba tak dobrze (💘). Zatem to tyle panowie i życzę miłej "zabawy" ze swoimi dziewczętami (😍).
 
 
 

 
 

1 komentarz:

  1. Związki to element u mnie olany. Zapomniany. Widząc jak obie strony się bawią i i le energii w coś co tylko pobudza czyjeś ego a także widzę, czytam i słyszę, jak są to jednostronne przypadki odpuściłem sobie marnować czas i energię na takie coś.

    Nie kręci mnie na dłuższą metę. Wręcz męczy, gdy trwa coś takiego za długo. Sam byłem zauroczony parokrotnie i powiem jedno. Nigdy więcej. Miałem dość im dłużej to trwało tym szybciej chciałem by się ulotniło.

    Widać tak pewne dusze mają, że to dla nich bezsensowna strata energii na powierzchowne sprawy. Widzą co kobiety kręci tutaj, a co mnie nie, w tym jako faceta i męskie zainteresowania, które b zaintrygowały kobietę, po prostu daruje sobie robienie tego.

    Wolę coś innego, co mnie pochłania bardziej. A że gierek, dwuznaczności itd nie lubię. Bo jestem typem co mówi, trwa i twierdzi jak jest, niż jak inni chcą. W takich relacjach odpadam i właśnie się męczę.

    OdpowiedzUsuń